Doniesiono Jezusowi, że choruje Łazarz z Betanii, brat Marii i Marty, u których Jezus bywał w gościnie. Jednak Jezus nie od razu poszedł do Łazarza. Wybrał się do Judei dopiero wówczas, gdy ten „zasnął” – to znaczy umarł. Poszedł, by go „obudzić”. Gdy Jezus przyszedł do Betanii, Łazarz był już od czterech dni w grobie. Widząc płaczące siostry Łazarza, Jezus wzruszył się i zapytał: „Gdzieście go położyli?” Wtedy wszyscy, którzy stali obok dostrzegli, że Jezus prawdziwie miłował Łazarza. Zaczęli też powątpiewać: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, który dokonał tylu cudów, nie mógł sprawić, aby on nie umarł?” My, ludzie, mamy swoje propozycje rozwiązania: „Panie, gdybyś naprawdę istniał, to by się nie stało. Czy nie mogłeś sprawić, żeby to poszło inaczej?” Nie wierzymy bowiem, że w tym, co się wydarzyło, nawet gdy po ludzku coś już umarło, może objawić się zwycięstwo i chwała Boga.

Jezus podszedł do pieczary wykutej w skale i powiedział: „Odsuńcie kamień”. Możemy sobie wyobrazić, że wszyscy obawiali się wykonania tego polecenia, gdyż wiadomo, co się dzieje z obumarłym ciałem po czterech dniach. Jezus natomiast nie obawiał się tego, że „już cuchnie”. Co to może oznaczać? Nie chodzi tu tylko o rozkładające się ciało Łazarza. Jest to obraz grzechu człowieka i tego, co on w nim powoduje. Nie chcemy takiej sytuacji, w której objawia się nasz grzech czy grzechy naszych bliźnich. Wszyscy bowiem boimy się ujawnienia grzechu i jego skutków: bo to cuchnie, brudzi, bo pokazuje, kim naprawdę jesteśmy. A Jezus mówi: „Usuńcie kamień”. Trzeba przełamać opór kamienia, ale jeszcze bardziej trzeba przełamać opór ludzkiego serca, ludzkiej niewiary, ludzkiego zamknięcia. Jezus rzekł do Marty: „powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą”.

Zapewne każdy z nas w jakiś sposób doświadczył tego, że trudno było stanąć wobec czyjegoś grzechu. W takiej sytuacji zazwyczaj rodzi się w nas osąd, przekreślenie, odsunięcie się od bliźniego, czasem może żal czy pretensja. Na ogół każdy z nas chce tak „ukształtować” swego bliźniego, żeby on nie grzeszył, bo w gruncie rzeczy boimy się skutków jego grzechu, gdyż nie potrafimy przekazać mu prawdziwego przebaczenia i doświadczenia Boga. Jeszcze trudniej jest stanąć wobec własnego grzechu. Trzeba nam uznać w sercu, że mamy taką postawę. Trzeba zdemaskować samego siebie. Czasem to boli; jest powodem wstydu, wzbudza obawy, że cuchnie. Możemy jednak podjąć takie kroki tylko w świetle i mocy słów Dobrej Nowiny, że jest Ktoś, kto ma władzę podejścia do naszego otwartego grobu. On nie brzydzi się tym, czego my wolimy nie oglądać, czy to u siebie czy u innych. I wobec nas może zawołać: „wyjdź na zewnątrz!”

„I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. Jest czymś bardzo istotnym dla nas, wierzących, byśmy spotykali Jezusa właśnie jako Tego, który kiedyś wskrzesił Łazarza, a dziś daje okazję do tego, by wskrzeszenie mógł przeżyć każdy z nas. Chodzi o to, byśmy nie bali się umierać z powodu naszych grzechów, to znaczy biorąc na siebie konsekwencje grzechu.

