Czwarta Niedziela Wielkiego Postu jest niedzielą drugiego skrutynium katechumenów. Czytamy w niej Ewangelię o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia. Urodził się niewidomym i nie było mu dane poznać otaczającego go świata drogą tego zmysłu, który jest tak ważny w życiu człowieka.

Jednakże ten fakt uzdrowienia, jaki Jezus dokonuje nad tym człowiekiem, jest tylko obrazem do tego, by zwrócić uwagę ludzi, którzy widzą, ale widzą tylko po swojemu. Wymowne są bowiem słowa Jezusa, jakie wypowiada po dokonaniu tego cudu: «Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, żeby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi».

Ze słów Jezusa wynika więc, że można widzieć i właściwie nie widzieć. Takie widzenie albo takie przekonanie o widzeniu możemy nazwać widzeniem według siebie. Widzeniem tego, co chce się widzieć dla siebie. Jest to widzenie ograniczone i zacieśnione do własnego widnokręgu. Ten własny widnokrąg jest zazwyczaj określony własnym interesem i własnymi możliwościami. Jednak te, jakie dzisiaj ma człowiek, nie są oryginalnymi i nie stanowią zamysłu Boga w człowieku. Są kształtowane, a właściwie ograniczane przez to, co stało się w grzechu, gdy człowiek sięgnął po swoje poznanie dobra i zła. Od tego czasu człowiek widzi po swojemu, a nie według tego, co Bóg złoży w człowieku, gdy go stworzył na swj obraz i swoje podobieństwo. Wówczas to – tak możemy powiedzieć – Bóg dał człowiekowi także swój, Boży sposób widzenia. To jednak człowiek stracił, albo przynajmniej zostało to w nim zaburzone i zaciemnione. .

Słyszymy więc w dzisiejszej liturgii: nie tak bowiem, jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce.

To przejrzenie a właściwie nowy sposób patrzenia dokonał się w Jezusie Chrystusie. On jest światłością świata. Okazuje się wobec świata tą światłością, gdy przyjmuje na siebie to wszystko, co było zniekształcone przez grzech i pozwala ludziom patrzeć na wszystko przez pryzmat swego wydarzenia zbawczego, jakim jest Jego Misterium Paschalne, a więc Męką, Śmierć i Zmartwychwstanie oraz dar Ducha Świętego. To właśnie Misterium zmienia punkt widzenia z tylko ludzkiego na Boży. Dokonuje się to w człowieku, który spotyka Jezusa i pozwoli się Jemu dotknąć przez Tajemnicę. Jezus splunął, uczynił błoto i pomazał oczy niewidomego. Stało się to w szabat. Stało się to po to, aby nastąpiło przejrzenie.

Obyśmy spotykali Jezusa we wszystkich zakamarkach naszej ślepoty.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

27 komentarzy

  1. Ślepemu niewiele wyjaśnisz, choćby się zdrowie na tym straciło. A już najgorzej się dzieje, gdy ślepy siłą przeprowadza innych, w swoje widzenie /wyobrażenie/ świata.
    Nie ujrzy nic ten, kto serce /Ducha?/ utracił. Brak organu /duchowego/, by widzieć.

    #1 Ka
  2. Mamy duchowych przebierańców Księże Biskupie.
    Nie wyposażeni w Ducha, niszczą co mogą zniszczyć jak myślą – bezkarnie.

    Lojalnie ostrzegałam, za ucho wezmę a przed Bogiem postawię. Złoczyńców przebranych.

    #2 Ka
  3. W „Droga ku zanurzeniu” pisze Ksiądz Biskup, że „Kościół tworzą ludzie którzy przejrzeli. Przejrzeli bo zobaczyli błoto na swoich oczach i znaleźli drogę do źródła, gdzie można przejrzeć. Chrześcijanie nie są ani lepsi, ani gorsi od innych-są ludźmi, którzy przejrzeli i zobaczyli, że są grzesznikami. Doświadczyli tego, że ktoś otwiera im oczy i przestają być ślepymi, przestają być tymi, którzy mówią:”Ja mam rację. Ja muszę mieć rację, uznanie, muszę być pierwszy”. Gdy wychodzę z tej logiki, oddaję chwałę Bogu, objawiają się we mnie „sprawy Boże”. To jest bardzo ważne dla nas, którzy mamy takie pojęcie Kościoła, że powinien on być wspólnotą ludzi dobrych, doskonałych, formalnie poprawnych, spełniających swoje obowiązki, itd. W tak pojętej wspólnocie łatwo o wywyższenie się nad innych, o oceny, sądy. Jak długo nie widzimy swojego grzechu, tak długo stale mamy problem kto zgrzeszył-ten czy tamten? Nie widząc swojego grzechu, niewłaściwie patrzymy na świat, osądzamy innych. I powstaje wśród nas „rozdwojenie”. Tymczasem Kościół to przede wszystkim wspólnota ludzi, którzy odkrywają swój grzech i widzą, że są odkupionymi. Ludzi, którym w sytuacji grzechu otwierają się oczy”.
    janusz

