Cieszcie się i radujcie (6 Ndz zw C 2010)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W 6 Niedzielę zwykłą w Liturgii Słowa otrzymujemy przesłanie, które nazywa jednych „błogosławionymi” czyli szczęśliwymi a do innych mówi „biada wam”. Jest to przekaz, jaki daje nam św. Łukasz o tym, co stanowi, jak to zwykło się określać, serce przepowiadania Jezusa. W Ewangelii św. Mateusza jest to usytuowane w Kazaniu na Górze Błogosławieństw. Łukasz natomiast przekazuje nam to nauczanie po zejściu Jezusa w dół i podczas Jego zatrzymania się na równinie. Naturalnie okoliczności nie są istotne. Istotne jest przesłanie, które zarówno w wersji Mt jak i Łk jest takie samo. Św. Łukasz w pewnym sensie czyni wypowiedź Jezus bardziej ukonkretnioną. Dokonuje tego przez to, że zwraca się bezpośrednio w drugiej (a nie trzeciej) osobie, tj. mówi: „Wy jesteście…” oraz przez to, że obok wypowiedzi zawierających błogosławieństwa, przytacza wypowiedzi określające tzw. „biada wam”.

 

Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie,
gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne:
cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie.
Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.

 

Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą.
Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom
 (Łk 6,22n.26).

 

Jest to mocne zestawienie. Przytoczyłem tutaj ostatnie z czterech „błogosławieństw” i ostatnie z czterech „biada”. Zapewne stawiamy sobie różne pytania związane z takim przedstawieniem programu życiowego. Będziemy też – każdy z nas stosownie do swojej koncepcji życia – znajdować różne odpowiedzi i dawać różne klucze przeżywania prawdy, jaka za tymi słowami Jezusa stoi.

 

1 Jaka jest prawda Jezusa i prawda naszego życia

Jezus, jak już wspomniałem wyżej, wypowiada te słowa po zejściu w dół z góry, gdzie się modlił i gdzie – z nastaniem poranka – przywołał uczniów, spośród których wybrał dwunastu, nazywając ich apostołami. Następnie zszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie, gdzie byli inni Jego uczniowie i wielkie mnóstwo ludu. Tłum stanowili ludzie doświadczeni cierpieniem, opętani przez złe duchy i oczekiwał od Jezusa uzdrowienia. Faktycznie też wychodziła od Jezusa wielka moc i uzdrawiała wszystkich.

Możemy jednak stawić teraz pytanie: Czy ta wielka moc Jezusa, która – jak mówi św. Łukasz – uzdrawiała wszystkich, uzdrawiała wszystkich jednakowo? Był to taki sam sposób uzdrawiania i prowadził do takich samych skutków, czyli wyleczenia z chorób? Czy chodziło tylko o uleczenie chorób? Jakie lekarstwo Jezus daje tym wszystkim „życiowym biedakom”, którzy garną się do Niego i szukają u Niego ratunku? Czy leczy i uzdrawia ich według ich oczekiwań i zapotrzebowań, czy teś może w spotkaniu z Nim dokonuje się coś innego. Wtedy sama choroba, doświadczenie itp. już nie są ważne same w soebie. lecz fakt, spotkania z Jezusem i otrzymania czegoś, co wykracza poza ludzkie oczekiwania i programy życiowe.

Wtedy to Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił do nich i o nich: „Błogosławieni jesteście…” Przytoczył Jezus takie prawdy i takie sytuacje życiowe, które w oczach ludzkich wcale nie sł powodem do radości i szczęśliwości. Błogosławieni ubodzy, którzy głodujecie, którzy płaczecie, którzy jesteście znienawidzeni z powodu Syna Człowiewczego. Nie są to wcale propozycje życia po ludzku atrakcyjne.

Wypowiadając te słowa Jezus nie wykluczał możliwości uzdrowienia czy uczynienia lżejszym, czy „lepszym” ludzkiego życia. Wskazał jednak, że błogosławieństwo (dosłownie: szczęśliwość) życia ludzkiego nie tkwi w tym, aby mieć życie bez problemów, tzn. bez chorób, bez ubóstwa, bez doświadczeń głodu i niesprawiedliwości, bez płaczu i bez prześladowania. Sedno szczęśliwości tkwi w czym innym.

 

2. Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił . .

