Okres Paschalny dobiega końca. Obchodzimy Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. W przyszłą niedzielę Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Dopełnia się tym samym czas szczególnego przeżywania Tajemnicy Jezusa Chrystusa. Rozpoczęliśmy je okresem wielkopostnego przygotowania, które prowadziło do przeżycia Triduum Paschalnego z jego wielkanocnym szczytem. Następnie przez pięćdziesiąt dni przeżywam okres wielkanocny, który zostanie uwieńczony Zesłaniem Ducha Świętego. Wniebowstąpienie Pańskie to święto, które zawiera pewien paradoks. Następuje bowiem rozstanie Jezusa z uczniami i to daje tym umiłowanym uczniom Jezusa, którzy już teraz po Jego zmartwychwstaniu całkowicie stawili na Niego, powód do radości. Z radością wrócili z tego ostatniego ziemskiego spotkania i rozstania z Jezusem. Tak oto pisze św. Łukasz: 

A kiedy Jezus ich błogosławił,
rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba.
Oni zaś oddali Mu pokłon
i z wielką radością wrócili do Jerozolimy
(Łk 24,51n). 

Naturalnie, ich radość nie wynikała z faktu rozstania, lecz z tego, że doświadczyli prawdziwości słów Jezusa i zrozumieli, że to w ten sposób wypełnił On obietnice dane od samego początku Ojcom. Oni doświadczyli już, że słowa Jezusa się spełniają. Zgodnie z zapowiedziami Pisma Jezus cierpiał, umarł i zmartwychwstał. Teraz będę doświadczać, że z polecenia Jezusa i w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy

1. Nawrócenie i dzięki Ewangelii

Wezwanie do nawrócenia stało u początku działalności publicznej Jezusa. Ewangelista św. Marek zaraz na początku swojej Ewangelii pisze, iż Jezus zaraz po swoim Chrzcie w Jordanie kuszeniu na górze przez szatana, po uwięzieniu Jana Chrzciciela, przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»

Istotą bowiem misji Jezusa jest wprowadzenie człowieka w pojednanie. Pojednanie, aby się dokonało, wymaga nawrócenia człowieka. To nie ktoś inny ma się zmieniać, lecz ja. Nadto, nawrócenie nie dokonuje się poza życiem człowieka, lecz w nim samym. Jest dziełem Boga w człowieku, które człowiek może przyjąć lub odrzucić.

Jezus w swoje ziemskiej działalności, czyli jeszcze przed swoją Męką i Zmartwychwstaniem, wzywał do nawrócenia i wiary w Ewangelię. Ewangelia bowiem – jako Dobra Nowina – zapowiadała, to co miało się stać faktem w Męce i zmartwychwstaniu oraz darze Ducha Świętego. Kto przyjmował Ewangelię Jezusa i szedł za Nim, tzn. uczył się przyjmować Jego ducha (mentalność) i Jego postawę, w tym zaczynała się dokonywać prawda i rzeczywistość nawrócenia: szedł za Jezusem. Szedł w kierunku, w którym szedł Jezus, ale do końca Go nie rozumieli. Gdy jednak doszło do momentu krzyża, zwątpili, odwrócili się i rozproszyli się. Jezus został sam.

Cudem i owocem Jego zmartwychwstania jest to, że nie oskarża ich o to, że uciekli i rozproszyli się, lecz im przebacza i daje Ducha Świętego, by mogli żyć dzięki odpuszczeniu ich grzechu i mogli nieść przebaczenie innym, łącząc swoje życie Ofiarą Chrystusa.   

2. Nawrócenie i odpuszczenie grzechów

Owocem całego dzieła zbawczego Jezusa, jakie spełniło się w Jego Męce, Zmartwychwstaniu i Zesłaniu Ducha Świętego, miało być i jest odpuszczenie grzechów. Właśnie to Jezus wyraził, gdy mówił, że w imię Mesjasza, który cierpiał i zmartwychwstał, będzie głoszone wszystkim narodom nawrócenie i odpuszczenie grzechów.

Rozpoczyna się to od odkrycia prawdy o sobie w świetle prawdy Jezusa Chrystusa – Mesjasza. Człowiek patrzący na Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zmartwychwstałym Panem, może wejść także w postawienie pod znakiem zapytania swojej egzystencji, swoich racji, swoich praw itp. Człowiek bowiem, zwiedziony przez grzech, jakby w sposób naturalny chce potwierdzać siebie – swoje myślenie (mentalność) i swoje działanie. W Jezusie otrzymuje propozycję innego spojrzenia na wszystko czym on sam żyje i czym się otacza. Także tego, kim sam jest.

