Weszliśmy w Wielki Post. W pierwszą niedzielę Wielkiego każdego roku jest czytana ewangelia o kuszeniu Jezusa na górze. Czytamy kolejno ewangelie wg Św. Mateusza, wg św. Marka i wg św. Łukasza. Każdy z Ewangelistów przedstawia tę scenę w trochę inny sposób stosownie do koncepcji literackiej i teologicznej napisanej przez siebie Ewangelii. Istotne momenty i samo przesłanie wynikające z tego wydarzenie są zgodne. Kuszenie Jezusa ma miejsce po Jego chrzcie w Jordanie dokonanym przez Jana. Jezus jest pełen Ducha Świętego. Przebywanie na pustyni przez czterdzieści dni to jakby ostatni etap Jego przygotowania do rozpoczęcia publicznej działalności, podczas której będzie przede wszystkim głosił Dobrą Nowinę i wzywał ludzi do nawrócenia.

Zanim jednak to się stanie, Jezus przeżywa konfrontację z księciem tego świata, z diabłem. Wszystko to bowiem, co Jezus będzie czynił w całej swojej publicznej działalności aż po krzyż, będzie konfrontacją z diabłem w odniesieniu do ludzi  i ze względu na ludzi. Musi więc niejako najpierw sam przeżyć tę konfrontację. Dlatego to kuszenie, w którym pada istotne pytania czy raczej wyzwanie:  

Jeśli jesteś Synem Bożym . . .
Jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon . . .
Jeśli jesteś Synem Bożym . . .
(Łk 4,3.7.9).

Zestawienie tych trzech wyzwań stawionych przez diabła Jezusowi – tak, jak je ukazuje św. Łukasz – wskazuje na to, że w tym kuszeniu szatanowi chodzi ostatecznie o to, by Syn Boży poddał się logice diabła i oddał mu pokłon. Konkrety tych poszczególnych kuszeń i ich okoliczności są podporządkowane tej jedynie istotnej sprawie – pytaniu: kto jest Panem, kto jest Panem historii.  

1. Jeśli jesteś Synem Bożym . . .

Zwróćmy uwagę na to, że diabeł nie neguje Synostwa Bożego, lecz próbuje stawić w wątpliwość świadomość Synostwa Bożego u Jezusa ze względu na okoliczności, w jakich Jezus się znajduje. Jak to, Syn Boży ma cierpieć głód. Przecież należałoby Mu się życie bardziej komfortowe, bez trudności i cierpienia. Przecież mógłby wykorzystać swoją władzę do tego, aby uniknąć tego wszystkiego, czym jest jakikolwiek niedostatek.

Takie jest myślenie diabła, gdyś on wszystko przyporządkowuje sobie. Jego życie koncentruje się wokół realizacji siebie. Nie ma on relacji do nikogo. Sam myśląc, że jest wszystkim, jest w rzeczywistości nikim. Dlatego musi objawiać i podkreślać siebie, swoją władzę – jak to ujawni się w drugim kuszeniu. On podpowiada lepsze rozwiązanie prze koncentrowanie się wokół zachowania siebie. Czyniąc w ten sposób chce oderwać kuszonego (człowieka) od relacji z Bogiem i od takiej koncepcji życia, w której człowiek nie koncentruje się na sobie samym, lecz ma relację do drugiego: do Boga i do bliźniego.

Jezus odpowiada więc krótko słowami z Księgi Powtórzonego Prawa: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek (Pwt 8,3). Inaczej mówiąc, Jezus odparł szatanowi, że  nie interesuje Go Jego życie dla siebie, lecz życie w relacji z Ojcem. On ma życie od Ojca i nie jest zainteresowany żadnym innym życiem. W nim jest taka prawda, bo On JEST Synem Bożym. Właśnie dlatego może znieść wszelkie przeciwności, niedostatek a nawet umierać z głodu. Jezus nie przyjął podpowiadanego „lepszego” rozwiązania na życie. Pozostał w swojej relacji do Ojca. To było jego zwycięstwem nad kuszeniem diabła.  

2. Jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon

Za tym wyzwaniem diabła skierowany do Jezusa stoi jego przekonanie, że do niego należy cała potęga i wspaniałość tego świata i że jemu są one poddane i że może je odstąpić, komu chce. Jezus nie kwestionuje tego i nie wchodzi w dyskusję z tym przekonaniem, jakie ma o sobie diabeł. Czasem w odniesieniu do niektórych tematów i z niektórymi osobami nie da się bowiem dyskutować.

