Oto mamy Uroczystość Króla. Święto piękne i atrakcyjne – oddawanie czci Królowi, który jest Panem wszystkiego.
To święto nie jest jednak łatwy świętem. Jest ono wprost trudne i angażujące. To święto stawia nas wobec rzeczywistości, która jest całkowicie inna od naszych ludzkich wyobrażeń i oczekiwań. Stawia przed nami wyzwanie poddania się Królowaniu, które tak bardzo odbiega od naszych pojęć królowania, od naszych zwyczajów i naszej wizji życia. Wprowadza nas w inne królowanie, ale też domaga się zostawiania tych naszych wyobrażeń i przyzwyczajeń o królowaniu tu i teraz i to według naszych koncepcji.
Proponuje uznanie Króla, który uczy postaw, od których zazwyczaj jesteśmy skłonni uciekać i zaprasza do wejścia do Jego Królestwa. On będąc Bogiem Wszechmocnym stał się prostym ubogim, wyśmianym, odrzuconym. Przyjął krzywdy i niesprawiedliwość. W swoim uniżeniu został doprowadzony do śmierci krzyżowej.
Kiedy zmartwychwstał nie wprowadził porządku, który oznaczałby dochodzenie własnej sprawiedliwości i ustanowienie porządku, w którym już takie rzeczy nie byłyby możliwe. Nie. On przebaczył oprawcom a swoim uczniom polecił, aby Go w Jego uniżeniu naśladowali i podobnie jak On przebaczali.
Przyjął On ten sposób bycia i życia przed dwoma tysiącami lat. Przyjął i pozostawił Go wszystkim nam jako zawsze aktualny i możliwy do spełnienia. Ta Jego prawda i to Jego polecenie nie zostały nikomu narzucone, lecz obwieszczone jako sposób szczęścia i błogosławieństwa życiowego. Wiedział, że nie wszyscy to pojmą.
Wiedział, że z tego Jego Królestwa ludzie zrobią najróżniejsze dziwne pomysły i rozwiązania. Jednak powierzył to swoje Królowanie nam ludziom, abyśmy wśród naszych pomyłek i błędów a także wśród naszych nieporozumień a czasem nawet różnych wzajemnych walk i sporów toczonych (niby) w Jego imię, stale doświadczali i uznawali, że tylko ten Jego sposób Królowania jest jedynie prawdziwy. W Jego Królestwie jest dla nas miejsce. Wejście doń jest jednak przez drzwi, które są dostępne dla mających postawę sługi a nie pana.
Po to On objawił się jako Król przyjmując postawę Sługi.
Bp ZbK
52 odpowiedzi na “Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata (34. Ndz A – 171126)”
Myślę, że nikt nie chce wypuścic z rąk królowania po swojemu, dopóki nie zagladnie w oczy śmierci. I to niezależnie od wieku, ale od doświadczeń, które nas miażdżą.
Wtedy widzi sie inną perspektywę życia -ukierunkowana na życie wieczne.
Przecież śmierć fizyczna nieunikniona, więc to takie oczywiste. Póki żyjesz – UMIERAJ – aby ŻYĆ w szczęśliwości wiecznej.
Jak to zrozumialam to przestalam bać się śmierci, a Chrystus Król przybliza sie do mnie każdego dnia.
Wieczność jest rzeczywistoscią duchową. W duchu i prawdzie realizuje sie dzisiaj królowanie Jezusa Chrystusa. To królowanie widzę w sobie nadświadomie. Nie potrafie dotknąć/doświadczyć/ Bożego Królowania we mnie poza moim duchem/rozumem/. To królowanie mogę poczuć w duszy materialistycznie/cielesnie/. Jest to jednak konsekwencja czucia zapachu tego co dzieje sie w moim duchu. W moim duchu Jezus Chrystus jest Osobowym Królem a to znaczy, że ma postać Przenajświętrzego Boga. To nie jest li tylko Jezus z Nazaretu widziany przez moją podświadomość a ukazujący się na codzień w mojej świadomości poprzez moje służenie innym.
Chrystus Król to nie tylko Ecce Homo ukrzyzowany i zmartwychwstały w swoim człowieczeństwie ale to Druga Osoba Boska, która dzisiaj/teraz/ zasiada na tronie hwały u boku Boga Ojca. Chrystus Król dla mojego ducha jest taki sam jaki być przed wcieleniem/uczłowieczeniem/. To potężny, przeoiękny i cudowny Bóg w Trójcy jedyny wzbogacony o ludzką naturę. Wiele zamętu jest w naszych cielesnych umysłach próbujących utrzymać się na katolickich fundamentach. Duch tego czasu potężnie dmucha i chucha by zgasić człowieczego ducha a tym samym zanimalizować nasze człowieczeństwo między podświadomością i świadomością. Duch tego czasu panicznie boi się człowieczej nadświadomości/duchowości/ bo zdaje sobie sprawę gdzie ukryta jest przenajświętrza prawda Chrystusowego Królowania.
janusz
„To święto stawia nas wobec rzeczywistości, która jest całkowicie inna od naszych ludzkich wyobrażeń i oczekiwań”.
Już tu na poczatku pytam jaka jest dzisiejsza/człowiecza/ rzeczywistoś Drugiej Osoby Boskiej/Jezus Chrystus/.
