Wsłuchujemy się w Ewangelię 26. Niedzieli roku B. Ewangelista przywołuje pewien epizod ukazujący potrzebę przemiany w myśleniu uczniów Jezusa. Oto Jan w imieniu pozostałych referuje coś, co miało miejsce poza zewnętrznym działaniem i obecnością Jezusa. Skierował więc do Jezusa takie oto słowa:
Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami,
jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy,
i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami.
Jezus nie pochwalił tej spontanicznej i poniekąd „samorządnej” ingerencji uczniów w życie i działanie kogoś innego. Uczynili to, mimo że w jakiś sposób było im wiadome, że czynił to w imię Jezusa. Motywacją takiego zadziałania Apostołów było to, że ów ktoś nie chodził z nimi czyli – jak oni to pojmowali – nie chodził z Jezusem, a więc jakby nie miał prawa korzystać z Jego mocy.
Odpowiedź Jezusa zmierza do tego, by uczniowie lepiej uświadomili sobie co to znaczy być z Jezusem i do Niego należeć. Jezus odpowiedział: „kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie”.
Cud – moc Jezusa
W sformułowaniu Jezusa, które jest przełożone „czynić cuda w imię” Jezusa, chodzi zapewne nie tylko o jakieś cudowne takie czy inne wydarzenie. Owszem to jest także. Jednak greckie sformułowanie wskazuje na moc, z której czy w imię której ktoś coś czyni. Kto czyni czyli spełnia moc, jaka jest w imieniu Jezusa, ten nie będzie zaraz mówił źle o Jezusie; nie będzie zaprzeczał swej relacji z Jezusem i negował to wszystko, co wynika z przynależności do Jezusa.
Upraszając możemy wyprowadzić następujący wniosek: Kto ma korzysta z mocy Jezusa, te nie będzie występował przeciwko Jezusowi. I chyba to nie jest przypadek, że ów ktoś wyrzucał właśnie złe duchy w imię Jezusa. Nie były to jakieś cuda, tylko to, co należy do specyfiki misji Jezusa, a mianowicie: pozbawienie władzy i mocy złego ducha; wyrzucanie złych duchów. Było to więc to, o co chodzi w całej działalności Jezusa a także później w całej działalności uczniów.
Korzystać z mocy Jezusa – droga do Jerozolimy
Należeć do Chrystusa to być poddanym Jego mocy i działać w imię tej mocy. Nie wystarczy chodzić z tymi, którzy chodzą z Jezusem, a nawet z samym Jezusem.
Dziś możemy powiedzieć: nie wystarczy przynależeć do organizacji Kościoła i chodzić do Kościoła a nawet przyjmować sakramenty. Trzeba mieć Ducha Jezusa Chrystusa. Trzeba mieć tego ducha, o którym Jezus mówi w dalszej części tej Ewangelii. To Jego Duch uzdalnia do pójścia drogą Jezusa. Jest to drogą do Jerozolimy. Droga do miejsca przemiany: przyjęcia krzyża i zmartwychwstania. Właśnie krzyża boi się diabeł, zły duch. Kto pójdzie drogą Jezusa, ten uniezależnia się od działania złego ducha – diabła. Wtedy odkrywamy, że dobrze jest jeśli sprawy biegną „nie po naszemu”, lecz według mocy Boga. O tego potrzebujemy mocy Jezusa. To jest ten właściwy cud, który w nas i przez nas spełnia Jezus.
Bp ZbK
Komentarze
25 odpowiedzi na „Należeć do Jezusa Chrystusa – (26. Ndz B – 180930)”
“Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami,
jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy,
i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami.”
Przypomina mi to Fr Ian homilie. Byla ta sama Ewangelia, kilka lat temu nastepnego dnia po spaleniu mosque (bylego kosciola) w Geelong. Fr Ian poswiecil duzo czasu chwalac bodajze wypowiedz Imana na wzor tego “kogoś, kto nie chodzi z nami”.
