W drugą Niedzielę Adwentu roku C Kościół daje nam do czytanie Ewangelię wg św. Łukasza mówiącą o wystąpieniu Jana Chrzciciela i przytaczającą początkową część jego przepowiadania. Łukasz podaje kontekst historyczny tego wystąpienia: piętnasty rok rządów Tyberiusza Cezara za czasu najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza. Podaje też, co wówczas stało się z Janem, który głosił chrzest nawrócenia i wołał:

Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego
(Łk 3,4).

 Był to czas przygotowania. Do Jana zostało skierowane słowo Boże. Tekst oryginalny jest dość otwarty na różne interpretacje. Dosłownie mówi: stało się słowo w Janie. Przy czym termin oddany prze polski rzeczownik „słowo” to grecki rzeczownik „rhema” a nie „logos”, jaki występuje w Ewangelii wg św. Jana wskazując na Drugą osobę Trójcy Świętej. Termin „rhema” określa słowo, jako sformułowanie, jako wyrażoną prawdę czy nawet rzecz. Jan jest więc widziany jako pośrednik, jako ktoś, komu są powierzone do wygłoszenia określone treści czy dane do wykonania określone zadania bądź sprawy. On sam jednak nie jest Słowem (logos„). Jest on prekursorem Słowa, które od początku było w Bogu i stale jest, ale przed ludźmi dopiero się stanie w swoim czasie – stanie się jako ciało (zob. J 1,14).

1. Głos wołającego na pustyni

To słowo jest zaczerpnięte z Księgi Pocieszenia proroka Izajasza (40,3nn). Było to słowo wypowiedziane w kontekście powrotu z wygnania babilońskiego. Było to słowo pocieszenia i zachęty do powrotu do Ziemi Obiecanej, by tam na nowo przeżywać cuda obecności Boga i intymnego z Nim życia.

Właśnie to prorockie słowo służy Janowi Chrzcicielowi żeby zapowiadać nowe i największe wydarzenie. Będzie to definitywne pocieszenie ludu i każdego człowieka, do którego w przyszłości dotrze Słowo. W tej chwili jest to tylko zwiastuńczy głos.

Ten głos wzywa ludzi do podjęcia drogi powrotu, do przygotowania siebie i okoliczności swego życia na spotkanie z Panem. Wyrażają to obrazy o prostowaniu dróg i ścieżek, o wyrównywaniu dolin i pagórków.

Przeniesione na naszą dzisiejszą sytuację oznacza to, że Słowo Boga, Jezus Chrystus do nas przychodzi i zawsze chce przychodzić i być obecne w naszym życiu. Potrzebne jest jednak z naszej strony usłyszenie i posłuchanie tego głosu, tego wstępnego wołania, jakiego dokonuje sformułowane słowo przepowiadania (rhema) i przygotowanie się do przyjęcia Słowa –Jezusa Chrystusa. Oznacza to, że człowiek winien zrobić to, co w jego mocy, by usunąć przeszkody w przyjęciu Słowa.  Wspólnym mianownikiem wszystkich przeszkód, jakie człowiek stawia lub jakie jawią się przed człowiekiem wobec przyjęcia Słowa, to jest jego wpatrzenie się w siebie, jego pycha, poczucie racji i samowystarczalności itp. Są to wszystko przejawy grzechu, czyli własnego poznania dobra i zła. Trzeba doświadczenia kryzysu, co obrazuje doświadcznie wygnania babilońskiego, by – doznawszy gorzkości niewoli i nieszczęścia – móc się nawrócić i zwrócić do Boga przyjmując Jego Słowo. 

2. Słowo – zbawienie w Jezusie Chrystusie

Dalsza część proroctwa Izajasza (tekst hebrajski) mówi objawieniu się chwały Boga i o tym, że każdy człowiek będzie mógł ją zobaczyć. Ewangelista Łukasz idąc za przekładem Biblii greckiej mówi o tym, że wszelkie ciało, czyli każdy człowiek (wszyscy ludzie) ujrzą zbawienie Boże – bo Pan Bóg tak powiedział to znaczy tak uczyni.

