Dobro i zło w sercu (8. Ndz C – 220227)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W liturgii 8. Niedzieli roku C otrzymujemy przesłanie z Księgi Mądrości Syracha, które wzywa do roztropnego spoglądania na człowieka – w szczególności na jego czyny i myśli. Jest to też ostrzeżenie, aby nie osądzać zbyt łatwo drugiego. Raczej poczekać na owoce, jakie jawią się za jego życia, a które zazwyczaj uzyskują pełny wymiar i wartość po długim czasie. Poznawalne czyny człowieka są bowiem owocem jego wnętrza, które nie zawsze są dostrzegalne dla oka stojących i żyjących obok.

Jezus mówi o sercu

Jezus mówiąc o czynach człowieka odnosi je do serca człowieka. Ma to zastosowanie zarówno do dobrych czynów jak i do złych. Obrazem jest dobre lub złe drzewo.

Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo

Jezus – na innym miejscu – porównuje siebie do winnego krzewu, a tych, którzy słuchają Jego nauki i wprowadzają ją w czyn nazywa latoroślami (zob. J 15,5 – w kontekście). Można więc iść po tej linii i przyjąć, to sam Jezus stanowi ośrodek człowieka wierzącego. Stanowi serce człowieka wierzącego. Jest to Jego Duch – Duch Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana

Trzeba zauważyć, że w mistyce w wielu przypadkach jest mowa (zachodzi obraz) wymiany serca. Np. w przypadku św. Katarzyny Sieneńskiej.

Wymowne są więc słowa Jezusa, które słyszymy w dalszej części Ewangelii tej niedzieli:

Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca
wydobywa dobro,

a zły człowiek ze złego skarbca
wydobywa zło.

Bo z obfitości serca mówią jego usta

Serce „dobrego człowieka” to serce wymienione z Jezusem. Serce, w którym jest zamysł Boży urzeczywistniony w życiu i śmierci Jezusa – w Jego Misterium Paschalnym.

Wymiana wnętrza (serca) człowieka

Ta wymiana i ta przemiana dokonuje się dzięki poznaniu i przyjmowaniu Tajemnicy Paschalnej. To, co dokonało się w ciele Jezusa w Jego Męce i zmartwychwstaniu, rzutuje na człowieka wierzącego.

O tej przemianie mówi św. Paweł, jak to słyszymy w dzisiejszym czytaniu z Listu do Koryntian:

A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność,
a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność,
wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane:
Zwycięstwo pochłonęło śmierć
.

Oczywiście jest to perspektywa ostatecznej przemiany. Na miarę wiary w czasie ziemskiego życia dokonuje się ona cząstkowo dzięki wierze. Jest już partycypacją w nowości zmartwychwstania na miarą przyjmowania krzyża, czyli „niszczenia w nas starego człowieka”. Chodzi o niszczenie mentalności, która ma swoje korzenie w „poznaniu dobra i zła” na swoją rękę (Rdz 3). Jest mentalnością, która rodzi się z nieobrzezanego serca, czyli takiego, które nie chce dać się przeniknąć mocy Bożej (zob. Pwt 10,16; por 30,6). Praktycznie włóczni żołnierza – niezależnie od tego, kim on jest (zob. J 19,34).

Dobry skarbiec serca człowieka

Właśnie dzięki tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Jezusa, który nie szukał swojego „poznania” i nie bronił „swojego ludzkiego serca”, lecz pozwolił na jego przebicie, zmieniła się (przemieniła się) jakość serca. Stało się serce nowe. Spełniła się i stale spełnia się przepowiednia i obietnica wyrażona przez Ezechiela (zob. Ez 11,9; por. 36,26). Jest to zebranie wszystkich obietnic i perspektywa nowego życia – życia według Ducha Jezusa Chrystusa.

Najważniejszą troską chrześcijanina a także całej posługi duszpasterskiej a właściwie życia zarówno poszczególnych chrześcijan jak i całego Kościoła jest przemiana serca. Jest wyposażenie ludzkiego serca w skarby miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie.

Jeśli tego brakuje, ludzkie serce łatwo korzysta ze swego „zniekształconego” czy skażonego serca. Wtedy z takiego serca wychodzą wszelkie niewłaściwości (zob. np. Mk 7,21-23).

Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa.

A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami.

Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy (Ga 5,22-25).

O obecność w nas, w naszych sercach, tego Ducha prosimy.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Kryterium relacji (7. Ndz C – 220220)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W pierwszym czytaniu dzisiejszej Niedzieli (7, roku C) słyszymy znamienne słowa wypowiedziane przez Dawida w sytuacji, w której miał okazję dochodzić własnej sprawiedliwości. Znaleźli się ukradkiem w obozie króla Saula, który – wg ludzkich kategorii – był nieprzyjacielem Dawida i czyhał na jego życie.

Abiszaj, współtowarzysz Dawida podczas tej „wyprawy”, powiedział do Dawida

Dziś Bóg oddaje wroga twojego w twe ręce.
Teraz pozwól, że przybiję go dzidą do ziemi,
jednym pchnięciem, drugiego nie będzie trzeba.