Jezus pozostawia więc diabła w Jego przekonaniu. Daje jemu jednak swoje świadectwo. Świadectwo bardzo proste: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz (Pwt 6,13). Jezus nie chce być kimś innym, niż jest. Wie, że stworzenie może oddawać pokłon tylko Stwórcy. On jako syn może czcić tylko Ojca. Jego nie interesują żadne inne potęgi, żadna inna władza czy posiadanie. On jest Synem także wtedy (tzn. wówczas podczas kuszenia i zawsze), gdy przyjął ludzką naturę stworzenia.

Właśnie w tej naturze będzie uczył wszystkich ludzi oddawać pokłon jedynie Bogu samemu. Będzie Go to kosztowało odrzucenie, poniżenie i ukrzyżowanie. W ten sposób jednak na nowo wskaże człowiekowi miejsce przed Bogiem i pozwoli człowiekowi skorzystać z wyniesienia, jaki Bóg przygotował dla niego w zmartwychwstaniu. Jezus będzie pierworodnym spośród umarłych, którzy wskrzeszeni (już teraz na ziemi przez wiarę w Jego prawdę ukrzyżowania i zmartwychwstania) nie podlegają żadnej władzy i żadnej mocy. Do nich też wszystko należy.

 Diabeł zaś, pozostawiony w jego przekonaniach, wróci do Jezusa i jeszcze raz spróbuje Go dotknąć – właśnie krzyżem. Wtedy to przekona się, że jego władza sięga tylko tak dalece, że może spowodować ukrzyżowanie. Nie może jednak oderwać od Boga Ojca nikogo, kto Mu zawierzył. To będzie ostateczną klęską szatana i to jest zawsze aktualnym zwycięstwem tych, którzy oddają pokołon i służą Bogu jako Ojcu.

3. Jeśli jesteś Synem Bożym . . .

Trzecie wyzwanie stawione Jezusowi na narożniku świątyni. Dotyczy ono sposobu przeżywania życia, historii ziemskiego życia: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień (Ps 91,11n). Jest to pokusa podporządkowania Boga człowiekowi dla jego wygody, dla osiągnięcia swoich celów. Jest to spojrzenie wg, którego Pan Bóg powinien spełniać wolę człowieka, by ten mógł przeprowadzić swój życiowy (oczywiście po ludzku najlepszy) plan.

Wchodzą tutaj w grę wszystkie idealizmy, którymi człowiek chciałby usłać swoją drogę. To wszystko ostatecznie sprowadza się do tego, by za wszelką cenę uniknąć krzyża. Tak podpowiada diabeł Jezusowi, tak podpowiada diabeł każdemu człowiekowi.

Jezus natomiast przyszedł do nas ludzi dotkniętych wskutek grzechu śmiertelnością i otworzył przed nami drogę prawdy i wyzwolenia przez krzyż. W tym się okazje prawda, że Jezus jest Synem Bożym i właśnie przez przeżycie krzyża otworzy dla śmiertelnych drogę usprawiedliwienia i usynowienia.

Nie potrzeba żadnych prób wierności, żadnych nadzwyczajności. Kto wierzy w Jezusa Syna Bożego, który podjął krzyż, wchodzi w relację z Bogiem, który usprawiedliwia człowieka i czyni go swoim dzieckiem.

 

Prosimy Cię, Panie Jezus, byśmy umieli dzięki Tobie i razem z Tobą oprzeć się „lepszym” propozycjom diabła. Nie dozwól, byśmy dali się odciągnąć od Twojej prawdy i Twojej postawy trwania przy Woli Ojca, który w Tobie otworzył dla nas drogę powrotu do życia w synowskim poddaniu Woli Ojca.

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

50 komentarzy

  1. Pierwsze moje zaskoczenie to Łk 4,13 -odstąpił do czasu. Wcześniej nie widziałam tego tekstu.
    Skoro diabeł odstępuje od Jezusa na jakiś czas …jak potrzebujemy przytulenia przez Jezusa, aby On Sobą osłonił nas i umocnił na chwile próby…
    ……..
    Mam pytanie dotyczące Rz 10,10a „sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia”, a dokładniej: do usprawiedliwienia czy do sprawiedliwości(BJ).
    Wg mnie jest duża różnica. Przekład BJ stawia większe wymagania, ale może jest to tylko różnica w moim odczuciu.
    Pozdrawiam

    #1 ze
  2. Czas Wielkiego Postu to czas oczekiwania na łaskę. Wielu wyczekuje wówczas spektakularnych cudów przemiany. Żeby było jasne – nie neguje tu pragnienia przemiany, ale czy natychmiastowe żądanie cudu jest prawidłowe? Bywa, że podejmowane postanowienia są próbą zasłużenia sobie na łaskę, choć ta z natury jest darem. Konfrontujemy siebie z innymi, stawiamy się ponad, szukamy siebie… Bywa, że brak efektu przemiany, powoduje zniechęcenia i zwrot ku złemu, który też coś daje. Tyle, że daje nam szybciej to, do czego nie jesteśmy tak naprawdę jeszcze gotowi i dojrzali, po to, by zmarnować.

