Dla lepszego rozumienia pawłowego pojmowania życia jako życia w Chrystusie lub też według ducha Chrystusa dobrze jest spojrzeć na inne sposoby pojmowania życia, o których mówi św. Paweł. Są to przede wszystkim dwa rodzaje czy dwa typy życia. Jeden to życie pogańskie a drugi to życie wg Prawa, pojmowane w szczególności jako życie faryzejskie.
Zaznaczyć trzeba, że obydwa pojęcia w naszym języku mają zazwyczaj pewien wydźwięk negatywny. Te pojęcia same w sobie nie muszą mieć tego zabarwienia. Może być uczciwe życie poganina, który postępuje zgodnie ze swoim sumieniem i uczciwe życie faryzeusza, który zachowuje przyjęte przez siebie Prawo. Obydwa sposoby życia są jednak różną od życia w Jezusie Chrystusie, czyli od życia chrześcijańskiego.
Spróbujemy to sobie przybliżyć.
Ta moja wypowiedź jest z konieczności schematycznie i tym samym przedstawia problematykę w sposób uproszczony. W rzeczywistości życie w każdej z tych form jest bogate w cały szereg niuansów, których w krótkim przedstawieniu nie da się uwzględnić. Z drugiej strony potrzebne jest pewne ujęcie, które pomoże odróżniać to co jest chrześcijańskie od tego, co nim nie jest. To też pozwoli systematyzować i oceniać nasze postawy czy i na ile są one chrześcijańskie tzn., płyną z Ducha Jezusa Chrystusa czy też są dobrym zastosowaniem ducha pogańskiego czy też wypełnianiem Prawa. Dla Pawła istnieje życie w Jezusie Chrystusie, jako różne i odrębne zarówno od życia pogańskiego jak i od życia w logice Prawa.
Zycie pogańskie
Upraszczając możemy powiedzieć, że pogańskie myślenie – a więc myślenie, w którym brak pozytywnego czy formalnego objawienia się Boga – przejawia się w tym, że człowiek, nie znając Boga, szuka Go po omacku przez stworzenia i wśród stworzeń. Nie rozumie bowiem siebie i swojego życia. Dlatego szuka czegoś lub kogoś, kto byłby dla niego punktem odniesienia. Szuka tego, co jest transcendentne. To szukanie idzie w dwóch kierunkach. Jeden, to jest sam człowiek i wytwór jego rąk. Drugi to „elementy tego świata”, które człowiek uznaje jako mające szczególne znaczenie czy nawet wyższe od siebie i im oddaje cześć.
W jednym i drugim przypadku – chociaż trochę różną drogą – dochodzi do tego, że człowiek oddaje cześć „idolom”, bóstwom, czy różnym utworzonym i ustanowionym przez siebie „bogom” aż do tego stopnia – jak to było w przypadku Ateńczyków – że czci także „Nieznanego Boga” (zob. Dz 17,23). Być może dla pewności, aby nikogo nie pominąć czy nikogo nie obrazić brakiem zauważenia, być może z przeświadczenia, że wszyscy znani bogowie nie są wystarczający i dlatego musi być Ktoś inny, kogo jeszcze nie zna.
Przez swoje zachowanie wobec tych bóstw i idoli człowiek chce zyskać ich przychylność, aby pomogły mu one uniknąć nieszczęść i przyczyniały się do jego dobrobytu i pomyślności. W tym celu człowiek składa ofiary, buduje świątynie i sanktuaria, odbywa pielgrzymki i dokonuje wszelkiego rodzaju zobowiązań bądź to typu moralnego w wymiarze indywidualnym (np. przyjęcie określonego typu życia) lub społecznym (określone prawa i struktura życia społecznego) bądź typu polityczno-ekonomicznego, co widać we współczesnych społeczeństwach, gdy wpływ ma np. pieniądz czy pewne ideologie.
Szukanie życia według własne wizji
Człowiek jest gotów wiele poświęcać z siebie, aby być we właściwej relacji do swego „bóstwa” do swego systemu idolatrycznego. Wytwarzając go, sam staje się od niego zależnym aż do tego stopnia, że staje się jego niewolnikiem. Św. Paweł mówi niejednokrotnie o niewłaściwym zrozumieniu stworzeń, o wytwarzaniu sobie idoli i o zniewoleniu człowieka przez te idole (zob. np. Rz 1,20-32; 1Kor 8,1-13; 10,19-22; 12,2; 2Kor 6,16; Ga 4,3; Kol 2,8-23; 1Tes 1,9).
Wspólnym mianownikiem tego wszystkiego jest własne poznanie dobra i zła przez człowieka i jego dążenie do tego, by zdobyć dla siebie przychylność czczonego przez siebie „bożka”, „idola” (czasem też Boga), żeby on (bożek / Bóg) zrobił dla człowieka to, czego człowiek oczekuje. Człowiek bowiem wie, co dla niego jest dobre a co złe i potrzebuje pomocy, aby wszystko działo się po jego myśli. Każdy człowiek ma w sobie jakiś procent takiego myślenia.
Zycie w logice Prawa
Drugi typ postaw to postawy odniesione do Prawa objawionego przez Boga i przyjętego przez człowieka, przez tych, do których to Prawo było skierowane. Chodzi o Naród Wybrany, który wszedł w Przymierze z Bogiem (Wj 24). Na „propozycję” Boga, który oferuje Izraelitom zawarcie Przymierza w oparciu o przekazane Prawo (Dekalog), lud odpowiada: Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni (Wj 24,7; por. 19,8; 24,3). Tym samym zostaje ustanowiona relacja, potwierdzona przez Przymierze, w której człowiek zobowiązuje się wypełniać wolę Bożą wyrażoną w przykazaniach. Łatwo jest to powiedziane, trudniej jest z wypełnieniem zobowiązania.
Jest znamienne, że pierwsze, co się wydarzy po zawarciu Przymierza, to będzie sprzeniewierzenie się ludu przez kult złotego cielca (Wj 32). Ten fakt pokazuje jak kruche jest ludzkie zobowiązanie się człowieka przed Bogiem. Niemniej ta prawda stała się faktem. Człowiek tak zaczął pojmować siebie i tak działać. Były odnowienia tego Przymierza, ale logika zobowiązania pozostała. Pozostało stałe dążenie człowieka do zachowania tego Przymierza i cały ciąg niewierności. To ukazują szczególnie prorocy i dzieje wokół wygnania babilońskiego. Na tle tych wydarzeń jawią się zapowiedzi i obietnice nowego Przymierza (zob. np. Jr 31,31-34). O tym powiemy kiedy indziej.
Zobowiązanie większe niż możliwości
Dziś warto uświadomić sobie, że to zobowiązanie się człowieka do wypełnienia Bożego Prawa stawiło go wobec swoistego dramatu. Chciał wypełnić Prawo, ale nie był w stanie zachować go we wszystkich jego aspektach, szczególnie w tym, co stawiało wobec problemu przyjęcia konsekwencji grzechu (zob. Rz 7).
Żeby wypełnić Prawo człowiek musiał(by) kochać Boga całym swoim sercem (zob. Pwt 6,4), czyli musiał obumrzeć dla siebie. Tego nie jest w stanie sam uczynić. Św. Paweł sformułuje to w ten sposób, że z uczynków Prawa nie może żaden człowiek być usprawiedliwiony. Przez Prawo ma tylko większą znajomość grzechu (zb. Rz 3,19-20). Człowiek sam z siebie, uwarunkowany grzechem i Prawem, nie jest w stanie kochać bezwarunkowo. To okaże się możliwe dopiero w Chrystusie (zob. Rz 6,1-11; por. Ga 5,14; Rz 13,8-10).