Czy to jest ten sam Bóg, jaki był przed wcieleniem czy też jakiś ktoś inny?
janusz
Będąc na spotkaniu ze wspólnotą, bolało mnie zachowanie braci wobec mnie. Popłakałam się i przez dłuższy czas lały się łzy a w sercu wielki żal i brak woli pojednania w znaku pokoju – odeszłam w tym czasie na dalsząodległość.Niektórzy bracia podchodzili do mnie co wzbudzało we mnie jeszcze większe łzy. Po powrocie na miejsce/ krzesło/ stale leciały mi łzy…
Czy ktoś się za mnie modlił w tym czasie, czy ja sama pewną wewnętrzną postawą, nie wiem ale w momencie gdy jedna z sióstr zaczęła mówić katechezę z historii Kościoła i Drogi N. nagle doznałam pokoju ducha, ogarnęła mnie dziwna radość i pragnęłam wszystkich braci bez wyjątku przytulić do serca. Nie było żadnych sądów, żali, tylko ciepły , radosny stan ducha.
Było to tydzień temu zaledwie i ten stan mam do dziś również dla swojego męża i dzieci- nie rozpamiętuję minionych bardzo przykrych i bolesnych dla mnie sytuacji. Mam nadzieje, że ten stan będzie stabilny i długotrwały, ba, wieczny 🙂
Dzisiejsza ewangelia jest dla mnie doprecyzowaniem jakie talenty mam pomnażać: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”.
Wydaje mi się, że jest to ważniejsze niż skupianie się na sobie, na rozwoju własnych talentów czy też skrupulatnym rozliczaniu własnych grzechów (nie lekceważę tego ostatniego)
Dziękuję za podjęcie tematu Króla Królów.
Dzisiaj odnawialiśmy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla. Biskupi przygotowali zobowiązania:
– Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień – wyśmiewany jestem jako „moherowy beret”
– Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci – wyśmiewany jako zacofany lub średniowiecze.
– Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie – wyśmiewany jako faszysta lub nacjonalista.
Najbardziej boli mnie to, że czuję się opuszczony przez tych, którzy nakładają na mnie ciężary a sami układają się z …
Panie jak mi dzisiaj brakuje Prymasa Wyszyńskiego.
#3 Janusz
To ten sam Bóg, który …”gdy nadeszła pełnia czasu…”
„Przyjął On ten sposób bycia i życia przed dwoma tysiącami lat. Przyjął i pozostawił Go wszystkim nam jako zawsze aktualny i możliwy do spełnienia”. Ks. Bp
Chyba też już sobie odpowiedziałeś: dzisiejsza rzeczywistość Jezusa Chrystusa jest ludzka (także). Pełen Chrystus to Głowa i członki – mistyczne ciało, ochrzczeni.
#7 Miriam.
Proszę pamiętać, że jest czas rzeczywistością stworzenia. Rzeczywistością /realnościa/ Stwórcy jest wiekuistość. ALFA i OMEGA. JHWE/jestem, który jestem/. Zobacz Apostołów świętych.
Żaden z nich nie miał śmiałości zwracać się do Pana Jezusa per Ty. Na „per ty” byli demoni i śmiertelni grzesznicy.
Człowiek w łasce uświęcającej ma nadświadomość/ducha wierzącego/, kim jest Jezus Chrystus. Jest to rzeczywisty/realny/ BÓG w drógiej OSOBIE.
Miriam, być może czepiam się o nic, jednakże nie może mnie nie boleć brak przyzwoitości/poufałości/ w relacjach Bóg-człowiek.
Nigdy swojemu ojcu nie mówiłem po imieniu. Do dziadka i babci zwracaliśmy się „per wy”.
Jak uspokoić swoje sumienie, by na równi osobowej stanąć przed obliczem Boga Przenajświętrzego. Nie godzi się nam jako stworzeniom stawiać się na równi ze Stwórcą.
janusz
„Pełen Chrystus to Głowa i członki – mistyczne ciało, ochrzczeni”. Co rozumiesz przez pełnię Chrystusa? Dla mnie pełnią Chrystusa jest Bóg osobowy. My stworzenia jesteśmy napełniani Chrystusem ale nie napełniamy sobą Chrystusa.
Chrystus jako całość osobowa to Syn Boży pełny Sam w Sobie. Nie potrzebuje do Swojej pełni nikogo poza Sobą. Stworzenie nie może należeć do pełni Chrystusa, lecz może napełniać się Chrystusem.
Relacyjność Głowy i członków w Chrystusie urzeczywistnia się w Sakramentach świętych. Widać tu kto kogo napełnia i czym.
janusz
Muszę napisać o tym świadectwie, bo Bóg jest na prawdę niesamowity. 🙂
W tym roku po raz pierwszy obchodziliśmy Światowy Dzień Ubogich.
I siostra ze wspólnoty powiedziała takie świadectwo:
Trafiła do szpitala. Niby problem nie był groźny,ale okazało się, że w szpitalu pojawiły się poważne powikłania. Dwa razy otarła się o śmierć. Gdy już się poprawiło, właśnie w niedzielę w to święto przyszła synowa i wręczyła jej kopertę. A w kopercie był prezent. Była bardzo wzruszona, gdy opowiadała, że Bóg jej biedakowi podarował prezent mikołajkowy. I dziękowała Bogu i ofiarodawcy. 🙂
Cieszyła się z tego tym bardziej, że bardzo pragnęła pojechać do Rzymu na spotkanie wspólnot neokatechumenalnych z Ojcem Świętym.
