Ewangelia proklamowana w 13. Niedzielę roku C odnosi nas do decydującego momentu w publicznym życiu Jezusa i w ogóle w Jego misji. Ewangelista Łukasz widzi w słowach Jezusa, w których Jezus wyraża swoją zdecydowaną wolę udania się do Jerozolimy, przełomowy moment w całej misji Jezusa. Właściwie dokonuje się uzewnętrznienie tego momentu i konsekwentne jego rozwijanie. Taka jest ogólnie mówiąc koncepcja Ewangelii, którą przedstawia ten Ewangelista. Do tej chwili Jezus chodził po Galilei, nauczał, działał cuda. Teraz, gdy czas się wypełnił, idzie, by dokonać tego, po co przyszedł. Tak oto formułuje św. Łukasz swoją relację o tym momencie:

Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata,
postanowił udać się do Jeruzalem,
i wysłał przed sobą posłańców.

Ci wybrali się w drogę
i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego,
by przygotować Mu pobyt.
Nie przyjęto Go jednak,
ponieważ zmierzał do Jeruzalem.

Czas wzięcia z tego świata

Życie Jezusa miało określoną dynamikę. Jezus nie przyszedł na ziemię po to, aby sobie jakoś pożyć i cieszyć się tym życiem. On przyszedł, aby dokonać PRZEJSCIA – Paschy. To miało się stać w Jerozolimie. To miało też otworzyć nowe spojrzenie na życie. Nową koncepcję życia. Jezus więc „postanowił udać się do Jeruzalem”. Dosłownie: zwrócił / skierował swoją twarz (swoją osobę) w sposób zdecydowany /zafiksowany ku Jeruzalem.

Co miało się dokonać ?

Miało się dokonać „wzięcie” (zabranie) Go z tego świata. Oznaczało to otwarcie drogi życia przez to czym jest śmierć. Otwarcie drogi, której wszyscy ludzie po grzechu (jako grzesznicy) potrzebują, ale na którą nikt sam z siebie nie chce wejść a nawet nie jest w stanie tego uczynić.

Ludzkie „drogi” są bowiem tak kształtowane przez ludzi, w jakiejś mierze pod wpływem złego ducha. Stąd łatwo dominantą czyli myślą przewodnią staje się to, by zyskiwać, by promować siebie, by stanowić o swoim życiu według własnego uznania i dążyć do tego, by być panem swego życia a czasem także panem życia innych. To prowadzi do tego, czego obrazem jest wieża Babel. Wszyscy chcą „jakiegoś dobra”, ale zawsze to „dobro” jest naznaczone własnym szukaniem siebie. Mimo że w takim działaniu dzieje się wiele dobra partykularnego, nie jest to dobro, które sięga wnętrza człowieka i prowadzi do tworzenia dobra dla każdego człowieka. Taka jest sytuacja ludzkości – mimo wielu wysiłków i osiągnięć. Widzimy i doświadczamy, jakie powstają konflikty, niesprawiedliwość, krzywda, niszczenie życia . . .

Dla kogo Jezus to uczynił ?

Jezus podjął drogę do Jeruzalem ze względu na nas. My bowiem, zwiedzenie przez grzech (własną koncepcję życia), nie chcemy ani wchodzić ani przechodzić perz to co oznacza Jeruzalem. Tam bowiem ma się dokonać Pascha, przemiana. Odniesienie nas do jedynego Boga i Pana, które z konieczności domaga się właśnie wejścia w to, co jest inne od naszych planów. Pójścia za Nim . .  . Bezwarunkowego pójścia.

Okazuje się jedna, że rodzi się opór i sprzeciw. Znakiem tego oporu jest wzmianka, która mamy w Ewangelii, że wysłanników Jezusa nie przyjmowano i nie pozwalano im „przygotować” miejsca dla Jezusa, dlatego, że zmierzał do Jeruzalem.

Szansa i wybór dla każdego z nas

Obyśmy korzystali z „posługi” Jezusa, który sam idzie ku Jeruzalem i otwiera przed każdym z nas, kiedy słuchamy Jego Słowa, właśnie tę drogę.

Nie dziwmy się, że spotka nas niejednokrotnie opór i sprzeciw właśnie z powodu tego „szczęśliwego” ale często niezrozumianego i nieakceptowanego „zafiksowania” ku Jeruzalem. Ten opór i sprzeciw nie będzie pochodził tylko zewnątrz, ale będzie odzywał się on także wewnątrz nas samych.

Obyśmy jednak tego szczęśliwego i zbawczego „zafiksowania” trzymali się. Zaczątek czy klucz do tego otrzymaliśmy w Chrzcie świętym i umacniamy się w tym w Eucharystii.

Do Jeruzalem prowadzi nas Pan. Czasem mówimy, że jesteśmy za Nim iść dokądkolwiek On się uda. Bywa jednak też często, że zaraz stawiamy warunki: Pozwól mi najpierw . . . Spraw, aby się stało to i tamto . . . itp.

Łatwo tracimy z naszego horyzontu właściwy cel naszego chrześcijańskiego życia na rzecz naszych doraźnych celów, potrzeb oczekiwań itp.

A jednak, jesteśmy w drodze do Jerozolimy . . .