To podniesienie oczu Jezus na swoich uczniów jest ukierunkowaniem ich spojrzenia. Jest podaniem im nowej perspektywy. Podanie im perspektywy zupełnie innej, niż ta, jaką człowiek wskutek grzechu, od urodzenia, ma jako naturalną w sobie. Tą naturalną perspektywą i tym naturalnym oczekiwaniem człowieka jest to, aby życie biegło po jego myśli i według jego miary szczęśliwości.

Spojrzenie Jezusa, który jako Syn Boży zna Ojca i wie, że to Ojciec wie, co dla człowieka jest dobre, jest całkowicie inne. Jezus jako Syn Boży wie, że człowiek potrzebuje nie tyle uleczenia od tego, co go dotyka, powoduje cierpienie, jest dla niego trudne, ile raczej potrzebuje uleczenia swojego stosunku do tego wszystkiego, co jest trudne i przed czym zazwyczaj ucieka. Problem bowiem ostatecznie nie leży w okolicznościach życia człowieka, ale w tym, co jest w sercu człowieka, tzn. czy w sercu człowieka jest żywa relacja do Boga jako Ojca.

Dlatego Jezus podniósł oczy na swoich uczniów – tzn. na tych, którzy mają odwagę i zaufanie by przystępować do Niego i od Niego uczyć się Jego synowskiego ducha. To podniesienie oczu i to spojrzenie na uczniów, oznacza wprowadzenie ich w Jego spoglądanie na życie, na wszystkie okoliczności życia.

 

3. Błogosławieni . . . – Biada wam . . .

Błogosławieni . . .  albowiem do was należy Królestwo Boże. Żeby do was – do nas – mogło należeć Królestwo Boże, najpierw my musimy do niego pozwolić się wprowadzić. To oznacza rezygnację z innego rodzaju „królowania”. Oznacza to wejście w postawę tych, którzy jak kiedyś prorocy doświadczali prześladowań i pogardy. Byli gotowi tego wszystkiego doświadczać, bo należeli do Boga i głosili Jego prawdę – bez liczenia na upodobanie ludzkie, bez uciekania się do koniunktur i układów ze światem. Dlatego ze strony ludzi tego świata spotkały ich prześladowania.

Błogosławieni jesteście, jeśli macie w sobie taką prawdę przynależności do Boga, której nie zdoła wyrwać żaden ludzki układ, żaden typ ludzkiej reakcji.

 

Biada natomiast tym wszystkim, którzy teraz nasycają swoje życie tym wszystkim, co jest w ich mocy. Nie potrzebują proroków prawdy i prawości. Co więcej prześladują takich proroków. Schlebiają natomiast i dają przystęp do siebie wszelkim pochwałom, wszelkim pozornie dogodnym rozwiązaniom, które obchodzą prawdę. Tak czyniono kiedyś wobec fałszywych proroków i tak dzisiaj często są traktowani. Wszystko bowiem, co wydaje się człowiekowi atrakcyjne i ukazuje mu drogę na skróty, drogę poza prawdą i przykazaniami Bożymi, łatwo znajdzie poklask. Biada wam . . . 

 

Panie, daj nam żyć w świadomości, że Ty przyniosłeś prawdę o życiu i w tę prawdę nas wprowadzasz.
Podnoś nad nami Twoje oczy.
Ucz nas żyć według Twojego spojrzenia i Twojej perspektywy.
Daj nam łaskę zrozumienia, kto jest prawdziwym prorokiem i udzielaj nam łaski, byśmy nie wycofywali się z tej roli, kiedy wprowadzasz nas w sytuacje, które mogą być okazją przeżywania prawdziwego błogosławieństwa i świadczenia o tym proroczym błogosławieństwie.
Daj nam radość i szczęśliwość nie z powodu tego, co posiadamy i jak nam się w życiu wiedzie oraz z tego, co uzyskujemy w oczach innych,
lecz z powodu tego, że znamy Ciebie i że stajemy się Twymi uczniami, bo Ty na nas spoglądasz.
 

