Po POGRZEBIE – 18 kwietnia 2010

by bp Zbigniew Kiernikowski

 

Wczoraj w Krakowie odbyły się uroczystości pogrzebowy Pary Prezydenckiej Państwa Lecha i Marii Kaczyńskich. Poprzedzone zostały one tyloma ceremoniami i wyrazami hołdu i czci oraz modlitwami w całej Polsce i w różnych zakątkach świata, szczególnie tam, gdzie są obecni Polacy. We wczorajszych uroczystościach żałobnych uczestniczyli przedstawiciele wielu Państw a przede wszystkim rzesza ludzi – nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale z całej Polski i zza granicy.

W następnych dniach odbędą się uroczystości pogrzebowe kolejnych Ofiar. Dziś Biskupa Tadeusza Płoskiego, Ordynariusza Polowego i jego sekretarza, Ks. Płk. Jana Osińskiego oraz Ostatniego Prezydenta Rzeczpospolitej na Uchodźctwie, P. Ryszarda Kaczorowskiego. Tak będzie trwało jeszcze przez pewien czas, aż zostaną pochowani wszyscy, którzy zginęli pod Smoleńskiem w katastrofie 10 kwietnia. Pamięć z powodu odejścia tych Ludzi będzie jednak trwała zarówno pośród Najbliższych jak i w całym Narodzie.

 

1. W służbie prawdzie o Katyniu

Bolesne wydarzenia tych ostatnich dni przywołują także to, co stało się przed 70 laty. Ukazuje się ścisły związek między tymi wydarzeniami. Dostrzegamy, jak prawda o zbrodni w Katyniu, która miała być niejako programowo ukryta, uzyskała nowy medialny nośnik i woła na cały świat. Jest to nośnik bolesny ale niezaprzeczalnie jasny. Jest on związany z nową Ofiarą tych, którzy wszystkimi swoimi siłami służyli tej prawdzie za życia, a teraz po śmierci stali się jeszcze bardziej wymownymi jej głosicielami. To wokół Nich skupiają się kanały informacyjne całego świata.

 

2. W służbie prawdzie w Narodzie

Nagłe i tragiczne odejście Pary Prezydenckiej stało się też okazją do bliższego ukazania tych Osób jako oddanych Polsce i wartościom, na których można i trzeba budować relacje w społeczeństwie oraz jako bliskich każdemu człowiekowi. Stąd tak znamienna reakcja Polaków wyrażająca się w spontanicznej manifestacji obecności, modlitwy, życzliwości w różnych przejawach społecznego życia naszego Narodu, jakie się ujawniły w ostatnich dniach. Słyszymy powtarzane często twierdzenie, że trzeba było śmierci Prezydenta i Jego Małżonki, aby dotarło do powszechnej świadomości prawdziwe oblicze Ich życia i służby Narodowi. Stawia to nas wszystkich wobec pytania o prawdziwość przekazywanego nam dotychczas przez media obrazu tej służby i wiarygodności licznych sondaży.

 

3. Zadanie dla nas

Nie ulega wątpliwości, że bolesne wydarzenia są dla nas wszystkich swoistym trudnym darem i zadaniem. Otwierają nam wszystkim na nowo oczy na wydarzenia i na osoby. Pozwalają też nam patrzeć innym okiem na siebie wzajemnie. Są wołaniem o to, byśmy stawali jako świadkowie prawdy i tych wszystkich wartości, który nie przemijają i są fundamentem budowania rodziny ludzkiej.

Myślę, że będzie czymś stosownym i pożytecznym, aby także na tym blogu umożliwić wymianę myśli i udostępniać wypowiedzi, które mogą nam wszystkim służyć do lepszego rozumienia tych wszystkich wydarzeń – z ostatnich dni ale też z różnych bolesnych momentów naszej historii – jako swoistej mowy Pana Boga do nas wszystkich.

Zachęcam do dzielenia się i wzajemnego ubogacania się tym, co dzisiaj zostaje nam dane, a co jest okupione ofiarą naszych Sióstr i Braci.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

48 komentarzy

  1. Cisza zeszłego tygodnia mija. Co robić gdy słychać opinie zakłamujące, to co się stało? Jak reagować? Milczenie boli, bo to zdrada tego, który jest oczerniany. Z drugiej strony – dyskusje prowadzić będą do kłótni, a mogą do nienawiści. Co robić?