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

69 komentarzy

  1. Księże Biskupie dlaczego abdykowałeś z Urzędy Ordynariusza Diecezji Siedleckiej po 12 letniej posłudze? Dlaczego uciekłeś z siedleckiej Jerozolimy? Nie tylko ja zadaję sobie to pytanie lecz gnębi ono wielu wierzących Katolików. Co tam się wydarzyło na prawdę?
    janusz

    #1 baran katolicki
  2. „Okazuje się jednak, że rodzi się opór i sprzeciw. Znakiem tego oporu jest wzmianka, która mamy w Ewangelii, że wysłanników Jezusa nie przyjmowano i nie pozwalano im „przygotować” miejsca dla Jezusa, dlatego, że zmierzał do Jeruzalem.”
    Tak….
    Mogłam tego dzisiaj doświadczyć.
    Mój bratanek przyjechał na wakacje. Większość czasu spędza z tabletem. Nie potrzebuje relacji z nikim.
    Gdy prosiłam, aby poszedł na Mszę, najpierw mnie zwodził, że później, a potem powiedział (w końcu) szczerze, że mu się nie chce.
    Prawie 18-letni chłop…
    Ja nie chcę go zmuszać, bo przecież Bóg daje nam wolność wyboru. Ale ten wybór mnie boli.
    Myślałam, że w jego hierarchii ważności to ja jestem na ostatnim miejscu. Dzisiaj okazało się, że ostatnie miejsce zajmuje Bóg…

    #2 basa
  3. # 1
    Janusz
    Źle odczytujesz rzeczywistość.
    Odejście z Siedlec jest tym kroczeniem w kierunku Jerozolimy. 🙂
    Może byliśmy samarytanami? 🙂
    Jedni przyjmowali Jezusa z uczniami i nawracali się, a inni odrzucali….

    #3 basa
  4. cd
    Dla mnie Ks. Biskup był wysłannikiem, który przygotowywał miejsce dla Jezusa. 🙂

    #4 basa
  5. Może teraz ma przygotowywać gdzie indziej?

    #5 basa
  6. Ad #1 baran katolicki
    Januszu!
    Skieruj to zapytanie do tych, którzy wiedzą.
    Wyjaśniam tylko, że nie jest właściwe słowo „abdykacja”, bo ja ani nie „abdykowałem” ani też nie uciekałem z Siedlec „ani z siedleckiej Jerozolimy”.
    To tyle.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #6 bp Zbigniew Kiernikowski
  7. #1 Januszu,

    …”Okazuje się jednak, że rodzi się opór i sprzeciw. Znakiem tego oporu jest wzmianka, którą mamy w Ewangelii, że wysłanników Jezusa nie przyjmowano i nie pozwalano im „przygotować” miejsca dla Jezusa, dlatego, że zmierzał do Jeruzalem.”

    Oto odpowiedż na twoje wątpliwości i jeszcze jedno ci powiem, źli ludzie, byli powodem tego odejścia z Diecezji Siedleckiej…

    #7 niezapominajka
  8. …”Łatwo tracimy z naszego horyzontu właściwy cel naszego chrześcijańskiego życia na rzecz naszych doraźnych celów, potrzeb oczekiwań itp.
    A jednak, jesteśmy w drodze do Jerozolimy” Ks. Bp
    …….
    … celnie powiedziane…
    … Pomimo chwilowych utrat potrzebuję t a k i e g o
    h o r y z o n t u.
    Pragnę iść do Jerozolimy na moją P A S C H Ę 🙂 !!!

    #8 niezapominajka
  9. Janusz katecheza ma inny temat ale spróbuję w skrócie opisać sytuację i przyczyny odejścia ks. biskupa. Poprzedni biskup Nowak ze względu na wiek i stan zdrowia sprawy diecezji powierzył kurii. Przez kilka lat powstał „układ”. Ten „układ” naruszył i zaczął burzyć właśnie gospodarz blogu. Okazało się niespodziewanie, że diecezjalni oskarżając o błędy teologiczne potrafili doprowadzić do zmiany biskupa.
    Byłem kiedyś świadkiem łajania po Mszy Św. z ambony Proboszcza za błędy liturgiczne. To było dla mnie bardzo nieprzyjemne. Nie krytykuje się ani nie gani współpracowników publicznie, to bardzo dobra zasada menadżerska.

    #9 lemi
  10. Każdy z nas kiedyś stanie w sytuacji przejścia na drugą stronę życia. Gdy termin jest daleki mamy optymistyczne spojrzenie na ten temat. Gdy stanąłem w takiej sytuacji przed pierwszą operacją, wtedy straciłem optymizm. Ponieważ moja wiedza na temat „życia po” była dość ograniczona wtedy stwierdziłem, że jednak wolę pozostać na ziemi pomimo wielu wad i trudności. Podziwiam ludzi w tym mojego wujka, którzy z godnością przyjmują informację o śmiertelnej chorobie i „pogodzeni” odchodzą.

    #10 lemi
  11. #3
    Basiu, rzeczywistości Kościoła siedleckiego nie znam, ale jakiś powód natury prawnej zaistniał by usunąć Księdza Biskupa z Urzędu Ordynariusza. Biskup nie jest przecież zwykłym wikarym, którego można przenosić w imię posłuszeństwa gdzie się chce. Papież Franciszek pewnie wie ale nie powie takiemu jak ja. Znajoma mi jest jednak moja rzeczywistość, która już od lat nie pasuje do mnie. Dziwią się inni, dlaczego wciąż tam jestem? Po co wciąż wracam do tej pracy gdzie szacunku nie sposób spotkać. Czasami ludzie wprost pytają, dlaczego pozwalasz by tak tobą pomiatali? Dlaczego się sam nie szanujesz? Są tacy, którzy już na sam mój widok dostają gęsiej skórki ze złości, że wciąż jeszcze jestem. Sam się dziwię sobie ale nie mogę tak po prostu uciec tylko dlatego, że komuś się tak widzi. Muszę mieć konkretny znak pokazujący mi nową Jerozolimę. Być może przyjdzie mi polec na stanowisku pracy tylko dlatego, że katolickiej maści jestem o orientacji wstecznej. Do niedawna naśmiewano się ze mnie, że katolicki pisior jestem. Dzisiaj katolicka załoga podzielona jest na dwa wrogie sobie obozy. Tu na pomorzu dominują katoliccy peowcy, którzy mechanicznie maja wstręt do katolickich pisiorów. Żarty, żartami ale widać jak narasta wzajemna niechęć jednych do drugich. Co w takiej sytuacji robić? Dać się ubić czy szukać innej Jerozolimy?
    janusz

