Jeszcze o „in vitro” (101228)

Na zakończenie „Marszu życia” ulicami Siedlec w katedrze wygłosiłem katechezę pt. Etyczna ocena metody „in vitro”. E względu na charakter spotkania i biorąc pod uwagę złożoność i wieloaspektowość problematyki mogłem wskazać tylko ogólne zasady i wezwać do refleksji. Częścią tego, co mówiłem – zgodie z zapowiedzą – tutaj się dzielę.

Etyczność a „inteligencja”

Pierwszą sprawą jest refleksja zmierzając do rozróżnienia działań etycznych od działań, które można zebrać pod mianownikiem „inteligentnie-korzystne”. Naturalnie, w tym drugim przypadku chodzi o te aspekty życia ludzkiego, jakie wynikają z dokonanego przez kusiciela zamętu w człowieku. OPdnoszę się do tego, co mamy wyrażone na pierwszych stronach Pisma św., gdy jest mowa o wężu-kusicielu. Jest on określony po hbr. jako arum, po gr. jako phronimotatos, co wskazuje na przebiegłość czyli swoją inteligencję (zob. Rdz 3,1). Postawienie sobie własnego celu i zmierzanie do osiągnięcia go wszystkimi możliwie dostępnymi środkami.

Człowiek, zwiedziony przez kusicielską „inteligencję”  wybrał „lepszą”, niezależną od Boga koncepcję swego życia i w tym kluczu próbuje rozwiązywać wszystkie problemy swej egzystencji. Będzie to zawsze dotknięte własnym poznaniem i własnym określaniem „dobra i zła”. Będzie to więc zawsze oscylowało wokół człowieka i będzie zawsze koniunkturalne w zależności od tego co w danych okolicznościach zostanie uznane za dobro i zło. Czy to dokona się przez każdego indywidualnie, czy to przez silniejsze jednostki wobec innych czy to w decyzjach demokratycznych, to są już tylko konsekwencje praktyczne. Można więc też mówić o różnych systemach etycznych, w których człowiek stoi (stawia siebie) w centrum wszystkiego.

Gdy zaś mowa o aspektach etycznych z punktu widzenia chrześcijańskiego, to ma to odniesienie do niezmiennych prawd i wartości określających człowieka i jego zachowanie. Ostatecznym ośrodkiem jest Objawienie. Człowiek, ze swej stworzonej natury, nie jest bytem samookreślającym siebie, lecz odpowiada zamysłowi Boga, który stale odkrywa i pogłębia we wspólnocie wierzących. Etycznym nie będzie więc to wszystko, co jest możliwe do osiągnięcia przy zastosowaniu „inteligentnych” rozwiązań, które chcą mimo czy czasem wbrew objawionej prawdzie o człowieku „polepszyć” sytuację człowieka czy rozwiązać jego problemy.

Etycznym będzie to, co prowadzi człowieka do spotkania ze swoim Stwórcą, czyli odkrywania w sobie Bożego zamysłu. Nie koniecznie to będzie rozwiązywanie po ludzkiej myśli tego wszystkiego, co w człowieku jest jako trudność i zadanie. Oczywiście to nie wyklucza korzystania ze wszystkich możliwości rozwijania i ulepszania warunków i okoliczności życia ludzkiego oaz sposobu jego przeżywania. Będzie to jednak dokonywało się w kluczu szukania w sobie zamysłu Boga – Stwórcy.  

Wartości absolutne i wartości podrzędne

Człowiek musi siebie stawiać pytanie, kim jest i o co w jego życiu chodzi. Inaczej mówiąc, po co żyje. Niepłodność w życiu człowieka jest jednym z problemów, które człowieka mogą dotknąć. Problem zaradzania niepłodności małżeństw może być naświetlany 

 

Konkluzje – wnioski

W nauczaniu Kościoła wynikającego z Ewangelii i całego przekazu biblijnego o człowieku nie ma możliwości akceptacji pozaustrojowego zapłodnienia. Wynika to przede wszystkim z kilku racji. Niektóre z nich są o charakterze niepokonalnym, inne mogą być częściowo pokonywane, w miarę postępu i osiągnięć nauki i techniki. Uogólniając, można wskazać na takie zasadnicze trzy racje czy raczej trzy grupy racji. Przedstawiam je schematycznie:

1.      Najpierw trzeba zauważyć, że przy stosowaniu metody „in vitro” dochodzi do powstania wielu zarodków, z których tylko niektóre zostają bezpośrednio wykorzystane. Inne bywają zamrażane i czekają na ewentualną późniejszą implantację lub na nieokreśloną przyszłość. Bywa, że zostają poddawane różnego rodzaju selekcji i manipulacjom genetycznym. Część z nich zostaje zniszczona. Ktoś może odpowiedzieć, że są czy będą coraz to bardziej doskonałe techniki przeprowadzania tego procesu, co zmniejszy tego rodzaju zagrożenia. Owszem, ale tego niebezpieczeństwa nie da się wyeliminować. Przy czym powstaje wiele kwestii prawnych związanych ze sposobem traktowania tych zarodków, ich praw, praw do określenia dziedzictwa itp. Te racje są po części (w jakiejś mierze) pokonywane, ale prawdopodobnie nie do końca.

