Jesteśmy już blisko Uroczystości Bożego Narodzenia. W 4 Niedzielę Adwentu roku C czytamy Ewangelię o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję. Jest to spotkanie dwóch Matek, które cieszą się darem życia. To spotkanie jest okazją, aby wypowiedzieć tę radość i wysławiać zmiłowanie Boga. Każda z tych dwóch Niewiast czyni to na swój sposób. Najpierw Elżbieta wypowie swoje błogosławieństwo a potem Maryja uwielbi Boga w swej pieśni Magnificat. Elżbieta kieruje swoje słowa błogosławieństwa do Maryi jako Matki, która poczęła przez wiarę Syna Bożego.

 

Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana
(Łk 1,42.45).

 

Elżbieta wypowiada błogosławieństwo, gdyż doświadczyła przy spotkaniu z Maryją swego macierzyństwa. Poruszyło się dzieciątko w jej łonie i została napełniona Duchem Świętym.

1. Duch Święty

Duch Święty napełnią Elżbietę i oto wydała okrzyk błogosławieństwa. Elżbieta nosiła już w sobie dar życia poczętego w starości i poczętego w konsekwencji cudownej ingerencji Pana Boga mimo niedowiarstwa Zachariasza. To życie w niej poczęte oczekiwało na moment ujawnienia się. Dokonuje się to właśnie w momencie spotkania Matek. Jedna i druga wiedzą, że dokonało się w każdej z nich to, co przekracza ludzkie możliwości. Każda z nich to uznaje. Każda z nich poddaje się temu, co było od początku w zamyśle Boga i co zostało przygotowane – stopień po stopniu aż do wypełnienia.

To Duch Święty zstąpił na Maryję i Jego moc wzięła Ją w swoje posiadanie tak, by stała się Matką Boga. Ona, Niepokalanie poczęta i całkowicie ukierunkowana na Boga, była w stanie przyjąć pełnię Ducha Świętego.

2. Uwierzyć, że stanie się to, co zostało zapowiedziane

Elżbieta w swoim błogosławieństwie Mary dotyka tego, co stanowi istotę Jej życia i Jej macierzyństwa. Błogosławiony jest owoc Jej łona. To zaś stało się, dlatego że Maryja uwierzyła, iż spełni się to, co Jej zostało powiedziane przez Pana.

Historia zbawienia jest od początku związana z obietnicą. To przez obietnice Bóg powoływał Patriarchów. To do wiary w spełnienie obietnic przez Boga wzywali Prorocy. Oni też zapowiadali coraz to większe dzieła Boże aż do wskazania na to wielkie wydarzenie, jakim było przyjście Mesjasza i Jego narodzenia z Dziewicy.

Teraz wszystko dobiegło do momentu szczytowego. Maryja przez swoją wiarę zebrała w sobie spełnienie się wszystkich obietnic. Błogosławiona, któraś uwierzyła, że spełni się to, co zostało zapowiedziane.

 

3. Maryja, która uwierzyła, pobudza naszą wiarę

Wiara Maryi, która jako Matka poczętego w Niej z Ducha Świętego życia pospieszyła do Elżbiety, wzbudza także w Elżbiecie doświadczenie wypełnienia obietnicy. Oto poruszyło się dzieciątko w jej łonie i została też napełniona Duchem Świętym.

Jest to dla nas też dar. My, spotykając Maryję z Jej wiarą, możemy zostać pobudzeni. Może w nas, podobnie jak w Elżbiecie, coś się poruszyć. To dotyczy przede wszystkim naszej wiary i owoców tej wiary. Dotyczy to także tego wszystkiego, co w nas jest już życiem z wiary, ale czasem trochę przytłumione i jakby na drugim planie. T dzięki rozpamiętywaniu wiary Maryi może w nas bardziej uaktualniać się nasza wiara i jej owoce. Może zostać uaktualniony w nas Chrzest, jako moc i działanie Boga.

Także każdy z nas wierzących, jeśli na wzór Maryi, jest gotów pospieszyć z pozdrowieniem do drugiego człowieka, szczególnie tego, kto znajduje się w potrzebie, może być tym, kto wzbudza czy porusza w drugim człowieku wiarę i pomaga do jej owocowania.