    #11 baran katolicki
  12. # 11
    Januszu
    Piszesz: ”ale jakiś powód natury prawnej zaistniał by usunąć Księdza Biskupa z Urzędu Ordynariusza.”
    Właśnie relacja proroka do Prawa jest jednym z wątków pierwszego czytania z 1 Krl. Powołanie proroka odbywa sie z jednej strony wg.Prawa. Z drugiej jednak jego działalność przekracza to, co Prawo jest w stanie uregulować.
    Elizeusz użył (zużył) jarzmo nałożone na dwanaście par wołów (symbol Prawa nałożonego na dwanaście pokoleń Izraela) , nie tylko do złożenia ofiary przewidzianej przepisami, ale i do nakarmienia ludu.
    Prawo musiało się wypełnić w Jerozolimie na Jezusie (niewinnym), aby ograniczoność Prawa została rozkruszona do zbudowania przebaczającej miłości.
    Wypełnia się to i w naszym życiu tak jak prosi niezapominajka w #8, dotknęło również wtedy Biskupa Siedleckiego.
    Słyszeliśmy, jak Ksiądz Biskup będąc jeszcze wśród nas prosił Pana o światło w swojej sprawie.
    Słuchaliśmy w drugim czytaniu Pawła w liście do Galatów:
    „Bracia: Ku wolności wyswobodził nas Chrystus.” i dalej : „Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa.”
    Jestem przekonany, że Ksiądz Biskup w trudnej dla nas wszystkich wtedy chwili pozwolił prowadzić się Duchowi, poddał się w wolności Prawu , jak pisze Paweł ” Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: ”Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli.”
    Nie wiem, jak i na ile skorzystali z tego owi księża z „układu”.
    Dla wielu z nas świeckich postawa Księdza Biskupa to posłuszeństwo Ewangelii pisane życiem.

    #12 grzegorz
  13. #11
    Janusz
    Jerozolima jest jedna.
    A my jesteśmy w drodze do Jerozolimy.
    Jak to napisał Ks. Biskup: „A jednak, jesteśmy w drodze do Jerozolimy . . .”

    #13 basa
  14. Janusz
    I tak jeszcze sobie myślę, ze dobrze by było gdybyś stał się Jezusowy. 🙂
    Nie PiS-owski, czy PO-wski, ale Jezusowy. 🙂

    #14 basa
  15. A. Wczoraj pisalem:
    1. Dzis podczas modlitwy wiernych gdy czytajalem w buletynie niedzielnym reflection on the Gospel: „Tak jak Sluga w Izajaszu 50:7, Jesus 'set his face’ as he sets out on long journey to Jerusalem that will climax in His suffering and death.’
    Jezus „postawił twarz”, gdy wyruszył w długą podróż do Jerozolimy, która osiągnie punkt kulminacyjny w Jego cierpieniu i śmierci ”.
    Uslyszalem Fr Ian czytal akurat to samo: Modlmy sie majac trudna podróż I zadanie…
    B. Dzis czytam: „Jezus więc „postanowił udać się do Jeruzalem”. Dosłownie: zwrócił / skierował swoją twarz (swoją osobę) w sposób zdecydowany /zafiksowany ku Jeruzalem.” Bp Zb

    #15 Jurek
  16. Gdy po Mszy sw spytalem Fr Ian, czy czytal to w buletynie, tak odpowiedzialny, ale troche zamienilismy. Tak, BÓG do nas mowi. Holy Spirit.

    #16 Jurek
  17. Mirosławo, dzięki za link, o który prosiłam Jurka 🙂

    http://www.teologia.pl/m_k/zag01i.htm
    ….
    bardzo ciekawe treści, polecam… 🙂

    #17 niezapominajka
  18. #14
    Basiu,
    …”Nie PiS-owski, czy PO-wski, ale Jezusowy. ”
    …zwróć uwagę, kto wyznaje wartości chrześcijańskie – PIS, czy PO ???!!!
    … każdy chrześcijanin winien wiedzieć, kogo dziś popierać – przeciwników Kościoła, czy obrońców.
    … w tej materii, na tym politycznym polu, też działa Duch Święty, albo zły duch…

    #18 niezapominajka
  19. #14
    Basiu, „jezusowy” to znaczy jaki/byle jaki/? Czy możesz określić cechy bycia „jezusowym”?.
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. #6
    Księże Biskupie, czy (. . .)
    Pozdrawiam janusz

    #20 baran katolicki
  21. Ad #20 baran katolicki
    Januszu,
    uważam, że to nie jest przedmiot do publicznej dyskusji na tym forum.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #21 bp Zbigniew Kiernikowski
  22. # 19
    Janusz
    Czy Jezus był byle jaki?
    Odpowiedz sobie na pytanie, jaki był Jezus.
    Moim zdaniem taki sam jest ktoś, kto jest jezusowy.

