Wracamy do niedzielnych ewangelii okresu zwykłego, roku C, w którym czytamy kolejne fragmenty ewangelii wg św. Łukasza. W dziesiątą Niedzielę zwykłą czytamy opowiadanie o wskrzeszeniu młodzieńca z Nain (Łk 7,11-17). Relacja św. Łukasza z tego wydarzenia jest bardzo prosta i zarazem wymowna. Jest to wydarzenie, o którym mówi tylko św. Łukasz. Za tym stoją zapewne różne racje. Szczególna predylekcja Łukasza do ukazania Jezusa jako tego, kto lituje się nad słabymi i potrzebującymi. W tę kategorię wchodzi właśnie wdowa, która miała jedynego syna. Ta śmierć jedynego syna wdowy poruszyła całe miasteczko. W orszaku pogrzebowym towarzyszył spory tłum mieszkańców miasta.

Z drugiej strony szedł Jezus z uczniami a z nimi wielki tłum. Te dwa orszaki spotkały się u bram miasta. Wtedy to Jezus użalił się na wdową i powiedział do niej:  

Nie płacz!

Następnie zwrócił się do zmarłego:

Młodzieńcze, tobie mówię wstań! (Łk 7,13n).

Te dwie wypowiedzi Jezusa zmieniły wszystko. Wypowiedziane przez niego słowo dokonało cudu wskrzeszenia młodzieńca i tym samym uwolniło wdowę od płaczu i smutku. Warto zauważyć, że Jezus najpierw zwrócił się do wdowy z zachętą czy pocieszającym poleceniem: Nie płacz! Możemy sobie wyobrazić, że między tymi słowami Jezusa a cudem wskrzeszenia młodzieńca w sercu wdowy upłynęły krótkie, ale intensywne chwile wielkiego przeżywania czegoś i oczekiwania na coś, czego zapewne nie mogła sobie wyobrazić. Był to zapewne czas intensywnej nadziei i oczekiwania, w którym – jak to bywa w takich chwilach – tylko jedno jest ważne.

1. Jezus wzbudził nadzieję zanim dokonał cudu

Ewangelista Łukasz opowiadając tę scenę wskrzeszenia młodzieńca stawia w centrum uwagi  – jak się wydaje – nie tyle sam fakt wskrzeszenia, lecz pełną litości relację Jezusa do wdowy i przywrócenie jej jedynego syna. Oczywiście wskrzeszenie młodzieńca jest faktem centralnym. Jest jednak ono po to, aby wdowa, nie pozostała pozbawiona nadziei życia.

Każdy, kto przeżywał trudne chwile, wie, jak w takich właśnie chwilach wiele rzeczy i spraw, które normalnie wydają się ważne, wówczas nie ma znaczenia, a z drugiej strony jak w takich chwilach rzeczy i gesty, które w normalnych warunkach bywają jakby niezauważalne, otrzymują ogromne znaczenie i niosą ze sobą wiele treści.

Możemy sobie wyobrazić, że w sercu owej wdowy, zaczęło się wiele dziać gdy zobaczyła, że ten ktoś, kto szedł na czele zbliżającego się naprzeciw orszaku, zbliżył się do niej i powiedział jej Nie płacz! Musiało powstawać w jej głowie pytanie, co jej chciał przez to powiedzieć. W jaki sposób zamierzał ją pocieszyć i zaradzić jej niedoli. Skoro to uczynił, że podszedł do niej i zwrócił się do niej, to nie mogło pozostać bez znaczenia i bez sensu. Możemy się domyślać, jak intensywne mogło być wyczekiwania owej wdowy na coś, co miało okazać się pomocą. Niezależnie od tego czy ona to jakoś definiowała jaką mogłaby być ta pomoc, czy raczej tylko przeżywała obecność i bliskość kogoś, kto w tej jej sytuacji, tak beznadziej, stanął przy niej i powiedział: Nie płacz.

2. Jezus dotknął się mar

Ten gest przystąpienia Jezusa i dotknięcia mar, na których leżało martwe ciało młodzieńca wyraża kolejny aspekt bliskości z tym wszystkim, co dla owej wdowy było tak bliskie, jak tylko może być bliski jedyny syn, a co z chwilą śmierci stało się odległe, stracone a nawet pod pewnym względem nieczyste. Jezus dotknął się tego wszystkiego, co było trudne, co bolało. Niosący zaś stanęli.