    #1 Zbyszek
  2. Wydarzenia tragiczne miały miejsce w czsie pierwszego tygodnia po Wielkiej Nocy. Splot wydarzeń jest znamienny, a sam wypadek nie do końca jasny, dlaczego to się stało…
    Cały świat staje codziennie w obliczu śmierci, odchodzenia ludzi do wieczności.
    Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły światem polityki i obserwować można zjednoczenie się większości narodu w obliczu śmierci…i spraw ostatecznych dla k a ż d e g o człowieka.
    Jest to niesamowita nauka pokory i doświadczenie kruchości życia, przeżywane przez cały naród jednocześnie.
    Oczy całego swiata zwrócone są na Polskę i Polaków. Czy coś się odmieni w naszym kraju na lepsze? Czas pokarze i najbliższe wybory prezydenta i nie tylko…może coś drgnie w ludzkich sumieniach i wzajemnych relacjach?!

    #2 Jowita
  3. …jak to piękne,religijno-polityczne widowisko ma się do cichego pochówku Jezusa Chrystusa i wielu świętych pochowanych w ukryciu przed medialnym okiem publiczności? janusz f.

    #3 baran katolicki
  4. Ofiara Katynia (I i II) jasno mówi, że mówienie, stawanie po stronie prawdy urasta do roli cnoty heroicznej. Wymaga złożenia w ofierze nawet swojego życia, przynajmniej z tym trzeba się liczyć. Zwłaszcza, w odniesieniu do Ofiary II jest to o tyle istotne, że wydawać by się mogło, w dobie „pokoju i sprawiedliwości” nie trzeba toczyć żadnych wojen. A wojna trawa. Wojna o prawdę, wojna o sumienie.
    I niech coś rzeczywiście drgnie, np. nasze serce, bo to jedyna nasza broń.

    #4 fnowa
  5. Ad #1 Zbyszek
    Może to jakieś wyjście, posłuchaj. Niedawno w gronie moich znajomych ktoś zaczął przytaczać takie sensacyjne opinie i wtedy ktoś inny: „Nie mówmy o tym na razie, lepiej tego nie powtarzać” Pozostali podchwycili te słowa i tak zmieniliśmy temat łagodnie i bezboleśnie.

    #5 AnnaK
  6. Tym, co najbardziej dało mi do myślenia, był ostry kontrast. Jakże inaczej media opisywały działania Prezydenta Kaczyńskiego jeszcze nawet dzień przed katastrofą niż po niej…
    Czuję się oszukiwana i manipulowana…
    Trzeba było takiej tragedii, by Polacy mogli dowiedzieć się, że Prezydent był człowiekiem Wiary, Prawdy, Patriotyzmu. Że był człowiekiem ciepłym, mądrym, szukającym porozumienia, wdzięcznym słuchaczem i spieszącym z pomocą bliźnim…
    Myślę, że szczególnie młodzi mają mętlik w głowie. Która wersja opisująca Prezydenta jest prawdziwa? – zastanawiają się. Tak przecież ufają przekazom medialnym… Słuchają bezkrytycznie, przyjmują je za swoje, na ich podstawie tworzą swój (czy swój?) ogląd rzeczywistości. Teraz przekonują się, że jednak można kłamać „w żywe oczy”. Tylko KIEDY media kłamały? Niektórzy młodzi mówią, że teraz, bo o zmarłych nie mówi się źle…
    To smutny wniosek, bo to znaczy, że nie doceniają PRAWDY, usprawiedliwiają kłamstwo…

    #6 julia
  7. Zobaczyłem w tych wydarzeniach, że:
    1. śmierć przychodzi jak złodziej w nocy; wbrew naszym planom i naszej logice: nic nie znaczy tutaj nasza władza, majątek, tytuły, etc.
    2. media potrafią wykreować obraz na swoją potrzebę; przez 5 lat nie widziałem w tv zdjęć Pary Prezydenckiej jako szczęśliwych małżonków. Przykładowo: scena poprawiania przez P. Kaczyńską krawata Mężowi lub dostarczanie Mu kanapek określane było mianem zacofania, obciachu, itd… A tym czasem to była po prostu normalność, która nie ugięła się pod naciskiem PR-u.
    3. Wierzę, że nawrócimy się do korzeni naszej państwowości, czyli do chrześcijaństwa. To jest gwarancją naszej pomyślności we wszystkich wymiarach życia: relacja z Jezusem Chrystusem.
    4. Po ludzku patrząc: nie wierzę, że to był po prostu wypadek…

    #7 sylwester_cssr
  8. Wg mnie smutnym zgrzytem była nieobecność podczas uroczystości pogrzebowych Pary Prezydenckiej przedstawiciela Stolicy Apostolskiej. Przez to nie dość została uczczona pamięć o jedynym tak katolickim prezydencie Europy…