Po Mszy sw. powiedzialem, mu ale to niestety byl ‘long shot’ – an attempt or guess that has only the slightest chance of succeeding or being accurate. „it’s a long shot, but well worth trying”.
1. Imam raczej na pewno nie bylo:
a. ze “w Twoje imię wyrzucał złe duchy,”
b. korzysta(l) z mocy Jezusa, tez nie będzie występował przeciwko Jezusowi…
c. o co chodzi(lo) w całej działalności Jezusa a także później w całej działalności uczniów.
2. Nie pamietam co mi odpowiedzial, cos w rodzaju religii pokoju, ale przyjemne nie bylo, chyba tylko dodalem, ze my Polacy odczulismy dosc tragicznie ataki I cel muzulmanow.
‘Droga do miejsca przemiany: przyjęcia krzyża i zmartwychwstania. Właśnie krzyża boi się “diabeł, zły duch. Kto pójdzie drogą Jezusa, ten uniezależnia się od działania złego ducha – diabła.’ Bp ZbK.
Bylo to w 2005, po godzinach chcialem oswiecic muzulmanina, ktorego dosc czesto widzialem gdy w pracy wchodzil obok mojego miejsca w ciagu dnia, rozwijajl dywanik w skrytce i sie modlil.
Na moje argumenty, o ile pamietam odpowiedzial mi, ze Jezus, jest tylko prorokiem jak Mohamet, wcale nie umarl bo zszedl z krzyza.
„something you try although it is unlikely to be successful:
It’s a long shot, but you could try phoning him at home.”
„…co wynika z przynależności do Jezusa”? Mamy dzisiaj wielu Katolików , którzy złego słowa nie rzekną na Jezusa a jednak na wzajem są nie do zniesienia. Dzisiejszy Katolik dla drugiego Katolika jest jak biblijny Kain i Abel. Prehistoria sama się usprawiedliwia nie wiedza, brakiem wiary. My jednak, dzisiaj żyjący co mamy na własne usprawiedliwienie? Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci. Dlaczego katolicyzm tak bardzo nam nie pasuje? Jaka jest moc Chrystusa? Kim jest Chrystus? Działać mocą Chrystusa?
Księże Biskupie, proszę nieco bardziej postarać się po katolicku to samo przekazać. Nie da rady dotrzeć do współczesnego człowieka/grzesznika/dotrzeć po omacku. Inicjacja chrzcielna ma sens gdy jest poprzedzona edukacją filozoficzną. Bądź co bądź nadal jesteśmy owocem łacińskiej rzeczywistości. Proszę uczyć nas katolickiego alfabetu. Inaczej pozostaniemy tylko gojami w wierze.
Pozdrawiam
janusz
Jest dla mnie ważne przypominanie, że to nie ja wybrałem Jezusa , tylko On mnie. To samo dotyczy innych ludzi wokół. Te Jezusowe wybrania mogą być zaskakujące a nawet jakoś trudne do zrozumienia i dlatego proszę Boga o pokorne spoglądanie na bliźnich, aby nie przegapić mocy Chrystusa pokazującej się nawet przez osoby zrażone w pewien sposób do kościoła a przez to nie widzące się w Kościele.
Mamy takich znajomych a nawet przyjaciół.
#5
Jeśli się jest niemile widzianym nie ma co się dziwić.
A jeśli jeszcze w Kościele „biją” to wybacz, ale przykazano nam swe życie chronić.
#4
Januszu,
na nic zda się filozofia, twoja filozofia , jeśli stajesz bezradny w rozumieniu tego co pisze Ksiądz Biskup, czego naucza.
Stajesz się roszczeniowy wobec Gospodarza tego bloga co uważam za grubą przesadę i nietakt.