Nie będzie przesadą, jeśli przywołamy opowiadania i przedstawienia wyjścia Izraela z Egiptu i przejścia przez Morze czerwone czy przez Jordan, jak to mamy przedstawione w Psalmie 114: Gdy Izrael wychodził z Egiptu, … Wówczas wszystko, co płynęło – wody Morza Czerwonego i Jordanu – zatrzymało się, a to, co było stałe, jak góry i pagórki, zostało wprawione w ruch. Zachęcam do tego, by  zatrzymać się nad tym Psalmem. Podaję go na końcu tego rozważania. Ten Psalm jest śpiewany podczas Nieszporów Wielkanocnych (przez Oktawę i Niedziele okresu Wielkanocnego). Gdy Pan dotyka stworzonej rzeczywistości, ta reaguje, góry dymią itp. Jest to język, który wyraża nadzwyczajność sytuacji, gdy interweniuje Pan. Tym jest wyjście z niewoli, tym jest wskrzeszenie z martwych.

Jezus dotknął mar. Niosący je stanęli. On zaś rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! I tak stało się. Zmarły usiadł i zaczął mówić. Stał się cud. Dopełnieniem tego, że władzę nad wszystkim ma Jezus jako Pan, są słowa Ewangelisty: i Jezus oddał go jego matce.

3. Przywrócona pełnia relacji

Jezus wskrzeszonego młodzieńca oddał jego matce. Przywrócił właściwą i pełną relację między nimi. Jest to ponownie relacja życia. Jezusowi chodzi nie tylko o przywracanie człowieka do życia, ale uzdalnianie go do życia w we właściwych wzajemnych relacjach.

Cud wskrzeszenia młodzieńca z Nain jest znakiem i typem tego wszystkiego, co Jezus czynił za życia, a przede wszystkim tego, co stało się przez Jego śmierć i Jego Zmartwychwstanie. To wtedy Jezus dotknął mar człowieka. Możemy powiedzieć dotknął mar każdego śmiertelnego człowieka, by go przywrócić do właściwych relacji we wspólnocie. By go uzdolnić do życia dla drugiego, by go wyrwać z nieczystości i  uczynić żyjącym na chwałę Boga i dla dobra bliźnich. Apostoł Paweł powie, że nas, umarłych i obcych Bogu z powodu naszego myślenia i działania, przywrócił do życia i to we wspólnocie Jego Ciała czyli Kościoła (zob. Ef 2,5; Kol 1,21n; 2,13 itp.).

Jest to cud na miarę Pana, który ulitował się nad człowiekiem, jak nad ową wdową. Ulitował się nad każdym człowiekiem, który wychodzi poza bramy miasta bez nadziei życia. Dzięki Jezusowi może wrócić do pełnych relacji we wspólnocie, w mieście Pańskim.

Zatrzymajmy się nad tym dziełem Pana, którego doświadczamy w sobie, korzystając ze słów Psalmu 114:

Alleluja.

Gdy Izrael wychodził z Egiptu, dom Jakuba – od ludu obcego,
przybytkiem jego stał się Juda, Izrael jego królestwem.

Ujrzało morze i uciekło, Jordan bieg swój odwrócił.
Góry skakały jak barany, pagórki – niby jagnięta.

Cóż ci jest, morze, że uciekasz?
Czemu, Jordanie, bieg swój odwracasz?
Góry, czemu skaczecie jak barany, pagórki – niby jagnięta?

Zadrżyj, ziemio, przed obliczem Pana całej ziemi, przed obliczem Boga Jakubowego,
który zmienia opokę w oazę, a skałę w krynicę wody.

Kontemplujmy w świetle tego wspaniałgo Psalmu nasze „smutne i załobne orszaki życiowe” oraz nasze szanse, jakie dają spotkania z Jezusem, który przychodzi nam naprzeciw, by nas spotykać u bram naszych miast, tj. naszego życia !

