W roku poświęconym św. Pawłowi podejmowane są liczne inicjatywy mające na celu przybliżenie jego osoby, myśli i posługi apostolskiej. Chcemy się włączyć w ten ogólny nurt refleksji. Mam nadzieję, że w ten sposób będzie nam dane stawać w świetle nauczania Apostoła narodów i korzystać z jego mądrości i doświadczenia. On przecież tak obficie dzielił się z członkami ówczesnych wspólnot chrześcijańskich darem objawienia mu się Jezusa Chrystusa. To on – jak może nikt inny – poznał i przeżył na sobie moc Ewangelii. Jego życie stało się dogłębnie przeniknięte Ewangelią i całkowicie poświęcone Ewangelii. W Liście do Rzymian napisał:
Nie wstydzę się Ewangelii,
jest bowiem ona mocą Bożą
ku zbawieniu każdego wierzącego . . . (Rz 1,16)
Te bardzo wymowne słowa osadzone są w doświadczeniu osobistym Pawła i mają związek z jego życiem, myśleniem, postawą. Jest to bowiem jego osobiste wyznanie: Ja nie wstydzę się . . . Jest to także odniesienie się do pozornie słabego wyrazu mocy Boga. Ewangelia, a więc nowina, wiadomość jest mocą Bożą, uobecnia moc Boga. Słowo wypowiadane, które może łatwo być odrzucone, jest przedstawione jako moc. I jest to moc dla zbawienia każdego, kto uwierzy. Jest w tym zdaniu wiele pociągającego paradoksu, który uderza, frapuje, ale także otwiera drogę i wprowadza pokój płynący ze świadomości i poznania zbawienia.
Co w tym cyklu
Cykl rozważań, jaki proponuję, ma zbiorczy temat: Ze św. Pawłem dzisiaj wobec Ewangelii Jezusa Chrystusa. W cyklu tym będziemy zatrzymywać się nad niektórymi wątkami z nauczania św. Pawła, w szczególności związanymi z aspektem ewangelijnym, wynikającymi z jego doświadczenia, z jego posługi i jego nauczania. Nie będzie to cykl ani biograficzny, ani systematyczny wykład zbierający nauczanie św. Pawła. Będzie to jakby punktowe spoglądania na tego Apostoła, aby z niego i z jego nauczania wydobywać te aspekty, które dla niego były najbardziej doniosłe i w konsekwencji, dokonały swoistego przewrotu w jego życiu. Dzięki temu stał się on – obok Piotra i w relacji do Piotra – nieodzownym filarem Kościoła. Można krótko powiedzieć, że bez Pawła Kościół nie byłby Kościołem według zamysłu Boga objawionego w Jezusie Chrystusie.
W naszych rozważaniach będziemy więc wybierać więc fragmenty tekstów z Listów św. Pawła. Będą to fragmenty, które ukazują istotę Ewangelii i jej rolę w objawieniu mającym na celu doprowadzenie człowieka do poznania i przeżywania zbawienia. Będą to z konieczności teksty, które w pewien sposób prowokują. Stoją one bowiem w swoistej relacji-konfrontacji do ludzkiej tendencji usystematyzowania i czasem ugłaskania naszego sposobu podchodzenia do życia w ogóle a w szczególności do naszego życia religijnego. Będą one ukazywały trudną, a jednocześnie stale konieczną relację między Prawem a Ewangelią. Będą dotykały zawsze aktualnego stosunku charyzmatu do autorytetu i odwrotnie. Będą dotykały dziedziny jedności i odrębności, posłuszeństwa i wolności itp.
Paweł mówi o swojej Ewangelii
Św. Paweł ma odwagę mówić o swojej Ewangelii (zob. Rz 2,16; 2 Tm 2,8; por Ga 1,6-10; 2,2). Czyżby po prostu tak myślał i w imię tego np. konfrontował się z Piotrem w Antiochii? Czyżby miała to być Ewangelia inna od głoszonej przez pozostałych uczniów i Apostołów? A może odmienna od tej, jaką głosił podczas swego ziemskiego nauczania sam Jezus? Te pytania może wydają się banalne czy nieuzasadnione. Nie są one jednak pozbawione pewnych racji. Święty Paweł bowiem był przekonany o swoistej „inności” czy „odrębności” swego powołania i swojej misji.
Można sformułować to dość radykalnie także w ten sposób, że Paweł przyczynił się do tego, że Ewangelia głoszona przez Jezusa i głoszona później przez Dwunastu Apostołów, do których Paweł nie należał, stała się (dzięki niemu) w pełni Ewangelią Bożą, tzn. Ewangelią Jezusa Chrystusa, która objawia zbawienie wszystkim ludziom. To, czego Bóg dokonał w Pawle i przez niego, to nie jest proste „użycie” jego osoby do zakomunikowania objawionych wcześniej prawd, lecz coś więcej. To było swoiste dopełnienie Objawienia.
Oczywiście nie należy rozumieć tego w ten sposób, jakby coś miało stać się poza czy ponad Chrystusem i jakoby Paweł objawił coś, czego Jezus Chrystus nie dokonał. Należy to natomiast rozumieć w ten sposób, że Jezus Chrystus „potrzebował” Pawła do pełnego objawienia Ewangelii (zob. Ga 1,16). Paweł otrzymał łaskę przeżycia Objawienia Jezusa Chrystusa w sobie. Stało się to w owej przemianie, jakiej Bóg w nim dokonał, czyniąc go naczyniem wybranym, które będzie m.in. przez cierpienie poznawało i wypełniało swoją misję (zob. Dz 9,15-16; por. Rz, 9, 3; Kol 1,24 i wiele innych).