To objawienie się zbawienia Bożego wobec czy dla wszystkich ludzi to zapowiadane pojawienie się Jezus Chrystusa, Wcielonego Słowa. To jednak przede wszystkim to wszystko co z Nim się stanie, kiedy zostanie odrzucony przez ludzi, którzy nie byli w stanie wyrównać pagórków i wyprostować ścieżek tak, by On mógł dotrzeć do człowieka, do jego wnętrza.

Wówczas ci, którzy uznają siebie w pokorze jako tych, którzy nie byli w stanie sami z siebie tego uczynić, pozwolą na to, aby Pan – Ukrzyżowany i Zmartwychwstały to uczynił w nich przez przebaczenie.  

3. Przyzwolić na upokorzenie, by ujrzeć zbawienie

Zwracam uwagę na przekład tej części przytoczonego proroctwa Izajasza, która mówi o wypełnieniu każdej doliny, o zrównaniu każdego pagórka o prostych i gładkich drogach. Otóż w tekście oryginalnym nie ma tam formy optatywnej, życzeniowej (niech się stanie) lecz wszystkie czasowniki są w czasie przyszłym, tzn. zapowiadającym to, co się stanie – naturalnie mocą samego Boga. Tak więc: każda dolina będzie wypełniona; każda góra i pagórek będą zrównane. Drogi kręte będą prostymi a wyboiste gładkimi. Jest to nie tyle życzenie czy zachęta do tego, aby tak się stało, lecz zapowiedź tego, co się stanie mocą Tego, kto przychodzi. Stanie się to wszystko nie mocą ludzkiego wysiłku, lecz mocą Słowa, które najpierw samo odrzucone prze ludzi, da się przyjąć w zaoferowaniu przebaczenia i przez nawrócenie ludzkiego serca.

Ta zapowiedź nowości stanie się wszędzie tam, gdzie człowiek uzna swój błąd i przyjmie przebaczenia. Oznacza to konieczność przyjęcia tego wszystkiego, co dla człowieka oznacza jakieś doświadczenie upokorzenia. Tylko tą drogą można dojrzeć do przyjęcia darmowego zbawienia.

Czas Adwentu to czas szczególnej wrażliwości, aby – czuwając – nie stracić z oczu wszystkich okoliczności i okazji, w których – przeżywając szansę pokornego wykorzystania tego, co nam się nie udało – możemy spotkać Pana, dla którego wszystko jest możliwe.

Adwent to nie tylko czas postanowień, by czynić dobre uczynki. Adwent to czas skorzystania z upokorzenia, do jakiego wzywa Głos, by następnie przyjąć wydarzenie Boże, jakie On, sam Bóg dla nas przygotował. To mogą przyjąć jedynie ci, którzy – najczęściej w przyjęciu upokorzenia z powodu własnych braków i niedoskonałości oraz własnych niewydolności – doświadczyli swojej niewystarczalności i uznali potrzebę zbawienia. Wtedy jest możliwe czyste dostrzeżenie zbawienia Bożego i przyjęcie go.

Głos do nas woła i nas wzywa. Słowo w nas spełnia to, czego my nie potrafimy sami z siebie. Spełnia to na miarę naszej pokornej wiary.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

33 komentarze

  1. Czytając tę katechezę zadałem sobie kilka pytań.jedno z nich to jak ja prostuje drogi,jak wykorzystyje czas Adwentu na przygotowanie się na przyjęcie SLowa.I muszę stwierdzić,że samo uczestniczenie w Roratach,czy czasami odmówienie różańca to nie jest to co pownienm zrobić.Nie mogę przełamać się do czytania Słowa Bożego tak się składa,że na wszystko mam czas a na sięgnięcie po Biblię nie mogę się zdobyć.Z tęsknotą wspominam czasy mojego udziału w DN,gzie musiał być czas na przygotowanie się do środowych liturgii słowa a potem jeszcze w domu i w czasie liturgii ponowne wysłuchznie Słowa,udział w dzieleniu się słowem z braćmi,wyszukiwanie w swej pamięci zdarzeń,które miały związek z zasłyszanym słowm.Wiem,że w ciszy domowej tego nie mozna dogłębnie przeżyć.

