Całkowita przemiana, jaka dokonała się w Szawle, o której mówiliśmy w poprzednim odcinku, jest wyłączną konsekwencją Bożego objawienia, a nie jakiegoś ludzkiego pouczenia czy przekonania. Na poświadczenie prawdziwości i mocy tego wydarzenia Paweł przytacza fakt, że po wydarzeniach pod Damaszkiem udał się natychmiast do Arabii, a nie do Jerozolimy.
. . . spodobało się Bogu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc się ciała i krwi, ani nie udając się do Jerozolimy, … skierowałem się do Arabii . . . (Ga 1,15nn).
Upodobanie Boga w człowieku – wybór
Określenie „spodobało się Bogu” lub „Boże upodobanie” i podobne wyrażenia wskazują na Boży plan. Ogólnie trzeba pamiętać, że Bóg ma upodobanie w człowieku. Aby realizować ten swój stosunek do człowieka, Bóg w historii zbawienia wybiera osoby, którym powierza specjalne zadania. Tak było w szczególności z patriarchami z Mojżeszem, prorokami i innymi. Na określenie tego momentu wybrania jest stosowane określenie, które wyraża nie tylko jakby zewnętrzny wybór, ale jest swoistym przeznaczeniem czy wysegregowaniem kogoś do pełnienia specjalnego zadania. Wyraża to termin grecki „aphorizo”. Ten termin, stosowany do wybrania proroka lub sługi Bożego, św. Paweł stosuje do siebie. Powołanie to ma początek w oddzieleniu, które dokonuje się już w łonie matki, to znaczy zanim ktokolwiek mógłby cokolwiek zrobić (por. Jr 1,5; Iz 41,9; 49,1 oraz Kpł 20,25n; Rz 1,1; Ga 1,15). W ten sposób jest wyrażony motyw jakby sakralnego roszczenia ze strony Boga w odniesieniu do życia tego wybranego człowieka. To jest ktoś w specjalny sposób przynależny do Boga.
Z faktu, że na kimś w sposób specjalny spoczęło upodobanie Boże, wynika jego przeznaczenie do specjalnej misji. Przeznaczeniem tego, wobec którego dokonuje się ta „separacja”, jest najpierw doświadczenie prawdy tego wyboru w sobie samym. Nie oznacza to wcale tylko przeżywania przyjemnych aspektów tego wybrania. To upodobanie Boga w człowieku jest związane bowiem z koniecznością dokonania się w nim przemiany – i to bardzo radykalnej, która dokonuje się w konfrontacji ze światem, z innymi ludźmi. Przykładem mogą być Jeremiasz, Ezechiel, Eliasz czy Jonasz (Jr 20,14-18; Ez 3,1-27; 1Krl 19,1-4; Jon 1,1nn). Paweł ma świadomość tego, że ze swoim powołaniem i swoją misję wpisuje się w ciąg proroków i nauczycieli.
Objawienie – wprowadzenie w Tajemnicę
Tego szczególnego wybrania Pawła dokonał Bóg, aby w nim objawić swego Syna. Objawienie to ma więc za swój przedmiot osobę Bożego Syna. Bóg objawia Pawłowi swego Syna, Pana chwały. Nie jest to tylko proste przedstawienie osoby Jezusa Chrystusa, które dokonałoby się jakby na zewnątrz, poza Pawłem. Paweł wyraża to wprost, że to objawienie Bożego Syna dokonało się w nim: powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie. To objawienie Bożego Syna staje się jakby wewnętrzną sprawą osoby Pawła w sensie przenikania całej jego osoby. Nie chodziło tylko o to, by Paweł poznał czy zobaczył Jezusa i niejako z tego poznania zewnętrznego później głosił innym Go. To stało się w nim. Można powiedzieć, że w Pawle dokonało się coś na sposób analogiczny – naturalnie zachowując świadomość zachodzących różnic – do tego, co stało się w Maryi. Życie Pawła stało się przeznaczone do objawienia Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego. Stąd też będzie on później mówił, że w nim żyje Chrystus (zob. Ga 2,19n) i że on przez Ewangelię rodzi ludzi do nowego życia (zob. 1Kor 4,15). W ten sposób zostaje wyrażona intensywność objawienia, które przeniknęło głębię całego jestestwa apostoła i zawładnęło jego życiem czyniąc go nosicielem Syna Bożego. W szczególności to objawienie było ukierunkowane na pogan. To też było swoistą nowością – do tego będziemy jeszcze wielokrotnie wracać.