Spotkanie Maryi i Elżbiety uczy nas wiary w możliwość spełnienia tego, co przekracza tylko ludzkie siły, gdy jest gotów służyć i błogosławić na miarę i mocą wiary w otrzymaną od Boga obietnicę.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

36 komentarzy

  1. A więc śpieszę z pozdrowieniem, każdego człowieka. Szczególnie tego, kto w ciszy, samotności i nadziei, swój ból znosi. Są sprawy wykraczające ludzkie rozumowanie i siłę. Pozdrawiam również pysznych, stawiających siebie ponad ludźmi /noo, zwykłymi ludźmi/.

    #1 Ka
  2. Maryja po zwiastowaniu nie zatrzymuje się w miejscu, nie ukrywa w domu, nie cieszy się w samotności z łaski jaką obdarzył Ją Bóg. Bezpośrednie „dotknięcie” Boga przynagla Ją do natychmiastowego podzielenia się radością z innymi.
    Parafrazując słowa papieża Benedykta XVI z encyliki „Deus caritas est”… Bóg nie obdarzył człowieka mistyką „zamkniętego serca”, ale mistyką „otwartej miłości”.. miłości, która wzrasta przez podział…
    Dlatego Maryja idzie z pośpiechem. Idzie podzielić się swoją radością, ale idzie również zanieść Chrystusa do innych.
    My także powinniśmy stawać się tacy jak Maryja, być teoforyczni, wnosić Boga w nasze rodziny, środowisko …

    #2 morszczuk
  3. Dziękuję Księdzu Biskupowi za tę katechezę. „Spotkanie dwóch matek, które (…) wiedzą, że dokonało się w każdej z nich to, co przekracza ludzkie możliwości”. To zdanie Księdza Biskupa jakoś przywodzi mi na myśl moją (i nie tylko moją 🙂 ) wspólnotę, która jest miejscem spotkania się ludzi, którzy doświadczają wszechmocy Boga, doświadczają przemian w życiu, niemożliwych do osiągnięcia własnymi siłami.
    Dziś mnie w Ewangelii dotykają dwie rzeczy.
    Kiedy Elżbieta została napełniona Duchem Świętym, z jej ust zaczynają płynąć słowa błogosławieństwa. Przypomina mi to świadectwo kapłana, który opowiadał o kobiecie z bardzo trudną i pełną cierpienia historią życia. Po rozmowie z tą kobietą kapłan zaproponował wspólną modlitwę przed Najświętszym Sakramentem, ale ta kobieta nie umiała się modlić. Kapłan więc mówił słowa, a ona za nim powtarzała. W czasie tej modlitwy Duch Święty zstąpił na tę kobietę, tak, iż zaczęła uprzedzać słowa, które kapłan chciał wypowiedzieć. Wtedy kapłan zamilknął, a z ust tej kobiety popłynął jeden wielki hymn błogosławieństwa! Kapłan był tak poruszony jej modlitwą, że poprosił tę kobietę, by się nad nim pomodliła. I ta kobieta modliła się nad kapłanem, błogosławiąc go i uwielbiając Boga. Tak mi się to świadectwo przypomina, gdy widzę dziś w Ewangelii Elżbietę, która wypowiada błogosławieństwo nad Maryją. Dziś moje serce chce śpiewać błogosławieństwo nad tymi wszystkimi, którzy niczym „Matka mojego Pana” przyszli (i wciąż przychodzą!) do mnie ze słowem Dobrej Nowiny.
    Druga rzecz to może trochę dziwne 🙂 skojarzenie, ale przypominają mi się słowa świętego Pawła, że „spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1 Kor 1,21) . Wielokrotnie słyszałam, że „Maryja jest obrazem Kościoła”, ale dziś mi Bóg daje to jakoś głębiej zrozumieć. Dzięki temu, że mnie Kościół „pozdrawia”, że Kościół mi głosi Dobrą Nowinę, mogę się napełniać Duchem Świętym – jak Elżbieta na głos Maryi, tak ja na głos Kościoła mogę się napełniać Duchem Świętym!