Tak wyglądała propozycja „normalnego załatwienia” niewłaściwych relacji podpowiedziana przez Abiszaja. Jednak Dawid nie tak patrzył na rozwiązywanie swoich spraw. Patrzył na relacje z bliźnimi przez pryzmat zamysłu Pana Boga, który stopniowo poznawał. Było to szczególnie ważne w odniesieniu do Pomazańca Bożego, jakim był król Saul. Powiedział do Abiszaja

Nie zabijaj go!

Któż bowiem podniósłby rękę na pomazańca Pańskiego,
a nie poniósł kary?

 Nie tylko motyw kary

Z tej wypowiedzi Dawida motywującej jego postawę wychodzi na pierwszy plan lęk przed karą za przestrzeganie. Nie jest to jednak jedyna i ostateczna racja takiego spojrzenia Dawida na swojego wroga i przeciwnika. Dawid będzie dojrzewał do tego, by w podobnej, a nawet bardziej radykalnej sytuacji móc powiedzieć do synów Serui mając na uwadze ataki ze strony Szimei:

Jeżeli on przeklina,
to dlatego, że Pan mu powiedział:
„Przeklinaj Dawida!”

Któż w takim razie może mówić:
„Czemu to robisz?”»
(Zob. cały tekst: 2Sa 16,5-13).

W tej drugiej wypowiedzi Dawida widać, że nie wchodzi w grę (tylko) motyw kary, lecz odkrywanie i uznawanie tego, że jest Bóg, Pan historii, który realizuje swój plan posługując się także bolesnymi wydarzeniami.

Dla tych, którzy nie znają (przynajmniej) wystarczająco Boga jako tego, który prowadzi historię wszystkich ludzi i dokonuje tego przez swoich wybranych, takie spojrzenie jest jakoś zakryte. Jest zakryte przynajmniej do jakiegoś czasu, do kolejnych wydarzeń i doświadczeń.

Miłość nieprzyjaciół

Jezusowe wezwanie do miłości nieprzyjaciół jest ulokowane w kontekście (w środowisku) słuchania. Jezus mówi do tych, którzy słuchają. A wcześniej Jezus obwieścił błogosławieństwa (makaryzmy) i biada. Taki jest kontekst wezwania do miłości nieprzyjaciół i tego wszystkiego, co z tym wezwaniem się łączy i co z niego wynika.

Kto przystępuje do Jezusa i (zazwyczaj) stopniowo uczy się i poznaje, że Jego słowa są prawdą i tym samym akceptuje „aksjomat” (założenie) makaryzmów i biada, ten będzie podchodził do drugiego człowieka „wyposażony” w światło i moc Ducha Jezusa Chrystusa. Tego nowego Adama, o którym mówi w dzisiejszym drugim czytaniu św. Paweł. Do tego Adama, który stał się „duchem ożywiającym”.

Jezus stał się „duchem ożywiającym”, kiedy na podobieństwo pierwszego Adama pozwoli świadomie otworzyć sobie bok, by z „przyprowadzanej” do niego „oblubienicy”, która była winna Jego śmierci, mówić: to jest moje ciało. Jesteśmy bowiem Ciałem Chrystusa (1 Kor 12,27).

Kiedy wierzący w Chrystusa uznaje tę prawdę, wówczas uczy się patrzeć na drugiego człowieka nawet wtedy, gdy ten jawi się jako jego wróg (nie koniecznie swój), jak na kogoś, kto jest postawiony przez Boga i jest potrzebny do spełnienia zamysłu Bożego kształtującego relacje między ludzkie.

Światło Ewangelii z

Tak też uczy nas sam Jezus w czasie pojmania w Ogrodzie Oliwnym, kiedy mówi do Judasza: Przyjacielu, po co / po to tu jesteś ! / ? / . (Mt 26, 50).

Tekst grecki pozwala pojmować te słowa jako wykrzyknik, jako pytanie i jako świadome oznajmienie Wypowiedzenia tych słów jako oznajmienie jest możliwe tylko u Tego, kto zna historię zbawienia i „wie”, kto ją prowadzi. Wie, że nie prowadzą jej ludzie, chociaż oni działają i każdy z nas działa (przyjaciel i wróg). Prowadzi ją jedynie Pan historii, który naszą ludzką historię, czyni historią zbawienia.

Tylko w świetle tej ewangelijnej Prawdy, możemy właściwie kształtować wszelkie relacje między ludzkie. Każdy z nas ze wszystkimi: bliższymi i dalszymi. Niezależnie od tego, jak ich my sami z siebie odbieramy.

Możemy tylko wołać: Panie przymnóż nam wiary. Właściwej i pełnej wiary (zob. Łk 17,5).

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Przesłanie dzisiejszej Liturgii Słowa koncentruje się na ukazaniu przeciwstawienia między dwoma postawami. Różnią się one swoim odniesienie do Boga i odniesieniem człowieka do samego siebie.

Zestawienie

Prorok Jeremiasz formułuje to przedstawienie bezpośrednio w rozbudowanym zestawieniu:

Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku
i który w ciele upatruje swą siłę,
a od Pana odwraca swe serce.
(…).

Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu,
i Pan jest jego nadzieją
.

