W tym roku zbiega się Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP z 2. Niedzielą Adwentu. Według wskazań KEP dotyczących Liturgii w tym dniu należy posłużyć się tekstami liturgicznymi z Uroczystości z wyjątkiem drugiego czytania, które należy wziąć z 2. Niedzieli Adwentu.

Zatrzymujemy się nad jednym ze sformułowań św. Pawła z Listu do Rzymian, które mamy w dzisiaj czytanym fragmencie tego listu.

Chrystus stał się sługą obrzezanych
dla ukazania wierności Boga
i potwierdzenia przez to obietnic danych ojcom
oraz po to, żeby poganie za okazane sobie miłosierdzie uwielbili Boga

Św. Paweł pod koniec tego Listu, kiedy daje swoje pouczenia  członkom wspólnoty w Rzymie, wplata w nie jako uzasadnienie bardzo znamienne i sformułowania, które nawiązują do wcześniej poruszanych aspektów historii zbawienia i poniekąd je rekapitulują. Takim jest to wyżej przytoczone sformułowanie

Chrystus sługą (diakonos) obrzezanych.

Apostoł Paweł mówi, że Chrystus stał się sługą obrzezanych. Nawiązuje więc do historii zbawienia, wskazując na jej początki zadzierzgnięte w życiu Abrahama (zob. Rdz 17,4-14). To Abraham otrzymał obietnice i na potwierdzenie przyjęcia tych obietnic dokonał z polecania Boga obrzędu Abrahama. Odtąd potomkowie Abrahama stali się spadkobiercami obietnic i zachowywali obrzęd obrzezania. Obietnica zmierzała jednak do tego, by znak obrzezania przemawiał także do nieobrzezanych i wprowadzał ich w krąg obietnicy przez wiarę. Tworzył krąg potomstwa z mocy wiary Abrahama – spełnionej  w Słudze obrzezania.

Chrystus wszedł w tę historię. Sam został obrzezany według obowiązującego zwyczaju. Jednak nie na obrzezaniu zasadzała się obietnica. Obrzezanie było znakiem przyjęcia obietnicy. Trzeba było dzieła ze strony Boga, które wypełniłoby obietnicę.

Treść i zakres tej  obietnicy nie dotyczył tylko obrzezanych. Abraham usłyszał wtedy słowa Boga:

Oto moje przymierze z tobą:
staniesz się ojcem mnóstwa narodów
(Rdz 17,4)

Bóg zawarł przymierze z Abrahamem. Jednak jego cel i jego zakres wykracza poza bezpośrednie potomstwo Abrahama. Jest zorientowane na wszystkie narody. Dokonuje się tuta logika znaku.

Obrzezanie – znak przymierza spełnionego w Jezusie Chrystusie

Znak, którym jest obrzezanie, dotyczy pewnego określonego kręgu. Bezpośredniego potomstwa Abrahama. Jednak znak jest dla szerszego kręgu, jest dla wszystkich. Jest ustanowiony po to, aby inni ten znak widzieli i przyjmowali treści obietnicy. Bez konieczności wykonywania znaku czy stawania się tego rodzaju znakiem. To treści zawarte w obietnicy stanowią samo sedno sprawy. Znak ma rolę służebną, by ci, który go zobaczą, mieli dostęp do tych treści, jakie są zawarte w obietnicy.

Jezus jest tym, który na sobie przeżył znak obrzezania i stał się znakiem. Stał się znakiem nie tylko przez to, że został obrzezany, ale przez to, że całe swoje życie złożył w ofierze krzyża. To w tej tajemnicy krzyża Jezusa i w Jego zmartwychwstaniu dokonało się wszystko to, co zapowiadał i na co wskazywał znak obrzezania dany Abrahamowi i praktykowany przez Izraelitów.

W ten sposób Jezus jako sługa obrzezanych, przez swój krzyż i zmartwychwstanie ukazał wierności Boga. Stało się to jako potwierdzenie obietnic danych ojcom. Dzięki temu poganie, którzy nie stosują znaku obrzezania, ale widzą to wypełnienie się znaku w „Jezusie Chrystusie słudze obrzezania” mają dostęp do wiary. Mogą stawać się spadkobiercami obietnicy i wielbić Boga za okazane sobie miłosierdzie.

Dziewica – Służebnica Pańska (doule kyriou)

Aby te wszystkie treści i całe dzieło mogło się spełnić, był potrzebny moment WCIELENIA tego Bożego planu. Trzeba było Kogoś, kto stanie w gotowości oddać siebie całkowicie dla spełnienia całego zbawczego zamysłu Boga.

Do tego została przygotowana Dziewica z Nazaretu przez Niepokalane Poczęcie. Oznaczało to, że Ona była w stanie bez żadnych zastrzeżeń i uwarunkowań ze swojej strony, stać całkowicie do dyspozycji Bożego zamysłu. Konkretnie, by Boży plan, jaki miał się stać przez Sługę mającego ukazać na sobie właściwy wymiar obrzezania mógł dojść do skutku. Mógł stać się znakiem nie tylko w tych, którzy noszą na sobie znak obrzezania, ale także dla tych, którzy będą spoglądać na ten znak „nie ręką ludzką uczyniony” jakim jest tajemnica Paschalna Jezusa Chrystusa.

Kiedy Archanioł Gabriel zwiastował te sprawy (ten zamysł, ten projekt) Maryi, ona stanęła przed tym Bożym zamysłem w pełnej gotowości jako służebnica (gr. doule). Gotowa na wszystko, bo sama z siebie nie miała swoich planów i zamiarów.

Ta Dziewica z Nazaretu, jako Niepokalanie Poczęta nie była na podobieństwo Ewy, która sięgnęła po owoc poznania dobra i zła i chciała w ten sposób zapanować nad życie na swój sposób. Maryja, jako Niepokalane Poczęta nie miała w sobie nic z woli panowania nad czymkolwiek, była i okazywała siebie jako służebnicę.

Dlatego mogła w pełni wypowiedzieć swoje FIAT – niech mi się stanie.

Przeżywajmy to Jej Święto – czyli Jej Prawdę i Rzeczywistość – ze świadomością, że Ona i Jej Syn to znaki wierności Boga ukazujące spełnienie obietnicy i prowadzące do udziału w owocach obietnicy, by nasze życie nie było zatruwane przez próby sięgania po nasze poznanie dobra i zła.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

156 komentarzy

  1. Być na wzór Jezusa i Maryji sługą Boga i wykonywać to co nam nakazł, kazał czynić. Wykonywać wszystkoi nie z porzymusu ale dobrowolnie. Czasammi mam takie wrażenie, że mnie to przerasta.
    Nie dam rady. Wolę się schować w swojej skorupie, w swoim mieszkaniu.
    Zamiast jak Maryja nic nie kalkulować czy mi się to opłaca, czy nic nie strace na tym albo czy nie zostane skrzywdzonym, jak jednak ciągle myślę po swojemu, według swojej logiki, nie bożej i się zatracam w tym.
    A Bóg mówi ciągle „Nie bój się” a ja?
    Boję się o siebie.

    #1 chani
  2. Panie Boże, spraw, byśmy słuchając Słowa Bożego, byli uzdalniani do mówienia wzorem Maryi, swego „tak”,
    Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu.
    ……..
    Spraw Panie , byśmy potrafili odróżniać dobro od zła w swoim otoczeniu i życiu politycznym, abyśmy będąc obywatelami Polski, potrafili dokonywać odpowiednich wyborów i poparcia w wyborach…
    Patriotyzm jest rzeczą ważną, poważną i zadaną obywatelom – w s z y s t k i m…

    #2 niezapominajka
  3. #1
    chani,
    lęk o siebie, może być uzasadniony w obliczu zagrożenia, ale i wówczas pozostaje ufność
    Bogu Ojcu
    jako rękojmi naszej, w ostatecznym ocaleniu przez obietnice życia wiecznego w Bożej Światłości.
    Boża Miłość jest wierna, w każdej sytuacji, w każdej próbie , nawet najcięższej, zaufaj Bogu…
    …życzę tobie pokoju ducha …
    Pan Bóg, nie zwolnił nas od aktywności, działania i planowania, ale zawsze należy ze spokojem i zgodą przyjmować Jego Wolę , chociaż czasami jest to bardzo trudne…

    #3 niezapominajka
  4. Księże Biskupie!
    Przyjmuję do wiadomości , że nawracanie zaczynamy od siebie …i modlę się o uzdolnienie mnie do takiej postawy, by zło umierało przede wszystkim we mnie…
    …czy nie należy jednak reagować na dziejące się zło? …przecież mamy najpierw błądzącego upomnieć w cztery oczy, potem zgłosić to do Kościoła lub innych odpowiednich organów…
    …nawet na ambonie księża głoszą, by informować o przeszkodach ewentualnych przy zawieraniu ślubu
    …czy naprawdę będąc świadkami jakiegoś dziejącego się zła, mamy być obojętni, nie reagować?
    …czy na tym polega pokorne przyjmowanie wszystkiego?- Przecież sam Jezus powiedział do bijącego Go”…jeśli dobrze mówię , to dlaczego mnie bijesz?”, czy wywracał stoły handlarzom , w Domu Pańskim, czy mówił do Piotra nagannie…”odejdż ode mnie szatanie”
    …od widocznego, dziejącego się zła , niesprawiedliwości, można po prostu odejść, nie reagować , przemilczeć, ale czy to jest właściwa postawa?
    serdecznie pozdrawiam

    #4 niezapominajka
  5. Stanąć w pełnej gotowości przed Bożym zamysłem wobec mnie. Tak bardzo bym tego pragnął. „Kurde, ale jak to zrobić”.
    Kiedy od maleńkości uczony byłem stawiania na swoim. Zdobywania pozycji, tworzenia planów i ich realizacji. Począwszy od rodziców, przez szkołę a skończywszy na środowisku własnym, wszyscy powtarzają musisz być kimś. Tymczasem Chrystus stał się nikim, aby być sługą dla wszystkich, a Jego matka przyjęła wszystko bez słowa i rozważała w swoim sercu co miało by to oznaczać. Dzisiaj nawet w kościele mocno obecna jest tendencja realizacji siebie, satysfakcji z wykonywania zadań, eksponowania własnych charyzmatów. Wszędzie ja, ja, ja. Jak w tym wszystkim zdobyć się na gotowość realizacji Bożego zamysłu wobec mnie?

    #5 St(r)ach
  6. …”…by nasze życie nie było zatruwane przez próby sięgania po nasze poznanie dobra i zła” Ks.Bp
    ………..
    …nie chcę poznawać zła, przed którym ostrzega Kościół i mądrzy świeccy…

    #6 niezapominajka
  7. #5
    Stasiu,
    Pytasz: „Jak w tym wszystkim zdobyć się na gotowość realizacji Bożego zamysłu wobec mnie”
    Przytoczę słowa Abrahama:
    „«Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój” Rdz 22,8n
    Normalnie nie miałbym śmiałości odpowiadać na Twoje pytanie, ale piszę przede wszystkim o sobie.

    #7 grzegorz
  8. Stachu,
    odnośnie # 116. Przypomnij sobie grzechy wołające o pomstę do nieba:
    1. Rozmyślne zabójstwo.
    2. Grzech sodomii.
    3. Uciskanie ubogich, wdów i sierot.
    4. Zatrzymanie zapłaty sługom i najemnikom. Grzech sodomii jest na drugim miejscu nie przypadkiem. Grzesznych sodomitów nie można dopuszczać do Komunii Świętej.
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. Grzegorzu, odnośnie #115.
    Tak jak alkoholika na siłę bez jego woli nie wyleczysz z alkoholizmu tak też grzesznych sodomitów nie nawrócisz gołębim sercem. Sakramentalna Spowiedź święta jest pierwszym i podstawowym krokiem do odtrucia zatrutej grzechem duszy. Nie ma sensu naćpanemu ćpunowi cokolwiek tłumaczyć. Również bez sensu jest dyskusja z nawalonym alkoholikiem. Trzeźwość duszy jest warunkiem koniecznym do dalszej inicjacji chrzcielnej.
    janusz

    #9 baran katolicki
  10. #5
    Stachu,
    Stwórca pragnie byś był sobą. Twoje „ja” to Twoja dusza nieśmiertelna. Dlaczego masz rezygnować ze swojego „ja”? Kim będziesz gdy utracisz wiarę w nieśmiertelną duszę? Nie jest Prawdą jakoby Pan Jezus stał się nikim w swoim świętym Człowieczeństwie. Jak możesz tak zminimalizować Osobę Boską, która wcielając się w Człowieka nie przestaje być Osobą Syna Bożego. Pan Jezus przyjmując ludzką naturę nie utracił Natury Bożej. Jako Człowiek był również Bogiem. Twoje „ja” jest tylko dla Ciebie. Nie lękaj się mówić; „ja jestem”, „ja działam”, „ja miłuję”, „ja wierzę”, itd. Twoje „ja” nie musi być grzeszne i nie powinno grzeszyć. Twoje święte „ja” to Twój obraz i podobieństwo do Chrystusa Człowieka świętego i Boga świętego. Nie daj sobie wykasować własnego „ja”. To jest Twoja dusza nieśmiertelna, która po rozłące z ciałem stanie przed Obliczem Stwórcy w całe prawdzie jako bardzo dobre i przepiękne. Jesteś człowiekiem i chociażby z tej racji pokochaj własne „ja”.
    janusz

    #10 baran katolicki
  11. #5
    No tak, to trudne jest. Do tego pojawią się potrzeby i przyjemności ciała.

    #11 lemi
  12. #4
    niezapominajka
    Ja myślę, że trzeba reagować na zło przy czym trzeba być przy tym ostrożny, żeby nie skrzywdzić siebie i tego drugiego.
    Odkąd poznaliśmy dobro jest i zło i nie da się tego zła wyeliminować [co niektórzy próbują już teraz to zło wyeliminować].
    Tak więc trzeba być przy tym bardzo ostrożnym.

    #12 chani
  13. #7
    Tak, to jagnię to ja. Czy widzisz jednak jak bardzo się szamoczę aby nie przyjąć tego co Bóg mi przeznaczył? Szukam ciągle kogoś kto zgodził by się zostać ofiarą zamiast mnie. Często mi się udaje. Choć wiem że w kapłaństwie na wzór Chrystusa ofiara z samego siebie jest nieunikniona, to ciągle przed nią uciekam.

    #13 St(r)ach
  14. #9
    Januszu,
    Piszesz: „Sakramentalna Spowiedź święta jest pierwszym i podstawowym krokiem do odtrucia zatrutej grzechem duszy”
    To dopiero kuriozum spowiedź aktywnego homoseksualisty lub nieochrzczonych konkubentów.
    Nie wiem czy się śmiać, czy płakać 🙂

    #14 grzegorz
  15. #8
    Słowo związek i grzech nie jest równoznaczne. Miej wzgląd na fakty.
    #9
    „Tak jak alkoholika na siłę bez jego woli nie wyleczysz z alkoholizmu tak też grzesznych sodomitów nie nawrócisz gołębim sercem.”. Tak się składa, że terapia osób homoseksualnych często polega na uświadomieniu im przyczyn powstania zaburzeń a wynikają one przeważnie z poczucia odrzucenia i braku prawdziwej miłości. Często są to ludzie głęboko wierzący którzy pokładają nadzieję na zmianę swego losu tylko w Miłości Boga.
    Jak trudne jest zachowanie czystości seksualnej ( obojętne homo czy heteroseksualnej) niech będzie fakt łamania ślubów czystości wielu osób które swoje życie poświęciły Bogu . Jeszcze raz Ci powtarzam że homoseksualizm sam w sobie nie jest grzechem i nie jest wyborem człowieka.

    #15 St(r)ach
  16. #9
    Januszu,
    Ksiądz Biskup pisze: „Znak ma rolę służebną, by ci, który go zobaczą mieli dostęp do tych treści, jakie są zawarte w obietnicy.”
    Ty piszesz: „Tak jak alkoholika na siłę bez jego woli nie wyleczysz z alkoholizmu tak też grzesznych sodomitów nie nawrócisz gołębim sercem.”
    Znakami są Sakramenty, również Sakrament Pojednania. Aby je celebrować jako znaki, prawdziwie a nie fałszywie (o czym pisze Krzysztof) potrzebna jest uprzednia akceptacja treści, jakie są w tych sakramentach zawarte.
    Trzeba więc wpierw te treści poznać.
    Rozeznanie to czas dla aktywnych sodomitów, ateistów , par niesakramentalnych aby mogli wniknąć (o ile zechcą oczywiście) właśnie w treść znaków. To jest rola wspólnot parafialnych i innych, aby im w tym towarzyszyć, zachęca do tego Franciszek To się dzieje np. we wspólnotach neokatechumenalnych.
    Zachowanie wstrzemięźliwości seksualnej, jeśli ta aktywność jest obrazoburcza (przeciwna obrazowi Boga w człowieku) jest możliwe na trwałe jedynie przy zrozumieniu co znaczy ten obraz.
    My wszyscy chrześcijanie jesteśmy po grzechu ćpunami, alkoholikami, seksoholikami itd. każdy w swojej dziedzinie.
    Jedynie nie praktykujemy tych zachowań jako normę. Alkoholik ma wolę nie picia alkoholu, mąż ma wolę nie zdradzania żony itd.
    Nawet w audycjach radiowych członkowie AA przedstawiają się: „mam na imię Grzegorz, jestem alkoholikiem, nie piję od 10 lat.”
    Kto ma taką świadomość, nigdy nie użyje nawet wobec aktywnego sodomity sformułowań typu „zwierzę w ludzkiej skórze”, chyba że najpierw wobec siebie. I to nie jest żadna fałszywa pokora, jak piszesz, ale prawda, która jest konieczna do nawracania.