Dziękowała Bogu, że spełnił w ten sposób jej marzenie. 🙂
Bóg jest niesamowicie hojny i dobry. 🙂
I tak jeszcze sobie myślałam o tym określeniu – prezent mikołajkowy. To kojarzy mi się tak trochę komercyjnie.
A jednak….
A jednak w takim nazwaniu tego daru kryje się głęboka mądrość. Jest to prawdziwie mikołajkowy prezent. 🙂
Bo czyż święty Mikołaj nie robił anonimowych prezentów biednym pannom, dając im pieniądze na posag?
#8 Janusz
Baranku, szukasz zaczepki adwentowej? 😉
Próbuję Cię zrozumieć w tym temacie, ale nie wiem o co tak do końca Ci chodzi.
Nie tkwisz przypadkiem tylko w Starym Testamencie?
Chrystus jest naszym Bratem i Przyjacielem i wzorem synowskiego obcowania z Ojcem.
Czyż Duch Święty nie woła w Twoim sercu/duchu ABBA OJCZE??
Proszę pamiętać o Wcieleniu drugiej Osoby Boskiej. Ksiądz Biskup na pewno będzie o tym jeszcze mówił.
Masz niepełny obraz Boga. Święci akurat są dobrym przykładem jak można się do Niego zwracać. To jest dopiero poufałość! Polecam 🙂
Pozdrawiam Cię
Przepraszam, ale nie do końca rozumiem co Ksiądz Biskup miał na myśli pisząc o niedzieli Jezusa Chrystusa jako święcie „atrakcyjnym”.
Bardzo przepraszam, ale dla mnie to wielce nie stosowne i nie zręczne sformułowanie.Jestem osobą wierzącą, modlę się za biskupów i kapłanów, bo niestety dzisiejszy kościół jest bardzo podzielony.
Martwią mnie Msze święte celebrowane szybko, pobieżnie, żeby nie napisać byle jak.
Nie wspomnę o Komunii Swiętej na stojąco, czy przyjmowanej na rękę. Dla mnie to profanacja. Nie będzie we mnie nigdy na to zgody.
Dlaczego Wy kapłani, biskupi się na to godzicie?
Nie wiem, czy tak Pan Jezus wyobrażał sobie, że będą Go czcić za 2000 lat, ale wiem, że coś jest nie tak.
Dopóki będą wilki w owczych skórach (masoni wśród kapłanów i biskupów ), to dobrze nie będzie.
#9
Dlaczego te członki wierzą w siłę fizyczną Kościoła, ale za nic mają Boga?
Czym, a raczej kim zaczęło się napełniać to stworzenie?
Rozpropagowaną i rozsiewaną /dla zysku ekonomicznego zresztą/demonologią?
Pod rękę z diabłem?
#13 Ilona,
Bardzo ciekawie użyłaś terminu profanacja.
Pochodzi on od słowa profanum ( -przed, -świątynia) oznaczające sferę świeckości, to co jest ludzkie w opozycji do terminu sacrum oznaczającego świętość, czyli tego co jest ponad tylko ludzką rzeczywistość, co jest rzeczywistością boską.
W Jezusie Chrystusie, te dwie rzeczywistości, rozdzielone po grzechu pierworodnym się łączą.
W niedzielę rozpoczynamy Adwent a więc przygotowanie do celebracji pamiątki tego wydarzenia czyli wcielenia Słowa Bożego.
Życzę Ci odkrywania obecności tego Słowa w Twojej codzienności,w relacji z tymi których lubisz i którzy są dla Ciebie wilkami.
#11
Basiu – Święty Mikołaju 😉
#13 Ilono,
jesteś chyba osoba przed Soborową roku 1962…
Dopóki Papież jest głową Kościoła K. i ma Autorytet, dopóty nie ma się co martwić o tenże Kościół.
Trzeba żyć dobrem wszelakim w Kościele a nie słabościami wiernych w tym i hierarchów. Każdy odpowie przed Bogiem osobiście.
Jeśli chodzi o branie Komunii procesyjnie czy na rękę, no cóż ja jestem za…
Procesyjnie – to głębsze spojrzenie na nasze pielgrzymujące życie a branie na rękę – czyż język nie jest niejednokrotnie brudniejszy od rąk?
Nie gorszę się zmianami w Kościele jeżeli są logiczne.
A jeśli chodzi o masonów w Kościele to bądż tak dobra i nie oceniaj pochopnie czy bezpodstawnie , znając coś ze słyszenia – to często są plotki.
Myślę,że najlepiej zając się czymś pożytecznym dla Kościoła mimo różnych w Nim barw i tych ciemnych również.
Człowiek jest grzeszny i Kościół zaprasza ludzi grzesznych by się zmieniali słuchając Słowa. Dotyczy to wszystkich tworzących Kościół , jest tam miejsce dla każdego grzesznika,który pragnie by nie być głuchym i ślepym…
#16 Miriam
Choćbym chciała, to bym takiego scenariusza nigdy nie wymyśliła. 🙂
Jestem pod wielkim wrażeniem działania Boga. 🙂
Niesamowite.
#16 Miriam
Pomyślałam, że może częściowo masz rację.