    #1 jot.l
  2. „(…)do przygotowania siebie i okoliczności swego życia na spotkanie z Panem”,robię to od lat będąc w swoistej niewoli babilońskiej,a która w tym adwentowym czasie w sposób szczególny daje się mi we znaki.W tym wszystkim otrzymuje pocieszenie w moich proroczych snach,które uprzedzają wydarzenia następujące wkrótce po zapowiedzi.Mówią one zarówno o różnego rodzaju upokorzeniach,małych i dużych ,które przychodzi mi przeżyć,a które zakończą się powrotem do domu rodzinnego,symbolu szczęśliwości,gdzie jestem
    oczekiwana z wielką miłością i tęsknotą.Pragnienie tego szczęścia sprawia,że cierpliwie poddaję się łasce Pana,która dokonuje wyrównania moich duchowych nierówności,które ciągle spostrzegam i uważam ,że nie jestem jeszcze gotowa na przyjście Pana.

    #2 Barbara
  3. Okey. Przyjmuję każde upokorzenie z podniesioną /na zewnątrz/ głową. Czy to naprawdę niestowne? NIE LUBIĘ BIADOLIĆ. Jestem Człowiekiem. TYLKO.

    #3 K.
  4. Za tą „podniesioną” głowę, wysłali mi ją na ścięcie. Choć naprawdę jestem na równinie, z najbardziej biednymi. Im przede wszystkim trzeba pomocy, a spotyka ich ścięcie. Więc jak to jest, z miłosierdziem wśród katolickich ludzi?

    #4 K.
  5. Często jest tak, że wiele moich spraw toczy się wartkim nurtem i tracę z oczu to, co najważniejsze – cel życia, a nawet wartość po ludzku mówiąc najważniejszą czyli samo życie. Narzekam na wielość obowiązków, na brak czasu i sił na spokojną, osobistą refleksję – na zatrzymanie się w swoim zabieganiu. Nie zdaję sobie sprawy, jak bardzo czas nam ucieka i jak kruchym staje się moje życie. Nie wiem jak to nazwać ? /drzemka ducha, duchowy paraliż albo znieczulica/.
    Na nadchodzące Boże Narodzenie mam dokonać tego materialnego i duchowego posprzątania o którym słyszę w dzisiejszym Słowie. Narosło wiele zła na drogach mojego życia. Pagórki zła i góry pychy, pewności siebie, rozleniwienia, zobojętnienia stały się zbyt wielką przeszkodą w spotkaniu z Bogiem. Wiem /wewnętrznie to czuję/ że to Pan Bóg pierwszy pobudza we mnie tą inicjatywę, zaprasza mnie niejako do wyjścia Mu naprzeciw. Św. Jan nakazuje mi zniżyć poziomy niezdrowej ambicji, moich naleciałości, spojrzeć prawdziwie w oczy złu.
    Katecheza ta uświadamia mi że najwyższy czas stać się uczestnikiem Bożych wydarzeń – a nie tylko widzem, kibicem! Prorok Baruch nie tylko Jerozolimie, ale każdemu z nas nakazuje: podnieś się, popatrz na Wschód, ku wschodzącemu Słońcu Sprawiedliwości – Bogu, który ma przyjść . On każe mi wyjść z niewoli moich słabości, nie stać w miejscu . Wzywa do nawrócenia, do wewnętrznej przemiany myślenia, życia, postaw. Przygotowuje mnie do tego, co chce uczynić Pan Bóg. To On osobiście postanowił przyjść i zbawić człowieka. Ale chce widzieć z mojej (naszej) strony jakąś dobrą wolę, jakieś pragnienie przemiany, oczyszczenia, jakiś głód Boga i zbawienia. Uważam że właśnie w tym sensie słowa Izajasza i posłannictwo Jana Chrzciciela są ciągle aktualne. Ale mogę się mylić.