    #3 Fasola
  4. …”Maryja przez swoją wiarę zebrała w sobie spełnienie się wszystkich obietnic. Błogosławiona, któraś uwierzyła, że spełni się to, co zostało zapowiedziane”…więc i moja obietnica jest ożywiona wiarą Maryji.Tam gdzie ja nie potrafię uwierzyć Słowu tam przychodzi mi z pomocą wiara Maryji…a tak na marginesie:czy Maryja miała potrzebę przepraszać innych i czy poznała smak przebaczenia?…Pozdrawiam Was…janusz franus

    #4 katolicki baran
  5. Pan Bóg w Osobie Maryi dał nam szansę spotkania się z Nim szybciej ,niż gdybyśmy tego oczekiwali.Ona działa z pospiechem. Wystarczy jeden Różaniec ,który zadziała jak telefon interwencyjny i jesteśmy w ramionach Ducha Świętego.Któryś ze Świętych powiedział ,że modli się do Boga Ojca , ale jak mu się coś wali to biegnie szybko do Maryi.

    Maryjo ,najczystsza Oblubienico Ducha Świętego ,któraś bezgranicznie Bogu zaufała módl się za nami

    #5 Tereska
  6. #4 –
    Z szacunku do człowieka i grzeczności… przepraszała.
    Myślę że poznała smak… przebaczenia, w chwili gdy Józef bezmyślnie Ją nie odrzucił. Wszak …nie była pyszna.

    #6 Ka
  7. Ad #5 Tereska
    Trzeba być ostrożnym z takim pojmowaniem roli Maryi, tzn. w kluczu jakby konkurencji oraz szybkich i jakby automatycznych środków interwencyjnych.
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. Wyobrażam sobie tę scenę:
    Do starszej pani przychodzi młodziutka dziewczyna pełna Ducha Świętego. Ta STARSZA pani – pod wpływem „objawienia się w niej życia” – błogosławi tę MŁODZIUTKĄ. Po ludzku nieczęsto tak się zdarza… Tak, to niewątpliwie owoc działania Ducha Świętego w Elżbiecie…
    Myślę, że czasami jestem podobna do Elżbiety, ale nie we wszystkim…
    Spotykam bowiem młodych ludzi, którzy „wzbudzają lub poruszają we mnie wiarę” – i w tym widzę swoje do niej podobieństwo…
    … ale jeszcze uczę się błogosławić te osoby… i błogosławić Boga za to, że przychodzą do mnie z pośpiechem…
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    #8 julia
  9. ,,Wielbi dusza moja Pana….” -to najpiękniejsza modlitwa uwielbienia jaką zna Kościół, dzięki Maryi. Dwie Matki spotkały się ze sobą aby okazać tę wdzięczność Bogu i sobie nawzajem. One nie musiały niczego sobie tłumaczyć, wiedziały szystko dzięki łasce i działaniu Ducha Świętego. Wierzyły w obietnicę Boga, pozwoliły Panu Bogu działać w sobie, pozwoliły na realizację Bożego planu zbawienia. Słowa które wypowiadają są słowami… WDZIĘCZNOŚCI…
    …Wielbi dusza moja Pana….bo przygotował moje serce na Swoje przyjście …:-)

    #9 owieczka
  10. Rozpędziłam się z tą Ewangelią …Magnificat ?…chyba chodził mi po głowie tej niedzieli. Pozdrawiam wszystkich z wdzięcznością 🙂

    #10 owieczka
  11. …#6.Ka…przepraszała,ale za co?Przecież była bez grzechu.Masz rację,Józef Jej wybaczył,ale co wybaczył Maryji?I jeszcze jedno pytanie,być może nieco dziwne:czy Ewangelia zanotowała Jezusa przepraszającego kogo kolwiek?…Pozdrawiam Cię…janusz franus

    #11 baran katolicki
  12. #11 Januszu, dlaczego pytasz, skoro wiesz?
    Jakie to ma dla ciebie znaczenie?
    Szukasz usprawiedliwienia, żeby nie przepraszać?
    Nie masz za co przepraszać?

    #12 basa
  13. Spotkanie i błogosławienie. Błogosławione spotkanie. Radość z życia, obietnica, Duch Święty. Dobre są te spotkania, które poruszają człowieka, one zapadają w pamięci i można do nich wracać myślami. Wiedząc, że Bóg był z nami.
    Dzisiaj staję też z Maryją i Elżbietą zadziwiona, że wystarczy po prostu uwierzyć Bogu, to tak niewiele i tak wiele zarazem. On staje między nami, z nami.
    Tu na blogu padło kiedyś pytanie, czy ufać najpierw sobie, a potem Bogu, czy też odwrotnie? Myślę, że ufać najpierw sobie, to znaczy uwierzyć, że ze mną, (taką jaka jestem, dziś) jest Bóg, który jest mocny i prowadzi mnie.
    Pozdrawiam