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

33 komentarze

  1. Często,gdy oddaję Panu Bogu- / po chwilach buntu, próbach własnych rozwiązań /- trudną, czy w moich oczach tragiczną sytuację , przychodzi rozwiązanie i Duch Pocieszyciela…i dzieje się tak jak po burzy, jaśnieje słońce…

    #1 niezapominajka
  2. Dziękuję za to rozważanie.
    Uderza mnie w tym fragmencie wyprzedzająca interwencja Jezusa. On dostrzega cierpienie Matki-Wdowy. Zauważa to cierpienie i interweniuje wyprowadzając ze śmierci życie. Tak jest zawsze – to, co jest dotknięte przez Chrystusa staje się żywe.
    Widzę, że często czekam na czyjąś prośbę, choć już wcześniej widzę konkretną potrzebę konkretnego człowieka. Stary człowiek we mnie domaga się prośby, aby ewentualnie „łaskawie przyjść z pomocą” i otrzymać wdzięczność – czyli przypisać sobie chwałę…
    Jezus – nowy Adam – „łaknie” dobra dla bliźniego. ufam, że ta postawa rozwinie się we mnie, by móc spontanicznie wyprzedzać czyjąś prośbę i pomagać tylko dlatego, że ktoś jest moim bliźnim.

    Myśląc o tej perykopie skojarzyła mi się inna relacja: matka-syn. Maryja i Jezus. Golgota, pieta i pusty grób – zesłanie Ducha Świętego na apostołów i Matkę.

    Jeszcze raz dziękuję za połamanie Słowa. Pisano na stronie o operacji Księdza Biskupa. Życzę wielu sił w zmaganiu się z cierpieniem i w przemienianiu go w zbawcze owoce. Z modlitwą+.

    #2 sylwester_cssr
  3. Jak mało słów,a jaka moc.Życzę sobie /i innym /jednego słowa: WSTAŃ

    #3 Ka
  4. …nie wiem dlaczego uciekam od tych,którzy użalają się na de mną.Nie lubię cudzej litości.Nie potrafię uwierzyć tym,którzy użalają się i litują na de mną.Jakże mi daleko do pokory owej wdowy,nad której nieszczęściem lamentowało całe miasto.Żona niedawno dobiła mnie mówiąc:”Nie potrzebuję twojej litości lecz miłości”.Czy litość nie jest miłością?…janusz f.

    #4 baran katolicki
  5. Jan Pawel II powiedzial „czlowiek jest taki maly ,glupi i w sobie pokrecony” -Rekolekcje beskidzkie

    A ja bym dodala ,ze jestem w sobie pokrecona i jeszcze zawiazana na supel.Ale Pan w swojej darmowosci dotknal mojego supla /moich mar/ i wszystko zaczyna stawac sie nowe.Samo dotkniecie a tyle doswiadczen .
    Dzis mowi do mnie -wstan i wyruszaj w droge i to doslownie .Musze zostawic to miejsce gdzie jestem akurat bardzo potrzebna i wrocic tam ,gdzie czeka na mnie nowy krzyz.
    Jakze inny jest wymiar tych krzyzy -bo dotkniety Jego moca , bo daje nadzieje i uwalnia mnie z mojej mocy.
    Bardzo dziekuje Ksiedzu Biskupowi za nawiazanie do Ps 114
    W ostanim czasie wlasnie w Psalmach dane mi jest odkrywanie Bozej Milosci i Opatrznosci

    #5 Tereska
  6. # Janusz
    Moim zdaniem litość nie jest miłością.
    Chyba jednak rozumiesz różnicę?
    Piszesz, że nie lubisz litości. Ale chcesz być kochany?
    Podobnie jest z twoją żoną.

    #6 basa
  7. Aż trudno mi teraz powiedzieć, ile to razy w swoim zyciu szłam w kondukcie pogrzebowym zrozpaczona, caly świat się walił z powodu ,,śmierci,, i z pewnością teraz wiem, odtrącałam Pana podchodzącego do mnie z pociechą, ale ja – tak bardzo skupiona na sobie – nie widziałam mimo iż stał koło mnie, nie słyszałam jak do mnie mówił, nie czułam jak mnie dotykał, aż za ktorymś kolejnym razem taka zapłakaną, rozmazaną szarpnął dosłownie i usłyszałam Jego głos…..
    na szczęście nie ,,wskrzesił,, tego, za czym tak bardzo rozpaczałam, bo to z czasem okazało się fatalne, ale poprowadzi mnie na nową drogę i jestem na DRODZE.
    Często daje mi krzyż, ale i pomaga mi w niesieniu jego.
    CHWAŁA CI PANIE!
    Otrzymuję niejednokrotnie od NIEGO zadanie podejścia do ,,kogoś,, kto ma ,,problem,, ale nie widzi i nie słyszy, więc ja próbuję i – wierzcie mi – gdybym nie miała litości i równocześnie miłości, nie potrafiłabym…
    więc czasem litość można zrównać z MIŁOŚCIĄ…
    przy jednym i drugim fałsz szybko zostaje ,,zdemaskowany,, i następuje całkowite FIASKO z poczyniań