Dawaj nam świadomość daru takiej perspektywy życia – życia w błogosławieństwie, w takiej szczęśliwości.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

39 komentarzy

  1. W jednym z kobiecych miesięczników przeczytałam artykuł pt.”Geografia szczęścia”,w którym amerykański dziennikarz próbuje znaleźć odpowiedź,co obywateli różnych krajów czyni szczęśliwymi;bogactwo,wspaniały klimat czy tez religia.Co sprawia,ze mieszkańcy jednego kraju są szczęśliwsi niż inni?.Auror w swych badaniach dochodzi do różnych wniosków,wśród nich jest też i taki,iż” nagłe bogactwo może zniszczyć system wartości skuteczniej niż wojna”.I z takim problemem param się od lat w mojej rodzinie.Moja zaś postawa życiowa w tym względzie przypomina postawę Islandczyków,którzy mówią:”Nie chcemy być cały czas szczęśliwi.Wolimy zmiany,nawet trudne”.Wiem bowiem,że trud poniesiony razem z Chrystusem prowadzi do nieustającego szczęścia przebywania ze Zbawicielem.

    #1 Barbara
  2. Januszu (baran katolicki), czy mogę ci zadać osobiste pytanie?

    #2 basa
  3. …basa,
    pytaj śmiało…
    janusz franus

    #3 baran katolicki
  4. Jaka jest prawda mojego życia?
    -przez większość mojego zycia byłam pogardzana a nawet znienawidzona /ponad 30 lat w uzależnieniu od teściowej / i bardzo cierpialam z tego powodu
    – przez całe niemal zycie czekałam na docenienie /pochwały/ moich dobrych intencji a spotkałam się z niezrozumieniem i to od osób ,którym służyłam w dobrej wierze

    Dzisiejsza Ewangelia uświadamia mi ,że Pan Jezus przez ten czas /mojej niemocy/ schodził do nizin mojego życia i umacniał na mnie swoje spojrzenie ale ja oczekiwałam interwencji wg moich oczekiwań .W swojej religijności „usypiałam Jezusa” w moim sercu realizując własne cele.Dopiero wyzwolenie mnie od krzyża ,który wydawał mi się najcięższy /od teściowej/ i włożenie na moje barki jeszcze cięższego /choroba córki/ uświadomiło mi ,że historia mojego zycia to nie przekleństwo ale błogosławieństwo.
    Pan otworzył moje uszy na Słowo „Słuchaj Izraelu” ukazując mi Nowa Perspektywę -ziemię Obiecaną
    Biada mi ,gdybym próbowała chodzić nadal na skróty
    Panie ucz mnie żyć według Twego spojrzenia i Twojej Perspektywy

    #4 Tereska
  5. jestesmy w 21 wieku i coraz lepiej widac, kto tu ,,rzadzi,,. Tyle pokus tyle,,atrakcji,, ziemskich i jak trudno wytlumaczyc, ze to wszystko to ziemskie i zachlystujac sie tym uslyszymy BIADA WAM…

    #5 Ba
  6. #3 Januszu, czy ty jesteś szczęśliwy?

    #6 basa
  7. …basa
    …nie jestem nieszczęśliwy…
    Pozdrawiam Cię…
    janusz franus

    #7 baran katolicki
  8. Dziękuję ks. Biskupowi za modlitwę na końcu rozważania, której słowami się dzisiaj modliłam. Pragnę odnajdywać się w Bożym spojrzeniu na mnie.
    Ania

    #8 Ania
  9. Jezus podnosza oczy na swych uczniów, wyróżnił ich. Wszak tuż obok stały tłumy… Nie ma tu takiego zwykłego zapatrzenia w człowieka, ale dostrzeżenie go z całą jego historią, problemami, bagażem doświadczeń i możliwościami. Podniesienie oczu oznacza nic innego jak zdolność do głębszego dostrzegania rzeczywistości, umiejętność odczytywania znaków… Człowiek, który nie patrzy na Boga, pokłada całą ufność w sobie, bogactwie, świecie… jest skazany na pustkowie i susze a w konsekwencji śmierć. Człowiek zapatrzony w Boga umie czerpać ze Źródła. Jego łaską jest w stanie przewartościować wszystko: głód, smutek, nienawiść, płacz, niezrozumienie, cierpienie, odrzucenie przez innych… To przewartościowanie zamienia przekleństwo w błogosławieństwo, zagubienie w grzechu jako potrzebę wypowiedzenia swej małości i uniżenia, potrzebę nawrócenia. Podniesienie oczu Boga do człowieka i człowieka do Boga, to nawiązanie kontaktu, który zmienić może wszystko.