2.      Druga grupa racji to pojmowanie samego aktu poczęcia jako związanego z miłosnym oddaniem się osób, które stają się rodzicami dziecka. Wyjęcie faktu poczęcia z kontekstu osobowej relacji miłości rodziców jest wykroczeniem przeciwko tak pojętemu poczęciu i pozbawieniem tego aktu wszystkich znamion owego zdumienia. Trzeba przy tym brać pod uwagę te wszystkie czynności, które naruszają integralność organizmu, tak kobiety, jak i mężczyzny, i samego aktu małżeńskiego. Te racje są nie do pokonania. Można tylko działać ignorując je i zadawać gwałt, temu, co jest w człowieku jako obrazie Boga i nośniku osobowej podmiotowości.

3.      Trzecia grupa racji to niebezpieczeństwo otwarcia procesów, które nie są przewidywalne w swoich skutkach. Trudno przewidzieć, co może być efektem zwielokrotnienia ingerencji w proces poczęcia człowieka i możliwych manipulacji. Zwraca się uwagę, że także od strony jurydycznej nie jest możliwe stworzenie praw i reguł zabezpieczających „poprawność” tego rodzaju działań i ich skutków. Istnieje zagrożenie utraty kontroli albo nadmiaru kontroli, wyrażającej się w eugenice i możliwości tworzenia człowieka zredukowanego do pewnych tylko funkcji czy przejawów życia. Nie wszystko, co jest technicznie możliwe, jest etyczne i nie zawsze służy dobru poszczególnego człowieka i społeczności.

 

Ten mój wpis nie jest jeszcze skończony – do tego jeszcze wrócę.

Bp ZbK


Komentarze

5 odpowiedzi na „Jeszcze o „in vitro” (101228)”

  1. Ja chciałam tylko dodać że człowiek porusza się /niektóry i niekiedy :)/”inteligentnie-niekorzystnie”.I zagadką od zarania dla mnie jest skąd ta świadoma niekorzystność.ŚWIADOMA.Może Ksiądz pozwoli zagadkę rozwikłać?

  2. Awatar basa
    basa

    #1 Ka
    Właśnie się zastanawiam, co masz na myśli pisząc „świadoma niekorzystność”?
    Czasami Bóg jest tą motywacją.
    Bo jeżeli ja np świadomie, ze względu na wiarę przyjmę winę na siebie – jest to inteligentnie-niekorzystne, w oczach świata może to być niekorzystne, ale w świetle wiary, to może okazać się dla mnie i tego drugiego dobre. Może przerwać łancuch wrogości, przywrócić jedność.
    Tak, Pan Jezus wybrał to, co inteligentnie było niekorzystne. I zrobił to jak najbardziej świadomie.

  3. Awatar basa
    basa

    Jednak myślę, ze Ks. Biskup nie bez powodu napisał ” inteligentnie – korzystne”. Tak jak w przypadku aborcji. Decyzja podejmowana jest świadomie. Wg inteligencji wydaje się być dobra.
    Ostatecznie okazuje się jednak, że człowiek nie ma świadomości, że tak na prawdę to jest dla niego złe. Dowiaduje się o tym dopiero później.
    I myślę, że Ks. Biskup przez swoje katechezy chce nam dać tą prawdziwą świadomość,która nie jest oparta na inteligencji,bo ona może wprowadzać w błąd.

  4. Awatar basa
    basa

    Ad.#3
    Miałam na myśli „in vitro”, napisałam „aborcja”.
    Ale tak na prawdę to dotyczy każdej sytuacji, w której chcemy postępowaś po swojemu.

  5. Awatar bodzioslaw
    bodzioslaw

    Dziękuję, że Ksiądz Biskup podejmuje tę kwestię i przedstawia stanowisko kościelne, które czasem w debacie publicznej nie rozbrzmiewa lub nie jest wystarczająco klarownie przedstawione. Przynajmniej ja to tak odbieram i dowiedziałem się z katechezy czegoś nowego, niektóre rzeczy mi się wyjaśnily.
    Pozdrawiam