    #8 janek
  9. #3 Januszu,
    znamy się na tym blogu od dawna. Dużo Ci zawdzięczam, swoją częstą pokorą dajesz świadectwo naśladowania Chrystusa. Ale – ośmielę się tak nazwać – Twój prawie przyjaciel (czy przez internet można być przyjacielem w pełni?) muszę powiedzieć, to co powiem. Oceniasz to co się wydarzyło. Piszesz o „widowisku”, porównujesz do cichego pochówku świętych. Muszę to powiedzieć: często mówisz że wisisz na krzyżu, ale tu wygląda na to że krzyż służy Ci do patrzenia z góry. Piszesz o cichych pogrzebach, to co powiesz o pogrzebie Jana Pawła II? Kardynała Wyszyńskiego? A co ze świętym Wojciechem!!!!??? Też widzieć w tym będziesz jakąś niegodność? A śmierć Chrystusa była cicha? Na uboczu? Mylisz się – to była często największa rozrywka publiczna. Przestań więc proszę tak bardzo patrzeć w swą pokorę, że aż zamienia się to w pychę!!! Nie patrz proszę przez pryzmat swojego zdania, ale woli Pana Boga! Jak się tak dzieje, to On z tego wyciągnie dobro. A owoce już widać: Rosjanie zaczynają widzieć zło w Stalinie, może przypomną sobie swoich pomordowanych, może i zastanowią się co ich armia wyprawia na Kaukazie. Jeśli życie jednego człowieka zostanie ocalone, a może wręcz zbawione, dzięki temu „widowisku”, to warto było je robić czy nie?
    Januszu, modlę się byś z wyrozumiałością dla mnie przeczytał to co napisałem. Może pomoże Ci to spojrzeć w Prawdzie nie tylko na to co się stało, ale także na siebie, swoją rodzinę, wspólnotę, świat. Sednem chrześcijaństwa nie jest umieranie na krzyżu, ale zmartwychwstawanie dzięki Panu. I jak umierać możemy codziennie, tak po stokroć bardziej mamy zmartwychwstawać!

    #9 Zbyszek
  10. Ja odczytuję podobnie jak janusz rzeczywistość polityczną ostatniego tygodnia. PR mówi i słusznie, że im bliżej zmarłego prezydenta będzie Platforma, tym trudniej będzie PiS wykorzystać tę postać jako trampolinę w wyborach prezydenckich.
    Trudno uwierzyć, że cała formacja polityczna nagle zmieniła o 180* zdanie o osobie, którą skutecznie neutralizowała przez całą kadencję. I nie chodzi tu o stawianie zarzutów czy ocenianie kogoś, tylko trzeźwe stwierdzenie faktu.
    Jednak Bóg wchodzi ze swoim działaniem w każde, również nieczyste intencje ludzkie. Tutaj zgodziłbym się ze Zbyszkiem. Pojawiają się szanse na dawanie świadectwa, nieobrażanie się, pokazywanie pozytywnej drogi na przyszłość-POROZUMIENIA.
    Czy złym pomysłem byłaby rezygnacja z wystawiania swoich kandydatów i żerowania na zmarłych i poparcie kandydata neutralnego? Nawet stawianie takich pytań wobec zaistniałej katastrofy wskazuje inną perspektywę myślenia; myślenia w kategoriach interesu Państwa przed interesem partii.
    Od nas to również zależy. Każdy z nas może o tym mówić a może nawet coś zrobić, co leży w granicach jego możliwości.

    #10 grzegorz
  11. #6 Vacat stanowiska. Można więc teraz bez obaw dostrzec, że był człowiekiem.

    #11 Ka
  12. Przyszło mi do głowy że przecież … to takie ładne, peany teraz jak najgłośniej głosić.

    #12 Ka
  13. Ad # 6 Julia
    „Tym, co najbardziej dało mi do myślenia, był ostry kontrast. Jakże inaczej media opisywały działania Prezydenta Kaczyńskiego jeszcze nawet dzień przed katastrofą niż po niej…”
    Mnie też to razi.
    Ale ja wyciągam z tego inny wniosek. Wg mnie to pokazuje, jak prawdą można manipulować, traktować wybiórczo, jak pokazywać ją w różnym świetle w zależnosci od tego, co aktualnie jest bardziej wygodne i medialne.
    Prezydent, jak też inni którzy zginęli w katastrofie, mieli swoje wady i zalety.
    Taka jest prawda. Tak myślę.

    #13 basa
  14. Caly ten tydzien byl dla nas bardzo bolesny. Mozna powiedziec: Wielka Lekcja Historii. Co zrobilismy w tym tygodniu? O czym myslelismy…?
    W ubiegły wtorek taka lekcję Histori zrobiłem swoim dzieciom cała czwórke zabrałem do Warszawy, aby oddac ostatni Hold Parze Prezydenckiej. Udało nam sie dostac do Pałacu. Była godzina 15 (godzina Miłosierdzia), kiedy przechodzilismy przed Trumnami w Pałacu i cała rodzina odmawialismy Koronke do Miłosierdzia Bozego za wszystkich, ktorzy zgineli w tych niewyjasnionych okolicznosciach. Mysle, ze dzieci zapamietaja te Wielka Lekcje Historii.
    Juz sie pytały czy pojedziemy do Krakowa?
    Serdecznie pozdrawiam

    #14 m
  15. basa, weź wytłumacz mi te dwa zdania, bo nie rozumiem: „Taka jest prawda. Tak myślę.” a to, czego nie myślisz, może być prawdą? np. będziesz uważać, że ziemia jest płaska, to ona będzie płaska? więc to, co napisałaś jest prawdą, czy tylko tak myślisz?