    #13 AnnaK
  14. Dziękuję Ks Biskupowi za korygowanie

    Chyba wyszło mi nieudolnie.Dodam tylko,że nigdy nie myslałam o konkurencyjności,bo kiedyś modliłam się tylko do Maryi/tak do Maryi/ a Ona po pewnym zdarzeniu wzięła mnie za rękę i przyprowadziła do Jezusa /to był mój przewrót w wierze -odkrycie Jezusa/.Niedawno z kolei w czasie rozważania Drogi krzyżowej Pan Jezus wskazał mi b.wyrażnie na Maryję -na jej cnoty. Wierzę ,że Jezus i Maryja są niepojętą jednością w Miłości.On Jej niczego nie odmówi,dlatego trzymam się Różańca i jako zelatorka Go propaguję /wezmę pod uwagę pouczenie ,aby ktoś nie pomyslał ,że Rożaniec to magia/

    #14 Tereska
  15. …Zapłonęła czwarta świeca…

    …I zapłonęła czwarta świeca…
    Powoli odmierza czas do Cudownej Nocy…
    Oświetla drogę tym, co zagubili się w pędzie dni…
    Płonie…i czeka…płonie i pogania…
    Może da jeszcze chwilkę zadumy nad sobą
    Szepcze…człowieku, to już za 4 dni…
    Jak słabym jestem człowiekiem…
    W sercu mam smutek…i tęsknotę…
    Boże….już niebawem spotkamy się…
    W moje serce wejdzie radość…i miłość…
    Długo na to czekałam, błądziłam,
    Ty nie zapomniałeś o mnie, wytrwale słuchałeś…
    Dałeś mi się odnaleźć…
    Jestem szczęśliwym człowiekiem…
    Boże… kocham Ciebie za to, że Jesteś…
    Że przyjdziesz do mnie w Tę Noc…
    Płonie czwarta świeca…
    Prysną te złe dni, rozwieją się nasze troski,
    Nasze serca będą szczęśliwe,…bo mieszka w nich Bóg…
    Bo On nie narodził się tylko w żłobie, ale w naszych sercach…

    #15 foto52graf
  16. # 15 Fotograf – czytasz w moich myślach i pięknie piszesz. Mieć czas na tę zadumę – koniecznie, Pan już BLISKO….

    #16 owieczka
  17. Ta katecheza i zdarzenia z ostatnich dni przychyliły mi sens mojego podróżowania po Europie.Spotykam tam ludzi,którzy pragną doświadczyć chrześcijaństwa poprzez moją osobę.Nawet po bardzo długim czasie od spotkania przychodzą do mnie listy z upominkami,by być w ciągłym kontakcie,by móc się wspierać i umacniać w wierze,pomóc przeżyć dramat związany z wypadkiem i śmiercią syna.Za pośrednictwem Maryi,do której uciekam się poprzez modlitwę różańcową,znajduję dobrą radę na cudze i własne kłopoty.Dając zaś siebie innym,swój czas i uwagę,znajduję wdzięczność,która jest dla mnie duchowym wsparciem.Doświadczenie macierzyństwa pozwala kobietom doskonale rozumieć się w tej sferze życia,której radość poprzedzona jest wieloma różnymi kłopotami i trudnościami.Nie brakowało ich zarówno Elżbiecie jaki i Maryi.Spotykając się razem mogły wspólnie rozważać tajemnice ich życia,być dla siebie wielkim wsparciem.
    Na ten radosny czas Bożego Narodzenia życzę Księdzu Biskupowi by Matka Boża – Matka Kościoła była dla Księdza Biskupa Wspomożycielką w trudach przewodniczenia Kościołowi Siedleckiemu.

    #17 Barbara
  18. …#12 basa.Moje życie to jeden wielki znak zapytania…Pozdrawiam Cię …janusz franus

    #18 baran katolicki
  19. #13
    „Myślę, że ufać najpierw sobie, to znaczy uwierzyć, że ze mną, (taką jaka jestem, dziś) jest Bóg, który jest mocny i prowadzi mnie.”
    Aniu z tego co napisałaś, to jednak wynika, że aby zaufać sobie, to trzeba najpierw jednak uwierzyć czyli zaufać Bogu.
    Mylę się?