W tym zestawieniu w jednym I drugim przypadku (przeklęty i błogosławiony) w pierwszym członie określenie odniesienie do Boga i do człowieka jest wyrażone w języku hebrajskim tym samym czasownikiem. Jest to czasownik batah, przełożony tutaj na język polski w jednym przypadku jako „pokładanie nadziei w człowieku” a w drugim jako „pokładanie ufności w Panu”.

Czasownik hebrajski wyraża jeden z podstawowych aspektów wiary (obok aman), jakim jest oparcie się na kimś, zaufanie komuś, poczucie bezpieczeństwa itd. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w dalszym sformułowaniu, które polskim przekładzie brzmi: „Pan jest jego nadzieją”, też występuje rdzeń batah, chociaż w formie rzeczownikowej, który można tłumaczyć jako nadzieja, ale także gwarancja, zaufanie, pewność.  A więc: Pan jest jego oparciem, gwarancją życia.

Koncepcja życia

To podstawowe określenie jest wyraża w zasadzie wszystko, co stanowi o koncepcji życia człowieka. Albo ma on egzystencjalne odniesienie do Boga jako jedynego oparcia i gwarancji swego życia, albo od Niego się odwraca i próbuje żyć według własnej koncepcji i własnych możliwości. W zasadzie jest to nawiązanie do sytuacji w raju, do drzewa wiadomości dobrego i złego.

Słyszymy też dzisiaj błogosławieństwa i biada w wersji św. Łukasza. To Łukaszowe zestawienie zdaje się bardzie radykalne niż w wersji św. Mateusza. A to ze względu m.in. na bardziej bezpośredni sposób ich sformułowania w drugiej osobie (wy).

Jezus wypowiada te błogosławieństwa i te biada po „podniesieniu oczu na uczniów”. To jest sygnał, że aczkolwiek słowa Jezusa są skierowane do wszystkich, ich treść będą w stanie przyjąć ci, którzy stają w „zasięgu” Jezusa (u Mt jest mowa o przystąpieniu do Jezusa Jego uczniów – Mt 5,2).

Możemy stawić pytanie, jaki jest sens owego sprecyzowania, które wyraża pewną specjalną relację do Jezusa – bycie uczniem.

Tajemnica Paschalna

Tylko uczniowie, a więc ci, którzy pokładają nadzieję w Panu, mogą wejść w treści zawarte w błogosławieństwach i w biada. Chodzi właśnie o wyżej wspomniane oparcie się (batah) na Jezusie jako Mesjaszu ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Zgoda na to, aby w życiu nie mieć innej koncepcji i innej gwarancji życia, jak tylko ta, która wynika (pochodzi) od Mistrza – Jezusa.

Bowiem tylko ten, kto patrzy na swoje życie w świetle i mocy zmartwychwstania Jezusa, jest w stanie wejść w to, co jest treścią błogosławieństw i biada.

Tylko wiara, to znaczy oparcie się na Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym Panu pozwala przyjąć jakikolwiek brak, krzywdę i wszelkiego rodzaju upokorzenia, odrzucenie, zniesławienie itd. Kto natomiast odwraca się od tego Pana, ten będzie szukał realizacji swego życia w bogactwie, sukcesie, wszelkiego typu płytkich radościach i tylko ludzkiej akceptacji. W końcu jednak nawet wszystko, co zgromadzi i co osiągnie, nie będzie w stanie być uczynić pełnym i ostatecznie szczęśliwym całej jego egzystencji. Dlatego ostrzeżenie: biada.

Gdy słuchamy błogosławieństw czy biada, patrzmy nie tyle na nasze siły i zdolności czy na naszą poprawność, lecz na to czy mamy w sobie chociaż coś z prawdziwego egzystencjalnego oparcia się na Tajemnicy Paschalnej Jezusa. Czy jesteśmy uczniami Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Święty – qadoš (5. Ndz C – 220206)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Prorok Izajasz dzieli się swoim doświadczeniem – wizją, podczas której dokonuje się jego powołanie. Wtedy to miał poczucie bliskości i odrębności Boga, który powoływał go jako człowieka świadomego swojej małości i grzeszności na świadka wielkości i świętości Boga.

Podczas tej wizji Izajasz widział aniołów i słyszał, jak

I wołał jeden do drugiego:

«Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów.

Cała ziemia pełna jest Jego chwały»

Nasze wyobrażenia o świętości są bardzo różne i często przykrajane niejako wg na naszej miary i naszych potrzeb. W Biblii ten termin – jako rdzeń słowny- występuje w różnych formach ponad 800 razy. Przybiera też naturalnie różne odcienie znaczeniowe zależnie od kontekstu i tego, do kogo się odnosi i w czyich ustach się pojawia.

Główny rys

Nie jest możliwe przedstawienie tutaj wieloaspektowości treści zawieranych pod terminem „qadoš”. Możemy wskazać, że takim głównym rysem charakterystycznym jest inność, odmienność i pewien kontrast z tym, co zazwyczaj bywa uważane za normalne, powszechnie przyjmowane, należące do logiki i prawideł świata stworzonego, z którym mamy do czynienia na co dzień.