Bo ja czasami też wspomagam biedne panny ( karmelitanki, czy benedyktynki) ale tym różnię się od św. Mikołaja, że jednak nie anonimowo…
Ad #13 Ilona
Ilono!
Skrótowo ujmując odpowiedź na postawione pytanie mogę powiedzieć:
Atrakcyjny jest wjazd do Jerozolimy i wołania na cześć króla, który w jakiś sposób odpowiada oczekiwaniom człowieka.
Trudne jest natomiast wchodzenie w przesłanie, jakie ten Król niesie ze sobą.
Tak było przed dwoma tysiącami lat i tak zdarza się dzisiaj.
Sprawa a raczej tajemnica wiary to odkrywanie tej przedziwnej prawdy i rzeczywistości, która bez nawrócenia nie daje się homologować (uzgodnić) z ludzkim rozumieniem.
To prawda, że dzisiaj wiele jest nie tak. Nie koniecznie jednak dotyczy to właśnie tego i dzieje tam, gdzie się to tak komuś wydaje.
Widzę, że już pojawiły się komentarze co dalszych pytań i uwag.
Pozdrawiam
Bp ZbK
#12 Miriam.
Szukam siebie samego w tym tłumie wierzacych po katolicku. Szukam tego co utraciłem głupotą gnany. Szukam Twojego Ducha by móc Go pokochać. Szukam by odnaleźć drogę powrotną do ukochanego TATUSIA/Stwórca/.
Nie jestem zrodzony lecz stworzony. Tak mam w rozumie. Wiem gdzie jest moje miejsce w szeregu. Zbyt sędziwy jestem, by bawić się w kościelnej piaskownicy.
Miriam, chodzi o „per ty” w relacji ze Stwórcą. Pan Jezus Chrystus jest naszym Stwórcą/Bogiem/ i dlatego należy Mu się szacunek/nie mówię o uwielbieniu/. Mam na myśli osoby w łasce uświęcającej. „Per ty” w stosunku do Boga jest absurdem wiary.
Podejdź do byle jakiego Księdza Biskupa i zacznij z nim na „per ty”. No chyba, że brudzia ze Stwórcą wypiłaś. Nawet w takiej intymności należy się szacunek Panu Jezusowi Chrystusowi.
Pies też ma swojego pana. Naturalny pies wie, że jest psem, a pan jest dla niego błogosławieństwem oczywistym. Stwórca jest w stworzeniu, ale na miłość boską Stórca nie jest wzbogacony/napełniony/ stworzeniem.
Naturalny człowiek/napełniony łaską uświęcającą/ wie, że jest stworzeniem i dlatego szanuje swojego Stwórcę.
Miriam, na wcieleniu Drugiej Osoby Boskiej w człowieczą naturę zaczyna się nowa rzeczywistość dla stworzenia, ale nie dla Boga.
Ludzka natura niczym nie wzbagaciła bożej natury Jezusa Chrystusa. To boża łaska napełnia nas wszelaką boskością. Święci na „per ty” z Jezusem Chrystusem to dla mnie absurd. Tu nie chodzi o oderwane „per ty”, ale o rzeczywistoś wiary.
Miriam,
taki jestem.
janusz
Chrystus króluje we mnie i w mojej rodzinie, wtedy gdy zachowuję (zachowujemy) jego przykazanie wzajemnej miłości
„On będąc Bogiem Wszechmocnym stał się prostym ubogim, wyśmianym, odrzuconym. Przyjął krzywdy i niesprawiedliwość. W swoim uniżeniu został doprowadzony do śmierci krzyżowej”.
To prawda widziana po ludzku. Pan nasz Jezus Chrystus nigdy nie przestał być Bogiem wszechmogącnym. Wcielenie to tylko ludzka natura, ale nie ludzki „duch”. Jakiego ducha miał Pan Jezus z Nazaretu?
Osoba boska a natura człowiecza i boska zarazem. Natura boska jest duchowa/wiekuista/, a ludzka materialna/doczesna/.
W oczach ludzi przyjął grzech na siebie, ale w duchowej rzeczywistości nie umazał się grzechem.
Mamy dzisiaj w wierze Problem z koegzystencją bosko ludzkiej natury Drugiej Osoby Bożej.
Problem doczesny i wieczny zarazem.
janusz
Grzegorzu i niezapominajko – dziękuję Wam za komentarze,ale niewiele one wnoszą i zupełnie mnie nie przekonują.Niezapominajko piszesz tu cyt:”czyż język nie jest brudniejszy od rąk”oczywiście rozumiem co masz na myśli,ale pamiętaj język to jednak tylko słowo, a ręce to czyn.Nie po słowach się ludzi poznaje, ale po czynach.A poza tym przyjmując Hostię św. na rękę co dalej z Nią robisz? nie kładziesz na język? Tak więc zupełnie nie rozumiem dość pokrętnej logiki Twojego rozumowania.Piszesz dalej, cyt:”dopóki Papież jest głową Kościoła K.i ma autorytet itd…” Absolutnie nie podważam autorytetu obecnego Papieża,ale to też niczego nie tłumaczy.W czasach Swiętej Inkwizycji też na czele kościoła stał Papież i też z pewnością w owych czasach cieszył się autorytetem, tylko co z tego.Jesteś w wielkim błędzie niezapominajko.Przykro mi to pisać ,ale naprawdę nie wiele wiesz i jesteś bardzo naiwna w swoim rozumowaniu.Ja martwię się o kościół ponieważ dostrzegam zmiany na gorsze, dostrzegam podziały i rozłam w obecnym kościele. A co dzieje się we Francji niezapominajko? nie widzisz co tam robi się z kościołami?Przecież Papież stoi na czele kościoła również we Francji.Ludzie odchodzą od kościoła , od wiary. Taka jest smutna rzeczywistość,ale Ty zdaje się jej nie dostrzegasz. Wolisz zamulać a może zaklinać rzeczywistość.Ja wolę trwać w prawdzie i nazywać rzeczy po imieniu.