    #7 Ba
  8. …Ba, czy spotkałaś w sobie coś takiego: O felix culpa — o szczęśliwa wino i czym dla ciebie jest: mea culpa, mea maxima culpa…
    janusz f.

    #8 baran katolicki
  9. #7 Ba
    Ja sie nad tym zastanawiałam.
    Moim zdaniem litość moze wypływać z miłości, być wyrazem miłości, ale to nie to samo.
    Natomiast nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy może być litość bez miłości?
    Być może to jest właśnie ta różnica. Jeżeli litość wypływa z miłości wtedy ona nas nie upokarza i przyjmujemy ją z wdzięcznością, jak ta wdowa.
    Jeżeli litość wynika z czegoś innego, wtedy jest dla nas upokarzająca i nie lubimy jej. Tak jak Janusz?

    #9 basa
  10. Dla J.E. Księdza Biskupa, w dniu rocznicy Konsekracji Biskupiej w Diecezji Siedleckiej. Pragnę złożyć jak najwięcej serdeczności: oby każdy dzień niósł ze sobą jak najwięcej ciepłych, radosnych promieni ludzkich serc. Oby otoczenie najbliższe oraz ci dalsi diecezjanie/ i nie tylko /zarażali się duchem wiary, tak intensywnie i wielobarwnie ukazywanej głoszonym Słowem i świadectwem posługi kapłańskiej, przez Ciebie Księże Biskupie. Niech Pan Bóg darzy dobrym zdrowiem i mocą, w realizowaniu Bożych planów.
    Tego z serca życzy niezapominajka z rodziną.

    #10 niezapominajka
  11. W ósmą rocznicę Ingresu Księdza Biskupa do Katedry siedleckiej dziękuję Księdzu Biskupowi za wiarę w Kościół. Przejawem tej wiary jest dla mnie zaufanie, jakie ma Ksiądz Biskup do słowa Bożego, jakie Kościół przygotowuje w Liturgii słowa na każdy dzień. Przypominam sobie Pierwszy List Pasterski Księdza Biskupa, który zaczyna się właśnie od rozważań czytań Liturgii słowa X niedzieli zwykłej. Tak się zaczęła posługa Księdza Biskupa i tak trwa. Dzięki Księdzu Biskupowi zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że Kościół po prostu wie, dlaczego proponuje takie, a nie inne teksty Pisma Świętego…
    Życzę, by cieszył się Ksiądz Biskup owocami swojej posługi: coraz większą liczbą wiernych, dla których zawołanie Księdza Biskupa „Posłuszeństwo Ewangelii – Eucharystia” stanie się ich własnym mottem 🙂

    #11 julia
  12. Dołączam się do życzeń Julii!!
    Dziękuję Bogu za wszystko co jest związane z pojawieniem się Księdza Biskupa w naszej diecezji a mamy to szczęście że i w naszej parafii katedralnej.
    Ja nie od razu „załapałem” o co chodzi z tym Słowem Bożym.Z pierwszego Listu o którym pisze Julia niewiele pamiętam. Potem jednak, stopniowo słuchanie zamieniało sie w słyszenie.Na pewno nie jestem jedynym takim delikwentem.Wiem, że ten upór Księdza Biskupa bierze się z doświadczenia działania Słowa
    z doświadczenia Życia.Celebracje Słowa, katechezy liturgiczne i te głoszone w wąskim gronie,liturgia pokutna,nieszpory i pewnie wiele innych – dziękuję.

    #12 grzegorz
  13. Zdrowia życzę Ks.Biskupie i jak przyjdzie czas Nieba.Dziękuję za blogowe te tu rozmowy.