Konsekwencje – przyjętego objawienia
Konsekwencją tego objawienia było, iż Paweł „natychmiast” wszedł w inną sferę poznania i podejmowania decyzji. Podkreśla to, iż co do sprawy głoszenia Ewangelii z nikim nie rozmawiał, z nikim się nie konsultował, nie uległ niczyjemu wpływowi. Boskie objawienie było na tyle potężne, na tyle przynaglające, że popchnęło go ku całkiem nowemu życiu, którego nie da się pojąć w sposób ludzki. Ta inność nowego życia zostaje podkreślona poprzez fakt, iż było ono także życiem samotnym. Sam, sam na sam z Chrystusem.
Potrzeba głoszenia Ewangelii „religijnym poganom” (zob. Dz 17,22nn)
Obwieszczenie Ewangelii jest obwieszczeniem upodobania Boga w człowieku, by człowiek mógł odnaleźć siebie i Boga w swoim życiu na chwałę Boga i dla swego prawdziwego dobra. Tak obwieszczali aniołowie Pasterzom: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania (Łk 2,14). Tym obwieszczenie spowodowali zmianę w ich życiu, przemianę ich życia. Oni bowiem poszli i znaleźli tak, jak im zostało obwieszczone. Ta prawda i dokonywanie obwieszczenia Ewangelii o upodobaniu Boga w człowieku jest dzisiaj człowiekowi tak bardzo potrzebna. Jest potrzebna, by go wyzwalać z lęku o siebie, z konieczności wewnętrznego zniewolenia sobą i stawiania na siebie, z braku odwagi, by wejść w siebie, a nie uciekać od siebie, nie uciekać od relacji z bliźnimi, nawet jeśli trudne, nawet jeśli pozornie bezsensowne.
Trzeba nam świadków na wzór św. Pawła, którzy nawet w trudnościach i przeciwnościach, a czasem wprost w przekreśleniu ich życia planowanego tylko po ludzku, mogą znaleźć i objawić upodobanie Boga w człowieku. Ewangelia to nadzieja dla człowieka zagubionego, zapatrzonego w siebie, spełniającego wszystko (czasem nawet obrzędy liturgiczne czy modlitwę itp.) tylko z obowiązku lub odrzucającego wszystko trudne i inne jako bezsensowne. Jest Ewangelia o upodobaniu Boga w człowieku, o wybieraniu człowieka przez Boga dla obwieszczania tej Ewangelii. Są – i zawsze będą – tacy, którzy to przeżyli i którzy tę Ewangelię niosą „poganom” wszystkich sytuacji i wszystkich czasów. Nawet tym poganom bardzo religijnym, którzy jednak ze względu na swoją religijność łatwo odrzucą Ewangelię. Z tym też zetknął się i to przeżył Paweł w Atenach na Areopagu (zob. Dz 17,19-33). Dzisiaj na współczesnych areopagach – także religijnych – jest wielka potrzeba głoszenia Ewangelii o upodobaniu Boga w człowieku.
Święty Pawle, bądź dla nas wzorem i wstawiaj się za nami!
Bp ZbK
15 odpowiedzi na “Ewangelia – objawienie upodobania Boga w człowieku (P 3)”
Księże Biskupie!!!
Dziękuję za to słowo, gdy jest mi ciężko, gdy przeżywam własny areopag to dobrze sięgnąć po nauczanie Księdza Biskupa, Głowy naszego siedleckiego Kościoła. To nauczanie daje tę siłę, aby wstać, przeżywać i głosić Ewangelię. Czuję się w jakiś sposób wybraną, jestem katechetką. Mam jednak świadomość, iż często głoszę, jak to Ksiądz Biskup pięknie określił, na współczesnych religijnych areopagach. Dzieciaki są wspaniałe. One czują, co pragnę im przekazać, są szczere i otwarte na Ewangelię. Naszym zadaniem jest wyjść z Ewangelią do rodziców i tu zaczyna się problem. Przeżywam często odrzucenie, rodzice już wszystko wiedzą i nie potrzebują katechezy.