    Dar jest wartością samą w sobie. Ale w obdarowywaniu ważny jest także proces umiejętności otrzymywania daru, otwierania się na przyjęcie go, docenienie go a przede wszystkim poznanie Źródła. Tu tkwi istota! Poznanie Boga, relacja ku Niemu, doświadczenie Jego miłości, doświadczenie siebie, uznanie własnej grzeszności, niewystarczalności, zależności itd. … to właśnie zwycięstwo kuszenia na pustyniach naszego życia. Ta walka to nie jednorazowa bitwa. To dzieło oczyszczania i przygotowania będzie trwało do końca życia. Nie ważne zresztą jak długo, ważne, by dzięki Niemu i dla Niego wyjść z tej walki niepokonanym.
    Kuszenie Jezusa na pustyni poprzedza Jego publiczną działalności. Dla mnie to nieprzypadkowy czas. Łatwo przez to zauważyć fakt, że walka/konfrontacja intensyfikuje się w momencie wyjścia ku…. (gdy człowiek wierzący „idzie” ku Bogu i ku ludziom), w momencie próby stawania się „gorętszym”.

    #2 morszczuk
  3. Jezus nie przyjął podpowiadanego „lepszego” rozwiązania na życie. Pozostał w swojej relacji do Ojca. To było jego zwycięstwem nad kuszeniem diabła./Ks.Bp/
    A ja? Mam wiele”głodów”- głód uznania ,pracy , zdrowia, wygody życiowej i tp. Czy nie korzystam z podpowiadanych „lepszych” rozwiązań? Czy nie podporządkowuję sobie nawet modlitwy „Ojcze nasz ,bądz wola ..moja ,bo moj syn nie ma pracy ,bo córka choruje ,bo…
    Jezus nie ucieka od doświadczenia pustyni ,nie wchodzi też w kompromis z diabłem ,bo CAŁKOWICIE ZAWIERZYŁ OJCU
    Czy stać mnie na takie zawierzenie?

    Dziękuję Ci Jezu za to pouczenie,naucz mnie przyjmować krzyże bez szukania lepszych rozwiązać bo Ty jesteś Wszechmogący

    #3 Tereska
  4. …diabli mnie biorą gdy uciekam od krzyża.I dobrze mi robią.Dzisij nie tylko człowiek zmądrzał ale i diabeł jest o wiele mądrzejszy.Jezus Chrystus dotkną nas wszystkich Swoją miłością na krzyżu.Do tej miłości zaprasza nie tylko wszystkich świętych ale również grzeszne demony.Bóg kocha każde stworzenie ale nie wszyscy potrafią pokochac ukrzyżowanego Boga/człowieka/…Czy jest jakiś sposób na pokochanie własnego krzyża?Jak chwalic się swoim ukrzyżowanym synem?Miłośc nie jest kochana ale krzyżowana…Dzisiaj diabeł wraca do mnie i dotyka mnie „krzyżem”,który nie boli,nic nie kosztuje,”krzyżem”na którym Jezus Chrystus uśmiecha się do mnie.Dzisiaj demon proponuje mi pięny „krzyż”na którym nic się nie traci lecz bez umierania zmartwychwstaje.Jak nie ulec takij pokusie?…Pozdrawiam…janusz f.

    #4 baran katolicki
  5. Znam kuszenie diabła, gdy emocje obezwładniają rozum. Dopiero wyciszenie, przywraca rozum a on mi podpowiada co mam czynić. Idź precz szatanie! Św. Michale Archaniele i Ty Matko Boga, chrońcie mnie przed zakusami szatana. Tylko Tobie, Jezu chcę służyć, Ciebie Boże wysławiać, Twoich natchnień, Duchu święty, słuchać i wypełniać.Amen.

    #5 AWM
  6. W sobote po Mszy sw. wieczornej rozdawajac chleb komus powiedzialem:
    • Nie samym chlebem żyje człowiek (Pwt 8,3).
    • Tak mowil – ten odpowiedzial – wskazujac na kosciol; – zorientowalem sie, ze taka musiala byc Ew. Sw. bo wszedlem na ofiarowanie.

    #6 Jurek
  7. #5 AWM
    zgadzam się z tobą ,też znam jego kuszenie, zwłaszcza noca /podobno 3-cia godziny w nocy to jego godzina dręczenia nas/. Ale czy jest w stanie mi zaszkodzić? Raczej robi mi przysługę, bo w tym czasie przeczytałam w większości Pismo Święte, odmowiłam wiele rożancow i koronek. W tej chwili jak to piszę, odczułam jego smród /tak to prawda -pytalam egzorcysty/.
    Najczęściej wymawiam egzorcyzm: „W Imię Jezusa Chrystusa mocą Sakramentu Chrztu Świętego, odejdź ode mnie w czeluść piekła i nigdy wiecej nie wracaj”.