Zalecasz jakąś filozofię katolicką ,bez której twoim zdaniem nie ma prawdziwej wiary…
Cała potrzebna człowiekowi wiara- filozofia, zawarta jest w Biblii i pokornym pochylaniu się nad Słowem co powinno przekładać się na zarówno religijność / jak wolisz – katolicką/ oraz relacje międzyludzkie poczynając od najbliższych.
Bądż tak dobry i „słuchaj” uważniej naszego Gospodarza oraz tych, którzy z tobą polemizują
na moje wyczucie, bardzo taktownie, chociażby Grzegorz i Basia…
Ja nie będę tak taktowna i powiem ci , że oprócz twoich mądrych przemyśleń, to duża część, dla mnie , to bełkot filozoficzny. Sorry i bez urazy 😉
Jurku,
nie wszyscy znają angielski, i jeśli możesz , to przetłumacz co piszesz, bo to chyba ciekawe 🙂
Kto ma Ducha Jezusa Chrystusa, ten uzna też Święty Kościół Powszechny i religijność jego będzie się przekładała na jego życie codzienne właśnie w imię Jezusa Chrystusa.
Tak mi się wydaje…
i jeszcze, taki człowiek niesie przede wszystkim miłość chrześcijańską tam gdzie się znajduje…
„Do tego potrzebujemy mocy Jezusa. To jest ten właściwy cud, który w nas i przez nas spełnia Jezus.” Ks. Bp
Jak najbardziej prawdziwe slowa Jezusa i komentarz ks. Biskupa. Idzmy Za Chrystusem wbrew wszystkiemu.Ksiadz Biskup przeszedl te swoja droge na neokatechumenacie. Jako pierwszy kaplan wtedy jeszcze.
Ja na drodze misyjnej odkrylem Pana. Moge powiedziec de wczesniej bylem zwyklym kaplanem ktory staral sie wykonywac swoja robote. Dzis pracujac od 2007 na misji w kraju 3swiata mysle ze tu poznalem Jezusa zwlaszcza w tych ubogich i spragnionych slowa Pana. Tu odkrylem na nowo swoja misje jako kaplan. Ale i tak mam ciagle pytanie:
Kiedy naszym swiadectwem jako chrzesciajan bedzie to o czym misil Jesús se jeszcze wieksze duda od Moich niedziele czynili no ja ide do Ojca. Besos Tego Ani rusz. Nie zbawimy wszystkich Ale jesli nie osiagniemy stopnia kosciola pierwszych apostolow ktorzy nawracali caly czas przeszedl cuda przekonamy tylko mala garstke.
Chyba yo zawolanie apostolow przymnoz Jam wiary powinnobsie stac zawolanie kazdego z nas. I drugie stac sie jak dziecko.Tak pokorne i wierne zeby nie zgorszyc innych. Oby to byla droga naszego zbawimy.
#4 baran katolicki
„Edukacja filozoficzna” dla mnie nie jest konieczna.
Wystarczy czytać ze zrozumieniem cały wpis Ks.Bp.
Poprzedni i dalsze.Tu „wszystko” jest wyjaśnione.„Resztę” dopowie Duch Święty.
Np.we wpisie z listopad 4 th 2017:
„Nagląca jest potrzeba wracania do prostoty korzystania z Ewangelii,pozwalającej nam odkrywać jedno ,jedyne prawdziwe odniesienie życiowe do Boga jako Ojca – Objawione w Synu,który wydał się za nas,w nasze ręce i stał się ostatnim i sługą wszystkich”.
#4 baran katolicki
„…co wynika z przynależności do Jezusa”? Mamy dzisiaj wielu Katolików , którzy złego słowa nie rzekną na Jezusa a jednak na wzajem są nie do zniesienia.