    #9 morszczuk
  10. „cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie.” Może się cieszyć tylko ten, kto wierzy w niebo i jego nagrodę, kto jej szuka i pragnie. Jezus wie, co mówi, On ją obiecuje i zapowiada. Naszą nadzieję weryfikują te właśnie trudne doświadczenia, które same z siebie niosą mocną katechezę, że nie ma dobra, miłości, Boga, które niszczą. Lecz jeśli mimo to mamy nadzieję, to już jest wielkim cudem i łaską.
    Pozdrawiam

    #10 AnnaK
  11. #4 Tereska
    Teresko, czy twoja córka choruje na SM?

    #11 basa
  12. #7
    Januszu, czy na podstawie twojej odpowiedzi mogę wyciągnąć wniosek, że szczęśliwy też nie jesteś?

    #12 basa
  13. Teresko, czy mogłabym Cię prosić o kontakt mailowy ze mną? Mój adres: fasolka76@o2.pl
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich 🙂

    #13 Fasola
  14. #11 basa ,tak /dziekuję ,wiem ,że jesteś lekarzem i słuzysz innym jak mozesz najlepiej/ Córka choruje na SM ale jest pod opieką lekarzy w Anglii, gdzie może bez ograniczeń korzystać z interferonu ,który powstrzymuje rzuty choroby.Jeżeli mogę Cię prosić o pomoc to proszę o modlitwę w jej intencji bo straciła wiarę i odeszła od K-ła , co dla mnie jest jeszcze większym krzyżem. pozdrawiam

    #14 Tereska
  15. W swoim życiu doświadczyłam patrzenia na swoje różne krzyże w świetle Krzyża Jezusa Chrystusa. To spojrzenie Jezusa na moją historię daje mi niesamowite siły by trwać w pojednaniu z otoczeniem. Łaskę pokoju ducha i mimo krzyży szczęście, otrzymuję / takie jest moje doświadczenie/ pod jednym warunkiem, że stale mam świadomość Bożej Miłości również do mnie i świadomość tego jaką cenę również za mnie dał Syn Boży dla naszego / i mojego/ zbawienia.
    Czy możliwe jest szczęście, mimo własnych nieszczęść? Jestem przekonana,że można można zaryzykować oddać wszystkie wydarzenia i te trudne czasem wręcz tragiczne – Panu Bogu aby Duch Święty w szczerej modlitwie podpowiadał mi /nam/ jak najbardziej rozsądne ” wyjście ” z problemów a wobec przygniatających mnie krzyży by mieć siły do „wyprostowania się”, dzięki otrzymanej łasce pokoju duszy , w Świetle Krzyża O wiele łatwiej jest „nosić” swoje krzyże będąc we wspólnocie dobrze prowadzonej…
    Traktując Pana Boga jak najbardziej serio, wstąpiłam do pewnej wspólnoty neokatechumenalnej i wierzcie mi, można, mimo okropnej krytyki jaką słyszymy wokół Drogi,doświadczać na niej wielu łask, a i wręcz cudów przemiany ludzkich serc. Jest tego też jeden warunek : stanąć w prawdzie i szczerości oraz w pokorze… tego się również uczymy.

    „Daj nam radość i szczęśliwość nie z powodu tego, co posiadamy i jak nam się w życiu wiedzie oraz z tego, co uzyskujemy w oczach innych,
    lecz z powodu tego, że znamy Ciebie i że stajemy się Twymi uczniami, bo Ty na nas spoglądasz.

    Dawaj nam świadomość daru takiej perspektywy życia – życia w błogosławieństwie, w takiej szczęśliwości” cyt. Ks.Bpa

    Serdecznie pozdrawiam

    #15 Jowita
  16. # 14 Teresko
    Będę się więc o to modliła.
    Dziękuję Ci za miłe słowa. Były mi potrzebne, bo usłyszałam dzisiaj wprost przeciwną opinię.
    I to z ust przyjaciółki.