    #7 Tereska
  8. Diabeł jest silny wobec nas, ale bezsilny wobec Boga. O ile radzi sobie z potomkami Adama i Ewy, o tyle nie radzi sobie z Jezusem Chrystusem.
    Diabeł jest silny wobec nas, ponieważ zna nasze słabości i potrafi nas podejść, mamiąc różnymi pseudodobrami. „Pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia” – to jego najczęstsza broń.

    #8 Nowy
  9. „…diabeł nie neguje Synostwa Bożego, lecz próbuje stawić w wątpliwość świadomość Synostwa Bożego u Jezusa ze względu na okoliczności, w jakich Jezus się znajduje…
    Jezus (…)nie wchodzi w dyskusję z tym przekonaniem, jakie ma o sobie diabeł”
    W tych słowach widzę bardzo ważne wskazówki dla siebie.
    Najpierw obserwuję, że szatan ma podobną strategię działania wobec mnie, jak wobec Jezusa. Wciąż przychodzą do mnie pokusy, by myśleć, że jednak nie jestem ukochanym dzieckiem Boga…
    Potem uczę się, że nie trzeba dyskutować z diabłem. W momentach pokus mam przypomnieć sobie słowo Boga, które mnie ratowało kiedyś w różnych trudnych sytuacjach. Słowo Boga chce ratować mnie dziś, jeśli tego zechcę…
    Pozdrawiam 🙂

    #9 julia
  10. …kto grzeszy, jest dzieckiem diabła. Ten zaś, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga…
    Czy będąc grzesznikiem jestem umiłowanym dzieckiem Boga?…
    Pozdrawiam…
    janusz f.

    #10 baran katolicki
  11. #10 Janusz, pokochaj samego siebie,takiego jakim jesteś… a będziesz umilowanym dzieckiem Boga.

    pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinę

    #11 Tereska
  12. Słuchajcie, mam pytanie: Czy bylibyście zainteresowani i chętni, aby spotkać się w rzeczywistości?

    #12 basa
  13. #10
    Moim zdaniem – tak.
    Jeśli twój syn zejdzie na złą drogę, to czy przestanie z tego powodu być twoi synem?
    A nawet, jeśli ty byś się go wyrzekł, to Bóg się go nie wyrzeknie. Jemu zawsze będzie zależało na tym, aby go (nas, mnie) z niewoli szatana wyrwać.
    To właśnie wg mnie jest ta niesamowita miłość Boga. Bóg nidgy nie położy na nas kreski. Do śmierci…
    „Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.”

    #13 basa
  14. P.S. Gdyby Bóg nie kochał nas grzeszników,czy wydałby za nas swojego Syna, siebie na śmierć. I to taką śmierć…

    #14 basa
  15. #11. Tereska.
    Nie zgodze się ze słowami:” a będziesz umilowanym dzieckiem Boga”… bo – niczym nie zasługuje się na milość, ona jest darmowa. Poza tym każdy jest ukochanym Dzieckiem Boga.
    Pozdrawiam.

    #15 morszczuk
  16. Ekscelencjo, mam pytanie: czy kapłan sprawujący mszę św. ma obowiązek rozdawania Komunii Św.? Ostatnio byłem na mszy i kapłan celebrujący mszę widząc, że komunię wyszedł rozdawać inny ksiądz – spożył Ciało i Krew Chrystusa, po czym zaczął wycierać naczynia itp. a sam Komunii św. nie udzielał. Bardzo mnie to zdziwiło. Proszę o odpowiedź. Szczęść Boże

    #16 Kacper
  17. Nie znam kuszenia.Jakoś „dawałam radę”.#12 Owszem Basa,ale to zapewne z powodu rozbieżności zamieszkania byłoby trudne.

    #17 Ka
  18. #11, #15 Poczuć się umiłowanym dzieckiem Boga jest zdecydowanie łatwiej, jeżeli wybaczy się Panu Bogu i sobie i zaakceptuje swoje często trudne położenie. Myślę, że o to chodziło Teresce. Bóg kocha wszystkich za darmo, tylko nie zawsze na tę miłość potrafimy się otworzyć.
    #12 Basa…bardzo bym chciała, chociaż nie będzie to łatwe, ale można spróbować…
    Pozdrawiam wszystkich pięknie i wiosennie … :))))))

    #18 owieczka
  19. #15 morszczuk , może tak to zabrzmiało ,ale wg mnie 'kochanie samego siebie” to nie jest zasługiwanie .Wydaje mi się ,że nieakceptowanie/kochanie /siebie takim jakim się jest, sprzeciwia się woli Bożej .Wiadomo ,że wszyscy jesteśmy kochani ale Św. Jan był umilowanym uczniem Jezusa.