„prawda i dokonywanie obwieszczenia Ewangelii o upodobaniu Boga w człowieku jest dzisiaj człowiekowi tak bardzo potrzebna. Jest potrzebna, by go wyzwalać z lęku o siebie, z konieczności wewnętrznego zniewolenia sobą i stawiania na siebie, z braku odwagi, by wejść w siebie, a nie uciekać od siebie, nie uciekać od relacji z bliźnimi, nawet jeśli trudne, nawet jeśli pozornie bezsensowne”
To obwieszczenie, że Bóg ma we mnie upodobanie jest mi WCIĄŻ potrzebne. Nie wystarczy mi, że RAZ to usłyszałam, potrzebuję tego WCIĄŻ na nowo…
WIDZĘ, że można wchodzić w relacje „pozornie bezsensowne” (np. ze mną), ale sama nie podejmuję tego trudu – uciekam, stawiam na swoje racje…
Czytam jeszcze raz „Bóg ma we mnie upodobanie”.
Powinnam chyba zapamiętać to zdanie…
Pozdrawiam 🙂
POKÓJ W SERCA WASZE! Powołanych jest wielu – wybranych jednak mało (Mt 22,14). Być wybranym z grona powołanych – to coś więcej niż tylko nauczać i opowiadać o…(niewierzący tez może tego dokonać!). Przeznaczony to ten, kto udostępnił siebie dla spełnienia w nim Ewangelii! Św. Paweł przed wydarzeniem Damaszku też głosił – jako faryzeusz – wyspecjalizowany w Prawie – teoretycznie! Gdy jednak poddał się „zabiegowi” – operacji serca – gotów był wydawać swoje życie tak jak Baranek! Ewangelia mocą Bożą w wierzących nie łatwo/wiernych (Rz 1,16). Błogosławieństwo Wszechmocnego +
ups 🙂
zapomniałam dodać, że Bóg ma upodobanie NIE TYLKO we mnie 🙂
Miłego dnia wszystkim 🙂
Ojcze Biskupie, mam takie praktyczne zapytanie. Sprawa dotyczy chrztu 7-letniego dziecka. Rodzice tegoż dziecka żyja w konkubinacie, gdyż mają przeszkode do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego: kobieta jest rozwódką. Ks. Proboszcz odmówił im udzielenia chrztu. Z tego co wiem, to jest wolą rodziców do tego, by ochrzcić córkę, by w przyszłym roku mogła przystapić do I Komuni Świętej. Jak mogą rozegrać tą sprawę? Tyle się mówi o duszpasterstwie osób żyjących na kontrakt cywilny i nie mogących zawrzec małżeństwa, o duchowej Komunii Św. Oni zostali pozostawieni sami sobie. Poleciłam im, by raz jeszcze udali się do ks. Proboszcza i w uniżeniu raz jeszcze przedstawili sytuacje i wolę serca.
Czy mogłabym prosić, by Ojciec Biskup odniósł sie do takiego przypadku?
pokój,
agnieszka
Ja też weszłam w inną sferę poznania. Dokładnie znaną wszystkim, opisaną /sprawdziłam!/, a jednak inną. ON JEST !
I to jest największym naszym szczęściem.
Ogromnie dziękuję Księdzu Biskupowi za tę katechezę!
W tym roku w czasie rekolekcji przed Zesłaniem Ducha Świętego był ryt wylania Ducha Świętego – kapłani nakładali na nas ręce i modlili się nad każdą owieczką (a rekolekcjonista w tym czasie głosił przez mikrofon). Gdy stałam w kolejce, prosiłam Boga o uzdrowienie mojego serca z przekonania, że Bóg mnie szczególnie wybrał – ponieważ uznawałam, że to przekonanie w moim sercu jest owocem mojej pychy. Przez cały czas stania w kolejce modliłam się przede wszystkim o to jedno – o „uzdrowienie” mojego serca z tego przekonania. Gdy przyszła na mnie kolej, kapłan modlił się nade mną, usłyszałam wtedy z głośników słowa rekolekcjonisty: „Bóg ciebie wybrał. Ciebie wybrał szczególnie”. No i weź tu człowieku dyskutuj z Bogiem… 😉
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,48). Ale „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13) Jeszcze raz dziękuję Księdzu Biskupowi za tę katechezę.
