Dzisiaj Uroczystość Najświętszej Trójcy. Jest to święto, które zaprasza nas do wnikania w wewnętrzne życie Boga. Także zaprasza nas do lepszego pojmowania i rozumienia sposobu objawiania się Boga ludziom po grzechu człowieka.

Bóg Objawienia nie jest Bogiem statycznym, chociaż jest niezmiennym w sobie i zawsze tym samym. Ma jednak w sobie dynamikę życia i objawia życia. W szczególności objawia to życie wobec tego czym jest brak czy nawet negacja życia, jaką jest śmierć jako konsekwencja grzechu czyli oderwania się człowieka od Boga. W objawieniu się Boga człowiekowi dokonało się przywrócenie tej relacji przez wyjście Boga do człowieka w Synu Bożym i darze Ducha Świętego.

Słyszymy dziś słowa św. Pawła:

 

nadzieja zawieść nie może,
ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych
przez Ducha Świętego, który został nam dany

 

Dla przybliżenia tego wydarzenia i tego „procesu” objawienia sią Boga człowiekowi zatrzymam się na terminie określającym miłość Boga jako tę, która „rozlana jest w sercach naszych”. Posługuję się językiem obrazowym. Stawiam pytanie: Jak to się stało i jak to sią nada dokonuje.

Kiedy i jak ?

Kiedy w i jaki sposób „rozlewa się” ta miłość w naszych sercach, czy dociera do naszych serc, aby w nich byś obecna i pulsować?

Możemy powiedzieć i jakoś to pojmujemy, że jeśli chodzi o relacja Ojca i Syna w Trójcy Świętej, Syn jest „owocem” miłości Ojca. W Jego zrodzeniu zawiera się tajemnica Ojcostwa Boga. Żeby jednak ta tajemnicy relacji nie została zamknięta w sobie i dla siebie, objawia się – mówiąc językiem obrazowym – to COŚ/KTOŚ więcej. Jest to objawienie się Ducha Świętego.

W historii zbawienia człowieka po jego grzechu nie chodziło jednak, żeby ta Tajemnicy Trójcy Świętej, była dla niej samej. Chodziło, żeby wprowadzić człowieka w tę Tajemnicę życia. Człowiek bowiem od początku został stworzony na obraz i podobieństwo Boga i został mu dany udział w życiu Boga. Grzech to zaburzył.

Syn prowadzony przez Ducha

Potrzebne więc było taki objawienie życia Bożego człowiekowi, żeby na nowo mógł otrzymać udział w życiu Boga. W tym celi Syn oddaje się do dyspozycji Ojca, by – stając się człowiekiem i żyjąc na podobieństwo człowieka – „stworzyć” warunki do objawienia się Ducha Świętego człowiekowi. Przeżył to najpierw w sobie, jako namaszczony Duchem Świętym, pozwolił się wprowadzić w warunki (sytuacje) należne grzesznikowi i przyjął śmierć krzyżową. Dzięki temu przez Jego „rozbite” ludzkie ciało, objawiła się, rozlała się i została udostępniona miłość Boga. On wydał samego siebie dla urzeczywistnienia tej tajemnicy daru życia dla tych, którzy wpadli w „pułapkę” śmierci.

Święty. Paweł w proklamowanym dzisiaj tekście używa słowa, które – oprócz aspektu „rozlania się” ma także aspekt „wydania się”, „uzewnętrznienia” czy „rozpostarcia”. Miłość Boga „została wydana” w nasze serca. Stało się to w Jezusie Chrystusie – w Jego Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu. Stało się to przez Ducha Świętego, który w sposób uprzedzający jest nam dan i stale dawany. Tajemnica Syna jest nam przekazywana, byśmy i my nią żyli

Co to znaczy dla nas ?

Tylko w Duchu Świętym możemy pojmować i przyjmować przejaw miłości „wydającej się” i „rozlewającej się” w naszych sercach, czyli w naszym wnętrzu. Ten Duch Święty nie tylko objawia nam prawdą „historyczną” wydania się Jezusa, ale stale w nas potwierdza potrzebę tego, byśmy pod wpływem i dzięki działaniu Ducha Świętego przyjmowali wszystkie sytuacje i okoliczności życia, w których mamy możliwość uczestnictwa w tej tajemnicy „wydania się” Syna, a więc „rozlewającej się” miłości Boga Ojca. To wszystko zależy od tego, na ile zdajemy sobie sprawę, co to znaczy żyć „logice” wydawania siebie i na miarę tego, jak w tę logikę wchodzimy.