    A może coś pokręciłam? Ja się od Was dopiero uczę .Wiele nauczyłam się też od Janusza. Tylko mam wrażenie ,że Janusz za bardzo siebie potępia za swoją grzeszność ,brak milości/ to też może być pokusa/.
    Zresztą może najlepiej odpowie sobie sam Janusz

    dziękuje za uwagi
    pozdrawiam

    #19 Tereska
  20. basa
    Spotkać się można, jeśli wymyśliłabyś jakąś formułę…

    #20 grzegorz
  21. Szatan pyta „jeśli jesteś Synem Bożym” a ja słyszę „jeśli czujesz się Bogiem”.Sprytne pytanie!Ile wysiłku muszę wkładać aby nie stawiać siebie jako pana danej sytuacji , tylko jako narzędzie,jako kochanego ale tylko syna.Chociaż w efekcie aż syna.

    #21 grzegorz
  22. Bardzo wiele pokus i różnych ataków szatana można zwalczyć postem.Czytałam ostatnio o postach,jakie obowiązywały w naszym katolickim Kościele na przestrzeni wieków oraz w innych religiach i jak bardzo one pomagały nawiązywać bliższy kontakt z Bogiem,gdy człowiek chociaż trochę zafunduje sobie cierpień.Wówczas to jest w stanie zrozumieć Chrystusa,który był tak zjednoczony z Bogiem,że dopiero na koniec tego długiego postu poczuł głód.Ze swojego doświadczenia wiem,że wiernym trwaniu z Bogiem post jest bardzo pomocny.Nie może to być jakieś tam niewielkie wyrzeczenie,ale takie,które mocno się odczuwa.Takie były moje posty wielkopiątkowe,które pod koniec dnia kończyły się mdłościami.Sądziłam,ze przesadziłam i postanowiłam ratować się łykiem gorącej wody,która natychmiast zwróciła.W następnych latach dwóch latach,wytrwałam do końca i to było moje zwycięstwo nad moimi słabościami.Kolejne lata bez przeszkód i praktycznie bez głodu znosiłam moje doświadczenia z postem,podczas którego obywałam się bez jedzenia i picia.To sprawia,że bez problemu znoszę większe i mniejsze umartwienia a w dalszej konsekwencji bardzo wiele zyskuje na wierności Bogu,opanowaniu swoich namiętności.Następuje nie tylko oczyszczenia duch w połączeniu z pokutą ale również ciała obciążonego spożywaniem ciężkostrawnymi potrawami.
    Chciałabym wiedzieć,jak inni blogowicze realizują tak ważny element życia duchowego jakim jest post.

    #22 Barbara
  23. Ad #16 Kacper
    Zależy od okoliczności. Główny celebrans nie musi rozdawać Komunii św. Może to uczynić inny kapłan lub diakon.
    Bp ZbK

    #23 bp Zbigniew Kiernikowski
  24. # 20
    Grzegorzu, ja na razie sprawdzam, czy w ogóle warto podjąć ten temat.
    Ka – „to trudne”. Owieczka – „nie będzie łatwe, ale można spróbować”. Ty – „Spotkać się można, jeśli wymyśliłabyś jakąś formułę…”. Osoba, która mnie do tego namówiła, bardzo tego chce. Ja?- nie wiem. Reszta milczy, wiec pewnie ich to nie interesuje.
    Na razie nie wygląda to zbyt optymistycznie i zachęcająco.
    A może ty miałbyś jakiś pomysł na formułę?

    #24 basa
  25. …#19.Tereska,to nie jest tak jak myślisz.Nie czuje się potępiony ze względu na moje grzechy bo wiem jak bardzo kocha mnie Bóg.On nie ma problemu z kochaniem mnie mimo moich grzechów.On kocha mnie jednakową miłością przed grzechem,w czasie grzechu i po grzechu.Ta miłość jest bezwarunkowa.Jest darem/łaską/.Problem jest po mojej stronie.Nie wiem dlaczego nie potrafię odpwiedzieć miłością Bogu.Obawiam się,że powli tracę poczucie grzechu.Obojętność na tak wielką miłość i brak wzajemności z mojej strony to moje zmartwienie.Dzisiaj widzę jak demon sprytnie znieczula moje serce na ból,cierpienie,krzyż.Z podziwem/zazdrością/ patrzę na szczęśliwą basę i tych wszystkich,którzy tryskają radością dotknięci Bożą miłością.Mnie sama miłość Boga nie wystarcza.Przynagla mnie Ona do konkretnej odpowiedzi.Co z tego,że jestem kochany kiedy sam nie potrafię kochać.Zresztą,tak na prawdę nie wiem jak kochać Boga w swoim życiu.Wiem jednak,że moje szczęście jest ukryte nie tyle w byciu kochanym co kochać.Jak widzisz nie jestem cierpiętnikiem medytującym nad krzyżem Chrystusa lecz kimś kto sam wisi na krzyżu i nic nie potrafi zmienić w swoim życiu…Pozdrawiam Cię…janusz f.