    #22 basa
  23. „zwiedzeni przez grzech (własną koncepcję życia), nie chcemy ani wchodzić ani przechodzić przez to, co oznacza Jeruzalem. Tam bowiem ma się dokonać Pascha, przemiana. Odniesienie nas do jedynego Boga i Pana, które z konieczności domaga się właśnie wejścia w to, co jest inne od naszych planów. Pójścia za Nim.”
    ….
    Tak. Nie chcę się zmieniać.
    Myślę, że mam prawo realizować własne plany. Na moje życie.
    Najlepsze plany, bo moje.
    Na nieszczęście obok są ludzie, którzy pokazują mi, gdzie jest moje miejsce,
    wskazują, że moje plany są bezwartościowe, że ja jestem bez wartości.
    Udowadniają, że wciąż trzeba mnie strofować, pouczać…
    I wtedy rodzi się we mnie złość i poczucie niesprawiedliwości.

    Myślę, że nie jestem odosobniona w takim przeżywaniu wydarzeń.
    A przecież te właśnie przykre słowa i gesty mogą stać się początkiem mojej drogi za Jezusem do Jeruzalem.
    Są konieczne dla mnie, by we mnie dokonała się przemiana.
    Przemiana, która zmieni moją złość i poczucie niesprawiedliwości w łagodność i zrozumienie.
    By ominęło mnie zgorzknienie i strach.

    Są tacy, którzy nie chcą się „przemieniać”.
    Mówią: zmieniasz się – jesteś słaba, przegrałaś.
    Patrzę na nich – są smutni, wystraszeni, ostrożni. Realizują „swoją koncepcję życia”, wydaje się im, że są „panami życia”.
    Chyba nie wiedzą jeszcze, albo nie chcą wiedzieć,
    że niezrozumiałe dla nich „zafiksowanie” ku Jeruzalem
    jest „szczęśliwe i zbawcze”.

    Pozdrawiam 🙂

    #23 julia
  24. #23 Julio,
    jak miło ciebie „usłyszeć” z powrotem tu na blogu 🙂
    Bardzo mnie i nie tylko, ciebie tu brakowało…
    …witamy ponownie !!! 🙂 🙂 🙂
    …bardzo lubię czytać twoje wpisy 🙂
    pozdrawiam z serca 😉

    #24 niezapominajka
  25. #11
    Dobrze sie zastanow dlaczego tak cie traktują .
    Czy czasem nie masz poczucia lepszosci od samego Ks Biskupa?

    #25 czytajaca
  26. #22
    Basiu,
    ciekawe czy biblijny/historyczny/Jezus byłby rzymskim Katolikiem w dzisiejszych czasach? Jak by został potraktowany w naszym Kościele rzymskokatolickim?
    Być jezusowym to po prostu być sobą. Bycie sobą to bycie autentycznym dziełem Stwórcy.
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. #26 Janusz,
    – pierwsza część Twojej wypowiedzi przypomina mi pytanie Pana Jażdżewskiego,
    – stwierdzenie w drugiej jest dla mnie niejasne:
    bo Pan Jezus nie jest stworzeniem, nie jest dziełem Stwórcy.
    Jest „zrodzony, a nie stworzony” – jak mówimy w Credo.
    A my nie jesteśmy w stanie być takimi, jakimi w zamyśle Pana Boga zostaliśmy stworzeni.
    Faktem jest nasze zwichnięcie, nasze odejście od zamysłu Pana Boga
    i nie jest możliwy nasz powrót do stanu poprzedzającego to zwichnięcie.

    Myślę, że teraz (po grzechu pierworodnym) powiedzenie „jestem sobą” tzn. jestem Jezusowy nie jest uprawnione. Bo zakłada bezruch.
    Myślę, że chodzi o to, by być „w drodze” – stawać się podobnym do Jezusa.

    Pozdrawiam 🙂

    #27 julia
  28. # 26 Janusz
    Jakie egoistyczne podejście. 🙂
    Jestem Jezusowy bo jestem sobą. Takie zwracanie się ku sobie.
    A tymczasem Jezus był dla…
    Był dla uczniów, ale także dla faryzeuszy ( z nimi także rozmawiał i spożywał posiłki), nawet dla grzeszników, celników i cudzołożników, dla największych wrogów Żydów czyli dla samarytan i rzymian.
    Tak sobie myślę: Być Jezusowym to znaczy kochać wszystkich, także nieprzyjaciół, a może szczególnie nieprzyjaciół. 🙂
    Bo przyjaciół kochać potrafią także poganie.

    #28 basa
  29. Wśród naszych znajomych rówieśników (+/-50) rozlewa się fala rozwodów, rozstań, separacji itp.Ludzie wykształceni, z dobrymi posadami, finansowo „ustawieni”.
    Ksiądz Biskup pisze:
    „Łatwo tracimy z naszego horyzontu właściwy cel naszego chrześcijańskiego życia na rzecz naszych doraźnych celów, potrzeb oczekiwań itp”
    Rozmawiałem ostatnio o tym z koleżanką z klasy (również rozwiedziona). Była bardzo poruszona , gdyż u jej przyjaciół, „przykładna para” właśnie facet zostawił żonę dla ponętnej 40-latki.
    Pytam się jej o relacje, jaką te osoby miały koncepcję związku, na czym ten związek opierały , czy rozważały udział Pana Boga w ich relacjach i jaki – patrzyła na mnie jak na marsjanina.
    Grzegorz – nikt z moich znajomych, przyjaciół o tym nie rozmawia i prawdopodobnie w ogóle nie myśli – taka była jej odpowiedź.
    Wszyscy ci ludzie są ochrzczeni , chodzący do kościoła. Prawdopodobnie nigdy nawet nie usłyszeli ,że ich życie ma inny cel aniżeli doraźne potrzeby i oczekiwania.