    #13 Ka
  14. Ekscelencjo, Księże Biskupie! Dołączam się do życzeń innych blogowiczów. Z okazji ósmej rocznicy ingresu do diecezji siedleckiej z całego serca składam serdeczne życzenia zdrowia, opieki Matki Przenajświętszej i owocnego spełniania Planów Boga, by ksiądz Biskup mógł pracować jak DOBRY PASTERZ pośród SWOJEJ SIEDLECKIEJ DIECEZJALNEJ OWCZARNI! SZCZĘŚĆ BOŻE we wszelkim działaniu!

    #14 Małgorzata W.
  15. A ja do zyczen Malgosi dolacze :
    Aby Ksiadz Biskup mogl pracowac jako Dobry Pasterz nie tylko posrod swojej siedleckiej owczarni ale ogarnal caly kraj, co zreszta jest odzwierciedlone na tym blogu/od podkarpacia po Gdansk/
    Chwala Panu za Jego dar dla nas

    #15 Tereska
  16. Bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim za życzenia i za modlitwę z okazji rocznicy Ingresu do Katedry Siedleckiej.
    Dziękuję też za wszelką życzliwość i trud wzajemnego stawania przed prawdą naszego życia i dzielenia się nią i to w taki sposób, byśmy wszyscy coraz to bardziwej odkrywali Prawdę, byli coraz to bardziej na Drodze, tj. w duchu Jezusa Chrystusa i mieli Życie w obfitości – już teraz przez jeszcze częściowy udział w tej Pełni, jaką jest Chrystus, a kiedyś bez ograniczeń i na zawsze.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #16 bp Zbigniew Kiernikowski
  17. Witam, problem ponizszy odbiega nieco od głównego wątku, ale nie znalazłem innego miejsca gdzie go zamieścić.
    Mam do zainteresowanych pytanie, jak rozumieć poniższy tekst z ew. św. Łukasza?
    Jak rozumieć wers 35: Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. ?
    Pozdrawiam i liczę na dobra egzegezę.
    Jarosław

    Łk. 20, 34-39
        34 Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. 35 Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. 36 Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. 37 A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa „O krzaku”, gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba*. 38 Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją». 39 Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrześ powiedział», 40 bo już o nic nie śmieli Go pytać.

    #17 Jarosław
  18. Ad #17 Jarosław
    Zachęcam do wypowiedzi na pytanie postawione przez Jarosława.
    Może ktoś z katechetów spróbuje przybliżyć czy naświetlić to zagadnienie -jak spojrzeć na tę wypowiedź Jezusa.
    Bp ZbK

    #18 bp Zbigniew Kiernikowski
  19. #Janusz,
    co do popelnionych i popelnianych grzechow TAK, ale w innych przypadkach nie..
    mocno trzymam sie zasady Sw Franciszka z Asyżu… wszystko jest łaską GRZECH jest mój…
    Krzyże rownież traktuję jako łaskę, ktore mnie niesamowicie zbliżają do PANA… staram się przyjmować je z NADZIEJĄ, że to następny krok ku zbliżeniu nie tylko do Pana, ale i do bliżniego.
    Ostatnio doszlam do wniosku, że to prawie wyróżnienie mnie ….
    Janusz, OTWÓRZ się i całym sobą stań pod KRZYŻEM, a zobaczysz i odczujesz MIŁOŚĆ

    #19 Ba
  20. …kiedyś spotkałem się z takim wyrzutem:
    celibat to najgorszy środek antykoncepcyjny, jaki człowiek wymyślił.
    Proszę wybaczyć mi śmiałośc, z jaką piszę o tym właśnie na tej stronie. Byc moze nie jest to odpowiednie miejsce na szukanie obrony celibatu, ale to dzięki postowi Jarosława przypomniał mi się ów znajomy ksiądz.
    Nie znam się na celibacie i nie wiem jak smakuje takie życie. Wiem natomiast,że małżeństwo to cudowny sposób na leczenie własnego egoizmu. Dla mnie nie do przeskoczenia jest radykalizm chrześcijańskiej prokreacji /otwartości na życie/.
    Zazdroszczę caelebs-om ich wolności, choc na pewno nie dla wszystkich jest ona błogosławieństwem…
    janusz f.

