Prorok wśród swoich (4 Ndz zw C 2010)

by bp Zbigniew Kiernikowski

 W tę 4 Niedzielę roku C czytamy dalszą część opowiadanie o pobycie Jezusa w Nazarecie i Jego wystąpieniu w miejscowej synagodze. Pierwsza część tego spotkanie ze współziomkami przebiegała – jak referuje Łukasz – w pewnym entuzjazmie. Oczy wszystkich były wpatrzone w Jezusa, a On mówił o spełnianiu się dla Jego słuchaczy prorockich obietnic. Coś musiało się jednak stać, że Jezus przytacza przysłowie, które wskazuje na brak wzajemnego zrozumienia między Nim a Jego współziomkami. Jezus wkłada w ich usta słowa nieprzychylne dla Niego –  tak  jakoby mówili do Niego:

 

Lekarzu, ulecz samego siebie;
dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum
(Łk 4,23).

 

Dlaczego zaczęli mówić do Jezusa czy o Jezusie: Czyż nie jest to syn Józefa? A więc czyż nie jest to jeden z nas, taki jak my. Mogła to być dalsza forma podziwu. Jednak Jezus odebrał to inaczej. Jako wyraz zwątpienia w Niego. Tak nas o tym informuje Ewangelista. Stąd rozpoczyna się swoista konfrontacja, w której Jezus przejmuje inicjatywę.

1 Czy tylko zwątpienie, czy coś więcej ?

Najpierw oni przecież słuchali Jezusa , przyświadczając i będąc zdumionymi z powodu słów pełnych łaski, jakie wychodziły z ust Jego. Taki jest bowiem możliwy, a nawet bardziej uzasadniony, przekład tego wersetu. Nie chodzi bowiem o piękno słów i wdzięk, jaki one wzbudzały, lecz o fakt, że słowa te, które Jezus głosi, obwieszczają łaskę. Otwierają one czas łaski, gdy Jezus mówi, dziś spełniły się słowa, które słyszeliście. Jest to obwieszczenie rok łaski od Pana czyli czasu przychylności Boga.

Czasu Jubileuszu, a więc darowania wszystkich win i zadłużeń, to czas specjalny. Ten Jubileusz, ta łaska i przychylność Boga były i są co prawda oczekiwane. Jednak nie przez wszystkich jednakowo.

Inaczej zapewne oczekiwali ci, którzy popadli w długi i którzy dzięki Jubileuszowi otrzymywali darowanie i przebaczenie. Inaczej ci, którzy na różny sposób byli i są wierzycielami. Dla nich czas Jubileuszu oznacza materialną stratę z powodu ich wiary w dobroć i przychylność Boga.

Ci, którzy czują się sprawiedliwymi i wierzycielami wobec innych, tzn. ludzi swoich współbraci, jeśli chcą świętować w prawdzie ten czas łaski, to muszą darować swoim dłużnikom. Jeśli więc będąc wierzycielami wobec innych, odkryją siebie jako dłużników wobec Boga, i przyjmą Jego przebaczenie, to będą się cieszyć z tego Jubileuszu. Jeśli zaś nie uznają siebie za dłużników wobec Boga, to będą przeżywali ten czas Jubileuszu i czas łaski jako stratę.

Może więc zdarzyć się, że ten czas Jubileuszu i łaski przychodzi do konkretnego człowieka w innej formie czy w innym czasie, niż człowiek to sobie wyobraża i czy tego oczekuje. Z tego powodu w sercu człowieka, który ma świadomość swoich racji i swojej sprawiedliwości, mogą powstawać wątpliwości, a nawet odrzucenie tego czasu łaski i Tego, kto przyszedł ten czas łaski obwieszczać.

2. Dokonaj cudów i znaków, o jakich słyszeliśmy

Oto oczekiwania człowieka. Niech ten, kto przyjmuje i pełni rolę proroka i chce być takim pośród nas, niech dokona cudów według naszych oczekiwań. Jeśli to się nie stanie, to niedaleko do następnego kroku, do jakiego posunęli się mieszkańcy Nazaretu wobec Jezusa: wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.

Była to sytuacja szczególna. Odzwierciedla jednak ona ów rozdźwięk do jakiego może dojść, kiedy człowiek ma swoje określone oczekiwania wobec Boga, zakładając, że on sam wie najlepiej czego potrzebuje i czego ma niejako prawo oczekiwać od Boga. Może dochodzić więc do tego, że człowiek nie chce mieć obok siebie proroka, który wskazywałby mu drogi odmienne od tych jakich sam szuka i oczekuje.