    #5 Grzegorz
  6. Moją uwagę zwrócila jakby sprzeczność między I Czytaniem a Ewangelią:
    „Albowiem postanowił Bóg zniżyć
    każdą górę wysoką, pagórki odwieczne,
    doły zasypać do zrównania z ziemią,
    aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael
    w chwale Pana.”
    i
    „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi. I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże”.”
    Jak to więc jest? Pan Bóg będzie równał pagórki, prostował drogi, czy my mamy to robić?
    Dzisiaj Pan Bóg dał mi zrozumienie tej pozornej sprzeczność.
    Pan Bóg drogę do Siebie czyni prostą i bezpieczną. To ja ją komplikuję, schodzę na wertepy. Już nieraz się przekonałam, jak bardzo zaczyna się komplikować moje życie, gdy schodzę z tej drogi.
    Nawoływanie do prostowania dróg, jest więc wołaniem o wejście właśnie na tą prostą drogę przygotowaną przez Boga, a nie kroczenie po swoich wlasnych zawiłych i pogmatwanych.

    #6 basa
  7. Jot# Niechęc do czytania Pisma Świętego pochodzi od zlego ,sama długo się z tym borykałam a teraz widzę ,że przez to duzo straciłam i chdziłam slepymi uliczkami /wg widzimisię /

    #7 Tereska
  8. Najwyższy czas odnaleźć w sercu szczerą tęsknotę za Panem; OSOBISTĄ chęć poukładania naszego życia – chęć nawrócenia, bo to nie tylko Pan Jezus ma o nasze szczęście sam się troszczyć!!!
    Przypomina mi się autor wspaniałego podręcznika do medytacji „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasz a Kempis pisze: „Człowiek wzbija się ponad rzeczy ziemskie dwoma skrzydłami: prostotą i czystością. Prostota powinna być w intencji, a czystość w uczuciu. Prostota zmierza do Boga, czystość Go dosięga i Nim się rozkoszuje. Żadna dobra sprawa nie będzie ci trudna, jeśli wewnątrz będziesz wolny od nieuporządkowanej skłonności … Gdybyś był wewnętrznie dobry i czysty, widziałbyś wszystko właściwie i dobrze. Serce przenika niebo i piekło. Jakim kto jest wewnątrz, tak osądza to, co widzi na zewnątrz… Jak żelazo włożone w ogień traci rdzę i całe się rozżarza, tak człowiek zwróciwszy się całkowicie do Boga, wyzbywa się gnuśności i przemienia w nowego człowieka” (Część IV, 1-3)
    Od tygodnia rozbrzmiewa już adwentowe wołanie o uleczenie moich ran, oto, by przyznać się do własnych słabości, do wyrządzonego zła. Drogę dla Przybywającego trzeba uczynić zdatną do użytku, naprawić wyboje, niebezpieczne zakręty i ubytki. Człowiek, który broni się przed uznaniem własnej grzeszności próbuje nawet oszukać Pana Boga, a przecież to jest niemożliwe! To raczej samego siebie oszukuje i tych, których jego grzech i upadek dotyka!
    Za mało, że roślina jest żywa – ona musi mieć kwiat i dawać owoc. Cóż więc powiedzieć o człowieku, który przecież myśli, rozumie, wybiera jako dziecko Boże? Muszę się przebudzić, powstać z naszej duchowej drzemki, nie komplikować swojego życia schodząc z drogi wyznaczonej przez Pana.
    Owocujmy dobrem każdego dnia!