    #20 baran katolicki
  21. Jeszcze ja również chcę się dołączyć do życzeń dla Księdza Biskupa, niech Najświętsze Serce Pana Jezusa strzeże i prowadzi.
    Chcę też bardzo podziękować za kilka ostatnich rozważań, i za homilię, które bardzo mocno poruszają mnie, powiedziałabym, że nakłuwają moje serce, jak tę sykomorę. Ja odnajduję się w sytuacji tych, do których Bóg przychodzi z pomocą, tak jak jest i czasem tylko płaczę, choć nie wiem nawet tak do końca dlaczego. Jestem w tym oczekiwaniu wdowy z jakąś nadzieją.. nieodgadnione są plany Boże.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    #21 AnnaK
  22. #17
    Tekst jest wyrwany z kontekstu i może mylić. Moim zdaniem należy go przeczytać od wersetu 27.
    Ja rozumiem to tak:
    Saduceusze spytali Pana Jezusa, czyją żoną będzie kobieta, która była żoną siedmiu braci tu na ziemi? Pan Jezus odpowiada, że tu na ziemi wychodzimy za mąż i żenimy się.
    Moim zdaniem ta odpowiedź „Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić.” dotyczy już sytuacji po śmierci tzn ci którzy zostaną uznani za godnych zmartwychwstania i będą żyć u boku Boga żenić się nie będą, bo tam będą zupełnie inne relacje niż nasze ziemskie, będzie to zupełnie inna rzeczywistość.
    Ja nie potrafię sobie wyobrazić tej innej rzeczywistości…

    #22 basa
  23. A jednak ja pożądam tej innej rzeczywistości.
    I jestem bardzo ciekawa, jaka ona będzie?
    Zjednoczenie z Bogiem i w Bogu.
    To musi być chyba coś niesamowitego i cudownego 🙂
    Bardzo liczę na miłosierdzie Boga i na to, że kiedyś to poznam.

    #23 basa
  24. Ad #19 Ba
    Prośba i uwaga techniczna przy okazji tego komentarza:
    Jeśli ktoś – pisząc swój komentarz – odnosi się do konkretnego wcześniejszego komentarza, dobrze jest podać „imię” (nick name) i numer wypowiedzi (poprzedzony znakiem #) tegoż komentarza. Twój, Ba, komentarz dotyczy zapewne wypowiedzi janusza: baran katolicki #8. Można to łatwo uczynić przez skopiowanie.
    Ułatwia to odnajdywanie kontekstu wypowiedzi itp.
    Dziękuję Wszystkim za udział, wymianę myśli i niesienie sobie w ten sposób wzajemnej pomoy.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #24 bp Zbigniew Kiernikowski
  25. …#22,basa,nie wszyscy tu na ziemi się żenią lub za mąż wychodzą bo przecież są wśród nas trzebieńcy, którzy takimi się z żywota matki narodzili, i są trzebieńcy, których takimi ludzie uczynili, i są trzebieńcy, którzy się sami na to skazali dla Królestwa Niebieskiego. Kto może pojąć, niechaj pojmuje/zobacz:Mt19;12/…janusz f.

    #25 baran katolicki
  26. #24 Słuszna uwaga (mea culpa) obiecuje poprawę a za.. przepraszam 🙁

    #26 Ba
  27. #17 Łk20,35 Uważam,iż Bóg jako WSZECHWIEDZĄCY i ,,programujący,,dla każdego z nas i dla nas indywidualne powołanie w tym wersecie informuje o ludziach konsekrowanych poświęcających swoje życie Bogu (ktorzy DOBRZE,,odczytują,,swoje powołanie)…..ani się zenić nie będą,ani za mąż wychodzić..CELIBAT

    #27 Ba
  28. Ad. #22 basa
    Basiu, z góry proszę Ciebie o wybaczenie jeżeli Cię urażę.
    Albo czytamy Słowo ze zrozumieniem, albo powtarzamy interpretacje innych.
    Tekst Łukasza jest jasny (o ile pozwala na to polskie tłumaczenie): “Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić.”, powtórzę: CI KTÓRZY UZNANI ZOSTANĄ ZA GODNYCH UDZIAŁU W ŚWIECIE PRZYSZŁYM I W POWSTANIU Z MARTYCH.
    Taką interpretację jaka Ty Basiu podajesz można mieć do Ew.św. Marka:
    Mk 12,25
    25 Przecież kiedy zmartwychwstaną, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą, lecz są jak aniołowie w niebie.
    W jaki więc sposób chcesz odnosić przytaczany cytat z Łk do czasu już po zmartychwstaniu? Proszę trochę dyscypliny logicznej.
    Jeżeli w taki sposób chcesz robić egzegezę, to powiem szczerze możesz wszystko ułożyć sobie pod założoną tezę, nie patrząc na składnię, czas, logikę, nie wspominam już o Duchu.
    Powiem szczerze, że jestem rozczarowany.
    Jarosław