W rzeczywistości jednak człowiek żyjący pod Prawem, a nie mający w sobie Bożego życia, nowego życia, jakie przyniesie Jezusa Chrystusa, zmierzając do wypełnienia Prawa będzie koncentrował się bardziej na spełnianiu tych przepisów, który były dla niego wykonalne, niż na oddaniu siebie Bogu. To prowadziło do faryzeizmu, z którym Jezus się spotkał i który napiętnował.
usprawiedliwianie siebie i szukanie winnych – prześladowanie
W konsekwencji „faryzeusz” poczuwając się do tego, że jest zobowiązany wypełnić Prawo, a widząc że go nie może wypełnić go w całej rozciągłości (a przede wszystkim w jego istocie), akcentował to, co udało mu się wykonać, a usprawiedliwiał siebie w tym, czego nie potrafił spełnić – często szukając przy tym winnego. Wskazuje na to przypowieść Jezusa o faryzeuszu i celniku w świątyni (zob. Łk 18,10-14; zob. też 10,25-37).
Takie pojmowanie wypełnienia Prawa prowadziło też łatwo do swoistej gorliwości o zachowanie Prawa, tzn., żeby Prawo było zachowywane przez wszystkich, co z kolei prowadził do napiętnowania i prześladowania tych, którzy Prawa nie zachowywali według reguł i pojmowania faryzejskiego. Tu miał jedno ze swoich źródeł i korzeni konflikt między Jezusem i faryzeuszami. Stąd też brała się gorliwość Szawła w prześladowaniu chrześcijan.
Jak na tle tych dwóch sposobów życia św. Paweł pojmuje chrześcijańskie życie, powiemy w następnym odcinku, gdyż stało się to już przydługawe.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Komentarze
76 odpowiedzi na „Życie z Ewangelii a inne sposoby życia (P 6)”
Znalazłam już częściową odpowiedź na moje wcześniejsze wątpliwości – dziękuję!
Jak trudno przejść z pogaństwa i faryzeizmu do życia z Ewangelii…
„Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię” (Rz 7,15)
„„faryzeusz” poczuwając się do tego, że jest zobowiązany wypełnić Prawo, a widząc że go nie może wypełnić go w całej rozciągłości (a przede wszystkim w jego istocie), akcentował to, co udało mu się wykonać, a usprawiedliwiał siebie w tym, czego nie potrafił spełnić – CZĘSTO SZUKAJĄC PRZY TYM WINNEGO”
Dziś taka byłam …
Bardzo dobre „uproszczenie”, a jeszcze lepsze „zakończenie” (jak w dobrym serialu – odcinek kończy się w najciekawszym miejscu 🙂 ).
W kontekście dzisiejszej Ewangelii (Łk 14, 25-33) tym niecierpliwiej czekam na opisanie przez Księdza Biskupa życia po chrześcijańsku.
Czekam cierpliwie na ciąg dalszy.Myślę,że tak dosadne „wyłuszczenie” sedna,pomoże pootwierać oczy.
Wydaje mi się,także, używanie słowa poganin ma wydźwięk raczej pejoratywny. W znaczeniu niechrześcijanin, ma niewielkie właściwości wyjaśniające, określające jakąś grupę osób. Z całym szacunkiem, ale rzecznik Kurii Krakowskiej także używa tego określenia i nie do Ateńczyków. JE nawiązał do Greków, czczących także nieznanego Boga. Związek z św.Pawłem raczej jasny. Jednak znów brak jakiegoś poszanowania inności, podczas, gdy Ci poganie nawet Bogu nieznanemu oddają cześć. Katolicyzm idzie podobną drogą jak Ateńczycy, może. Stary Bóg się nieco spowszednił, „Agora” potrzebuje nowych bogów? Czy Kościół dzisiaj nie czci wielu różnych Bogów?
Także jestem ciekawy „życia po chrześcijańsku”.
#ad 5 człowiek bez imienia
Chciałam tylko podać Tobie jedną myśl dotyczącą Twego ostatniego pytania (bo reszta Twojego wpisu jest dla mnie nie dokońca komunikatywna 🙂 ). Kościół to nie jest bezkształtna masa. Kościół tworzą ludzie. Twoje pytanio-stwierdzenie:” Czy Kościół dzisiaj nie czci wielu różnych Bogów?” brzmi podobnie jak: ” V LO w Poznaniu zdaje matury na piątki”.
Krótko rozwinę tę analogię. Tak jak szkołę tak i Kościół tworzą uczniowie, ludzie. Może większość zdaje maturę na 5, co nie znaczy że nia ma takich którzy ją oblewają. Poziom nauczania w szkole głownie zależy od chęci/poziomu intelektualnego uczniów, a nie od wykształcenia nauczycieli. Podobnie w Kościele: Jezus i potem Jego Pasterze głosił Dobrą Nowinę (wykształceni nauczyciele w szkole). Jednak przyjęcie tej Nowiny przez uczniów zależy od gotowości ich serca do wchodzenia w nawrócenie. Nie to, że Dobra Nowina ma w sobie jakiś błąd. Tak też jest w szkole: program może być naprawde dobrze opracowany, ale jesli uczeń sie uprze, to nie wejdzie w naukę. Co nie znaczy, że szkoła ma niski poziom i kształci uczniów, mówiąc kolokwialnie, na głąbów.
Przepraszam Ojcze Biskupie za nieskładny, chaotyczny, nieudolny wpis. Nie mam dziś serca, by zbudować skłądną wypowiedź. Ojciec Biskup sam zadecyduje co z ta wypowedzią moja uczynić.
pokój,
agnieszka CS
#5 człowiek bez imienia (?)
„Jednak znów brak jakiegoś poszanowania inności”
Chyba trochę się mylisz, ponieważ można w komentarzu Ks. Biskupa przeczytać:
„Te pojęcia (poganin i faryzeusz) same w sobie nie muszą mieć tego zabarwienia. Może być uczciwe życie poganina, który postępuje zgodnie ze swoim sumieniem i uczciwe życie faryzeusza, który zachowuje przyjęte przez siebie Prawo”
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc, że Kościół czci wielu Bogów (bogów)… A chętnie bym o tym podyskutowała…
Pozdrawiam 🙂
julia – „także” – dzisiaj pojęcia poganin, faryzeusz , to jedynie „etykiety” o wydźwięku pejoratywnym. Nie niosą żadnej konkretnej treści, oprócz tej, że mowa o innych, obcych.
agnieszkaCS
Pod pojęciem wielu bogów, nieśmiało chciałem napomknąć o twórczości „artystycznej”. Temat podstawowy, nauczanie Chrystusa przestał być dostatecznie nośny? Co jest w Kościele promowane? Ja nie odpowiem na to pytanie, bo mógłbym zostać uznany za scjentystę, lub innego obcego.
Po przeczytaniu drugi raz Twojego wpisu widzę, że krążysz, ale tak, to o to chodzi~~.
Jak za czasów Chrystusa język nas zdradza. Uciekamy od konkretu, posługując się słowami-wytrychami.Tak jak Ci poganie-któż to jest i dlaczego są niedobrzy?