Nie tylko katolicy. 15 lat temu w Grupie Charyzmatycznej w w kosciele JoA, Brighton, byly video kursu Alfa Pastora Nicky Gumbel, vicar of HTB and chief architect of the Alpha Course. Pamietam jego argument, podczas ewangelizacji mowil, zwykle wiekszosc niewierzacych zgadza sie, ze Jezus byl dobrym czlowiekiem, ale nie wierza w Boga. Odpowiadal, Ewangelie glosza, ze Jezus uznawal sie za Syna Bozego, wiec jesli jak mowisz byl dobry to musial mowic prawde, nie mogl byc oszustem, chyba ze byl szalony, a to raczej wykluczone.
#5 Grzegorz.
Problem jest z pojmowaniem człowieka w dzisiejszym namyśle. Kim jest człowiek? Jeśli tu jasno sobie nie wytłumaczymy na drodze rozumnego ekumenizmu to dalsza wędrówka we wspólnocie jest bezowocna. Dla mnie człowiek to osobowa substancja mająca w sobie moc istnienia sama z siebie. To, że Pan Jezus wybiera jako pierwszy jest oczywistością stwórczą. Stworzył każdego człowieka bo go wybrał w boskim Rozumie w wieczności. Każdy człowiek w wieczności ma swój początek i do wieczności zmierza. Nie wiem ile znasz filozofię ks. Tischnera. Tam bowiem jasno widać jak można zabłądzić w świętym i boskim katolicyzmie. Ks.Józef pojmował człowieka jako osobę przypadłościową. Jako osobową relację z drugim. To, że Chrystus Cię wybrał to znaczy, że dla Niego jesteś osobowym podmiotem, substancjalnie samowystarczalnym. Możesz, Panu Jezusowi powiedzieć tak albo nie. Jesteś dla Niego substancjalnym partnerem a nie li tylko przypadłościowym niewolnikiem. Grzegorz, proszę zapoznaj się z pierwszymi literami alfabetu katolickiego. Akwinata to wspaniały elementarz. Kim jesteś człowieku? Substancją osobową czy osobową przypadłością?
janusz
Ad#4
mistrzostwo galaktyki, po przeczytaniu Twojego komentarza uśmiałem się do łez.skądinąd wyczytałem gdzieś, że grzech pierworodny (abstrahując od łaciny) w ujęciu hebrajskim nie chodzi o poznanie, rozwój jak to tłumaczyło wielu lacinnikow, ale owo poznanie tlumavzy sie jako zawladniecie, zniewolenie. Nie człowiek ustala normy a Bóg.próba Poznania dobra i zła kończy się zniewoleniem. po co Bóg? Dalej czytałem chyba u kard.martiniego że kainowy Babilon czyli cywilizacja której obrazem jest wieża Babel dopiero w apokalipsie nabiera pełnego sensu kiedy widzimy Jeruzalem zstepujace z góry. Niech wyschnie źródło mamy wodę w kranie jak mówił poeta chyba Mickiewicz, mamy cywilizację, kulturę gdzieś ciągle w drodze do Jerozolimy. To tylko symbolika umierania by nowe mogło się narodzić co zstepuje z nieba. Przemiana od zniewolenia, myślenia po swojemu by przyjąć logikę i optykę Chrystusową. A bycie z nim to nic innego jak przylgniecie do ojca. Cała łacina i cała filozofia. Wracając do punktu wyjścia czyli sytuacji kuszenie które okazało się zniewoleniem, w tym sensie wygrywa ten komu się podporzodkujemy, w relacjach damsko męskich godne zauważenia wielu sądzi że idzie o miłość moim zdaniem o wiele bardziej o władze w związku, uległość kobity nie od dzisiaj psychologowie piszą że to sosob na zawladniecie nie inaczej bywa z męską siłą, niektórym wydaje się że wkadaja światem, dobrze, że z tej władzy rodzą się cykliczne kryzysy które nas weryfikuja i nasze dokonania
Albo inaczej. Przed obliczem Chrystusa nic z nas nie może się ostac. Problem polega na tym, że Chrystus to religijny autorytet, kładzie on swoją dłoń przez kapłanów, wystarczy być gotowym, bo nie jesteśmy w stanie sami określić rozmiarów naszej przemiany. Paradoks naszej slepoty. paradoks można by rzec podwójny, wyplywajacy tak po ludzku, z upadku autorytetu i nas samych. gleboko ukryta i zakorzeniona niewiara, że Bóg moze chce i dxiala. Głębszej istoty niż niewiara nie odnajduje w tej ewangelii , gdzie autorytet chcę wyjść i zastąpić samego Boga w działaniu. Autorytet pomaga ale ostatecznie to Jezus określa zwycięstwo rozmiar naszej przeminy. Dzieje się to na golgocie. Totalne galaktyczne zwycięstwo pozostaje gotowość nas samych na umieranie
Właśnie czytam „Co znaczy być człowiekiem Eucharystii?” 🙂 Ks. Biskupa Kiernikowskiego.