    #25 baran katolicki
  26. Ja postanowiłem nie zakładać z góry, jaki rodzaj ograniczenia przyjmę na okres postu.
    Pomyślałem, że łatwiej mi jest samemu wymyśleć jakiś post, niż przyjąć ten, który pojawia się jakby sam, z okolicznościami dnia codziennego. Czasem jest to butelka piwa, której nie wypiję, chociaż mam na to bardzo ochotę, a czasem rezygnacja z obejrzenia olimpiady, gdy ktoś mnie w tym czasie potrzebuje. Nie muszę sam kombinować, Bóg daje mi codziennie okazje do takich umartwień.

    #26 grzegorz
  27. #22 Nie mam problemów,by nie jeść /więc czy to aby byłby post?/.Mdłości z tego powodu nie,raczej osłabienie.Gorzej wyglądałaby sprawa gdybym miała dzień przeżyć bez szklanki najzwyklejszej wody.Tylko,dlaczego aż tak wystawiać organizm na próbę?Że nibym grzeszna?Nie więcej niż jakikolwiek inny człowiek.Wierność Bogu nieco inaczej pojmuję,mój post nie byłby akurat żadnym dla Boga dowodem,może tylko podkreśleniem szacunku do dni,wydarzeń historycznych i Boga.Pokuta?Owszem,ale zdecydowanie wybieram duchową.

    #27 Ka
  28. Z doświadczenia popartych roznymi probami postu tylko jeden udaje mi sie ,,realizowac,, a jest to wlasnie WIELKI POST.. i to od wielu juz lat. Probowalam post kazdego piatku i środy po ilus tam razach zalamanie, pierwsze piatki ..tez nie.. a Wielki Post TAK … 10 lat temu ofiarowalam nie palenie i otrzymałam łaske ze do dnia dzisiejszego nie pale.Róznie realizowałam je ale najbardziej duchowy to post DANIELA (owoce, warzywa, woda) dodaje od czasu do czasu rybę. CISZA MEDIALNA i minimum telef. sprawia ze jestem optwarta na GŁOS PANA i z kazdym rokiem, m-cem bardziej zbliżam sie do Boga. Ba

    #28 Ba
  29. …#12.basa,nie dojrzeliśmy jeszcze do takiego spotkania.Jesteśmy internetową wspólnotą i mamy do dyspozycji rożne komunikatory,przez które możemy rozmawiac a nawet się widziec w czasie rzeczywistym.Wystarczy nieco pomysłu i odwagi by nie byc anonimowym lecz kimś kto ma konkretne namiary/imię/…Pozdrawiam Cię…janusz.f

    #29 baran katolicki
  30. #25
    Januszu, chyba cię zaskoczę. Ja też mogę o sobie powiedzieć:”Nie wiem dlaczego nie potrafię odpowiedzieć miłością Bogu.Obawiam się,że powoli tracę poczucie grzechu.Obojętność na tak wielką miłość i brak wzajemności z mojej strony to moje zmartwienie.”
    Wrócę jeszcze do „Pieśni nad pieśniami” Pamiętasz, oblubienica nie chciała wpuścić oblubieńca. Pomyślałam, że nie chciała Go wpuścić, bo … Była zbyt zajęta sobą.
    Januszu, ja wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy ja też nie za bardzo zajmuję się sobą – swoją niedoskonałością, swoją grzesznością. Chcę być piękna przed Bogiem. Ale czy Jemu na tym zależy? Oblubieniec oczekiwał tylko na to, aby mu otworzyła. Nie ważne, ze była nieubrana, czy z nogami, które się pobrudzą. Ale ona chciała po swojemu…
    Ja chcę być piękna przed Bogiem po swojemu. Ty chyba też i jesteś nieszczęśliwy, że nie możesz być taki, jaki chcesz.
    Ja nie wiem, dlaczego ja jestem szczęśliwa będąc w sumie w takiej samej sytuacji, co ty. Chyba dlatego, że mi wystarcza to, że Bóg mnie kocha. Ufam, że On mnie wychowuje przez różne wydarzenia mojego życia. Mam nadzieję, że nauczy miłości. Ja mimo wszystko bardziej jestem Jego dzieckiem niż oblubienicą.
    Januszu, dziękuję Bogu za ciebie. Ja spytałam ciebie, czy jesteś szczęśliwy z czystej ciekawości. Po prostu. A przez ten dialog z tobą i różne przemyślenia i zdarzenia, które potem pojawiły się w moim życiu, Bóg powiedział mi tyle, o Swojej i mojej miłości.
    Bardzo bym chciała, aby Bóg obdarowywał ciebie przeze mnie tak samo jak mnie przez ciebie.