    #16 basa
  17. Ja w swoim zyciu nie raz i zapewne nie ostatni pytalem sie Go wprost: Co ja takiego zrobilem, ze urodzilem sie lekko uposledzony? Ale i tak nie jest tak zle. Ludzie rodza sie zdrowi, pelnosprawni, przyzwyczajaja sie do swego stanu, itd., az tu nagle jakis wypadek i jest przykuty do lozka lub wozka. Moge stwierdzic, ze wygralem los na loterii. Dlaczego by nie? Dobry wrobel w garsci, niz kanarek na dachu. W koncu nie jest tak zle, a moglo byc gorzej. Nalezy cieszyc sie tym co mamy.
    Pozdrawiam Blogera i blogowych literatow! 🙂
    M. z Mdz-ca

    #17 Troll
  18. Ciesz się i raduj Księże Biskupie, nasz wspaniały Solenizancie! Oglądałam zdjęcia z Eucharystii z okazji Twoich Imienin i myślałam, że ja jednak wolę zaczekać z życzeniami do tego dnia – 17.02. Z drugiej strony, to będzie Środa Popielcowa, więc jakby nie pora na radość ale raczej zadumę i wyciszenie. Niech więc płyną życzenia do Ciebie od wczoraj i tak każdego dnia! Ciesz się i raduj! Bardzo lubię tytuły kolejnych nowych rozważań tu na blogu, są one tak bardzo trafione i wymowne i zdradzają radość z jaką mówisz do nas, tak samo jak my czytamy. Tej radości w każdym czasie życzę Ci dziś najbardziej, a także zdrowia i tego, by Pan Bóg Cię strzegł i ochraniał.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂 !

    #18 AnnaK
  19. #Basa , #Fasola
    – dziękuję Wam serdecznie i będę z Wami w łączności modlitewnej.

    #19 Tereska
  20. Krótka historia:
    Sobota – śmieję się, jestem chwalona, wokół życzliwi mi ludzie, jednym słowem – życie jest piękne…
    Niedziela – wyraźnie słyszę: julia, biada tobie – bogatej, chwalonej, śmiejącej się – zaczynam się lekko bać…
    Poniedziałek – to, co tak misternie zaplanowałam – nie udaje się… widzę delikatne kpiące uśmiechy, czuję się samotna, chce mi się płakać – to Pan Bóg mnie RATUJE…
    Pozdrawiam 🙂

    #20 julia
  21. Jestem obecnie w sytuacji, w której daleko do szczęścia w ludzkim rozumieniu. Nagłe unieruchomienie z powodu złamania nogi i dalsze komplikacje, które uniemożliwiają normalną, konieczną rehabilitację sprawiają, że łatwo odnajduję się w tych słowach Ewangelii i w wyjaśnieniu ich przez Księdza Biskupa. Nie jest łatwe przyjęcie takiego błogosławieństwa. Nie zawsze też tak to przeżywam. Czasem buntuję się i gdzieś w głębi jest – jeśli nie wprost żal do Pana Boga – to niegodzenie się z tą sytuacją. Potrzebne mi są słowa pocieszenia i światło na tę moją sytuację, potrzebni są też ludzie, którzy są blisko (Pan Bóg mi ich daje) i podtrzymują, pomagają i modlą się.
    Jestem bardzo wdzięczna Bogu za dar modlitwy i znaki wielu osób, którzy trwali przy mnie w czasie próby i czynią to nadal. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję Księdzu Biskupowi za te słowa wyjaśnienia do Ewangelii.

    #21 sympatyczka
  22. Z okazji imienin składam Księdzu Biskupowi najserdeczniejsze życzenia:
    – przeżywania prawdziwego błogosławieństwa i świadczenia o nim,
    – radości i szczęśliwości z powodu poznania Boga i stawania się Jego Uczniem,
    – świadomości, że życie w błogosławieństwie jest darem.
    („Jeśli życzenia są piękne i zgrabnie ułożone, to tego właśnie chciałam; jeżeli zaś mają małą wartość i są przeciętne, to zrobiłam, co było w mojej mocy”, por. 2 Mch 15,38)
    🙂

    #22 julia
  23. Witam, mam pytanie …może niekoniecznie związane z tematem. Jutro jest Środa Popielcowa i obowiązuje post ścisły, który w normalnych okolicznościach przestrzegam. Mam teraz troche specyficzną sytuację… jestem w ciąży (ostatni trymestr) i do tego przeziębiłam się tak że muszę leżeć w łóżku. Mój mąż stwierdził, że nie pozwoli mi jutro pościć (sam pości), gdyż wg niego jest to niebezpieczne dla mnie (ze względu na zdrowie i osłabienie) i maleństwa… Nie chcę się z nim kłócić. Czy ktoś może mi odpowiedzieć jak to wygląda w praktyce… tzn. czy mam grzech ciężki jeśli nie będę pościć i ewentualnie jak nie będę uczestniczyć w jutrzejszym nabożeństwie pokutnym. Proszę o odpowiedż….

