III niedziela Wielkiego Postu – Samarytanka

by bp Zbigniew Kiernikowski

Proponuję rozważanie Ewangelii o Samarytance z III niedzieli Wielkiego Postu

Gdybyśmy starali się określić motyw, który stanowi kanwę opowiadania przedsta-wionego w dzisiejszej Ewangelii, to zapewne będzie nim prośba ujęta w słowach: „daj mi pić” oraz inne podobne formy jak: „dać wodę do picia”. Prośba „daj mi pić” pojawia się najpierw w ustach Jezusa i jest skierowana do Samarytanki. Po dłuższym dialogu na temat picia wody i pragnienia, ta prośba pojawia się na ustach Samarytanki, jako jej prośba o wodę, o tę wodę, o której mówi Jezus. Samarytanka motywuje jednak swoją prośbę w innym kluczu, niż to czyni Jezus mówiąc o wodzie, którą On daje. Jezus bowiem mówi wodzie, którą On może dać, by pijący z niej już więcej nie pragnął. Samarytanka natomiast myśli o pozyskaniu tej wody od Jezusa, żeby nie była zmuszona przychodzić do studni i czerpać z niej, czyli chce mieć wodę, ale bez wysiłku. W tej sytuacji pewnej dwuznaczności i nieporozumienia Jezus kieruje do Samarytanki słowo, które powoduje w niej odkrycie jej wnętrza i daje jej nowe zrozumienie sensu rozmowy z Jezusem. Dokonuje się to przez proste słowa Jezusa: „Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!” Było to wyzwanie i pytanie o jej relacje, o jej otwartość, o otwartość jej wnętrza, ostatecznie o jej relację z Panem.
Pytanie Jezusa o męża skierowane do Samarytanki musi być bowiem rozumiane szerzej niż tylko o obecność mężczyzny w życiu tej kobiety. Nie jest wykluczone, że była ona nierządnicą. Nierząd zaś był również obrazem bałwochwalstwa. Pytanie Jezusa dotyczy zatem także wymiaru duchowego. Jest to pośrednio pytanie o obecność Boga w życiu człowieka, o obecność jedynego Pana. Jest to pytanie o kult jedynego Boga, który daje życie; jest to pytanie o źródło, do którego człowiek się odnosi, o prawdziwe życie człowieka. Jest to pytanie o obecność w życiu człowieka Kogoś, w kim odkrywa on sens swego życia i komu oddaje cześć. Człowiek nieznający jednego i jedynego Boga, skazany jest na hołdowanie różnym licznym bogom, którym podporządkowuje swoje życie, pragnąc je zaspokoić i wypełnić. To jest proces stałego zaspokojenia siebie, co wyrażają słowa o konieczności przychodzenia i czerpania ze studni.
Mając to wszystko na uwadze, w odpowiedzi kobiety: „Nie mam męża”, możemy dostrzec odpowiedź o wiele bardziej brzemienną w treści, niż tylko zwykłe: nie mam męża. Mówiąc nowiem, że nie ma męża, dała Jezusowi okazję, by powiedział jej, że tych wielu, których miała nie byli jej prawdziwymi mężami. Biorąc pod uwagę kontekst oraz to, że ona zapyta o miejsce oddawania kultu Bogu, możemy tę jej wypowiedź rozumieć również jako stwierdzenie: nie mam Boga. Nie mam prawdziwego Boga, nie znam Boga i Pana, który by wypełnił moje życie i nadał mu sens, by uczynił je owocnym, przynoszącym owoc. Muszę stale szukać, stale pozyskiwać, aby być i żyć. Muszę cudzołożyć, czyli zaprzedawać się obcym (bogom), aby utrzymać się przy życiu.
Kiedy Jezus odkryje jej prawdę, a ona uzna w Nim proroka, wówczas skieruje roz-mowę na oddawanie czci Bogu. Jezus ukierunkuje jej życie i życie wszystkich szukających i błądzących życiowo, wszystkich, którzy na różne sposoby muszą zarabiać na życie cudzołożąc (nie myślę tylko o aspekcie cielesnym, lecz także o duchowym, czyli o zapewnianiu sobie zasług przez swoją pobożność), aby po swojemu gwarantować sobie życie.
Jest to Ewangelia pierwszego skrutynium katechumenalnego. W czasie tego skrutynium kandydatom zostaje przedstawiona prawda, iż prorockie Boże słowo – Jezus Chrystus, jest jednym źródłem życia. To On nadaje sens życiu. To On – Jezus Prorok – objawia relację do Boga jako Ojca, któremu chrześcijanie oddają kult w duchu i prawdzie. Dlatego w modlitwie skrutyniów jest wyrażona prośba o uwolnienie z wszelkich krępujących człowieka relacji, przez które szatan trzyma w niewoli człowieka i zmusza go do bałwochwalstwa. Obrzęd przyjęcia dorosłego kandydata do chrztu i skrutynium będziemy też przeżywać dzisiejszej niedzieli w katedrze siedleckiej. Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

9 komentarzy

  1. Podoba mi się pomysł JEKsBpa, żeby zamieszczać rozważanie Ewangelii na niedziele. Mam pytanie: czy skrutynia to egzorcyzmy nad katechumenem?