Grzegorzu bardzo Ci dziękuję za wyjaśnienie słowa profanacja.Tak się składa, że doskonale rozumiem jego znaczenie i myślę też, że doskonale rozumiesz w jakim jego znaczeniu go użyłam.Dziękuję również za piękne życzenia.Rozumiem , że dotknęłam czułej struny, bo ośmieliłam się skrytykować kapłanów ,czy biskupów. Myślę też, że jesteś przedstawicielem stanu duchownego, ale być może jestem w błędzie. Ja nie uogólniam, nie piszę, że wszyscy, ale że tacy się zdarzają i jest to tragedią kościoła,od dawna zresztą, bo nie dotyczy to przecież tylko czasów współczesnych.Piszę o tym, ponieważ to własnie na kapłanach spoczywa olbrzymi ciężar i odpowiedzialność, aby swoich owieczek nie wywieść na manowce.Grzegorzu, ja ze swojej strony – skromnej osoby, życzę Tobie uważności, czujności, odwagi w nazywaniu rzeczy po imieniu. Serdecznie pozdrawiam.
#14 Ka.
Krystyno, bo dzisiaj 'ludź” chce żyć długo i szczęśliwie, ale nie wiecznie.
Kiedy do ludzia tuli się ludź, to ludź do ludzia musi coś czuć !
janusz
#13
Jezus zwraca się do Szymona: „Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”. Proszę zwrócić uwagę na słowa „zbuduję Kościół mój”.
Pan nie zostawia miejsca na naszą wizję i budowanie po ludzku (naszemu) Jego Kościoła.
#24
Jestem zła na całą tą demonologię. Skutek rozpropagowania jej i nauk jest taki, że ludzie /oczywiste że nie wszyscy/ przyjęli przekształcenie się w swej pysze religijnej nadbudowanej na swych potężnych grzechach, w siewców człowieka cierpienia i zniszczenia.
FUJ !
#21 Januszu
Chrześcijanie żyją z Boga w konkretnych warunkach społecznych. Stąd jesteśmy dla siebie braćmi i siostrami i szanujemy zarazem te uwarunkowania.
Do dyrektora banku powiem „panie dyrektorze” będąc w tej instytucji, będąc na Eucharystii powiem na ty, ale i wtedy i wtedy mam poczucie, że jesteśmy braćmi.
Do Księdza Biskupa należy się zwracać zgodnie z tytułem, dla wielu Biskup jest Ojcem jednak stoi za tym braterstwo w Chrystusie.
Duch Kościoła przenika bowiem wszystkie struktury. Pięknie o tym pisze autor „Listu do Diogeneta”.
Nie od razu jednak Kraków zbudowano, dochodzimy stopniowo do takiej dojrzałości i dotyczy to i zarówno szarych obywateli jak biskupów, dyrektorów i personel podległy itd.
Ponieważ my jako stworzenie, jednak wzbogacamy Stwórcę, gdyż jesteśmy jakby emanacją Jego, naturalną konsekwencją Miłości, mamy z Nim związek intymny, jakkolwiek jest to możliwe na ziemi.
Kościół włączając do kanonu „Pieśń nad pieśniami” ośmiela nas w tym myśleniu.
#21 Janusz
Zgadzam się z tym, chyba wiem, czego szukasz. Chodzi o to, że Ty tego szukasz, a mnie by do głowy to nie przyszło, by się nad tym zastanawiać. To, że jestem stworzeniem a Jedyny Bóg Stwórcą jest tak oczywiste jak powietrze. Spróbuj nie oddychać 5 minut…
Przetransponuj to sobie na rzeczywistość wiary 🙂
Wyobraź sobie, że ta rzeczywistość jest na co dzień obecna w moim życiu.
I jeszcze coś. Gdy otrzymasz Ducha Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Ducha Świętego, wówczas będziesz kochał i Ojca i człowieka.
Pozdrawiam serdecznie.
# Janusz
„Poznanie Boga dokonuje się nie przez samodzielny wysiłek rozumu ludzkiego, lecz przez pokorne przyjęcie łaski, światła Bożego, objawienia, wobec którego człowiek wpada w zachwyt, w jakiś sposób już na tym świecie.
W człowieku żyje Bóg Trójjedyny. Człowiek żyje życiem Boga. W człowieku żyje Duch Święty żyjący we wnętrzu Ojca, wychodzący z wnętrza Ojca. Obraz Boży w człowieku to nieustanne trwanie w człowieku misterium życia Trójcy immanentnej. Duch Święty odzwierciedla w człowieku swoje nieustanne wychodzenie z wnętrza Ojca.