Prorok tak mówi o tym wydarzeniu: Będą patrzeć na tego, którego przebodli i przyprawili o śmierć (zob. Za 12,10; por. J 19,37). On oddał swoje życie, ale dzięki temu oni przejrzeli Dzięki temu zaczną inaczej myśleć o sobie i o swoich racjach, tzn. o swojej pozycji i swoich prawach wobec drugiego człowieka i wobec Boga. Otrzymają Ducha Bożego. Odpuszczenie grzechów, to nie tylko przebaczenie pewnych występków, ale takie przepełnienie człowieka Duchem Świętym, że otrzymuje usprawiedliwienie (można to nazwać mocą nie grzeszenia), pokój i radość (zob. Rz 14,17). 

3. Radość ze spotkania Tego, który uczy przeżywać odejście, rozstanie itp.

Gdy Apostołowie poczęli pojmować to, że Jezus musiał cierpieć i że musiał od nich odejść, zmieniło się ich nastawienie do wszystkiego. Zaczęli rozumieć, że istotne jest to, aby oni sami zostali wyposażeni (dosłownie przyodziani czy uzbrojeni) w moc z wysoka moc, jaka była zapowiedziana i przygotowana dla człowieka. Dotyczyło to ich samych i ich posługi wobec innych. Wszystko po to, by człowiek mógł być ponownie przywrócony Bogu, jako Jego obraz i żyć w komunii z bliźnimi.  

Jezus polecił więc im, by pozostali w mieście (w Jerozolimie), aż to się stanie. Ta moc z wysoka to Duch Święty, który przywraca człowieka Bogu. Dokonuje On tego we wnętrzu człowieka, który z wiarą czeka na spełnienie obietnicy. Nie jest to czekanie bezczynne czy apatyczne. Jest to czekanie, w którym człowiek wpatrzony w Jezusa i posłuszny Jego Słowu, pozostaje na swoim miejscu tak długo, aż jako przepełniony Duchem Świętym , czyli wyposażony w ową moc z wysoka, nie będzie gotów całkowicie oddać swego życia na podobieństwo Jezusa w służbie jednania.

Apostołowie więc z wielką radością wrócili do Jerozolimy. Po Zesłaniu Ducha Świętego wyszli i głosili całemu światu nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Byli świadkami tej mocy otrzymanej z wysoka aż po swoje męczeństwo.

Jakżeż bardzo różne od ludzkich odczuć i ludzkich oczekiwań było więc rozstanie uczniów z Jezusem. Przenosząc tę myśl na teren naszego życia możemy i musimy sobie stawiać pytanie, jak my przeżywamy rozstania ze wszelkimi naszymi planami, upodobaniami i tym wszystkim, co nam wydaje się być konieczne dla naszego życia. Na ile jest w nas świadomość, że spełnienie się w nas obietnicy Ojca, która zmierza do czynienia z nas dzieci Boga, nie jest owocem naszego działania, lecz posłusznego trwania i przyjmowania tego, co po ludzku może wydawać się bezsensem, niefortunnym zakończeniem jakiegoś momentu czy etapu naszego życia. Pojmujemy odpuszczenie grzechów jako swoiste rozliczenie, by być jakoś w porządku, czy też dostrzegamy wyposażenie nas w moc, która uzdalnia nas do nawrócenia we wszystkich okolicznościach życia, by żyć w błogosławieństwie, dziękczynieniu i uwielbieniu Boga?

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

18 komentarzy

  1. Dziękuję bardzo Ks. Biskupowi 🙂

    #1 basa
  2. „Zaczęli rozumieć, że istotne jest to, aby oni sami zostali wyposażeni (dosłownie przyodziani czy uzbrojeni) w moc z wysoka moc, jaka była zapowiedziana i przygotowana dla człowieka. Dotyczyło to ich samych i ich posługi wobec innych”.Oby i obecnie każdy był w stanie powyższe zrozumieć i uwierzyć że dostępne człowiekowi tak.