Ewangelia Pawła to obecność tajemnicy Jezusa Chrystusa w nim
Gdy więc mowa o Ewangelii Pawła, to nie chodzi o jakby prywatną jego Ewangelię, rozumianą jako zestawienie prawd do nauczania, lecz o jego osobiste doświadczenie Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dokonało się to w cierpieniu nawrócenia oraz w darze i trudzie posłannictwa. Dalej jest to jego osobiste zaangażowanie w głoszenie, które charakteryzuje jego metodę misyjną: głoszona przez Pawła Ewangelia Boga o Jezusie Chrystusie jest jednocześnie Ewangelią Pawła, bo on, głosząc Ewangelię Jezusa Chrystusa, cierpi i umiera a jednocześnie żyje i zmartwychwstaje. Paweł wie, że głoszona przez niego Ewangelia ma swoje źródło w darmowej inicjatywie Boga. On tego doświadczył na sobie. Wie, że ta Ewangelia ma jako treść podstawową Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, i to ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Wie, że jest ona wiarygodna w tym, kto głosząc ją, przeżywa to, co ona zawiera (Rz 1,1-4 i dalsze wiersze).
Jezus Chrystus objawił mu się w specyficznych okolicznościach, które wskazują na naturę Ewangelii – jej moc przemieniającą człowieka. Dzięki niej doświadczył, że musiał umrzeć, aby w nim rozpoczęło się nowe życie. W najmniej stosownych okolicznościach, gdy on, jako Szaweł, prześladował Jezusa w jego wyznawcach, rozpoczęło się dla Pawła poznanie tajemnicy Jezusa Chrystusa.
Paweł odtąd zawsze czuje się szczególnie przeniknięty tą tajemnicą, która zmieniła wszystko w jego życiu. Z prześladowcy Jezusa, stał się Jego wyznawcą gotowym dla prześladowanego wcześniej Jezusa i Jego wyznawców Jezusa znosić teraz wszelkie prześladowanie. To nie było tylko pobożne postanowienie, to nie była ideologia, to były fakty, które zaznaczyły się na jego ciele. Paweł tak czuł się związany (zdeterminowany) przez tę historyczną i zbawczą akcję Boga wobec niego, że się utożsamia z tymi treściami, które otrzymał. Dla niego od tej chwili Jezus Chrystus i głoszenie Jego Ewangelii stały się jego życiem. Paweł wyczuwa to jako pewną wewnętrzną konieczność. Musi publiczne głosić wszystkim ludziom to, co Bóg mu objawił i zakomunikował w Jezusie Chrystusie dla zbawienia (Rz 1,15-17). Można powiedzieć krótko, że Ewangelia Jezusa Chrystusa i Paweł, to dwie wielkości (rzeczywistości), które się utożsamiają. Paweł, mocą Boga spotkanego w Jezusie Chrystusie, którego prześladował, stawał się stopniowo i coraz głębiej Ewangelią dla świata. Stąd może mówić o głoszonej przez siebie Ewangelii Jezusa Chrystusa moja Ewangelia.
Jesteśmy spadkobiercami i beneficjentami tego dzieła Boga w tym wybranym Człowieku. Ten Człowiek – Paweł jest dla nas ikoną dzieła Boga dokonanego w Jezusie Chrystusie. IKONA ta, tak napisana przez Boga, mówi do nas całą swoją tożsamością o mocy Ewangelii – jak przez wieki tak i dzisiaj.
Bp ZbK
Komentarze
41 odpowiedzi na „Ewangelia Jezusa Chrystusa i Ewangelia Pawła (P 1)”
Dziękuję za propozycje cyklu …
Pozdrawiam!
Bardzo jest dla mnie ważne zwrócenie uwagi na wyjątkową rolę św. Pawła w kształtowaniu się przekazu Ewangelii w Kościele. Do tej pory nie uświadamiałam sobie tego tak jasno. Widać jak Pan Bóg zatroszczył się o właściwy „kierunek” spełniania się Ewangelii w dalszej historii.
Nie rozumiem jednak, co Ksiądz Biskup chciał powiedzieć, pisząc o „odniesieniu się do pozornie słabego wyrazu mocy Boga”.
Pozdrawiam
Ad #2 sara
Saro!
Rozumienie i pewne „docenienie” roli św. Pawła w przekazie (formowaniu się) Ewangelii domagają się pogłębienia na terenie naszego popularnego pojmowania chrześcijaństwa. Rok ten może być ku temu stosowną okazją. Chodzi jednak o to, by nie ograniczyć tego, do wymiaru różnych przejawów kultu Apostoła czy też informacji o nim, lecz by bardziej wniknąć w przesłanie, które zostawił. Wymaga to wielkiego wysiłku i jest dla nas wyzywające, wymaga wielu przemyśleń i w konsekwencji też zmian w naszym stylu życia.
Druga sprawa wiąże się trochę z pierwszą. Ewangelia, jako wiadomość nie jest sama w sobie elementem, który ze swej natury (jako wiadomość) może łatwo kojarzyć się z mocą. Trzeba dopiero pewnej refleksji, aby to odkryć. Bóg dał się wyrazić przez Słowo, Ewangelię, która może być przyjęta bądź odrzucona. Ewangelia czyli wiadomość jest sama w sobie słaba, bezbronna. Wystarczy jej nie słuchać i nic nie może zrobić. Jest (jakby, tzn. w kategoriach świata) pozbawiona swojej przebijającej się skuteczności.
Gdy chce się wyrazić aspekt mocy i skuteczności, oczekiwałoby się powiedzenia, że mocą Boga jest np. Jego władza, Jego moc czynienia cudów, wykonane sądu dla rozliczenia człowieka itp.
Z drugiej strony ta wiadomość, ta Dobra Nowina o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa jest dla tego, kto w tę prawdę uwierzy i ją przyjmie, faktorem zmieniającym totalnie perspektywę widzenia i pojmowania wszystkiego. Tym samym odnosi człowieka do tej rzeczywistości, jaką oznacza, i okazuje się dla niego mocą pochodzącą od Boga, urzeczywistniającą moc Boga, który w Jezusie Chrystusie stał się „słaby” i tak okazał moc ponad wszelką inną mocą. Ta wiadomość – Ewangelia wskazuje bowiem na Jezusa, który przyjął postawę niemocy (też pozornej niemocy), której konsekwencją było przyzwolenie na śmierć, ale to okazało się właśnie mocą w zmartwychwstaniu.