    #15 mikado
  16. Ja uważam, że taka jest prawda.
    Ale ty możesz miec na ten temat inne zdanie.
    Chciałam podkreślic moją omylnośc. Tylko Bóg zna całkowitą prawdę.
    Ludzie przez bardzo długi czas uważali, że Ziemia jest płaska i uważali to za prawdę.
    A czy Ziemia była płaska?
    Czy ta odpowiedź ciebie satysfakcjonuje?
    Lubisz byc bardzo dociekliwy, ale przez to często odchodzisz od sedna sprawy i gubisz sens. To znowu jest tylko moja opinia i wcale nie musi byc prawdą. 🙂
    Pozdrawiam cię

    #16 basa
  17. A jeśli chodzi o sens to, jak myślisz (lub wiesz), to co napisałam jest prawdą?

    #17 basa
  18. #sylwester cssr.
    Pozwole sobie na ustosunkowanie do stwierdzenia:
    „3.Wierze, że nawrócimy się do korzeni naszej państwowości, czyli chrześcijaństwa”.
    Ja nie jestem taką optymistką, zwłaszcza że z perspektywy swojego miasta i uroczystościami związanymi z tymi wydarzeniami obserwuję „chrześcijaństwo”, na bazie którego pewne osoby pragną zabłysnąć, by załatwić swoje prywatne interesy.
    Z tego wnioskuje, że na pogrzebie zarabiają nie tylko firmy pogrzebowe. Zaś obłuda ciągle żyje i nie pozwala odnajdywać prawdy naszego życia, czyli stawiania na Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, tak na prawdę i do końca. Czego dowodem jest też powierzchowne przeżywanie świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
    Myślę, że przeżycie tej narodowej traumy też nie wiele wniesie w kwestii nawrócenia narodu.
    Barbara

    #18 Barbara
  19. …#9,Zbyszek…to prawda,jestem ukrzyżowany ale wciąż żywy.Umieram bardzo powoli bo nie mam wiary w zmartwychwstanie na tym świecie.Tu trzeba nieustanie zgadzać się na śmierć,która słusznie mi się należy.Nie trudno zauważyć we mnie pychę bo jestem normalnym grzesznikiem.Napewno masz za sobą spotkanie z Jezusem zmartwychwstałym.Ze mnie jest stary człowiek,który musi być codziennie krzyżowany i to we wszystkich członkach.Ponoć z wysokości własnego krzyża widać najlepiej nie tylko swoją bezsilność ale przede wszystkim zabójczą siłę innych.To bardzo dobrze,że nie tylko Ty ale również basa dostrzega moje ja ja.Trafna diagnoza to połowa sukcesu w terapi krzyżowej…Pozdrawiam…janusz f.

    #19 baran katolicki
  20. „Może coś drgnie w ludzkich sumieniach i wzajemnych relacjach” jakie to piękne Jowito.
    Myślę że to głównie zależy od nas od Ciebie i ode mnie. Chęć wyciągnięcia pomocnej ręki do drugiego, bycie aniołem dla bliżniego,którego się zna i wie że potrzebuje wsparcia. Życzę powodzenia.

    #20 Jozafata
  21. …jaki sens ma modlitwa:”od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie”?

    #21 baran katolicki
  22. Kościól docenił postawę śp. Prezydenta, nawet ta częśc Polskiego Koscioła, która byłą sceptyczna do osby Zmarłego. Chyba dopiero teraz dobrze widać, że straciliśmy (wierzący) zdecydowanego obrońcę wartości chrześcijańskich w życiu publicznym. Co nas czeka, jeśli pełnię władzy przejmą ludzie, którzy tylko przy okazji wyborów mówią, że są wierzącymi? Bieg po władzę się rozpoczął.

    duszpasterz

    #22 duszpasterz
  23. Ksiądz Biskup napisał, że na tym blogu można wymieniać myśli i udostępniać wypowiedzi, które mogą nam wszystkim służyć do lepszego rozumienia tych wszystkich wydarzeń – z ostatnich dni. To ja pozwolę sobie zamieścić tekst ks. Marka Dziewieckiego, który wśród setek przeróżnych komentarzy zwrócił moja UWAGĘ i….zmusił wręcz do refleksji. ” Oblicza Katynia i elity narodu

    Dramat Katynia powtarza się wtedy,
    gdy człowiek zabija w sobie dobro, prawdę i piękno.