Miłość Boga nie może w nas być obecna i nie może się „zadomowić” bez gotowości na to, że w konkretach naszego życia będziemy – na podobieństwo Syna – przyjmowali okazje do tego, by zostawać „wydanym”. Oznacza to „wyprowadzanie” czy „wyciąganie” nas ze sfery naszej „zamkniętej miłości”, która zawsze w jakiś sposób jest ukierunkowana na nas samych a nie na to, by być dla innych, dla drugiego.

Jest to bardzo znamienne przesłanie wynikające z prawdy i życia Trójcy Świętej. Jest to obietnica i dar, które spełniają się w naszym życiu na miarę naszego poddawania się prowadzeniu Ducha Świętego, by mieć w sobie świadomość synostwa, dzięki któremu mamy w sobie życie dające się wydawać. Jest to szansa naszego udziału w życiu Trój-jedynego Boga, w którym ma rozproszeni przez grzech mamy możliwość powrotu do życia w jedności i komunii

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

34 komentarze

  1. Proponuję krótki test: 1.Czy tajemnice wiary są czy nie są nadprzyrodzone? 2.Boskie Objawienie jest zewnętrzne czy wewnętrzne. 3.Motywem wiary jest autorytet Boga czy zmysł religijny człowieka? 4.Wierzymy w tajemnicę wiary, ponieważ zostały one objawione przez Boga czy może wierzymy w tajemnicę wiary, ponieważ są one zgodne z ludzkimi aspiracjami. 5.Motywy dla, których wierzymy są głównie zewnętrzne czy wewnętrzne? 6.Religia jest Boska i nadprzyrodzona czy ludzka i naturalna? Spróbujcie zmierzyć się z tymi pytaniami i dać odpowiedź tu na blogu. Taka odpowiedź będzie prawdziwym świadectwem naszej wiary.
    janusz

    #1 baran katolicki
  2. „Bóg ma w sobie dynamikę życia i objawia życie” Mam pytanie do Księdza Biskupa. Czy rozumowe poznanie jest zasadą napędzającą ową dynamikę życia czy raczej to owa dynamika życia zaczyna poprzedzać i kształtować pojmowanie?
    Pozdrawiam
    janusz

    #2 baran katolicki
  3. #1
    Twoje pytania są prościutkie, a zmysł religijny poznasz po stosowanej manipulacji.

    #3 Ka
  4. …”Miłość Boga nie może w nas być obecna i nie może się „zadomowić” bez gotowości na to, że w konkretach naszego życia będziemy – na podobieństwo Syna – przyjmowali okazje do tego, by zostawać „wydanym”. Oznacza to „wyprowadzanie” czy „wyciąganie” nas ze sfery naszej „zamkniętej miłości”, która zawsze w jakiś sposób jest ukierunkowana na nas samych a nie na to, by być dla innych, dla drugiego.”… Ks.Bp
    …..
    …Jeżeli jestem egoistką, nie ma we mnie miłości do bliżniego , a jednocześnie nie da się tak żyć by każdemu pomagać…
    …modlę się o roztropność, by wiedzieć kiedy , komu i jak pomagać…
    …nie potrafię też „wydawać” się na umieranie
    do całkowitego zniszczenia fizycznego czy psychicznego – włączają się we mnie mechanizmy obronne, tak po ludzku…/ teoretyzuje / i obym nie stanęła nigdy przed wyborem ,który prowadzi do potępienia mnie i konsekwencji tegoż…

    #4 niezapominajka
  5. Januszu,
    Pan Bóg jest jednocześnie immanentny i transcendentny a sama wiara w Trójcę Świętą jest
    darem nadprzyrodzonym…
    …. Duch Święty daje rozeznanie , co jest z Prawdy a co nie i żadna filozofia pokrętna nie zastąpi zdrowego rozsądku opartego na tej danej Prawdzie

    #5 niezapominajka
  6. #1,#2
    Januszu,
    Coraz bardziej nasila się u Ciebie zjawisko wywoływania poczucia głębi z pomocą brnięcia w niejasność.