Przenosząc to na nasze codzienne życie, dostrzegamy jak ważne jest wierzyć w prawdę o umieraniu i zmartwychwstawaniu w odniesieniu do konkretnych sytuacji tracenia siebie i posiadania w sobie pewności czy wiary, że to ma sens. Wiemy jednak, jak to jest trudno i jak to jest niejako przeciwko nam. Wolimy przeprowadzić to, co my chcemy odwołując się do racji, do prawa, do sprawiedliwości, do dobra i wszystkich innych możliwych odniesień i przy tym niejednokrotnie nawet natrudzić się, niż uwierzyć. Sami z siebie postrzegamy zazwyczaj Dobrą Nowinę jako mało skuteczny i „niemocny” środek życia i działania. Mamy – tak nam się wydaje – lepsze, bardziej skuteczne, mocniejsze.
Dla tych zaś, którzy uwierzą, ta wiadomość, ta Ewangelia, de facto okazuje się skuteczna. Dlatego jest mocą. Dlatego też napisałem, iż jest to „pozornie słaby wyraz mocy Boga”.
Chrześcijanin, jako wierzący, nie żyje mocą Prawa, lecz mocą Ewangelii. Naturalnie, jeśli rzeczywiście tak jest. Często bywa jednak inaczej. Dlatego mamy w dużej mierze mentalność raczej legalistyczną niż ewangelijną. Jest to wielki problem i trudno jest go krótko przedstawić w sposób wyczerpujący. Z drugiej strony, dla kogoś kto uwierzył, jest to tak proste i oczywiste. Tak było dla św. Pawła. Nie wiem, czy rozjaśniłem, czy zaciemniłem. Jestem do dyspozycji dla dalszych wyjaśnień.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Zatrzymam się na fragmencie w odpowiedzi dla „sary”: „dla kogoś kto uwierzył, jest to proste i oczywiste”. No tak, tak było dla św. Pawła, ale on doznał szczególnej łaski dla uwierzenia, towarzyszyło temu „dziwne” zjawisko. A ja takiego czegoś nie przeżyłem (może j e s z c z e nie)! A cały czas w pamięci tkwią mi katechizmowe „Prawdy wiary”: Bóg za dobre wynagradza a za złe – karze. – Jak to pogodzić z Dobrą Nowiną o darmowości? Czekam na dalszy ciąg rozważań o nauczaniu św. Pawła. Pozdrawiam.
Z historii życia i nauczania św. Pawła Ksiądz Biskup wyprowadza takie jasne podsumowanie „…Dla niego od tej chwili Jezus Chrystus i głoszenie Jego Ewangelii stały się jego życiem…”. Jak należny odczytać (1Kor 8,3) „Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany przez Boga”? Czy należny traktować takie stwierdzenia jako początek drogi Pawła z Jezusem i stąd taka kolejność?
Pozdrawiam
Aleksandrze, ja też się nad tym nieraz zastanawiałam. I myślę, że miłość P. Boga jest darmowa, kocha nas mimo tego zła, które w nas jest. Ale jako Dobry Ojciec P. Bóg nas także wychowuje. Wychowuje wg Swojej sprawiedliwości, czyli za dobre wynagradza a za złe karze. Tyle tylko, czy my tą sprawiedliwość rozumiemy ? A poza tym kara też może być wynikiem tej darmowej miłości, gdyż w Jego przypadku ma Ona nam przynieść dobro, czyli nawrócenie. I ostatecznie doprowadzić do Niego. Tak myślę.
Ta Prawda wiary bez objawienia darmowej miłości Boga w Ewangelii byłaby przerażająca.
I mam jeszcze takie pytanie, czy przez przyjmowanie Ewangelii można się „samemu nawrócić”, czy jednak to nawrócenie jednak jest dziełem P. Boga i nie zależy od naszych chęci? Paweł wcale nie chciał być nawrócony, a jednak…
Ad #4 Aleksander
Aleksandrze!
Dziękuję, za ten komentarz i za to pytanie. Spróbuję krótko odpowiedzieć.
Jak to już wcześniej zaznaczyłem, wypowiedzi św. Pawła mogą prowokować. I to rzeczywiście czynią. Powiedziałem to jasno, bo zdaję sobie sprawę, że często z tego nie zdajemy sobie sprawy. Chcemy bowiem usystematyzowanego i uładzonego chrześcijaństwa. To nie oznacza, że nie wolno tego robić i że nie jest potrzebne formułowanie prawd w sposób syntetyczny, ale z konieczności jakby ograniczający bogactwo objawienia. Potrzebne jest jedno i drugie, tzn. spojrzenie na Objawienie jako bogatą i stale żywą rzeczywistość, która w Tradycji Kościoła przekazuje nam doświadczenie wiary i daje udział w Tajemnicy Jezusa Chrystusa i potrzebne są określone definicje, które zbierają to całe doświadczenie w pewne prawdy i reguły.
Nie można więc patrzeć na jedną prawdę w oderwaniu od innych i w oderwaniu od owej szerokiej i bogatej wizji Objawienia.
Przechodząc do konkretnego pytania o sprawiedliwość Boga, który wynagradza i karze. Trzeba postawię tę prawdę obok jednej z następnych: łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna. A ta jest owocem Obietnicy Boga i jest nam komunikowana przez Ewanglię. W świetle tej prawdy, nabiera innego wymiaru i barwy prawda, która ją poprzedza i o którą pytasz.
Ewangelia jest tym środkiem, tą mocą, która uzdalnia człowieka do wejścia w stan usprawiedliwienia i do wypełnienia tego wszystkiego, na co wskazuje prawo i z czego Będzie nas kiedyś Pan Bóg sądził czy „rozliczał”. Będziemy o tym jeszcze mówić. Nie chcę tutaj uprzedzać tego wszystkiego.
Co do doświadczenia objawienia, jakie otrzymał św. Paweł i jakiegoś porównania się z nim, mogę powiedzieć tutaj teraz tylko tyle, że nie wszyscy są jednakowo wybrani. Niemniej jestem pewien, że każdy, kto faktycznie zetknął się z głoszoną mu Ewangelią, przeżył coś, co sprawiło w jego życiu otwieranie oczu i przysłowiowe spadanie ze swego życiowego konia. Jeśli zaś ktoś jeszcze nie ma takiego doświadczenia, to albo nie była mu jeszcze głoszona Ewangelia, albo – mimo że jakoś do niego materialnie dotarła, to jednak go jeszcze nie przemogła, nie zrzuciła z jego konia. Zapewne przyjdzie czas. Nie jest dobrze, tzn. szkoda, jeśli jest to ostatnia chwila życia, bo wówczas szkoda tego całego życia spędzonego w ciemności. Tego jednak nie my jesteśmy sędziami.