    Siedemdziesiąta rocznica zbrodni, jakiej dopuścili się Rosjanie na elicie narodu Polskiego w Katyniu, wiąże się z dramatem katastrofy lotniczej w Smoleńsku, w której życie straciła część współczesnej elity naszego narodu. Te dwa wydarzenia są wezwaniem nie tylko do żałoby i ciszy w obliczu tych tragicznych wydarzeń, ale także do refleksji nad naszą teraźniejszością i przyszłością.
    Warto uświadomić sobie fakt, że różne są przejawy dramatów w relacjach międzyludzkich, których symbolem stał się mord w Katyniu. Pierwsze oblicze Katyńskiego dramatu to wydarzenie historyczne z kwietnia 1940 roku, kiedy to wróg Polski i Polaków zamordował intelektualną i patriotyczną elitę naszego narodu. Jednak Katyń ma także bardziej ukryte, zamaskowane oblicza. Drugi Katyń pojawia się wtedy, gdy już nie obcy wróg, ale Polak dla Polaka staje się krzywdzicielem, prześmiewcą, zdrajcą. Krzywdy, jakich jedni obywatele doświadczają we własnym Narodzie na skutek niesprawiedliwości, korupcji czy prywaty ze strony rodaków, są równie bolesne i groźne dla istnienia narodu i państwa, co jawna przemoc ze strony zewnętrznego wroga. Trzecie oblicze Katynia ma miejsce wtedy, gdy w naszych rodzinach brakuje miłości. Człowiek to ktoś, kto cierpi wtedy, gdy jest krzywdzony przez ludzi obcych lub gdy jest niekochany przez swoich bliskich. Początkiem łamania przysięgi małżeńskiej i cierpienia w rodzinach nie są zdrady czy przemoc, lecz brak słów i znaków miłości na co dzień. Małżonkowie ślubują sobie przecież to, że będą się wzajemnie kochać, a nie że ledwie powstrzymają się od wyrządzania sobie nawzajem krzywdy.
    Jest wreszcie czwarte, najbardziej ukryte i w pewnym sensie najbardziej tragiczne oblicze dramatu, jakiego symbolem stał się Katyń. Otóż Katyń powtarza się wszędzie tam, gdzie człowiek zabija w samym sobie to, co w nim Boże i najpiękniejsze. Każdy z nas ma do stracenia znacznie więcej niż tylko zdrowie czy życie doczesne. Największym skarbem każdego człowieka jest jego godność, wolność, czystość, świętość i trwanie na drodze zbawienia. Ochrona tych wartości w sobie to warunek trwania na drodze błogosławieństwa i życia w każdej rzeczywistości, czyli nawet wtedy, gdy moi bliscy mnie nie kochają, gdy rodacy mnie krzywdzą czy gdy najeźdźca próbuje mnie zabić. Przed krzywdą z zewnątrz potrafimy się bronić, ale jakże trudno obronić się przed samym sobą, przed własną słabością, naiwnością, egoizmem czy przewrotnością.
    Rezygnacja z dorastania do miłości i odpowiedzialności, szukanie chwilowej przyjemności za każdą cenę, kierowanie się popędami czy emocjami, życie kosztem innych ludzi to początek każdego dramatu, którego końcem mogą być nowe przejawy zbrodni katyńskiej. Jednym z takich przejawów jest okrucieństwo rodziców, którzy zabijają swoje nienarodzone jeszcze dzieci. Jeśli człowiek nie szanuje własnej godności i powołania do świętości, to małżonkowie nie uszanują siebie nawzajem i nie pokochają swoich dzieci, Polak stanie się krzywdzicielem Polaka, a nasz naród stanie się ponownie łatwym łupem i ofiarą wrogów zewnętrznych, którzy w XXI wieku nie przychodzą już z karabinami maszynowymi, ale z wyrafinowaną ideologią czy technologią niszczenia.
    Jedyną skuteczną obroną przed nowymi formami kolejnych dramatów między ludźmi, których symbolem stał się dla Polaków – a na skutek tragedii pod Smoleńskiem – także dla Europy i świata mord w Katyniu, jest troska każdego z nas o obronę w sobie i wokół siebie dobra, prawdy i piękna. Los ludzkości zależy od postawy poszczególnych ludzi, a suwerenność Narodu zaczyna się od osobistej wolności jego poszczególnych obywateli. Wszystko zaczyna się od tego, co dzieje się w sercu pojedynczego człowieka. Właśnie dlatego Chrystus nie nawoływał do rewolucji społecznej, lecz poszczególnych ludzi wzywał do nawrócenia i do naśladowania Jego miłości. Jeśli nie wychowamy w sobie i wokół siebie szlachetnych ludzi na miarę ideałów Ewangelii, to każdy system społeczny – łącznie z demokracją – zamieni się w system manipulacji, niesprawiedliwości i krzywdy, a pojawienie się nowych dramatów na miarę Katynia stanie się jedynie kwestią czasu. Relacje międzyludzkie zależą od poszczególnych ludzi, a nie od systemów społecznych. Nie wracajmy już do magicznego myślenia marksistów, którzy twierdzili – a niektórzy z nich może nawet w to wierzyli – że to ustrój zmienia człowieka, a nie że to człowiek decyduje o faktycznym sposobie funkcjonowania danego ustroju.
    Dramat z Katynia i Smoleńska może stać się dla każdego z nas początkiem nadziei, pod warunkiem jednak, że przyjmiemy od Boga dar życia z powagą i odpowiedzialnością. Tylko wtedy jesteśmy w stanie tak solidnie i tak stanowczo zadbać o osobisty rozwój, by stać się częścią elity naszego narodu. Historia najnowsza nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, że kryterium przynależności do elity narodu nie jest wykształcenie ani stanowisko, lecz mądrość i uczciwość. Jedynie nowe elity narodu mogą uchronić nas przed nowym Katyniem.