To doświadczenie umierania prowadzi nie ku śmierci, ale ku życiu. W naszych międzyludzkich relacjach objawia się to przede wszystkim w przebaczeniu. Jeśli ktoś ma moc wzięcia skutków grzechu drugiego człowieka na siebie, jest to znak wiary w zmartwychwstanie. I dlatego Jezus mówi: „Ojcze, dziękuję Ci, że dałeś Mi taką moc, że Mnie wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Ty Mnie zawsze wysłuchujesz, ale ze względu na otaczający Mnie lud powiedziałem to, aby oni uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał”. Jezus modli się tak, byśmy uwierzyli, że On taki jest, i byśmy mogli postępować podobnie jak On.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

11 komentarzy

  1. Rzeczywiście, chcemy,aby w naszych relacjach z innymi wszystko było „bez zarzutu”, wolimy o grzechu nie myśleć, wypierać go ze świadomości. Ale nie tędy droga. Zrozumiałam to w ubiegłym roku. Zostałam bardzo skrzywdzona przez człowieka, który był moim autorytetem, wzorem postępowania. Kiedy dowiedziałam się o tym, że zrobił mi krzywdę, najpierw niedowierzałam, potem zaczęłam szukać jakichś naciąganych usprawiedliwień. Sprzyjał temu fakt, że ów człowiek nie potrafił stanąć w prawdzie i przyznać się do błędu. Cała sytuacja stawała się niezwykle trudna. Wydawało się, że sprawę należy ujawnić, a winnego pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Jednak, przygotowując się do sakramentu pokuty i pojednania zrozumiałam, że przyjmę skutki zła wyrządzonego przez tego człowieka. I tak się stało. Nie chciałam już przeprosin, zadośćuczynienia, itp. Przyjęcie konsekwencji tego grzechu „wywróciło” moje życie zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej. Dopiero, gdy dzięki mocy Pana wzięłam na ramiona Krzyż, możliwe stało się autentyczne przebaczenie krzywdzicielowi. I choć wszyscy myśleli, że przegrałam, to jednak zamiast klęski otrzymałam życie!

    #1 dora
  2. Drogi Księże Biskupie,
    piszę, bo wiem, iż jest Ksiądz Biskup biblistą. Piszę, gdyż mam pytanie/problem odnośnie jednego fragmentu z Ewangelii wg. św. Marka. Kiedy sięgniemy do rozdziału trzeciego, jest tam oskarżenie, jakie skierowali uczeni w Piśmie do Jezusa, iż miałby On wyrzucać demony przez Belzebuba. Pan Jezus odpowiada na nie słowami o skłóconym domu. Ale później pojawia się fragment w wersecie 27, który jest dla mnie po prostu niezrozumiały. Jest tam o tym, że gospodarza domu trzeba najpierw związać, zanim się dom okradnie. A potem jeszcze kolejny fragment o grzechach przeciw Duchowi świętemu. Jak się to wszystko ze sobą łączy. W moim Piśmie świętym jest to potraktowane jako jeden fragment (czytam ze starego wydania Wulgaty).
    Gdybyś zechciał mi, Ekscelencjo, ten fragment wyjaśnić, naprawdę byłbym bardzo wdzięcznym. Proszę Cię Ojcze o modlitwę i błogosławieństwo

    PS. To ten fragment:
    (21) et cum audissent sui exierunt tenere eum dicebant enim quoniam in furorem versus est (22) et scribae qui ab Hierosolymis descenderant dicebant quoniam Beelzebub habet et quia in principe daemonum eicit daemonia (23) et convocatis eis in parabolis dicebat illis quomodo potest Satanas Satanan eicere (24) et si regnum in se dividatur non potest stare regnum illud (25) et si domus super semet ipsam dispertiatur non poterit domus illa stare (26) et si Satanas consurrexit in semet ipsum dispertitus est et non potest stare sed finem habet (27) nemo potest vasa fortis ingressus in domum diripere nisi prius fortem alliget et tunc domum eius diripiet (28) amen dico vobis quoniam omnia dimittentur filiis hominum peccata et blasphemiae quibus blasphemaverint (29) qui autem blasphemaverit in Spiritum Sanctum non habet remissionem in aeternum sed reus erit aeterni delicti (30) quoniam dicebant spiritum inmundum habet

    #2 Bernard
  3. To bardzo ważne dla człowieka umierać ufnie i otwarcie. Wówczas wydaje mi się, że człowiek dalej idzie, możliwe że pod rękę z /kumplem/ Aniołem :). Jeżeli chodzi o grzech, we mnie wywołuje on moralnego „kaca”. Bardzo nieprzyjemny stan, który wcale nie znika dokąd go nie oczyszczę. Zdecydowanie lepszą formą jest w miarę możliwości „czysto” żyć.