Ten rys rozważanego pojęcia ukazuje się najbardziej radykalnie w odniesieniu do Boga. Mamy takie oto wypowiedzi:

Bogiem jestem, nie człowiekiem;
pośrodku ciebie jestem Ja – Święty
(Oz 11,9).

Oraz u proroka Izajasza przytoczone słowa samego Boga, który przedstawia się jako Święty Izraela i mówi:

Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami
(Iz 55,5.8).

Odmienność, jaka jest wyrażana przez te określenia, nie jest jednak wykluczająca. Nie jest ono po to tylko, aby oddzielać, lecz aby nawiązywać relacje. Wskazuje na odmienność, lecz jednocześnie jest dla tego, w stosunku o czego jest odmienna. Widać to bardzo jasno w dalszej części wypowiedzi Ozeasza: nie jestem, by zatracać. Jestem po to, by poszli za mną.

Zaproszenie – wezwanie

Ten święty i tak różny od człowieka Bóg objawia się takim, a jednocześnie staje się nie tylko podobny, ale wprost tożsamy z człowiekiem – staje się człowiekiem. Z jednej strony wielokrotnie i na różne sposoby wzywał, by człowiek wchodził w tę prawdę świętości Boga.

Bądźcie więc świętymi,
bo Ja jestem święty!
(Kpł 11,45; zob. 19,2 itd; por. 1P 116).

Co więcej otworzył przed człowiekiem drogę wybrania i obietnicy, że to On sam będzie spełniał to, do czego zaprasza. Czyni to wobec wybranych, ale po to, aby objawić to wszystkim:

Wy będziecie Mi królestwem kapłanów
i ludem świętym
(Wj 19,6; Pwt 26,19; 28,9).

Te wszystkie obietnice uzyskały swój cel i ukoronowanie we Wcieleniu i w Paschalnym wydarzeniu Jezusa Chrystusa. To właśnie w tym wydarzeniu i przez to wydarzenie objawiła się i objawia świętość Boga.

Pascha – Zmartwychwstanie – świętość

Nasze „normalne” życie jest zorientowane na życie, na to nasze życie i wszystko niejako na nim się koncentruje. To jest nasza doczesność. Mamy co prawda mniej lub bardziej uświadomione pragnienie jakiegoś dłuższego a nawet innego życia. Nie przychodzi nam jednak łatwo na myśl, że potrzebny jest koniec, potrzebna jest śmierć. Potrzebne jest nasze umieranie.

Słyszymy czytane dzisiaj słowa krygmatu:

Chrystus umarł –
zgodnie z Pismem – za nasze grzechy,
został pogrzebany,
zmartwychwstał trzeciego dnia,
zgodnie z Pismem.

Świętość Boga, a więc ta jego „odmienność” (wyrażająca się w dobrowolnie przyjętej śmierci i okazaniu mocy zmartwychwstania) wskazuje nam, co więcej, stawia przed nami drogę „odmienności” od schematów myślowych tego świata. Potrzebne jest nam wejście w logikę inną niż świata, w logikę świętości. Apostoł Paweł tak to formułuje w Liście do Rzymian:

Abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą,
świętą, Bogu przyjemną,
jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej.

Nie bierzcie więc wzoru z tego świata,
lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu,
abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża
(Rz 12,1-2).

Wiara w Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana i płynący zeń sposób kształtowania życia prowadzą człowieka do udziału w świętości Boga.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Słowa łaski (4 Ndz C – 220130)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W dzisiejszą niedzielę słyszymy dalszy ciąg opowiadania o pierwszym wystąpieniu Jezusa w synagodze w Nazarecie. Nie ma powszechnej zgody wśród egzegetów czy wydarzenia przedstawione w Ewangelii czytanej ubiegłą niedzielę i dzisiejszą mówią o jednym wystąpieniu Jezusa czy też może to były dwa oddzielne wystąpienia. Tym, co stanowi powód takiego stawiania sprawy jest fakt nagłej zmiany nastawienia u słuchaczy. To też zresztą widać w początkowej części proklamowanej dzisiaj Ewangelii.

Przełom

Niezależnie od tego jak spojrzymy na samo zagadnienia literackie, musimy stwierdzić, że ewangeliście Łukaszowi chodziło o ukazanie tej zmiany w nastawaniu współziomków Jezusa w stosunku do tego, co nauczał. A było to – jak moglibyśmy powiedzieć dzisiejszym językiem – wystąpienie programowe. Obwieszczenie dane na początku publicznej działalności Jezusa wyraża najbardziej istotne znamię całej Jego działalności.

Działalność Jezusa spotka się z aplauzem w bardzo wielu przypadkach, ale ostatecznie spotka się z odrzuceniem i wydaniem wyroku skazującego Jezusa na haniebną śmierć krzyżową.

Zaczątek tego „rozdźwięku” w postawie wobec Jezusa widzimy już podczas owego wystąpienia inaugurującego działalność Jezusa. Jezus bowiem był świadom wejścia w etap wypełniania się wszystkich proroctw. Dlatego mówił:

«Dziś spełniły się te słowa Pisma,
które słyszeliście».