    #23 Kasia
  24. Tak więc, bądźmy mądrzy i uczciwi stając się nową eleitą narodu a to uchroni nas przed kolejnym „Katyniem”.

    #24 Kasia
  25. #23 Kasia
    Kasiu,
    napisałem i zachęcałem do wymiany myśli. Natomiast jestem powściągliwy z udostępnianiem miejsca na wklejanie materiałów innych Osób – szczególnie długich tekstów. Chociaż tego nie wykluczam, jak zresztą widzisz.
    To taka formalna uwaga.
    Mam nadzieję, że będę zrozumiany. Jeśli będzie trzeba, to wyjaśnię dlaczego.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #25 bp Zbigniew Kiernikowski
  26. #21 Janusz,
    rzeczywiście – na pierwszy rzut oka ta modlitwa może się wydawać bezsensowna. Bo wolelibyśmy umrzeć nagle i niespodziewanie…
    Ale po głębszym zastanowieniu się – modlitwa ma sens.
    Bo przed śmiercią dobrze jest postawić sobie pytania: „gdzie jestem?”, „skąd przychodzę?”, „dokąd zmierzam?”, „czy pogodziłam się z Bogiem?”, „czy pogodziłam się z bliźnimi?”, „czy powiedziałam bliskim to, co chciałam?”.
    Dawniej istniała nawet tak zwana „ars moriendi” – sztuka umierania, czyli sztuka godnego przechodzenia na drugi brzeg. Nagła i gwałtowna śmierć uważana była za przekleństwo, gdyż uniemożliwiała odpowiednie przygotowanie się do tego momentu…
    Pozdrawiam 🙂

    #26 julia
  27. Ad #26 julia
    Julio,
    Ars moriendi” istniała i istnieje, lecz jest mało brana pod uwagę. To jest jeden ze znaków pewnej dekadencji współczesnego człowieka.
    Stąd też m.in. w naszych współczesnych społeczeństwach rodzi się tyle problemów w życiu.
    Zawołanie „Memento mori” pomaga bowiem właściwie żyć. Nie jest dobrze, gdy jest nieobecne w świadomości człowieka lub gdy go straszy lub bagatelizuje.
    Chrześcijanin od momentu uświadomienia sobie chrztu uczy się współżyć ze śmiercią. To mu pomaga żyć w pokoju i błogosławieństwie we wszystkich okolicznościach życia.
    Dziękuję za tę uwagę.

    #27 bp Zbigniew Kiernikowski
  28. Przepraszam…
    ja już rozumiem dlaczego.
    Bardzo przepraszam…

    #28 Kasia
  29. #27 Ks. Bp,
    tak, wyraziłam się nieprecyzyjnie.
    „Ars moriendi istnieje, lecz jest mało brana pod uwagę”
    Pozdrawiam 🙂

    #29 julia
  30. Czy trzeba było aż tak strasznej tragedii, aby dla wielu otworzyły się oczy na to, jaki wpływ na nas mają media?
    Teraz w obliczu tej katastrofy mówi się dużo o patriotyzmie, o prawdzie historycznej itd. Szkoda tylko, że te tak wielkie wartości były wręcz deptane i głosowano przeciwko nim (niektórzy posłowie z naszego regionu również).
    Jasno pokazuje to głosowanie nad ustawą o IPN.

    #30 Karolina
  31. julio,Ks.Biskup
    Uczestniczyłem dzisiaj w pogrzebie.Rzeczywiście ksiądz wypowiada słowa , że Bóg dokończył w życiu zmarłej dzieła zapoczątkowanego na Chrzcie Świętym.Dopiero teraz odkrywam, że ktoś wiele lat temu układając formuły do takich ceremonii pozostawił przekaz wiary. Wiele osób płakało.A we mnie rosła radość, bo stała mi przed oczami ceremonia Chrztu niedawno przeżywana,radość obecnych przy pokazywaniu ochrzczonych niemowląt.Czy można cieszyć się przy Chrzcie i płakać na pogrzebie?