 

3. Po co jest prorok wśród nas ?

Dochodzimy do sedna sprawy. Po co jest prorok? Jaka jest jego rola i jego misja? Odpowiedź jest prosta na płaszczyźnie twierdzenia teoretycznego. Prorok jest po to, by wskazywać właściwe drogi życia, by wskazywać drogę Pańską.

W praktyce życia oraz w konkretnych momentach i sytuacjach jest to bardzo trudne do zaakceptowania. Oznacza bowiem konieczność nawrócenia. Odejścia od swoich planów i zamiarów; od sposobu realizowania tychże planów i zamiarów.

Jeśli w wierze uświadomimy sobie, że to działanie proroka, które nas wzywa do rewizji naszych poglądów i naszych koncepcji życia, pochodzi od Boga, to będziemy stopniowo ten proroczy głos akceptowali i wchodzili w nawrócenie. Bywa to jednak raczej rzadko. Zazwyczaj dokonuje się po doświadczeniach, w których ewidentnie dostrzeżemy nasze pomyłki i błędy spowodowane naszym trwaniem przy swoi. Kiedy przysłowiowo „sparzymy sobie palce„, wtedy łatwiej przychodzi nam akceptować i słuchać proroka. Chociaż jeszcze nie zawsze.

Sam prorok natomiast, na ile będzie trwał wiernie w tej misji, musi doświadczyć wszelkiego rodzaju trudności, odrzucenia, upokorzeń. Są to zwyczajne okoliczności potwierdzające i uwiarygodniające jego misję. Tak było z Jeremiaszem, o którym mówi nam czytanie z tej niedzieli, i tak było z innymi prorokami. Tak było z Jezusem i tak jest z tymi, którzy w Jego imię niosą światło Ewangelii – proroctwo dla naszego życia.

Otwórz nam Panie oczy, byśmy dostrzegali proroków wokół siebie.

Tak kieruj naszymi wydarzeniami, byśmy coraz to bardziej uświadamiali sobie, że potrzebujemy proroków.

Dawaj nam takich proroków, którzy nie zabiegają o siebie,

lecz są gotowi tracić swoje życie nie bojąc się odrzucenia,

byleby tylko przez ich posługę do nas docierała Twoja zbawcza prawda.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

44 komentarze

  1. Pan Jezus wybrał mnie na proroka wśród swoich i jest mi z tym niewygodnie, bo nie mogę przestać prorokować i kiedy spełniam wole Boga względem braci we wspólnocie, dzieje się tak jak biskup napisał: jedni mnie odrzucają, inni drwią ze mnie a jeszcze inni po prostu wyśmiewają. Kiedy wracam do domu, wylewam przed Bogiem żal z serca i obiecuje sobie nie mówić ani słowa więcej. Tymczasem Bóg zsyła mi jakieś wydarzenie, czasem sen, więc chcąc nie chcąc podejmuję porzuconą posługę.
    Wolałbym moich braci nie wzywać do nawrócenia. To ich problem. Wiem, że to myślenie „starego człowieka”. Odrzucam takie pokusy, by na próżno nie przyjmować łaski bożej.
    Najgorsze jest to że mnie wszyscy znają. Wyznaje swoje grzechy i słabości, żeby zdemaskować demona. Jestem najbardziej grzeszny we wspólnocie, ale i najhojniej obdarowany. Publicznie siebie piętnuję. Efekt mojego nawracania się pogarsza sprawę. Czasem słyszę: o, domniemana świętość!
    To straszne, że widzę grzechy swoich braci. Nie mogę im w żaden sposób pomóc. Dlatego myślę, żeby dać sobie spokój i milczeć. Oczywiście nie mówię im o ich grzechu, tylko staram się być uczniem Jezusa.
    Tylko że nie mogę się ukryć z tym autentyzmem. Nie chce im zaburzać pobożnego myślenia o sobie. Jeśli zobaczyłem swój grzech, oni też kiedyś przejrzą na oczy.
    Z niecierpliwością czekam na konwiwencję powołaniową, żeby wreszcie uciec od moich braci, których de facto lubię…
    Czuję się trochę jak Jonasz.