    #8 Grzegorz
  9. #6. basa
    Nie ma żadnej sprzeczności. Nawrócenie nie leży w mocy człowieka. Nikt samego siebie nie może zrodzić na nowo (zrodzić/nawrócić to słowa jednoznaczne). Słowo zapowiedziane przez proroka, wypełni się skoro tak rzekł Bóg, ale … nim to nastąpi my(!) musimy zapragnąć tych zmian, zatęsknić. Bóg wychodzi naprzeciw. Czeka na naszą decyzję. Szanuje wolność woli. Jeśli tylko wewnętrznie wyrazimy intencję zmian i zechcemy „zrównać pagórki” czyli wyeliminować wszelkie dwuznaczności, samowystarczalność, arogancję, pychę, chciwość, pseudoreliginjość i „wypełnić doliny” swego życia Nim, Jego słowem – da łaskę, by to uczynić, by drogę zrównać.
    Dlatego zawsze, a w szczególności tym czasie jakim jest Adwent – trzeba nam czuwać, być obecnym i gotowym na to, by Bóg mógł wchodzić w moje życie. Musimy uczyć się tęsknoty z Nim i pragnąć zmin. A nie tylko oczekiwać Go. Trzeba wychodzić w kierunku Nadchodzącego..

    #9 morszczuk
  10. Mam takie pytanie co do Spowiedzi:
    Czy można Rachunek Sumienia zrobić sobie w domu przed wyjściem do Kościoła, a później się wyspowiadać, czy musi być „łączność”?

    #10 chani
  11. …czy Jan Chrzciciel uczestniczy w kapłaństwie Chrystusa i na ile może być wzorem dla nas dzisiaj???
    Jest On najlepszym rekolekcjonistą, który dzisiaj dociera do mojego ucha…janusz franus

    #11 katolicki baran
  12. Ad #10 chani
    Może być zrobiony w domu. Czasem jest to nawet lepsze, bo więcej spokoju. Nie ma potrzeby żadnej bezpośrednej łączności. Naturalnie, nie może tak być, że zrobię rachunek sumienia na tydzień przed spowiedzią. Musi być on aktualny, to znaczy odpowiadać stanowi mojego życia w danym czasie.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #12 bp Zbigniew Kiernikowski
  13. Ad #11 katolicki baran
    Zależy w jakich kategoriach chce się rozumieć to pytanie.
    Kapłaństwo Jezusa Chrystusa to Jego zbawcze dzieło pojednania człowieka przez złożenie ofiary ze swego życia. Kapłaństwo Jezusa Chrystusa zaistniało z chwilą Jego Ofiary. W tym znaczeniu Jan nie mógł mieć udziału w Kapłaństwie Jezusa na sposób tych, którym Jezus powierza misję kapłańską.
    Jako prorok i prekursor Jezusa złożył swoje życie i Jego misja była złączona z misją Jezusa. Jezus wystąpił ze swoim nauczaniem, kiedy Jan został uwięziony (Mk 1,14). Jest więc między nimi ścisły związek co do faktu oddania życia i obwieszczenia ludziom Ewangelii.
    Jan jest jednak przede wszystkim Prorokiem wskazującym bezpośrednio na Baranka, który gładzi grzech świata (J 1,29). Jest więc też niewątpliwie dobrym rekolekcjonistą także na dzień dzisiejeszy. Wskazuje na Jezusa i do nie prowadzi. Prowadzi do Jezusa jako jedynego Kapłana.
    Bp ZbK

    #13 bp Zbigniew Kiernikowski
  14. Ad #6 basa
    Zobacz moje wpisy o naszych dziełach i dziele Boga z lipca ubiegłego roku. Tam znajdziesz odpowiedź na kwestię relacji między naszym działaniem, a działaniem Pana Boga. To znaczy, jak my mamy dojrzewać przez nasze działanie do przyjmowania działania Pana Boga w nas.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #14 bp Zbigniew Kiernikowski
  15. Bóg zapłać Księże Biskupie za piękne słowa
    Współczesnym Janem Chrzcicielem jest Kościół. To Kościół wzywa nas do prostowania dróg, ścieżek mojego życia. Trzeba wyprostować je. Bardzo często chodzimy zawiłymi drogami, bo są wygodne. Kościół daje nam rekolekcje, dobrze przeżyte, spowiedź i komunia sw.
    Doliny to nasze braki, trzeba je zasypywać, zasypać wrogość do innych ludzi.