SZALOM! Bardzo często traktujemy chrześcijaństwo jak prawo. W szkole młodzi przyjaciele pytają: kiedy grzech jest a kiedy go nie ma? tzn. My chcemy mieć prawo – ma być jasno powiedziane jak w danej sytuacji się zachować, postąpić…
Odkrywam dzięki Barankowi Bożemu to, że chrześcijaństwo jest ontologią nowego człowieka – nie nowego prawa. Jeśli pozwolę Jezusowi żyć we mnie, będę kierował się miłością, która kocha pod prąd. Polecam kawę z miodem 🙂
Ad #9 wojownik Pana
Wojowniku Pana!
Strzał w dziesiątkę.
Rzadko komentuję, ale w tym wypadku trudno jest mi się powstrzymać.
Gdzie Ty kończyłeś szkoły?
Chyba u samego Pana!?
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Ad #9 wojownik Pana
Teraz jeszcze prośba, „wojowniku Pana”. Spróbuj przybliżyć, co to znaczy: „ontologia nowego człowieka„. To przecież bardzo ważne!
Ponownie pozdrawiam Ciebie i szczególnie tych wszystkich, którzy tą „ontologią” są zainteresowani lub wprost świadomie dotknięci, tzn. dali się dotknąć i noszą na sobie znamię Baranka!
Bp ZbK
Dziękuję Księdzu Biskupowi za tę katechezę. Czekamy na kontynuację 🙂
Wspomina Ksiądz Biskup o konsekwencjach skupianiu swojej uwagi na „wypełnianiu Prawa”. Taka postawa może rodzić nie tylko pychę, o której Ksiądz Biskup wspomina, ale także może stawać się źródłem frustracji. Człowiek się na przykład naczyta świętych tekstów (np. mistyków), w oparciu o nie buduje wizerunek swojej świętości i próbuje do tego wizerunku dążyć. Zaczyna żyć nie tym jaki jest, ale tym jaki chciałby być. Konfrontacja tego wizerunku z rzeczywistością jest zwykle bolesna i rodzi gorszenie się sobą i potępianie siebie. Czasem człowiek bardziej żyje tą swoją wizją świętości niż wizją świętości, jaką ma dla niego Bóg. To pułapka duchowa, od której chrześcijanin też nie jest wolny.
Człowieku Bez Imienia, dla Ciebie (i innych) mądra francuska bajka 🙂
Ojciec i syn wybrali się na targ, zabierając ze sobą osła. Po jakimś czasie syn uczuł zmęczenie, więc ojciec posadził go na osła. Gdy mijali jakiegoś starca, ten nie krył oburzenia, że malec sobie siedzi, a ojciec idzie obok: przecież „mały ma młode nogi, a ojciec swoje lata już ma!” Zamienili się więc miejscami – syn szedł obok osiołka, a ojciec jechał na osiołku. Wtedy napotkana kobieta oburzyła się postawą ojca -że „się rozsiadł jak król, a malec ledwie pociąga nogami!” Wsiedli więc na osiołka obaj – i ojciec i syn. Spotkał ich zagorzały obrońca zwierząt. Nie krył oburzenia, że ojciec z synem tak bezlitośnie potraktowali biedne bezbronne zwierzę…
Jeśli przed odpowiedzią na pytanie powstrzymuje Cię jedynie lęk, że mógłbyś zostać uznany za scjentystę, to warto ten lęk przełamać.
Pozdrawiam 🙂
Tak! Dokładnie tak konkretnie trzeba mi mówić. Poganie chcą ale się gubią! To jest przecież poszukiwanie Boga, ale po omacku, często prowadzące na manowce. I tak jak pisze wojownik pana – często chrześcijaństwo jest traktowane jak prawo. Przecież to jest częsty zarzut wobec nas! Faryzejskie uproszczenie (prawo jako ramy, ich trzymanie się gwarantuje mi zbawienie) również myli. Czekam na dalszy ciąg!
Pozdrowienia
ZS
Kiedyś ktoś mnie nazwał faryzeuszem. Ponieważ ten ktoś jest dla mnie autorytetem, ja to przyjęłam, ale nie wiedziałam, dlaczego nim jestem. Na czym polega mój faryzeizm ?
Wczoraj P. Bóg przez pewne wydarzenia dał mi to poznać. Mój wniosek był identyczny z wypowiedzą wojownika Pana. Pomyślałam wczoraj, że mój faryzeizm polega na tym, że ja chciałabym mieć prawo, które uregulowałoby mi tą sytuację (każdy problem), abym wiedziała jak wtedy postępować. A wieczorem zobaczyłam na blogu, że jest komentarz o życiu faryzejskim.
I pogańskim…
Ktoś inny nazwał mnie półpoganką.. Ktoś, kto mnie bardzo dobrze zna…
Jakie to szczęście, że P. Bóg kocha za darmo !
Z nadzieją czekam więc tak jak wszyscy na następny odcinek. Mam nadzieję, że okażę się nawróconą poganką i „faryzeuszem, który pozwala, by w nim spełniła się sprawiedliwość Boża.”
Jeśli już nie teraz, to w przyszłości.
Wojowniku Pana uważam, że powinieneś częściej dzielić się z nami swoimi myślami. Dołączam się do prośby Ks. Biskupa.
Ale kawy z miodem nie spróbuję, bo po kawie mam kołatania serca.
Codziennie przekonuję się, że wszystko, co do tej pory zrobiłem kierując się miłością i oddaniem innym, nic nie znaczy. Nie ma żadnej nadziei, że sie coś zmieni. Stoję sam przed Bogiem i proszę, Go by zabrał mnie lub odbrał wiarę, która wstrzymuje rękę. Prosiłem o pomoc ludzi, nie mieli dla mnie czasu lub chęci wysłuchania. Słyszałem: nie wiem, nie potrafię. Jakie to swietne wytłumaczenie na obojętność. A mam tylu dłużników, dziś szczęsliwych, wyprostowanych. Nie śmiem nawet prosić o spłatę, zapukać do ich drzwi. A ja ze swym brzemiem, którego nie mam siły ciągnąć, jestem sam. Ile można wołać Cię, Boże, żebyś dobił, bo jestem gorszącym przykładem ciagnięcia krzyża. Potrafi Ks. Biskup zrozumieć taką samotność?
***
Problemem jest to, że ja nie rozmawiam językami. Moja mowa jest prostacka. Mały Książę bardzo lubił zachody słońca, poprosił więc Króla o zachód słońca. Dobrze powiedział Król, będzie zachód słońca. No tak, ale ja chciałbym teraz. Król: ja mogę wszystko rozkazać i się spełni, ale teraz poczekamy na sprzyjające okoliczności. Resztę na pewno znacie i jeszcze to, że pragnieniem Króla było, by Książę został jego poddanym. Będzie mu bardzo dobrze. Ale Książę zostawił Różę i swoją małą planetę, na którą chciał kiedyś powrócić.
To w temacie francuskich bajek.
Mówiłem o słowach, które nie znaczą dziś nic, są puste, podobnie jak prawa, którymi jesteśmy oszukiwani. Nie ma etyki, to wymyślmy sprytny kodeks etyki np., albo … relatywizm, może być z osiołkiem:) A Scjentyści, tak to zapewne, bardzo interesujący temat, ale się na tym nie znam.