Reakcja na te słowa i na ten fakt działalności Jezusa wzbudzała podziw i jednocześnie zawierała wyznanie, które nie było zapewne w pełni zrozumiałe i uświadomione, ale było prawdziwe.

Co się spełniło?

Św. Łukasz formułuje (precyzuje) to wyznanie. Treść w nim zawarta była zarówno powodem wdzięcznego podziwu, a jednocześnie stanowiła pretekst do powstania przeciwko Jezusowi. Zostaje to oddane w nowym przekładzie tego tekstu, jaki mamy teraz w lekcjonarzu. Zamiast dotychczasowego: dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego, jest mowa o słowach pełnych łaski:

A wszyscy przyświadczali Mu
i dziwili się pełnym łaski słowom,
które płynęły z ust Jego.

I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»

Jezus przyszedł obwieszczać Ewangelię, Dobrą Nowinę jako wyraz łaski Boga, czyli Jego zmiłowania nad ludźmi. Wydawać by się mogło, że orędzie łaski zostanie przychylnie przyjęte. I tak po części było i tak po części jest.

Jednak nie jest to tak do końca. Przyjęcie bowiem czegoś jako łaski, oznacza (pociąga za sobą) postawienia samego siebie pod pewnym znakiem zapytania. Chodzi o samowystarczalność, o niezależność, o świadomość autonomii własnej i panowania nad wszystkim, co składa się na życie. Owszem, chętni korzysta się z daru dobroczyńcy (kimkolwiek by on nie był), ale trudno jest poddać jemu całe swoje życie.

Tymczasem Jezus przychodzi jako Ten, kto na tle obietnic danych przez Boga w ciągu historii zbawienia, jaka przebiegała na etapie Starego Testamentu, wypełnia wszystko. To wszystko dokona się w Jego Człowieczeństwie, kiedy przyjmie to, co się należało i należy każdemu człowiekowi, a czym jest śmierć.

Zwątpienie i właściwa droga

Ta prawda o misji Jezusa (chociaż tutaj w Nazarecie jeszcze nie została ogłoszona w pełni) bulwersuje człowieka, który chce żyć i to po swojemu. Tak widzieć też całą rzeczywistość w sobie i wokół siebie. Dlatego ta reakcja słuchaczy:

«Czy nie jest to syn Józefa?»

Prawdą jest, że Jezus stanął przed swoimi współziomkami i podobnie staje przed każdym z nas przez wszystkie pokolenia, jako Człowiek. Staje jako ten, który w swoim człowieczeństwie obejmuje także umieranie.

To właśnie wskutek przyjęcia śmierci i zmartwychwstaniu, będzie mógł głosić przez wszystkie pokolenia Dobrą Nowinę – słowa łaski. Będzie to czynił przez tych, którzy uwierzą w Jego Imię, którzy przyjmą Jego słowa łaski.

W tym tkwi istota przejścia ze starego do nowego porządku. Z logiki stawiania na pierwszym miejscu działania człowieka, który „stara” się wypełnić przykazania, do logiki (porządku), w którym człowiek – świadom swojej sytuacji, swoich lęków, ograniczeń i grzechów – wierzy w Dobrą Nowinę łaski i pozwala na to, by ona go przenikała i to aż do śmierci (do umierania), aby mógł doświadczać zmartwychwstawania. Już tutaj w jakiejś mierze w doczesności a następnie w pełni i w wieczności.

Jezus przechodzi przez nasze życie, przez nasze zwątpienia i stale nam obwieszcza słowa łaski, byśmy wierzyli i mieli prawdziwe życia, a nie pozostawali na płaszczyźnie „obrony” siebie i tylko „swego” życia.

Apostoł Paweł przedstawi tę logikę życia w Liście do Efezjan, rozdział 2.

Obyśmy nie zostawali w zwątpieniu wobec człowieczeństwa Jezusa, który wprowadza nas w Bożą logikę łaski.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Podziękowanie (220128)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim za modlitwę podczas mojego pobytu w szpitalu – długoletnia i leczona zakrzepica i zagrożenie zatorem płuc.

Ze zdrowiem wszystko jest na dobrej drodze. Pan Bóg daje doświadczenie i pozwala też widzieć sens i znaczenie tego, co się w człowieku dokonuje przy takich i podobnych okazjach. Polecam się nadal modlitwie i zapewniam też o niej z mojej strony.

Wszystko, co przeżywamy w świetle Ewangelii, pozwala nam lepiej rozumieć przedziwną obecność Boga i Jego prowadzenie. Apostoł Paweł przypominał to Ateńczykom:

Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas.

Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy,
jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów:
„Jesteśmy bowiem z Jego rodu”
(Dz 17,27n).

Prawdą jest też, że – tak jak wówczas Ateńczycy, tak też i my – jesteśmy konfrontowani z ostateczną prawdą, jaką jest Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Pan.

Ateńczycy powiedzieli wówczas: Posłuchamy cię innym razem.

Chciejmy słuchać w każdych okolicznościach. Każda okoliczność jest czasem stosownym – kairos!

Słuchaj Izraelu …   (Pwt 6,4).