    #1 Onager
  2. Moim prorokiem okazała się koleżanka ,z którą pokonuję kilometry do wspólnoty.Wysłuchując moich problemow związanych z trudnymi sprawami rodzinnymi powiedziała : zapytaj co by Jezus zrobił na twoim miejscu.Te slowa okazały się prawdziwym czasem łaski dla mnie .Teraz już we wszystkich sprawach tak pytam i mimo że przychodzi mi tracić -zyskuję POKOJ

    #2 Tereska
  3. Zabijają mnie, a jestem z każdym doświadczeniem silniejsza, spokojniejsza, radośniejsza. „Widzę” i „słyszę”, a to, utwierdza mnie do działania. Wspiera mnie tylko młodziutki ksiądz, choć jeszcze mnie nie zna. Nie boję się zła, nigdy nie ulegnę. Pan mnie kocha i pomaga

    #3 maria
  4. Jako prezbiter głoszę słowo Boże. I dostrzegam w sobie czasem pokusę głoszenia słowa „okrojonego”, „zaokrąglonego”, „oszlifowanego” z wszelkich niedogodności. Łatwiej jest głosić słowo, które będzie ochoczo przyjęte przez słuchających, jakby – spełniających ich oczekiwania. Takie chrześcijaństwo „supermarketowe” – że biorę do koszyka to, co MI się podoba, co MNIE pasuje, co mieści się w MOICH kategoriach. To wielka pokusa zdobywania poklasku kosztem prawdziwości Ewangelii. Łatwiej jest głosić ogólne pouczenia, utwierdzając ludzi w ich dobrym mniemaniu o sobie, aniżeli wskazać radykalizm Jezusowego przesłania. Jasne, że bez wiary Ewangelia jest uciążliwą nowiną, niemożliwą do spełnienia. Ale właśnie głoszone słowo ma wzbudzić wiarę. To „okrajanie” nauczania widać dobitnie w kwestiach moralnych – np. w przyjęciu i życiu wg „Humanae Vitae”.
    To słowo wzywa mnie do przylgnięcia do Chrystusa całym sercem i głoszenia Jego słowa bez kompromisu. Kościół nie istniej po to, aby być nowoczesnym, lecz by głosić Prawdę. Dziękuję Ks. Biskupowi za to rozważanie. Pozdrawiam i życzę wielu sił. I zdrowia. Shalom.

    #4 sylwester_cssr
  5. #1 Onager
    Czy jesteś pewien, że nie wywyższasz się ponad braci?

    #5 basa
  6. Jesteś pewien, że nie czujesz się od nich lepszy?

    #6 basa
  7. Mimo tego, że uważasz się za największego grzesznika?

    #7 basa
  8. Ja dzisiaj mam wygłosić w mojej parafii katechezę w ramach programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła”. Jest to dla mnie, jak wejście w Morze Czerwone. Momentami chciałabym uciec z powrotem do egitpu. Jednak idę. Mój stary człowiek, który ma lęk przed mówieniem, musi umrzeć.
    Dzisiaj w I czytaniu usłyszałam: „Ty zaś przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi.” i „Ja jestem z tobą, mówi Pan, by cię ochraniać”.”
    Więc idę.

    #8 basa
  9. Piękne,co przeczytałam.I jakże prawdziwe.

    #9 Ka
  10. #1 Onager – a może odstąp od „zdemaskowania demona”,a raczej skup się by było czyste serce?Może tak,będzie Ci łatwiej.

    #10 Ka
  11. …#1Onager,kto Ci powiedział,że Pan Jezus powołał Cię na proroka wśród swoich?Wzywasz swoich braci do nawrócenia,wytykasz/ujawniasz/ich grzechy ,ale czy potrafisz im pomóc?Wiem,że najbardziej boli własna pycha.Ty również dotykasz tego krzyża.Prawdziwy prorok nie tylko wzywa do nawrócenia/ujawnia cudze grzechy/ale przede wszystkim jest gotów zatrzymac te grzechy na sobie.Najtródniej byc prorokiem dla żony we własnym domu.Prorokuje się tylko z krzyża.Nie wystarczy wytknąc komuś grzech,trzeba jeszcze zabrac mu ten grzech/zgładzic go/.Wziąc na siebie jego skutki i przeprosic grzesznika za słuszne oskarżenie…Pozdrawiam Cię…janusz franus