    #1 julia
  2. Bardzo lubię opowiadanie o Samarytańce.Jest taakie ludzkie.Samarytanka nie kłamie.Nie chce wybielenia swoich uczynków poprzez kłamstwo,dlatego zachowuje duszę.W nagrodę,w nieuświadomionej do końca postawie przed kim stoi,otrzymuje życie.To daje otuchę.Wszystkim.

    #2 K.
  3. Szczęść Boże Księże Biskupie!! Wdzięczna jestem za książkę „Dwoje jednym ciałem w Chrystusie”, którą niedawno udało mi się nabyć i przeczytać. U siebie na blogu nawet niedawno poruszyłam jej temat. A co do Ewangelii o Samarytance to najbardziej w tej Ewangelii porusza mnie ostatnie zdanie J4,42.
    Z Panem Bogiem!

    #3 Agata
  4. Bardzo dobra inicjatywa! Proponuję, by zawsze na blogu pojawiał się komentarz do liturgii słowa z niedzieli i ważniejszych świąt. Pozdrawiam.

    #4 Paweł Mościcki
  5. Sluchajac dziszejszej Ewangelii nasuwa sie pytanie.Czy ja nie jestem tą Samarytanka? Ile w moim zyciu jest takich obcych bogow? Ale cieszy to,ze na koniec Samarytanka w jakis sposób zostala apostołką. Cieszy mnie taka forma, ze mozna bedzie z KS.Bp porozważac Ewangelie na daną Niedzielę. pozdrawiam. Mariusz-grzesznik.

    #5 mariusz-grzesznik
  6. Szczęść Boże! Pytanie może naiwne ale w jaki sposób do Jana Ewangelisty dotarł tak szczegółowy przekaz ze spotkania Pana Jezusa z Samarytanką, przecież w tym spotkaniu przy studni nikogo więcej poza nimi nie było? Trudno zaś przypuszczać aby Pan Jezus „chwalił się” uczniom jakie wywarł wrażenie na tej nie-Żydówce. Dzięki czemu moc słów Samarytanki stała się tak duża, że potrafiła przekonać do swojej relacji wielu swoich rodaków, którzy zapewne znali jej przeszłość i mieli prawo jej nie wierzyć?

    #6 bodek58
  7. Szczęść Boże! Gratuluję inicjatywy z blogiem, będzie to kolejna płaszczyzna wymiany myśli. Niedawno usłyszałem takie stwierdzenie cytuję: „można tak powiedzieć, żę Syn umarł za Ojca”. Czy można użyć takiego zwrotu, a jeśli tak to w jakim kontekście? W moim przekonaniu takie określenie jest niezbyt szczęśliwe. Z Bogiem.

    #7 Mariusz
  8. Słuchając Słowa o Samarytance dotknęła mnie bardzo pewna myśl dotycząca słów samego Jezusa ”Daj mi pić”skierowanych do Samarytanki. Jaka to może być woda z rąk tejże kobiety, w tym mnie? Odbieram te słowa jako oddanie siebie, stanięcia w prawdzie przed Panem Bogiem o sobie samym ,zachęcenie do nawracania się w konkretnych sytuacjach i relacjach osobowych ,sięgnięcie po dar Światła jakie daje Ewangelia. Czy na taką prośbę samego Stwórcy mam pozostać obojętna? Takie wezwanie może trochę przerazić – czy to możliwe, abym tej prośbie była wierna? Pozostaje zaufanie i nadzieja, że tak się stanie jeśli tego pragnę. Myślę , że zaufanie komuś/autorytetom/ kto ma więcej Światła ode mnie, jest bardzo pomocne w procesie nawracania się i kształtowania relacji z Panem Bogiem. Tą drogą serdecznie dziękuję JE Ks. Biskupowi za wszystko co stara się dać nam diecezjanom – między innymi umożliwienie wrażliwości na Słowo, nowe możliwości ,,karmienia się,, tym Słowem i dziękuję za dawane świadectwa wierności Jezusowi Chrystusowi. Z Panem Bogiem
    Edyta

    #8 Edyta
  9. Myslę, ze Pan Jezus nie chciał pić, a tylko oczyścić Samarytankę. Jak bym postąpil w sytacji, kiedy Chrystus zwrócilby się do mnie samego z prosbą o podanie mu wody? Na pewno bym Mu podal kubek wody. Lecz w tym kubku nie ma wody zywej. Wypelniają go moje pragnienia, kłębia się egoizm i pycha,l enistwo i zazdrość, gniew i przygnębienie. PANIE WIEM, ZE NIE CHCIALES PIC. CHCIALES OCZYSCIC.

    #9 M

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php