    #23 Ines
  24. Ad #23 Ines
    Proszę pościć tyle, ile w tej sytuacji jest możliwe – uwzględniając swoje warunki zdrowotne. Nie musi Pani zachować wszystkiego tak, jakby Pani była zdrowa. Posłuchać w tym też męża. Nie tylko dlatego, by się z nim nie kłócić, ale także dlatego, żeby go posłuchać i być z nim w jedności.
    Jeśli nie może Pani uczestniczyć w Liturgii, to może Pani sięgnąć do Słowa Bożego przewidzianego na ten dzień.
    Zyczę Bożego Błogosławieństwa i pogody ducha Pani i Pani Rodzinie!
    Bp ZbK

    #24 bp Zbigniew Kiernikowski
  25. Dziękuję Księdzu Biskupowi za odpowiedź… Jesteśmy młodym małżeństwem i uczymy się jedności (dziękuję za zwrócenie na to uwagi, gdyż jest to bardzo ważna sprawa w małżeństwie, szczególnie gdy mamy krótki staż i dopiero uczymy się siebie nawzajem). Pozdrawiam serdecznie z najlepszymy życzeniami imieninowymi.

    #25 Ines
  26. Ad #25 Ines
    Dziękuję za życzenia.
    Polecam się Waszej modlitwie.
    Jeśli to będzie możliwe, proszę mnie odwiedzić.
    Z pozdrowieniem
    Bp ZbK

    #26 bp Zbigniew Kiernikowski
  27. …#12,basa,
    czy szczęśliwym być to miodek pić i mieć pożądne futro? Jeśli tak, to nie jestem szczęśliwy.
    Lubię wspinać się po górach i dotykać piękna natury /Boga/. Jestem bezsilny wobec chwalebnego krzyża.
    Nie wiem, czy zadowolilem Cię taką odpowiedzią.
    Nie wiem rownież, co to znaczy szczęsliwym być…
    Pozdrawiam Cię…
    janusz.franus

    #27 baran katolicki
  28. Bardzo dziękuję Księdzu Biskupowi, że przypomniał (mi) podczas audycji (16.02), że błogosławionymi mogą się czuć tylko ci, których doświadcza prześladowanie i przeciwności „nie z jakichkolwiek ludzkich racji, zaniedbań czy zła, lecz dlatego, że ktoś ma odwagę i prostotę przystępować do Jezusa i to jakby przeciwko sobie i przeciwko wszystkim innym ludzkim prądom i tendencjom”.
    Bardzo lubię ten fragment rozważania Księdza Biskupa na Uroczystość Wszystkich Świętych, a pisząc #20 jakbym o nim zapomniała…
    p.s. Zaczynam lekturę „Chaty”…
    Pozdrawiam 🙂

    #28 julia
  29. # 27 Januszu, zastanawiałam się, czy Ci odpowiedzieć.
    Ja wciąż Cię poznaję. To pytanie męczyło mnie kilka dni, zanim Ci je zadałam. Wiem, że czerpiesz siłę z Krzyża, aby ten swój nieść. Wiem, że nie jest on lekki i gdyby nie wiara, to byś go na siebie nie przyjął. I wiem, ze w tej sytuacji tylko wiara dałaby Ci szczęscie.
    Dla mnie szczęście nie znaczy mieć. Ale gdy zaczęłam się zastanawiać, co to znaczy być szczęśliwym, to też nie potrafiłabym podać definicji. Być moze każdy człowiek potrzebuje czegoś innego. Ale wydaje mi się, ze jeżeli jest się szczęśliwym, to się o tym po prostu wie.
    Właśnie przypomniało mi się, jak kiedyś napisałam do pewnej osoby: Dlaczego miałabym być nieszczęśliwa? Bóg mnie kocha. Moja rodzina mnie kocha. Moje otoczenie mnie kocha (albo przynajmniej nie okazuje nienawiści). Być może wiec być szczęśliwym znaczy się czuć się kochanym?
    Przy czym Ty wiesz, Kto kocha najpełniej i najbardziej bezwarunkowo. Myślę, że On kocha Cię szczególnie.
    Januszu BÓG CIĘ KOCHA ! Czy to nie jest wspaniałe!