    #30 basa
  31. rozważane trzy kuszenia Jezusa, uświadamiają mi jaka jest moja postawa wobec takich pokus jak:
    chęć zjedzenia słodyczy w okresie Wielkiego Postu
    bo naprawdę jestem uzależniona od takich łakoci.
    Pomimo chęci poszczenia / niejedzenia słodyczy/ dzisiaj uległam pokusie i ” wrąbałam” całą czekoladę, groszki i słodką galaretkę. Mam poczucie pewnego rodzaju przewinienia. Pragnę zachować wstrzemiężliwość a mi się to nie udaje.
    Mam pewne postanowienia by wytrwać wobec tej pokusie ale o tym napiszę pod koniec Postu.
    Lubię też mieć rację i cięzko mi przyznać a raczej zgodzić się na rację osoby, która mi nie odpowiada ze swoimi racjami.
    Dostrzegam na tym polu mojego egoizmu, możliwość działania Łaski Bożej, jeśli bardzo zapragnę by to zmienić we mnie i uzdolnić do postawy pokornej wobec innych.
    2.Wobez pokusy życia dla świata, doświadczam / przepraszam ,ze zabrzmi to pysznie/ jak dużo tracę gdy pozwalam na odsunięcie sie od tego co Boże. Może to być myślenie, słowa, postępowanie, wymagające korekty tak przez Słowo Boże , jak i przez posłuszeństwo nauki Kościoła / autorytetów Kościoła /.
    3.Jak wiele w moim życiu jest sytuacji roszczeniowej, oczekującej ” coś, za coś” w targowaniu się z samym Bogiem. Mam świadomość tego by trwać w modlitwie bez prośby o zabranie mi krzyży lecz prosić o wytrwanie w nich, pomimo cierpienia. Błogosławiony niech będzie Krzyż Jezusa Chrystusa, światło którego nadaje sens ludzkiemu cierpieniu i w pewnym momencie własny krzyż nie wydaje się tak ciężki.Pokusa zejścia z krzyża jest czasami wielka gdy kusy proponuje swoje rozwiązanie. Miałam kiedyś pokusy zdradzania męża, pomysł rozwodu, wyproszenia go z mieszkania… teraz się tego wstydzę, że mogłam mieć takie zamiary….
    #22 Barbaro, dzięki za te słowa…

    Baso, pomysł spotkania jest bardzo dobry lecz zostaw go na termin odpowiedniego tematu na blogu
    Serdecznie pozdrawiam

    #31 Jowita
  32. Ostatnio mam mało czasu. Czytam więc co piszecie. Spotkanie to bardzo dobry pomysł. Gorzej z realizacją. Jestem z Wrocławia, więc dla mnie to wieeeeeelka wyprawa :), ale pomysł Janusza na spotkanie online wydaje mi się atrakcyjny. Może z udziałem naszego ulubinego Blogera? Może taki mały, internetowy (ale na żywo) cykl katechez? Się rozmarzyłem :). Pozdrawiam całą Wspólnotę z Księdzem Biskupem na czele! (aj, oberwie mi się za „kółko adoracji”. Hihihi)

    #32 Zbyszek
  33. Grzegorzu!
    Czytałem w którymś poście, że masz jakieś problemy firmowe. Jestem nienajgorszym konsultantem biznesowym :). Jeśli byś chciał z kimś porozmawiać merytorycznie to proszę pisz lub dzwoń. Spojrzenie z boku może być pomocne
    🙂

    #33 Zbyszek
  34. basa
    przemyślę sprawę

    #34 grzegorz
  35. #34
    Grzegorzu, czy będziesz w Opolu na kolejnej katechezie?

    #35 basa
  36. #25 Janusz
    Dopiero dzisiaj miałam możliwość posłuchać homilii Ks. Biskupa Z Srody Poielcowej. Może to ci pomoże?
    http://radiopodlasie.pl/wiadomosci/diec.-siedlecka/slowo-biskupa-siedleckiego-na-wielki-post-galeria-2707.html

    #36 basa
  37. Jeszcze ja sobie pomarzę .
    Ja proponowalabym najpiekniejszy zakątek świata -Bieszczady -rekolekcje wakacyjne DN/z blogowiczami/, na czele ze Wspólnotą siedlecką /może nawet z Księdzem Biskupem/.