    #6 Mirosława
  7. Nadzieja pokładana na Bogu staje się pewnością.
    Nadzieja jest najcenniejszą towarzyszką życia.
    Bóg już postanowił. Bóg, który jest Miłością, zaprosił nas do wspólnoty żyjących ze Sobą, Synem i Duchem Świętym. Miłość Boża rozlana w naszych sercach jest aktualnym i skutecznym zaproszeniem do radowania się obecnością z Bogiem na wieki.

    #7 Mirosława
  8. #3
    Ka,
    pytania są prościutkie, bo najprostszym bytem jest Bóg/Stwórca/. U Niego wszystko jest prościutkie.
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. Boga immanentnego, każdy człowiek może poznać przy pomocy rozumu naturalnego. Immanencja Boga jest doświadczalna dla człowieczych zmysłów. Polega ona na obecności Boga w świecie, w stworzeniu, w kosmosie, w człowieku, itd. Boga immanentnego doświadczyć możemy w tym co piękne, dobre, prawdziwe. Bardzo czesto Basia i nie tylko ona daje o nim świadectwo pisząc, że Bóg jest bardzo dobry. Mimo, że mamy porażony grzechem pierworodnym rozum to do pewnego stopnia jesteśmy zdolni sami bez pomocy łaski Bożej poznać i zachwycić się stworzeniem i Stwórcą. Do takiego poznania, doświadczenia nie potrzeba człowiekowi wiary. Bóg transcendentny wykracza poza zasięg doświadczenia i poznania ludzkiego. Rozum człowieka potrzebuje łaski Bożej by mógł nawiązać osobową relację ze Stwórcą. Rozum człowieka potrzebuje łaski wiary. Tutaj zaczyna się doświadczenie wiary. Doświadczenie łaski. Bóg transcendentny jest na zewnątrz człowieka. Jest Kimś innym od człowieka. Doświadczenie takiego Boga dokonuje się tylko w wierze po przez przyjęcie Objawienia z zewnątrz człowieka poprzez „rozumny intelekt”. Zaświadczyć o transcendentnym Bogu to najpierw poznać dogmaty wiary katolickiej, uwierzyć w nie całym sobą i głosić je wokoło siebie. Dogmat jest darem Boga samego, który pozwala się doświadczać i poznawać takim jaki jest. Tak dzisiaj modne dawanie świadectwa Boga żywego jest w większości oparte na prymitywnym doświadczeniu immanencji Boga. Takie doświadczenie jest zmysłowe, intuicyjne dla każdego normalnego/naturalnego/ człowieka. Powiadacie, że nie potrzebujecie metafizyki, filozofii klasycznej, teologii, bo zadowalacie się naturalną immanencją Stwórcy w stworzeniu i tak na prawdę nie potrzebujecie łaski wiary w takim doświadczeniu. Wystarczy uczucie religijne, które bardzo często mylicie z wiarą rozumną.
    janusz

    #9 baran katolicki
  10. #7
    Mirosławo,
    Od pewnego czasu wpadła mi do ucha piosenka, która powtarza sens Twojego wpisu:
    Piszesz:
    „Miłość Boża rozlana w naszych sercach jest aktualna i skuteczna”
    a mi się śpiewa:
    „Oto jest dzień, oto jest dzień który dał nam Pan”
    Piszesz:
    „zaproszeniem do radowania się obecnością z Bogiem”
    A mi się śpiewa:
    „weselmy się, weselmy się i radujmy się w Nim”
    Każdy dzień jest taki bo jest od Boga. Daje mi to olbrzymi zastrzyk pozytywnego myślenia, zwłaszcza wtedy, gdy zapowiadają się problemy 🙂

    #10 grzegorz
  11. #9
    Januszu,
    Ciekawie piszesz: ”zadowalacie się naturalną immanencją Stwórcy w stworzeniu i tak na prawdę nie potrzebujecie łaski wiary w takim doświadczeniu.”
    Muszę to chyba wydrukować i przekazać kapłanowi przy najbliższej spowiedzi, bo takiej przewiny sam nie powtórzę.