    #29 grzegorz
  30. #25
    czytająca,
    „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie o słowie, które do was powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał”. Ksiądz Biskup jest Apostołem, ja tylko zamiatam przed Nim.
    janusz

    #30 baran katolicki
  31. #27
    Julio,
    piszesz:”Pan Jezus nie jest stworzeniem, nie jest dziełem Stwórcy”. Co z ludzką naturą Pana Jezusa? Czyż nie została stworzona jak natura każdego z nas? Stał się konkretnym Człowiekiem w określonym czasie i przestrzeni/rzeczywistości/ materialnej. Pan Jezus jest zrodzony przed wiekami/poza czasem/ z Boga Ojca. Ma taką samą naturę/istotę/ co Bóg Ojciec ale jest odrębną/inną/ Osobą Boską. Problem nie jest w Bogu lecz w subiektywizacji takich pojęć jak „natura” i „osoba”. Protestanci powiadają, że to „wsi jedno”. Katolicy w „osobie” widzą podmiot a w „naturze” postać/przypadłość/ osoby. W naszym Panie Jezusie Chrystusie są dwie natury i jedna Osoba Syna Bożego. Tak ja to widzę po katolicku.
    janusz

    #31 baran katolicki
  32. #27
    Julio,
    „A my nie jesteśmy w stanie być takimi, jakimi w zamyśle Pana Boga zostaliśmy stworzeni.
    Faktem jest nasze zwichnięcie, nasze odejście od zamysłu Pana Boga i nie jest możliwy nasz powrót do stanu poprzedzającego to zwichnięcie”. Sami o własnych siłach nie jesteśmy zdolni do bycia takimi jakimi pomyślał na w wieczności Stwórca. Proszę pamiętać, że zamysł Stwórcy jest niezmienny. Każdy z nas został pomyślany jako „bardzo dobry człowiek”. Zostaliśmy stworzeni jako doskonałe dzieło Stwórcy bo przecież Bóg działa tylko w sposób najdoskonalszy. To, że pojawił się grzech pierworodny nie znaczy, że unicestwił w nas ten doskonały obraz/zamysł/ Stwórcy. Rozmazał, zanieczyścił, zaciemnił, itd, ale nie wykasował z naszego człowieczeństwa podmiotowości/osobowości/ bycia sobą. Kim mam być jeśli nie będę sobą?
    janusz

    #32 baran katolicki
  33. #32 Januszu,
    Na Twoje pytanie: Kim mam być (…)?
    krótko odpiszę słowami św. Pawła:
    „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 16-21)
    Pozdrawiam 🙂

    #33 julia
  34. #28
    Basiu,
    Pan Jezus zawsze był jest i pozostanie Sobą. Bycie sobą to bycie takim jakim zaprojektował mnie Stwórca w swoim przedwiecznym Rozumie. W byciu sobą nie ma cienia egoizmu. Bycie sobą to bycie świętym. Na przykład, gdy grzeszę nie sobą ale jestem grzesznikiem i działam wbrew sobie, przeciwko sobie. Panem Jezusem nigdy nie będę ale sobą mam święty obowiązek być.
    janusz

    #34 baran katolicki
  35. Księże Biskupie,
    Czy możliwe by było polepszenie dostępności plików audio lub video z homiliami, wykładami katechezami Księdza Biskupa w internecie?
    Może znalazła by się osoba ogarniająca te tematy?
    Wielu z nas chciałoby słuchać a nie ma jak.

    #35 grzegorz
  36. # 30
    Tego sie należało spodziewać -Ty naprawdę nie chcesz poznać prawdy o sobie, czyli nie chcesz sie nawrócić

    /bez dalszej dyskusji/

    #36 czytajaca
  37. #33
    Julio,
    to prawda, że Chrystus żyje w każdym człowieku z tej tylko racji, że każdy człowiek jest stworzony na „obraz Nasz i podobieństwo Nasze”. Chrystus to namaszczony. Życie człowieka jest życiem namaszczonym przez Stwórcę już w Jego zamyśle/planie/. W cytowanym przez Ciebie Słowie Pan Jezus Chrystus jest „prototypem” każdego człowieka. Nie należy rezygnować z własnego życia, z własnej istoty. Tracąc swoją osobowość, podmiotowość przestajemy być człowiekiem a stajemy się przypadłością, rzeczą.
    janusz

    #37 baran katolicki
  38. #26
    Janusz
    „Bycie sobą, to bycie autentycznym dziełem Stwórcy”.
    Tu się z Tobą zgadzam.
    Nigdy nie będziemy jak Jezus. Nasze zadanie, powołanie jest inne. Każdego z nas Bóg inaczej poprowadził, inaczej stworzył. Ale możemy się uczyć coraz bardziej być tym, czym stworzył nas Bóg.
    1.Skąd pochodzę? – stanąć w prawdzie (rodzina)
    Nie muszę być super dzielna, odważna. Nie okłamywać siebie, ale pozwolić dać sobie pomóc, coś odpuścić, przyznać się że jest ciężko. To z jakim kapitałem wyszłam z domu, bardzo wpływa na to jaka jest moja droga.
    2.Emocjonalność i charakter – są darem od Boga. Każda skrajność jest dla mnie zła.
    3. Kondycja duchowa – badam siebie i swoje serce.
    Pozdrawiam.