    #19 basa
  20. #19 basa
    Powiedziałabym może jeszcze inaczej: ufność ma różne aspekty – wobec siebie, Boga, kogoś, jakiejś prawdy, uczciwości, nauki. To, co napisałam jest przykładem, jedną z możliwości. Bo może też być ufność sobie rozumiana jako zaufanie do własnych myśli, wiary, postrzegania Boga, Jego obecności, tego, co Słowo Boże mówi do mnie. Czy się nie mylę, czy mi się nie wydaje, a inni mówią zupełnie inaczej… A może jeszcze inaczej? Nie chcę podawać wyczerpującej definicji, lecz tylko jeden „rzut”.
    Ale można też powiedzieć, że ta zdolność ufania jest łaską od Boga, płynącą z relacji z Nim, kiedy człowiek czuje się kochany, spokojny, jak dziecko w ramionach swej matki. Tyle, że jest to jakby spojrzenie „z innej strony”, równoległe, i nie powiedziałabym że jest ono – najpierw.

    #20 AnnaK
  21. …#13.basa./2Kor.1,9/…Lecz właśnie w samym sobie znaleźliśmy wyrok śmierci: aby nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrzesza umarłych…to Słowo mówi by nie ufać sobie…janusz franus

    #21 baran katolicki
  22. Szczesc Boze! Mam pytanie zwiazane z Msza Sw tak zwana Pasterka dlaczego jest ona celebrowana w nocy i to we wszystkich parafiach a jest problem z Celebracja Wigili Paschalnej w nocy. Pozdrawiam serdecznie i zycze Blogoslawionych SWIAT!

    #22 Słuchacze z audycji 22.12.2009
  23. Ja mam pytanie:)Chcialabym sie dowiedziec czy mozna uzywac takiego wyrazenia zrobic sie na bostwo badz mowic do kogos ze jest boski. Przepraszam ze to pytanie nie dotyczy tematu ale korzystam z okazji ze jest ks. Biskup. Licze na odp. Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za odp.

    #23 Słuchacze z audycji 22.12.2009
  24. Po co szukac Boga jak od malenkosci uczy sie dzieci zaspokajania wlasnych pragnien i porzadan poprzez manipulacje podswiadomosci Tematycznie od bajek poprzez gry komputerowe teledyski podprogowe oni wysylaja projekcje ich wlasnego cienia osobowosci ma mlodzież a ta powiela te mody to jest wlasnie pycha Szczesc Boze Andrzej Terespol

    #24 Słuchacze z audycji 22.12.2009
  25. Ad #22 Słuchacze z audycji 22.12.2009
    Pasterka o północy weszła w naszą tradycję i jest przez wszystkich przyjmowana jako ważny czy wprost nahważniejszy moment całych Swiąt Bożegonarodzenia. Wchodzi ona w całą strukturę wieczoru wigilijnego.
    Natomiast przeżycie Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego łączono, szczególnie w naszych polskich tradycjach, bardzo mocno z Rezurekcją, celebrowaną w Niedzielę rano. Sobór Watykański II zwrócił uwagę na treść clebracji Wigilii czyli czuwania wielkanocnego, wracając do najstarszych tradycji Kościoła. Trzeba trochę czasu i wprowadzenia w treści paschalne. Wtedy dopiero lepiej rozumie się sens tej Wigilii.
    Jeśli będzie zainteresowanie, to podam dalsze wyjaśnienia.
    Bp ZbK

    #25 bp Zbigniew Kiernikowski
  26. Ad #23 Słuchacze z audycji 22.12.2009
    Jak to tłumaczyłem podczas audycji w KRP, nie jest to najlepsze i najbardziej stosowny sposób wyrażania się w ustach chrześcijanina.
    Terminy „boskość” w odczuciu wierzcych zawsze odnosi się w jakiejś mierze do Boskości Jezusa Chrystusa. To On jest obrazem Boga niewidzialnego (zob. Kol 1,15). W tym Jego objawieniu Boskości chodziło i chodzi o coś innego, niż to, co zazwyczaj jest brane pod uwagę w tego rodzaju powiedzeniach, o jakich mowa.
    Bp Zbk

    #26 bp Zbigniew Kiernikowski
  27. # 18 Janusz
    Moje też.