    #31 grzegorz
  32. # 19 Januszu, ja często, gdy czytam twoje komentarze mam wrażenie, ze ty zza tego swojego krzyża nie widzisz Boga.
    Krzyż staje się twoim bogiem, któremu oddajesz cześć.
    W odpowiedzi dla Zbyszka napisałeś: „Na pewno masz za sobą spotkanie z Jezusem zmartwychwstałym.”
    A ty masz?
    Proszę cię, napisz coś o Bogu.
    Napisz, jaki jest Bóg dla ciebie, co ci daje? Co ci daje przez krzyż?

    #32 basa
  33. #31 Grzegorzu,
    Wg mnie płacz na pogrzebie nie kłóci się z wiarą w Zmartwychwstałego Chrystusa, z którym żyję od chrztu świętego.
    Bo na pogrzebach –
    – płaczę nad sobą:
    że nie porozmawiam, nie wysłucham, nie zwierzę się, nie spojrzę w oczy, nie napiszę listu, już nie zadzwonię…
    – płaczę nad bliskimi zmarłych:
    że ponieśli stratę…
    – płaczę z bezsilności, gdy widzę rozpacz bliskich (bo ta powinna być obca chrześcijaninowi)…
    Pozdrawiam 🙂

    #33 julia
  34. Nie rozumiem, z jakiego powodu skasowano linki, które zamieściłam w wypowiedzi #30 dotyczące poruszonych tematów .

    #34 Karolina
  35. Ad #34 Karolina
    Karolino,
    Jako jedną z zasad tego blogu przyjąłem to, że zasadniczo nie wklejam linków. Na początku jakiś czas tak było. Teraz zaś bardzo wyjątkowo.
    Jestem też powściągliwy z udostępnianiem miejsca na wklejanie materiałów innych osób – jak napisałem Kasi # 25.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #35 bp Zbigniew Kiernikowski
  36. …#32,basa…Chwalebny krzyż
    Ref.
    Chwalebny krzyż zmartwychwstałego Pana
    jest drzewem mojego zbawienia;
    on moim pokarmem, on moją rozkoszą,
    w jego korzenie wrastam,
    w jego gałęziach odpoczywam.

    1. Jego rosa mnie ożywia,
    jego powiew mnie użyźnia,
    w jego cieniu postawiłem mój namiot.
    On w głodzie jest pokarmem,
    w pragnieniu źródłem wody,
    moim okryciem w nagości.
    Stroma ścieżka, moja droga wąska,
    drabina Jakuba, łoże miłości,
    gdzie nas poślubił Pan.

    2. W trwodze tyś obroną, w potknięciu podporą,
    w zwycięstwie koroną,
    w walce tyś nagrodą.
    Drzewo życia wiecznego,
    podpora wszechświata,
    kościec ziemi,
    twój wierzchołek sięga nieba,
    a w twoich ramionach otwartych
    jaśnieje miłość Boga.
    Ref.
    Chwalebny krzyż zmartwychwstałego Pana
    jest drzewem mojego zbawienia;
    on moim pokarmem, on moją rozkoszą,
    w jego korzenie wrastam,
    w jego gałęziach odpoczywam.

    1. Jego rosa mnie ożywia,
    jego powiew mnie użyźnia,
    w jego cieniu postawiłem mój namiot.
    On w głodzie jest pokarmem,
    w pragnieniu źródłem wody,
    moim okryciem w nagości.
    Stroma ścieżka, moja droga wąska,
    drabina Jakuba, łoże miłości,
    gdzie nas poślubił Pan.

    2. W trwodze tyś obroną, w potknięciu podporą,
    w zwycięstwie koroną,
    w walce tyś nagrodą.
    Drzewo życia wiecznego,
    podpora wszechświata,
    kościec ziemi,
    twój wierzchołek sięga nieba,
    a w twoich ramionach otwartych
    jaśnieje miłość Boga.
    Pozdrawiam Cię…janusz f.

    #36 baran katolicki
  37. Myślę o tych, którzy tak wiele łez przelali, tyle bólu, tyle nocy bezsennych, strachu, niesprawiedliwości, tyle krzywdy. To przecież całe pokolenia uciskane, prześladowane. Tego się nie da ogarnąć, opisać, zebrać, nie mówiąc już o wynagrodzeniu, czy uśmierzeniu bólu, pociesze jakiejś. Ten film, „Katyń” jest bardzo dobry, ale to tylko sygnał, iskra prawdy, a tych cierpień było jeszcze o wiele wiele więcej. Czy mogę coś dla nich zrobić? Mogę pamiętać. Modlić się. Żyć najlepiej, jak potrafię. Nie będę milczeć słysząc, jaki to jest „beznadziejny” nasz kraj, a jakie wspaniałe są inne kraje.

