Kontynuujemy dzisiaj (wtorek, 15 grudnia 2009) tematykę kapłaństwa. Ostatnio, podczas audycji trzy tygodnie temu, mówiliśmy dużo na temat relacji kapłaństwa hierarchicznie służebnego do kapłaństwa powszechnego. Dziś, jeśli będzie jeszcze takie zapotrzebowanie uczestników audycji, to podejmiemy jeszcze ten aspekt pojmowania kapłaństwa. Jeśli nie, to będziemy wgłębiać się bardziej w tajemnicę kapłaństwa Jezusa Chrystusa.

Zachęcam do wypowiedzi bądź bezpośrednio podczas audycji w KRP, bądź do komentarzy na tym blogu.

Dopisuję po audycji

Mówiliśmy o podstawowym aspekcie kapłaństwa, jakim jest  sprawianie pojednania. To właśnie stało się w Jezusie Chrystusie. On pojednał człowieka z Bogiem Ojcem w swoim ciele i dał moc tego jednania ludziom właśnie w kapłaństwie.  Zostaje to nam komunikowane najpierw w sakramencie Chrztu, gdy otrzymujemy udział w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa przeżywając sami pojednanie i stając się członkami wspólnoty, Ciała Chrystusa – ludu kapłańskiego. To dzięki tajemnicy paschalnej możemy żyć w komunii przebaczając sobie i niosąc cieżar jedni drugich.  Biorą na siebie – przynajmniej po części – konsekwencje grzechu drugiego człowieka i jego niedoskonałości.

Najmniejszą wspólnotą, w której to się dokonuje jest rodzina chrześcijańska jako Domowy Kościół.  To właśnie tutaj członkowie tej wspólnoty uczą się przeżywać siebie w składaniu daru z siebie.

Możemy mówić o trzech ołtarzach tego Domowego Kościoła. Są nimi: 1/ ołtarz intymnego pożycia małżonków (łoże małżeńskie); 2/ wspólny stół dla całej rodziny; 3/ ołtarz Eucharystii, z której czerpią moc życia w komunii i ze względu na którą  czynią wszystko we wspólnocie służąc sobie nawzajem i służąc także innym ludziom przez dawanie świadectwa komunii, która potrafi (ma moc) przeżywać  wszelkie kryzysy, oraz przez niesienie konkretnej pomocy innym i rzucanie światła na prawdę życia w ogóle.

Kapłaństwo zaś służebne, czy hierarchicznie służebne,  posługuje urzeczywistnianiu tej komunii i jedności wynikającej z chrztu tak, by całe Ciało było kapłańskie i – dając świadectwo jedności w świecie –  było znakiem zbawienia dla świata.

O kapłaństwie hierarchicznie służebnym będziemy mówić więcej podczas następnej audycji.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

32 komentarze

  1. Bo najlepiej powiedziec ja nie umiem nie potrafię. Należy zaufac Bogu i przede wszystkim samemu sobie; więcej wiary w siebie a wszystko sie uda.

    #1 Słuchacze z audycji 15.12.2009
  2. Mowicie o zyciu wiecznym. A zyjecie po marne kilkadziesiat lat pokazcie, czym jest wiecznosc to kosciol moze nie bedzie przezywal kryzysu.

    #2 Słuchacze z audycji 15.12.2009
  3. Ad #1 Słuchacze z audycji 15.12.2009
    Przede wszystkim trzeba zmienić kolejność stopniowania zaufania. Jeśli już to wychodzimy od zaufania samemu sobie, a ostatecznie zaś ufamy Panu Bogu.
    To jest klucz do wszystkiego.
    Wtedy nie ma: „nie potrafię”, lecz jest przekonanie i doświadczenie, że wszystko jest możliwe u Boga (zob. Łk 1,37; Mt 17,20) i wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia (Flp 4,13). Naturalnie, wtedy moje działanie nie jest tylko moje i nie zmierza do realzacji tylko moich zamiarów, lecz coraz to bardziej świadomie wpisuje się w zamysł Pana Boga. Ja wtedy podporządkowuję się coraz to bardziej prowadzeniu przez Ducha Swiętego. Ostatecznei więc, wszystko co czynię – na ile czynię poddany Duchowi Swiętemu, czynię dobrze iwszystko jest na chwałę Boga i dla dobra braci. W tym się przejawia owoc chrześcijańskiego kultu.
    Bp ZbK