    #11 baran katolicki
  12. To, o czym Jezus mówi w Nazarecie tak „dziwnie” kontrastuje z Jego wcześniejszym życiem … tak przynajmniej wielu mieszkańcom się wydaje. Słowa, które teraz wypowiada są pełne mocy i zmuszają słuchaczy do refleksji, nawołują do zmiany. Sam Jezus nie przymusza nikogo, ale równocześnie nie pozostawia złudzeń, że nic się nie zmieniło, bo zmieniło się wszystko! Chce by mieszkańcy Nazaretu i my … poznali prawdę o swoim życiu, o sobie. Odrzucenie współziomków wynika z zapewne z faktu niezrozumienia Jezusa, bądź zrozumienia i odrzucenia Jego koncepcji ukazania drogi życia. „Dziś spełniły się te słowa…”. Dziś, tu i teraz wezwani jesteśmy do nawrócenia, do dokonywania wyborów, mocowania się ze sobą… dla Niego. Trudno jest przyjąć to wezwanie siedząc w wygodnej, ciepłej posadce własnego egoizmu, a jeszcze trudniej je realizować … wiem, wszak pisze to przecież z własnego doświadczenia. Nie mniejsze trudności sprawiają nam też inni, którzy widząc nasze wysiłki…. wyśmiewają nas, „wyrzucają” poza nawias „normalności”. To po ludzku boli, ale…. to cierpienie uzdrawia. Im mniej nas w nas, tym samym więcej Jego.

    Jak pokazuje Ewangelia odrzucenie nie stanowi dramatu. Bo Jezus jest wytrwały i ponawia swe wezwania. Ale to odrzucenie paraliżuje możliwość wewnętrznego działania, przyjmowania dobra. Brak wiary uniemożliwia działanie łaski. Blokuje jej skuteczność. Słuchając dzisiejszą Ewangelię odruchowo chcielibyśmy się oburzyć na mieszkańców Nazaretu, ale czy mamy do tego prawo?…

    #12 morszczuk
  13. Zastanawiam się, dlaczego ,,Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie” ? Czy dlatego, że zwykła codzienność i zwyczajność życia nie korespondują z wielkością i niezwykłością, jakiej się oczekuje od szczególnie wybranych przez Boga osób ? Czy może chodzi też o inne wytłumaczenie, bardziej symboliczne? Naszą ,,ojczyzną” mogą być nasze ciepłe gniazdka, nasze wyobrażenia i przyzwyczajenia, stereotypy myślenia, a także wszelkie nałogi i uwiązania.Wszystko to zamyka nas na inne postrzeganie rzeczywistości, zamyka w ciasnej przestrzeni, jakby w kielichu, z którego jest tylko jedno wyjście WZWYŻ. Trzeba dźwignąć się ponad ,,swoją ojczyznę”. Opuścić ją, aby móc zobaczyć inne horyzonty, móc rozwijać się i dojrzewać, a także tak jak Chrystus czynić cuda tj.doświadczać Bożej łaski i o niej świadczyć.
    W ,,swojej ojczyźnie” nie można dokonać żadnego cudu, dlatego trzeba ją opuścić.

    #13 owieczka
  14. Zainteresował mnie komentarz „Onagera” Szanowny blogowiczu to co przeżywasz teraz, ja również doznałem tego samego mówiąc o Słowie Bożym. Zostałem odrzucony i nadal jestem odrzucany przez ludzi. Zrozumiałem, że tak musi być, bo inaczej nie wypełniło by się Pismo Święte i to co jest w nim napisane. Jezus powiedział, że z powodu mego Imienia będą Was prześladować. Każdy prorok musi być silny i umocniony w Duchu Świętym i tego z całego serca życzę biskupowi i blogowiczowi „Onager-owi”. Tam gdzie chcą słuchać to trzeba mówić, bo Słowo Boże jest jak miecz obosieczny, jest jak ziarno, które potrzebuje czasu do wykiełkowania, Słowo Boże jest tym co się stało, a bez słowa, by się nic nie stało,co istnieje do dnia dzisiejszego i aż do skończenia świata. Pozdrawiam.

    #14 Józef
  15. dziekuję Józefowi za umocnienie mnie słowem.Co do komentarza basy.Kochana ja jestem w ponizeniu,bo „demaskuje” swój grzech na wspólnocie,a nie cudzy.

    #1 Onager,
    kto Ci powiedział,że Pan Jezus powołał Cię na proroka wśród swoich?Wzywasz swoich braci do nawrócenia,wytykasz/ujawniasz/ich grzechy ,ale czy potrafisz im pomóc?Wiem,że najbardziej boli własna pycha.Ty również dotykasz tego krzyża.Prawdziwy prorok nie tylko wzywa do nawrócenia/ujawnia cudze grzechy/ale przede wszystkim jest gotów zatrzymac te grzechy na sobie.Najtródniej byc prorokiem dla żony we własnym domu.Prorokuje się tylko z krzyża.Nie wystarczy wytknąc komuś grzech,trzeba jeszcze zabrac mu ten grzech/zgładzic go/.Wziąc na siebie jego skutki i przeprosic grzesznika za słuszne oskarżenie…Pozdrawiam Cię…janusz franus
    #11 baran katolicki