    #37 AnnaK
  38. Dziękuję Bogu, że urodziłem się w Polsce!

    #38 Zbyszek
  39. #36 Janusz
    Pięknie. Szkoda, ze nie własnymi słowami.
    Nie chciałabym być uparta i trwać przy swoim zdaniu, być może jestem w błędzie, ale dla mnie to Bóg – Jezus Chrystus- Duch Święty jest moim pokarmem. Moją obroną, moją podporą, moją nagrodą, moim życiem, moim źródlem wody (życia), moją drogą, moją miłością.
    Jest moim Bogiem.
    I to On pomaga mi nieść moje krzyże…
    Nie mam ich tak wiele i tak ciężkich jak twoje, ale bez Boga nie udźwignęłabym nawet tych.
    Już zrozumiałam różnicę między mną a tobą.
    Ja sie nie chlubię moimi krzyżami, bo nie mam czym. Ja wielbię Boga za to, ze mi pomaga je nieść.
    Dzięki Ci, Panie, za to, że jesteś, że się objawiasz; za to że dajesz mi siły do życia…

    #39 basa
  40. …basa
    …chwalebny /nie przeklęty/ krzyż to moja pępowina z Bogiem…
    janusz f.

    #40 baran katolicki
  41. W przyszłości czeka nas wiele decyzji ważnych dla Polski i naszej tożsamości.
    „Jeśliby ktokolwiek z was zszedł z drogi prawdy, a drugi go nawrócił, niech wie, że kto nawrócił grzesznika z jego błędnej drogi, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje liczne grzechy” (Jk 5,19-20).

    #41 Karolina
  42. # 41 Janusz
    Chcę zrozumieć ciebie, dlatego pytam.
    Czy pisząc „chwalebny krzyż” masz na myśli krzyż Pana Jezusa, czy swoj ?
    Piszesz zbyt ogólnie.
    Pępowina to coś co łączy z matką. Rozumiem, że twój krzyż łączy cię z Bogiem. Czy w takim razie, gdybyś go nie miał, miałbyś Boga gdzieś?
    Czy gdy spotyka ciebie coś dobrego, czy miłego nie widzisz w tym działania Boga?
    Czy jeśli Piotruś tak, jak Eneasz z dzisiejszego czytania zostałby uzdrowiony, a to pozbawiłoby cię krzyża i przerwało pępowinę, to twoja więź z Bogiem też zostałaby przerwana? Nie cieszyłbyś się i nie wielbił Go? Będąc jeszcze blizej?
    Sama nie wiem, do czego prowadzą te moje pytania…

    #42 basa
  43. …basa,
    ja nie jestem w stanie dzwigać żadnego krzyża. W jakimś sensie potrafię pogodzić się z karą za moje grzechy, ale to nie ma nic wspolnego z krzyżem. Krzyż to niezasłużone cierpienie. To niesprawiedliwe cierpienie. To choroba Piotra, to utrata pracy, to moje dzieciństwo i wiele innych historii.
    Takie doświadczenia ,które mi się nie należą, a które mnie spotykają niesprawiedliwie nazywam krzyżem.
    Nie potrafię sam zgodzić się na nie, a co dopiero dzwigać je. Normalnym cudem jest to, że dzisiaj krzyż nie jest dla mnie przekleństwem. Krzyż jest jedynym miejscem, gdzie jestem prawdziwy. Gdzie spotykam nie tylko kochającego Boga, ale kochającą żonę i dzieci. Nie można być bliżej Boga jak na własnym krzyżu…
    janusz f.

    #43 baran katolicki
  44. #43 Janusz
    Dziękuję za twoje świadectwo. Zawsze myślałam, że my w gruncie rzeczy aż tak bardzo się nie różnimy. A różnice wynikają raczej z różnego sposobu wypowiadania się.
    Mogę podpisać się pod twoim postem z jednym maleńkim wyjątkiem, ale pominę go milczeniem.

    #44 basa
  45. P.S.
    Lubię, jak piszesz tak konkretnie, bo wtedy nie muszę się domyślać, co miałeś na myśli.

    #45 basa
  46. …basa,prawdziwa miłość jest zawsze krzyżowana…Pozdrawiam Cię…janusz f.

    #46 baran katolicki
  47. Janusz, pozwolę ci mieć własne zdanie na ten temat 🙂
    Bo znowu wyjdzie, ze myślimy podobnie tylko inaczej to nazywamy.

    #47 basa
  48. „prawdziwa miłość jest zawsze krzyżowana”
    tak, podpisuje się pod tym! I to nadaje sens i – w sumie – radość życiu
    🙂

    #48 Zbyszek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php