Z pozdrowienm

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Właściwa kolejność (2 Ndz C – 220116)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W dzisiejszej Ewangelii, która przedstawia scenę cudu w Kanie Galilejskiej, padają słowa starosty weselnego skierowane do pana młodego. Te słowa wyrażają pewne zdziwienie a może nawet szok wskazujący na wprowadzenie jakiegoś nowego – odmiennego niż dotychczas zwyczaju.

«Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino,
a gdy się napiją, wówczas gorsze.

Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory»

Starosta weselny jako odpowiedzialny za porządek i przebieg uroczystości, ma świadomość trzymania się zwyczaju i tradycji.

Zazwyczaj

Wspomniana przez starostę zwyczajna kolejność to zabieganie o to, aby najpierw pokazać tego, co dobre, co atrakcyjne, co wywoła zadowolenie i spowoduje dobre wrażenie u uczestników zgromadzenia. Chodzi bowiem zazwyczaj o nadanie takiego charakteru wydarzeniom, aby było zadowolenie i uznanie. Zrobienie od początku dobrego wrażenia wprowadza dobry nastrój i jest niejako gwarantem dobrego przebiegu całości wydarzenia.

Później, nawet jeśli wyjdą jakieś mankamenty, łatwej zostaną zrozumiane i usprawiedliwione lub jakoś wytłumaczone.

Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Można powiedzieć, że jest to dość powszechne myślenie a także czasem stosowani takiego sposobu działania jako swoistej reguły w handlu i w innych dziedzinach usług. Trzeba dobrze „chwycić” klienta …

Tymczasem

W Ewangelii została objawiona inna kolejność. A właściwie otwarcie zupełnie innej jakości.

Dobre zostało zachowane na koniec. Zachowane do tej pory. Taki jest odbiór skutków cudownego wydarzenia. Starosta bowiem nie wiedział. Przypisał to jakiemuś rozporządzeniu pana młodego. Nie wiedział jednak, kto jest właściwym sprawcą takiego biegu wydarzeń i takiej nowej „kolejności”.  Okazuje się, że dobre, które jawi się na końcu, objawiło się przy okazji braku.

To, co zaistniało, było owocem cudownej ingerencji innego, prawdziwego Gospodarza. Można też powiedzieć przyszłego Oblubieńca. Tego, kto wobec zagubionej ludzkości miał się objawić jako jedyny Pan i Oblubieniec.

Ta nowość i ta nowa „kolejność” poznawania i doświadczania tego, co dobre powstaje przy okazji braku i wyczerpania się tego wszystkiego, co było w dotychczasowych możliwościach i co było uważane za dobre według aktualnie uznawanych kryteriów. Nawet w najbardziej wyszukanych możliwościach dotychczasowych włodarzy.

Pierwszy cud – otwarcie drogi przemiany

Wkroczenie Jezusa w sprawy ludzkie dokonuje nie tylko przemiany  tego, co kryje się w cudzie przemiany wody w wino, lecz także i przede wszystkim przemiany w myśleniu ludzkim i zmianie kategorii oceny tego, co ważne, tego, co pierwsze, tego otrzymuje właściwą kolejność w biegi wydarzeń.

To był pierwszy cud, o jakim mówi nam Ewangelia. Cud przemiany. Przemiany wody w wino, to „wydarzenie inicjujące”. Dalszym przejawem tego pierwszego cudu jest to, że objawiła się chwała jedynego i prawdziwego Pana i Oblubieńca. Pierwsi uczniowie uwierzyli. Ich wiara będzie poddawana różnym próbom i doświadczeniom. Jednak wszystko będzie się działo w kluczu przemiany ich myślenia i działania.

Uczniowie doświadczą w przyszłości innego braku niż tylko brak wina na godach weselnych. Doświadczą swojej małej wiary. Doświadczą rozproszenia. Poznają, że ich wiara w różnych sytuacjach nie była wystarczająca. Spodziewali się czegoś innego i czego innego oczekiwali. Takie będzie ich „chodzenie” z Jezusem.

Ostatecznie – po doświadczeniu rozproszenia wobec tego swoistego „braku” życia, jakim jest krzyż – zgromadzą się wokół Zmartwychwstałego. Wtedy to Jezus sprawi, że zostaną napełnieni Duchem Świętym i staną się świadkami prawdy i Chwały Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Izajaszowa Księga Pocieszenia, której fragment jest proklamowany w Niedzielę Chrztu Pańskiego, ma różne mocne sformułowania. Zresztą tak jest zazwyczaj w każdym proroctwie. Jednym takim miejscem jest proklamacja – wskazanie: „Oto wasz Bóg”.

Te słowa padły w kontekście zapewnienia bliskiego powrotu w wyganiania babilońskiego. Trzeba będzie przejść przez pustynię. Jest to obraz – symbol przechodzenia przez trudności i wyzwania przywołujące na pamięć wędrówkę z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej.

Proroctwo

W czasie tej „pustynnej” wędrówki wydarzą się wielkie rzeczy. Wtedy też objawi się chwała Pańska – zgodnie z tym, co usta Pańskie to powiedziały.