    Ech,nie zrozumiałes kompletnie.Ja piętnuję swój grzech,wskazuje wspólnocie drogę.A raczej Jezus wskazuje im tę drogę.Zarzuty pod moim adresem są zarzutami które wynikają z ducha narzekania i ducha starości.”Stary cżłowiek” nie chce nowego.Chce status quo.Dlatego wolałbym jak Jonasz uciec od tej niewygodnej posługi.Wiem jednak że nie mogę.Nie mam zamiaru narzekać,błogosławieństwo jakie otrzymuje jest wyjątkowe,może było zawsze ale go nie widziałem.I niepotrzebnie pisałem o tym na blogu,bo tylko Bóg zna tę sytuację i moje serce.Po prostu nie mogę liczyć że ktoś mnie zrozumie,to było zbyt szczere „echo” z mojej strony.Przepraszam.Pozdrawiam wszystkich z Drogi.

    #15 Onager
  16. A ja chcę być „nowym człowiekiem”.Z duszą którą mi dano /nie chciałabym pozostawiać swej duszy,nie chciałabym/.Hmm,zapewne jak zwykle nic nie rozumiem.

    #16 Ka
  17. #15
    Ale czy to publiczne obnażanie swoich grzechów nie jest przypadkiem powodem do uważania się za lepszego? Ja to robię, a oni nie. Ja widzę moje grzechy, a oni nie. Ja je u siebie piętnuję, a oni nie. Ja się nawracam, a oni nie. Ja jestem autentyczny, a oni nie.
    I ze swojego własnego doświadczenia wiem, ze łatwiej jest samemu się oskarżać o różne rzeczy niż przyjąć prawdziwe oskarżenie ze strony bliźniego.
    Ks. Biskup mówi, ze Ziemia Obiecana jest w nas. Jest tam, gdzie akurat się znajdujemy.
    Wydaje mi się, że ty chcesz uciec do egiptu. I nie uciekasz przed prorokowaniem, ale chcesz prorokować po swojemu, tak jak TY chcesz i komu TY chcesz.
    Bo chcesz prorokować? Tylko już nie we wspólnocie?
    Jonasz jest moim ulubionym prorokiem. Jest taki ludzki i tak pięknie mówi o Bogu: ” bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą.” I mimo, ze jego proroctwo nie spełnia sie, jest chyba jedynym tak skutecznym prorokiem. Niniwa nawraca się. Życzę tobie takiej właśnie skuteczności, jak u niego.

    #17 basa
  18. …Onager,
    na pewno spotkałeś się na Drodze z tak zwanymi „sądami”. Ten kto sądzi innych ma problem z miłością i zawsze powinien przeprosic za oskarżenie. Tylko Bóg zna prawdę o grzeszniku i tylko On potrafi zgładzic /przebaczyc/ każdy ludzki grzech. …….
    Szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość,
    którego grzech został puszczony w niepamięć.
    Szczęśliwy człowiek,
    któremu Pan nie poczytuje winy,
    w którego duszy nie kryje się podstęp.
    (Ps 32,1-2)…
    ….twój grzech nie jest dla Boga problemem i nie pomniejsza Jego miłości względem ciebie. To ty sam sobie nie możesz i nie będziesz mógł przebaczyć. To nie Bóg gorszy się grzesznikiem, ale sam grzesznik nie potrafi przyjąć prawdy o swojej niedoskonałości. Człowiek pyszny nie zgadza się z bezwarunkową miłością Chrystusa do każdego grzesznika i dlatego zamyka się w swoim sercu na Ducha Świętego…
    ……Pokochaj siebie a pokochasz Boga.
    Pozdrawiam…….
    janusz franus

    #18 baran katolicki
  19. Droga Baso,tu już nie o to chodzi czego ja chcę.Myślę że moje zachcianki są nieistotne,jeden Ojciec Pustyni mawiał że gdyby puścił dłoń Jezusa to wieczorem spałby z prostytutką.
    Sytuacja jest na tyle specyficzna,wspólnota nie ma kapłana,jest pierwsza,nie mamy na miejscu „starszych” braci w wierze,czyli katechistów.Po konwiwencji odjeżdżają a ja zostaję z starszymi osobami,którzy oczywiście mają złote serca,lecz pozostają „niemowlętami w Chrystusie”.Jakby wciąż ubrani w stroje z pierwszej komunii św. I tu jest pies pogrzebany.Miałem jednego rówieśnika to wyjechał do większego miasta i sam zostałem w tym grajdołku.Towarzyszę i staram się wspierać,ale co tu kryć,czuję że się marnuję,że marnuję swój czas.