Ponieważ nie miałem okazji, a zapewne i odwagi chciałbym prywatnie odnieść się do wstępu ks. biskupa na dzisiejszej konferencji. / . . . /
Ad #5 agnieszka
Agnieszko!
W takim przypadku Proboszcz musi rozeznać sytuację a w szczególności nastawienie rodziców. Musi też okazać troskliwe zajęcie się tymi osobami. Najpierw musi zadać rodzicom pytanie i pomóc rodzicom, aby sobie zadali to pytanie, czy oni chcą tylko dziecko ochrzcić (piszesz, że mają taką wolę) czyli czy chcą to jakoś załatwić itp., czy też dla nich – właśnie jako rodziców dziecka – ważna jest wiara, życie chrześcijańskie i to wszystko, co z tego wynika.
Wiadomo, że ich sytuacja jest taka, jaka jest. Że sami w tym stanie nie mogą przystępować do Sakramentów. Ten fakt nie koniecznie musi być jednak przeszkodą uniemożliwiającą chrzest dziecka. Może to jednak być pod warunkiem, że oni – w tej ich sytuacji – będą mieli wolę dokonywania kroków świadczących o tym, iż chcą żyć po chrześcijańsku.
Wyrazem tego będzie ich uczestnictwo w liturgii – tak, jak mogą. W szczególności w Liturgii Słowa prowadzącej do przeżywania nawrócenia. W całej tej dziedzinie nie stoi bowiem na pierwszym miejscu kwestia uporządkowania formalnego ich sytuacji, lecz rozpoczęcie porządkowania serca każdego z nich. Dalej wyrazem tego będzie ich zaangażowanie w życiu parafialnym – mimo takiego ich stanu. Naturalnie stwarza to pewne problemy. Jednakże te wszystkie problemy są do pokonania i to może się okazać dla nich drogą nawrócenia (nawracania serca) i przeżywaniem zbawienia.
Radzę przeczytać i podać zainteresowanym to co w tej materii mówi Benedykt XVI w adhortacji posynodalnej „Sacramentum caritatis” pkt. 29. Nie dotyczy to samego chrztu dziecka, lecz obecności takich osób, o których piszesz w życiu parafialnym. Trzeba wczytać się w sens tego dokumentu.
To wszystko wymaga pewnego wysiłku od duszpasterza i podjęcia przez niego obowiązku wsparcia takich wiernych, o którym mówi Benedykt XVI we wspomnianym dokumencie. Wymaga to także pewnego przygotowania ze strony wspólnoty parafialnej. Wymaga to jednak przede wszystkim woli wejścia w takie życie ze strony zainteresowanych rodziców. Jeśli to podejmą, to nie ma przeszkód, by dziecko zostało ochrzczone. Oni będą przekazywali dziecku to, co sami będą przeżywali. Są wskazania duszpasterskie co do sposobu prowadzenia takich osób w Kościele.
Zalecałbym bardzo także w takim przypadku, aby rodzice dziecka poszli na katechezy neokatechumenalne i weszli do wspólnoty. Może stać się to dla nich nowym początkiem wszystkiego w odniesieniu do ich całego życia.
Jeśli te osoby są z bliskiego Ci środowiska i mogą się ze mną spotkać przy okazji wykładów, to bardzo proszę, powiadom ich o tym.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Ad #8 …
Wpuściłem tylko część komentarza. Odpowiadam publicznie, ponieważ podana poczta jest fikcyjna.
Mimo wyrażonych w dalszej części komentarza obaw czy wątpliwości, zapraszam do osobistej rozmowy, do spotkania. Czynię to świadom mojego zadania i mojego nawracania się – także w świetle czytań dzisiejszej liturgii a przede wszystkim liturgii z najbliższej niedzieli. Czynię to także w tym duchu, w jakim wypowiedziałem główną część mojego „wstępu” wprowadzającego nasze wczorajsze spotkanie.