Nie ma żadnej sprzeczności między Ewangelią (Dobrą Nowiną) a Prawem (zob. Rz 3,31 i wiele innych tekstów). Podobnie też nie stoją w sprzeczności samo Objawienie (Ewangelia) i ujmowanie tego Objawienia w prawdy i reguły. Naturalnie potrzebne jest właściwe tłumaczenie i wyjaśnianie, tzn. wtajemniczenie w arkana wiary a nie tylko nauczenie się na pamięć reguł czy prawd wiary często z niewielkim odniesieniem do życia i przeżycia. Paląca jest dzisiaj potrzeba inicjacji chrześcijańskiej. Do tego będziemy jeszcze wielokrotnie wracać
To tyle. Miało być krótko, a i tak jest długo.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Dziękuję Księdzu Biskupowi za tę katechezę i za rozpoczęcie tego wspaniałego cyklu poświęconego nauczaniu św. Pawła. Cieszę się że obiecuje Ksiądz Biskup dotknąć tych trudnych (dla „nie-teologa”) aspektów nauczania św. Pawła. „Trzymam za słowo” Księdza Biskupa! 🙂
Aleksander, myślę, że najtrudniej jest nam uwierzyć, po prostu uwierzyć… (Łk 24,11.25) 😉
Basa, mam obiekcje co do Twojego stwierdzenia, że „Paweł wcale nie chciał być nawrócony” (1 Tm 1,12-16). Gorliwość św. Pawła (Ga 1,14) świadczy (wg mnie) o tym, że miał on wielkie pragnienie służenia Bogu. Poprzez nawrócenie Bóg wypełnił, zaspokoił to pragnienie ponad wszelkie jego oczekiwania (1Tm 1,14.16) Jak to ujął Ksiądz Biskup: Paweł jest dla nas ikoną napisaną przez Boga dla nas.
W naszych pragnieniach doświadczenie bezsilności ma ogromne znaczenie w przyjmowaniu zbawczego dzieła Boga (zobacz Łk 24,4; Mk 16,3-4 – swoją drogą, uwielbiam tę scenę! 😉 )
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Mój syn ( 22lata, student P.W.) mówi, że nie rozumie katechez Ks. Biskupa (czytał poprzednią o upominaniu ). Mówi,że to niezrozumiały język. Czy rzeczywiście tak jest, że młodzi mają takie trudności, może odezwie się ktoś z młodych ludzi. Czy aby rozumieć Ks. Biskupa trzeba koniecznie mieć za sobą jakąś formację? wykształcenie teologiczne? Ja się przyznam, że na początku też nie rozumiałam, o czym Ks. Biskup mówi, ale jak zrozumiałam, to jest jak odkrycie nieznanego, innego świata – prawdziwego chrześcijaństwa.
Może masz rację Fasolko, ale może on tak gorliwie służył, bo myślał, że doskonale wie, jak służyć? Myślę, że był pewny, że robi to doskonale i tak jak trzeba. Nie chciał być nawrócony, bo uważał, że zna dobrze Boga i wie najlepiej, co ma robić. Gdyby szukał, albo miał wątpliwości nie byłby tak zdecydowany. Ale to jego dla tej gorliwości wybrał P. Bóg, bo on prawdopodobnie nie potrafił nic robić połowicznie. Jeżeli już działał, to całym sobą.
#5 ze
Paweł pisze do Koryntian, jako do wierzących, a więc tych, którzy już mają doświadczenie miłości Boga objawionej w Chrystusie Jezusie. Widzi więc ich miłość, jako ich odpowiedź na miłość Boga. Miłość człowieka skierowana do Boga nie jest pierwotna w stosunku do miłości Boga skierowanej ku człowiekowi.
Kontekst, w którym jest wypowiedziane to słowo to problem tzw. idolotytów.
Tekst, o który pytasz, ma w wersji oryginalnej czasownik grecki ginosko użyty w stronie biernej . Podstawowe znaczenie tego czasownika jest znać, wiedzieć. Nie trzeba go tutaj – moim zdaniem – tłumaczyć przez „uznać” czyli „być uznanym”, lecz przez proste „znać” czyli „być znanym”, być poznanym przez Boga, czyli kimś, kto wie, iż Bóg go zna.
Problemem, o który w tym tekście chodzi, jest wbijanie się w wiedzę przez tych, którzy czuli się wolni w dziedzinie spożywania tzw. idolotytów, czyli mięsa kupowanego w tanich jatkach, przy ośrodkach kultu pogańskiego, złożonego wcześniej na ofiarę bóstwom pogańskim. Ci wolni, dojrzali, uznający się za takich, chrześcijanie w jakiś sposób krytykowali tych, którzy wstrzymywali się od spożywania tego mięsa, w obawie jakoby spożywanie go było znakiem komunikowania się z bożkami. Tego naturalnie nie chcieli robić.
W oczach tych oświeconych, którzy wiedząc, że bożków nie ma, było to niewłaściwe. Oni się z tego powodu wynosili nad tamtych. Ich wiedza i wynikająca stąd wolność – słuszne same w sobie – nie uwzględniały jednak sumienia tzw. słabszych, czyli tych, którzy mieli problemy zjedzeniem takiego mięsa.
Postawa więc tych wiedzących była swoistym wybijaniem się czy udowadnianiem tejże wolności otrzymanej w Jezusie Chrystusie. Paweł mówi, że tego nie potrzeba robić. Co więcej, gdy ktoś to robi, to zaprzecza w pewien sposób otrzymanej wolności. Chce udowadniać, co stało się jego darem i w ten sposób staje się sam jakby zniewolony i przekazuje niewłaściwy obraz wolności.