Tym samym jednoczy ludzi z Bogiem Ojcem, tworzy Kościół – Lud Boży i Ciało Chrystusa”. P.L.
#26 lemi,
nie pisz Jezus lecz Jeszua. Wtedy to ma jakiś sens. Wypowiadając słowo „Jeszua” mówimy „Zbawienie”. Jeszua ma określone znaczenie tylko w języku hebrajskim. Przetłumaczone z języka greckiego imię: Jezus nie ma żadnego specyficznego znaczenia, jest tylko zbiorem głosek.
Dla podkreślenia, jakie znaczenie ma imię naszego Zbawiciela, można posłużyć się następującym przykładem: Ktoś daje ci hasło, będące kluczem dostępu. Podanie tego hasła przetłumaczonego na inny język – nie zadziała, będzie to hasło nieprawidłowe. Tylko podanie oryginalnego hasła otwiera drzwi. Tak też jest w przypadku imienia naszego Zbawiciela, tym bardziej, że to imię ma wówczas konkretne znaczenie.
janusz
Imię Zbawiciela świata powinno być traktowane, z zasługującym na to, największym szacunkiem. Dlatego stosownym jest dodanie przed tym szczególnym, otwierającym nam drogę zbawienia, imieniem tytułu: Adnon, które w języku hebrajskim oznacza godność: Pan.
janusz
#31 #32 baran katolicki
Skąd czerpiesz wiedzę którą przekazujesz?
Jeżeli z internetu, to najpierw sprawdzam źródło z którego korzystam. Nie chodzi tu o to, by korzystać ze wszystkiego co potwierdza moje dociekania.
Bo czy np. mogę korzystać z argumentacji p.Krzysztofa Króla, który uważa siebie za znawcę Pisma Św., a z zawodu jest m.in trenerem rozwoju osobistego?
#29 Miriam.
Łaska uświęcająca bez człowieczego rozumu nie ma gdzie wylądować w człowieczym duchu porażonym skutkami grzechu pierworodnego. Ta resztówka bożego lotniska w człowieku jest niezbędna. W człowieczym rozumie jest ukrty obraz Stwórcy/Jezus Chrystus/.
Samodzielny wysiłek człowieczego rozumu? Na czym on polega? Samodzielny/niezależny/ nie może być prawy rozum stworzenia. My, stworzenie nie jesteśmy sami z siebie.
Miriam, cały czas myślę o człowieku doładowanym łaską uświęcającą. Taki człowiek w duchu wie, kim jest, od kogo pochodzi, po co żyje i dokąd zmierza.
Łaską Uświęcającą jest Osobą Jezusa Chrystusa. Wyobraź sobie swoją osobę w relacji z Osobą Stwórcy. On i ty. Stwórca i stworzenie. Człowiek i pies. Absolutny Rozum Stwórcy/Boga/ w relacji z porażonym duchowo rozumem człowieka.
To nie jest tak, że po grzechu pierworodnym człowieczy rozum jest całkowicie zdegradowany, to znaczy nie zdolny do samodzielnego myślenia pojęciowego, samodzielnej pamięci i samodzielnej wolnej woli. Nasza natura, choć prażona duchowo skutkami grzechu Adama jest w stanie samodzielnie nawiązać kontakt z natura Bożą. Jest to lelefon alarmowy, wołający o pomoc. Tak jak 999. Po takim zgłoszeniu zjawia się pogotowie boże z łaską uświęcającą. Jest ratunek. Jest szansa na dalsze życie.
janusz
#33
„Po takim zgłoszeniu zjawia się pogotowie boże…”
Zgłoszeniu? Chyba bywa różnie. Bóg naprawdę widzi.
„Wyobraź sobie swoją osobę w relacji z Osobą Stwórcy”
Spotkanie jest niewyobrażalnie dla człowieka TRUDNE. Wyobraźnia najprawdopodobniej /no bo nie wiem, jaką wyobraźnią dysponują inni/nie dosięgnie rzeczywistości bożej.
Aaa, czytałam kiedyś rozprawkę filozoficzną na temat dojścia do Boga.
Filozof DOSZEDł /a mnie mózg w ósemkę wyginało śledząc tego dojścia drogę :)/
#34
On /filozof/ teoretycznie doszedł. Doszedł do konkluzji BÓG JEST. Rzeczywistego spotkania nie było. Książka była z biblioteki i dawno. Autora/filozofa nazwiska nie pamiętam.
#31
Jeśli ja mam pisać Jeszua a nie Jezus, to też Ty nie możesz korzystać z tłumaczeń Słowa Bożego na języki współczesne lecz korzystać tylko i wyłącznie z tekstu oryginalnego i nim się posługiwać.
#32
Janusz nie Adon tylko אדני
#21
Prawdą jest, że człowiek został stworzony. Oto staje się rzecz niebywała, Jednorodzony Syn Boga przyjmuje ciało człowieka stając się jednym z ludzi, bratem każdego z nas przez co stajemy się dziećmi Boga, Stwórcy. Coś niebywałego! Mało tego, Syn Boga staje się chlebem , pokarmem. Ujmując biologicznie, ten chleb spożywany, zostaje wbudowany w ciało człowieka podnosząc nas do godności dziecka bożego. Ta wyjątkowa jedność z dawcą życia powoduje, że stajemy się jednością z Nim, tworząc Ciało Mistyczne.