    #37 Tereska
  38. Basiu, cieszę się,że odkrywasz w swoim życiu sytuacje dane Ci przez samego Pana Boga, które to
    pozwalają na zachwyt,radość i często zdumienie, że są Tobie dane takie sytuacje będące jednocześnie odpowiedzią na pewne potrzeby, przeżycia – doświadczam czegoś takiego w swojej historii życia.
    Uczę sie odczytywać wolę Bożą przez różne sytuacje, czy to dane mi Słowo Boże, czy osoby przez które przychodzi rozwiązanie czy też / ostatnio coraz częściej / przez modlitwę i stanęcie w prawdzie, przychodzi Duch Święty
    i po prostu wiem jak mam postąpić.Nauka Kościoła Świętego / autorytetów/ umacnia mnie w tym zachwycie…

    „Prosimy Cię, Panie Jezu, byśmy umieli dzięki Tobie i razem z Tobą oprzeć się „lepszym” propozycjom diabła. Nie dozwól, byśmy dali się odciągnąć od Twojej prawdy i Twojej postawy trwania przy Woli Ojca, który w Tobie otworzył dla nas drogę powrotu do życia w synowskim poddaniu Woli Ojca.” cyt Ks.Bpa

    #38 Kaśka
  39. Spotkanie ” oko w oko”, czemu nie ? techniczne szczegóły możliwe do rozwiazania a i odległość nie powinna stanowić bariery nie do pokonania.
    Sądzę,że powiedzenie ” chcieć to móc ” jest, poza wyjątkami, prawdziwe .
    Pozdrawiam

    #39 Kaśka
  40. Basa,
    Mam nadzieję że tak, jeśli nie będę gdzieś w Polsce. A czy jest już jakiś konkretny termin?
    Zbyszku,
    Dzięki za deklarację pomocy. Nigdy nie korzystaliśmy z zewnętrznej pomocy (nasza firma jest nieduża a dobre szkolenia maja swoją cenę)
    Jeśli będę w okolicach Poznania (bo chyba stamtąd jesteś) chętnie spotkam się z Toba na godzinkę, jeśli znajdziesz czas.

    #40 grzegorz
  41. Rekolekcje w Bieszczadach to cudowny pomysł. Ale mi chodzi od dawna pomysł by zaproponować takie spotkanie przy okazji rocznicy ingresu ks. biskupa 7 czerwca. Co wy na to?
    Alicja

    #41 Alicja
  42. Alicjo,chyba po 7 czerwca. Ja się piszę na tę propozycję.

    #42 Kaśka
  43. Grzegorzu,
    firma moja jest z Poznania, ale ja z Wrocławia 🙂 . Tak czy siak z ogromną przyjemnością się spotkam
    🙂

    #43 Zbyszek
  44. basa
    Kiedyś była mowa o wspólnej pielgrzymce do Izraela. Ja raczej chętnie, choć może nie tak od razu. Hmm… Nie wiem, czy będę mogła, ale zobaczymy.
    Niektórych sobie wyobrażam, jak wyglądają – może być zabawne skonfrontować to z rzeczywistością.
    Pozdrawiam

    #44 AnnaK
  45. Grzegorzu, katecheza ma być 6 marca.
    To prawda, ze cię rozpoznałam kiedyś, ale nie jestem pewna, czy cię poznam teraz. Ale spróbuję.

    #45 basa
  46. Alicjo i Kasiu!
    Wydaje mi się, że jeżeli chcemy, aby Ks. Biskup był na tym spotkaniu, to właśnie on powinien wyznaczyć termin.

    #46 basa
  47. Baso, zgadzam się z Tobą w 100%

    #47 Kaśka
  48. basa
    Łatwo mnie poznać, bo często chodze w kapeluszu.
    Poza tym piękne imie Grzegorz, to moje imię.

    #48 grzegorz
  49. Ja też jestem chętna do spotkania się w dniu 7 czerwca.Nie wiem jednak jak się rozpoznamy.

    #49 Barbara
  50. #49
    Barbaro, to akurat chyba najmniejszy problem. Wyznacza się miejsce zbióki przy katedrze i niech każdy blogowicz przyjdzie z określonym kwiatkiem kwiatkiem np. wymyślam fioletowy hiacynt. Z kwiatków składa się bukiet, który można wręczyć potem Ks. Biskupowi.
    Ale jeśli chcemy, aby przyjechali ludzie z bardziej odległych stron i żeby Ks Biskup miał dla nas czas, moim zdaniem formuła spotkanie musi być inna…
    Co oczywiscie nie wyklucza spotkania wszystkich chętnych 7 czerwca.

    #50 basa

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php