    #3 bp Zbigniew Kiernikowski
  4. Ad #2 Słuchacze z audycji 15.12.2009
    Ja już tę wypowiedź skomentowałem na bieżąco podczas audycji w KRP.
    Zachęcam do komentarzy!
    Bp ZbK

    #4 bp Zbigniew Kiernikowski
  5. 1. Rozumiem, że gdy ks. Bp mówił, że troszczy się o wiarę w naszej diecezji, to należy rozumieć, że PRZEDE WSZYSTKIM w naszej diecezji, zgodnie z tym, że cały Kościół (w Polsce i na świecie) jest Mistycznym Ciałem Chrystusa.
    2. Trochę się nie zgadzam z tym, że tylko dobra – kapłańska rodzina daje możliwość kształtowania człowieka rozumiejącego swoje kapłańskie powołanie. Oczywiście tak byłoby najlepiej, ale gdy takich rodzin nie ma – nie należy załamywać rąk. Potrzebna jest po prostu WSPÓLNOTA, która realizuje swoje kapłańskie powołanie jednoczenia. Może to być wspólnota będąca blisko ale niekoniecznie. Sama świadomość tego, że taka jest, istnieje, działa – pomaga.
    3. A ja, w przeciwieństwie do Gościa audycji, zgadzam się z tymi, którzy uważają, że Kościół w Polsce przeżywa kryzys.
    Widzę bowiem podobieństwo do sytuacji we Francji 60 lat temu:
    „W 1949 roku młody ks. Karol Wojtyła publikował wspomnienia z podróży po Francji. „Kościół we Francji, rozporządzający w swych najwyższych rejestrach wspaniałą katolicką kulturą umysłową ma równocześnie do nawrócenia szerokie rzesze niewierzących” – pisał. We Francji istnieją trzy typy środowisk – dodawał – kraj katolicki, czyli obszary w których ludzie żyją chrześcijaństwem, kraj niepraktykujący ale żyjący chrześcijańską kulturą, czy raczej nawykiem zewnętrzno-obyczajowym, czerpiącym swą siłę z umowy społecznej i kraj misyjny, w którym „dzieci, widząc postać Ukrzyżowanego, zapytują: kto to?”.”
    Myślę, że NIESTETY u nas jest podobnie…
    Pozdrawiam 🙂

    #5 julia
  6. Jeden ze starożytnych bodajże pisarzy napisał, że „czasy dobre dla Kościoła to czasy złe, a czasy złe dla Kościoła, to czasy dobre”.
    Zawsze bardzo mi się ten cytat podobał, bo on sięga do istoty czym jest Kościół – zaczynem, kwasem, niewielkim i nie dla wszystkich, ale nadającym „smak” całemu światu. Kryzys dla Kośioła jest więc błogosławiony, ponieważ oczyszcza go i pozwala wrócić do pierwotnej gorliwości oraz świadomości samego siebie. Narzędziem ku temu jest czas trudny dla Kościoła, ale zawsze płodny w świętość. Z tej perspektywy inaczej patrzy się na cywilizację coraz mocniej antykościelną.

    #6 bratpit
  7. Ja nie słuchałam wczorajszej audycji.
    A mam kłopot z zaufaniem sobie. Wg tego co napisał Ks. Biskup wg kolejności w odpowiedzi #3 nie mogłabym zaufac Bogu.
    Kiedyś usłyszałam lub przeczytałam, że Abraham nie ufał sobie, ale zaufał Bogu. To mnie podniosło na duchu.
    Ostatecznie nie jest ważne, co ja myślę, czy się mylę. Ważne jest, aby ufac Bogu, że we wszystkim jest sens, nawet jeśli tego nie widzę i nie umiem rozpoznac. On wie lepiej

    #7 basa
  8. Po wielokroć doświadczyłam,że jeśli oddałam sprawę Bogu,Jemu zaufałam do końca,to nigdy się nie zawiodłam.Miałam wiele takich sytuacji,które można by określić bez wyjścia,niemożliwe na moje siły,a jednak przychodzi czas,że niejako same się rozwiązują i niedawny smutek zamienia się w radość.
    Jestem niezmiernie wdzięczna Bogu,że dał nam tak wspaniałego biskupa,który nie boi się wchodzić w trudne sytuacje,i nieustannie tracić siebie dla wzrostu Kościoła a przez to nas wszystkich,którzy stanowimy Mistyczne Ciało Chrystusa.Po wielokroć niech będzie chwała Bogu i dzięki Jemu za tę łaskę,że dał nam takiego biskupa,jakim jest nasz Ksiądz Biskup Zbigniew Kiernikowski.Niech Bóg wspiera Księdza Biskupa swoją łaską na trudnych,pełnych wyrzeczeń drogach kapłańskiego życia.Niech ono przynosi błogosławione owoce.