    #3 K.
  4. Moim zdaniem wskrzeszenie Łazarza jest zapowiedzią zmartwychwstania Jezusa. Pan Jezus mógł sprawić, ze Łazarz moglby nie umrzec. Pozostał w miejscu, w ktorym nauczal jeszcze dwa dni. mysle, ze bylo to celowe. Jezus wskrzeszając Łazarza wydał wyrok śmierci na Siebie. Stan Łazarza w grobie czyli cuchnięcie obrazuje nasz grzech. Grzech nie daje nam prawdziwego zycia Grzech niesie w sobie smierć w sensie duchowym. JA w stanie grzechu to człowiek w stanie smierci, czyli nie mam w sobie zycia. Nie jestem zdolny prawdziwie kochac nie jestem wstanie prawidlowo rozeznawać i isć drogą prawdy

    #4 M grzesznik
  5. Wskrzeszenie Łazarza to zapowiedź wskrzeszenia człowieka. Jak Łazarz wstał, wstanie i człowiek. A grzech rzeczywiście śmierdzi. Specyficznie. Strasznie. I nie pomoże skrapianie się podobno skondensowanymi perfumami, gdy wewnątrz zaskorupiały brud trzymający w objęciach.

    #5 K.
  6. Wskrzeszenie Lazarza jako zapowiedź zmartwychwstania jest dla nas wierzących wielką nadzieją, ale śmierć fizyczna jestw ielką tragedią zwłaszcza jeżeli przychodzi nagle i dotyka ludzi barzo młodych. Jestem podenerwowany wypadkiem, jaki wydarzył się wczoraj pod Siedlcami, gdzie dwoje młodych ludzi, w tym nieletnia dziewczynka, ponieśli śmierć. Chciałoby się powiedzieć, że to bez sensu, ale plany Boże trudno nam zrozumieć. Znam tych młodych rodziców dziewczynki i nie wiem czy w tej chwili jest to dla nich jakimś pocieszeniem.

    #6 Jan
  7. Co robi Marta – obraz każdego z nas?
    1) Wyrzuca Jezusowi, że nie zainterweniował i Łazarz umarł – czyli Bóg jest od rozwiązywania moich problemów
    2) Wyznaje wiarę w zmartwychwstanie – ale ono dokona się kiedyś – za milion albo 10 milionów lat
    3) Wyznaje nawet wiarę, że Jezus jest Mesjaszem – ale co z tego. Łazarz umarł. Ten Mesjasz nic juz teraz, w tej chwili nie zrobi.
    4) Nie pozwala Jezusowi na zbliżenie się do grobu – raczej go zniechęca.
    Na szczęście Jezus interweniuje – aby okazać wielkie dzieła Boże – pomimo braku wiary Marty i nieżywego Łazarza. I naszej.

    #7 jan-fan
  8. Tak Janie-fanie. I naszej.

    #8 K.
  9. Bardzo zastanowiły mnie słowa z w omawianym fragmencie Pisma o wskrzeszeniu Łazarza. Mianowicie, dlaczego Jezus zapłakał przy czynieniu cudu wskrzeszania do życia z grzechu. Bardzo przemawia do mnie ta scena jasno tłumaczona przez JE Ks. Biskupa. Serdeczne Bóg zapłać za posługę JE Ks. Biskupa. Jeśli chodzi o wzruszenie się Jezusa aż do łez, odczytuję to jako fakty trudnego przyjmowania słowa Bożego przez lud, lub wręcz nieprzyjmowania Go, pomimo znaków i cudów czynionych przez Niego. Jest to szczególnie bolesne – brak wiary mimo oczywistych faktów z życia Chrystusa, zapowiadanego przez Stary Testament, Jego działalność, życie Apostołów i Świętych – Łaskę Ducha Świętego. Taka Łaska może spotkać k a ż d e g o grzesznika, jeśli przez sakramenty oczyści swoją duszę i przez przyjmowanie Słowa Bożego będzie żył w Łasce uświęcającej. Takiego nawracania się w czasie Wielkiegi Postu i nie tylko, sobie i wszystkim co nie chcą pozostać „głusi i ślepi” – życzę.

    #9 Baśka
  10. Wierze,ze Jezus Milosierny mze kogos wskrzesic nawet dzis! Marta Adamczyk

    #10 Marta
  11. Wierze, ze Bog moze to uczynic!

    #11 Marta

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php