    #27 basa
  28. Ad #24 Słuchacze z audycji 22.12.2009
    To jest właśnie problem całej koncepcji wychowania. Jak widać, środowisko raczej nie wspomaga w tym duchu, bo kieruje się bardziej interesem, niż prawdziwym dobrem człowieka, młodego człowieka.
    Jest to bardzo poważne zagadnienie, które winni (muszą) rozpracowywać rodzice i wychowawcy, by stawić właściwie czoła temu wszystkiemu, co sprowadza na manowce.
    Jest to bardzo trudne, ale i bardzo ważne zadanie.
    Zyczę wszystkim jak największej świadomoości w tej dziedzinie oraz mocy odpżowiedniego działania.
    Bp ZbK

    #28 bp Zbigniew Kiernikowski
  29. #20
    „Bo może też być ufność sobie rozumiana jako zaufanie do własnych myśli, wiary, postrzegania Boga, Jego obecności, tego, co Słowo Boże mówi do mnie.”
    Ja odbieram to bardzo subiektywnie i inni może odczuwają to inaczej. Ale ja mogę ufać moim myślom, wierze, postrzeganiu Boga tylko przez to, że po pierwsze ufam Bogu, że On jest ponad tym wszystkim tzn ponad tym, co ja myślę i nawet, jeśli sie mylę, to On mnie z tego wyprowadzi.
    Jestem omylna, dlatego bez zaufania Bogu nie mogę ufać sobie.
    W tym zgadzam się z tobą Januszu.
    Ale każdy jest inny, więc być może u innych zaufanie do siebie, prowadzi do zaufania Bogu.

    #29 basa
  30. #21 baran
    Jak to rozumiesz, Janusz? Co to Słowo oznacza?

    #30 AnnaK
  31. ” Spotkanie Maryi i Elżbiety uczy nas wiary w możliwość spełnienia tego, co przekracza tylko ludzkie siły, gdy jest gotów służyć i błogosławić na miarę i mocą wiary w otrzymaną od Boga obietnicę.”cyt.Ks.Bpa

    Często słyszy się w kręgach katolików żarliwej wiary ” Być jak Maryja…”jakie to trudne czasami okazać komuś bliskiemu zwykłą życzliwość…
    Posłużę się tu własnym doświadczeniem, bardzo dla mnie przykrym. W mojej rodzinie / siostry i brat/
    nie ma zgody. Próbowałam w okresach Swiąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy , wysyłać im życzenia , naprawdę z serca płynące i marzyłam o pojednaniu. Siostrzenica doniosła mi taką wiadomość, że moje życzenia traktowane są jako próba ” wkradania się w łaski..” Miałam zamiar i w tym roku wysłać kartki świąteczne ale zrezygnowałam naprawdę ze smutkiem i brakiem nadziei na pogodzenie się z rodziną. Nie czuję się samotna bo mam własne rodzinne „gniazdko” i dobrych przyjaciół.
    Sądzę,że prawie każdemu zdarzają się takie chwile,
    w których chciałoby się pozdrowić cały świat, wszystkich ludzi… Właśnie te dwa Boże Świeta w szczególności „nastrajają” mnie pozytywnie do kazdego człowieka przez mocniejsze przeżywanie Bożej Miłości do rodzaju ludzkiego.
    Św.Maryja i Elżbieta dają mi przykład jak dalece należy pokładać ufność w Bogu Ojcu…

    Mając tu okazję do złożenia życzeń Księdzu Biskupowi i blogowiczom, czynie to :
    Niech te Święta ubogacają i wzmacniają ducha wiary, dając siły na każdą sytuację . By Ten najpiękniejszy dla ludzkości prezent Pana Boga w postaci dzieciątka Syna Bożego,był „noszony ” w sercu przez wszystkie nasze dni i aby pobudzał nas do pokornego zaufania Bogu wzorem Sw. Maryi i Elzbiety .
    Pozdrawiam

    #31 Jowita
  32. Tematem audycji było właściwe przeżywanie Świąt Bożego Narodzenia.Wiem,że jeżeli Polacy w tym czasie znajdują się za granicą,i są w jakiś sposób osamotnieni,to im trudno,w relacjach z obcokrajowcami zbudować taką atmosferę Świąt Bożego Narodzenia jaka jest w polskich domach.Dla wielu obcokrajowców święto to niewiele różni się od takiego świętowania,jakie towarzyszy zwykłej niedzieli.Dużo na ten temat słyszałam od rodziny i znajomego z Australii.
    Księdzu Biskupowi oraz wszystkim blogowiczom życzę radosnych i błogosławionych świąt i wiele pomyślności w Nowym Roku 2010.