Dotarłam do tego fragmentu, w którym Ks. Biskup tłumaczy, co znaczą słowa ” Panie, nie jestem godzien” 🙂
I chciałabym przytoczyć fragment z tej książeczki, który jest tak wielką prawdą o mnie, wciąż przeze mnie doświadczaną, nawet tu na blogu.
” Wymowa tego wyznania w liturgii Eucharystii jest więc przede wszystkim taka, że człowiek sam z siebie nie jest w stanie przyjąć logiki uniżenia – owej mocy bycia wydanym, która zawiera się w Eucharystii. Możemy je więc wyrazić w następujący sposób: Przyjdź Panie, i uzdolnij mnie do bycia ( myślenia i działania) takiego, jakie jest w Tobie, bo ja jestem chory na siebie, chcę być kimś, kto coś znaczy, kto ma rację, kto siebie broni. Ta moc, którą Ty, Panie, do mnie przychodzisz, może stać się we mnie prawdą tylko w skutek Twojej interwencji, działającej niejako wbrew mnie. Ja sam z siebie nie jestem do tego zdolny.”
Nic lepiej niż relacja z Januszem nie uzmysławia mi, jak bardzo brakuje mi zdolności do uniżenia, jak bardzo się bronię przed tym, aby ktoś stawiał mnie poniżej siebie…
A ostatnio byłam gotowa nie tylko się bronić ale nawet zacząć atakować, przyjąć taktykę Janusza. Ale Bóg mnie przed tym powstrzymał. Interweniował. 🙂 Jak zwykle przez swoje Słowo. Przestrzegł mnie, abym wchodząc między wilki sama nie stała się wilkiem.
Posyłam was jak owce między wilki…
Na zjedzenie? Nie.
Nie muszę się sama bronić.
Ale tak bardzo trudno przyjąć tą postawę uniżenia…
Odkąd warknęłam na Janusza jak wilk, a potem Bóg dał mi to Słowo o owcach posłanych między wilki, wciąż modlę się, aby Bóg ” uzdolnił mnie do bycia ( myślenia i działania) takiego, jakie jest w Nim”
„i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami” – jakże aktualna postawa wierzących i należących do różnych kościołów chrześcijańskich. Ta postawa jest próbą ograniczenia pola działania Boga, jego mocy i łaski tylko do małej grupy należących do tego wyznania.
“Long shot „- próba lub domysły, która ma najmniejszą szansę na sukces lub bycia dokładnym.
„Coś, co próbujesz, chociaż jest mało prawdopodobne, aby odnieść sukces.
Sorry, wlasnie w Polsce uczono nas, mnie np 9 lat rosyjskiego, jeszcze 6 lat niemieckiego, ale nie angielskiego. Po 6 latach pracy, tak sie zlozylo, ze:
• szybko zostalem zastepca, a
• przez rok pelnilem obowiazki kierownika KGR w Elektromontazu w Toruniu na Elanie.
• Na zebraniu kierownikow w dyrekcji w Poznaniu dyrektor powiedzial, ze jest Tajlandia do obsadzenia. Po zebraniu powiedzialem Gl. Inzynierowi, katolikowi zreszta:
• moj szef, (jego zreszta kolega), mnie juz dawno zapisal na ta Tajlandie, mylac ja z Tanzania.