    #3 baran katolicki
  4. ad#1.
    To tylko mały fragment Katechezy 2 B, który uzmysławia mi jak można patrzeć na piękno i widzieć brzydotę. Jak doświadczać dobra o odczuwać zło. Jak stawać w prawdzie przed drugim człowiekiem. A prawda o mnie jest taka, że jestem grzesznikiem, który poznaje coraz jaśniej skutki swoich grzechów i dlatego tak bardzo pragnie życia w łasce uświęcającej.
    Na obecną chwilę nie widzę możliwości jakichkolwiek zdrowych relacji z ludźmi, którzy duchowo są martwi/nie maja problemu ze swoim ciężkim grzechem/.
    Sam w takim stanie nie potrafię dogadać się ani z sobą, ani z żoną, ani z synami, ani z wami.
    Jak budować na grzechu coś trwałego, dobrego, pięknego? Jak cokolwiek budować w stanie grzechu śmiertelnego?
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. „bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce” – dlatego moja ocena czynu drugiego człowieka może być błędna. To casus filmu odciska piętno na nas, tylko w filmach jest przedstawiony czyn, jego szybka ocena, wyrok i kara.

    #5 lemi
  6. „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże”. Jakże często pada pytanie: dlaczego Panie?

    #6 lemi
  7. …”Tymczasem Kościół to przede wszystkim wspólnota ludzi, którzy odkrywają swój grzech i widzą, że są odkupionymi. Ludzi, którym w sytuacji grzechu otwierają się oczy”…za Ks.Bp
    …”Dokonuje się to w człowieku, który spotyka Jezusa i pozwoli się Jemu dotknąć przez Tajemnicę. Jezus splunął, uczynił błoto i pomazał oczy niewidomego. Stało się to w szabat. Stało się to po to, aby nastąpiło przejrzenie.”…za Ks.Bp
    Błogosławiony jest czas nakładania „błota” naszych grzechów na oczy. Tylko nie każdy obmywa te oczy czysta wodą Bożego nauczania, nie każdy pragnie tego „obmycia” i nadal tkwi w kolejnych grzechach
    często ciężkiego kalibru.
    Kiedy Pan Bóg nakładał mi na oczy błoto moich grzechów, czynił to stopniowo. Za każdym razem byłam przerażona ostro widząc siebie z boku, kiedy wchodziłam w ciemne korytarze życia,raniłam męża, dzieci, osądzałam drugich…
    Modlę się by spotykać Jezusa we wszystkich zakamarkach swojej ślepoty …

    #7 niezapominajka
  8. #4 Januszu
    Mi wystarczyło, że poprosiłem…

    #8 grzegorz
  9. Te wszystkie niedziele chyba nie tylko przygotowują katechumenów do chrztu.
    Dzisiaj te chrzcielne Ewangelie przywołują mnie do mojej sadzawki chrzcielnej. Mówią mi: wróć do wód twojego chrztu. Wróć do tego, do czego Cię powołałem. Do tego spotkania. Do wód, w których umiera stary człowiek i rodzi się nowy, zdolny kochać nieprzyjaciół mocą Ducha Świętego.
    Myślę, że te Ewangelie katechumenatu są nie tylko dla nieochrzczonych ale też dla tych co chrzest już przeżyli. Wszystkim nam jakby pozwalają przejść katechumenat przed Paschą…

    #9 Karina
  10. Ad #9 Karina
    Tak jest, Karino!
    Cieszę się, że o tym pamiętasz.
    Pozdrawiam i polecam się Waszej modlitwie
    Bp ZbK

    #10 bp Zbigniew Kiernikowski
  11. Człowiek honoru porażkę znosi z godnością. I do odpowiedzialności zawsze przed Bogiem gotowy staje.

    #11 Ka
  12. #8 Grzegorz.
    O co poprosiłeś i kogo?
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. …”nie tak bowiem, jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce”
    – czasami widząc/ słysząc co ,inni ludzie wyprawiają, to nie wiem czy śmiać się czy siąść i płakać.
    Czasami jednak śmiać mi się chce [pewnie to nie wypada].