    #2 Ka
  3. Rozstania są trudne: z osobami, z rzeczami, z planami, z nadziejami. Najtrudniejsze zadanie to rozstać się z własnym „ego”. Mimo łaski sakrtamentu chrztu, bierzmowania, kapłaństwa. Wytwarza się wokół siebie pancerz poprawności, przyzwoitości, wije się takie przytulne gniazdko w, w którym czuję się dobrze i bezpiecznie, no może z wyjątkiem myśli o przemijaniu, o śmierci. Jakże przedziwna przemiana dokonałą się w Apostołach przez te 40 dni po Zmartwychwstaniu, że mimo rozstania z Jezusem, są radośni i szczęśliwi, choć wracają do szarej, trudnej rzeczywistości, do ludzi, którzy będą ich prześladować i na śmierć skazywać. Jakże bardzo się zmienili, że uwierzyli iż momo, że Go nie ma z nimi widzialnie, jest z nimi nieustannie. To poddanie się działaniu Ducha Świętego sprawiło. Oni poddali się „mocy z wysoka”, która na nich zstąpiła.

    Duchu Święty spraw, abym się przemienił, abym się szczerze nawrócił, abym umiał odejsć od wszystkiego, co mnie wiąże. Wtedy moje przepowiadanie również będzie miało moc, bo będę świadkiem wiecznej Rzeczywistości.

    duszpasterz

    duszpasterz

    #3 duszpasterz
  4. Jak bardzo ludzie /moja mama, znajomi/ pragną jakiegoś potwierdzenia z ” tamtego świata” czyli z Nieba,- osobistego widzenia, cudów, by „przekonać się” o istnieniu życia po życiu…
    Jednocześnie, jesteśmy świadkami wielu cudów doświadczanych przez innych i co z tego?!!!
    Wydawać by się mogło,że te cuda, tak powszechnie znane, powinny powodować u niedowiarków, ich nawrócenie…a tymczasem doświadczam / nie tylko ja/ , że wierzyć w Boga, w Jego Syna, to jeszcze nie nawrucenie…
    Rozważanie Księdza Biskupa j/w. ,uświadamia mi /nam/, że prawdziwa wiara w Jezusa Chrystusa i Jego Ojca, jest wtedy, kiedy własnym życiem świadczymy o przyjmowanej nauce Syna Bożego… aż do krzyżowania…
    Siłami ludzkimi nie sposób mieć postawę pełną pokoju i wybaczania drugiemu, temu kto mnie/nas/
    krzyżuje. Po ludzku rodzi się bunt i odwet…
    Jakże szczęśliwy jest człowiek prowadzony przez Ducha świętego i jemu posłuszny w sposób naturalny i pokorny…

    „Kto przyjmował Ewangelię Jezusa i szedł za Nim, tzn. uczył się przyjmować Jego ducha (mentalność) i Jego postawę, w tym zaczynała się dokonywać prawda i rzeczywistość nawrócenia: szedł za Jezusem. Szedł w kierunku, w którym szedł Jezus, ale do końca Go nie rozumieli. Gdy jednak doszło do momentu krzyża, zwątpili, odwrócili się i rozproszyli się. Jezus został sam.”
    „Istotą bowiem misji Jezusa jest wprowadzenie człowieka w pojednanie. Pojednanie, aby się dokonało, wymaga nawrócenia człowieka. To nie ktoś inny ma się zmieniać, lecz ja. Nadto, nawrócenie nie dokonuje się poza życiem człowieka, lecz w nim samym. Jest dziełem Boga w człowieku, które człowiek może przyjąć lub odrzucić.”
    Panie, ty wiesz jak pragnę /pragniemy/ żyć Twoim Słowem i być wierną /wierni/ w chwilach trudnych, w chwilach próby…Duchu święty, oświecaj mnie /nas/ byśmy nie upadali, nie wątpili ale potrafili nieść Twoje Światło, by świeciło w ciemnościach tego świata…
    dzięki za tą przepiękną katechezę Księdzu Biskupowi, pozdrawiam

    #4 niezapominajka
  5. …czy ktoś wie gdzie jest niebo i dokąd poszedł Chrystus?Czy warto szukać nieba?janusz f.

    #5 baran katolicki
  6. Prosilam o ducha Prawdy i dostalam odpowiedz ,ze duch prawdy jest w Ewangelii.Tylk0 uwierzyc ,e zawsze jestesmy wysluchiwani w modlitwie bo przeciez wyraznie mowi ” o cokolwiek poprosicie w imie moje da wam „a przeciaz jest droga i prawda i zyciem

    Wiec po co sie lekac nawet jak nie jest po naszej mysli?

