W ten noworoczny dzień słyszymy zazwyczaj, jak mówią do nas i bardzo często my sami też tak mówimy do najbliższych:
Czego Ci życzyć!? Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Wszelkiej pomyślności. Niech omijają Ciebie wszelkie troski, niech Cię spotykają tylko dobre rzeczy itp. Nie znaczy to, że to są złe życzenia. Pozostają one jednak na płaszczyźnie tylko ludzkiej wizji życia. Prawda, że tego wszystkiego potrzebujemy. Potrzebujemy jednak jeszcze czegoś innego.
Jako chrześcijanie wiemy bowiem , że o co innego chodzi. W czym innym zasadza się nasze szczęście. Zdrowie i życie przemijają. Troski nie zawsze omijają a nasza pomyślność niejednokrotnie jest zwodnicza.
Dlatego składamy życzenia, abyśmy – niezależnie od zdrowia i długości tego życia, niezależnie od natłoku trosk i braku pomyślności – mieli świadomość odniesienia całego naszego życia w wszystkich jego przejawach: sukcesach i niepowodzeniach, do jedynego Pana, który kieruje całym naszym życiem i napełnia je szczęściem i błogosławieństwem. Wtedy nie musimy zabiegać o to, aby nas omijały troski i nie musimy robić nie wiadomo jakich wysiłków, by wszystko było dla nas pomyślne według naszych oczekiwań. Może być inaczej i też dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Sięgnijmy więc do najprawdziwszego najbardziej przemawiającego przesłania. Nie są to już tylko życzenia, ale jest to obwieszczenie prawdy, która jest inna niż nasze przewidywania i plany; niż nasze oczekiwania i pragnienia. Jest to obietnica i wyzwanie. Jest to drogowskaz życiowy i kosztowanie szczęścia przez wiarę. Jest to owoc przystąpienia do Jezusa
Przytaczam całe obwieszczenie:
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
- «Szczęśliwi ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
- Szczęśliwi, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
- Szczęśliwi cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
- Szczęśliwi, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
- Szczęśliwi miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
- Szczęśliwi czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
- Szczęśliwi, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
- Szczęśliwi, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
- Szczęśliwi jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.
Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5,1-13).
Dajmy się zanurzyć choć trochę w tę prawdę, a spełnią się w nas te szczęśliwości. Niechaj tak będzie! Amen.
Bp ZbK
Komentarze
5 odpowiedzi na „Życzenia noworoczne (170101)”
To prawda.Szczęśliwi.
Szczęścia więc życzę /w odnalezieniu siebie/.
I trwania.
Szczęśliwi, którzy osiągną Niebo…- kazanie na górze…
Szczęśliwi, którzy mają pokój ducha, radość w sercu
i miłość do bliżniego… takiego też szczęścia
życzę każdemu z nas…
Proszę was o modlitwę za rodzinę mojego syna by byli wszyscy, dorośli i dzieci prawdziwie szczęśliwi
bo dzieje się w ich rodzinie niedobrze…
Przypomnę sobie i Wam, co Ksiądz Biskup pisał o błogosławieństwach:
„Klucz do rozumienia i akceptowania a w konsekwencji do przeżywania owej szczęśliwości,
jaka dokonuje się we wspomnianych okolicznościach – ubóstwo, smutek, cierpienie i wysiłki –
tkwi w tym, co jest powiedziane we wprowadzeniu do mowy Jezusa.
Ewangelista Mateusz zaznacza, że do Jezusa przystąpili Jego uczniowie.
Owo przystąpienie oznacza gotowość przyjęcia i ostatecznie samo przyjęcie Słowa Jezusa.
Wszystkie te okoliczności, od których zazwyczaj człowiek ucieka i nie chce mieć z nimi do czynienia,
z Jezusem (po przystąpieniu do Jezusa) stają się okazją
do doświadczenia i przeżywania życiowego szczęścia właśnie z Jezusem.
Nie z tej racji, że one same z siebie uszczęśliwiają człowieka,
lecz dlatego, że właśnie w nich człowiek może spotkać Jezusa, jako jedynego Zbawiciela,
który daje właściwe spojrzenie na życie i pozwala przez to życie kroczyć w wolności
– niezależnie od warunków i okoliczności.
Jezus nie przyszedł zmieniać zewnętrznych warunków życia człowieka,
lecz przez swoją obecność uzdolnić go do życia w tych warunkach, w jakich się znajduje.
Wtedy wszystko się zmienia, bo zmienia się perspektywa spojrzenia człowieka.
Patrzy na wszystko innym okiem; patrzy z innego punktu widzenia.
Patrzy z punktu widzenia Jezusa.
By jednak to mogło się stawać, potrzebujemy stale owego przystępowania do Jezusa,
by korzystać z Jego mocy uniżenia,
w której On akceptuje prawdę naszego życia
i daje nam ową perspektywę i moc.
Kto tak złączy swoje życie z Jezusem –
szczególnie w tych wszystkich okolicznościach,
w których zazwyczaj człowiek sam z siebie nie chce trwać,
gdyż nie ma takiej mocy,
ten odkrywa szczęśliwość życia opartą nie na sobie samym,
nie na swoich osiągnięciach i wysiłkach,
lecz na odniesieniu się do Jezusa – na całkowitym zawierzeniu Jezusowi.
Ma wtedy wszystkie dary,
nawet jeśli czasem jest pozbawiony tego,
czego wszyscy inni pragną i w czym wszyscy inni upatrują szczęście.
Jest to propozycja nowego życia.
Życia wolnego, życia szczęśliwego, życia w królestwie”
…
Życzę sobie i Wam takiej szczęśliwości życia 🙂
Pozdrawiam 🙂
Przy okazji rozmyślania nad błogosławieństwami,gdzieś w uszach, usłyszałam tą przeciwstawną mantrę :„Biada wam uczeni w Piśmie i faryzeusze!Bo…(Mt23,2-23,29).
Łatwo jest przyznać się ,że jest się uczniem,ale u Mt19,3 jest „Przystąpili do Niego faryzeusze”.
Znalazłam link,co Jezus mówi o nauce faryzeuszów w czterech Ewangeliach.http://www.wiara.pewel.org/faryzeizm-BT.htm
Warto wejść w siebie głębiej.
Dobrze,że „julia” napisała wcześniej o błogosławieństwach,bo inaczej to chyba bym doszła do załamki. 🙂
#3 Tak Julio.
Dodajmy tylko świadomego /czytajmy Biblię/ przylgnięcia /by nas na manowce ktoś nie wyprowadził/.