Cieszyłbym się bardzo, gdybyśmy mogli szczerze i w prawdzie (także z odpowiednią odwagą) o tym porozmawiać i szukać spełnienia się w nas Woli Bożej. Byśmy to mogli czynić w duchu naszej służby wobec tej Woli tak, by ona dzięki naszej posłudze spełniała się także w tych, których prowadzimy. Mam nadzieję, że będę dobrze zrozumiany.
Z modlitwą.
Bp ZbK
Dziękuję za odpowiedź i zaproszenie, choć zapewne nie skorzystam.
Myślę, że w relacjach z innymi szczególnie potrzeba nam tego co pisze św. Pawła „… w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie”. Ocenić kogoś w pokorze i uznać za stojącego wyżej… ale do tego trzeba mieć tę samą miłość i wspólnego ducha. Czy my księża i biskupi mamy tę samą miłość i tego samego ducha? Wiem, powinniśmy, ale do tego trzeba zrealizować to co jest napisane pod przerywnikiem – „Koniec krótszej perykopy.”, a na to jak zwykle nie ma czasu /nawet przeczytać/, bo trzeba szybciej bo wszystkim sie spieszy.
Dziękuję za troskę Ojcu Biskupowi! I za wskazanie na ten dokument.
Mimo że to nie są moi znajomi (wogóle nie znam tych osób, o pomoc poprosiła mnie nasza wspólna koleżanka) będę robiła, co mogę, by doprowadzić do Waszego spotkania.
pokój,
agnieszka
… odważ się i skorzystaj. Może coś dobrego z tego wyniknie ? Ja odważyłam się kiedyś skrytykować Ks. Biskupa. Mimo, że podpisałam się z imienia i nazwiska, przecież byłam dla niego anonimowa. Tak, jak ty teraz. A on zaprosił mnie na osobistą rozmowę. Pomyślałam, że skoro miałam odwagę go krytykować, powinnam mieć też odwagę stanąć przed nim osobiście. Teraz nie żałuję, że przyjęłam to zaproszenie. I zapewniam, że Ks. Biskup „ani nie gryzie, ani nie kopie”. Spróbuj.
Dzisiaj, tutaj publicznie chciałabym podziękować Ks. Biskupowi za wszystko, co mi Ks. Biskup powiedział i wciąż mówi.
Bóg zapłać !
#11
Rozumiem (…), że jesteś Proboszczem jednej z naszych parafii. Mam nadzieję, że skorzystasz z zaproszenia Ks. Bpa i spotkasz się z Nim.
Nie znam tak dobrze, jak Ty, ksiąg św. Pawła, więc nie mogę posłużyć się odpowiednim cytatem z jego listów. Ale zachęcam słowami Magdy Czapińskiej cudnie wyśpiewanymi przez Annę Marię Jopek. Mnie te słowa pomagają odważnie podjąć decyzję, może pomogą i Tobie:
„Gdy ruszyć chcesz w najdalszą z dróg
Tam, gdzie nie sięga wzrok
Musisz wziąć oddech
I zrobić pierwszy krok
Choć w sercu lęk
Nie cofaj się
Tylko tak warto żyć
W górze gdzieś lśni Twój szczyt
Odważ się… i idź”
Zachęcam – zaryzykuj, odważ się…
Pozdrawiam serdecznie 🙂
„Św. Paweł przed wydarzeniem Damaszku też głosił – jako faryzeusz – wyspecjalizowany w Prawie – teoretycznie! Gdy jednak poddał się “zabiegowi” – operacji serca – gotów był wydawać swoje życie tak jak Baranek!”
Witam serdecznie. Pragnę przypomnieć, że Paweł Apostoł często podkreślał, że nie odstąpił od Prawa nigdy(przez wzgląd na przymierze zawarte z Izraelem-obrzezanie oraz kilkukrotne oskarżanie go o odrzucanie prawa mojżeszowego-nie udowodniono mu tego). Wzorując się na Chrystusie dopełniał je w głoszonym Slowie i zrozumiał jego sens, uzupełniając nauką Mistrza.
Dzieje Pawła (wczesniej Szawła) opisane są dobrze w Dziejach Apostolskich (nie są długie)-warto przeczytać!
Tutaj wersja elektroniczna (ulatwiajaca wyszukiwanie fragmentów numerologicznie i po słowach-kluczach):
http://online.biblia.pl/index.php