    #8 Barbara
  9. …#7.Basa…” mówię wam ,nawet w Izraelu nie spotkałem tak wielkiej wiary/łk.7,9/………….Tomasz nie miał wiary choć naocznie widział cuda Jezusa/Boga/,słyszał na żywo Jego słowa,był we wspólnocie Apostołów/najbliżej Jezusa/.Jak myślisz: dlaczego nie uwierzył.Dlaczego małą wiarę=zero wiary mieli Apostołowie po trzech latach chodzenia za Jezusem?/Mt.8,26/.Zobacz/ łk.17,5-6/……………….Setnik choc nie chodził za Jezusem,nie był Jego uczniem, miał tak wielką wiarę/najwiekszą w Izraelu/.Ci zaś ,którzy byli blisko Jezusa nie mogli uwierzyc…………….ewangeliczny setnik to jeden z tych błogosławionych/szczęśliwych/ ,którzy nie widzieli a uwierzyli.Biblijny Abraham dla mnie jest najlepszym przykładem człowieka wierzącego……………….Prawdziwa wiara nie jest romantycznym uczuciem.Abraham poznał brutalną prawdę o sobie.Był zdolny popełnic najgorszą zbrodnię.Abraham zobaczył,że jest mordercą.Fałszywa religijnośc i ślepa wiara kazała mu zabić tego ,którego najbardziej kochał, Izaaka.Abraham miał ślepą wiarę ale brakowało mu prawdziwej miłosci…pozdrawiam Cię…janusz franus

    #9 katolicki baran
  10. #9 Januszu, dlaczego sądzisz, że brakowało mu prawdziwej miłości?
    Ks. Biskup wygłosił kiedyś piękną katechezę dla katechetów. Mówił między innymi i o miłości Abrahama do syna. Ona nie polegała na zapewnieniu mu dobrego doczesnego życia. Abraham pokazywał synowi inną perspektywę. To Bóg jest najważniejszy i zapewnia wszystko, co trzeba.
    Postaram się znaleźc link do tej katechezy i umieścic na blogu.

    #10 basa
  11. To jest ten link
    http://www.radiopodlasie.pl/?pageId=6&cid=28&a=6418
    Ta katecheza jest bardzo piękna i mądra. Mi bardzo pomogła w pewnym bardzo trudnym dla mnie doświadczeniu. Zachęcam wszystkich do posłuchania.

    #11 basa
  12. …#10…oczywiście,że Abraham kochał Izaaka po swojemu i dla siebie.Ważniejsza dla tego człowieka była religijno-pogańska wiara.Zwyczaj składania w ofierze dzieci był zwyczjem pogańskim ludów kannanejskich.Abraham zgadzając się na zabicie dla „Boga”Izaaka od pogańskich kapłanów,krórzy ślepo wierzyli swojej religijności…Abraham jest wielki bo bo doświadczył jak zabójcza może być ślepa religijność,która nie ma nic wspólnego z prawdziwą miłością…Być może coś mi się poplątało.Co by było gdybyśmy wszyscy ślepo ufali swojej religijności?Czy ofiara Abrahama to pogański zwyczaj?Pozdrawiam…janusz franus

    #12 baran katolicki
  13. …popełniłem błąd: Czym różni się Abraham od pogańskich kapłanów/,którzy ślepo wierzyli swojej religijności/ zgadzając się na zabicie Izaaka?…janusz franus

    #13 baran katolicki
  14. Ad Wikary
    Dot. ks.J.B.
    Przysłanego komentarza nie wpuszczam.
    Proszę, jeśli traktujesz sprawę poważnie, i chcesz, by ja też mógł to potraktować poważnie, skontaktuj się ze mną.
    Bp ZbK