    #28 Jarosław
  29. #28 Jarosław
    To jest tylko moje zdanie i nie musisz się z nim zgadzac 🙂
    Wcześniej była mowa o sytuacji po zmartwychwstaniu, dlatego ja interpretuję tą odpowiedź Pana Jezusa także do sytuacji po zmartwychwstaniu. Ci którzy na sądzie ostatecznym ” okażą się godnymi udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić”
    Przeczuwałam, że ciebie to nie zadowoli.
    Ale gdyby to interpretowac tak w oderwaniu od tych wcześniejszych wersetów, to moznaby pomyślec, że tylko ci którzy się nie żenią i nie wychodzą za mąż są goni zbawienia. A przecież tak nie jest. Pan Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, aby byli w jedności i błogosławił im : „Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” Czyż to nie jest małżeństwo?

    #29 basa
  30. #25 i#28
    Pan Bóg sam powołuje ludzi do stanu, w którym mają życ.
    Sama jestem takim „trzbieńcem” jak to określił Janusz i jestem szczęśliwa.
    I nie myślę, ze przez to mam większe szanse, aby okazac się „godnymi udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych” niż osoby żyjące w związkach małżeńskich. 🙂

    #30 basa
  31. #28 Jarosław
    A właściwie, co chciałbyś usłyszec ode mnie, albo od innych?
    Co byłoby po twojej myśli?
    Napisz nam o swojej interpretacji. 🙂

    #31 basa
  32. # 17 Jarosław
    Zadajmy pytanie dlaczego ( do czego) istnieje rodzina rozumiana jako mąż , żona , dzieci.
    Pozostawmy na razie na boku kwestie prokreacyjne.
    Zwróciłbym tu uwagę na jedność ludzi przed grzechem i jej zaburzenie. Oraz na protoewangelię.
    Najbardziej naturalnym i „praktycznym” miejscem, gdzie ten proces (dochodzenia do jedności) ma szanse się dokonywać, jest związek kobiety i mężczyzny. Forma tego związku zmieniała sie stosownie do możliwości.
    Prawo Mojżeszowe dopuszczało porażki (rozwody), bo nie istniało jeszcze narzędzie do rozwiązywania konfliktów (burzenia muru) między małżonkami (między ludźmi).
    Jednak po śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, chrześcijanie mogą świadomie deklarować wobec małżonka: mogę umierać wobec Ciebie, bo wiem, że zyskuję wtedy prawdziwe Życie. Zapowiedział tę sytuację Chrystus jeszce przed swoją śmiercią wypowiadając się o prawie do rozwodu jako sytuacji tymczasowej, przejściowej.
    Dlatego mówimy, że rodzina jest pierwszym miejscem na nawracanie człowieka. Jednak skutek takiego nawracania, wychodzi poza krąg rodziny.
    Chrześcijanie mają odwagę używania słowa „miłość” poza relacjami małzonków, wobec niespokrewnionych więzami krwi. W tym sensie wypowiadał się Jezus pytając: „Gdzie są moje siostry i bracia?” Nie jest to zakwestionowanie roli rodziny, ale pokazanie jedności wychodzącej ponad więź grupową nawet rodzinną.
    Chrześcijanin, w którym dokonuje sie ten proces, jest już „uznany za godnego udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych”. Zawiązuje się w nim życie wieczne.

    #32 grzegorz
  33. …#17 Jarosław,
    biblijny Jezus Chrystus to 100% celibatariusz, który swoim życiem wypełnił to, co powiedział w Łk. 20, 34-39.
    Osobiście podziwiam prawdziwych celibatariuszy=kastraci…
    janusz f.

    #33 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php