    #29 basa
  30. …tak basa, Bóg mnie kocha, ale ja „nie kocham” Boga.
    Szczęście to nie tyle być kochanym, co kochać…
    Pozdrawiam Cię…
    janusz f.

    #30 baran katolicki
  31. #30 Januszu BÓG CIĘ KOCHA ! Czy to nie jest wspaniałe.
    Bóg kocha mnie! To jest wspaniałe !
    Bóg kocha wszystkich, czy to nie jest cudowne?!
    A ty tak sobie mówisz o tym, jak o przed chwilą zjedzonym obiedzie, który nawet ci szczególnie nie smakował…

    #31 basa
  32. Ja wciąż zarzucam sobie, że kocham Go za mało…
    Czasami mam wrażenie, że prawie wcale.
    Jednak świadomość, że On kocha mnie, takie „nicszczególnego” a na dodatek grzeszne i oziębłe stworzenie, daje mi szczęście.

    #32 basa
  33. Dużo do myślenia dała mi tegoroczna pieśń neokatechumenalna „Skradłaś mi serce” (Pnp 4,9-5,1)
    Tak. Bóg mnie kocha. Wszystko mi w tej pieśni pasowało oprócz jednego. Nie jestem piękna. Mój ogród nie jest piękny. Tak, jak w tej pieśni.
    A może jednak Bóg widzi we mnie jakieś piękno?
    Potem przypomniało mi się, że ona – oblubienica nie od razu była piękna.(„Nie patrzcie, że jestem czarna, że spaliło mnie słońce”) Pomyślałam, że to Jego miłość musiała ją odmienić. Wypiękniała pod Jego wpływem.
    Spostrzegłam też,że Oblubieniec nie zamyka się z nią w tym ogrodzie, ale woła: „Przyjaciele, przyjdźcie, pijcie o najdrożsi i upajajcie się.” On chce, aby z tej miłości czerpali inni.
    Potem słyszałam jeszcze wypowiedź Ks. Biskupa na temat dalszych wersetów Pnp.
    Ona nie chciała Go do siebie wpuścić. Mimo że czekała na Niego, ociągała się. I wtedy On odszedł…
    Gdy ona to spostrzegła, wybiegła jak oszalała szukać Go. Nic dla niej już nie było ważniejsze od Niego. Dała się potraktować jak ulicznica – pobić, ogołocić…
    Tak myślę,że to Bóg poprzez swoją miłość wzbudza miłość w człowieku. Sprawia, ze on pięknieje, chce sie dzielić tą miłością dostawaną od Niego z innymi. Jest jednak czasami zbyt pewny tej miłości i chce stawiać swoje warunki. Wtedy Bóg odchodzi ( ale czy na pewno?), a dusza która spostrzeże się, że Go straciła (noc ciemna?), dopiero poznaje całe szaleństwo miłości do Boga. Wtedy moze już wszystko…
    Na jakim etapie rozwoju tej miłości ja jestem?

    #33 basa
  34. …basa,
    ——WIĘCEJ SZCZĘŚCIA JEST W DAWANIU ANIŻELI W BRANIU /Dz.20,35/—
    —-Miłośc Boga jest nie tylko wspaniała, ale wymagająca.
    On czeka na moją odpowiedz/nawrócenie/ a z tym mam ogromny problem. Życzę Ci, byś całym swoim sercem pokochała swojego Boga i dała się Mu „zjeśc”…
    janusz f.

    #34 baran katolicki
  35. #34
    Januszu, zaniepoiłeś mnie. Czy ja tworzę sobie „swojego Boga”? W takim razie jestem zgubiona!

    #35 basa
  36. Bóg mnie zaskakuje. Zajrzałam na portal Wiara a tam „Droga Krzyżowa w słowach Pieśni nad Pieśniami”
    http://www.liturgia.wiara.pl/doc/419092.Droga-Krzyzowa-w-slowach-Piesni-nad-Piesniami

    #36 basa
  37. Nie…
    Nie tworzę sobie swojego Boga…

    #37 basa
  38. …basa, wszyscy mamy swojego Boga. Czy jest to Jezus Chrystus? Jesteś kobietą, która pragnie miłości /bycia kochaną/ ale nie tu ukryte jest Twoje szczęście/. Kochać /tracić/ to prawdziwe szczęście…
    Pozdrawiam Cię…
    janusz f.

    #38 baran katolicki
  39. #38
    Ja jestem szczęśliwa

    #39 basa

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php