• On by cie zapisal, wierzysz w to? Ale jesli chcesz to ja cie zapisze.
Wezwal mnie ten sam dyr. tech. I powiedzial:
• p. Jurku ja pana potrzebuje w Toruniu.
• Jesli pan tak rozdziela wyjazdy za granice, to ja pokaze panu, p. dyr. ze mnie pan nie bedzie potrzebowal.
• Przekonal mnie pan, niech sie p. uczy ang.
Wiec przez 2 miesiace po pracy uczylem sie z TV fikcyjnego filmu Slim John, ksiazki Aleksander. W lutym 78 r wyjechalem I w Bangkoku jezdzilismy przez 6 tyg, 5 dni w tyg na jedna godzine do amerykanskiego uni. Zaklasyfikowali mnie do 12 ‘klasy’ wsrod Tajow, ktorzy uczyli sie moze juz pol zycia. Zaprotestowalem I przyjeli mnie do 11 tej. Kanadyjka, kazala przeczytac I zamknac tajska ksiazke I powtarzac, ja oczywiscie nie zmykalem bo nic nie rozumialem. Pozwolila mi, po 6 tyg powiedzial, ze zrobilem wielki postep, nie spotkala takiego studenta. W Australii uczeszczalem moze tydz. na RMIT uni. po miesiacu w listopadzie 80 r. zaczalem pracowac jak inz. elektryk jako projektant. W Polsce do tego nie mialem uprawnien.
Zwykle tlumaczylem, bo nie chcialem by inni tracili czas, ale w rozmowach z Ewa, ktora nie zna angielskiego zauwazylem ze sobie dosc dobrze radzi z Google translate beze mnie. Ja nie moge teraz zapamietac juz nowych slowek. Od 40 lat za granica z wyjatkiem 1.5 roku w Polsce po powrocie z Tajlandii. Niezbadane sa losy ludzkie.
Edyth Stein powiedziala, patrzac wstecz w najmniejszym detalu widzi Palec Bozy.
#15 Basia.
Człowiek jest złożony z substancji ducha, substancji duszy i substancji ciała. Jesteśmy bytami/osobami/samoistnymi, które same z siebie są zdolne do odpowiedzialnych, racjonalnych i wolnych aktów. Nie odbieraj tych słów jako moje filozofowanie. Taki jest katolicyzm, w którym zostaliśmy ochrzczeni. Taka jest nasz wiara.To co przytaczasz z myśli Księdza Biskupa należało by ująć/rozumieć/ po katolicku w sposób linearny.
Basiu, „Ksiądz Biskup” jest również dla nas przypadłością. To On jest dla nas a nie my dla biskupa. Zbigniew Kiernikowski, który piastuj urząd apostolski jest dla nas substancjalnym/osobowym/ partnerem. To, że nasz biskup jest Zbigniewem Kiernikowskim jest powołaniem Chrystusa. On wybiera samoistnie. Jego wybory nie są demokratyczne. Umiłował bardziej Zbigniewa Kiernikowskiego od wielu innych w kolejce do tronu łaski. Jego wybrał do grona Apostołów. Dlaczego? On to przewidział.
Basiu, katolicyzm to wolność podmiotowa dla każdego człowieka poczętego czy zrodzonego w doczesności. Naprawdę warto wołać do Zbigniewa Kiernikowskiego, pytać i niepokoić pytaniami dziecka. Biskup to urząd. Z urzędu musi być lojalny obecnej władzy. Substancjalnie może być jednym z nas. My dla niego a On dla nas w Chrystusie.
janusz
#13 Pawelpiotr.