Wstąpże na wysoką górę,
zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie!
Podnieś mocno twój głos,
zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judzkim:
«Oto wasz Bóg

W pierwszej chwili rozumie się Boga jako tego, kto ratuje z trudnych sytuacji i jest blisko w realizacji oczekiwań ludzkich. Jest to jednak tylko jeden z przejawów obecności i wielkości Boga. Nie można na tym pozostać. Są to postawy, jakie miały miejsce w oczekiwaniu na Mesjasza właśnie wtedy, kiedy On przyszedł i kiedy objawiał swoją obecność. Spodziewano się …

Jezus Mesjasz

Tymczasem Jezus jako Mesjasz przyszedł i niejako „stanął w kolejce” grzeszników po chrzest z ręki Jana Chrzciciela. Wszedł w uniżenie a podobieństwo ludzi grzesznych. Wyraża to też dobitnie miejsce przyjmowania chrztu, jakim jest największa depresja pod odkrytym niebem.

Gdy Jezus przyjął chrzest z ręki Jana i modlił się

otworzyło się niebo
i Duch Święty zstąpił na Niego,
w postaci cielesnej niby gołębica,
a nieba odezwał się głos:
«Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie»
.

Jezus jest tym, kto jako pierwszy z pozycji grzesznika (sam nie mając grzechu) widzi niebo otwarte i otrzymuje swoiste namaszczenie, które Go potwierdza na tej pozycji ina tej drodze. A głos z nieba poświadcza i wyraża pełną aprobatę przez upodobanie. To upodobanie Boga, to Jego odwieczna Wola ukierunkowana na dobro człowieka.

Dar – Tajemnica dla nas

Dla człowieka, w każdym pokoleniu i każdym czasie, zaślepionego i ogłuszonego przez grzech (własne poznanie dobra i zła) nie było możliwe ani widzieć, ani słyszeć w pełni tego Głosu, by poznawać na nowo i przyjmować Bożą Woli i Boże Upodobanie. Potrzebne było takie objawienie się Człowieka – Syna Bożego, by przeżywając tę tajemnicę w swoim ciele – na sobie aż po krzyż, dać nam możliwość wchodzenia w tę tajemnicę.

Dzięki tej Tajemnicy poznajemy Jezusa i pozwalamy się przenikać Jego Duchowi w naszych różnych odkryciach sytuacji, które uświadamiają nam nasze zanurzenie w wodach chrztu, a więc schodzenie w doświadczenie potrzeby przemiany spojrzenia na siebie i na wszystko, co nas otacza. To nasze „schodzenie” dokonuje się w wolności, na ile patrzymy na Tego, który to wszystko przeszedł i w ten sposób objawił nam zamysł Boga wobec grzesznika.

Oto nasz Bóg, który tak objawia się wobec grzeszników, by ich ustanawiać swoim dziećmi i dziedzicami Chrystusa (zob. drugie czytanie Tt 3,4-7).

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Gwiazda prowadziła Mędrców ze Wschodu. Doprowadziła ich do Jerozolimy. Dokądże miałaby ich zaprowadzić, jak nie do stolicy, do Jerozolimy, skoro szukali Nowonarodzonego króla.   Kiedy przybyli do Jerozolimy. Do kogo mieli się zwrócić z pytaniem o Nowonarodzonego, jak nie na dwór królewski i to najlepiej bezpośrednio do aktualnie urzędującego króla.

Króla Heroda nie znali i nie mogli przypuszczać, jakie on żywi zamiary co pojmowania siebie i swego królestwa. Kierowali się zapewne świadomością, że narodzenie potomka zazwyczaj objawia się radością. Nie przychodziło im zapewne przez głowę, że narodzenie potomka królewskiego może wywołać przerażenie.

Co więcej. Nie mogli sobie wyobrazić, że ta ich wiedza i ta świadomość wzbudzi tak wielkie zainteresowanie na dworze królewskim i skłoni do poczynienia dociekań w celu uzyskania pełniejszych informacji. Nie sądzili, że te informacje mogą posłużyć do innego celu, niż ten, który im przyświecał. A była to wola oddania Nowonarodzonemu pokłonu i złożenia darów.

W Herodzie rodził się jednak zupełnie inny plan niż ten, który im towarzyszył.

Możemy stawiać sobie pytanie: Dlaczego gwiazda nie doprowadziła Mędrców prosto do Nowonarodzonego, lecz wprowadziła ich niejako na obrzeża przewrotnych planów Heroda? Czy nie można było uniknąć tego wszystkiego, co było konsekwencją tej wizyty Mędrców u króla Heroda? Czemu ten przedziwny „przystanek” Mędrców u Heroda miał służyć?

To wszystko, aby się wypełniło to, zostało przewidziane w związku z przyjściem Mesjasza. Miały wyjść na jaw zamysły króla Heroda. Miała się wypełnić Jeremiaszowa przepowiednia o płaczu matek betlejemskich chłopców – zebranych w jednym płaczu Racheli, matki żywiciela uciśnionych w Egipcie potomków Abrahama. Wreszcie kulminacyjne wprost stwierdzenie proroka Ozeasza o Bożym Synu wezwanym z Egiptu.

