W czwartą Niedzielę Wielkanocną otrzymujemy w pierwszym czytaniu końcową część obwieszenia, jakie Paweł i Barnaba wygłosili podczas drugiego z kolei szabatu w Antiochii Pizydyjskiej. Wtedy to, jak pisze św. Łukasz w Dziejach Apostolskich:

W następny szabat zebrało się niemal całe miasto,
aby słuchać słowa Bożego.
Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość,
i bluźniąc, sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł
.

Właśnie chodzi o to wydarzenie z drugiego szabatu. Zebrał się co prawda ponownie tłum i chcieli słuchać Pawła i Barnaby. Jednak „opozycja” doszła do głosu. Tworzyli ją wierni na swój sposób Prawu Mojżeszowemu Żydzi. Gdy oni zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość. Przeciwstawili się więc nauczaniu Apostołów i kontestowali to ich „ewangelijne” nauczanie z powodu swojej wierności Prawu.

Reakcja Pawła na sprzeciw Żydów wobec Ewangelii

Wówczas Paweł wypowiedział bardzo znamienne słowa, które w pewien sposób rzutują światło na wiele wydarzeń w czasu Nowego Testamentu i życia pierwotnego Kościoła. Powiedział wówczas Paweł, do niedawna jeszcze uczestnik i działacz stronnictwa Faryzeuszów:

«Należało głosić słowo Boże najpierw wam.

Skoro jednak odrzucacie je
i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego,

zwracamy się do pogan.
Tak bowiem nakazał nam Pan:
«Ustanowiłem cię światłością dla pogan,
abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi».

Mając na uwadze całą historię zbawienia jako realizację obietnic uczynionych prze Boga począwszy od tej pierwszej danej w raju (zob. Rdz 3,15) przez wszystkie zapowiedzi proroków Paweł wskazuje, że pierwszymi odbiorcami Ewangelii obwieszczającej spełnienie obietnic – jakby z natury rzeczy – są Żydzi, wyznawcy Starego Przymierza. Tymczasem spotyka się z odrzuceniem przez nich tego zbawczego orędzia.

Jak to rozmieć?

Możemy doszukiwać się różnych powodów partykularnych i uwarunkowań historycznych. Gdy jednak pytamy się o ostateczną i w pewnym sensie egzystencjalną rację, to w poszukiwaniu odpowiedzi na taką reakcję trzeba dopatrywać się w tym, co zawiera się stosunku, jaki zachodzi między logiką Prawa i wynikających zeń praktyk religijnych oraz całej „legalistycznej” koncepcji życia – z jednej strony, a Ewangelią i tego wszystkiego, co z niej się rodzi i od niej pochodzi jako styl życia – z drugiej.

Naturalnie nie chodzi o przeciwstawianie tych dwóch rzeczywistości, lecz o sposób ich rozumienia i przyjmowania. Właściwie o ich specyficzne uzupełnianie się. Można to skrótowo tak powiedzieć: Ewangelia nie znosi (nie odrzuca) Prawa, lecz zmienia sposób podejścia do niego (zob. Rz 3,31 w szerszym kontekście).

Prawo natomiast, aby być prawdziwie skutecznym i „wykonywalnym” potrzebuje Ewangelii. Jest „pedagogiem”, który stale „doprowadza” człowieka do uświadamiania sobie prawdy, że ostatecznie potrzebujemy wejścia w znajomość i zjednoczenie z Chrystusem, który wypełnił Prawo i przekazał moc wypełniania go ze wszystkimi konsekwencjami, nie wykluczając zapierania się siebie, czyli umierania dla siebie (zob. np. Mk 8,34 i paral.; Mt 5,17; Rz 13,8; 1Kor 15,3nn; 1P 3,18).

Dlaczego trudne jest uchwycenie tej współzależności?

Odpowiedzi na tak postawione pytanie można udzielić najkrócej w ten sposób. Do rozumienia i akceptacji tej współzależności potrzeba dwóch czynników: Podania si osądowi przez Prawo, czego „normalnym” rezultatem, będzie odkrycie i uznanie siebie jako człowieka grzesznego. Oczywiście ma to wiele niuansów i etapów w życiu każdego człowieka.

Drugim czynnikiem jest uznanie potrzeby gotowość do przyjęcia daru – łaski, która usprawiedliwia grzesznika i wprowadza go w nowe życie. To nowe życie jest życiem nie tylko „usprawiedliwionym”, lecz także – aby było prawdziwe – „musi” okazywać się, ujawniać się, objawiać się w uczynkach będących owocem usprawiedliwienia czyli w takich, które niosą otrzymane i przyjęte usprawiedliwienie dalej, niosą je dla innych.

Uchwycenie tych dwóch aspektów dokonanego dla nas dzieła Boga, obwieszczanego w Ewangelii i poddanie wynikającej z niej logice swego życia, wymaga od nas nawrócenia. Gotowości na radykalną przemianą życia. Jest to zmiana ukierunkowania wszystkiego w naszym życiu. Jest to zmiana polegająca na „odchodzeniu” od siebie, a zwracaniu się ku temu, by Bóg objawiający się w dziele Jezusa Chrystusa, stawał się podstawowym wyznacznikiem układania całego naszego życia. Niejednokrotnie, a może nawet dość często, wydaje się nam, że lepiej pozostać przy swojej „religijności”.

Prośmy Pana Boga, by uchronił nas od przekonania, że to my, a szczególnie my przed Nim „mamy rację” i nie musimy słuchać.

Bp ZbK


css.php