Człowieku bez imienia, napisz konkretnie o co ci chodzi, bo zaintryowałeś mnie:) pozdrawiam pogan, faryzeuszy i … resztę. A kto jest tu tym obcym? Nie wiem…
A co do tych bożków… Czasami myślę, że katolicy z Maryji zrobili sobie 4 osobę Trójcy Świętej.. Ale to tylko moje skromne zdanie
człowieku bez imienia,
proszę spróbuj prosto powiedzieć o co Ci chodzi. Z każdym Twoim wpisem coraz mniej Cię rozumiem. W czym tkwi Twój problem?
Pozdrowienia
ZS
Taak. Wojownik jest świetny, ale Człowieku bez imienia, Ty mi się również podobasz. Proszę, pisz. Ja obiecuję myśleć.
Hiob, od dzisiaj nie jesteś sam. Jestem z tobą. Nie wiem, czy potrafię ci pomóc, ale wysłuchać mogę. Jeśli chcesz napisz na adres basa2@op.pl
Agnieszko, ja też kiedyś sobie tak pomyślałam…
Jaki jest stosunek Kościoła do zabaw i wróżb andrzejkowych?? Wielu moich rówieśników ten problem zastanawia.
#16 człowieku bez imienia,
Twoja mowa wcale nie wydaje mi się prostacka. I bardzo lubię „Małego Księcia”…
Wracając do słów – wg mnie KAŻDE może mieć odcień pejoratywny. Nie tylko: „poganin”, „faryzeusz”, ale i „matka”, „brat”, „dom”, „ksiądz”. Myślę, że zależy to od osoby, która używa tych słów, od emocji, które im towarzyszom.
Piszesz, że niektóre słowa są puste. Ale to od nas zależy, czy one coś znaczą, czy nie. Jeśli będziemy szczerzy – słowa nie będą puste; będą wyrazem naszych poglądów, przeżyć, przemyśleń, uczuć. Problemem jest chyba nasz lęk przed odkryciem siebie przed innymi – dlatego mówimy tak, aby nic nie powiedzieć (i wtedy nasze słowa są puste).
Pozdrawiam 🙂
Pamiętam jeden z wykładów – w kontekście Kazania na Górze: Kiedy człowiek może żyć, postępować tak jak jest napisane w Mt 5,3-12? Tylko wtedy, gdy On będzie żył w nas! Tu nie ma tylko zasad – jest wolność w oddaniu, wszystko inne dokona się jakby spontanicznie…
W chrześcijaństwie 🙂 nie ma jakichś ogólnych zasad! Miłość daje rozwiązanie.
Ukończyłem „szkołę Ks. Biskupa” mieliśmy 3 lata wykładów – WSD w Toruniu. Noszę pragnienie wejścia na drogę, ale wciąż idę rowem (określenie Ks. Biskupa-uśmiech). Napisałem pracę licencjacką pod kierunkiem Jego Ekscelencji: „Chrześcijanin w Jezusie człowiekiem wzrastającym w kierunku śmierci” (Rz 6,5). Wszystkie dzieła Pańskie, błogosławcie Pana! Dawid – prezbiter z Działdowa
Wybaczcie mi proszę, trochę się tutaj „poruszyło”, ale korzystamy z gościnności naszego Biskupa. Nie ja tutaj nauczam. Myślę, że Kościół przechodzi zmiany. Pierwsze to rozmawiać, znać się bracia i siostry.
Równe klaskanie nie prowadzi do rozumienia.
Rosłem w czasach, kiedy religii uczono w prywatnych domach. Dziś wiecie jak jest, czy to sukces Kościoła?
Odkryć się przed innymi można, ale tak, żeby tego nie żałować, jest też zgorszenie. Mówienie Enigmą jest bezpieczne, ale czy Agnieszka nikomu nie podpadła tym wpisem?
Dziękuję za pozdrowienia w imieniu pogan, jest nas podobno 6,3 miliarda. Faryzeusze – może warto jakieś historyczne wykłady biblijne Księże Biskupie, na tej fali? Takie świeckie dla niedowiarków, jak ja.
Wołamy natychmiast święty o Papieżu Polaku. Tak potrzebujemy gwiazd. Ale On wyniósł na ołtarze także zwyczajnych ludzi – może to znak?
Człowieku Bez Imienia, nie mam pojęcia, kto to są scjentyści, powtórzyłam to określenie za Tobą 🙂 Trudno mi zatem określić, czy to temat interesujący, nie o scjentystów jednak się rozchodzi, a o postawione przez Ciebie pytanie.
Co do słów-wytrychów, takimi są również słowa o „poszanowaniu inności”.
Agnieszko, „coś w tym jest”…
Bożkiem można uczynić nie tylko Maryję, ale ludzi służących Bogu (duszpasterza, biskupa, papieża etc) Problem czynienia sobie z ludzi bożków pojawił się w Kościele już w pierwszych gminach chrześcijańskich, czemu się kategorycznie przeciwstawiał św. Paweł (1 Kor 3,5.7.21)
w czasie Eucharystii kapłan wypowiada słowa: „Błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka”. Dreszcz mnie przebiega, gdy dociera do mnie, jak ta uczta wygląda, ale jeszcze wiekszy, gdy widzę, że staje się to dla mnie błogosławieństwem.
„człowiek bez imienia”
Ty jesteś tylko przewrotny i bezczelny, jak Twoje „imię”. Każdy człowiek ma imię.
Stawiasz pytanie, a gdy ktoś nawiązuje do niego – chowasz się, mówisz „ja się nie znam”.
Słuchasz tylko siebie, słowo „poganin” budzi w Tobie jakieś odczucia i nie czytając, o czym tu mowa wylewasz je jak chcesz. Tymczasem wpis traktuje o postawach ludzi, które w sobie możemy odkrywać i warto je rozumieć, aby się nawracać od „idoli” tego świata itp. Te postawy są jasno zdefiniowane :”pogańskie myślenie – a więc myślenie, w którym brak pozytywnego czy formalnego objawienia się Boga – przejawia się w tym, że człowiek, nie znając Boga, szuka Go po omacku przez stworzenia i wśród stworzeń”.
Podobnie dalej człowiek będący w relacji dba o nią (jakby „sam”, mający „zadanie”) i już nie umie być oddany i gubi się. Zagubiony jest jeden i drugi, co oznacza, że nie ma życiodajnej jedności ze Stwórcą.
Jeśli nazywasz siebie poganinem, to popatrz, jakie są Twoje idole, które kochasz i jesteś przywiązany, a które Cię zniewalają i oszukują niszcząc Twoje życie. Może też uznasz, że nie poznałeś Boga kochającego, który Cię stworzył z miłości do Ciebie, a chciałbyś. Możesz Mu to powiedzieć, jeżeli chcesz.
#15 hiob
Myślę, że ja rozumiem w dużym stopniu. Mam też dla Ciebie Słowo z wcześniejszego wpisu Księdza Biskupa:
„Duch Boży (ruah Elohim) unosił się nad wodami, podczas gdy ziemia była bezładem i pustkowiem, a nad powierzchnią bezmiaru wód panowała ciemność. Należy to rozumieć, że ten Duch jest nadrzędny w stosunku do owego bezładu i pustkowia oraz ciemności i w pewnym sensie im przeciwstawny, nie w znaczeniu opozycji, ale w znaczeniu aktywności. Ten właśnie Duch Boży jawi się wobec stającego się stworzenia jako pewnego rodzaju aktywna forma, w znaczeniu czegoś, co formuje, oraz jako przestrzeń życiowa, dzięki której i w której jest możliwe życie. Duch jest właśnie tym tchnieniem i poruszeniem, które umożliwia przejście życia od jego źródła do skutku, do jego widzialnego i doświadczalnego wymiaru.”