    #38 Miroslawa
  39. # 30
    Janusz
    Wiem, że nie jest łatwo być człowiekiem wierzącym na Pomorzu.
    Pojęcie wolności zostało tu bardzo wypaczone.
    Dziś często określenie liberał utożsamiane jest z patologią, z wykluczeniem wiary w Boga. Utożsamia się z walką z tradycyjnymi wartościami katolickimi. Zwolennicy tej doktryny stają zazwyczaj w opozycji do Kościoła Katolickiego.

    #39 Miroslawa
  40. #39 Mirosławo,
    Zgadzam się z Tobą, że pojęcie „liberalny” zostało w obecnym czasie zawłaszczone przez środowisko nie akceptujące ideałów wolnościowych. Środowisko to jest raczej libertyńskie, tzn. pozornie głoszące wolność a tak naprawdę zniewolone ideologią sodomicką – dobre jest to co przyjemne.
    Dlatego czytelniej posługiwać się terminem poglądy wolnościowe a nie liberalne.
    Zawłaszczanie i przekłamywanie pojęć jest jednym z ważnych elementów wojny kulturowej – obecnej postaci rewolucji komunistycznej (casus IKEA)

    #40 grzegorz
  41. #39
    Mirosławo, #40 Grzegorzu,
    Ksiądz Biskup w poprzednim wpisie pisał o wolności przyjmowanie przyobleczenia-programu. „Ten mesjański program nie jest obowiązkowy-dla nikogo”.
    Jak myślicie: czy ochrzczony Katolik ma obowiązek wierzyć? Czy zwykły człowiek ma obowiązek kochać? Czy mamy prawo wybierać pomiędzy dobrem a złem? Czy mamy prawo nie przyjąć Łaski bożej? Czy nieustanna „rehabilitacja” łaską uświęcającą jest obowiązkowa czy dobrowolna?
    janusz

    #41 baran katolicki
  42. Szczęść Boże Czcigodny Ojcze Biskupie

    Chcę, iść z Jezusem, by przeżyć życie trzeba, poruszać się .
    Jezus, nieustannie był w drodze.
    Zatrzymało mnie nie poszukiwanie siebie lecz ? … pragnienie przynależenia do Wspólnoty Kościoła. Próba ta, nie powiodła się. Każdy szedł we własną stronę … na koniec zostałam sama (ze swoim?) … z niejasnym stanem Duszy.
    A jednak, jesteśmy w drodze do Jerozolimy . . . Ks. Biskup
    Przypominają się słowa Jezusa: (z Ewangelii Mateusza):
    „Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! …
    … Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.”
    Pomyślałam … jak cennym Darem dla „Drugiego” jest podzielenie się sobą … a, jeszcze jak dobrze jest nam na Duszy, kiedy nie zostaję odrzucona z tym, co mogę dać dziś.
    Ciągle, choć to tyko … nadal w swej niedoskonałości mam Dobro. … tak, czuję.
    Staram się … nie oglądać na prawo i lewo, a nawet kiedy tak pozornie to wygląda, to szukam Jezusa … tylko, Jezusa … i ! … jestem … !
    Jestem … zbudowana na Jezusie …
    Jestem … Jego Kościołem …ale Kościół, to „Wszyscy” … chociaż, różnimy się.
    Wybór jest jeden . Poszłam za Słowem EWANGELI …. są, tacy co, nie potrzebują Komentarza do Ewangelii , a to przecież w tym są, Rozmowy … moje Rozmowy sercem, choć są przeszkody zewnętrzne … zostały one też, wypowiadane … i, też Bożym Słowem …
    Która Droga to Ta za Jezusem … więc … waham się.
    Kościół we Wspólnocie, nie jest zjednoczony. Doświadczyłam, właśnie w Nim, jak trudno być Jednym Ciałem Chrystusa.. (cytat,): „Kto nie jednoczy, rozprasza.
    Rozważane Słowo Ojca Biskupa i zawołanie … …obudź się: …” Obyśmy korzystali z „posługi” Jezusa, który sam idzie ku Jeruzalem i otwiera przed każdym z nas, kiedy słuchamy Jego Słowa, właśnie tę drogę.
    Nie dziwmy się, że spotka nas niejednokrotnie opór i sprzeciw właśnie z powodu tego „szczęśliwego” ale często niezrozumianego i nieakceptowanego „zafiksowania” ku Jeruzalem. Ten opór i sprzeciw nie będzie pochodził tylko zewnątrz, ale będzie odzywał się on także wewnątrz nas samych.”
    Panie, zawołałeś … dziękuję … za, lekcję za, doświadczenie, z Tobą Drogi do Jerozolimy. Wiem, jak troszczysz się …
    Pozdrawiam. danuta

    #42 miłosierna samarytanka
  43. #41
    Januszu,
    Mówi się, że granicą wolności człowieka jest wolność drugiego.
    Bóg jednak inaczej wyznaczył granice wolności. Stwarzając nas na Swój obraz i podobieństwo udzielił i udziela człowiekowi (Tobie, mnie) zdolności kochania. Ta zdolność jeśli jest przyjęta i przyjmowana powoduje przesuwanie się granicy mojej wolności (a właściwie ochrony mojej wolności, ochrony mnie samego) względem drugiego człowieka coraz bliżej tego, co najbardziej cenne w moim wnętrzu, do tego co jest moim korzeniem. W końcu ta granica się rozpada, nie ma jej, znika ograniczenie mojej wolności. Inny uzyskuje dostęp do tego co dla mnie najcenniejsze, bez ograniczeń.
    To zdarzyło się w pełni na Krzyżu jako Pascha Jezusa. On udostępnił siebie samego aż do końca, tak, że człowiek wykonał na nim wszystko to co chciał.
    Tak to relacjonuje Jan Ewangelista:
    „Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.” J 13,1b
    Także to może zdarzać się Jego mocą i w nas, w konkretnych sytuacjach : od rodziców, między małżonkami, we wspólnocie a w końcu nawet wobec tych, którzy są nam obcy, nieprzyjaźni, należą do innej partii, skrzywdzili nas w pracy, czy też osobiście…
    Wtedy chrześcijanin niczego nie broni:
    „nie szuka poklasku,
    nie unosi się pychą;
    5 nie dopuszcza się bezwstydu,
    nie szuka swego,
    nie unosi się gniewem,
    nie pamięta złego;
    6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
    lecz współweseli się z prawdą.
    7 Wszystko znosi,
    wszystkiemu wierzy,
    we wszystkim pokłada nadzieję,
    wszystko przetrzyma.” 1Kor 13,4b-7
    Tak miłość zależy więc od wolności a nie od obowiązku.