    #13 chani
  14. #12 Januszu
    Pisałeś:”Sam w takim stanie nie potrafię dogadać się ani z sobą, ani z żoną, ani z synami, ani z wami.”
    O to prosiłem i proszę Boga, gdy sam nie jestem w stanie.

    #14 grzegorz
  15. #10 Ksiądz Biskup,
    Dobrze wspominać czas, gdy byli w te niedziele wśród nas katechumeni!

    #15 grzegorz
  16. #13
    Nawet widząc wyłącznie to co dostępne im oczom, widzą wyłącznie to, co siedzi okrakiem w nich.

    #16 Ka
  17. …”Do wód, w których umiera stary człowiek i rodzi się nowy, zdolny kochać nieprzyjaciół mocą Ducha Świętego.”…
    Jednorazowy chrzest przeżyty z mocą , daje to ciągłe odniesienie by przeżywać na nowo „zatapianie”starego człowieka…
    Chrzciny małych dzieci są dla mnie momentem przyjęcia dziecka do grona chrześcijan, a dopiero dojrzewający , często już dorosły człowiek, ma do Chrztu odniesienie jako procesu uwalniania się od „starego człowieka”…
    Do tego dojrzałego chrześcijaństwa, by mieć naturę Jezusa Chrystusa i kochać swoich nieprzyjaciół, stale wybaczać i z grzechu powstawać dzięki Bożemu Miłosierdziu – potrzebny jest proces wzrastania w wierze i osiągania pełnego człowieczeństwa wzorem Bożego Syna.
    Ten proces trwa w różnych wspólnotach i w różnych okolicznościach prywatnego życia.
    Znam osobę mi bardzo bliską, która ma Prawo Boże wypisane w sercu – duża wrażliwość, empatia, dobroć, umiejętność wybaczania, osoba cichej, bardzo osobistej modlitwy, jest też człowiekiem bojażni Bożej pomimo , że w kościele bywa bardzo rzadko…
    Pan Bóg dociera do człowieka różnymi drogami i kanałami , a człowiek odpowiada Panu Bogu w dużej palecie barw i odcieni, ważne aby był w łączności z Panem Bogiem…
    A świętość człowieka ?- no cóż, to bardzo często wiadome tylko Panu Bogu…

    #17 niezapominajka
  18. #17 niezapominajka.
    Chrzciny niemowląt to nie tylko przyjęcie do grona chrześcijan ale przede wszystkim to nowe narodzenie w łasce uświęcającej. Kościół Katolicki daje szansę człowiekowi już od samego narodzenia po przez jak najszybszy chrzest święty, powrotu do stanu przyjaźni ze Stwórcą. Doskonałość/szczęście/ człowieka to rzeczywistość natury i łaski. Grzech pierworodny to utrata łaski uświęcającej i chora/śmiertelna/ natura.
    Stary człowiek w niemowlaku jest autentycznie uśmiercany co do winy. Pozostaje kara jako skutek grzechu pierworodnego w naturze ludzkiej. Chrzest uniewinnia nas w porządku nadprzyrodzonym ale w nie uwalnia nas od skutków w porządku naturalnym. Każdy Katolik o tym doskonale winien pamiętać i tam szukać swojego szczęścia. Jedną z fundamentalnych prawd katolickiej wiary jest grzech pierworodny. Stary człowiek to grzech ciężki.
    Nowy człowiek to łaska uświęcająca. Tak by to można najprościej porównać/ująć/. Chrzest święty rozumiany jako proces jest możliwy tylko w rzeczywistości natury człowieka. W rzeczywistości łaski chrzest święty jest jednorazowym powrotem człowieka do stanu rajskiego to znaczy pierwotnej doskonałości/szczęśliwości/. Tutaj nie ma mowy o jakimkolwiek procesie. Co do winny jesteśmy odkupieni/pojednani/ raz na zawsze ze Stwórcą. Pozostaje problem kary doczesnej i wiecznej. Tak ja to widzę dzisiaj na skróty.
    janusz