    #14 bp Zbigniew Kiernikowski
  15. Napiszę coś, co być może jest podobne do przeżyc Abrahama, chociaż nie tak drastyczne.
    To zdarzyło się na konwiwencji w Spale. Pod wpływem pewnej katechezy odczułam, jakby Bóg mówił do mnie: Odejdź.
    Nie. To niemożliwe, aby On chciał, abym odeszła. Przecież mnie tu przysłał. Dał mi obietnicę. Wszyscy zawsze mówią, jak to ich Bóg do neokatechumenatu przyprowadza, a mi mówi „odejdź”? Nie mogłam w to uwierzyć. Przetłumaczyłam sobie to jakoś i z optymizmem poszłam drugiego dnia na katechezy.
    Tym razem była mowa o posłuszeństwie. O posłuszeństwie mimo wszystkiemu i wszystkim.
    I to bardzo mnie dotknęło. Tak jakby Bóg mówił: Co z twoim posłuszeństwem? Ja ci mówię – odejdź, a ty sobie to tłumaczysz po swojemu, tak jak ty chcesz? Poczułam się taka winna i popłakałam się.
    Ale, czy ja mogę ufać sobie? Radziłam się innych. Uważali, że to działanie szatana. A ja czułam, że to Bóg. Posłuszeństwo przeciw wszystkiemu i wszystkim…Odeszłam. I przez kolejne 3-4 tygodnie próbowałam dojść, jaka jest prawda? Jaka jest wola Pana Boga? I każde Słowo i zdarzenie potrafiłam tłumaczyć i za, i przeciw. Bóg milczał.
    Wtedy dostałam list od przyjaciółki pełen absurdów na ten temat. Absurdalność tego listu, uświadomiła mi, że nie da się dojść, jaka jest Wola Pana Boga. Nigdy tego nie będę wiedziała na pewno. Przypomniał mi się cykl „ Dzieła nasze i dzieło Boga w nas”. Postanowiłam przestać sama dochodzić Woli Boga i pozwolić, aby Bóg zaczął działać.
    Wtedy w ramach programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła” pojechałam do Opola. Myślałam, że Ks. Biskup mi pomoże rozwiązać ten dylemat. On na pewno będzie wiedział. I…
    W sytuacji, gdy miałam możliwość z nim porozmawiać, poczułam, że on nie może mi pomóc…
    I znowu tak jakby Pan Bóg mówił: Nie szukaj pomocy u ludzi, ufaj Mi.
    Zaufałam. Zresztą przez cały ten czas ufałam, ze Pan Bóg jakos pokieruje mną, abym zrobiła to, co On chce.
    I od tej chwili wszystko zaczęło się układać. Pan Bóg pozwolił mi wrócić. Zatrzymał nóż mający przeciąć mój pobyt we wspólnocie.
    Potem przeczytałam jeszcze, że gdyby Abraham nie był gotowy złożyć Izaaka w ofierze to i tak by go stracił.
    Pan Bóg bardzo dużo nauczył mnie przez to doświadczenie
    Po 1. To On ma być na pierwszym miejscu, a neokatechumenat też można zbaalizować.
    Po 2. Nie da się dojść Jego woli na pewno. Trzeba przyjmować Jego działanie, przyjmując sytuacje, które się zdarzają.
    Po 3. W każdej sytuacji trzeba mu ufać, to On poprowadzi. Nie próbować na własną rękę. I nie pokładać nadziei w ludziach…
    Dlatego w moim poście na temat neokatechumenatu napisałam, że dzisiaj jestem, jutro może mnie nie być.

    #15 basa
  16. Basa> Masz racje nawet, gdybym niemial racji, ze masz racje. Popieram.

    Katolicki baran> Poteznie przesadziles z tym Abrachamem-morderca. To Bog polecil, a raczej wystawil wiare Abrahama na probe, nakazujac ww. zlozyc Bogu w ofierze swego najukochanszego syna, (imienia jego niepomne). Skonczylo sie wszystko szczesliwie, bo Bog widzac wiare Abrahama i chec poswiecenia swego syna Jemu w ofierze, niejako podeslal Abrahamowi barana, (nie przymierzajac) na ofiare. Abraham WCALE nie zostal morderca, jak sie tobie wydaje.
    Ito chyba byloby na tyle.

    #16 troll
  17. Czy Bóg nie znał serca Abrahama? Czy Bóg nie wiedział jaki będzie wynik „próby”? Oczywiście, Bóg nie urządzał sobie igrzysk z rodziny Abrahama. Ta próba nie była sposobem na poznanie przez Boga prawdy o Abrahamie, ile pokazanie Abrahamowi prawdy o sobie samym. Ta próba to raczej próba nadawana najcenniejszym kruszcom, pokazująca ich wartość.