    #15 Nowy
  16. Opowiem swoją historię…
    W poniedziałek usłyszałam:
    „człowiek winien zrobić to, co w jego mocy, by usunąć przeszkody w przyjęciu Słowa. Wspólnym mianownikiem wszystkich przeszkód (…) jest jego wpatrzenie się w siebie, jego pycha, poczucie racji i samowystarczalności”
    Zrozumiałam te słowa jako wezwanie mnie do przerwania biernego oczekiwania i osobistego zaangażowanie się wreszcie w coś, co było i jest dla mnie bardzo ważne. Zrozumiałam, że do tej pory NIE ROBIŁAM WSZYSTKIEGO…
    Dziś czytam:
    „Czas Adwentu to czas szczególnej wrażliwości, aby nie stracić z oczu wszystkich okoliczności i okazji, w których – przeżywając szansę pokornego wykorzystania tego, co nam się nie udało – możemy spotkać Pana, dla którego wszystko jest możliwe”
    …Dzięki wcześniejszym krokom podjętym pod wpływem poprzednich słów pojawia się okoliczność i okazja, bym pokornie wykorzystała to, co mi się uda i to, co mi się nie uda do spotkania z Panem…
    Pozdrawiam 🙂

    #16 julia
  17. #6 basa,
    polecam Ci również komentarz do Ewangelii z dnia 6 grudnia w Radiu eM (można ściągnąć z internetu). Bardzo ciekawie ukazana różnica między czytaniem ze ST i NT.
    🙂

    #17 Zbyszek
  18. Dziękuję Ks. Biskupowi i innym za wyjaśnienia.
    Może dopowiem do mojego wpisu, bo został niezrozumiany.
    Aby Pan Bóg mógł wyrównać pagórki przez swoje Słowo, ja muszę porzucić moje kręte drogi i wejść na Jego prostą drogę, czyli wyprostowac moją.
    Intencją mojego wpisu było wykazanie, że nie ma sprzeczności. A to, co na pierwszy rzut oka nią się wydawało, było tylko pozorną sprzecznością. Moim zdaniem oba opisy się uzupełniają.
    Gdyż jest i miejsce na wolną wolę człowieka – decyzja wejść, czy nie na prostą drogę Boga (wyprostować swoje). Jest też miejsce na działanie Boga, bo to On przez Swoje Słowo i różne sytuacje w moim życiu będzie te pagórki i dołki we mnie wyrównywał.
    Mam nadzieję, że teraz napisałam to już jaśniej?

    #18 basa
  19. „słowo, jako sformułowanie, jako wyrażoną prawdę czy nawet rzecz. Jan jest więc widziany jako pośrednik”
    W tym kontekście rozumowania odnosząc się do początku Ewangelii św Jana można zrozumieć że i Jezus był „pośrednikiem” a nie samym Bogiem.

    #19 PIO24
  20. „…Czas Adwentu to czas szczególnej wrażliwości, aby – czuwając – nie stracić z oczu wszystkich okoliczności i okazji, w których – przeżywając szansę pokornego wykorzystania tego, co nam się nie udało – możemy spotkać Pana, dla którego wszystko jest możliwe…” cyt Ks.Bpa
    Obserwuję u siebie trzy postawy :
    1. Staniecie jako upokarzana przez kogoś – wtedy budzi się bunt, sprzeciw i duchowy dyskomfort oraz gniew…
    2. Upokorzenie się dobrowolne czyli postawa unirzoności wobec drugiego i przyznania mu racji
    z pełnym przekonaniem, że mówi prawdę…
    3. Zgoda na rację czyjąś , mimo odczucia, że tej racji ktoś nie ma… Zachowuję sie tak wtedy, gdy
    nie widzę sensu upierania się przy swoim zdaniu,
    i po prostu milknę w pewnym momencie dyskusji.
    Proszę Cię Panie Boże o postawę pokorną, zgadzającą się na trudne doświadczenia , bez szukania swoich racji… na siłę…