    #6 Tereska
  7. „Wniebowstąpienie Pańskie to święto, które zawiera pewien paradoks. Następuje bowiem rozstanie Jezusa z uczniami i to daje tym umiłowanym uczniom Jezusa (…) powód do radości”
    To nie tylko PEWIEN paradoks, to paradoks NIEZWYKŁY!!!
    Cieszyć się z rozstania z Tym, którego się kocha…
    Tak może się stać chyba tylko wtedy, gdy ukochana przez nas osoba przygotuje nas do rozstania… I pokaże (przekona), że rozstanie jest chwilowe i niesie ze sobą obietnicę (w tym wypadku – zesłanie Ducha Świętego), której spełnienie da radość większą niż bycie z ukochaną osobą…
    Mam z tym problem… Kiedyś był to problem ogromny, teraz jest nieco mniejszy, ale jest. M.in. dlatego sięgnęłam po książkę o. A. Pelanowskiego „Odejścia”. Dzięki niej wiem, że zawsze jest tak: coś tracisz – ale dlatego, żeby Bóg mógł cię obdarować czymś nieporównywalnie większym. Tracenie jest tworzeniem miejsca dla NOWEGO. Tak, cenię sobie tę książkę, lubię do niej wracać, jest mi potrzebna, ale… nie jestem tak blisko Jezusa, jak byli Apostołowie. I gdy przychodzi do mnie myśl, że mogę stracić coś dla mnie bardzo cennego – nie umiem się cieszyć – jak oni. Raczej jest mi smutno…
    Pozdrawiam 🙂

    #7 julia
  8. Dziekuje Julio ,niezapominajko

    Gleboko wierze,ze te smutne rozstania /tracenia/ w mojej rodzinie sa wlasnie po to, aby nas obdarowac czyms nieporownywalnie wiekszym,ze to jest wlasnie tworzenie miejsca dla NOWEGO
    Po ludzku patrzac na to wszystko trudno odczuwac radosc , ale mam pokoj i nadzieje

    pozdrawiam

    #8 Tereska
  9. Dziękuję Wszystkim za modlitwę z racji mojego pobytu w szpitalu /Centrum Onkologii w Bydgoszczy). Jestem już po zabiegu. Wszystko dobrze.
    Dziękuję też za życzenia z racji 8 rocznicy sakry biskupiej, które różnymi drogami do mnie docierają.
    Pozdrawiam i polecam Was wszystkich Panu Bogu w modlitwie
    BpZbK

    #9 bp Zbigniew Kiernikowski
  10. Nic nie wiedzialam o chorobie Ksiedza Biskupa ale obiecuje modlitwe

    pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego zgodnie z wola Boza

    #10 Tereska
  11. #5 Niebo jest w Tobie i obok Ciebie.Tylko tak trudno nam dojrzeć /od dojrzewania :)/.A Jezus poszedł Tam i Tu.JEST wszędzie.

    #11 Ka
  12. Niech Pan, który wybrał Ksiedza Biskupa na Pasterza Kościołą Siedleckiego, zachowa Wasza Ekscelencję po najdłuższe lata. Modlimy się o to.
    No i niech ksiądz Biskup szybko wraca, bo ugory czekają na podorywkę.:-)

    #12 duszpasterz
  13. A mnie ta radość apostołów troszkę zaskoczyła. Myślałam, że zrozumieli „wszystko” dopiero po pięćdziesiątnicy. Jakoś nigdy wcześniej nie dostrzegłam tych słów Łukasza o radości… niesamowite.

    #13 morszczuk
  14. Jezus posyłając swego Ducha, zaczął żyć w nich, w ich sercach, w nich samych. Wtedy stał się im jeszcze bliższy niż przedtem, gdy chodzili za Nim, a On ich nauczał. Był w nich. Uczniowie cieszyli się, bo rozumieli tę różnicę i doceniali Jego bliskość, wiedzieli, że będzie z nimi zawsze.
    My możemy uwierzyć słuchając Słowa, ucieszyć się i oczekiwać na tę moc od Boga, który przychodzi od razu do naszego serca, abyśmy byli jedno z Nim.
    I dlatego warto żyć. I wtedy jesteśmy też jedno ze sobą(nawet jeśli różni, jesteśmy jedno).
    Pozdrawiam Księdza Biskupa

    #14 AnnaK
  15. Czytam: „…Jezus polecił więc im, by pozostali w mieście (w Jerozolimie), aż to się stanie. Ta moc z wysoka to Duch Święty, który przywraca człowieka Bogu. Dokonuje On tego we wnętrzu człowieka, który z wiarą czeka na spełnienie obietnicy… Jest to czekanie, w którym człowiek wpatrzony w Jezusa i posłuszny Jego Słowu, pozostaje na swoim miejscu tak długo, aż jako przepełniony Duchem Świętym , czyli wyposażony w ową moc z wysoka, nie będzie gotów całkowicie oddać swego życia na podobieństwo Jezusa w służbie jednania.