W tym kontekście mówi więc: Kto naprawdę poznał Boga (dar wolności i kultu), ten miłuje Boga ponad wszystkie układy, porównania itp., bo wie, że jest on Bogu znany, że Bóg o nim wszystko wie. On nie musi niczego udowadniać ani Bogu ani ludziom. Nie będzie się więc też z tego powodu (posiadanej wiedzy i wolności) wynosił nad bliźniego. Będzie natomiast miał wzgląd na bliźniego i dlatego też – stosownie do sytuacji – będzie lub nie będzie spożywał mięsa ofiarowanego bożkom nie przywiązując do tego żadnego znaczenia.
Z tego tekstu nie można więc wnioskować, jakoby chodziło o to, że najpierw musi być miłość człowieka do Boga, a potem uznanie (z autorytetem) tego człowieka ze strony Boga.
Mam nadzieję, że trochę to pomoże. Nie należy wyrywać zdania z kontekstu historycznego i literackiego.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Ad #10 jadwiga
Pomagaj, Jadwigo, Twemu synowi. Mój język jest mocno przeniknięty treściami i sformułowaniami biblijnymi. Nadto mówię o rzeczach należących do Tajemnicy i stanowiących Tajemnicę.
Do tego trzeba wprowadzenia, trzeba czasu, trzeba także doświadczenia czy wtajemniczenia, o którym często mówię. Wtajemniczaj, jak tylko i na ile tylko możesz, Twego syna.
Dziękuję, że skierowałaś ten swoisty apel do młodych i ewentualnie tych, którzy z ich językiem i treściami ich życia a także ich problemami mają do czynienia. Jest to problem języka, ale nie tylko.
Zachęcaj Twego syna niechaj mimo wszystko czasem coś z tego, co mówię, słucha lub czyta. Pomagaj mu. A może niech on się odezwie. Jeśli zechce, niech się skontaktuje ze mną.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Ad #7 basa
Samemu nie można się nawrócić. Mówiliśmy o tym bardzo szeroko i długo w cyklu nawrócenie. Odsyłam do tematów związanych z „metanoeo”, „epistrpho” i „metamelomai”.
W kwestii zaś czy Szaweł „chciał, czy nie chciał nawrócenia”, słuszny jest zapewne kierunek rozumowania zaproponowany przez Fasolę w # 9.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Ktoś mi przerwał, ale masz rację Fasolko. On chciał służyć P.Bogu całym sobą i poprzez to „nawrócenie Bóg wypełnił, zaspokoił to pragnienie ponad wszelkie jego oczekiwania”. Ale inaczej niż on to sobie wyobrażał i oczekiwał.
Jak mądry i dobry jest P. Bóg dając mam takich apostołów jak Piotr i Paweł.
Ja także dziękuję Ks. Biskupowi za ten cykl.
Dopiero teraz przeczytałam odpowiedź Ks. Biskupa. Dziękuję.
Basa, jeśli na przykład przyjdzie do mnie muzułmanin, a ja nie wykażę zainteresowania jego religią, to patrząc z jego perspektywy – ja „nie chcę być nawrócona”. Trudno rozstrzygać to w kategoriach racji. To złożony problem.
Pewność siebie w wierze, pewność swoich przekonań nie jest czymś złym. Życie wiary to taka „pewność niepewności” 😉
Pozdrawiam 🙂
Fasola, jesteś bardzo mądra i podziwiam cię za to. Ale wpis 15 nie jest dalszym ciągiem dyskusji, tylko dokończeniem wpisu 6, którego nie zdążyłam skończyć i one powinny być rozpatrywane razem.(nie czytałam wpisów pośrednich pisząc 15) Ja nie dochodzę swojej racji, ani ci jej nie przyznaję. Ale dziękuję ci za twój punkt widzenia, bo był on dla mnie bardzo odkrywczy. Przemyślę to sobie. Tak, to złożony problem, a my nie wiemy wszystkiego. I nie musisz mnie pocieszać, bo Ks. Biskup stanął po twojej stronie. Ja potrafię przyjąć, że to ktoś inny może mieć rację, chociaż nie zawsze zrezygnuję z tego, żeby podyskutować sobie na ten temat.
Basa, wpisując #17 nie widziałam Twojego wpisu #15 – gdybym go widziała, to nie byłoby mojego wpisu #17 🙂 Tak się trochę „rozminęłyśmy” 😉 Nie wiem, czemu odniosłaś wrażenie, że Cię pocieszam? Nie traktujmy opinii Księdza Biskupa (lub innych blogowiczów) jako „stawania po czyjejś stronie”. Ufam, że wszyscy pragniemy stawać po stronie Prawdy i za tą Prawdą podążać. Dziś ja przekonałam Ciebie w tej kwestii, jutro w innej kwestii Ty przekonasz mnie, a w jeszcze innych kwestiach wspólnie będziemy szukać dalej… 🙂
Otrzymujemy wszyscy rozmaite łaski, by nimi sobie służyć wzajemnie (J 1,16)
Pozdrowionka 🙂
#10 jadwiga
Pani Jadwigo,
Odpowiadam na Pani apel:
Rozumiem Pani syna. Na początku miałam podobne odczucia. Nie pierwszy raz spotykam się też z opinią młodzieży, że Ksiądz Biskup mówi trudnym językiem.
Ja – tak jak Pani syn – jestem studentką (nie są to jednak studia teologiczne i nie mam za sobą żadnej formacji). Kiedy na pierwszym roku studiów poszłam do katedry na Mszę Św. i wysłuchałam homilii Księdza Biskupa też stwierdziłam, że Ksiądz Biskup mówi trudnym językiem, nasyconym biblijnymi pojęciami.
Wtedy postanowiłam zagłębić się w to pasterskie nauczanie. Sięgnęłam po książkę ”Kościół wspólnotą odkupionych grzeszników” autorstwa Księdza Biskupa (była to pierwsza książka napisana przez Księdza Biskupa, którą przeczytałam) i czytałam, czytałam… czasem nawet po dwa razy jedną stronę, czy akapit, wypisywałam też ważne, czy szczególnie do mnie przemawiające zdania… Powstała w ten sposób notatka będąca taką moją syntezą tej książki. Potem była druga książka i kolejna… Z każdą postępowałam tak samo, zresztą robię tak do dziś. Zauważyłam wtedy, że są pewne wątki, czy tematy przewijające się przez wszystkie te książki (odnosi się to również do homilii Księdza Biskupa).