    Księże Biskupie!
    Czy moja modlitwa z dodatkiem…na siłę..,jest właściwa?
    Dzięki za podane żródło do wyjaśnienia również moich rozważań, na które zwróciła uwagę basa#6.
    Pozdrawiam

    #20 kaśka
  21. Ad #19 PIO24
    Proszę zwrócić na rozróżnienie między terminami: „rhema” i „logos”, które w języku polskim są oddawane obydwa przez „słowo”.
    Pozwalam więc sobie jeszcze raz przytoczyć, co napisałem we wpisie w tej materii i zachęcam do uważnego przeczytania:
    Przy czym termin oddany prze polski rzeczownik „słowo” to grecki rzeczownik „rhema” a nie „logos”, jaki występuje w Ewangelii wg św. Jana wskazując na Drugą osobę Trójcy Świętej. Termin “rhema” określa słowo, jako sformułowanie, jako wyrażoną prawdę czy nawet rzecz. Jan jest więc widziany jako pośrednik, jako ktoś, komu są powierzone do wygłoszenia określone treści czy dane do wykonania określone zadania bądź sprawy. On sam jednak nie jest Słowem („logos”). Jest on prekursorem Słowa, które od początku było w Bogu i stale jest, ale przed ludźmi dopiero się stanie w swoim czasie – stanie się jako ciało (zob. J 1,14).
    Bo ZbK

    #21 bp Zbigniew Kiernikowski
  22. …#13…pytałem w kategoriach kapłaństwa powszechnego a nie hierarchiczno-służebnego.Czy to prawda,że Jan Chrziciel należał do kapłańskiej schizmy z Qumran???
    Pozdrawiam Ks.Biskupa i wszystkich blogowiczów…janusz franus

    #22 katolicki baran
  23. #23 basa
  24. Pozdrawiam Ks. Biskupa, bo chyba znowu spotkaliśmy sie w sieci. 🙂

    #24 basa
  25. Ad #22 katolicki baran
    Jest możliwe, że Jan Chrzciciel należał bądź miał związek ze wspólnotą w Qumran.
    Nie jest to jednak pewne. Jest zbyt wiele odmienności i niezależności w tym, co mówił Jan w zestawieniu z nauczaniem, jakie widzimy w Qumran.
    Bp ZbK

    #25 bp Zbigniew Kiernikowski
  26. „Ta zapowiedź nowości stanie się wszędzie tam, gdzie człowiek uzna swój błąd i przyjmie przebaczenie”
    To właśnie wciąż jest dla mnie bardzo trudne, choć coraz łatwiejsze – „uznać swój błąd”. Dawniej było to po prostu NIEMOŻLIWE!!!, co często wspomina mąż… Nadymałam się jak balon i obrażałam się na cały świat, bo nie uznawał moich racji. Wszyscy musieli widzieć, jak cierpię z powodu wytknięcia mi wyimaginowanego błędu – bo przecież go nie popełniłam…
    Oczywiście (jak zwykle) ma to związek z dzieciństwem, w którym doświadczałam wytykania moich błędów i nieprzebaczenia.
    Potem (ale niedawno) zaczęłam rozumieć, że niemożliwe jest PRZYJĘCIE przebaczenia, jeśli nie uzna się swojego błędu, bo przecież trzeba mieć CO wybaczyć. A mieć przebaczone – to wspaniałe doświadczenie 🙂
    Tak… to jest dla mnie NOWOŚĆ: moje okropne błędy (które są powodem mojego wstydu) są szansą do przyjęcia przebaczenia (które daje tyle radości) 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    #26 julia
  27. SLOWO spełnia w nas to ,czego my nie potrafimy sami z siebie./Ks Bp/
    W kontekście tych słow zastanawiam się, czy potrafię spełniać sama z siebie jakieś zobowiazania adwentowe czy dobre uczynki.Dotychczas udawało mi podejmować post nie tylko w adwencie ale i we wszystkie piątki.W ostatnim czasie brakuje mi silnej woli .Odbieram to tak jakbym została pozbawiona tej łaski /a wewnętrzny głos mi mówi,że sama z siebie nic nie potrafię /.
    Nie wiem czy dobrze to ujęłam ,jeżeli tak ,to jest to dla mnie nowe odkrycie .A może się mylę?