    #43 grzegorz
  44. #43
    Grzegorz
    Pisze Grzegorz: „Tak miłość zależy więc od wolności a nie od obowiązku”.
    I co Ksiądz Biskup na to?
    Czy rzeczywiście wolność człowieka zwalnia go z wszelkiego obowiązku wobec Stwórcy i stworzenia? Co Wy myślicie o wierze, o katolicyzmie, o życiu gdzie nie ma „obowiązków” lecz wszyscy kierują się prywatnym „uczuciem” miłości.
    janusz

    #44 baran katolicki
  45. #43
    Grzegorzu,
    czy ta „zdolność kochania” jest łaską uświęcającą ? Czy „zdolność kochania” to dobrowolna rezygnacja z własnej wolności/osobowości/? Piszesz;”On udostępnił siebie samego aż do końca, tak, że człowiek wykonał na nim wszystko to co chciał”.
    Grzegorzu, On/Pan Jezus Chrystus/ udostępnił grzesznikowi/demonowi/ tylko Swoje fizyczne ciało. Umarł tylko w Przenajświętszym Ciele natury ludzkiej. Śmierć Chrystusa Pana nie dotyczyła Jego Przenajświętszego Ducha.
    Grzegorzu, mogą mnie zabić w ciele ale do ducha mojego nie mają dostępu. Codziennie doświadczam jak marne i bezużyteczne jest moje zmysłowe ciało w porównaniu z grzesznikami z tego świata. Oni kwitną w ciele, ja usycham.
    janusz

    #45 baran katolicki
  46. #44 Januszu,
    Piszesz:
    „Czy rzeczywiście wolność człowieka zwalnia go z wszelkiego obowiązku wobec Stwórcy i stworzenia? ”
    To są Twoje słowa nie moje.
    To wszystko, co Ty nazywasz obowiązkiem może wypływać z przyjętej w wolności przez człowieka miłości Stwórcy.
    Czy nigdy nie zauważyłeś gdy ktoś wobec Ciebie wykonał gest miłości nie z obowiązku?

    #46 grzegorz
  47. Ad #44, #39 i inne – baran katolicki
    Januszu, pytasz: I co Ksiądz Biskup na to?
    Odpowiadam: Janusz idzie swoim tokiem i nic mu w tym nie przeszkodzą odpowiedzi innych.
    Janusz bowiem wie swoje
    .
    Jest to moja odpowiedź trochę z nawiązką. Inaczej jednak wobec tych „uporczywości” nie potrafię.
    Jest to moja odpowiedź trochę z przesadą i z pewną dozą humoru czy nawet szczyptą ironii. Mam bowiem nadzieję, że może to trochę pomoże.
    Januszu, jeśli tą moją odpowiedzią poczujesz się dotknięty, to z góry przepraszam
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #47 bp Zbigniew Kiernikowski
  48. #46
    Grzegorzu,
    wszyscy liberałowie mówią, że wolność jest ze względu na wolność. Tu się grubo mylą bo celem wolnej woli człowieka jest tylko i aż miłość. Wolność jest ze względu na miłość. Wolność nie jest dla wolności. Wolność jest warunkiem a nie celem. Moja wolność jest warunkiem bym nauczył się miłować każdego i każdą, w każdym czasie i w wieczności. Moja wolność jest warunkiem i tylko warunkiem a jej celem jest Miłość. Wolność jest podstawą do celu a nie celem sama w sobie. Będę miłował tylko pod warunkiem, że będę wolny. Moje miłowanie zależy od mojej wolności.
    Pisząc o swojej wolnej woli mam na myśli realną obecność Wolnej Woli Stwórcy w mojej wolnej woli. Miłowanie dla mnie to słodki obowiązek. Obowiązki nie zniewalają mojej wolności lecz ją wypełniają. Mam obowiązek kochać Pana Boga swego z całego serca swego z wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego.
    janusz

    #48 baran katolicki
  49. #47
    Księże Biskupie, można to nazwać „zafiksowaniem” osobistym, które prowadzi mnie ku mojej Jerozolimie.
    Każdy z nas ma swoje Jeruzalem/Golgotę/.
    Serdecznie pozdrawiam
    janusz.