Prawdziwa Boże gwiazda prowadząca nas do poznania prawdy i pełni Objawienia niekoniecznie musi nas prowadzić bezpośrednio do celu – jakby to miało się dziać na wzór równi pochyłej. Trzeba po drodze doświadczyć zatrzymań, czasem „niezrozumianych przystanków”, zmiany naszych planów i przebiegu naszych życiowych dróg.

Ważna jest nasza gotowość rozeznawania i nawet pewnego szukającego ryzykowania, które czasem może wprowadzić nas niejako w „paszczę” lwa.

Gwiazda, której daje się prowadzić chrześcijanin, to nie przysłowiowa „gwiazda pomyślności”. To prowadzenie w głąb jestestwa człowieka, aby wychodziły na jaw zamysły serca człowieczego i mogły być w ten sposób leczone i uzdrawiane. Jest to zazwyczaj długi proces i mozolna wędrówka przez Egipt, Moab i inne przeciwności do

Proroctwo Balaama wyraziło to w następujących sposób:

Wyrocznia Balaama, syna Beora;

Widzę go, lecz jeszcze nie teraz,
dostrzegam go, ale nie z bliska:
wschodzi Gwiazda z Jakuba,
a z Izraela podnosi się berło.
Ono to zmiażdży skronie Moabu,
a także czaszki wszystkich synów Seta (Lb 24,17).

Prosimy o uległość naszego ducha wobec zamysłu Boga i Jego obietnic.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Nowy Rok 2022 – życzenia pomyślności

by bp Zbigniew Kiernikowski

Wkroczyliśmy w kolejny rok naszego życia. Nowy rok biegu wydarzeń, których przebieg po części zależą od nas a po części jest kształtowany przez Pana Boga oraz tyle innych czynników, które mają wpływa na obrót bieżących spraw i na ich rezultat dotyczący każdego  nas zarówno osobiście jak i w naszych wspólnotach życia.

Wobec tego składamy sobie życzenia. Czynimy to zazwyczaj ujmując najkrócej jako pomyślność, dobro, miłość, szczęście itp. Pragniemy, aby nas omijały albo przynajmniej nie dotykały boleśnie wszelkiego rodzaju nieszczęścia.

Jak wierzący odnosimy te nasze życzenia do Pana Boga. Czynimy to mniej lub bardziej świadomie oraz z mniejszą czy większą otwartością na działanie samego Pana Boga wobec nas.

Kiedy więc życzymy sobie pomyślności w tym rozpoczętym roku, zazwyczaj koncentrujemy się na tym, co jest i co może być pomyśle dla nas i z naszego punktu widzenia. Mamy bowiem swoje doświadczenie i wyczuwamy, co może nas czynić szczęśliwymi. Warto jednak w takim momencie zatrzymać się nad tą pomyślnością. Pozostaje jednak zawsze istotne pytanie, czy to ma być po naszej myśli i według naszej miary dobra i szczęścia czy też dopuszczamy, że ktoś inny – konkretnie nasz Pan – może określać tę pomyślność.

Pomyślność bowiem w jednym i drugim przypadku zostanie pomyślnością. Jeśli jednak jest ona rozumiana przede wszystkim w kluczu „naszej pomyślności” (wpisującej się w naszą, a w szczególności w moją wizję życia) pozostanie ona ograniczona i niejako zamknięta. Nawet gdyby to było w kategoriach bajkowej złotej rybki czy innych podobny życzeń.

Kiedy mówiąc o pomyślności odniesiemy się, przynajmniej w jakiejś mierze, do „myśli”, jaka jest w nas złożona przez naszego Stwórcę i Odkupiciela, wówczas ta pomyślność ma swoje zakorzenienie i umocowanie nie w naszych planach, lecz w zamyśle Bożym.

Wówczas otwierają się perspektywy przekraczające wszelkie nasze wyobrażenia, oczekiwania i pragnienia. Jednocześnie możemy poznawać, że właśnie ta i taka pomyślność jest dla każdego z nas najbardziej odpowiednia i najbardziej uszczęśliwiająca, gdyż przyczynia się do spełnianie naszego jestestwa. Nie zawsze idzie to po łatwych drogach a nawet bywa jakby wbrew naszej (pochodzącej od nas) pomyślności. Jest to jednak wtedy niewątpliwie prawdziwa pomyślność.

Jezus przeżywał głęboko sprawę pomyślności, gdy wypowiedział słowa:

Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć?
Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny.
Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę.
Ojcze, wsław Twoje imię!».

Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię» (J 12,27n).

Kto odnajdzie klucz tej pomyślności, nie zostanie nigdy zawiedziony ani oszukany. Nawet wtedy, gdy dozna różnego rodzaju zawodów i doświadczy oszustw czy przekrętów.

Na ten rozpoczęty dzisiaj kolejny rok życzę wszystkim Blogowiczom i wszystkim Bliskim odkrywania i przyjmowania w sobie Bożej pomyślności.

Maryja, Święta Boża Rodzicielka niech przyczynia się do tego, by w każdym z nas rodził się Nowy Człowiek na wzór Jej Syna i naszego Pana Jezusa. Nowy Człowiek po myśli Bożej.

Bp ZbK

Podziel się z innymi
« Poprzednia stronaNastępna strona »

css.php