    Apostołowie więc z wielką radością wrócili do Jerozolimy. Po Zesłaniu Ducha Świętego..”

    [slysze:
    D G D G
    Duchu Święty wołam przyjdź
    D G D G
    W sercach rozpal ogień swój
    fis h
    Jedno uczyń z naszych serc
    e C A
    Miłość, radość, pokój wlej
    (2010-05-23)]

    #15 Jurek
  16. Wlasnie, Bozego Blogoslawienstwa, prowadzenia Ducha Swietego i opieki Matki Bozej w 8 liturgiczna rocznice konsekracji biskupiej.
    Jerzy

    #16 Jurek
  17. „Radość większa niż smutek rozstania”… Tak po ludzku – bardzo trudne do zrozumienia i zaakceptowania.
    Przeczytałam ostatni fragment rozważań Ks. Biskupa „ (…) jak my przeżywamy rozstania ze wszelkimi naszymi planami (…) Na ile jest w nas świadomość, że spełnienie się w nas obietnicy Ojca, która zmierza do czynienia z nas dzieci Boga, nie jest owocem naszego działania, lecz posłusznego trwania i przyjmowania tego, co po ludzku może wydawać się bezsensem (…)” i zaczęły przesuwać się w mej pamięci obrazy jak w kalejdoskopie, choć sprzed dwudziestu kilku lat, ale bardzo wyraźne: 1. nauczycielem – odpowiedź zapisana w klasie ósmej na pytanie: „Kim chciałbyś w życiu zostać?”… 2. młoda dziewczyna wprost po maturze, zagubiona nawet w Siedlcach, bo do tej pory najlepiej jej w niewielkiej wiosce u boku najbliższych, w liceum sąsiedniego miasteczka, gdzie prawie wszyscy się znają… 3. egzaminy na studia i ogromny strach w którymś momencie, że nie zda, nie da rady, nie podoła, że z własnej winy może zaprzepaść szansę… 4. wielki żal, ból, szloch i tak bardzo gorąca modlitwa przed wizerunkiem Chrystusa Miłosiernego, bo tylko to, jak jej się wtedy zdawało, pozostało… 5. dalsza część egzaminów ustnych zdanych z łatwością… 6. lata studiów, nie ma samych sukcesów, ale z pomocą Bożą dobiegają końca z dobrym wynikiem, nawet, gdy obok jest już mąż i mały synek… 7. studia podyplomowe – to wszystko przebiega jakby z wielką łatwością… 8. praca zawodowa – NAUCZYCIEL! Pierwsze lata nauczycielskie, zabieganie, ciągły ruch, PRACA Z UCZNIAMI I DLA UCZNIÓW… 9. kilkanaście lat pracy w zawodzie i powrót do pierwszych przedstawionych obrazów, i UŚWIADOMIENIE sobie, że wszystko, co do tej pory się działo, nie jest przypadkiem, że taka jest WOLA BOŻA, a moment tak intymnej rozmowy z Chrystusem, jak przed egzaminami na studia, nie powraca. Dlatego taki ważny, to moment całkowitego zawierzenia się BOGU I SYNOWI, moment uchwycenia się ICH i oddania w OPIEKĘ, jak UFAJĄCE DZIECKO. A dzięki DUCHOWI ŚWIĘTEMU możliwy do zrozumienia, uświadomienia sobie rzeczywistości, właściwego jej odczytania… 10. następne lata pracy związane z nauczaniem uczniów, ale już i świadomym przekazywaniem im tej PRAWDY, że najlepiej zawierzyć BOGU i uchwycić się GO w życiu… Dziś jest to trudne, może nikt nie słuchać, ale ufam, że moje słowa, tak, jak ja zrozumiałam po latach, że trzeba MU UFAĆ, zrozumieją choć niektórzy moi uczniowie. I choć rozstania z wychowankami są trudne, nie są już smutne, bo czekam na ich dalszy rozwój, dojrzałość i cieszę się nią, gdy nawet przypadkowo kogoś z nich spotkam…

    #17 Małgorzata W.
  18. Bardzo gorąco i serdecznie pozdrawiam, Księże Biskupie! 🙂

    #18 Małgorzata W.

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php