Podobnie rzecz ma się z katechezami liturgicznymi wygłaszanymi w siedleckiej katedrze, uczestnictwo w jednej katechezie może budzić podobne odczucia, potrzeba bowiem systematyczności, takiego cyklicznego udziału w katechezach (one same często też stanowią pewien cykl). Pamiętam, jak nie byłam kiedyś na katechezie, to tydzień później już byłam trochę wybita z rytmu, bo była to kontynuacja poprzedniej katechezy. Bardzo pomaga mi też robienie notatek na katechezach, potem mogę sobie jeszcze raz przeczytać i przemyśleć pewne rzeczy.
Pani Jadwigo, jeżeli Pani syn jest z Siedlec, to bardzo zachęcam do udziału w katechezach liturgicznych Księdza Biskupa. Do tej pory były one głoszone w niedzielę o godz. 9.30. Jeżeli zaś mieszkacie Państwo poza Siedlcami, to można tych katechez posłuchać za pośrednictwem Katolickiego Radia Podlasie.
Zachęcam też do lektury książek napisanych przez Księdza Biskupa. Niech Pani syn nie zraża się tym, że pierwszą książkę będzie może trudno zrozumieć – z każdą kolejną będzie już łatwiej. Trzeba czasu, żeby zrozumieć nauczanie Księdza Biskupa – ja cały czas się uczę i odkrywam.
Ucieszyłabym się, gdyby Pani syn odezwał się na blogu, można się tu podzielić doświadczeniami, spostrzeżeniami i dużo nauczyć.
Pozdrawiam.
Faktycznie postać św.Pawła jest bardzo interesująca, to jego odniesienie do mocy Boga. Chciałabym poznać go bardziej i cieszę się z tej inicjatywy Ks.Biskupa. Spróbuję też poczytać trochę więcej jego listów, teraz będę czytać inaczej. Podoba mi się określenie „IKONA ta, tak napisana przez Boga”.
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Składam serdeczne podziękowania Księdzu Biskupowi za wywołanie tematu, który całkiem przypadkowo ostatnio bardzo żywo mnie interesuje.
Chciałabym się podzielić wrażeniami po lekturze listów Świętego Pawła. Ostatnio często czytuję Ewangelię i listy Św. Pawła. Czytywałam je wcześniej, ale teraz mam wrażenie, że znajduję odpowiedzi na wszystkie pytania. To niesamowite, ale czuję się jakbym dostąpiła łaski zrozumienia. Nauczanie Św. Pawła jest jasne i proste, a przy tym jest tu cała kwintesencja chrześcijaństwa. Widzę teraz, że wszyscy filozofowie katoliccy i ogólnie chrześcijańscy, rozwijają myśli Pawła. Katolicka Nauka Społeczna również opiera się na Nim. Święty Paweł napisał wszystko, reszta jest komentarzem do jego pism. Łaska Boga i Jego miłosierdzie są ogromne. Szaweł, prześladowca chrześcijan, który był obecny przy męczeństwie Św. Szczepana, stał się największym i najskuteczniejszym Apostołem Chrystusa. Czytając listy Św. Pawła wiem już, że kondycja ludzka nie zmieniła się od wieków. Pisma, które są żywe dwa tysiące lat po ich napisaniu, są tego świadectwem. Na razie tyle, same ogólniki, ale chętnie włączę się w szczegółową dyskusję.
Pozdrawiam
Dziękuję Księdzu Biskupowi za wyjaśnienie(#12). Zawsze wyjęcie z kontekstu prowadzi do zniekształceń. Paweł podkreśla obdarowanie, więc zdanie 1Kor 8,3 zastanowiło mnie. Otrzymałam w sumie dwie odpowiedzi, bo po przeczytaniu komentarza, otwierałam 1 Kor i 'przez pomyłkę’ trafiłam do Rz 9,16! Kolejny raz otrzymuję potwierdzenie odpowiedzi Księdza Biskupa!
Czy odniesienia św. Pawła do zawodów sportowych, ciągłego ruchu może być wynikiem zamiłowania sportowego samego Pawła czy 'kultury sportowej’ Greków? A może to temperament Pawła emanuje z Listów?
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Dziękuję Ks. Biskupowi i Justynie za odpowiedz na moje pytanie. Z mężczyznami nie jest tak łatwo a jeszcze z młodymi. Widzę, że poszukuje, ale nawet rozmawiać nie zawsze chce. Pewnie to jest tak, jak Ks. Biskup napisał wcześniej, trzeba tę Dobrą Nowinę usłyszeć.
Fasolko, ponieważ ja jak gdyby byłam w opozycji do ciebie i Ks. Biskupa, twoje słowa „Pewność siebie w wierze, pewność swoich przekonań nie jest czymś złym.” , które być może miały dotyczyć św. Pawła, ja odniosłam do siebie. Dlatego, myślałam, że chcesz mnie pocieszyć.
Ad #24 jadwiga
Jadwigo!
Dużo spokoju i cierpliwości. Dobrze jest, jeśli – jak piszesz – syn poszukuje. W takiej materii nie należy ani jemu ani nikomu w takim wieku niczego narzucać (inaczej jest z małymi dziećmi), lecz być gotowym do dania właściwej odpowiedzi (podpowiedzi, wskazówki, świadectwa), kiedy nadejdzie stosowna chwila. Jest to tzw. kairos, czas (odcinek czasowy, punkt czasowy), w którym dzieją się dla człowieka ważne rzeczy. Mogą to byś doświadczenia pozytywne czy negatywne. Ważne jest wtedy być obok z gotowością posługi w tej materii.
Przeczytaj sobie takie teksty jak 2Kor 6,1nn; Mk 1,14; 4,26-29 i podobne. Ważne jest siać dobre ziarno – czyli Ewangelię a nie prawo. Wcześniej czy później przyjdzie czas, że trafi na właściwą glebę i znajdzie swój moment – kairos. Nie do nas należy decydowanie, kiedy i jaki to ma być owoc. Do nas należy sianie, dawanie świadectwa i wiara, że Pan Bóg z tego wyprowadzi właściwy owoc według swojego zamysłu.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Szczęść Boże.