    #18 baran katolicki
  19. ad.#18.
    Niezapominajko, świętość człowieka to doskonałość/szczęście/ ludzkie. Przedstawiasz nam znajomego katolika, który bardzo rzadko bywa w Kościele świętym. Widzę go nieobecnego na obowiązkowej, niedzielnej Mszy świętej we wspólnocie parafialnej. Jeśli jest to dobrowolne i świadome lenistwo to niestety Twój znajomy żyje w grzechu ciężkim a to znaczy bez łaski uświęcającej.
    Posłuchaj jak określa starego człowieka Ksiądz Biskup w „Droga przemiany i radości”.”Termin określający stan starego człowieka po grzechu pierworodnym, dopóki nie poznał on Jezusa Chrystusa.W tym stanie człowiek żyje według własnego poznania dobra i zła. Żyje niejako na własną rękę, poza wolą Pana Boga. Starego człowieka determinuje jego własne dobro. W centrum wszystkiego stawia swoje własne życie układane według własnej koncepcji. Stary człowiek to ten, który nie zna i nie przyjmuje Jezusa Chrystusa ani jego paschalnego misterium. Jest skoncentrowany na sobie i żyje zamknięty w samym sobie. Trwa w niewoli złego ducha, który sprawia, że nieustannie broni on swojego życia, lękając się śmierci/zob.Hbr.2,14,n/”.
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. ad.19.
    Pozwól, że przytoczę za Księdzem Biskupem i to:”Tajemnica paschalna/wydarzenie paschalne/. Wydarzenie, w którym zostały spełnione wszystkie zapowiedzi/począwszy od Rdz.3,15/dotyczące przyjęcia przez Jezusa z Nazaretu niesprawiedliwej śmierci krzyżowej i Jego zmartwychwstania oraz udzielenia wierzącym w Niego Ducha Świętego. Przez to wydarzenie Bóg wypełnił wszystkie swoje obietnice i otworzył nową kartę historii ludzkości. Misterium paschalne jest UOBECNIANE przez głoszenie Ewangelii i SPRAWOWANIE SAKRAMENTÓW, wśród których szczególne miejsce zajmują chrzest i EUCHARYSTIA”.
    janusz

    #20 baran katolicki
  21. Strach przynależeć Baranie do czegoś gdzie rąk do zadawania cierpienia wiele.

    #21 Ka
  22. Zasłyszane:
    Ksiadz pyta dzieci, czy chcą być święte.
    Tylko Jaś podniósł rękę .
    Dalej ksiadz pyta – kto chce iść do Nieba.
    Podniosły sie wszystkie ręce.

    Ksiadz odpowiada – do Nieba dostana sie tylko święci.

    Czy tak nie jest z nami?

    #22 Klara
  23. Psychopatów baranie powinno się izolować /dla rozwoju zdrowego społeczeństwa/od ludzi.A szczególnie już w Kościele.
    Inaczej nici, ani ze starego ani z nowego człowieka.
    Nici z człowieczeństwa jak człowiek od zarania zmuszony będzie walczyć, by życie swe i swojej rodziny bronić.

    #23 Ka
  24. #21,#23 Ka.
    A może by tak jaśniej, o co chodzi?
    janusz

    #24 baran katolicki
  25. Chodzi o szkalowanie kapłanów i kościoła, jeszcze nie zaskoczyłeś?

    #25 lemi
  26. #22 Klara
    Ale też celnicy i grzesznicy wchodzą przed nami do królestwa niebieskiego bo cóż to znaczy być świętym?

    #26 chani
  27. #26 chani.”Nie w tym tkwi największa tragedia człowieka, że uczyni coś złego czy nie uczni czegoś dobrego, lecz w tym, że nie chce uznać prawdy o sobie i nie chce się nawrócić. Nawet odrzucenie samego Syna przez każdego z nas nie jest tragedią, jeśli w tym odrzucaniu czy przy tej okazji jestem “gotów” (prędzej czy później) się nawrócić. Co więcej. Musiało się stać to odrzucenie, abyśmy mieli dostęp do Odrzuconego Kamienia, który wstawia się za nami, abyśmy uznawszy swój błąd żyli w nawróceniu i pozwalali wbudowywać się w świątynię Jego Ciała – Kościół”. http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=130 Celnicy i nierządnice, na które się powołujesz, wchodzą do królestwa niebieskiego na miarę swojego nawrócenia. Tą miarą dla nas katolików jest łaska uświęcająca. Święci to właśnie ci z łaską uświęcającą, którzy już są w królestwie niebieskim natomiast celnicy i nierządnice/grzesznicy/ są w drodze do królestwa niebieskiego. Święty to przyjaciel Boga/Jezusa Chrystusa/. Grzesznik jest po przez swój grzech ciężki w stanie nieprzyjaźni ze Stwórcą i bez nawrócenia nie może wejść do królestwa niebieskiego. Tu nie da się oszukać z przykryciem swoich grzechów płaszczem sprawiedliwości Bożej. Koniecznym jest wewnętrzna przemiana/nawrócenie od grzechów/. janusz

    #27 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php