    #27 Tereska
  28. dodam jeszcze ,że od dłuższego czasu borykam się ze zrozumieniem DARMOWOSCI

    #28 Tereska
  29. Mam przygotować serce na przyjście Zbawiciela…Jak ?? W ciszy, w milczeniu, w zapatrzeniu się w roratnią świecę, w odnalezieniu tego czego mi brakuje, w odnalezieniu Boga w SŁOWIE BOŻYM.
    ,,Chcę cię wyprowadzić na pustynię i tam mówić do twego serca ” (Oz 2,16).
    Potrzebujemy tego czasu Adwentu aby zobaczyć wszystkie przeszkody ( pagórki, doliny), które trzeba usunąć aby przyjście Pana było dla nas owocne. Szatan ucieka się do wszystkiego aby odciągnąć człowieka od Słowa Bożego, robi to przebiegle i perfidnie, może nawet wzywać do modlitwy:,,…módl się ….módl się więcej….coraz więcej” Tylko, że modlitwę można wypaczyć, źle ukierunkować. Ostatnio otrzymałam ulotkę z ,,Nabożeństwem do Najświętszej Głowy Chrystusa ” z obietnicą Tysiąckrotnego błogosławieństwa ?? Po co to wszystko ?? Po to, aby Pana Boga zagadać, zagłuszyć ilością nieskończonych pacierzy, na pewno nie po to, aby Go odnaleźć i usłyszeć, spotkać w SŁOWIE BOŻYM. Słowo Boże – jeszcze niedawno myślałam, że je znam, wystarczały niedzielne czytania i sporadyczna lektura, ciągle się przecież powtarzało. Tak naprawdę to widzę, że nie znam go wcale. Jest niezgłębioną tajemnicą, daje się interpretować na różnych płaszczyznach, przede wszystkim spełnia się w życiu.
    Maryja, Matka Wcielonego Słowa przyjęła Je i nosiła pod swoim sercem. Poznać i przyjąć SŁOWO, to spotkać Boga żywego. Chcę je lepiej poznać, chcę wypełnić tę największą moją dolinę.
    Dziękuję wszystkim za świadectwa z ubiegłego tygodnia. Pozdrawiam

    #29 owieczka
  30. Przede wszystkim dziękuję Księdzu Biskupowi za prowadzenie tego bloga i ukazywania bogactwa treści Słowa Bożego. Dziękuję !

    #30 owieczka
  31. Ad#22 Proroctwo Zachariasza dotyczące Jana Chrzciciela brzmiało następująco: Łk 1;76 A i ty, dziecię, PROROKIEM Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi;…40; Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem. Jan Chrzciciel o sobie mówi J 3:28;… Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim POSŁANY. Czy wystarczy dowodów by nie łączć Jana Chrzciciela z mieszkańcami Qumran?

    #31 lemi58
  32. …#31,lemi58…Tak Jezus świadczy o Janie Chrzcicielu:

    Mat. 11,10. To jest ten o którym napisano: Oto Ja posyłam posłańca mego przed tobą, który przygotuje drogę twoja przed tobą. …

    13-14. Albowiem wszyscy prorocy i zakon prorokowali aż do Jana; Jeżeli zaś chcecie to przyjąć, on jest Eliaszem, który miał przyjść.

    ….czyż Eliasz nie stanął przy ołtarzu Jahwe i czyż nie pokonał pogańskich kapłanów???janusz franus

    #32 katolicki baran
  33. Spotkanie z Księdzem Biskupem w I KLO w Siedlcach było dla mnie bardzo wartościowe i potrzebne. Szczególnie zainteresował mnie temat o wierze i religijności. Wskazanie, że są to dwie różne rzeczywistości. Dziękuję za to spotkanie.

    #33 Agnieszka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php