    Dziękuję za ten wykład Januszu.Mam tez prośbę,przeczytaj swojego posta i postaw się na moim miejscu.Zobacz jak się poczujesz posądzany o obłudę,faryzeizm i grzech Judasza(brak akceptacji siebie).Z Panem Bogiem

    #19 Onager
  20. „Ci, którzy czują się sprawiedliwymi i wierzycielami wobec innych, tzn. ludzi, swoich współbraci, jeśli chcą świętować w prawdzie ten czas łaski, to muszą darować swoim dłużnikom. Jeśli więc będąc wierzycielami wobec innych, odkryją siebie jako dłużników wobec Boga, i przyjmą Jego przebaczenie, to będą się cieszyć z tego Jubileuszu. Jeśli zaś nie uznają siebie za dłużników wobec Boga, to będą przeżywali ten czas Jubileuszu i czas łaski jako stratę”
    Teraz jest rok łaski od Pana, czas przychylności Boga…
    Czytając to rozważanie zastanawiam się, czy mam ochotę świętować ten czas…
    Wiem, że jestem dłużniczką wobec Boga, ale… wciąż trudno mi darować WSZYSTKO SWOIM dłużnikom…
    A może moja postawa jest fałszywa?
    Bo gdybym NAPRAWDĘ czuła się dłużniczką Boga z radością (nie z poczuciem straty) wybaczałabym innym…
    Odpowiedź znajduję trochę dalej (w rozważaniu):
    Potrzebuję nawrócenia.
    Pozdrawiam 🙂

    #20 julia
  21. Ksiądz Biskup napisał, że „Sam prorok (…), na ile będzie trwał wiernie w tej misji, musi doświadczyć wszelkiego rodzaju trudności, odrzucenia, upokorzeń”. Kiedy czytam te słowa, uświadamiam sobie jak bardzo prorok w swoim myśleniu musi być inny od tego świata. Któż bowiem w tym świecie, patrząc tak po ludzku chce przeżywać trudności, odrzucenie, upokorzenie? A jednak ja jako prorok muszę być na to przygotowany… Tylko czy jestem? Jak się do tego przygotować? I gdzieś we mnie pojawia się myśl – a może mi się uda, może mnie to nie spotka? Tylko czy z taką myślą nadal jeszcze jestem prorokiem? Czy tym, który swoją funkcję proroka chce wykorzystać do własnych celów….? Jak się ustrzec przed tą pokusą myślenia, a może i pragnieniem, aby mnie to „przeznaczenie proroka” nie dotknęło?

    #21 prezbiter
  22. Wyjaśnij mi onager od kiedy CZAS jest Twój? Czy go sobie sam wytworzyłeś?

    #22 grzegorz
  23. Ad #20 julia
    Tak, Julio, odwagi.
    Pan dopełni swego dzieła. Dlatego jest rok (czas) jubileuszu. Korzystają z niego dłużnicy i to tacy, którzy wiedzą, że wszelka strata (bycie dłużnikiem) jest korzyścią, czy okazją do jej doświadczenia.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #23 bp Zbigniew Kiernikowski
  24. Onager:
    Myśl samodzielnie, nie pozwól samemu sobie zmiażdżyć się poczuciem winy i pamiętaj, że ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień. A tym bardziej nie da się ich zmienić z dnia na dzień. Zwłaszcza jeśli tego nie chcą. Nie oczekuj, że to tak zadziała – to tak nie działa.
    Baran katolicki:
    Proszę cię. To co piszesz na temat „sądzenia” jest jakąś niebezpieczną sofistyką. „Przeproś za to, że masz rację” – czy można wtłoczyć człowieka w większe poczucie winy? To nawet nie odpowiada normalnym reakcjom psychicznym człowieka. Są emocje, które inni ludzie w nas wywołują. Bywają negatywne. Ale emocje są amoralne (por. KKK). To, że pomyślę sobie źle o kimś, kto szturchnął mnie w autobusie, nawet przeklnę coś na niego w myśli, nie jest sądzeniem, nie jest grzechem. ,,Świadomy i dobrowolny” musi być grzech. Jest odruchem. Czy ty dobrowolnie dopuszczasz takie myśli? Ja nie. Wola. Wolna wola jest granicą grzechu.
    Owszem: ,,myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Ale ile jest myśli, które przychodzą bez twojej chęci czy woli? Takie sądzenie nie jest grzechem.
    A przepraszać za to? To absurd.