    #16 grzegorz
  17. #14,#16
    Grzegorzu,
    człowiek/katolik/ w grzechu ciężkim jest absolutnie głuchy i ślepy w duszy swojej. Grzesznik bez Łaski uświęcającej nie jest wstanie cokolwiek rozeznać z rzeczywistości nadprzyrodzonej. To tak jakbyś mówił do głuchoniemego. Co taki grzesznik usłyszy i jakie znaki zobaczy. Dusza ludzka bez Łaski uświęcającej jest w duchowej śmierci i nie ma możliwości sam z siebie zaistnieć pośród Świętych. Sakrament Pokuty i Pojednania jest tą rzeczywistością sakramentalną, która otwiera grzesznikowi duchowe oczy i daje możliwość usłyszenia Prawdy o sobie i swoim grzechu. Grzegorzu piszesz;”Rozeznanie to czas dla aktywnych sodomitów, ateistów , par niesakramentalnych aby mogli wniknąć (o ile zechcą oczywiście) właśnie w treść znaków”. Po co rozeznawać to co Kościół już rozeznał. Problem polega nie w rozeznani co w uwierzeniu świętej i apostolskiej Wierze Katolickiej. Kościół Rzymskokatolicki uczciwie uznaje sodomię, ateizm i życie na „kocią łapę” jako grzech ciężki/śmiertelny, który pozbawia człowieka Łaski uświęcającej. Taki grzesznik nie może być dopuszczony do Komunii Świętej. Co tu jest wciąż rozeznawać od nowa i po swojemu. Najważniejsze jest posłuszeństwo Wierze Kościoła, która nas ochrzciła. Przez dwa tysiące lat istnienia Kościół rozeznał wiele spraw, z którymi dzisiaj boryka się nowoczesne duszpasterstwo katolickie.
    janusz

    #17 baran katolicki
  18. #8
    baran katolicki
    „Grzesznych sodomitów nie można dopuszczać do Komunii Świętej” – no tak, według niektórych trzeba uprzednio „posprzątać” swoją duszę ze wszystkiego bałaganu i dopiero wtedy „wpuścić” Boga.
    Do bałaganu nie chcemy nikogo wpuszczać, bo się wstydzimy go.
    Jak mamy nieposprzątane w domu i ktoś niezapowiedziany przyjdzie to najwyżej, go nie wpuszczamy albo tam gdzie mamy czysto prosimy gościa.
    Bo przecież Bóg brzydzi się grzechem – tak powiadają.
    Dużo powiadają a mało robią.
    Bóg nie pragnie ładu, żeby wszystko lśniło.
    Bóg przychodzi do grzeszników, do pogubionych. Bóg jada z grzesznikami.

    #18 chani
  19. #15
    Stachu,
    „związki jednopłciowe” to zalegalizowane związki zawierane przez osoby tej samej płci, dzielą się na dwa typy legalnych relacji – 1. związki partnerskie oraz 2. małżeństwa jednopłciowe, w drugim przypadku mamy do czynienia z większym zrównaniem praw pomiędzy małżeństwem heteroseksualnym – złożonym z dwóch osób różnej płci, a małżeństwem nieheteroseksualnym – złożonym z osób jednej płci. To grzeszna sodomia po co udawać, że tak nie jest skoro Kościół rozeznał trwanie w takim związku jako grzech ciężki/śmiertelny/.
    Piszesz;”Tak się składa, że terapia osób homoseksualnych często polega na uświadomieniu im przyczyn powstania zaburzeń a wynikają one przeważnie z poczucia odrzucenia i braku prawdziwej miłości. Często są to ludzie głęboko wierzący którzy pokładają nadzieję na zmianę swego losu tylko w Miłości Boga”. Daj spokój z tą naiwną obroną sodomii. Grzech jest obrzydliwością dla Boga. Bóg brzydzi się grzechem. Terapia psychologiczna ma sens do tego momentu kiedy nie nie wchodzi w drogę zdrowej teologii. Psychologia dociera do psychiki a teologia do ducha. Po co mieszać psychologię z teologią tworząc nową naukę i nowa wiarę?
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. ad.#16
    Grzegorzu,
    piszesz: „My wszyscy chrześcijanie jesteśmy po grzechu ćpunami, alkoholikami, seksoholikami itd. każdy w swojej dziedzinie”. Tak może grać w duszy pozbawionej Łaski uświęcającej. Dusza w grzechu ciężkim/śmiertelnym/ widzi siebie jako naćpaną, nachlaną, nieczystą, paskudną, grzeszną/. Taką prawdę o sobie widzi człowiek/katolik/ nie wyspowiadany. Nie rozumiem natomiast jak katolik, który regularnie oczyszcza się w konfesjonale może mówić o sobie, że jest ćpunem, alkoholikiem, cudzołożnikiem, itd. Jaki jest sen wciąż widzieć siebie takim jaki się było przed Spowiedzią świętą? Czy nie jest to brak wiary w sakramentalne odpuszczenie grzechów? Czy nie lepiej dla trzeźwego powiedzieć powiedzieć o sobie „byłem alkoholikiem” a nie „jestem alkoholikiem” skoro 10 lat nie pije.
    janusz

    #20 baran katolicki
  21. #18
    chani,
    nie tyle chodzi o posprzątanie w duszy samemu o własnych siłach, na swój sposób czy po swojemu. Chodzi o przyjęcie/wpuszczenie/ łaski uświęcającej do swojego sumienia, która uporządkuje to co nieporządne i uświęci to co nieświęte. „Bo Ty nie jesteś Bogiem, któremu miła nieprawość, złego nie przyjmiesz do siebie w gościnę. Nieprawi nie ostoją się przed Tobą. Nienawidzisz wszystkich złoczyńców, zsyłasz zgubę na wszystkich, co mówią kłamliwie. Mężem krwawym i podstępnym brzydzi się Pan” (Psalm 5, 6-7);
    „Jednakowo Bogu są nienawistni i grzesznik, i jego grzech” (Mądrości 14, 9);
    „Bo Pan się brzydzi przewrotnym, a z wiernymi obcuje przyjaźnie. Przekleństwo Pana na domu bezbożnych, On błogosławi mieszkanie prawych” (Przysłów 3, 32 -33).
    „Pan bada sprawiedliwego i występnego, nie cierpi Jego dusza tego, kto kocha nieprawość”(Psalm 11, 5).
    janusz

    #21 baran katolicki
  22. #19
    Proszę Cię o wybaczenie, bo czytając Twój wpis zgrzeszyłem przeciwko Tobie.
    „Daj spokój z tą naiwną obroną sodomii. Grzech jest obrzydliwością dla Boga. Bóg brzydzi się grzechem. Terapia psychologiczna ma sens do tego momentu kiedy nie nie wchodzi w drogę zdrowej teologii. Psychologia dociera do psychiki a teologia do ducha. Po co mieszać psychologię z teologią tworząc nową naukę i nowa wiarę?” Janusz to Ty mieszasz porządki w swojej zapalczywości. Homoseksualizm jest zaburzeniem osobowości i nie można się go pozbyć za pomocą spowiedzi. Jeżeli tego nie rozumiesz to niestety ja już nie mogę Ci pomóc, potrzeba abyś pozbył się własnej pychy bo jest ona tak wielka, że przesłania Ci obraz rzeczywistości.
    Owszem sakramenty święte są wielkim darem dla osób homoseksualnych i pomagają jak każdemu trwać w czystości, ale nie zmieniają ich orientacji seksualnej.
    Zacznij odróżniać grzech od samej orientacji. Dziękując Bogu że uczynił Cię heteroseksualnym mężczyzną przenajmniej współczuj tym którym Bóg dopuścił tak trudną historię, w której muszą walczyć nie tylko ze światem ale także z samym sobą. Piszesz dużo o łasce uświęcającej która daje prawy rozum. Czy można mieć łaskę uświęcającą zabijając w sercu ( V- nie zabijaj) ludzi tak bardzo poranionych?
    Być może właśnie ten grzech wypacza u Ciebie prawdziwy obraz rzeczywistości?
    Przeczytaj sobie o przykazaniu NIE ZABIJAJ. Czy aby na pewno masz Łaskę Uświęcającą ,a może ciągle żyjesz w grzechu ciężkim a te wszystkie teorie które prezentujesz są tylko zasłoną dymną aby się do tego nie przyznać przed sobą i Bogiem. Nie usprawiedliwiam grzechu. Jednak Twoja postawa wobec osób homoseksualnych jest przerażająca.

    #22 St(r)ach
  23. #20
    Januszu,
    Dziękuję za Twoje pytanie:
    „Nie rozumiem natomiast jak katolik, który regularnie oczyszcza się w konfesjonale może mówić o sobie, że jest ćpunem, alkoholikiem, cudzołożnikiem, itd.”
    Może mówić: jestem alkoholikiem, ale od 10 lat nie piję alkoholu,chociaż miałem 2 wpadki, jestem cudzołożnikiem ale od mojego nawrócenia nie zdradzam żony,chociaż zdarza mi się nie być wobec niej uczciwy, jestem ćpunem, ale od 5 lat jestem „czysty”.
    Dlatego nie musimy się bronić przed zarzutami o nieczystość, bo to jest prawda o nas po grzechu.
    Dzięki temu możemy pokornie prosić codziennie Pana o wsparcie, nawrócenie do Niego i doświadczać Jego działania a tam gdzie zasłabniemy również miłosierdzia.
    Osoby święte, takie jak Ty muszą bronić swojej świętości. Często przez ukrywanie grzechów i przewinień, zastraszanie innych aby nie wydała się prawda o tej „świętości” , itd.
    Widać to np. przy okazji lustracji księży, której nie było właśnie w imię tej złudnej „świętości” afer pedofilskich, gdzie całe grupy hierarchów kryły jedni drugich zamiast ukracać dewiacje w zarodku.
    Jezus Chrystus polecił nam Go naśladować.:
    „On, istniejąc w postaci Bożej,
    nie skorzystał ze sposobności,
    aby na równi być z Bogiem,
    lecz ogołocił samego siebie,
    przyjąwszy postać sługi,
    stawszy się podobnym do ludzi.” Flp2,6-7n
    On naprawdę mógł przyjąć wobec nas postawę świętego, bo takim jest rzeczywiście, ale tego nie zrobił.
    Ty masz wobec tego czelność zawłaszczać sobie tytuły świętości szafując przy tym darem Łaski Bożej jakby to było Twoje.
    Rezygnacja z tego co jest moją koncepcja na życie, to również postawa chrześcijanina, który idzie do zdradzających, ćpających, aktywnych sodomitów aby być takim sługą jak nasz Pan wobec nas.

    #23 grzegorz
  24. #17
    Januszu,
    Trochę się mijamy w temacie. Piszemy o postawie wobec tych, którzy Boga nie znają, o byciu dla nich znakiem jak pisze Ksiądz Biskup, Sakramentem pojednania Ty wciąż o dopuszczaniu i niedopuszczaniu do Komunii Świętej.
    Jest na tą okoliczność biblijne przysłowie:
    „Jak Pan Bóg dopuści to i z kija wypuści” i tego się trzymajmy.

    #24 grzegorz
  25. #22
    Stachu,
    każdy nałóg jest zaburzeniem osobowości. Każdy grzech jest oznaką chorej osoby. Piszesz;”Homoseksualizm jest zaburzeniem osobowości i nie można się go pozbyć za pomocą spowiedzi”. Kościół łaciński a za nim cywilizacja łacińska rozeznał na podstawie Biblii, że homoseksualizm to chora psychika, którą można i trzeba leczyć. Dlaczego WHO wycofało homoseksualizm z listy chorób psychicznych i uznało homoseksualizm jako normalne zachowanie zależne od osobistego rozeznania płciowego. Stachu, powiedz gdzie kończy się orientacja osobowa a zaczyna się grzech? Czym jest orientacja seksualna? Stachu, każdy nałóg to „rak” dla duszy człowieka. Dobry lekarz wie, że im prędzej zdiagnozuje się „raka” tym większe są szanse na wyleczenie. Taką szansę daje szybka Spowiedź święta w konfesjonale a nie gdzieś na terapii psychologicznej czy pod chmurką w sam na sam z Bogiem. Domyślam się co Cię tak wkurzyło. Wybaczam niecne myśli.
    janusz

    #25 baran katolicki
  26. #24
    Grzegorzu,
    nie trzeba Boga znać by w Niego uwierzyć. Czy można pojednać grzesznika ze świętym pozostając człowiekiem? Przeszkodą takiego pojednania jest grzech. W konfesjonale ten grzech można zostawić Kościołowi i Bogu. Po co żyć niewypróżnionym miesiącami czy nawet latami?
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. #23
    Grzegorzu,
    piszesz;”On naprawdę mógł przyjąć wobec nas postawę świętego, bo takim jest rzeczywiście, ale tego nie zrobił”. Święta i apostolska Wiara rzymskokatolicka rozeznała, że we Wcieleniu Pan Jezus Chrystus miał dwie święte natury. Nie przyjął grzeszną naturę człowieka lecz świętą naturę ludzką. Pan Jezus jako Człowiek wolny był od grzechu pierworodnego i grzechu osobistego. Jako Człowiek był i jest Święty. Ciekawe jak Ty współczesny katolik myślisz o „postawie świętego”? Po czym poznajesz, że ktoś jest święty a ktoś grzeszny. Bronisz z uporem „protestanckiej grzeszności” ciągle uważając się za grzesznika. Dlaczego nie chcesz być święty? Dlaczego boisz się mówić o sobie „jestem święty”? Piszesz również;”Osoby święte, takie jak Ty muszą bronić swojej świętości. Często przez ukrywanie grzechów i przewinień, zastraszanie innych aby nie wydała się prawda o tej „świętości” , itd.”. Z własnego doświadczenia wiem, że osoby, które mają odwagę radować się publicznie ze swojej świętości są poniewierane i wyśmiewane w gronie nieustannych grzeszników. Takie osoby, traktuje się gorzej niż homoseksualistów, cudzołożników, alkoholików, itd. To prawda, że muszę bronić swojej świętości bo jest ona mi zadana i noszę ją w „naczyniu glinianym”.
    janusz

    #27 baran katolicki
  28. #21
    baran katolicki
    Ale według mnie nie trzeba aż tak bać się każdego grzechu i pędem lecieć do spowiedzi bo może Bóg mnie odrzuci i nie będzie mnie chciał.
    Bo czymże jest grzech?
    Według mnie trochę zaburzyliśmy definicje grzechu. Może dlatego żeby móc się z czegoś spowiadać bo tak nakazał Jezus. Ale czy o to Mu chodziło?
    Pismo powiada, że są dwie drogi – sprawiedliwego i grzesznika, o co chodzi jak według logiki niektórych wszyscy są grzesznikami?
    Według mnie grzechem jest całkowite odejście od Boga i to cała definicja.

    #28 chani
  29. #24
    grzegorz
    Właśnie, być znakiem dla innych. Sczególnie dla trych, którzy Boga nie znają, ale jak być w dzisiejszych czadsach takim znakiem.
    Co ludzie sobie myślą jak chodzimy do kościoła, spotykamy się z Bogiem przyjmujemy Go a później krytykujemy innych, mścimy się na nich, plotkujemy bo o czymś trzebna mówić. Tak ten znak nasz wygląda?
    Mówimy, że Bóg jest dobry, że kocha każdego z nas że człowiek jest stworzony na Jego podobieństwo a czy to pokazujemy? Czy rob imy wręcz przeciwnie?
    Dużo mówimy o miłości a jak z nią jest?
    Pismo powiada żeby wprowadzać słowo w czyn a nie być oszukiwany przez samego siebie.
    Więcej zdziałamy czynem niż słowem ale ten czym musi być adekwatny do naszej wiary.

    #29 chani
  30. #25
    Szkoda że nie potrafisz się przyznać do błędu w rozumieniu sprawy i pycha nie pozwala Ci przyjąć argumentów. Dalsza rozmowa na ten temat z Tobą jest bezzasadna.
    Jeśli ks. bp pozwoli, wleję jeszcze wywiad z zacnym człowiekiem kościoła, może to Cię przekona.

    Świat Kościół Wiara Inteligentne Życie Po godzinach Czytelnia Blogi Magazyn Wideo
    Józef Puciłowski OP o osobach LGBT: ci ludzie nie wybierają swojej orientacji seksualnej [ROZMOWA]
    WIARA REKOLEKCJE ADWENTOWE
    Józef Puciłowski OP o osobach LGBT: ci ludzie nie wybierają swojej orientacji seksualnej [ROZMOWA]
    (fot. Wydawnictwo WAM)
    Wczoraj, 09:00
    Zdjęcie autora: Józef Puciłowski OP Józef Puciłowski OP

    726

    30

    32

    346
    „Nie można im powiedzieć, że skoro mają takie skłonności, to jest to ich wina i muszą je zmienić na heteroseksualne. To byłoby okrucieństwo względem nich i olbrzymia pycha” – mówi Józef Puciłowski OP.

    Michał Lewandowski: Szary katolik idzie do szarej parafii i słyszy z ambony słowa, z którymi się nie zgadza. Co ma zrobić?

    Józef Puciłowski OP: Dobrze by było, gdyby ludzie, którzy nie zgadzają się z księdzem i jego głupim kazaniem, powiedzieli mu o tym po Mszy. Albo donieśli przełożonemu. Wtedy wytworzyłby się dialog. Ksiądz, którego posądzam o gadanie głupot musiałby na nowo odnieść się do tego, co powiedział. Jest szansa, że to był jego błąd, że się przejęzyczył, nie przemyślał do końca swojej wypowiedzi. A może te pytania sprawią, że zrozumie, że nie rozumie.

    Ksiądz posłucha świeckiego, który przychodzi i narzeka na jego kazanie? Dochodzi nierzadko do sytuacji w której na świeckiego patrzy się z góry. Nie jest traktowany jak ktoś, z kim ksiądz mógłby podjąć dialog. Może to kwestia wychowania, nie wiem. Ale wiem, że myślenie: „co mi się on będzie wtrącał w moją pracę, głoszenie to jest moja sprawa” pojawia się w głowach duchownych.