Dziś nad Tobą unosi się Duch Święty, aby Cię uczynić świątynią Boga.
Pozdrawiam.
Hiob, nie znam twojego problemu, a jednak stał się moim problemem. Nie spałam prawie całą noc. I myślałam.
„bo jestem gorszącym przykładem ciągnięcia krzyża” – myślę, że każdy z nas jest bardziej lub mniej gorszącym przykładem ciągnięcia swojego krzyża. Gorzej, czasami przed nim uciekamy. Przynajmniej ja. A ty przy nim trwasz, mimo że wydaje ci się on ponad siły.
Hiob, Twoja ksywa jest pełna nadziei. Co prawda, Pan bardzo doświadczył Hioba, ale na koniec przecież przywrócił do dawnego stanu.
Właśnie minął miesiąc odkąd P. Bóg mnie pocieszył w moim kryzysie. Modlę się, aby i tobie dał pocieszenie.
Może to ci pomoże ? :
„Pomóż nam, Panie, wiernie iść za Tobą,
Krzyż swój dźwigając, jak Ty go dźwigałeś,
Aby wypełnić wolę Twego Ojca,
Który Cię posłał.
Przemień swą łaską ból raniących cierni
W źródło nadziei i wiary pokornej;
Jeśli tak zechcesz, mroki wkrótce miną
I radość wróci.”
hiob,
będę się modlił za Ciebie!
nie jesteś sam!
Fragment Flp 2,6-11 odbiegający od cytowanego przez Ks Biskupa, ale dla mnie ma związek z główną myślą wielu rozważań. „To, z czego Chrystus jako człowiek dobrowolnie się ogołocił, to … chwała przynależna Mu z prawa. …On zechciał się wyzbyć tej chwały, aby ją otrzymać od Ojca jako nagrodę za swoją ofiarę.”
Próbuję przełożyć sobie na przykład. Artysta malarz w relacji do Profesora-Mistrza. Artysta ma talent i warsztat. Maluje obrazy, a te budzą zachwyt. Nasz artysta jednak ciągle idzie do Mistrza i w kolejnych wystawach eksponuje nazwisko Mistrza, bo widzi, że powstały piękniejsze prace. Artysta całkowicie poddał się prowadzeniu przez Mistrza. Malarz jest coraz bardziej dostrzegany, a w zasadzie jego talent, który zajaśniał w świetle Mistrza, ale nie przyćmił Mistrza i zasłużył na uznanie Mistrza. Jest sobą chociaż pozornie stracił, bo wszędzie podkreśla nazwisko Profesora.
Czy taki obrazek ma sens, czy to zwykła profanacja?
Pozdrawiam …
Agnieszko i Fasolo
Idziecie w stronę prostentatyzmu jak Maryji nie uznajecie.Oto odkrywa się nauczanie biskupa ,neokatechumenatu.
Organista z pewnej parafii tak samo pojął to nauczanie ,nie chciał spiewać pieśni Maryjnych tak go biskup wyszkolił.Stracił pracę bo proboszcz uważał inaczej.
Otwórzcie oczy komu zawierzył Jan paweł II i wielu prymasów a biskup siedzial w Rzymie 20 lat stracił czas .Blisko papieża i przeszedł obok kościoła katolickiego
AnnaK
…moje imię, używam go, bo tak nazwał mnie JE:)
Mam nadzieję, że nie odczyta tego jak wyrzutu, czy chęci odegrania się. To dobre imię.
Dziękuję za to, że dostałem „parasolką” po głowie.
Czepiłem się słów, fakt. Staram się nie być przewrotny. Lepiej nie powiedzieć nic, niż skłamać. Lepiej nie powiedzieć nic, niż powiedzieć półprawdę.
Dzisiejsze idole to słowa. Słowa, które jedynie dzielą. AnnaK, czytam Cię któryś raz i nie wiem jak odpowiedzieć. Poganin, no tak, my jesteśmy wierzący, jesteśmy lepsi. Chciałbym, by w kościele ludzie nadal ładnie śpiewali, by ten budynek łączył, by na naszym małym, starym cmentarzu, mógł się położyć każdy, poganin, faryzeusz, ateista, by Katolikom nadal to nie przeszkadzało. Widzieliście kiedyś tabliczkę: „Cmentarz Rzymskokatolicki”? Chciałbym widzieć Boga w ludziach, których spotykam, a nie szukać w książkach, nawet najmądrzejszych. To jest przewrotne.
Poszanowanie inności- przepraszam, miałem na myśli dzieła ludzi, a nie te ekscesy loveparade, to ta dwuznaczność, wydawałoby się, celnych słów-słusznie, to słowo wytrych.
Myślałem o kulturze, kulturach których nie znamy, a są warte poznania. Chociażby po to, by zobaczyć wędrówkę św. Pawła po Grecji. Jego głos do Tessaloniczan – ja, po katechezach, zdałem sobie sprawę, że to listy skierowane do mieszkańców Salonik – tak dzisiaj się nazywa to miasto po Polsku, wstyd.
Dziękuję za wpisy, miałem wczoraj doła, a po przeczytani Waszych, od razu mi się polepszyło.
Hiob
Trzymaj się. Kawa i miód – ale raczej oddzielnie:)
Mario, jest fundamentalna różnica między nieuznawaniem Maryi a dostrzeganiem pewnych wypaczeń w kulcie związanym z Maryją. Dobrze, byś Ty poszła w stronę rozróżnienia tych pojęć.
Hiob, wspieramy Cię modlitwą. Uchwyć się Boga „za rękaw” i nie puszczaj, choćby nie wiem co się działo. Ja tak ostatnio przetrwałam dolinę ciemności
Pozdrawiam 🙂
człowieku bez imienia
wspólny budynek kościelny, czy wspólny cmentarz jest jest to jedynie skutek, obraz tego co dzieje się w duszy człowieka-Chrześcijanina.Nasza wspólnota- Kościół buduje się w wyniku doświadczania przez nas innej niż „świata”logiki życia – opartej na śmierci i zmartwychwstaniu.Ta logika, jest oferowana wszystkim, bo wszystkim jest potrzebna.Ten kto to zobaczył nie staje się sam z siebie przez to lepszy, jedynie korzysta mniej lub bardziej ze źródła życia, które jest poza nami.To właśnie rozumienie tej transcendencji pozwala nam na dystans od samych siebie, na oparcie swojego życia w miejscu gdzie ono naprawdę jest.Kto tego nie dostrzega będzie uważał się za lepszego będąc nawet nominalnie chrześcijaninem.
Bardzo intrygowała mnie ta ksywa – człowiek bez imienia.
Człowiek bez tożsamości ?
#33 maria
Chyba przez przypadek wiem, kogo masz na myśli, pisząc o organiście. Wiem też, że problem tego człowieka jest bardziej złożony, niż Ty to przedstawiłaś i nie wiązałabym tego z nauczaniem Księdza Biskupa. Jest to tendencyjne uproszczenie.