    Mnie w tej Ewangelii zastanawia dlaczego właściwie tłum rzucił się na Jezusa. Co on im takiego powiedział wspominając sarepską wdowę i Naamana? Komentarz biskupa nieco to rozjaśnia.
    I piękne jest to, że ta miłość (z listu), taka idealna, jest wymieniona pośród charyzmatów (por 1 Kor przed i po). Zatem: jako charyzmat. Większy niż glosolalia czy słowo poznania. Największy charyzmat:) 2 przykazania miłości każą walczyć o ten dar Ducha. Jezus odchodząc każe swoim uczniom miłować się aż do tego daru, w sposób nadprzyrodzony (,,byście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem”).
    No nieźle… Największy z charyzmatów zadany wszystkim jako praca domowa… Wąska droga, nie ma co.

    #24 bodzioslaw
  25. Onager z twojej odpowiedzi dla mnie wynika, że jednak czujesz się lepszy. Może tak jest. Nie wiem. Ale myślę, że nie bez powodu Pan Bóg dał Ci akurat tą wspólnotę. Przyjmij to.
    I jeśli rzeczywiście nie liczy się twoje JA, to nie zmarnujesz tam swojego czasu.
    Nie uciekaj…

    #25 basa
  26. #25 basa
    To musi się stać. Moje Ja musi zdychać.
    Dziękuję za światło.

    #26 Onager
  27. Wyjaśnij mi onager od kiedy CZAS jest Twój? Czy go sobie sam wytworzyłeś?
    #22 grzegorz

    tak rzeczywiście zabrzmiało jakbym ja decydował.Oczywiście Czas należy do Jezusa,tym bardziej szkoda go zmarnować na ” świński trucht”,takie dreptanie w miejscu.Jestem „ślepy i głuchy”.Tak bardzo potrzebuje gruntownego nawrócenia i światła na drodze.Pozdrawiam.

    #27 Onager
  28. Wiesz co Onager ,możesz czuć się szczęśliwy z powodu tych komentarzy
    Też bym tak chciała ,bo wciąż jest we mnie za dużo „mnie samej” z poczuciem lepszości

    pozdrawiam i zyczę wytrwałości

    #28 Tereska
  29. …#24,bodziosław…„Przeproś za to, że masz rację”…nieświadomie tym zdaniem dotykasz mądrości płynącej z krzyża – czy można wtłoczyć człowieka w większe poczucie winy? To nawet nie odpowiada normalnym reakcjom psychicznym człowieka…jesteśmy winni i dlatego potrzebujemy przebaczenia,potrzebujemy Chrystusa by nam przebaczył.Coś mi mówi,że poczucie winny jest nam bardzo potrzebne…Pozdrawiam…janusz franus

    #29 baran katolicki
  30. #26
    Moje też…

    #30 basa
  31. Onager
    Myślę, że to co pisałaś trochę bardziej szczerze, że widzisz grzechy innych nie dotyczy myślenia o nich, ani tym bardziej sądzenia. Czasem tak jest i to jest bardzo trudno znieść. Widzisz wyraźnie dobro i zło, chociaż wolałbyś nie widzieć, ale jeśli bardzo będziesz chciał, to to minie i będziesz wtedy żałował. Ja się tylko domyślam i mogę się mylić(wybacz). Dziś było piękne czytanie na ten temat w brewiarzu – nie z św.Błażeja tylko z tych z dnia.
    „Blaskiem prawdziwej mądrości jest umiejętność trafnego rozróżniania dobra od zła. Gdy to ma miejsce, wówczas droga sprawiedliwości, która wiedzie ku Bogu, Słońcu sprawiedliwości, wprowadza umysł, odtąd ufnie szukający miłości, w bezkresną światłość wiedzy.
    Trzeba zatem, aby ci, którzy walczą, zabiegali zawsze o utrzymanie wewnętrznego pokoju, aby umysł trafnie oceniając pojawiające się myśli, starannie zatrzymywał dobre, zesłane od Boga, złe zaś i pochodzące od szatana wyrzucał precz od siebie. itd…”
    Pozdrawiam

    #31 AnnaK
  32. #29 baran katolicki:
    Coś mi mówi,że poczucie winny jest nam bardzo potrzebne…Pozdrawiam…janusz franus
    Oj Januszu. Wybacz, ale takie poglądy… Nie chcę cię obrazić, nie mam złych intencji, po prostu tak myślę. Nie wiem dokładnie, ale zdaje się, że jesteś na wycieczcie gdzieś daleko poza granicami państwa Normalność.
    Ja będę się upierał: katolik może myśleć o sobie dobrze i nadal umieć zobaczyć swój grzech, przyznać się do niego, przeprosić. To jest możliwe bez nieustannego polewania się w brytfannie własnym sosem o smaku ,,jaki ja jestem beznadziejny”.