    U dominikanów jest mechanizm za pomocą którego weryfikujemy się i upominamy, jeśli ktoś powiedział coś, co ktoś inny uważa za błędne. Nie słyszałem, żeby z tego tytułu ktoś się obraził. Jakby tak było wszędzie, to byłoby lepiej. A sytuacja jest taka, że między świeckimi i duchownymi jest brak dialogu. Zresztą oni sami także między sobą nie potrafią się dogadać.

    Ale to jest nadal Kościół dwóch prędkości. Inaczej wygląda sytuacja w „inteligenckim” kościele dominikanów w Krakowie, inaczej w małopolskiej wsi. Tam krytyka księdza może spotkać się ze społecznym ostracyzmem.

    Odnoszę wrażenie, że księża są wychowywani do głoszenia nienaruszalnych prawd. Takie zachowanie powinno budzić krytykę. Tak nie można. Inaczej mówiło się 50 lat temu, inaczej mówi się dzisiaj. Trudno oczekiwać, że ludzie słysząc retorykę z połowy XX w. będą to akceptować i nie zadawać trudnych pytań. Mam ciężkie podejrzenie, że niektórzy duchowni mówią wedle zaleceń homiletycznych sprzed Soboru.

    Bardzo bym chciał, żeby księża rozmawiali ze świeckimi i na odwrót. Uważam natomiast, że tendencja jest taka, że zbudowaliśmy sobie dwa odrębne światy w których mocno się koszarujemy. To również nasza – świeckich, wina.

    Gdyby biskupi przemówili w sposób zrozumiały, a nie mówili oględnie i na okrągło w niektórych sprawach, to może byłoby lepiej. Znam takich, którzy mówią konkretnie. Znam takich, których nie mogę słuchać. Jeżeli ktoś zadaje takiemu pytanie, a w odpowiedzi padają komunały, to trudno się dziwić, że potem zostają one nagłośnione i pokazane w negatywnym świetle. To pustosłowie.

    Czyli jak będzie biskup, co do którego nie zgadzam się, co do kwestii stylu mówienia o środowisku LGBT, to mam pójść i powiedzieć wprost, że uważam taki język za krzywdzący?

    Proszę się zapisać na audiencję. Zobaczymy, czy będzie dialog, czy nie będzie. Jeśli ekscelencja pana przyjmie, pan powie swoje, ekscelencja powie swoje i tyle.

    Czy to jest dialog?

    Podejrzewam, że nie. Chociaż jeśli pan powie swoje, biskup swoje i rozejdziecie się nie uznając cudzych racji, to może to być dobry początek rozmowy. Strony się wysłuchały. Dla mnie najgorsze jest to, że nie ma między nami słuchania. Nie ma rozmowy. To jest niebezpieczne, bo słucha się tylko tych, którzy mówią „tak”, a nie tych, którzy mówią „nie”. Trzeba słuchać, a nie zakładać z góry, że ten kto do mnie mówi jest wrogiem.

    Czy ruchy LGBT zagrażają Kościołowi w Polsce?

    Kościołowi nie. Dlaczego miałoby zagrażać Kościołowi?

    To nie moje zdanie, ale zdanie kilku hierarchów w Polsce.

    Każdy ma prawo do własnych poglądów. Nie jest dobrze, kiedy ktoś swoje indywidualne poglądy próbuje narzucić innym.

    Jak rozmawiać o LGBT w Kościele?

    Ci ludzie nie wybierają swojej orientacji seksualnej. Owszem, w Kościele będziemy mówili o tym, że dobrze jest przestrzegać czystości seksualnej. Homoseksualiście, który się spowiada mówi się, żeby żył w czystości. I tyle możemy i musimy zrobić. Ale przecież nie możemy stygmatyzować ludzi z tego powodu, że urodzili się lesbijką lub gejem. To jest głupie, że kogoś się pokazuje palcem z tego tytułu, że ma takie, a nie inne skłonności. Ilu ludzi kultury, sztuki, a także Kościoła w dziejach było homoseksualistami?. Nie bądźmy naiwni, są księża geje i Kościół się od tego nie wali.

    Retoryka, która pojawia się w Kościele, a która dotyczy osób LGBT, jest pełna słów związanych z walką, obroną, wojną i tym podobne. Dlaczego tak się dzieje?

    Tak, jest oblężona twierdza Kościół, której trzeba bronić. Ile razy ja o tym słyszałem.

    To co z tym zrobić?

    Odesłać do Katechizmu Kościoła Katolickiego, który jest podpisany przez Jana Pawła II i wskazać fragment, gdzie jest mowa o tym, jak odnosić się do osób o skłonnościach homoseksualnych.

    Jak się zwracać?

    Z szacunkiem i nie naruszając ich godności.

    To da do myślenia tym, którzy wypowiadają skandaliczne słowa o osobach homoseksualnych?

    Skoro tak dużo mówimy o Janie Pawle II, to może wreszcie wypadałoby go na serio przeczytać? Tych tekstów jest bardzo dużo, ale my zwyczajnie położyliśmy na nich lagę, nie czytamy. Szkoda. To byłoby z pożytkiem dla nas. Z Jana Pawła II zostało niewiele. Czy jego myśl jest żywa w Kościele? Czy się o niej dyskutuje?

    Wierzy ojciec, że lektura Jana Pawła II może zmienić tę retorykę?

    To nie jest kwestia wiary, ale odrobienia lekcji z jego pontyfikatu. I krytycznego podejścia do tych tekstów, bo niektóre fragmenty z niego nie są już aktualne. Kto tego nie przerobił, nie jest w stanie spojrzeć trzeźwo na rzeczywistość. „Nieprzetrawiony” Jan Paweł II – to jest skutek tego, co dzisiaj się dzieje.

    Gdyby miał ojciec rekolekcje dla osób homoseksualnych, to co by im powiedział?

    Przeczytałbym im Hymn o miłości. Często to zadaję w czasie spowiedzi. Miałem dwa przypadki, kiedy ludzie cytowali mi jego słowa w konfesjonale. Byłem mile wstrząśnięty i wzruszony. Oparłbym to, co mam do powiedzenia na słowach św. Pawła z tego hymnu. I namawiałbym do czystej przyjaźni. Nie można im powiedzieć, że skoro mają takie skłonności, to jest to ich wina i muszą je zmienić na heteroseksualne. To byłoby okrucieństwo względem nich i olbrzymia pycha. To są ludzie, którzy chcą się wzajemnie sobą opiekować. Nie będą mieli rodzin. Zrozummy to. I bądźmy wyrozumiali.

    * * *

    Dominikanin, Józef Puciłowski OP mierzy się z trudnymi tematami, które obecne są w dzisiejszym Kościele w Polsce. Nie ucieka od trudnych pytań. Nie chowa się za półsłówkami. Przez kolejne tygodnie szczerze opowie o Kościele w czasie chaosu i kryzysu. Wskaże drogę. Bardzo potrzebny głos, nie tylko na adwent.”

    #30 St(r)ach
  31. #29
    chani,
    Masz racje, że jest wiele zamętu. Przestrzeń publiczna pełna jest kłótni, walki o swoje, propagandy konsumpcyjnej itd. Nie jest to od Boga.
    Są jednak i inne postawy, są inne środowiska, gdzie masz wiele rzeczy za darmo, bez interesu, ludzi żyjących Słowem.
    Wczoraj miałem półgodzinną lekcje śpiewu za darmo. Takich gestów jest wokół wiele, rozejrzyj się!
    Piszesz:
    ” czym musi być adekwatny do naszej wiary”
    Czyn zawsze jest adekwatny do wiary. Na ile żyję wiarą, to wg niej postępuję.
    Dlatego wiara jest pierwszym staraniem Kościoła.

    #31 grzegorz
  32. #31
    Tak jest Grzegorzu.
    Są i inne postawy, jest i fizyczna czysta pomoc człowiekowi bez obliczania strat czy zysku.
    /Zauważam, zawsze dobro zauważę/

    #32 Ka
  33. Dzisiaj mi się nasunęła taka myśl, jako dopowiedzenie do wpisu #29, a mianowicie zamiast się cieszyć z tego, że ktoś się nawrócił i uwierzył w Ewangelie, to my jeszcze jakby zrażamy takie osoby, bo nie chodzi z nami, bo dany kościół utworzył Jezus i nie można wierzyć po swojemu. Czy taką postawą jednak bronimy wiary czy religijności?
    Ja na przykład wolę się jednak modlić po swojemu, a nie za wstawiennictwem świętych to dobrze czy źle, bo nie wykonuje poleceń kościoła?
    Czy Bóg mnie wtedy odrzuci?
    Czy jeśli nie będę się karmił Jego Ciałem w komunii, to czy Bóg mnie odrzuci?
    I czy jeśli nie będę się spowiadał, to czy będę miał grzech?
    I jeśli nie modlę się regułkami, to też nie zostanę przez Niego wysłuchany?

    #33 chani
  34. #25
    Stachu,
    do czego ty chcesz mnie przekonać? Nie rozumiem Twoich słów;”Szkoda że nie potrafisz się przyznać do błędu w rozumieniu sprawy i pycha nie pozwala Ci przyjąć argumentów”. Do czego miałbym się przyznać i jakie błędy we mnie widzisz?
    janusz

    #34 baran katolicki
  35. #31
    Grzegorzu,
    piszesz do Krzysztofa; „Czyn zawsze jest adekwatny do wiary. Na ile żyję wiarą, to wg niej postępuję. Dlatego wiara jest pierwszym staraniem Kościoła. Wszystko zależy jaka ma być dzisiaj wiara Kościoła? O jakim Kościele myślimy i do jakiego nam najbliżej? Na przykład zamach terrorystyczny fundamentalisty islamskiego jest adekwatny do jego wiary jako czyn dobry i chwalebny. Nie wystarczy dzisiaj ogólnikowo pisać o „wierze” i w tych ogólnikach szukać dobrego czynu.
    janusz

    #35 baran katolicki
  36. #33
    chani,
    uczciwy Katolik bynajmniej raz w roku spowiada się w konfesjonale a w czasie Wielkanocnym przystępuje do Komunii Świętej. Jest to minimum bycia Katolikiem. Poza tym mamy słodki obowiązek w każdą niedzielę i święta nakazane we Mszy Świętej nabożnie uczestniczyć. Przykazania kościelne:
    1. W niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych.
    2. Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty.
    3. Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym przyjąć Komunię Świętą.
    4. Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach.
    5. Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła.
    janusz

    #36 baran katolicki
  37. ad #33
    chani,
    człowiek wierzący zawsze jest religijny/praktykujący/. Może być jednak tak, że spotykamy człowieka niewierzącego a religijnego/praktykującego/.
    janusz

    #37 baran katolicki
  38. #35
    Janusz
    Pytasz po raz kolejny:”Jaka jest dzisiaj wiara Kościoła?”
    Podczas Eucharystii celebrans wzywa do wyznania wiary i zgromadzeni publicznie tą wiarę wyznajemy. Nie jest to wiara „na dzisiaj” tylko zawsze taka była. Chyba jednak nie chodzisz do kościoła 🙂

    #38 grzegorz
  39. #35
    Januszu,
    Tak, czyny terrorysty są adekwatne, wypływają z jego przekonań, z jego wiary. Tak również było z Szawłem, Piotrem Apostołem, gdy zapierał się Jezusa. Z obfitości serca mówią usta..

    #39 grzegorz
  40. #34
    „Do czego miałbym się przyznać i jakie błędy we mnie widzisz?
    janusz ”
    Nie wiem, czy robisz to celowo, czy naprawdę nie jesteś w stanie przyjąć argumentów oponenta, ale w normalnej dyskusji argumenty, których nie można odrzucić, to trzeba je przyjąć. Ty natomiast stosujesz mechanizm, który zamiast podważenia lub przyjęcia argumentów, dajesz zastępczą odpowiedź, w której stwarzasz pozory zgodności Twojego wpisu z faktami. Konkretnie:
    – homoseksualizm nie jest grzechem i nie jest prawdą, że Kościół tak naucza
    – nie jest prawdą, że homoseksualizm jest wyborem człowieka (Kościół to już rozumie i tak głosi)
    – nie jest prawdą, że osoba o skłonności homoseksualnej jest grzesznikiem z samego faktu jej posiadania
    – nauka katolicka uznaje psychoterapię jako najlepszy możliwy sposób na radzenie sobie z konsekwencjami bycia osobą o takich skłonnościach w połączeniu z właściwym rozumieniem sensu istnienia człowieka w ujęciu chrześcijańskiej nauki kościoła
    Itp.
    Jakie błędy w Tobie widzę?
    Wiem, że to mija się z celem, ale zważ, że jeśli celowo wprowadzasz w błąd wiele osób, to łaska uświęcająca, o której tyle mówisz, to tylko szatańska ułuda, która karmi Cię pychą nieomylności. Przejrzyj i zacznij żyć z Bogiem, a nie tylko ze swoim prawem, które Go przesłania

    #40 St(r)ach
  41. #27
    Januszu,
    Pytasz: „Ciekawe jak Ty współczesny katolik myślisz o „postawie świętego”?”
    „Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów”
    Jest sługą tych, którzy najbardziej potrzebują Jezusowego miłosierdzia, tak jak modlimy się koronką.
    W pierwszej kolejności naszym sługą. A przez nas sługą Sodomitów, działaczy LGBT, niewierzących itd.

    #41 grzegorz
  42. #36
    baran katolicki
    Piszesz ogólnikowo to, co ja znam, ale napisz mi, czy Bóg by mnie odrzucił, jeśli nie chodzę na Eucharystię, a jednak modle się do Niego w cichości serca?
    I drogi Januszu, żeby się nie okazało, że religia przysłoni nam Boga [był taki przypadek spisany w Ewangelii].
    To, że Jezus był też religijny to nie przeczę, ale religia nie może dominować, bo tak będziemy spełniać nakazy danej religii, że pogubimy się w tym i może się okazać że nie modlimy się do prawdziwego Boga tylko do kogoś innego.
    Za przykład niech nam posłuży wąż miedziany.
    Izraelici zostali uzdrowieni, gdy spojrzeli na niego i co później zrobili?
    Modlili się do tego węża.

    #42 chani
  43. I jeszcze:
    To, że Kości ół spełnia nauki Jezusa to dobrze, ale w jaki sposób to robi?
    To tak jakby Bóg powiedział „A” a Kościół dołożył „C”, „D”.
    I takie pytanie; kim jest niewierzący?
    Nawet chodząc do kościoła można być niewierzącym [są takie przypadkki, słysze je tu i ówdzie].

    #43 chani
  44. #40
    Stachu,
    jeśli psycholog na terapii psychologicznej zaczyna mówić o rzeczywistości nadprzyrodzonej to daj spokój takiej inicjacji. Psychologia jako nauka ma zakres doczesny. Terenem badań i działań psychologicznych jest naturalny umysł człowieka a nie nadprzyrodzony/duchowy/rozum. O jakich argumentach piszesz. Podaj konkretne źródło. Samo słowo „homoseksualizm” powstało dopiero w XIX wieku. Wcześniej to zjawisko nazywało się „sodomią”. Zobacz co Biblia prawi na temat sodomii. Co Pan Jezus mówi o sodomitach. Jak jednoznacznie osądza sodomię i sodomitów Święty Paweł w swoich listach apostolskich. Co święty Kościół Rzymskokatolicki ustami papieży i świętych przez całe wieki mówi nam o sodomitach/homoseksualistach/.
    janusz

    #44 baran katolicki
  45. #42
    Krzysztofie,
    nie jestem dzięki Bogu BOGIEM i nie wiem czy Stwórca wypluje Ciebie z Ust Swoich. Być może przełknie Cię takim jaki jesteś. Wiem natomiast, że nie „chodząc” w każdą niedzielę na Mszę Świętą sam się wykluczasz z grona Świętych katolickich i pozostajesz na zewnątrz świętego Kościoła Rzymskokatolickiego. Opuszczając z własnej winy/lenistwo/ niedzielną Mszę Świętą sam się potępiasz grzesząc ciężko. Nie chcę Cię straszyć ale prosiłeś o szczerą Prawdę, która i mnie trzyma w słodkich uściskach. Co Ci szkodzi jeśli możesz poświęcić chociaż godzinkę z niedzieli by uczestniczyć/wysłuchać/ we Mszy Świętej. Nie było by Biblii gdyby najpierw nie było Kościoła. Kościół jest zawsze przed Biblią. Pytanie tylko o jaki Kościół chodzi w nasze wierze?
    janusz

    #45 baran katolicki
  46. #41
    Grzegorzu,
    piszesz, że Święty”jest sługą tych, którzy najbardziej potrzebują Jezusowego miłosierdzia…”. Wyciąłem to z kontekstu. Zapytam dla lepszego zrozumienia Twojej narracji. Jak i po czym rozpoznajesz człowieka/grzesznika/, który potrzebuje rzeczywiście Jezusowego miłosierdzia? Wiem, że generalnie wszyscy potrzebujemy Bożego zmiłowania/łaski uświęcającej/. Na pewno spotykasz wokół siebie wielu „cwaniaków”, którzy pragną panować nad innymi choć słoma z chlewek im wystaje. Służba nie drużba ma również swój honor.
    janusz

    #46 baran katolicki
  47. #43
    chani,
    święty i apostolski Kościół Rzymskokatolicki zrodził się w zamyśle Stwórcy i jest arcydziełem Boga. Nie człowiek wymyślił święty Kościół Katolicki z Papieżem na czele. Co Kościół rozeznał i ustanowił jako „a” nie może być wciąż na nowo rozeznawane w kierunku „b”. Świętą Prawdą jest to, że 2+2=4. Może myć tak, że osoba księdza, osoba biskupa, osoba kardynała, a nawet osoba pełniąca Urząd Papieża nie ma wiary. Niewierzący Katolik, czy niewierzący proboszcz, albo niewierzący biskup może „chodzić do Kościoła” ale w tym Kościele i tak go nie ma. Nie wszyscy co „chodzą do Kościoła” są Kościołem.
    janusz

    #47 baran katolicki
  48. #43
    chani,
    Pytasz:”To, że Kościół spełnia nauki Jezusa to dobrze, ale w jaki sposób to robi?”
    Kościół dostał właściwie tylko jedna wskazówkę w tym działaniu:
    „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”
    lub jak trafniej tłumaczy Biblia Warszawska
    „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody”
    Mt 28,19n
    Jest to wyraźne polecenie Jezusa, aby Kościół dokładał nowych uczniów.Nie tylko C i D ale F,G…wielu.
    W jaki sposób?
    ” udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.” Mt 28,19nn
    I znów Kościół „dokłada” chrzest. Czy zasadnie? nie ma wątpliwości.
    Czasem Kościół ” ujmuje”, np ryt obrzezania.
    Nie obawiaj się działania Kościoła bo jest to działanie Ducha Świętego w naszej wspólnocie.Nawet, gdy powstają na ten temat spory bo jest to naturalne.