#34 Janusz
Zgadza się, rozum jest dobry i potrzebny.
Mnie chodzi o różne drogi poznania Boga.
Raz będzie to sam rozum, raz „powalające” światło łaski z góry, od Ojca Świateł. Albo i jedno i drugie jednocześnie.
Tak, możemy wzywać Lekarza!
Nie bój się otworzyć na każde doświadczenie, które Ci tego Boga autentycznie przybliża (zgodnie z Objawieniem zawartym w Słowie Bożym i Tradycji Kościoła Świętego)
Nie jesteś przecież tak starym Baranem, by nie być otwartym na nowość Przychodzącego Boga 🙂
Pozdrawiam
#24 Ilono,
czyny mogą być jak „brudna szmata” jeśli nie idą za czynem ,słowa . Również odwrotnie. Słowa mogą bardzo ranić i być żródłem wszelkiego zła.
To co się dzieje pod wpływem szatańskiej mentalności doprowadza do ateizmu, wszelkich wynaturzeń i kłamstw / też słowa/, za którymi idą i czyny..
Jeżeli dostaję Hostię na rękę muszę mieć czyste ręce – dobre czyny oraz odpowiednią świadomość tego znaku… a wkładając Ją do ust, świadomie łączę swoje życie z Jezusem Chrystusem i czy mam /jeśli znajduje się w stanie łaski/, czy pragnę mieć czysty język, czyli żyć Prawdą i w prawdzie.
Demon nie śpi i w Kościele, mam tego świadomość, ale tak jak pisał Grzegorz, ” bramy piekielne nie zniszczą go”. Boże Miłosierdzie jest wielkie i tego bądźmy pewni, a życie w prawdzie zaczynajmy każdy od siebie…
pozdrawiam
#24 Ilono
Dziękuję za wyjątkową dla mnie zachętę do odwagi, przeważnie słyszę ,że jestem zbyt odważny 🙂
Aby nie rzucać słów na wiatr przyjrzyjmy się więc znaczeniu dobrze, jak piszesz rozumianemu przez nas słowa profanacja w kontekście w jakim go użyłaś, a więc w jaki sposób Wcielone Słowo, Ciało naszego Pana jest obecne w Eucharystii i jaka nasza postawa jest przy tym stosowna.
Aby to przybliżyć, sięgnijmy do wydarzenia Paschy. W niej Jezus wydał swoje Ciało, wydał je ludziom, a my zrobiliśmy z Nim to co wymagała nasza logika prawa. Ponieważ po grzechu nie jesteśmy zdolni do końca zaakceptować ani własnego błędu, ani drugiego, innego, nieprzystającego do naszych koncepcji życia człowieka, przybiliśmy Go rękami bezbożnych do krzyża.
Jezus Chrystus dał się więc sprofanować do końca, do okrutnej śmierci ” lecz Bóg Go wskrzesił zerwawszy więzy śmierci” jak dalej czytamy (Dz 2,22-24). Ta profanacja wydarzyła się właśnie po to, abyś Ty czy Ja, będąc „profanowana” przez drugiego rozumiała wartość i zadanie przebaczenia na odpuszczenie grzechów. Abyśmy mocą chrztu mogli iść tą Drogą. Taką Pamiątkę zostawił nasz Zbawiciel.
Ważniejsze jest więc to, czy przyjmujący Ciało Chrystusa godzi się na taką propozycję, na taką postawę, na takie życie, niż obawa o profanację Hostii.
Tak też zaleca Kościół, który kładzie wielki nacisk na wprowadzanie wiernych w Tajemnicę Chrystusowej Paschy.
Jeśli chodzi o kapłanów czy Biskupów bardziej zależy mi na tym, aby żyli Ewangelią, niż na tym, aby prowadzili poprawne życie- chociaż to też jest w jakimś stopniu potrzebne. Pan Bóg ma jednak swoją sprawiedliwość, jak pisze Paweł:
„Jest to sprawiedliwość Boża [dostępna] przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie.” Rz,3,22-24
Ja niespecjalnie mam okazje do pouczania Biskupów, ale jestem za, stosownie do okoliczności, cieszę się, że poruszasz te kwestie.
Co do mojego stanu to jestem szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem:)
#42 Grzegorzu,
bardzo zdziwiona jestem zdaniem wzpowiedzianym przez ciebie „Jeśli chodzi o kapłanów czy Biskupów bardziej zależy mi na tym, aby żyli Ewangelią, niż na tym, aby prowadzili poprawne życie- chociaż to też jest w jakimś stopniu potrzebne.”
Bo, kto żyje Ewangelią, ten tez prowadzi poprawne życie – czy się zgodzisz z tym – bo inaczej żyje się w kłamstwie.
Daj Boże, aby polska opozycja żyła poprawnie…i każdy człowiek…
#43 niezapominajko
Owszem prowadzi poprawne życie do pewnego stopnia, do jakiegoś momentu. Gdy przekroczy pewien swój Rubikon – zgrzeszy. Wtedy on właśnie potrzebuje brata/siostrę która mu przebaczy, dostaje szansę do nawrócenia i prawdopodobnie z niej skorzysta.
Dlatego wspólnota chrześcijańska żyje we WZAJEMNYM przebaczaniu.
Tak jest aż do śmierci, i dopiero ona dopełnia to, co zostało zapoczątkowane na chrzcie.