A co do oceny Księdza Biskupa, to pisząc takie słowa sama o sobie wydajesz świadectwo i stawiasz się w pewnym sensie poza Kościołem. Nie przyjmujesz bowiem decyzji Kościoła, uznajesz, że Jan Paweł II pomylił się powierzając ten urząd Księdzu Biskupowi, albo ostatnio Benedykt XVI również pomylił się mianując Księdza Biskupa członkiem Komisji przygotowującej przesłanie z Synodu. Moim zdaniem jest to niebezpieczna pokusa wynoszenia się ponad władze kościelne i taka postawa jest „przechodzeniem obok Kościoła katolickiego”, a nie nauczanie prawowiernego Biskupa posłanego przez prawowiernego Papieża. Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie.
Mario,
Zrobiłaś krok w dobrą stronę decydując się na komentarz na tym blogu.Na pewno nurtuje Cię pytanie dlaczego nasz Biskup w odróżnieniu od wielu księży rzadko przywołuje Maryję w swoich katechezach , czy jest to wynik tego,że jak piszesz „przeszedł obok Kościoła” czy może są inne powody do takiego postępowania.Możesz tu , na tym blogu takie pytanie do Księdza Biskupa skierować.Być może on też nie planował takiego miejsca swojej posługi jak nasza Diecezja, jak i my nie planowaliśmy dostać takiego Biskupa.Tylko przez współpracę możemy się nawzajem prowadzić, tak jak Maryja zgodziła się na współpracę z nieznanym jej przecież zjawiskiem jakim był posłany przez Boga Anioł.Normalna jest początkowa nieufność,ale też normalne jest późniejsze zbliżanie się do siebie.
Ad # 33 Mario, przesladowania sa skutkiem głoszenia prawdziej Ewangelii .W odniesieniu do tego co napisałas Słowo Boze mówi:”Trzeba bardziej słuchać Boga niz ludzi”- Dz. 5.29. Poszukaj prawdy u zródła.Dz.4.10-12.
Zaufaj Jezusowi bez reszty, oddaj Mu swoje zycie a On Ci wszystko objawi. Dostaniesz „nowe zycie z Panem”. Ja to uczyniłem i Słowo Boze ozyło dla mnie – Jezus zmienia moje zycie. Bóg kocha wszystkich- Tobie tez zycze z całego serca abys osobiscie poznała Pana Jezusa.
BOG ZSZEDL Z NIEBA NA ZIEMIE DLA CIEBIE. JEZUS ODDAL ZA CIEBIE ZYCIE.JEMU ZAUFAJ!
W Dzienniczku S. Faustyny Pan Jezus mówi do s. zakonnej „Mnóstwo dusz idzie na zatracenie”.
Ja dziekuje Bogu za swiatło Ewangelii, które Ks. Biskup roztłumacza.
Ciepło Pozdrawiam
Wojownik Pana nr 2
Cieszę się, że ilość wojowników Pana wzrasta.
Ale przydałoby się więcej Jego apostołów…
#34 Maria
Masz rację zwracając uwagę na szacunek do Maryi, Ona jest bardzo ważna dla nas. Kiedyś jeden ksiądz powiedział mi, że w Polsce kult Maryi jest taki i taki, a ja potem miałam bardzo poważne trudności duchowe, nie mogłam nawet się modlić, nie mogłam się pozbierać. Wtedy właśnie Ksiądz Biskup pomógł mi, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Niektórzy powtarzają wciąż Jej imię, tylko sentymentalnie.
Ksiądz Biskup mówi o Naszej Matce z wielką miłością zobacz: http://www.radiopodlasie.pl/bp/?p=112.
Pozdrawiam
#34 Maria
Jeszcze o neokatechumenacie, chyba nie wiesz, że to właśnie Maryja powiedziała, że trzeba, aby powstawały małe wspólnoty, gdzie ludzie żyją w prostocie, pokorze i uwielbieniu, a drugi jest Chrystusem. A ulubiona pieśń Jana Pawła II, jak mówił że po tym poznaje, że wspólnoty są tutaj, to: „Skądże mi to, że mojego Pana Matka przychodzi do mnie”.
# Maria
Mario, ale jesteś popularna na tym blogu. I ja dorzucę parę groszy w temacie Maryi – mam przed sobą drugi tom katechez liturgicznych Biskupa Kiernikowskiego. Na okładce piękny witraż z Matką Bożą, a wewnątrz informacja: „Na okładce: Witraż Niepokalanej z siedleckiej katedry – Maryja słuchająca i posłuszna”. Myślę, że jest to piękne motto nauczania zawartego w tym tomie i że Niepokalana nie znalazła się przypadkowo na okładce książki tego „niemaryjnego” Twoim zdaniem Biskupa. W katechezie na s. 126 ks. Biskup ukazuje, kim jest Maryja, jaka była Jej postawa wobec słowa Bożego, kim jest dla nas, w czym nam przewodzi. Ja odczytuję w tym piękną i pociągającą maryjność.
# Maria 🙂
A o wspólnotach neokatechumenalnych mówi się (- i tak rzeczywiście jest!), że są łonem Maryji, w którym rozwija się nowy człowiek- z faryzeusza i poganina rodzi się CHRZEŚCIJANIN 😉
pokój,
agnieszka CS
Maria jest – że się tak wyrażę – OK. Tylko my, ludzie, robimy z niej bożka. Do ludzi, którzy uważają Człowieka Bez Imienia za bezczelnego – trochę pokory… Do Człowieka Bez Imienia – 🙂
do Marii (z blogu) – do jakiej sekty należysz?
Przepraszam, chyba przesadziłam 😉
Ale świadomie 😉
Ad #23 klaudunia
W sprawie wróżbiarstwa w tej chwili odpowiadam krótko – myślałem, że w międzyczasie ktoś podejmie ten temat, tak jak to było z halloween.
Kościół – nauczanie wynikające z Ewangelii i sformułowanie tego nauczania dokonane ostatnio w Katechizmie Kościoła Katolickiego postrzega wszelkie formy wróżbiarstwa jako niezgodne z duchem i praktyką życia chrzeżcijańskiego (zob. KKK 2115 – 2117). Widzi to jako sprzeczne z postawą zaufania i powierzenia siebie Opatrzności Bożej.
Czasem, niektórzy uważają, że pewne formy wróżbiarstwa (np. związane z andrzejkami, zwykłe czytanie horoskopów) to tylko zabawa. Owszem dla niektórych i przez niektórych tak to może być rozumiane i może nie angażować specjalnie ich świadomości itp. Dla innych zaś może to być jakiś faktyczny krok w niewłaściwym kierunku.
Gdy później coś się stanie, co może być skojarzone z wróżbą, następuje pewne utwierdzenie i szukanie dalszych kroków. Trudno jest potem – szczególnie w przypadku ludzi ze słabo uformowaną wiarą – odnaleźć granice między poczuciem rzeczywistości, jaka jest w naszym zasięgu, a tym co, bywa wiązane z działaniem innych mocy.
Radzę więc zachować ostrożność nawet w przypadkach pozornie niewinnych!
Jeśli ktoś zechce się jeszcze wypowiedzieć na ten temat, to bardzo zapraszam.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Nie chcę się wymądrzać, ale przeczytałam właśnie informację, że w najbliższy czwartek w programie 1 tv o godz. 14.30 magazyn katolicki „My Wy Oni” postawi pytanie: Czy katolik może wierzyć w czary?
O swoich doświadczeniach z talizmanami i czarami będą w nim opowiadać osoby, które chciały: „być silniejsze”, „lepiej się uczyć”, „otworzyć umysł”.