    #48 grzegorz
  49. #22
    Celibat kapłanów ma sens i powinien być wzorem do naśladowania. Dla młodych, w niektórych okresach małżeństwa, dla osób homo i samotnych. Zastanówcie się kapłani jaki przykład dajecie.

    #49 lemi
  50. #44
    Przykro mi, ale nie masz zielonego pojęcia czym jest psychoterapia. Nie zajmuje się ona „prawym /duchowym/rozumem ” cokolwiek miałoby to znaczyć. Jezus nigdy nie potępia człowieka tylko grzech. Grzech sodomi nie jest w żaden sposób bardziej obrzydliwy od pozostałych grzechów wymienionych w katalogu grzechów głównych. W przykazaniach Bożych nie ma szczególnego wyróżnienia grzechu sodomi. Gdyby mieć takie rozumienie prawd wiary i Bibli to stosy płonęły by do tej pory. Uznaj człowieku prowadzenie Kościoła przez Ducha Świętego,jego nieustanny rozwój i coraz to szersze rozumienie prawd zawartych w Ewangeli. Alergiczne nastawienie do osób dotkniętych skłonnością homoseksualną jest stawianiem tamy prawdziwej misji Chrystusa, który przyszedł zbawić wszystkich grzeszników. W samym Kościele funkcjonuje wiele osób o takich skłonnościach i przez wieki Kościół się nie zawalił.Z uporem maniaka mieszasz posiadanie skłonności z grzechem. Jezus powiedział ” jeśli się nie wrócicie wszycy podobnie zaginięcie ” Nie ma znaczenia jaki grzech popełniasz . Myślisz że jesteś lepszy bo jesteś pyszałkiem a nie sodomitą. Nie bez powodu pycha jest wymieniona jako pierwsza a nieczystość dopiero za nią. Kościół przez wieki ewoluuje prowadzony przez Ducha Świętego. Uznaje zdbycze nauki których przez lata nie uznawał,rozwój społeczny którego przez wieki nie mógł zaakceptować tak i teraz odkrywa to co do tej pory było przed Nim zakryte. I każdy z tych etapów był konieczny skoro się wydarzył, abyśmy my mogli lepiej rozumieć to dzieje się teraz i co dla nas znaczą słowa Bibli. Jeżeli komuś brak Ducha Bożego to zawsze będzie widział tylko prawo. A życie według prawa prowadzi do śmierci.

    #50 St(r)ach
  51. #46
    Januszu,
    Pytasz:”Jak i po czym rozpoznajesz człowieka/grzesznika/, który potrzebuje rzeczywiście Jezusowego miłosierdzia?”
    Jest to dla mnie bardzo trudne.
    W Koronce zwracamy się do Jezusa, z prośbą aby On dopomógł tym najbardziej potrzebującym. Więc ten ciężar rozpoznania nie jest na mnie, tylko na Nim.
    Konkretne działanie Boga idzie jednak przez nas do innych lub przez innych do nas.
    Lepiej wiec pytać, do czego i do kogo Pan mnie posyła i jak mam być Jego narzędziem.
    Ksiądz Biskup miał pół roku cierpliwość do swoich przybranych „dzieci”- księży donosicieli bo rozpoznawał, że do takiego świadectwa Bóg Go posyła.
    Ja czasem nie mam cierpliwości do jednego mojego dziecka…

    #51 grzegorz
  52. #54
    baran katolicki /wątek z poprzedniej niedzieli/
    I znowu wymigujesz się od klarownej odpowiedzi.Pisałeś „ksiądz, który podczas spowiadania jest w stanie Łaski uświęcającej”
    Pytanie: Czy spowiedź u księdza w stanie grzechu śmiertelnego jest WAŻNA? TAK/NIE

    #52 Bogumił
  53. #47
    Januszu
    Piszesz:” Co Kościół rozeznał i ustanowił jako „a” nie może być wciąż na nowo rozeznawane w kierunku „b”
    Niepotrzebnie generalizujesz.
    Był okres , gdy Kościół rozeznał dopuszczanie do święceń prezbiteratu mężczyzn żonatych i okres gdy zmienił to rozeznanie.
    Czy jesteś przeciwny tej zmianie?
    Tak samo na poziome nas, konkretnych ludzi.
    Np. przez jakiś czas traktujemy relację z dziewczyną jako przyjacielską a potem możemy zmienić rozeznanie i dziewczyna staje się żoną.
    Do niedawna papieże obuwali czerwone trzewiki. Teraz już nie. Kościół odróżnia sprawy zmienne od niezmiennych.

    #53 grzegorz
  54. #49
    lemi,
    celibat nie jest dogmatem katolickim i może być rozeznawany/poznawany/ przez świętych a nie grzeszników. Ja również jestem za tradycyjnym celibatem księży ale w tej kwestii potrzebujemy w Kościele zdrowej debaty/dyskusji/ na forum publicznym. Sam Pan Jezus był celibatariuszem. To ogromna zachęta dla młodych kapłanów.
    janusz

    #54 baran katolicki
  55. #50
    Stachu,
    jakieś tam pojęcie mam o psychoterapii, której poddawany byłem przez 13 lat na DN. Masz rację pisząc, że psychoterapia/inicjacja/ nie ma zielonego pojęcia o duchowości człowieka.” Nie zajmuje się ona „prawym /duchowym/rozumem ” cokolwiek miałoby to znaczyć”. I ja nie potępiam człowieka tylko grzech. Każdy grzesznik grzesząc sam się potępia wybierając mentalność protestującego szatana. Grzech sodomii jest drugi na liście grzechów wołających o pomstę do Nieba. Tak rozeznał nasz Kościół Rzymskokatolicki i podał nam do wierzenia jako Prawda Objawiona. Wszelkie spekulacje w tej mierze są bezzasadne/idiotyczne/ z punktu widzenia/poznania/ Prawdy.
    Stachu, gdybyś bardziej poznał fakty historyczne to zauważyłbyś, że na stosach protestanckich spalono 2/3 „czarownic”. Katolicka inkwizycja to podwaliny dzisiejszego sądownictwa gdzie owa „czarownica” miała bynajmniej prawo do adwokata/obrony/. W reformacji niestety palono jak leci „czarownice” bez najmniejszych skrupułów sumienia. Proszę o trochę uczciwości co do prawdy historycznej. Stachu, wskaż mi który konkretnie „kościół”,zbór protestanckim jest prowadzony przez Ducha Świętego? W Stanach Zjednoczonych na jednej tylko ulicy spotkać można kilka „kościołów” protestanckich gdzie każdy pastor głosi co innego. Denominacji protestanckich w samych Stanach jest ponad 50000. Wszyscy tam mówią o Duchu Świętym skąd więc taka różnica w wierze owych pastorów?
    Stachu, w świętym i apostolskim Kościele Rzymskokatolickim Rzymskokatolickim nie ma grzeszników ani grzechu. Jest to wspólnota świętych. Kłania się niewiara w „świętych obcowanie”. Stachu, mam alergię nie tylko na sodomię ale i na kradzież, morderstwo, cudzołóstwo, itd. Najbardziej „opryszcza” mnie diabelstwo w ludzkiej postaci. Czy znasz dobry lek na diabelską alergię? W świętym Kościele Rzymskokatolickim nie ma skłonności homoseksualnych. Grzech jest poza Kościołem a nie w Kościele. Homoseksualista, który pełni jakiś urząd w Kościele Rzymskokatolickim jest ześwinionym człowiekiem/grzesznym człowiekiem/. Taki nigdy nie położy się dobrowolnie na Ołtarzu Pańskim/Chwalebny Krzyż/. Jak to nie ma znaczenia jaki grzech popełniam? Zajrzyj do KKK i wpisz hasło „ciężar grzechu”. Jest tam między innymi: „KKK 1854 Grzechy należy oceniać według ich ciężaru. Rozróżnienie między grzechem śmiertelnym a grzechem powszednim, dostrzegalne już w Piśmie świętym (Por. 1 J 5, 16-17), zostało przyjęte w tradycji Kościoła. Potwierdza je doświadczenie ludzi”. https://www.teologia.pl/m_k/kkk1c03.htm Nie uważam bycie świętym z pychę. Bycie upartym/nieustannym/ grzesznikiem uważam za nie wiarę w Odkupienie jakie dokonało się w Jezusie Chrystusie Panu i Bogu naszemu. Jeśli dla ciebie szczytem pokory jest „bycie grzesznikiem” to po co była śmierć krzyżowa Jezusa Chrystusa? Pychą dla mnie jest „bycie grzesznikiem”. To tak samo jak „bycie brudasem” mimo że wody i mydła pod dostatkiem. Poruszasz tematu, który poruszył Ksiądz Biskup pisząc: „Rozumiejcie chwilę obecną, czyli to, co po grecku nazywa się „kairos”. W odróżnieniu od „chronos”, którym oznacza się ciągłość czasową, wydarzenia następujące po sobie i tworzące pewną „chronologię”. Pytanie czy „kairos” w swojej dynamice, płynności, zmienności, ulotności, elastyczności ma sens na dłuższa metę? Tego ducha jest Ojciec Józef Puciłowski OP, który zdradza się swoją elastycznością, płynnością w pojmowaniu rzeczywistości. Osobiście wolę i optuję za tym co niesie w sobie „chronos” oczywiście pod warunkiem, że jest to rozeznane/zdogmatyzowane/ raz na zawsze przez Najwyższy Urząd Nauczycielski Kościoła Rzymskokatolickiego. Psu na buty moje osobiste rozeznawanie tego co rozeznane/ustalone/ zostało.
    Stachu spójrz bystrym okiem na ludzi żyjących we współczesnej Unii Europejskiej. Tam gdzie ludzie tracą wiarę tak powstają jak grzyby po deszczu terapie psychologiczne. Jest niezbitą prawdą, że współczesna psychologia rości sobie prawo do neoreligii gdzie psycholog to kapłan/ksiądz/.
    janusz

    #55 baran katolicki
  56. #51
    Grzegorzu,
    podpowiem Ci jak rozpoznać prawdziwie potrzebującego od cwaniaka, który chce Cię naciągnąć na sługusa. Prawdziwie potrzebujący miłosierdzia Bożego ma świadomość skutków jakie wyrządził jego grzech. Żałuje za swój grzech. Pragnie uczciwie zerwać z grzechem. Chce odpokutować za swój grzech i to co najważniejsze jest gotów wynagrodzić pokrzywdzonym skutki swojego grzechu. Cwaniak natomiast ma gdzieś Sakrament Pokuty i Pojednania. Cwaniak chce tylko panować nad Tobą sam będąc sodomitą, mordercą, złodziejem, cudzołożnikiem, itd. Z dużą roztropnością należy podchodzić do honorowej/świętej/ służby.
    janusz

    #56 baran katolicki
  57. #52
    Bogumile,
    pytasz: „Czy spowiedź u księdza w stanie grzechu śmiertelnego jest WAŻNA? TAK/NIE”. Oczywiście, że ważna. Nie wiem czy wypada jasno postawić sprawę tu na blogu. Spowiedź święta dla duszy człowieka/grzesznika/ można porównać do zwykłego wypróżnienia się w WC. Oczywiście, że można się załatwić tam gdzie się jest. Pod drzewkiem. W krzakach. Można sikać z balkonu. Można załatwiać się bez skrupułów na ulicy czy chodniku w samo południe. Tak czynią niewytresowane zwierzątka.
    My Katolicy mamy takie kabiny WC gdzie duchowo możemy w sposób cywilizowany załatwić swoje potrzeby duchowe. Konfesjonał to nic innego jak kabina sanitarna gdzie dusza grzeszna może się wypróżnić z grzechu/gówna/. Ksiądz spowiadający jest jak dziadek, który podaje papier toaletowy. Ksiądz, który jest sam w potrzebie nie poda Ci papieru do potarcia tyłka. Ksiądz, który jest w stanie łaski/służby/ uświęcającej poda Ci należny Ci „papierek lakmusowy” i będziesz po umyciu duchowych „rąk” wyjść w ten świat jako święty/czysty/. W tym pierwszym przypadku, wyjdziesz załatwiony ale nie podtarty. Wybacz potoczny język tego postu ale nie da się inaczej to przedstawić jak jest.
    janusz

    #57 baran katolicki
  58. Janusz.
    Jestem osobą o skłonnościach homoseksualnych, czyli pociągają mnie mężczyźni. Tak jest odkąd pamiętam i nie jest to mój wybór. Nie mam poczucia winy z tego powodu lub jak Ty to nazywasz „prawy rozum” mi tego nie wyrzuca. Oczywiście nie jest to normalne /takie skłonności/ i wiele bym dał, żeby było inaczej. Nie założyłem rodziny, nie mam partnera, kochanka itp. Staram się żyć w czystości. Tak jak u normalnego faceta w stosunku do kobiet, tak u mnie w stosunku do mężczyzn objawia się popęd seksualny, nad którym staram się panować.
    Czy w takim razie, Twoim zdaniem, według Twojego rozumienia nauczania Kościoła jestem sodomitą, żyję w grzechu ciężkim ?
    A może to nałóg jak pisałeś wcześniej i powinienem jak najczęściej spowiadać się, że mam takie skłonności, że pojawiły się myśli i odczucia homoseksualne, choć im się nie poddałem ?
    Miałem psychoterapię i nie jeden raz rozmawiałem z psychologami. Akurat trafiałem na takich co potrafili rozdzielić psychologię od spraw duchowych. Gdyby było inaczej po prostu drugi raz bym nie poszedł.
    Drugi temat, o którym często piszesz, to „świętość”. Trochę nad tym myślę i z zaciekawieniem czytam komentarze. Razi mnie to, że pomijasz to, co nazywamy grzechem powszednim. Nie zauważyłem, żebyś o tym pisał. Wystarczy, że nie mam grzechu ciężkiego na sumieniu i już jestem święty. A mniejsze grzechy, wady, słabości?. Moje zachowanie i myślenie w stosunku do innych i do siebie nie zawsze jest godne pochwały, choć nie ma w tym grzechu ciężkiego. A to, że czasami potrafimy niechcący kogoś zranić i to poważnie? Zło wynikające z niewiedzy nie zawinionej pozostaje złem chociaż grzechu nie popełniamy. A co z wyborem mniejszego dobra? I co wtedy, jestem świętym czy grzesznikiem? A czy nie jest tak, że mogę powiedzieć „jestem grzesznikiem”, bo cały czas jestem zdolny do popełniania zła, bo jeszcze musi się we mnie wiele zmienić zwłaszcza w moim myśleniu, w moim sercu ?

    #58 jurek 2
  59. #57
    Stanowczo protestuję ! Co trzeba mieć w głowie, żeby tworzyć takie porównania ???

    #59 jurek2
  60. #57
    Januszu
    Od kiedy masz takie objawy?