Tą formułę wypowiada celebrans nad trumną z ciałem.
Grzegorz,
Chyba zbyt wygodne (Neo) tlumaczenie Grzegorzu.
Zwykle piszesz logicznie, (Ilona dobrze to ujela), ale chyba nie tutaj, czyzby w tym byla zacheta, lub pozwolenie do profanacji Jezusa Chrystusa,
“DO KOŃCA, DO OKRUTNEJ ŚMIERCI”? Ciala Chrystusa? Po co sie Bog trudzi I powoduje Cuda Euchrystyczne. Czyzbys Ty, lub ktos inny ta Cudowna Uwielbiona Hostie, wzial do reki, albo pil Krew z dloni?
Co prawda wietnamski kardynal Francis-Xavier Nguyễn Văn Thuận odprawijac Msze w wiezieniu, pil Krew z dloni, bo akurat nie mial kielicha.
Grzegorz,
Jezus Chrystus DAŁ SIĘ WIĘC SPROFANOWAĆ DO KOŃCA, DO OKRUTNEJ ŚMIERCI ” lecz Bóg Go wskrzesił zerwawszy więzy śmierci” jak dalej czytamy (Dz 2,22-24). TA PROFANACJA WYDARZYŁA SIĘ WŁAŚNIE PO TO, ABYŚ TY CZY JA, BĘDĄC “PROFANOWANA” PRZEZ DRUGIEGO ROZUMIAŁA WARTOŚĆ I ZADANIE PRZEBACZENIA NA ODPUSZCZENIE GRZECHÓW. Abyśmy mocą chrztu mogli iść tą Drogą. Taką Pamiątkę zostawił nasz Zbawiciel.
Ważniejsze jest więc to, czy przyjmujący Ciało Chrystusa godzi się na taką propozycję, na taką postawę, na takie życie, niż obawa o profanację Hostii.”
Widac jak nasza pedagogia I szacunek do Eucharystii sie na naszych oczach drastycznie zmienia. Ludzie, ksieza np w czasie II WS oddawali zycie by nie sprofanowac chocby krzyza. A to tylko symbol chrzescijanski, nie jest Cialem Chrystusa.
Jurku,
Aby okazać odpowiedni szacunek Hostii oraz Najświętszej Krwi naszego Pana , Kościół określił odpowiednie przepisy, które jako wierni przestrzegamy. Ja w tej materii w ogóle nie zabierałem głosu.
Żydzi drwili z Jezusa umierającego na krzyżu, aby skorzystał ze swojej Boskiej natury i nie pozwolił na odbieranie Mu szacunku. Doczytaj sobie dalszy ciąg tej historii.
To wydarzenie, wydarzenie Krzyża nie odbyło się po to, aby dezawuować wartość szacunku dla Boga. Ono jest po to, abym ja czy Ty, gdy ktoś nas krzywdzi, odbiera godność, szacunek, należne prawa, nie zamykał się w złotej klatce własnego tabernakulum, nie dochodził swych praw latami w sądach, nie nosił urazy, ale uznał się za brata swojego krzywdziciela, że jesteśmy synami Jednego Ojca i z tej pozycji wybaczył.
Szacunek dla Eucharystii polega na tym, aby Nią żyć i dlatego umierają chrześcijanie.
Jurku,
Nie napisałbym prawdopodobnie ani słowa komentarza w tym temacie, gdyby Ilona nie napisała w #13:
„Nie wspomnę o Komunii Świętej na stojąco, czy przyjmowanej na rękę. Dla mnie to profanacja. Nie będzie we mnie nigdy na to zgody.”
Jej pogląd jest niezgodny zarówno z obowiązującymi przepisami liturgicznymi, jak i duchem Ewangelii.
Trzeba o tym odważnie mówić.
Tradycjonalistów nie przekonam, ale dobrze jest wiedzieć https://www.youtube.com/watch?time_continue=51&v=AkxsKesRr3Y
Jeżeli biskupi polscy dopuszczają taką możliwość, to nie bądźmy mądrzejsi od Nich.
Nie jest to postawa wymuszana, więc o co chodzi?
#50 Mirosława.
Dlaczego nie mamy być mądrzejsi od Biskupów ?
Przecież nikomu nie zabronili klękać przed Przenajświętsza Hostią. Nie zabronili również przyjmować Ja bezpośrednio do ust. Miejmy swój rozum.
janusz
Grzegorzu, profanacja dokonuje sie tylko w docześnosci/materialności/. Wiekuistego Boga nie jestesmy w stanie skrzywdzić choc nie wiem co bysmy uczynili. Nasze złe czyny, myśli mają skutek doczesny.
Konsekwencje doczesne kazdej profanacji kto ma ponieść. Chodzi o karę nie o winę. To nie są żarty lecz poważy problem. Wybaczyc można wszystko ale nie wszystko da się naprawić co zostało zniszczone.
Jedziesz za szybko bo śpieszysz sie do ukochanej i chcąć nie chcąc nie wyrabiasz i uderzasz w jadący obok samochód. Są zabici i ranni. Są konsekwencje/skutek/głupoty.
Jak sobie wybaczyć i jak życ dalej? Nie ma winnych bo wszyscy usprawiedliwieni jednagże pozostają konsekwencje za które trzeba ponieść karę.
janusz