    #17 Mateusz
  18. Ad #17 Mateusz
    Bóg uczynił z Abrahamem to wszystko ze względu na nas, by był on dla nas ojcem i paradygmatem wiary. Zob. np. Rz 4,18-25.
    Bp ZbK

    #18 bp Zbigniew Kiernikowski
  19. …#16.troll…wszyscy jesteśmy mordercami Jezusa Chrystusa,który jako baran pozwala się zabić w drugim człowieku.Oddaje swoje życie by nam udowodnić naszą potężną winę.Daje nam Swojego Ducha by nas przekonał o grzechu.Wszyscy jesteśmy winni/Abraham również/śmierci Jezusa Chrystusa…zobacz siebie w świetle Mt.5,21-22…janusz franus

    #19 katolicki baran
  20. …#15.basa,
    masz szczęście, że na drodze jesteś sama i możesz sobie pozwolić na inwidualne decyzje. Ja wlekłem za „sobą” całą rodzinę…
    janusz franus

    #20 katolicki baran
  21. #18
    To prawda. Historia Abrahama była cały czas ze mną w tym doświadczeniu. Na początek usłyszałam katechezę Ks. Biskupa dla katechetów – o Abrahamie. W czytanej akurat książce trafiłam na rozdział o Abrahamie. Na koniec w Opolu była katecheza o przymierzu Boga z Abrahamem.
    Przez jego historię Bóg pomógł mi przejść przez tą próbę.

    #21 basa
  22. Troll
    „Masz racje nawet, gdybym nie mial racji, ze masz racje.” Super zdanie. Bardzo mi się podoba. Ale to nie jest moja racja. To jest moje doświadczenie.Inni mogą mieć inne.

    #22 basa
  23. Eh, szkoda, ze nie ma w internecie Pisma świętego. Czlek nie musial by sie podnosic z miejsca. Kliknol by w klawiature i mialby przed slepiami co trzeba. Byc moze ktoregos piknego dnia, a zreszta, wszystkie dni sa piekne,(te deszczowe i mroźne tyż), tak sie stanie.
    Get up, trollu!
    Przeczytalem Rz 4,18-25 mimo, że to nie bylo do mnie.
    Czyżby, . . . Abraham, pomógł nam ciut ciut w zbawieniu??? Nic, nic, tak sie zastanawiam. Byc moze bardzo sie myle, czyli trafilem kulą w płot.

    #23 troll
  24. #23 troll,
    ależ jest! (Pismo święte) 🙂
    http://online.biblia.pl/index.php
    Pozdrawiam 🙂

    #24 julia
  25. #23
    bardzo wygodnie jest również na
    http://www.mateusz.pl
    Sa tam również czytania na każdy dzień.

    #25 grzegorz
  26. #23 troll
    Dobra strona do wyszukiwania wersetów w Piśmie Św.
    http://biblia.apologetyka.com/search/

    #26 basa
  27. #20
    Januszu, z moich obserwacji, Ci ktorzy mają rodziny, które nie są razem z nimi na Drodze, cierpią z tego powodu.
    Może więc to było twoje szczęście, że byłeś ze swoją rodziną? Pomyśl…

    #27 basa
  28. #28 baran katolicki
  29. #29 Ka
  30. …zostałem ze „swoją”rodziną na pustyni a oni poszli dalej.W zamian spotkałem Was,którzy zbieracie takich niedobitków.Pozdrawiam Was…janusz franus

    #30 baran katolicki
  31. Januszu
    Rodzina jest ważniejsza od wspólnoty.
    Już na katechezach zwiastowania usłyszałam:
    Po 1. Bóg
    Po 2. rodzina
    Po 3. wspólnota
    A więc moim zdaniem powinieneś się cieszyć, że zostałeś ze swoją rodziną bez wspólnoty, a nie ze wspólnotą bez rodziny.
    Na pustyni, ale razem. Pan Bóg wyprowadza na pustynię w jakimś celu i nie zostawia tam nikogo samego. To na pewno ma jakiś sens.
    Znowu zaczęłam Ci się wtrącać w sprawy rodzinne. Przepraszam.
    Pozdrowienia dla Piotrusia i żony

    #31 basa
  32. P.S. Wiem, bo mnie też Pan Bóg co jakiś czas na pustynię wyprowadza…

    #32 basa

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php