    #60 grzegorz
  61. #57
    Janusz
    opisał, jak na spowiedzi można sobie zrobić dobrze. Wybaczcie proszę, że w przeciwieństwie do Janusza nie będę rozwijał tego porównania

    #61 grzegorz
  62. #58
    Jurek,
    jest to pewnego rodzaju schorzenie, skrzywienie, błąd genetyczny w niektórych przypadkach, ale wydaje mi się, że najczęstszą przyczyną takiej orientacji są przeżycia osobiste i inne uwarunkowania społeczne…
    … trzeba umieć z tym żyć mimo, że to wiele kosztuje samozaparcia…
    … kiedy w małżeństwie, któraś ze stron zakocha się w kimś innym, też trzeba ten ciężar umieć nieść, by żyć zgodnie ze składaną przysięgą przed Bogiem, i to, że: „na dobre i na złe chwile jesteśmy razem”…
    … kiedy dosięgnie ostra objawowo choroba psychiczna czy fizyczna uniemożliwiająca związek z drugą osoba, tez trzeba umieć godnie żyć…
    … uwierz mi, swój popęd seksualny można opanowywać siłą woli, daną również dzięki modlitwie…
    … Jezus Chrystus jest z każdym cierpiącym i zmagającym się ze słabościami – dla wierzącego jest On Skałą, na której budujemy w s z y s t k o
    ….
    Życzę tobie Jurku, determinacji w trwaniu w czystości
    i ofiarowania swego życia dla takich zadań, które zgodne są z wolą Bożą, a wola Boża prowadzi tylko ku dobrym zawodom /zajęciom/. Możesz wielu osobom pomóc, dając świadectwo swoim życiem.
    pozdrawiam 🙂

    #62 niezapominajka
  63. #57
    ale Janusz dał plamę , nie do usunięcia…

    #63 niezapominajka
  64. #59
    jurek 2,
    starałem się problem spowiedzi ująć klarownie. O to prosił Bogumił. Być może nadmiernie naświetliłem sam grzech, który uważam za „diabelskie gówno”. Przepraszam jeśli odebrałeś ten post za zbyt wulgarny. Niestety z każdym grzechem trzeba sobie radzić w sposób cywilizowany. W Polsce jak nie ma większego problemu ze spowiedzią. Prawie zawsze i wszędzie można znaleźć księdza i poprosić go o usługę duchową. Na pewno będącemu w potrzebie grzesznikowi i o północy „otworzy konfesjonał”.
    janusz

    #64 baran katolicki
  65. #58
    Jurku,
    czy sam siebie uważasz za mężczyznę czy może skłaniasz się do rodzaju nijakiego? Co myślisz o swojej męskości i czy jesteś z nią pogodzony? Czy codziennie dziękujesz Stwórcy za to, że pomyślał i stworzyć Cie jako mężczyznę? Już na początku piszesz, że nie czujesz się winny mając takie skłonności. Zapewne oswoiłeś ów popęd seksualny godząc na homoseksualne skłonności. Uczciwie przyznajesz, że Twoje sumienie nie ma nic przeciwko tym skłonnościom.
    Jurku, z tego co piszesz o sobie mogę wnioskować, że mentalnie jesteś zwolennikiem sodomii szeroko rozumianej. Na ile twój umysł został zdeprawowany sodomią nie jestem w stanie uczciwie powiedzieć. Wiem natomiast, że nie rozróżniasz w sobie umysłu od rozumu. Twój problem zakotwiczony jest w Twoim umyśle. Tam masz zdeponowane wszystkie skłonności homoseksualne nagromadzone od niepamiętnych lat. Umysł jest jak gąbka, która nasiąka wszystkim co człowiek doświadcza. W Twoim umyśle jest wszystko co widziałeś, słyszałeś, przeżyłeś, doświadczyłeś, itd. Umysł człowieka to osobisty „internet”, który każdy z nas ma w swojej duszy/życiu/. Tam jest wszystko zapisane. U Ciebie problemem jest uśpiony rozum. Godząc się na zboczony popęd seksualny pokazujesz swój chory umysł, który potrzebuje porządnego sprzątania i uporządkowania. Tylko Twój duch/Twoje „ja”/ wspomagany Łaską uświęcającą jest w stanie z Twojego umysłu/internetu/ wydobyć świętą Prawdę o Tobie. Prawy rozum jest duchową władzą każdego człowieka. Tam zapadają życiowe decyzje i wybory. Tam jest Twój sztab dowodzenia Tobą. W Twoim rozumie jest ukryty Twój „pan”. Umysł człowieka to pole bitwy o człowieka i z człowiekiem. Dobrze wiedzą o tym ci z góry. Wiedzą i nie powiedzą. Zagrywają nami jak pionkami.
    Jurku, nawet najzdolniejszy psychoterapeuta nie jest w stanie uporządkować Twój umysł, który pilnie potrzebuje generalnego sprzątania. Za dużo tam śmieci do których przywykłeś i z którymi Ci trudno się rozstać. Twoje skłonności homoseksualne to umysłowe śmieci. W jakim sensie pogodziłeś się i pokochałeś swój umysłowy „śmietnik”. Moja rada to nie zamykanie się w swoim umyśle jakikolwiek by on nie był. Wyjście poza swój umysł i rozumowa selekcja swojej mentalności. Musisz dotrzeć do własnego „ja”. Musisz wrócić sam do siebie i pokochać siebie takim jakim zostałeś stworzony. Twoje „ja” to Twój obraz i podobieństwo do Stwórcy.
    janusz

    #65 baran katolicki
  66. ad #58
    jurek2,
    co tu jest pisać o grzechach powszednich/lekkich/, kiedy grzechy ciężkie niektórym tu na blogu nie przeszkadzają. Dzisiaj nawet na forum katolickim poruszać temat grzechu, spowiedzi, pokuty, szatana jest traktowane jako zbytni fundamentalizm katolicki. Dzisiaj nawet w wierze katolickiej wszystko musi byś „baumannowe” /Zygmunt Bauman/. Płynność, elastyczność, nieuchwytność, zmienność, to podstawowe dynamizmy napędzające neokulturę w świat gdzie nie ma nic obiektywnego/stałego/. Taki świat budowany bez Boga na człowieku i dla człowieka już w samych założeniach jest kolorową bańką mydlaną, która wcześniej czy później okaże się pusta iluzją. Dobre na grzechy lekkie są sakramentalia. Woda święcona, znak krzyża, różaniec, modlitwy, akty strzeliste, sól i olej egzorcystyczny, Komunia święta, itd. Kościół Rzymskokatolicki doje swoim wiernym ogromne możliwości higieny duchowej. Grzechy lekkie nie pozbywają nas stanu Łaski uświęcającej lecz mogą nagromadzone doprowadzić do grzechu ciężkiego/śmiertelnego/. Podobnie jest i z miłowaniem. Powoli przychodzi przyzwyczajenie, potem znudzenie, szukanie czegoś innego i w rezultacie ucieczka od Umiłowanego.
    Jurku, po uczciwej Spowiedzi świętej nie powinieneś prawić, że „jesteś grzesznikiem”. Po sakramentalnej spowiedzi do Twojej duszy/do Twojego rozumu/ wraca Łaska uświęcająca a wraz z Jezus Chrystus jako Twój Pan i Twój Bóg. To On Cię czyni świętym. Bardzo ważną sprawą jest by pamiętać, że uczciwa/katolicka/ spowiedź to nie tylko wyznanie grzechów księdzu w konfesjonale. Przypomnij sobie pięć warunków dobrej Spowiedzi świętej.
    Rachunek sumienia.
    Żal za grzechy.
    Mocne postanowienie poprawy.
    Wyznanie grzechów.
    Zadośćuczynienie Bogu i bliźnim.
    Dzisiejsi duszpasterze w większości przestali o tym mówić. Dlaczego milczą? Wiem, ale nie powiem.
    janusz

    #66 baran katolicki
  67. #60
    Grzegorzu,
    po każdej Spowiedzi świętej jest mi lżej na duszy. Ta lekkość duchowa wraz z radością uzewnętrznia się również jako ulga z pozbycia się tego co niepotrzebne/obce/.
    janusz

    #67 baran katolicki
  68. #56
    Januszu,
    Piszesz: „Cwaniak chce tylko panować nad Tobą sam będąc sodomitą, mordercą, złodziejem, cudzołożnikiem, itd. Z dużą roztropnością należy podchodzić do honorowej/świętej/ służby.”
    Przypomina mi się w tym kontekście dialog Jezusa z Piłatem:
    „Rzekł więc Piłat do Niego: «Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?» Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry.”
    Intencję cwaniaków mogą być różne, bardziej lub mniej „cwane”. Jednak ich chęć panowania, nie może się prawdziwie wykonać, bo Jeden Jest Pan.
    Jego panowanie rozświetla się najjaśniej w miejscach, gdzie umieram, czasem właśnie przez takiego cwaniaka.
    Jest to dla niego szansa na zbawienie, na spotkanie z Przebaczającym a dla mnie na świadectwo.
    Dlatego chrześcijanie mają odwagę iść tam, gdzie niedowiarkowie zalecają roztropność.

    #68 grzegorz
  69. #55
    Januszu,
    Pytasz: „Denominacji protestanckich w samych Stanach jest ponad 50000. Wszyscy tam mówią o Duchu Świętym skąd więc taka różnica w wierze owych pastorów?”
    Jeśli jest jakieś zróżnicowanie, to jest to to samo źródło różnicowania chrześcijan, jak w przypadku opcji w KK, której poglądy wyrażasz. Pycha ludzka – ja wiem lepiej.
    Zjawisko to w Polsce przybiera formę dychotomii:
    Z jednej strony bronią oni dogmatów i powołują się często na święty, apostolski, katolicki itd., a z drugiej podzielają i wypowiadają poglądy jawnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła.
    Twoje wypowiedzi Januszu, to zjawisko dobrze ilustrują.
    W wielu jednak przypadkach różnic między „odłamami” chrześcijańskimi nie ma tak wiele, jest wiele płaszczyzn wspólnych. I to jest działanie Ducha Świętego.

    #69 grzegorz
  70. #62
    Niezapominajko, dziękuję. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś.

    #70 jurek 2
  71. #67
    Januszu,
    Rozumiem,że używasz Sakramentu Pojednania, aby się oczyścić i sobie ulżyć.
    Nawet używasz do tej swojej ablucji Ciała i Krwi Pańskiej jak wody i mydła, jak pisałeś.Wg Twoich poglądów, to też pewnie jest rodzaj profanacji.
    Jest to pomieszanie zwyczajów i mentalności starotestamentowej.
    Poprzez codzienne oczyszczenia, Żydzi rozdzielali Sacrum i Profanum, a raz do roku Na Jom Kipur kapłan oczyszczał Lud z grzechów poprzez ofiarę z kozłów.
    Oczyszczał co roku i za każdym razem bezskutecznie.
    Powtarzasz Januszu swoje oczyszczenia i wypróżniania w konfesjonale, a twoje ciało i duch produkuje brud i nieczystości już w następnej sekundzie po odejściu od konfesjonału. Sam nie jesteś czysty i jeszcze pouczasz Stacha , że on powinien być.
    Nie ma innej drogi do „oczyszczenia” lub lepiej powiedzieć „uświęcenia” jak śmierć w Jezusie Chrystusie:
    „Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie.”Rz 6,5
    Jest czas rekolekcji i towarzyszącej im spowiedzi.
    Pomyśl przy tej okazji Januszu, czy rzeczywiście ten znak , Sakrament Pojednania ma służyć tylko Twojemu chwilowemu samozadowoleniu? A może kryje się za nim szansa na trwałą i codzienną obecność i opiekę Pana ?

    #71 grzegorz
  72. #58
    Zdecydowanie też uważam, że psychologia /sprawy ziemskie/ to jedno,a sprawy duchowe /Boże/to drugie. Psycholog który łączy te dwie sprawy w jedno nie rozwiąże problemu, nie pomoże człowiekowi, ma za to dużą szansę jeszcze mocniej człowieka w jego problemie zacisnąć.

    #72 Ka
  73. #65
    Janusz,
    jestem mężczyzną i dobrze mi z tym a nawet bardzo dobrze. Co więcej, gdybyś mnie spotkał w realu i trochę poznał to by Ci nawet nie przyszło do głowy, że mam skłonności homoseksualne.
    Nie, nie jestem zwolennikiem sodomii szeroko rozumianej ani wąsko ?
    Piszesz: „Prawy rozum jest duchową władzą każdego człowieka. Tam zapadają życiowe decyzje i wybory”.
    Wcześniej:
    „W świętym Kościele Rzymskokatolickim nie ma skłonności homoseksualnych”.
    Tak jak napisałem, staram się żyć w czystości czyli to Ja przy pomocy rozumu i przede wszystkim Łaski Bożej mogę wybierać i dlatego nie uważam się za sodomitę ani za wykluczonego z Kościoła mimo homoseksualnego popędu.
    – Psychoterapia to tylko mały wstęp do pracy nad sobą.
    Pomaga i polecam

    #73 jurek 2
  74. #72
    Raczej dobry psycholog umie rozróżnić te dwie rzeczywistości.
    Czasem w terapii schodziłem na sprawy duchowe i od razu słyszałem: a z tym to do księdza proszę

    #74 jurek 2
  75. #64
    Janusz,
    Ty nie naświetlałeś grzechu tylko porównałeś święty sakrament pojednania do wypróżniania.
    Niestosowne to jest mało powiedziane. To podchodzi pod profanację. Dla mnie to jest chore i świadczy o Twoim podejściu do wiary.
    Oby nie utkwiło mi to w głowie i nie przypomniało się w czasie spowiedzi.

    #75 jurek 2
  76. #66
    Janusz pisze: „Dobre na grzechy lekkie są sakramentalia. Woda święcona, znak krzyża, różaniec, modlitwy, akty strzeliste, sól i olej egzorcystyczny, Komunia święta,”
    Wieża Babel raport z budowy:
    Co januszowym katolikom jest jeszcze potrzebne do wybudowania własnego szczęścia?
    Grzechy ciężkie wymyjemy w konfesjonale, do grzechów lekkich użyjemy Komunii Świętej albo soli egzorcystycznej, jeszcze przydałby się jakiś ksiądz, najlepiej w stanie łaski uświęcającej, ale od biedy może byś i bez, i święty katolik zbudowany.
    No jeszcze jakoś trzeba wyeliminować Franciszka w ludzkiej skórze, sodomitów niech idą do diabła bo tam jest ich miejsce, nasiąknięte jak gąbka jadem diabelskim protestanckie umysły które nie rozróżniają rozumu prawego od lewego. No ale ich można łatwo rozstrzelać stosownymi świętymi, katolickimi dawno rozeznanymi przez kościół dogmatami.
    Wtedy ów święty januszowy katolik będzie mógł jak Bóg odpocząć po dobrze wykonanej robocie ciesząc się z własnej tak pięknie wykonanej dla siebie pracy.

    #76 grzegorz
  77. #68
    Grzegorzu, Pan Jezus nie każdemu służył lak leci. Nie służył kusicielowi na pustyni. Nie oddał mu pokłonu. „Jezus pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i czterdzieści dni przebywał w Duchu na pustyni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem. Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek. Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. Lecz Jezus mu odrzekł: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Lecz Jezus mu odparł: Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu (Łk 4,1-13). Ojcem cwaniactwa i panem cwaniaków jest diabeł, ten sam, który miał czelność kusić Syna Bożego. Zobacz jak krótko i jasno Pan Jezus z nim postąpił. Nie licz na to, że go przechytrzysz usługując mu nieroztropnie.
    janusz

    #77 baran katolicki
  78. #69
    Grzegorzu,
    czy możesz podać choć jeden rzeczywisty fakt mojej dychotomii/dwulicowości/? Wskazałeś mnie jako przykład patologicznej dychotomii tu na blogu. Czekam na konkretne fakty Twojego być może słusznego osądu.
    janusz

    #78 baran katolicki
  79. #71
    Grzegorzu,
    nie używam Sakramentu Pokuty i Pojednania jedynie do osobistej ulgi. Bardziej chce ulżyć tym, z którymi jestem najbliżej. Grzesząc nie tylko sam jestem ufajdany ale diabelski odór muszą znosić z bólem obrzydzenia otaczający mnie ludzie i zwierzęta. Prawdą jest, że w grzechu ciężkim/śmiertelnym/ śmierdzę trupem bo jestem trupem bez Łaski uświęcającej. Zdaję sobie sprawę, że dla Ciebie taki samosąd to zbytnia przesada. Dla mnie to realna rzeczywistość coraz bardziej nie do zniesienia dla samego siebie. Nie potrafię zasnąć ufajdany ciężkim grzechem. Jeść nie mogę. Na ludzi „warczę”, Płakać się chce. Jednym zdanie stan nie do wytrzymania. Coraz szybciej i gwałtowniej szukam duchowego ratunku/oczyszczenia/. Sumienie, które nie daje spokoju nieustannie alarmuje o śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mam do wyboru, uciekać przed samym sobą i szukać kolejnych bunkrów lub jak najszybciej dotrzeć do konfesjonału i tam oddać z siebie ostatnie zdrowe tchnienie. Tylko Krew i Ciało Pańskie może postawić mnie na nogi. Tak też się dzieje. Za każdym razem rodzę się niejako odnowa, na nowo. Wracam do domu przemieniony, uspokojony, wyciszony. Wszystko we mnie i wokół mnie nabiera nowego sensu. Inni tez to dostrzegają i niekiedy dziwią się jak to możliwe, że ten oto teraz jest inny. Na pytanie co się stało ze mną odpowiadam zgodnie z prawdą. „Wyspowiadałem się”. Większość uważa, że żartuję ale niektórzy z niedowierzaniem otwierają usta. W naszym domu takie zachowanie staje się normą. Widząc i znając się na wzajem jeden drugiego upomina, że zaczyna nieświeżo cuchnąć. To, że tylko Krew Pana Jezusa przelana na Krzyżu gładzi nasze grzechu to pewne jak amen w pacierzu. Niby wszyscy grzesznicy o tym wiedzą ale nie chcą albo nie potrafią skorzystać z sakramentalnej Spowiedzi świętej. Mało kto dzisiaj uczy higieny ducha skupiając się tylko na higienie fizycznej i psychicznej.
    janusz

    #79 baran katolicki
  80. #78
    Januszu
    Piszesz w #55w #Stachu,
    w świętym i apostolskim Kościele Rzymskokatolickim Rzymskokatolickim nie ma grzeszników ani grzechu”.
    Z drugiej strony rozpisujesz się o Sakramencie Pojednania, który jest właśnie w Kościele dla grzeszników
    Ja nie wyrażam osądu, staram się zrozumieć i opisać poglądy adwersarzy. Nie piszę o dwulicowości, bo to byłaby ocena, osąd. Piszę o dychotomii, bo zakładam, że po prostu tego nie rozumiesz.

    #80 grzegorz
  81. #55
    Dość szeroko skomentowałem Twoją wypowiedź, ale jakiś błąd ( a może to Duch Święty ?) spowodował zaginięcie mojej wypowiedzi. Może to i lepiej bo byłem pewnie nie do przyjęcia w swojej wypowiedzi. Jednak jeszcze raz spróbuję, w skrócie.
    – DN nie zajmuje się psychoterapią
    – Każdy grzech jak się Go nie wyrzekniesz woła o pomstę do nieba
    – Żaden Kościół, zadnej denominacji nie pochwala stosów i nie jest z nich dumny
    – Kościół jest święty świetością Chrystusa i zarazem grzeszny, grzesznością ludzi, takie jest nauczanie kościoła
    – Co do leżania krzyżem, to zapytaj lepiej tego co zapewne wie (Jurek 2) ,być może codziennie daje się ukrzyżować skladając ofiarę ze swej pożądliwości
    – Mimo wielu kontrargumentów Ty wiesz lepiej, co to jest? Pokora?
    – Odrzucanie nauki o tym że Duch Święty doprowadzi nas do całej prawdy, zakrawa na hetezję, a odrzucanie wszystkich autorytetów nawet KK mających inne poglądy niż Twoje osobiste to zwykla kpina.
    Podsumowując chcę powiedzieć że odbieram Twoje wpisy jako celowe mieszanie ,jak to nazwałeś ” szatańskiego g..na” z perfumerią Twojego prawa tak aby zatrząść zdrowym osądem czytelników i zanurzyć wiarę w to co naprawdę jest nauką kościoła .