Chcę podzielić się moim doświadczeniem, które ma związek z komentarzem Księdza Biskupa i odnosi się do wymiany zdań pod jednym z poprzednich wpisów.
A więc, do rzeczy.
Uczę religii.
Bardzo spodobały mi się rady, jakich udzielił Ksiądz Biskup Agnieszce. Postanowiłam wykorzystać je na lekcji. Przeczytałam je moim uczniom (w 3 klasie gimnazjum). Słuchali z zainteresowaniem i zadawali pytania. Najczęściej dotyczyły one punktu 3 i 4. Mam nadzieję, że dzięki temu, że będę do nich (rad) często powracać, może “ktoś coś z tego zrozumie…(i) mniej będzie miał pomyłek i powikłań w życiu”.
Pozdrawiam
Zastanawiałam się, czy rzeczywiście Paweł był tak inny od pozostałych postaci, przecież w wielu aspektach przypominał kogoś. Np. miał własne doświadczenie, inne, odrębne, i własną tajemnicę podobnie jak Maryja. Podobnie też i Ona oddała swoje życie, chociaż w inny sposób. Urodziła Jezusa i dzięki Niej stał się „Bogiem z nami”.
Jeżeli chodzi o moment przemiany, to św. Piotr, który się zaparł, a potem wszyscy uczniowie, gdy się rozproszyli, zostali też jakby przemienieni gdy otrzymali Ducha Świętego i z odwagą głosili wielkie dzieła Boga. Gdzie więc leży sedno owej „inności”? Jedyne, co zauważam, to to, że uczniowie służąc Mu doświadczyli własnej słabości i niewystarczalności, także zaparcie Piotra tutaj bym zapisała. Tymczasem Paweł prześladował Jezusa i jego przemiana wynikająca ze Spotkania to pokonanie nie tyle jego słabości, lecz nawet wrogości Pawła wobec Jezusa (ale nie Boga). Pomyślałam, że tutaj uwidoczniła się moc Jezusa, który pokonał zło, śmierć, piekło, który zmartwychwstał. Tutaj pokonał wrogość wobec Siebie, Paweł to nie Barabasz, więc może chciał przede wszystkim uczynić św.Pawła Ewangelią miłości do nieprzyjaciół, bardziej niż receptą na zło i niesprawiedliwość?
Pozdrawiam.
Poruszane tematy są coraz ciekawsze. Ja rozumiałam i rozumiem Ks.Biskupa język. Dla mnie wydaje się prosty, nawet bardzo prosty biorąc pod uwagę, że to o czym Ks.Biskup mówi, w sposób bezpośredni dociera do mnie. Rozumiem „myśl” Księdza, a jest ona dla mnie bardzo cenna. Ja ciągle weryfikuję…, to co we mnie, z tym co uczone w piśmie 🙂
Odnosząc się do nauczania ks.Biskupa rozróżniłbym kilka kwestii. Zgadzam się z K. , że ks. Biskup stara się, przynajmniej w wypowiedziach publicznych (nie słyszałem nigdy wykładów na uczelni) używać terminologii i słów zrozumiałych dla każdego przeciętnie wykształconego słuchacza. Poczytuję to za duży plus zwłaszcza, że na pewno wygodniej jest czasami użyć określenia trudniejszego, skupiającego w sobie to, co trzeba wyrazić w kilku zdaniach. Takie jednak określenia pochodza czesto z dość hermetycznego zakresu słów niezrozumiałych osobie bez wykształcenia kierunkowego.
Inną jednak sprawą jest słownictwo a inną myśl czy problem, który ks.Biskup wyjaśnia, oraz „klucz”, w jakim przebiega rozumowanie. Wiele osób z mojego otoczenia nie rozumie myśli, mimo użycia prostych słów. Sądzę, że powodem jest właśnie niewidzenie „klucza”, który my odbieramy jako prosty (wypowiedź Z), a bez niego wszytko dalej jest niezrozumiałe. Jak to jest z odkryciem tego „klucza”, pisze ks. Biskup w #26 i tu jest nasza rola, by w konktertnych sytuacjach w życiu potrafić siać.
No to wydaje mi się,że /zupełnie za darmo/otrzymałam KLUCZ i nim zamki otwieram :D.Jakże się cieszę !
Oby mnie tylko za ten klucz nie powiesili.Och,cóż za niemądra myśl mnie naszła.
Basa, ja rzeczywiście pisząc te słowa, które zacytowałaś, miałam na myśli św. Pawła i nie była to żadna aluzja do Ciebie. 🙂
O mądrości słowa w głoszeniu Ewangelii pisze św. Paweł w 1 Kor: 1,17, a także 2,4n oraz 2,13n (warto zajrzeć też do Mdr 7,15 i 1 P 4,11).
Możliwe, że nie wszyscy rozumieją nauczanie Księdza Biskupa. Apostołowie przecież słuchali przez trzy lata nauczania samego Boga, a jednak okazało się, że niewiele z tego nauczania rozumieli…
Pozdrawiam 🙂
‘….Należy to natomiast rozumieć w ten sposób, że Jezus Chrystus „potrzebował” Pawła do pełnego objawienia Ewangelii (zob. Ga 1,16). Paweł otrzymał łaskę przeżycia Objawienia Jezusa Chrystusa w sobie. Stało się to w owej przemianie, jakiej Bóg w nim dokonał, czyniąc go naczyniem wybranym, które będzie m.in. przez cierpienie poznawało i wypełniało swoją misję (zob. Dz 9,15-16; por. Rz, 9, 3; Kol 1,24 i wiele innych)…’
Ponad 5 lat temu na spotkaniu charyzmatycznym ktos chyba pytal, czemu niektorym Bog daje tak wielka szanse, np. przesladowce chrzescijan, Szawla spotkala taka wielka Laska nawrocenia, odpowiedzialem wtedy (moze tez nawet pisalem), O. Ludwikowi nie bardzo sie to podobalo, ze Bog/ P. Jezus w Szawle widzial wielki potencjal/talent, ktory wykorzystal, nie mogl go odrzucic.