Myślę, że odpowie on na wiele pytań związanych z wróżbiarstwem.
Pozdrawiam 🙂
#35 człowiek bez imienia
Nie mówię, że to imię jest złe, ale że Ty jesteś taki. Tak powiedział Ksiądz Biskup? – jak zwykle dobrze mówi. Nie mówiłam też po to, żebyś odpowiadał, ale usłyszał – to były słowa dla Ciebie.
Fajnie przyjąłeś tę moją „parasolkę”. 🙂
Ale wiesz, trudno się Ciebie słucha, masz za dużo wątków, jesteś chaotyczny i byłoby miło gdybyś postawił się na miejscu słuchającego Cię i wypowiedział zdanie logiczne, tak aby było zrozumiałe. I tak wiele razy różne osoby rozumieją inaczej słowa, więc warto dołożyć starań, na ile to możliwe, aby wyjaśnić swoją myśl.
Pozdrawiam
AnnaK „Nie mówię, że to imię jest złe, ale że Ty jesteś taki” – Zastanów się trochę nad tym, co piszesz. Bo w tym momencie to ja Ciebie nie rozumiem
#55 Agnieszka
Nie myślisz podobnie? Dziwne..
Ja chciałabym stanąć w obronie człowieka bez imienia. Wydaje mi się, że on się pogubił i szuka. Miota się w sobie i dlatego jest taki chaotyczny. Sam nie rozumie i dlatego nie jest rozumiany.
Ks. Biskup lubi prowokować. Ale chyba trafił w sedno, skoro człowiek bez imienia przyjął to nazwanie za swoje.
Człowieku bez imienia bardzo poruszyłeś wszystkich. Jeśli mogłabym ci radzić spróbuj znaleźć Boga najpierw w sobie. Przecież i ty jesteś Jego świątynią. Może później zobaczysz go także w innych?
Basa, najpierw sugerujesz Człowiekowi Bez Imienia brak tożsamości (#39), a potem stajesz jako jego obrońca i doradca. Może warto wstrzymać się na przyszłość z takimi sądami jak #39?
Myślę, że imię nadane przez Księdza Biskupa miało charakter „roboczy” – nie ma chyba potrzeby dorabiać do tego ideologii 🙂
AnnoK, takie „bicie parasolką” jest jednym z negatywnych zjawisk, z którymi i ja się spotkałam jeszcze przed nawróceniem. Pamiętam, jak pracowałam na wakacjach z dziewczyną zaangażowaną w jeden z ruchów w Kościele. Gdy jej powiedziałam, że nie przyjmuję od kilku (3, czy 4) lat sakramentów i do kościoła chodzę sporadycznie, to zaczęła mnie traktować jak trędowatą; natomiast ludzi, którzy byli zaangażowani w wiarę, wręcz gloryfikowała. Potem, jak mi składała gorące życzenia urodzinowe, to jej bez ogródek powiedziałam, co o tym myślę. Jakiś czas później spotkałyśmy się i podziękowała mi, że jej otworzyłam oczy na jej postępowanie. Życzę i Tobie AnnoK, byś wyciągnęła właściwe wnioski z „okładania parasolką” 🙂 Człowieka Bez Imienia (zobacz Jud 1,22)
#58 Fasola
Nie widzę podobieństwa. Słowa „Stary Bóg się nieco spowszednił,”,”jestem ciekawy “życia po chrześcijańsku”” zabrzmiały dla mnie atakująco i bezczelnie. Nie wolno mówić prawdy? Autor przyznał mi, że się czepiał. Moja wypowiedź była życzliwa i zwracająca uwagę na treść podanych tutaj określeń, których on się czepiał.
Źle mnie osądziłaś. Kiedyś mieszkałam studiując razem z dziewczyną w takiej samej sytuacji, jak ta twoja, o której wspominasz. Ona chętnie rozmawiała ze mną o swoim życiu, rodzicach itp., więc chyba nie czuła się sądzona. Pewnego wieczoru powiedziała mi, że była na Mszy i kiedy śpiewano „idzie mój Bóg, idzie mój Bóg, On teraz biegnie by spotkać mnie”, inni szli do komunii a ona stała i tak bardzo tęskniła za Nim. Zachęciłam ją, aby poszła do Niego bo naprawdę czeka i na drugi dzień wróciła szczęśliwa, była u spowiedzi i u komunii. Jeszcze potem dałam jej Ewangelię.
Nie można mierzyć wszystkich jedną miarą.
O ile dla K. widziałam potrzebę delikatności, to do „człowieka bez imienia” mówiłam jego językiem.
Z drugiej strony mówienie o Maryji powinno być przemyślane i dopowiedziane do końca właśnie dlatego, że łatwo podeptać człowieka pojedynczym epitetem. Tu dotykamy czegoś głębokiego w człowieku, nie tylko słów. Wierzcie mi, ja nie byłam wcale „maryjna”, a bardzo cierpiałam w pewnym momencie. Może warto by wprowadzić program pozwajający poznać Maryję głębiej tam, gdzie ludzie myślą niewłaściwie?
Pozdrawiam
Pytasz AnnoK, czy nie można mówić prawdy? Pytanie: co jest prawdą? To co Ty mówisz o Człowieku Bez Imienia jest prawdą, moje zaś słowa o Tobie są osądem. Napisałaś: „jesteś przewrotny i bezczelny, jak Twoje „imię””, a on przecież tego „imienia” sobie nie wybrał (jak wynika z późniejszego wpisu). To nazywasz prawdą?
Twoje wypowiedź były życzliwe zapewne w Twoim zamierzeniu, dla mnie natomiast były trochę wyniosłe (mam na myśli wpis #29 i #54). Piszesz m.in. : „Nie mówiłam po to, żebyś odpowiadał, ale usłyszał – to były słowa dla Ciebie”. Cieszę się, że nie oczekujesz od niego przeprosin, za to, że się ośmielił odpowiedzieć… 😉
Dla mnie tak brzmi ten wpis, gdy go czytam.
Cieszę się Twoim pozytywnym przykładem z koleżanką ze studiów, ale on jeszcze niestety nie dowodzi Twojej nieomylności.
Pozdrawiam
Ad # 34 Maria
Mojej rezygnacji z funkcji organisty nie nalezy
wiazać z Ks. Biskupem.
#Fasola
Nie jestem nieomylna, ale nie chciałam sprawić przykrości nikomu, więc próbowałam wyjaśnić swoje intencje. Widać, jak nieudolnie. Proszę, wybacz mi, co odebrałaś źle.
Fasola, dziękuję że mnie znowu strofujesz. Już się martwiłam, że tego nie robisz.
No cóż, podejrzenie, że człowiekowi bez imienia brakuje tożsamości, nie przeszkadza mi, żeby mu współczuć z tego powodu, bronić go i spróbować pomóc tak jak umiem, czyli jak zwykle nieporadnie.
P.S.
„Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? ” (Mt 7,3)
W tej dyskusji chyba wszyscy udowodniliśmy prawdziwość tych słów na własnym przykładzie.