    #81 St(r)ach
  82. #73
    jurek2,
    piszesz, że „jestem mężczyzną i dobrze mi z tym a nawet bardzo dobrze”.
    Jurku, nie da rady być mężczyzną bez kobiety. To kobieta obok ciebie a najlepiej będąca ciałem z ciebie stanowi o Twojej męskości. Z samym pociągiem do mężczyzn jesteś nijaki/bezpłciowy/ jak Adam bez Ewy. Jak myślisz, czym i na kim zaspokajał swój „popęd seksualny” rajski Adam? Co to takiego jest ten „popęd” lub „skłonność” w seksualności człowieka współczesnego? Mnie uczyli, że to diabelska pokusa.
    janusz

    #82 baran katolicki
  83. #75
    jurek2,
    piszesz: „Ty nie naświetlałeś grzechu tylko porównałeś święty sakrament pojednania do wypróżniania”. Zobacz jak i co konkretnie pisałem do Bogumiła w #57. „Spowiedź święta dla duszy człowieka/grzesznika/ można porównać do zwykłego wypróżnienia się w WC”. Święty Sakrament Pokuty i Pojednania to nie tylko Spowiedź święta. Uczciwe wyznanie grzechów ciężkich/śmiertelnych/ to czwarty warunek świętego Sakramentu Pokuty i Pojednania. Zobacz jeszcze raz. Rachunek sumienia.
    Żal za grzechy.
    Mocne postanowienie poprawy.
    Wyznanie grzechów.
    Zadośćuczynienie Bogu i bliźnim. Zanim nastąpi wyznanie grzechów ciężkich grzesznik powinien zmierzyć się ze swoim sumieniem. Powinien szczerze żałować z popełniony grzech i krzywdy innym wyrządzone. Powinien w swojej duszy znienawidzić grzech i postanowić więcej grzechu nie popełniać. Dopiero z takim usposobieniem można podejść do konfesjonały za duchową potrzebą. Jurku2, zdaję sobie sprawę z tego co piszę i wiem co piszę. Mam to dobrze przerobione na sobie i bliskich.
    janusz

    #83 baran katolicki
  84. #76
    Grzegorzu,
    nie rób z siebie klauna. To nie kabarecik dla dobrego samopoczucia. Jesteśmy na pierwszej linii frontu. O powagę i honor proszę.
    janusz

    #84 baran katolicki
  85. #58,73,74
    Jurek 2
    bardzo Ci dziękuję za Twoje świadectwo. To wielka pomoc dla osób borykających się z tym problemem.
    Korzystając z faktu że wątek homoseksualizmu tak mocno zaistniał na tym blogu, chciałbym dla osób zainteresowanych lub ich bliskich przybliżyć Stowarzyszenie ODWAGA zajmujące się pomocą osobom z niechcianym homoseksualizmem w duchu miłości i chrześcijańskiej nauki kościoła. Odwaga znajduje się w Lublinie i jest prowadzona przez siostry świeckiego instytutu Najświętszej Maryi Panny korzystając z życzliwości ruchu Światło-Życie. Odwaga korzysta z pomocy doświadczonych psychoterapeutów którym bliska jest nauka Kościoła Katolickiego. Stowarzyszenie zajmuje się też opieką nad rodzicami osób ze skłonnościami homoseksualnymi. Terapia prowadzona w duchu szacunku i miłości polega na odkrywaniu prawdy o sobie i przezwyciężaniu mechanizmów które mogły doprowadzić do powstania odmiennych skłonności. Celem pracy terapeutycznej jest wygaszanie odmiennych odczuć seksualnych. Praca jest heroiczną walką z samym sobą i swoją dotychczasową historią. Trzeba przepracować wszystkie złe emocje mogące mieć wpływ na powstawanie odmiennych skłonności. Efekty pracy są niesamowite. Począwszy od pogodzenia się ze swoją sytuacją i zachowywania wstrzemięźliwości seksualnej, po wygaszenie odmiennych a pojawienie się odczuć heteroseksualnych, do powstawania normalnych związków damsko męskich a nawet pełnego życia rodzinnego. Terapeuci korzystają z powszechnie akceptowanej przez Kościół metody reparatywnej. Osoby borykające się lub mające w swoim otoczeniu znajomych nie akceptujących swojej odmienności szczerze zachęcam do kontaktu z Odwagą

    #85 St(r)ach
  86. #74
    I słusznie. Podoba mi się ten terapeuta.

    #86 Ka
  87. #78
    „Dychotomia (gr. dichotomos – przecięty na dwie części) – dwudzielność; podział na dwie części, wzajemnie się wykluczające i uzupełniające do całości”
    Obawiam się że dychotomia to nie dwulicowość.

    #87 Ka
  88. #65
    Janusz
    Twój wpis „czy sam siebie uważasz za mężczyznę czy może skłaniasz się do rodzaju nijakiego? Co myślisz o swojej męskości i czy jesteś z nią pogodzony?” pokazuje, jakim jesteś ignorantem jeżeli chodzi o płciowość i seksualność człowieka. Nie żyjemy w raju tylko na ziemi i jako ludzie zepsuliśmy wiele co w zamyśle Boga było dobre. Istotą jest droga powrotna Jedynego Dobra, jakim jest Bóg.

    #88 St(r)ach
  89. #84
    Januszu,
    Uwierz mi, Januszu, że wybrałem najłagodniejszą jaką znam formę przedstawienia opozycji:
    orientacji człowieka na samego siebie
    oraz postawy sługi wobec innych
    na przykładzie Twoich wpisów.
    Forma felietonowa, ale treść jak najbardziej poważna.

    #89 grzegorz
  90. #82
    Januszu,
    Bycie mężczyzna nie ma nic wspólnego z seksem ani kobietami, wyobraź sobie.
    Jeśli facet w swojej męskości byłby uzależniony od kobiety to byłby słabiak, nie mężczyzna.
    W zrozumieniu mojego bycia mężczyzną pomaga mi cały czas, mój nieżyjący już Ojciec.
    Drugim Ojcem , którego odkryłem już dzięki Księdzu Biskupowi, jest Abraham.
    Trzecim w kolejności, ale Jedynym jest Ten do którego modlę się codziennie.
    Żaden z nich nie pokazał mi męskości jako ” zaspokojenie popędu seksualnego” jak piszesz.
    Mężczyzna to ten, który wskazuje kierunek skąd idzie życie i jest to zawsze to samo Oblicze Boga.
    Jest dzięki temu oparciem w rodzinie, odpowiedzialnym w pracy i konsekwentnie wymagającym wobec siebie.
    W sferze intymnej o której tak wulgarnie piszesz , mężczyzna wymaga od siebie na plus wobec żony, na minus wobec setek innych spotykanych w życiu kobiet.
    Ten, który nie ma żony bierze na klatę najwięcej , bo musi łamać lewackie stereotypy ( idące od Freuda i Junga) jakoby seksualność była nadrzędna wobec męskości.
    Naszym bratem , mężczyzną od którego uczymy się być mężem i ojcem jest bezżenny i bezdzietny Jezus Chrystus.
    Biskupstwo i prezbiterat stąd bierze swoje umocowanie i o takiej męskości świadczy.

    #90 grzegorz
  91. #87 Ka, w #78
    pytają Grzegorza
    o moją dychotomię dwulicowość ująłem w nawias a to dlatego, że takie miałem skojarzenie co do osądu Grzegorza. Nie zamierzałem zrównywać oba słowa w jedno. Przedłużająca się dychotomia zawsze prowadzi do dwulicowości.
    janusz

    #91 baran katolicki
  92. #73
    Janusz,
    litości! Większych bzdur już dawno nie słyszałem. Jeszcze raz zapytam. Po co to robisz?

    #92 St(r)ach
  93. #80
    Grzegorzu,
    Sakrament Pokuty i Pojednania jest dla tych grzeszników, którzy przez grzech ciężki/śmiertelny/ utracili stan łaski uświęcającej i automatycznie znaleźli się poza rzeczywistości Kościoła Rzymskokatolickiego. Są oni w pamięci Kościoła, ale nie ma ich rzeczywistej obecności duchowej/nadprzyrodzonej/. Mogą być fizycznie w Kościele ale duchowo są poza Kościołem. Każdy Sakrament święty jest Sakramentem Kościoła Rzymskokatolickiego. Sakrament Pokuty i Pojednania jest sakramentem powrotu do Kościoła. Dlaczego „powrotu”? Bo grzech ciężki/śmiertelny/ skutkuje między innym opuszczenie Kościoła, zerwanie z Kościołem, wygnanie z Kościoła, itd. Nie sposób umiejscowić czy uczasowić rzeczywistość nadprzyrodzoną jaką bez wątpienia jest Mistyczne Ciało Chrystusa. Zobacz sam. https://ekai.pl/dokumenty/encyklika-mystici-corporis-christi/
    janusz

    #93 baran katolicki
  94. #88
    Stachu,
    każdy człowiek ma naturę odkupioną a to znaczy taką samą jaką mieli rajscy prarodzice w Raju przed grzechem pierworodnym. Natura człowieka odkupionego, choć w poważnym stopniu porażona duchowo, przy pomocy łaski uświęcającej jest doskonała/bardzo dobra/. Spójrz na Pana Jezusa albo na Matkę Bożą. Pełnia łaski jest w zasięgu każdego człowieczeństwa. Proszę nie zapominać, że wszyscy jesteśmy odkupieni, umiłowani przez Stwórcę jako święci.
    janusz

    #94 baran katolicki
  95. #90
    Grzegorzu,
    kto i po wymyślił płciowość? Oczywiście, że Stwórca. Po co dał nam odmienną płeć? Do pomocy i do rozmnażania się. Rajski Adam bez Ewy bodajże nie był jeszcze człowiekiem. Dopiero stworzenie kobiety dało początek mężczyźnie. Przytoczę tylko twoje słowa;”Żaden z nich nie pokazał mi męskości jako ” zaspokojenie popędu seksualnego” jak piszesz”. Wracam kilka razy do #82, szukam z niedowierzaniem gdzie to niby napisałem o „męskości jako zaspokojeniu popędu seksualnego”. Jakoś nie mogę tego dojrzeć. Skąd masz takie skojarzenia?
    janusz

    #95 baran katolicki
  96. #92
    Stachu, #73 nie jest mojego autorstwa.
    Napisał go jurek 2. Na ten post odpowiedziałem #82.
    janusz

    #96 baran katolicki
  97. #82
    Janusz.
    Właściwie to już Grzegorz Ci odpowiedział w #90.
    Męskość to jest coś więcej niż myślisz, ale nie mam czasu, żeby to tłumaczyć. Swoją drogą pewnie i tak bym Cię nie przekonał.
    – Myślę, że Adam nie traktował Ewy jako kogoś do zaspokajania swojego popędu.
    – „Mnie uczyli, że to diabelska pokusa.” Tak, i dzięki temu, że uległeś tej pokusie, czyli zgrzeszyłeś, masz żonę i dzieci.
    Super poglądy!

    #97 jurek 2
  98. #83
    Janusz.
    Wiem, pewnie jak większość tu zaglądających jeśli nie wszyscy, że spowiedź jest częścią sakramentu pojednania. Nie brnij dalej, tylko się zastanów i ogarnij się.

    #98 jurek 2
  99. #85
    Stach.
    Jakiś czas temu ten temat był poruszany tu na blogu. Miałem zamiar wtedy coś napisać. Ale zanim zdążyłem, pojawiłeś się Ty i lepiej to ująłeś, co chciałem przekazać. Dzięki wielkie.
    Jeśli chodzi o Lublin, to tak, byłem tam. Swego czasu wrzucałem tu nawet linka do ich strony.

    #99 jurek 2
  100. #97
    jurku 2,
    rozmawialiśmy o Twoich „skłonnościach homoseksualnych” i o Twoim „popędzie homoseksualnym”.
    Zobacz swój #73. Oba te obce mi zjawiska uznałem za „diabelska pokusę”. Sama pokusa jeszcze grzechem nie jest. Tak długo jak w nią nie wejdziesz dobrowolnie jesteś święty i jak najbardziej w Mistycznym Ciele Chrystusa.
    janusz

    #100 baran katolicki
  101. #82
    Przepraszam pomyliłem numery a więc powtórzę „#73
    Janusz,
    litości! Większych bzdur już dawno nie słyszałem. Jeszcze raz zapytam. Po co to robisz?”

    #101 St(r)ach
  102. #98
    jurek 2,
    każdy święty jest duchowym realistą. Przepraszam jeśli Cię zgorszyłem zbyt klarownym porównaniem. Dusza ludzka podobnie jak ciało ludzkie karmi się tym czym żyje. Jeśli żywi się grzechem to i wydalić go z siebie musi. Konfesjonał to bardzo dobre miejsce na pozbycie się grzechu.
    janusz

    #102 baran katolicki
  103. #99
    jurku 2,
    czy zastanawiałeś się nad pomocą dobrego egzorcysty na twoje „diabelskie pokusy”? Jeśli psycholodzy nie dają rady to może egzorcysta pomoże.
    janusz

    #103 baran katolicki
  104. #97
    Oczywiście że męskość to nie popęd, a kobiecość nie formą do obmacywania.

    #104 Ka
  105. #82
    Januszu,
    Poruszasz bardzo ciekawie kwestie zaspokajania swoich potrzeb a w szczególności:
    „Jak myślisz, czym i na kim zaspokajał swój „popęd seksualny” rajski Adam?”
    ale Twoje następne z #95 stwierdzenie ucieszyło mnie najbardziej:
    ” szukam z niedowierzaniem gdzie to niby napisałem o „męskości jako zaspokojeniu popędu seksualnego”
    Słusznie zauważasz, że sam nie rozumiesz, co piszesz co motywuje mnie do refleksji nad pytaniem pierwszym.
    Po raz kolejny należy stwierdzić wątpliwość założenia zawartego w pytaniu.
    Nie mamy bowiem żadnych przekazów, iż Adam musiał zaspokajać jakieś własne potrzeby a w szczególności potrzeby seksualne.
    Mamy natomiast przekaz odwrotny: Adam żył z tego, że oddawał coś z siebie Ewie. Natomiast wszystko, co stanowiło jego „zaspokojenie” otrzymywał od Boga. Taki jest sens dostępności do drzewa życia.
    Dlatego Adam nie zaspokajał na nikim swoich popędów.
    Jeśli coś Cię w tej kwestii zainteresowało, chętnie rozwinę jakiś wątek.

    #105 grzegorz
  106. Wróćmy na chwilę do fragmentu katechezy Księdza Biskupa:

    ” Odtąd potomkowie Abrahama stali się spadkobiercami obietnic i zachowywali obrzęd obrzezania. Obietnica zmierzała jednak do tego, by znak obrzezania przemawiał także do nieobrzezanych i wprowadzał ich w krąg obietnicy przez wiarę. Tworzył krąg potomstwa z mocy wiary Abrahama – spełnionej w Słudze obrzezania”

    Praktyka obrzezania oznaczała również pewną ingerencję w sferę intymną.
    Ingerencja ta niosła za sobą pewien dyskomfort.
    Wnosiła jednak jako znak zupełnie nową jakość : obecność Boga wśród Ludu, obecność Jego Obietnicy , tą wartość o której pisze Ksiądz Biskup.
    Jezus Chrystus, jako Sługa obrzezania nadaje naszej intymności nową zdolność: poprzez obrzezanie serca nadaje zdolność „współżycia” z tymi, którzy sami z siebie są bezpłodni, którzy nie znają Jezusa Zbawiciela. To współżycie to spotkania w duchu przyjaźni, współdziałanie tam, gdzie jest to możliwe, odważne kroczenie jako świadek w Jego Imię.
    Takie „współżycie” jest płodne, rodzą się dzieci Boże – rośnie Kościół.
    Jest to proces zupełnie odwrotny od „zaspokajania siebie”, nie jest to też troska tylko o własne zbawienie.

    #106 grzegorz
  107. #103
    Sugerujesz, że ogarnięty złym duchem? Zły duch miłości nie ma, bo nie może mieć.
    Jak chce Jurek w ciemną stronę Kościoła wejść /brr/, to proszę bardzo.

    #107 Ka
  108. #103
    A jednak, może być jeszcze gorzej.

    #108 St(r)ach
  109. 107
    Ka,
    w Chrystusie/Kościele/ nie ma ciemności piekielnych. Kościół Rzymskokatolicki jest bez grzeszny. Dzisiejszy obraz Kościoła mamy bardzo mocno wykoślawiony. Kościół Rzymskokatolicki zbudowany jest tylko z tego co w człowieku przemienione/uświęcone/. Grzech i grzeszność jest poza Kościołem Rzymskokatolickim. Czy odważysz się powiedzieć, że w biblijnym Panu Jezusie były ciemne strony? Nie było w Nim grzechu i obca Mu była grzeszność. Pewnie znowu poleje się na mnie strumień zgorszenia. Ktoś jednak musi mówić jak jest.
    janusz

    #109 baran katolicki
  110. #108
    Stachu,
    To uboczny skutek oglądania hollywoodzkich horrorów.