    #32 Barbara
  33. Jowito!
    Nie patrz na innych. Jeśli na prawdę masz potrzebę wysłania tych kartek, jesteś w tym szczera, wyślij je. Nie patrz, jak to osądzą inni. Zrób to jeszcze jutro.
    Moja Mama zawsze mi mówiła, że jeżeli ktoś jest wobec mnie nie fer, to nie znaczy, że i ja mam byc dla niego taka.
    Poza tym Pan Jezus uczył, aby na zło odpowiadac dobrem…

    #33 basa
  34. … jestem rozpięty pomiędzy dwoma biegunami. Z jednej strony sam uważam się za godnego zaufania. Co więcej, gorąco i bardzo pragnę być uważany za godnego zaufania, obrażam się, gdy ktoś mi nie ufa. Z drugiej, jak bardzo, słusznie czy nie słusznie, nie ufam innym ludziom, nie potrafię im zaufać. To jest jakaś ogromna sprzeczność we mnie, jakieś rozerwanie mojego serca, moja egzystencjalna tragedia…#30 AnnaK…Oni poznali swój grzech/śmierć/i zdawali sobie sprawę,że tylko Jezus Chrystus potrafi bezgranicznie ufać grzesznikom.Cała Biblia mówi o Bogu,który ufa człowiekowi i o człowieku,który nie potrafi zaufać Bogu…Brak zaufania drugiemu człowiekowi zabija najpiękniejszą miłość.Ci,którzy żyją w małżeństwie wiedzą jak wielkim cudem jest wzajemne zaufanie…Pozdrawiam Was i życzę Wszystkim zaufania wbrew sobie/przeciwko sobie/…janusz franus

    #34 baran katolicki
  35. Ostatnia Rorata…. kończy się oczekiwanie….czy naprawdę ? ….Jestem zapracowana i niecierpliwa i nie wiem czy na pewno Go rozpoznam ??……przychodzącego w drugim człowieku…..

    #35 owieczka
  36. „Elżbieta nosiła już w sobie dar życia poczętego w starości i poczętego w konsekwencji cudownej ingerencji Pana Boga mimo niedowiarstwa Zachariasza.”
    Nie jestem podobny do Maryi, nie jestem podobny nawet do Elżbiety. W swoich modlitwach jestem nawet wytrwały ale kiedy Bóg wreszcie przychodzi jestem raczej jak Zachariasz, który przeraził się i strach padł na niego. Szukam znaku, potwierdzenia, boje się zaufać… Co mnie jednak ujęło w historii Zachariasza, to to, że mimo zwątpienia (braku wiary), Zachariasz wcale nie został ukarany przez Anioła, ile raczej otrzymał to co chciał – „Po czym to poznam?” I Bóg dał mu znak – będziesz niemy. Był niemy – może Bóg chciał nauczyć Zachariasza wsłuchiwania się w Boga (jak Maryja i Elżbieta), zamiast ciągłego mówienia („Twoja prośba została wysłuchana”). Tak, brak zaufania nie pozwala mi przyjąć tego co przygotował mi Bóg, nie potrafię słuchać – a zaufanie to umiejętność słuchania. Ale historia Zachariasza nie zakończyła się – również on został uzdolniony do wyśpiewania chwały Boga. Wymagało to jednak od Zachariasza odrobiny zaufania i zgody na wolę Boga. Kiedy bowiem wbrew zwyczajom, Zachariasz nadał synowi imię Jan, był już zdolny, dzięki Duchowi Świętemu, do oddania Bogu chwały – Benedictus – „…bez lęku służyć Mu będziemy…”. Ten okres niemocy, bezradności Zachariasza kiedy nie potrafił mówić, chyba również do Boga, pokazuje mu (mi), że Bóg przychodzi z łaską (Jochanan – Jahwe okazał łaskę) – ale na tę łaskę muszę oczekiwać w milczeniu/pokorze/zasłuchaniu. Łaska wymaga jednak żyznej gleby sprawiedliwości – Janowego prostowania ścieżki dla Niego.

    #36 Mateusz

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php