AnnoK, ja nie mam Ci niczego do wybaczania, bo przecież nie uczyniłaś mi żadnej krzywdy 🙂 Widzisz, chodzi o to, że skądś się bierze powiedzenie, że „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”. To zawsze trudny problem w sporach między ludźmi – jedna strona nie czuje się winna, ponieważ miała dobre intencje, natomiast druga czuje się dotknięta. Nie mówię że w tym konkretnym przypadku tak jest, ale wiem z doświadczenia, że ludzie latami trwają w takich konflikach nie mogąc znaleźć porozumienia. To nie zawsze jest takie proste powiedzieć, gdzie leży prawda. Podobno zawsze leży pośrodku – czasem tylko nie wiadomo, gdzie jest ten środek 😉
Baso, Tobie może i nie przeszkadza najpierw człowieka uderzyć, a potem opatrywać mu nabitego (przez siebie) siniaka, ale duszpastersko to niewiele ma wspólnego z Ewangelią. Jeśli nie dostrzegam belki w swoim oku, to mi ją pomóż dostrzec, będę Ci wdzięczna za jakieś konkretniejsze upomnienie niż tylko cytowanie Mt 7,3.
Pozdrawiam 🙂
człowiek bez imienia rzuca ogólnikowe stwierdzenia, które każdy interpretuje po swojemu. Bardziej to przypomina prowokacje niż chęć podzielenia się własnym zdaniem. O człowieku bez imienia nic powiedzieć nie możemy, bo to są tylko nasze domysły. Nie udziela on żadnych konkretnych uzupełnień, a jednocześnie wywołuje kłótnie. Dyskutujmy o konkretach a nie wyobrażeniach 🙂
Człowieku bez imienia, jeżeli moją radę odczytałeś tak jak Fasola, czyli jako atak, to przepraszam ciebie. Nie to było moim zamiarem.
„Chciałbym widzieć Boga w ludziach, których spotykam, a nie szukać w książkach, nawet najmądrzejszych.” Z tej twojej wypowiedzi wywnioskowałam, że szukasz Boga. Szukasz w książkach, szukasz w ludziach, szukasz u Ks. Biskupa, szukasz na blogu. Szukasz i nie znajdujesz ? Tak sobie pomyślałam, że może źle szukasz. Bo szukasz wszędzie, ale nie w sobie. Może to by ci pomogło, gdybyś spróbował znaleźć Go w sobie? Ja właściwie tak zaczęłam. Od szukania Go w sobie. Czułam się jak ślepiec, który nic nie widzi. Ale chciałam zobaczyć. Teraz może widzę trochę więcej, ale wciąż jeszcze szukam. Chcę poznawać Boga coraz bliżej. Być coraz bliżej Niego. Chciałabym, aby ludzie mogli zobaczyć Go we mnie. A tym czasem jest, jak jest. Widzisz to sam najlepiej, a najlepiej wychwytuje to Fasola.
Oczywiście mogę się mylić.
No i może wcale nie potrzebujesz ani mojej obrony, ani rady,ani tego wyjaśnienia…
Fasolo, Fasolko, jeśli chcesz, poszukaj sama.
P. Jezus nikomu jego belki nie pokazywał, lecz sugerował, aby każdy sam jej szukał. Nie chcę szukać drzazg w twoim oku. Do swojej belki się przyznaję. I mimo, że tak ostro od pewnego czasu do mnie piszesz, dziękuję, że ty pokazujesz mi moje. To wystarczy.
Zbyszku, dziękuję za upomnienie. Już nic więcej na ten temat nie napiszę.
basa 🙂
Ad Basa, Fasola, AnnaK i inni w sprawie zwrotu: „Człowiek bez imienia„
Myślę, że ten sporny wątek wokół sformułowania czy tytułu „Człowiek bez imienia” należy zakończyć.
Przypuszczam, że Osoba, do której kiedyś – w określonych warunkach – zwróciłem się używając zwrotu: „Szanowny Panie bez imienia”, wówczas nie poczuła się ani dotknięta ani obrażona. Zresztą mój sposób zwrócenia się był tylko konsekwencją tego, że w komentarzu, czy w poczcie e-mail, na który odpowiadałem, de facto nie było wtedy żadnego tytułu (mnie zaś jest trudno zwracać się do kogoś bez użycia tytułu, nawet umownego czy pseudonomicznego). Osoba zainteresowana natomiast podjęła następnie ten zwrot jako swój sposób przedstawienia się.
Z mojej strony nie było w tym żadnej ideologii czy podtekstów. Uważam, że winienem to podać dla wyjaśnienia i że można ten wątek zakończyć.
Pozdrawiam”
Bp ZbK
Ks. Biskupie, chyba wolno mi jeszcze podziękować Adze ?
Ago, dziękuję. Twój uśmiech jest dla mnie bardzo cenny.
Człowieku bez imienia – dziękuję za to, że jesteś:)
Szukałem „ontologii nowego człowieka”, na razie bez skutku. Żołnierze Pana też jakoś niechętnie chcą temat, mimo zachęt, uzupełnić. Mam nadzieję, że nie dostałem bana od Księdza Biskupa? (jest majl w razie czego).
Moje wypowiedzi nie są, ani chaotyczne, ani nieprzemyślane i nie chodzi o imię.
Jestem człowiekiem o ukształtowanym światopoglądzie i cenię sobie bardzo możliwość wymiany poglądów. Darmo dostałem, darmo daję.
To, że moje pytania są niepokojące, kontrowersyjne, nie pozostawiające obojętnym, świadczy o tematach na czasie.
Dziękuję za głosy poparcia i nagany – są wartościowe.
Mój światopogląd o niepokładaniu działań w wierze o aktualnej interwencji Boga na Ziemi, nie mieści się w dzisiejszej Doktrynie Kościoła.
To nie jest mój pomysł na wiarę, wierzę, że takim zostałem stworzony. Nie ponoszę winy, za to, że świat jest, jaki jest.
Czekam na Ontologię… – sam jej szukam, może jednak już w innym wątku.
Konstruktywnie: mądrość Kościoła, to tworzenie nośników dobrych czynów, głoszenia prawdy i mówienie prawdy.
W niedzielę, na tym małym, starym cmentarzu znowu, modlili się za zmarłych Wikary i Księża prawosławni. Ekumenia – nośnik tej wartości zrealizował się, poprzez procesję z Kaplicy na cmentarz. To dzieje się od wielu lat – pomimo…pomimo.
człowieku bez imienia,
dobrze, że się odzywasz. Dobrze, że coś odsłaniasz ze swojego światopoglądu, choć jest to stanowczo za mało by móc wymieniać poglądy. Do wymiany potrzebne są dwie strony. Przedstaw konkretnie w czym jest problem. Dotychczasowe Twoje tezy są ogólnikowe i nie wiem z czym dyskutować. Problem „ontologii”, a szerzej zrozumienia różnicy między życiem pogańskim i faryzejskim, a lepszym (!) od niego chrześcijańskim został wg mnie przedstawiony bardzo jasno i konkretnie. Nie bardzo wiem w czym go uzupełnić. Proszę pomóż mi i sobie (jeśli chcesz dyskusji) i zadaj rzeczowe pytania lub postaw jasne swoje tezy. Mam nadzieję że nie uraziłem Cię swoim nieudolnym formułowaniem zdań
Pozdrowienia
Zbyszek
#52. Nie lubię wróżb.Nie lubię horoskopów.Prawdę mówiąc bałabym się znać wcześniej jakąkolwiek z przyszłości prawdę.Po co ludziom to?Po co wyprzedzać czas?Zdecydowanie wolę cieszyć się tym co jest,co kiedyś było i co sprawia że …najnormalniej cieszę się.A na Andrzejki polecam zamiast głupkowatych wróżb,super przyjaciół w towarzystwie.