Czym cię tak rozbawiłem? „skądinąd wyczytałem gdzieś”. Co to za nowoczesne źródło Twojej wiedzy/wiary/? Kardynał Martini dla mnie nie jest katolickim autorytetem. Tak jak podmiotowym jest Syn Boży wobec podmiotowości Boga Ojca i tchniętego z Nich Ducha Świętego tak też i każdy człowiek jest samoistna substancją stworzoną w wieczności, wolności i dla wolności. Jesteśmy pomyślani w wiecznej myśli Stwórcy jako samoistne byty substancjalne/osobowe/. Do samoistnienia nie potrzebujemy zdrowej relacji z Bogiem. Człowiek jak i substancje Aniołów mogą istnieć w nieprzyjaźni z Bogiem. Są samoistne/wolne/ w swoich wyborach. Grzech pierworodny rozumiany po katolicku w pozbawił substancję/naturę/człowieka łaski uświęcającej ale nie dobił człowieczej istoty. Nie dotknął ducha człowieczego gdzie jest wewnętrzne tabernakulum Stwórcy Przenajświętszego. Możemy się ostać przed obliczem Chrystusa ukrzyżowanego. Możemy się ostać jako grzesznicy przed obliczem Chrystusa ukrytego w Przenajświętszym Sakramencie. Patrzę na Niego a On patrzy na mnie na każdej audiencji. Osobista adoracja sam na sam to doświadczenie rozumnej wiary nie do opisania. Pawelpiotrze, człowiek nie jest przypadłością na substancjalnym Bogu. Bóg katolicki nie jest złożony z różnych substancji. Jest jednolity i samoistny w swoim bóstwie. Przylgnąć do Ojca? Człowiek przylegający do Boga? Jak to widzisz swoim rozumem. Nie chodzi jak to doświadczasz zmysłami ale jak twoja dusza to rozumie.
janusz
#18 Janusz
Przykro jest mi ostatnio czytać twoje posty. A szczególnie te słowa o Ks. Biskupie.
Czy sugerujesz, że biskup jest obłudnikiem – co innego czuje i myśli, a co innego pisze dla nas w imię poprawności „politycznej”?
Także post 4 zasmucił mnie.
Wynika z niego, że komentarz Ks. Biskupa jest zły i powinien go napisać dla nas jeszcze raz po „katolicku”….
Janusz, a może ty napiszesz ten komentarz zamiast Ks. Biskupa? Napiszesz „poprawną wersję” komentarza?
#18 Janusz
A odnośnie mnie – już ci kiedyś napisałam – słucham nauczania Ojca Świętego, słucham nauczania biskupów i księży katolickich. Czytam oficjalne strony katolickie i katolickie wydawnictwa.
I tam szukam nauki Kościoła Katolickiego. I tego będę się trzymała.
Przykro mi. Twoja wersja „katolicyzmu” nie tylko mnie nie pociąga do Kościoła Katolickiego. A wręcz mnie od niego odpycha. Dzięki Bogu jestem z Kościołem mocno związana m.in. dzięki nauczaniu bp. Kiernikowskiego i to pozwala mi w nim trwać mimo ciągłej inwigilacji z twojej strony.
Janusz, tym razem to, co napisałam nie jest wyrazem mojej pychy, ale pokory, bo napisałam szczerze to, co myślę.
Czy bp Zbigniew mógłby umieszczac rozważadna do czytania w sobotę, tak żeby były dostępne już od rana w niedziele? Bardzo są budujące i można by z nich bardziej skorzystac.To tez i moja taka prośbą do bp Zbigniewa.
Ad #23 Mariusz
Mariuszu!
Nie zawsze jest to czasowo możliwe. W sobotę jest często wiele do zrobienia itp.
Jeśli jednak będzie naleganie, by tak było, to będę się starał to robić.
Pozdrawiam
Bp ZbK
Ale może dałoby się komentarz napisać wcześniej – innego dnia tygodnia, jeśli by się ten czas znalazł, a w sobotę tylko go umieścić na blogu?
Serdecznie Ks. Biskupa pozdrawiam