    #110 grzegorz
  111. #105
    Grzegorzu,
    przeczytaj uważnie jeszcze raz co pisałem do jurka 2 w #82. Chodziło o jurkowy „popęd homoseksualny” i jurkowe
    „skłonności homoseksualne”. Pytałem tam jurka; „Co to takiego jest ten „popęd” lub „skłonność” w seksualności człowieka współczesnego? Mnie uczyli, że to diabelska pokusa”. Tworzysz wokół tego jakieś insynuacje jakobym to ja pisał o „męskości jako zaspokojeniu popędu seksualnego”.
    Ten twór myślowy jest Twojego, Grzegorzu, autorstwa. Próbujesz obarczyć mnie tą obcą mi konstrukcją myślową.
    Nie otrzymałem od jurka odpowiedzi na pytanie, jak on rozumie „popęd homoseksualny” i co to są te jego „skłonności homoseksualne”. Mogę się domyślać o co chodzi w homoseksualizmie, ale wolę by sam jurek określił swój problem. Jak już pisałem w #82 dla mnie to pokusy diabelskie.
    janusz

    #111 baran katolicki
  112. #105
    Grzegorzu,
    w #82 chodziło o rajskiego Adama przed stworzeniem Ewy. Zobacz: „Z samym pociągiem do mężczyzn jesteś nijaki/bezpłciowy/ jak Adam bez Ewy. Jak myślisz, czym i na kim zaspokajał swój „popęd seksualny” rajski Adam?”. Zauważ, że nawet zwrot „popęd seksualny” umieściłem w nawiasie jako coś drugoplanowego, uzupełniającego jurkowe pokusy.
    janusz

    #112 baran katolicki
  113. #108
    Stachu,
    może być gorzej albo lepiej. Skąd ten pesymizm?
    janusz

    #113 baran katolicki
  114. #107
    Ka,
    problem/pokusy/ jurka 2 mają swoje źródło i ukrytego sprytnie sprawcę. To nie jest tak, że oto umysł jurka 2 sam z siebie produkuje „popęd homoseksualny” oraz „skłonności homoseksualne”. Każde zło i każda pokusa ma swój początek w zdeprawowanym duchu anioła. Jurek sam z siebie nie jest pomysłodawcą swoich pokus. Sam siebie kusić nie może. W świętej rzeczywistości katolickiej Kościół daje nam egzorcystów, którzy wiedzą lepiej i więcej o pokusach, uzależnieniu, zniewoleniu, opętaniu. Tam gdzie psychologia nie daje rady konieczne są egzorcyzmy. Oczywiście pod warunkiem, że jurek 2 nie jest chory psychicznie i nie bierze psychotropów.
    janusz

    #114 baran katolicki
  115. #100
    Oczywiście,
    rozmawialiśmy o mnie. Ale za chwilę napisałeś zdanie po zdaniu
    „Jak myślisz, czym i na kim zaspokajał swój „popęd seksualny” rajski Adam? Co to takiego jest ten „popęd” lub „skłonność” w seksualności człowieka współczesnego?”
    Do mnie trzeba pisać jaśniej ?

    #115 jurek 2
  116. #103
    Janusz.
    Znając Twoje podejście do psychologii i psychoterapii to Ci się nie spodoba ale egzorcysta najpierw wysyła do psychologa.

    #116 jurek 2
  117. #100
    „Tak długo jak w nią nie wejdziesz, dobrowolnie jesteś święty i jak najbardziej w Mistycznym Ciele Chrystusa.”
    Po tych całych dysputach na ten temat a zwłaszcza po Twoim oświadczeniu: „W świętym Kościele Rzymskokatolickim nie ma skłonności homoseksualnych”
    cieszę się, że w końcu uznałeś, że takie osoby jak ja mogą być w Kościele i moje pisanie na coś się przydało ? .Dobre choć tyle

    #117 jurek 2
  118. #111
    Janusz,
    napisałem przecież w #58 „Tak jak u normalnego faceta w stosunku do kobiet, tak u mnie w stosunku do mężczyzn objawia się popęd seksualny”
    Nie wiem co tu tłumaczyć. Czym jest popęd seksualny to chyba wiesz. Homoseksualny różni się od hetero tym, że jest ukierunkowany na osoby tej samej płci. U mnie z całym swym „bogactwem”.

    #118 jurek 2
  119. #117
    jurek 2,
    obawiam się, że nie wszystko, co Ciebie stanowi, nadaje się do Kościoła rozumianego jako Mistyczne Ciało Chrystusa. Tylko to, co w Tobie już zbawione, święte, przemienione ma do dyspozycji Chrystus jako kościelny budulec. Twoich „skłonności homoseksualnych” i „popędów homoseksualnych” ni jak tam szukać. Na pewno jest tam Twoje zmaganie/walka/ z pokusami i wiele innych wartościowych zachowań takich jak modlitwa, jałmużna, pokuta, posty, itd. Powtórzę jeszcze raz dla jasności. W świętym i apostolskim Kościele Rzymskokatolickim nie ma nic nieczystego, grzesznego, nieuświęconego, nieprzemienionego. Na tyle ile święci jesteśmy na tyle jesteśmy Kościołem Chrystusa Pana.
    janusz

    #119 baran katolicki
  120. #116
    jurku 2,
    problem jest z tak zwanymi „psychologami wierzącymi”, którzy potrafią psychologizować wiarą. Sporo takich można spotkać. Prawy psycholog rozezna szybko problem i postawi dobrą diagnozę. Również prawy ksiądz nie będzie bawił się w psychoterapeutę tam gdzie diabeł miesza.
    janusz

    #120 baran katolicki
  121. #119
    Januszu,
    To jest Twoje fałszywe rozumienie Kościoła.
    Rozpowszechniając te nieprawdy szkodzisz ludziom.
    Mam nadzieje jurku 2, że to dostrzegasz.

    #121 grzegorz
  122. Ad #121 grzegorz
    Grzegorzu!
    Dziękuję!
    Pozdrawiam Ciebie i całą Twoją Rodzinę oraz Bliskich i Znajomych!
    Bp ZbK

    #122 bp Zbigniew Kiernikowski
  123. #122
    Ksiądz Biskup
    Dziękuję, z radością przekażę pozdrowienia 🙂

    #123 grzegorz
  124. #111,119,120
    Janusz
    czy Twój popęd seksualny to także”diabelska pokusa”.
    Popęd, orientacja, cała seksualność nie jest ani diabelska ani anielska. To zwykły mechanizm fizjologiczny ukierunkowany w konkrrtnym celu. Grzeszność rodzi się tam gdzie znajduje się ośrodek dowodzenia i kontroli nad tym mechanizmem. Jeżeli swój popęd seksualny wykorzystasz w celu cudzołóstwa to będzie to grzech, jeżeli wykorzystasz do pożycia małżeńskiego to będzie to święta jedność.
    Podobnie jest z osobami komoseksualnymi. Wykorzystując popęd do aktów homoseksoalnych są grzesznikami, ale jeżeli nad tym panują są bez grzechu pomimo posiadanej orientacji.
    I jeszcze odnośnie Twojej wizji kościoła. Wczoraj śpiewaliśmy psalm 51 „7 Oto zrodzony jestem w przewinieniu
    i w grzechu poczęła mnie matka.” Co Ty na to? Jak wytłumaczysz grzeszność jednego z bohaterów historii zbawienia.

    #124 St(r)ach
  125. #119
    To tak na chłopski rozum dusza po śmierci powinna się rozpuść na dwie części, jedna pójdzie do nieba a druga do piekła.
    Dobre i to.

    #125 St(r)ach
  126. #109
    Nie miałam na myśli ciemności piekielnych, ale myślałam o ciemnych stronach energii /choćby od grzeszników tam „wypluwających” swoje zło/ które musi gdzieś swoje ujście znaleźć i mieć. Wiesz,ja tak na logikę bo oczywiste jest, że wiedzy nie mam.
    #114
    Zastanawiam się, czy seksualność człowieka powiązana jest z duchem, czy z ciałem?
    Gdy tak się zastanawiam,dochodzę do wniosku że najprawdopodobniej jest tak i tak,łącznie i każda oddzielnie w zależności od człowieka.
    Więc nie wiem już, zapewne Jurek2 najlepiej czuje, co mu najbardziej potrzebne.

    #126 Ka
  127. #123 c.d.
    Myślę, że do czystej seksualności fizycznej ciała, konieczne jest powiązanie jej z naszym /czystym/ duchem. Byśmy zwierzętami nie byli i bardziej swoją seksualność cenili.
    /to nie dotyczy Jurka, dotyczy wszystkich nas/

    #127 Ka
  128. #125
    No tak, ale są osobniki, co to boją się miłości 🙁

    #128 Ka
  129. #121
    Grzegorzu,
    przejdź proszę do rzeczy. Święty i apostolski Kościół Rzymskokatolicki jest Bożym dziełem, w którym człowiek partycypuje na tyle ile jest przemieniony/uświęcony/, zbawiony. Czy Kościół Chrystusowy może grzeszyć? Czy Chrystus może grzeszyć? Nie rozumiem Twoich obaw co do szkodliwości tego, co piszę. Szkodzę nie człowiekowi lecz nie na rękę jestem tym wszystkim, którzy dali się zaciemnić przez ducha tego świata/ducha tego czasu/.
    janusz

    #129 baran katolicki
  130. #124
    Stachu,
    zapytaj Grzegorza może Ci rzeczowo opowie o swoim „popędzie seksualnym”. Tutaj na blogu rozmawiamy konkretnie o jurkowym „popędzie homoseksualnym” i o jurkowych „skłonnościach homoseksualnych”. To są w moim przekonaniu nienaturalne dewiacje, które mają podłoże „diabelskich pokus”. Dziękuję za poparcie tego co do jurka 2 pisałem. Nie mam pojęcia czy w chwili mojego poczęcia moja mama i mój tata była w stanie łaski uświęcającej? Nie pytałem więc nie wiem. Być może zostałem poczęty w grzechu moich biologicznych rodziców. Urodziłem się na Wielkanoc. Być może Ty poznałeś ową tajemnicę swojego poczęcia. Choćby nawet w grzechu ciężkim poczęła mnie matka to nie przeszkadza, że moje człowieczeństwo pomyślane zostało u Rozumie Bożym jako bardzo dobre/święte/. Psalmy pisane były daleko przed Odkupieniem. Autor psalmu 51 żył w innej rzeczywistości natury ludzkiej. Grzech pierworodny nie był jeszcze zmazany Krwią Chrystusa Pana. Nie można dosłownie brać do siebie co powstało tysiące lat przed nami.
    janusz

    #130 baran katolicki
  131. Januszu,
    radze tobie skorzystać z pomocy psychologa – katolika lub z pomocy egzorcysty, bo twoje myślenie o Kościele jest pokręcone delikatnie mówiąc…
    Zauważają to prawie wszyscy blogowicze, więc zrewiduj swoje poglądy…

    #131 niezapominajka
  132. #125
    Stachu,
    pewnie Grzegorz zaraził Cię swoja publicystyką z dodatkiem zimnego humoru. Mimo to spróbuje się odnieść tak jak potrafię. Dusza Twoja to Twoje życie, Twoje „ja”, Twoja jaźń. https://sjp.pwn.pl/sjp/jazn;2467602.html W doczesności Twoją duszą jest również Twoje materialne ciało. Cały człowiek to dusza złożona z ducha niematerialnego i ciała materialnego. W śmierci Twoja dusza nieśmiertelna pozostawi Twoje śmiertelne ciało i stanie po trzech dobach przed obliczem Najwyższego w całej prawdzie o sobie. Zobacz, dusza człowieka bez ciała może istnieć natomiast ciało doczesne bez duszy jest martwe. Śmierć człowieka jest rozdzielenie w duszy ludzkiej ducha od ciała. Twoja dusza po śmierci będzie tylko duchowa nie cielesna. Z takim duchem jakiego będziesz miał w chwili śmierci zostaniesz na wieki. Warto troszczyć się nieustanie o stan łaski uświęcającej w duszy swojej.
    janusz

    #132 baran katolicki
  133. #126
    Ka,
    seksualność Stwórca stworzył dla prokreacji. Nic poza tym. Homoseksualizm jest antykoncepcyjny, przeciwny prokreacji. Homoseksualizm nie jest od Stwórcy lecz pochodzi od złego ducha, który małpuje Stwórcę na wszelkie sposoby. Duch człowieka jest szefem firmy, której na „imię” człowiek. To duch człowieczy dysponuje ciałem. Nigdy na odwrót. Diabelska pokusa zaadresowana jest do ludzkiego ducha. Tam dociera i tam zapada decyzja rozumu i woli. Albo dusza człowiecza przyjmuje duchową przesyłkę albo odprawia nieznanego kuriera „z kwitkiem”. Grzech jest owocem tego czym duch człowieka się żywi. Jeśli duchowym pokarmem człowieka będzie kłamstwo, zło i brzydota to po przemieleniu powstanie „diabelska kupa”, która jest grzech. Dorze jeśli cywilizowany człowiek wie gdzie można a gdzie nie można sobie ulżyć. Dzisiaj nikt tego nas nie uczy. Większość wali duchowo gdzie popadnie bez najmniejszych hamulców kultury. Jak się przed tym bronić? Samemu nie schamieć.
    janusz

    #133 baran katolicki
  134. #119
    Janusz
    piszesz: „W świętym i apostolskim Kościele Rzymskokatolickim nie ma nic nieczystego, grzesznego, nieuświęconego, nieprzemienionego”
    A ja Ci powiem, że właśnie w tym Kościele jestem i spotykam Boga, który jest ze mną łącznie z moimi skłonnościami, zranieniami, pokusami, z tym co jest nieuświęcone i nieprzemienione, ze wszystkimi brakami jakie niosę. Doświadczam Jego obecności szczególnie wtedy, kiedy te trudności walą się na mnie ze zdwojoną siłą. Pomaga mi, czasami w sposób zaskakujący dla mnie !
    Swego czasu zakochałem się w koledze. Ale to tak bardzo jak nigdy przedtem i potem. Oczywiście zachowałem to dla siebie. To nie było chciane. Na dodatek tak się złożyło, że wraz z paru innymi kolegami musieliśmy razem mieszkać. Nie mogłem sobie poradzić z tymi uczuciami. Poszedłem na modlitwę wstawienniczą. Moją modlitwą były tylko łzy i poczucie ogromnej bliskości Jezusa. Parę dni później, kolega niespodziewanie zmienił miejsce pobytu, a dla mnie szokiem było to, że zupełnie nic do niego nie czułem oprócz zwykłej przyjaźni /potem zresztą też/ normalnie rozmawialiśmy i spotykaliśmy się. W głowie miałem jedną myśl: „Jezu, to aż tak ???”
    I to właśnie stało się w Kościele i przez posługę Kościoła.
    Moje skłonności do innych pozostały ale wiem, że On jest ze mną i się tym nie brzydzi, tylko z tym co jest złe i nieuporządkowane robi porządek na tyle na ile pozwalam Mu wejść w moje życie. A nie zawsze tak jest. Wtedy mogę do niego powrócić w sakramencie pojednania, który jest właśnie w Kościele. Nie po to,żeby sobie ulżyć, tylko rzucić się w jego ramiona i z Nim być.
    Modlitwa, Eucharystia kierownictwo duchowe itp.itd. to wszystko jest właśnie w Kościele a ja w nim z całym „dobytkiem”.

    Miałem już nic nie pisać bo nie mam sił na dyskusje ani czasu, ale jakoś tak mnie naszło i się trochę rozpisałem może niepotrzebnie?
    Pozdrawiam

    #134 jurek 2
  135. #127
    Ka
    Dobrze myślisz. Człowiek, który ma w sobie Ducha Bożego i jest z nim związany stale [jak ten węzeł gordyjski] potrafi zapanować nad swoją seksualnością, nad swoimi popędami. Potrafi tylko dobrze czynić.
    Potrafi dobrze wykorzystywać seks.

    #135 chani
  136. #133
    baran katolicki
    „seksualność Stwórca stworzył dla prokreacji. Nic poza tym” – ja myślę, że nie tylko do prokreacji.
    Przecież nie wszystkie osoby są stale płodne. Niektóre osoby są też bezpłodne od początku [ może też tak chciał Bóg ] i co wtedy?
    Tylko trzeba umieć zapanować nad tym wszystkim i dobrze wykorzystywać seks.

    #136 chani
  137. #82
    To wskutek tejże diabelskiej pokusy /by go zadowolić/ zostałeś poczęty?
    Ejże!
    Nie jesteśmy dla zabawy, by zadowolić diabła.
    A zdrowy popęd jest zjednoczeniem. Miłości.
    #83
    Po co nienawiść? Nie lepiej prościej, co złe odrzucić .

    Sprzeciwiam się budowlom nienawiści.
    #133
    Gdyby seksualność była tylko dla prokreacji, nie towarzyszyłyby jej inne doznania. W tym jak najbardziej duchowe.
    „Nic poza tym” sprawia, że ludzie traktują ją /seksualność/ jak obróbkę maszynową i swój interes. Za tym idą następne konsekwencje, także duchowe. Miłość zostaje zdeptana i wygnana /po co więc tyle śpiewać o miłości w Kościele?/.