Bóg doceniał wierność i oddanie Szawła. Wiedział, że Szaweł choć mu wierny, postępuje błędnie. Wiedział, że mu się pokazanie nie pójdzie na marne, ale wyprostuje błędy i rozszerzy co rozszerzenia tu było przez Boga oczekiwane.
Co do naczynia wybranego, „m.in. przez cierpienie poznawało i wypełniało swoją misję” dorzuciłabym jeszcze Dz 16,22-25. Wyobrażam sobie Pawła i Sylasa, jak zakrwawieni (byli sieczeni rózgami), odbarci z szat i zakuci w dyby śpiewali w więzieniu hymny na cześć Pana, niczym młodzieńcy w piecu ognistym (Dn 3,16-18.23-24) Jak sobie siebie wyobrażam – pobitą, zakutą w kajdany, to pewnie bym jęczała z bólu, a nie śpiewała hymny uwielbienia… 😉
K., ukazanie się Jezusa Pawłowi było w historii Kościoła odmienne od wielu ukazań. Po zmartwychwstaniu Pan Jezus ukazał się ponad 500 braciom jednocześnie (1 Kor 15,6) i nic dalej o tych pięciuset braciach nie wiadomo. To objawienie było czymś więcej niż tylko kalkulacją Boga. Bóg powołuje z miłości, a nie z rachunku duchowo-ekonomicznego. Wybrał św. Pawła na Apostoła Narodów i pozostaje to tajemnicą Boga, że tak się Bogu spodobało (Gal 1,15)
Ad 12
Chcę zapytać Ks. Biskupa o sprawy jak sądzę nieco podobne do przedstawionego zagadnienia idolotytów, tyle że współczesne. Pewien nurt publicystyki (i nie tylko) katolickiej skupia się na uświadamianiu nam obecności w świecie sił zła i ich działania w postaci symboli (typu pierścień atlantów), literatury (Hary Potter) itd, mówiąc, że obcując z tego rodzaju symbolami czy literaturą, nawet nieświadomi ich znaczeń, wchodzimy w krąg oddziaływań zła. Dla każdego, kto choćby tylko w trakcie niedzielnej Mszy św. odmawia credo (…stworzyciela rzeczy widzialnych i niewidzialnych…) jest jasne istnienie rzeczywistości niewidzialnych. Czy jednak śledząc z zapałem ewentualną obecność wokół nas różnych symboli, czy choćby niejasnych nawiązań do symboliki wrogiej Bogu nie stajemy się trochę poganami? Wierzę w jednego Boga – czy nie znaczy to, że różne symbole z kręgu zła są tylko wytworem naszej kultury? Czy to czasem nie my nadajemy im boską moc skupiając się na nich? To wbrew pozorom praktyczne pytanie. Znam rodziców, którzy starannie weryfikują wszelkie treści jakie mogą dotrzeć do ich dzieci pod kątem obecności w nich nawet bardzo mglistych odniesień do symboliki satanistycznej, masońskiej itd. Szczerze mówiąc, nie jestem biegły w tych sprawach, nie uważam, żeby taka biegłość była mi potrzebna, ale wsłuchując się w pewne ostrzeżenia, obawiam się, że może mój stosunek do tych spraw jest lekkomyślny.
Serdecznie pozdrawiam Ks. Biskupa.
Mam przed oczyma od razu tekst z Rz 1,1 „Paweł Apostoł przeznaczony do Ewangelii”!!!
Bóg daje mi wydarzenia, by to Słowo realizowało się w moim życiu, a ja wciąż się wzdrygam, bronię!!! „O ja nieszczęsny człowiek”.
Jezusie Chrystusie Synu Dawida ulituj się nade mną grzesznikiem!!!
pokój,
agnieszka
#37 P
Ma Pan rację; ma Pan wiele racji!
Może kiedyś ten problem podejmiemy bliżej. Właściwe rozumienie tej kwestii i stosunku człowieka wierzącego do sił i mocy (tzw. naturalnych i ponad- czy para-naturalnych, ale zawsze pojmowanych jako stworzone) jest ważne. Ważne jest też odpowiednie wychowanie w tej dziedzinie. Wiele jest zagrożeń na tym polu. Problem był też już żywy w niektórych pierwotnych wspólnotach chrześcijańskich (zob. np. Kol).
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Z góry przepraszam, że piszę o sobie. Za pośrednictwem mojego ukochanego świętego – Świętego Pawła, osiągnęłam wewnętrzny spokój. Zrozumiałam, że nie trzeba szukać daleko, tego co jest blisko. Uświadomiłam sobie, że Bóg jest przy mnie i że nic nie dzieje się bez Jego woli. Ta świadomość jest punktem wyjścia. Wówczas wszystko staje się jasne, życie nabiera właściwych proporcji. Odnalazłam odpowiedzi na wszystkie egzystencjalne pytania. Zrzuciłam cały bagaż doświadczeń i stanęłam przed Bogiem z czystym sercem, jak dziecko, zaufałam Bogu jak Ojcu i poczułam, że doznaję łaski oczyszczenia i odkupienia, przez mękę Jezusa Chrystusa. Odzruiłam intelektualne rozważania, czytuję Świętego Pawła intuicyjnie. Nie potrafię opisać swego stanu ducha, ale wydaje mi się, że otrzymałam ogromny dar od Boga, za który codziennie Bogu dziękuję – dar bezwarunkowej wiary. Może grzeszę teraz grzechem pychy, który nieprzypadkowo jest pierwszym grzechem głównym. Święty Paweł genialnie daje lekcję pokory: „Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią.” (I Kor. 4.4)
P.S. Modlę się codziennie o zdrowie Księdza Biskupa. Katechizacja pzrez internet to akt wielkiej odwagi i wielkiej wyobraźni jednocześnie.
Ad #39
Dziękuję bardzo Ks. Biskupowi za odpowiedź i czekam z zainteresowaniem na ewentualne rozwinięcie tematu.