    #49 baran katolicki
  50. #49
    Wyrachowana ta fiksacja.
    /Brak czystości w intencji/

    #50 Ka
  51. #50
    Ka,
    czy jako człowiek masz słodki obowiązek miłować Pana Boga swego i czy będąc człowiekiem powinnaś miłować bliźniego swego?
    Moją intencję zna doskonale mój Stwórca, bo tylko On jest jej celem.
    janusz

    #51 baran katolicki
  52. Ks Leszek Tokarzewski prowadził konferencję w Szczecinie.
    Podsyłam linka, bo warto posłuchać w kontekście prowadzonych tu rozmów o wolności.
    Tytuł: „Podobieństwo i różnice pomiędzy liberalizmem a nauką społeczną Kościoła”. https://www.youtube.com/watch?v=2w7dJVTJZJI

    #52 Mirosława
  53. #51
    Nie. Ja obowiązku nie mam. Jak kocham, to znaczy, że chcę kochać i kocham szczerze.
    Dobro uwielbiam. Bo chcę, taki mój wybór i z dobrem doskonale od zawsze się rozumiem.
    Słodki? Nie przepadam za słodkościami /nie jestem panienką w pretensjach/, wolę życie.

    #53 Ka
  54. #51
    Doskonale wiem, Baranku, jak poprawna odpowiedź /by była religijna/ miałaby wyglądać.
    Z tego wniosek, że nie jestem poprawna, ale też i /co wysoko sobie cenię/ nie kłamczucha.

    #54 Ka
  55. # 53
    Ka
    Zgadzam się z tobą. 🙂
    A w ogóle, czy jest coś takiego jak miłość z obowiązku?

    #55 basa
  56. #54
    Ka,
    wystarczy prawe sumienie.
    janusz

    #56 baran katolicki
  57. #55
    Basiu, jest. To te wszystkie achy i ochy, i wzdychania /by być poprawną :)/ udawane.

    #57 Ka
  58. #55
    Barbaro, pamiętasz?
    Rozpoczęłyśmy swoją znajomość od spięcia /hehe/.
    Też nie byłam poprawna /brakło miłości z obowiązku 😀 /.

    #58 Ka
  59. #55
    Basia,
    nie „miłość z obowiązku” lecz „obowiązek miłowania”. Podstawowym obowiązkiem każdego człowieka jest miłować swojego Stwórcę i całe stworzenie. Masz zaszczytny obowiązek miłować tak jak On nas umiłował.
    janusz

    #59 baran katolicki
  60. # 55
    Ka a wtedy jeszcze K. 🙂
    Ależ to ja ci dopiekłam. Twoja reakcja pomogła mi nawrócić się. 🙂
    Wolę prawdę niż udawaną miłość. 🙂

    #60 basa
  61. #60
    I tak trzymaj.

    #61 Ka
  62. #59
    Januszu,
    jak rozumiesz wolną wolę daną nam przez Stwórcę ?
    …nie ma czegoś takiego w wolności jak ” obowiązek miłowania „…
    …kto zrozumie i w wolnej woli przyjmie Jezusa Chrystusa za swego Pana -/ całą Trójcę Świętą /,ten będzie wolny we wszystkich swoich czynach i słowach i będzie widział swoje grzechy oraz miał gotowość nie popełniania ich z premedytacją…
    / w pełni świadomie , że to , co robi i mówi, jest grzechem i w to brnie z wolnej woli /
    …jesteśmy wolni nawet w grzeszeniu…

    #62 niezapominajka
  63. #18
    niezapominajka
    To, że ktoś broni Kościoła to nie znaczy, że jest od razu po stronie Boga.
    Można bronić Kościoła jako instytucji a być jednak przeciwnym Bogu.
    Można być przecież wilkiem w owczej skórze gdzie ludzie cię chwalą bo tak dobrze im robisz a w duchu „broisz” Bogu.
    Nie zawsze ludzie dobrzy są naprawdę dobrzy.
    Tu trzeba patrzeć na serce a nie na zewnętrzną stronę kielicha i misy.

    #63 chani
  64. #63
    chani
    ….

    Co masz przeciwko PIS-owi?
    Co takiego złego robi, że jest jak '”wilk w owczej skórze” ?

    #64 niezapominajka
  65. #64
    niezapominajka
    A to że ciągle od początku tylko pokazują co złego zrobiło PO a PIS taki dobry, że tylko się chwali co oni zrobili.
    Przy najmniejszej okazji tylko się chwalą i porównują się z innymi ugrupowaniami.
    Czasami jakby dolewali oliwy do ognia.
    Powiecie, że PO jest obłudne i trzeba pokazywać ale czy PIS jest taki święty? Nie jest obłudny, pyszny?
    O tym wilku w owczej skórze napisałem ogólnikowo.
    Można przecież być jak ci Uczeni w Piśmie, niby strzec nauki bożej, spełniać Jego Przykazania ale jednak chwalić Go tylko wargami.
    A leśli mowa o Uczonych; czy Wam Faryzeusze, Sadyceusze nie kojarzą się z podziałami w Kościele.
    Według mnie nic od czasów biblijnych się nie zmieniło oprócz nazwy.
    Też uwikłaliśmy się w przepisy własnego prawa i zamkneliśmy Boga w Kościele.
    I dlatego mamy to co mamy.

    #65 chani
  66. #65
    chani
    Zasłaniasz się zwrotami: oni, my, a jaki Ty jesteś?

    #66 Mirosława
  67. #66
    Mirosława
    A muszę się tłumaczyć?

    Dlatego też „uciekłem” z tego bloga.

    #67 chani
  68. #65
    chani,
    PIS informuje, co zostało i jest robione zgodnie z obietnicami, a co robiło PO ? – korupcja, złodziejstwo i grabież Polski i Polaków
    To normalne, że mówi się o tym, co się robi to nie chwalenie ale uświadamianie tych, co jeszcze tego nie pojmują, że nareszcie mamy NORMALNY RZĄD !!!

    #68 niezapominajka
  69. chani,
    … kto zamyka Boga w kościele, chyba, że totalna opozycja tego chce i to robi…!!!

    #69 niezapominajka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php