    #137 Ka
  138. #133
    Janusz
    Pisze: „seksualność Stwórca stworzył dla prokreacji. Nic poza tym.”
    Stwórca stworzył człowieka nie seksualność.
    Stworzył nas kochających drugiego tak, jak On kocha.
    Owocem miłości jest płodność.
    Pierwszym płodnym człowiekiem był Adam, gdyż Ewa jest owocem miłości Boga przyjętej przez Adama.
    Nie ma żadnych sfer, przestrzeni, funkcji w człowieku, które nie byłyby przeznaczone do takiego owocowania.
    W szczególności seksualność jest elementem płodności, a wiec miłości idącej od Boga.
    Nieprawdą jest więc, że seksualność służy jedynie prokreacji.
    Dla lepszego obrazu trzeba zaznaczyć, że płodność to o wiele szersze pojecie niż prokreacja, pojęcie „z zupełnie innej beczki”.
    Płodność, jest treścią Obietnicy otrzymanej przez Abrahama a wykonanej w Jezusie Chrystusie – nowego życia, zgodnego z zamysłem Stworzyciela, Ziemi Obiecanej.
    Tak płodny może być ksiądz służąc swoim parafianom, osoba samotna dając swój czas tym, którzy są zagonieni z dziećmi, homoseksualista realizując swoje powołanie w pracy, w terapii oraz płodne jest małżeństwo poczynając i wychowując dzieci.
    Intymność w małżeństwie jest spełnieniem zapowiedzi:

    „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.” Rdz 2,24

    a Ksiądz Biskup dodaje: Jednym Ciałem w Chrystusie.
    Tutaj między innymi Januszu, żyje Jezus Chrystus, którego przyjmujemy w Komunii Świętej,
    aby realizowała się Jego koncepcja płodności, a nie ludzka koncepcja czy antykoncepcja.

    #138 grzegorz
  139. Ad #138 grzegorz
    Grzegorzu!
    Dziękuję za jasne przedłożenie.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #139 bp Zbigniew Kiernikowski
  140. #138
    No, muszę i ja przed Tobą uklęknąć. Czysta prawda.

    #140 Ka
  141. #56
    Januszu
    chciałbym jeszcze wrócić do Twojego wpisu 55 w którym mówisz o grzechu sodomi. „Grzech sodomii jest drugi na liście grzechów wołających o pomstę do Nieba. Tak rozeznał nasz Kościół Rzymskokatolicki i podał nam do wierzenia jako Prawda Objawiona”
    przyjmując to, czego naucza Kościół pogrzebałem trochę w komentarzach dotyczących tego zagadnienia. Wiodący ton stanowiły komentarze tego typu.
    „Drugą kategorią grzechu wołającego o pomstę do nieba, jest tzw. grzech sodomski. […] Sodomią określa się wszelkie perwersje w sferze seksualności, czyli na przykład pedofilię, gwałt, gwałt zbiorowy, kazirodztwo i wszelkie tego typu grzechy. Sodomia to zatem taka seksualność, która się totalnie wynaturzyła, która robi z człowieka zwierzę, a więc kogoś, kto totalnie nie panuje nad swoimi instynktami i w żaden sposób nie kontroluje swoich działań seksualnych.

    Poszukując na kartach Pisma Świętego wyjaśnienia, na czym polega grzech sodomii, można zauważyć, że Biblia określa tym słowem nieco inną rzeczywistość niż wspomniane grzechy nieczystości. Grzech sodomitów w Biblii to przede wszystkim niegościnność. Oczywiście Sodoma i Gomora były miastami totalnie zdeprawowanymi seksualnie, ale kiedy Pismo Święte mówi o grzechu sodomii, skupia się raczej na niegościnności mieszkańców Sodomy. Lot, bratanek Abrahama mieszkający w tym mieście, był dokładną odwrotnością tej postawy – przyjmował wszystkich. Sodomici byli zupełnie inni, oni raczej chcieli skrzywdzić tych, którzy przybywali do ich bram. Sodomę wymienia także w swojej mowie misyjnej sam Pan Jezus, który jest przecież największym autorytetem. Nie wspomina o niej jednak w kontekście seksualności, ale niegościnności. Wysyłając apostołów, mówi, że Sodomie i Gomorze lżej będzie na sądzie ostatecznym niż miastom, które nie przyjmą Jego uczniów. Jezus nie skupia się więc na tym, czy mieszkańcy tych miast są zdeprawowani seksualni, tylko na tym, czy przyjmą przybyszów (por. Mt 10, 14-15). Zatem niegościnność – widzianą jako coś, co radykalnie niszczy pewien porządek społeczny bardziej niż grzechy seksualności – należy zaliczyć do grzechów wołających o pomstę do nieba, ponieważ grzech sodomski (oprócz aspektu seksualnego) to po prostu wszelkiego rodzaju zamykanie się na innych ludzi, na obcych, przybyszów, cudzoziemców i podróżnych. Sodomia to brak otwartości serca na tych, którzy przychodzą do naszych drzwi, żeby nas poprosić o pomoc.”
    Zapewne uznasz to wyjaśnienie za modernistyczne, lub protestanckie, ale ciekaw jestem jak to skomentujesz.
    Jeżeli ten komentarz zawiera błędy teologiczne prosiłbym o ich sprostowanie.

    #141 St(r)ach
  142. #138
    Grzegorzu,
    Stwórca stworzył człowieka seksualnego. Zwierzęta/saki/ mają instynkt/ my mamy seksualność rozumianą jako dar od Stwórcy. Seksualność człowieka prawego/w stanie łaski uświęcającej/ zawsze będzie płodna. Seksualność nie musi być bezpłodna/homoseksualna/. Tu na blogu ku aprobacie Księdza Biskupa pływasz swobodnie na nieznanym Ci oceanie wiary. Zobacz, zaczęło się od jurka 2. Rozmawialiśmy konkretnie o jego „skłonnościach homoseksualnych” i o jurkowym „popędzie homoseksualnym”. W obu tych pokusach jest ukryty nieczysty duch homoseksualizmu. Sam homoseksualizm nie ma nic wspólnego ani ze Stwórcą ani z płodnością. Homoseksualizm jest anty seksualny. Homoseksualizm jest antykoncepcyjny. Homoseksualizm jest diabelską „małpą’ seksualizmu. Homoseksualizm jest poza Panem Jezusem. Homoseksualizm w lgbt owskich kolorach jest antykatolicki. Homoseksualizm jest rzeczywistością grzeszną, z którą już dawno rozprawił się święty i apostolski Kościół Rzymskokatolicki.
    janusz

    #142 baran katolicki
  143. #138
    Grzegorzu,
    piszesz: „Stworzył nas kochających drugiego tak, jak On kocha. Owocem miłości jest płodność”. Zobacz co pisze jurek 2 w #134. „Swego czasu zakochałem się w koledze. Ale to tak bardzo jak nigdy przedtem i potem. Oczywiście zachowałem to dla siebie. To nie było chciane”. Co złego jest w tym, że jurek 2 zakochał się w swoim koledze? Jurkowe zakochanie jest od Stwórcy czy od diabła?
    janusz

    #143 baran katolicki
  144. #138
    Grzegorzu,
    o płodności człowieka dojrzałej wiary katolickiej możemy porozmawiać innym razem. Teraz poruszamy się po homoseksualizmie jako anty seksualizmie. Pozdrawiam
    janusz

    #144 baran katolicki
  145. #137
    Ka,
    piszesz: „Gdyby seksualność była tylko dla prokreacji, nie towarzyszyłyby jej inne doznania. W tym jak najbardziej duchowe”. Krystyno, jedynym Prokreatorem człowieka jest Stwórca/Bóg/. Każdy człowiek jest Bożym arcydziełem. Sami z siebie nie jesteśmy ani płodni ani prokreacyjni natomiast możemy być seksualni, homoseksualni, biseksualni, itd. Czym jest seksualność jeśli nie zmysłowym uczuciem takim jak smak, węch, dotyk, wzrok, słuch. Seks i seksualność przezywana tylko zmysłowo jest wroga człowiekowi tak jak inne nałogi czy uzależnienia. Seksualny człowiek mający dojrzałą wiarę/łaskę uświęcającą/ będzie w swojej seksualności błogosławił Stwórcę. Taki człowiek wiary będzie swoją seksualność widział jak prawdziwą, piękną i dobrą. Również w swojej uczuciowości, cielesności. Nie możesz ze smakiem zjeść coś co ci śmierdzi. Podobnie jest z seksem rozumianym po katolicku.
    janusz

    #145 baran katolicki
  146. #141
    Stachu,
    warto Księdza Biskupa zapytać co o tym myśli. Ma ku temu doskonałe kompetencje biblijne i teologiczne. Jest również na świętym Urzędzie Biskupa no i Gospodarzem tego blogu.
    janusz

    #146 baran katolicki
  147. #145
    Ja nie za bardzo jestem w stanie zrozumieć co chciałeś wyrazić w tym co napisałeś. Co śmierdzi i komu śmierdzi?
    Poza tym :
    „Seksualność przeżywana tylko zmysłowo” /a może chodzi o brak prokreacji jako rezultat seksu? Co w takim razie z bezpłodnymi, prawnie zakazać?/.
    Najpierw piszesz „Czym jest seksualność jeśli nie zmysłowym uczuciem” po czym w następnym zdaniu: „..seksualność przeżywana tylko zmysłowo jest wroga człowiekowi tak jak i inne nałogi”.
    Poza tym „zmysłowe uczucie” to na mój gust trochę mało. Przez te „zmysłowe uczucia” dochodzi do gwałtów, zboczeń itp. myślisz że to w porządku?
    Nie odczytałam tego, co napisałeś. Nie rozumiem sedna tego wpisu.

    #147 Ka
  148. #142 Januszu,
    Piszesz: „Tu na blogu ku aprobacie Księdza Biskupa pływasz swobodnie na nieznanym Ci oceanie wiary”
    Przypomina mi się fragment:
    ” 1 Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. 2 Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.
    3 Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość.” Rdz 1,1-3
    Wiara, jak piszesz, jest mi nieznana, lepiej powiedzieć jest „wielką tajemnicą” jak śpiewamy w aklamacji. A jednak mimo wszystko ją wyznajemy podczas Eucharystii.
    Dlaczego?
    Pływamy w nieznanym oceanie wiary, nad nami unosi się Duch Boży, a Bóg rozjaśnia nam te tajemnice. Na Eucharystii a także te, o których rozmawiamy również na blogu ” o Dobrej Nowinie” 🙂
    Ksiądz Biskup aprobuje wszystkich nas, również czasem naprowadza. Od momentu bierzmowania przyjętego z rąk biskupa, a więc znaku asystencji Ducha Świętego, biskup powinien być, a w osobie Gospodarza blogu jest, wielką pomocą, aby nasze „pływanie” było płynięciem, rejsem w kierunku Oblicza Boga.

    #148 grzegorz
  149. #147
    Ka,
    na „seksualność” przyjdzie jeszcze odpowiedni czas. Proszę uzbroić się w cierpliwość.
    janusz

    #149 baran katolicki
  150. 149
    Okey.
    Nie trzeba.
    Po prostu jak nie rozumiem to mówię, że nie rozumiem.
    Temat zamknięty.

    #150 Ka
  151. #148
    Grzegorzu,
    nieznany Ci ocean świętej i apostolskiej Wiary rzymskokatolickiej jest jak widać wrogą i nieprzyjazną Ci rzeczywistością. Dlaczego tak jest? Ksiądz Biskup ma w tej tajemnicy udział jak widać nie bagatelny. Dlaczego ma być to wiara tajemna, nieznana, zmienna, niestała, elastyczna, nowoczesna, wciąż na nowo rozeznawana w osobistych doświadczeniach, itd.? Piszesz bardzo optymistycznie o tym co na blogu istnieje. Twoje słowa: „Ksiądz Biskup aprobuje wszystkich nas, również czasem naprowadza. Od momentu bierzmowania przyjętego z rąk biskupa, a więc znaku asystencji Ducha Świętego, biskup powinien być, a w osobie Gospodarza blogu jest, wielką pomocą, aby nasze „pływanie” było płynięciem, rejsem w kierunku Oblicza Boga”. Biskup „powinien” być przede wszystkim realistą w Wierze, której asystuje. Biskup z racji świętego Urzędu Apostoła ma, jak nieraz pisałem, słodki obowiązek przekazać nam świętą Wiarę Kościoła Rzymskokatolickiego w wersji oryginalnej to jest „łacińskiej”. Dla przykładu selektywnego blogowania podam chociażby ostatni post #141, w którym Stach próbuje „przepotwarzyć” grzech sodomii w zwykłą niegościnność. W #146 nieśmiało wywołałem Księdza Biskupa do odpowiedzi ale jak na razie pozostaje nam zadowolić się milczącą tajemnicą jakiej tam wiary. Tu nie chodzi tylko o katolicką umiejętność pływania ale o swobodne „chodzenie” po wzburzonym Oceanie świętej Wiary rzymskokatolickiej.
    janusz

    #151 baran katolicki
  152. #141
    Stachu,
    kończysz swój post tymi słowami: „Zapewne uznasz to wyjaśnienie za modernistyczne, lub protestanckie, ale ciekaw jestem jak to skomentujesz.
    Jeżeli ten komentarz zawiera błędy teologiczne prosiłbym o ich sprostowanie”. „Błąd teologiczny” w wierze modernistycznej/protestanckiej/ nie ma prawa bytu. Coś co w gruncie rzeczy jest fikcją teologiczną w całości nie zdrowe/fałszywe/. Dla modernistów szeroko pojmowanych wszystko musi być dynamicznym „kairos”, które wciąż się zmienia, dojrzewa, jest poznawane, rozeznawane, ulotne, chwytane za włos w konkretnym czasie i przestrzeni. To co niesie z sobą „chronos” dla aktywnego modernisty jest nie do przyjęcia. Dla mnie biblijna historia opisana 19 rozdziale Księgi Rodzaju jest skomentowana w odnośnikach do tekstu biblijnego. zobacz sam. Znajdziesz to na marginesie Biblii Tysiąclecia. „Opis widzi w tej zagładzie karę Bożą za zepsucie obyczajów. Echo Sodomy i Gomory powtarza się w całym Piśmie św. (Pwt 29,22; Mdr 10,6; Iz 1,9; Iz 13,19; Jr 49,18; Jr 50,40; Am 4,11; Mt 10,15; Mt 11,23n; Łk 10,12; Łk 17,28; 2 P 2,6; Jud 1,7; Ap 11,8).
    Rdz 19, 7 – Surową ocenę tego zboczenia zob. Kpł 18,22; Kpł 20,13; Rz 1,26n; 1 Kor 6,9; 1 Tm 1,10.
    Rdz 19, 8 – Propozycja Lota jest, oczywiście, niemoralna; odzwierciedla ona prymitywną moralność ówczesną, według której prawo gościnności wyżej ceniono niż cześć kobiety (por. Rdz 12,13)”.
    janusz

    #152 baran katolicki
  153. #151,152
    Januszu piszesz:
    „Dla przykładu selektywnego blogowania podam chociażby ostatni post #141, w którym Stach próbuje „przepotwarzyć” grzech sodomii w zwykłą niegościnność”
    Januszu, ja niczego nie próbuję niczego przepotwarzyć.
    Raczej Ty próbujesz przepotwarzyć moje słowa.
    Zamieściłem jedynie komentarz katolickiego księdza jakich wiele w różnych materiałach kościoła. Nie ma w nim żadnego przepoczwarzania a jedynie wyjaśnienie dotyczące grzechu sodomi. Oczywiście nie ma w nim usprawiedliwienia grzechów seksualnych ale zwrócenie uwagi na inny bardzo ważny grzech niegościnności. Wielu komentatorów katolickich twierdzi że to właśnie o to chodzi w grzechu wołającym o pomstę do nieba.
    Co do zarzutu płynności,to myślę że też można dyskutować. Na przykład w historii kościoła w dawnych wiekach jednym z grzechów głównych był smutek którego dzisiaj trudno szukać w katalogu grzechów głównych. Tak więc rozeznanie Kościoła się zmienia. Tak jak zmienia się cywilizacja tak też rozumienie kościoła pewnych spraw też się zmienia. Jedno na pewno jest niezmienne. Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa dla naszego zbawienia.

    #153 St(r)ach
  154. Ad #151 baran katolicki
    Januszu!
    To, że Ci nie odpowiadam na Twoje pytania, uwagi, rady itp., powinno dać Ci coś do myślenia.
    Staraj się też wnikać w to, co wielu pisze do Ciebie i co pisze o niektórych Twoich wypowiedziach.
    Ja wpuszczam te Twoje wypowiedzi i reakcje na nie. Nie znaczy to jednak, że tym samym je akceptuję.
    Dziękuję Wszystkim, którzy reagują na te (niektóre) Twoje twierdzenia i opinie.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #154 bp Zbigniew Kiernikowski
  155. Ad #151 baran katolicki
    Januszu,
    o jaki czasownik chodzi, gdy piszesz: „przepotwarzyć”?. Co następnie powtarza St(r)ach.
    Chodzi o odniesienie do „twarzy” czy „poczwarki” – a więc przepoczwarzyć”.
    Ogólnie: Proszę, pisz lepiej mniej, a za to bardziej starannie.
    Ja trochę poprawiam, ale nie zawsze wiem, o co Ci chodzi.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #155 bp Zbigniew Kiernikowski
  156. #155
    Księże Biskupie,
    proszę nie „żartować”. Rdzeniem „przepotwarzyć” jest oczywiście staropolskie słowo „potwarzyć”. Warto by tu profesora Jana Miodka zapytać. Zarówno Stachu, jak i Ksiądz Biskup oraz większość blogowiczów spotkało się potwarzą/oszczerstwem/. Księże Biskupie, pisząc do Grzegorza #151 wyraziłem się dość uczciwie pisząc;” Dla przykładu selektywnego blogowania podam chociażby ostatni post #141, w którym Stach próbuje „przepotwarzyć” grzech sodomii w zwykłą niegościnność.”. Proszę wytłumaczyć Stachowi, Grzegorzowi, Basi, i innym szukającym u Księdza Biskupa Prawdy Objawionej w świętej i apostolskiej Wierze rzymskokatolickiej prostą rzecz. Czy grzech sodomii, o którym „prawi” nasza Wiara jest tylko zwykłą niegościnnością czy może ma źródło „lgbtowskie”. Proszę nie lękać się Prawdy/Chrystus/, do której Ksiądz Biskup chcący czy nie chcący należy/przylega/. Te słowa nie są prowokacją a ja jestem tylko człowiekiem/katolikiem/, który „oszalał” na punkcie Chrystusa = Kościoła.
    Pozdrawiam
    janusz

    #156 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php