    #32 bodzioslaw
  33. #31 AnnaK

    Aniu ,dziękuję za pomoc,jednak miało to sens,napisać szczerze co mi leży na wątrobie.Myślę że nie potrafię rozeznawać,za dużo się dzieje i ciężko się wyciszyć.Modlę się o dar rozeznawania,bo teraz to każda myśl wydaje się zwodnicza.Tekst który przytoczyłaś jest Z dzieła Diadocha, biskupa Fotyki, O doskonałości duchowej.Himalaje Ducha.Bardzo mnie podbudowałaś,niech Cię Pan nagrodzi.

    #33 Onager
  34. Ad #33 Onager
    Cieszę się. To Kościół dał dobre słowo, i może dobrze by było pójść za prorokinią Anną, którą wczoraj wspominał: „ona służyła Bogu w postach, modlitwach i jałmużnie”. Wiem, że ten czas jest bardzo delikatny – ja nie umiałam się wyciszyć.
    Pozdrawiam

    #34 AnnaK
  35. …#32.bodzisław
    …a co powiesz o żalu za grzechy. Czyż nie jest on owocem zdrowego poczucia grzechu /winy/? W Twoich postach ukrywa się egocentrtyczne poczucie /grzechu/ winy, które prowadzi Cię do samooskarżania siebie…
    Prawdziwą istotę grzechu można poznać tylko w świetle krzyża. Tam wszyscy jesteśmy winni śmierci i tam rownież otrzymujemy przebaczenie…
    Pozdrawiam…
    janusz franus

    #35 baran katolicki
  36. …#32.
    KRZYŻ to ABSURD. W tym tłumie jestem ja i Ty. To my zabijamy Chrystusa swoimi grzechami, a On nam przebacza i na krzyżu nas przeprasza. Czyż to nie absurd?…
    Pozdrawiam …
    janusz franus

    #36 baran katolicki
  37. ad baran katolicki
    Za bardzo się egzaltujesz-jeśli jesteś mężczyzną?
    Proponuję pracę w hospicjum,lub wolontariat.”Sama wiedza nie może nas zbawić,tylko jedność z Jezusem i pewność Jego zbawczej mocy”.

    #37 wojtek
  38. Bardzo proszę o modlitwę, ponieważ jestem w wielkim ucisku. Ktoś mnie atakuje i niszczy i już nie mam sił.

    #38 AnnaK
  39. # 37 Wojtek
    Janusz ma hospicjum w domu. Jego syn ma mózgowe porażenie dziecięce.
    Pozdrawiam Piotrusia

    #39 basa
  40. #38 Aniu, chyba to znasz?
    „Pan jest swiatłem i zbawieniem moim,
    czego mam się lękać?
    Pan podporą jest mojego życia,
    przed kim mam sie trwożyc?
    Wierze, że kiedys na pewno
    dobroc Twą, Panie, zobaczę.
    Miej nadzieję w Panu, odwagi!
    Miej nadzieję w Panu, odwagi!
    Miej nadzieję w Panu, odwagi!
    Miej nadzieję w Panu!”

    #40 basa
  41. Ad #40 basa
    Znam, Basiu, bardzo dobrze! 🙂 Zaraz wezmę gitarę i zaśpiewam.
    Dziękuję Ci i pozdrawiam!

    #41 AnnaK
  42. Właśnie minęły 2 lata od powstania blogu.
    Dziękuję Ks. Biskupowi za prowadzenie go i wszystko dobro, które otrzymałam dzięki niemu.

    #42 basa
  43. #41 Aniu
    Tak. To trzeba zaśpiewać, aby przemówiło z pełną mocą.
    Mam nadzieję, że Pan Bóg już Cię wzmocnił i jak zwykle chroni cię pod skrzydłami swymi.

    #43 basa
  44. Ad #43 basa
    Wzmocnił i mam nadzieję, że będzie chronił – jutro też może być trudno i bardzo Go potrzebuję.
    Też dziękuję za blog Księdzu Biskupowi i za słowo krzepiące.
    Pozdrawiam

    #44 AnnaK

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php