    #11 gzregorz
  12. #9
    Januszu
    A tak na poważnie, dziwię się, że używasz pogańskich terminów immanentny i transcendentny do tworzenia obrazów Boga.
    On Sam surowo tego zakazał.

    #12 grzegorz
  13. #12
    Grzegorzu,
    czytałam kiedyś książkę „Bóg i filozofia”, gdzie bardzo jasno i przystępnie było użyte – Bóg immanentny i transcendentny, gdzie jest prawdą, że Bóg jest zarówno wewnątrz człowieka, jak i na zewnątrz czyli człowiek jest stworzeniem Bożym tak jak i wszechświat, a wiara jest łaską…
    ….
    Pokrętne tłumaczenia Janusza może przyprawić o ból głowy i frustrację…

    #13 niezapominajka
  14. #11
    Grzegorzu,
    zapoznaj się z prawdami świętej wiary katolickiej, które w dogmatach są nam podarowane. Proponuję zrobić rachunek sumienia z wiary w dogmaty katolickie. Na pewno nie wszystko ci tam pasować będzie. Warto z tą niezgodą przystąpić do Sakramentu Pokuty i Pojednania.
    janusz

    #14 baran katolicki
  15. #12
    Grzegorzu,
    immanencja Boga jest, jak to Ksiądz Biskup ujął, dynamiczna. Ma w sobie dynamikę życia i objawia życie. Jeśli się mylę to niech Ksiądz Biskup sprostuje. Do poznania i doświadczenia immanencji stwórczej wystarczy subiektywny rozum, który obrazowo pojmuje rzeczywistość. Można by tu pisać grube tomy o takim doświadczeniu. Pisać o dynamice swojego życia, która tak naprawdę jest iluzją rzeczywistości. Z subiektywizacji wiary rodzi się uczucie religijne zdolne do życiowych absurdów.
    janusz

    #15 baran katolicki
  16. BÓG JEST JEDNOCZEŚNIE TRANSCENDENTNY I IMMANENTNY

    /opoka.org.pl/biblioteka/T/TI/TIA/b_i_biolog_06.html

    #16 niezapominajka
  17. #15
    Januszu
    Czy piszesz o sobie?
    Jakie konkretnie życiowe absurdy zrodziły się w Tobie z subiektywizacji wiary?
    RozmawiaŁem wczoraj z dziewczyną, matką chłopaka-rośliny już 18 letniego. Rozmawialiśmy o nim z uśmiechem, obydwoje spotykamy w naszych dzieciach Chrystusa.

    #17 grzegorz
  18. #14
    Januszu
    Wiara chrześcijańska nie opiera się wcale na dogmatach.
    Dogmaty towarzyszą jedynie wierze.
    Podstawa naszej wiary, czyli zmartwychwstanie Jezusa, wcale nie została zdogmatyzowana.
    Prawd wiary, czyli dogmatów nie można skatalogować i podać ich ilości.
    Pozostaje problem rozumienia dogmatów, ich rozwoju, a jednocześnie niezmienności wyrażonej w nich prawdy.
    Ich istnienie jest rezultatem obietnicy Jezusa, że pośle nam swego Ducha który doprowadzi nas do całej prawdy. W sprawach najważniejszych Duch Święty nie pozwala, by cały Kościół błądził.

    #18 Mirosława
  19. #17
    Grzegorzu,
    bardzo dobry przykład podałeś z tym chłopakiem jak go brzydko nazwałeś „roślinką”.Dla mnie jest to pełnoletni mężczyzna niestety opakowany w marne ciało. Mam codziennie szczęście obcować z Piotrem, który jak wiesz od 23 lat jest w fatalnej immanencji życiowej. Nawiązanie osobowej relacji z moim umiłowanym synem wymaga ode mnie ojcowskiego obiektywizmu. Moje poznanie Piotra nie odbywa się na zasadzie uczuciowej lecz głęboko rozumnej. Moje subiektywne patrzenie na moje ojcostwo jest przeszkodą a nie pomocą w miłowaniu tak poważnie porażonego na ciele człowieka. Bez obiektywnej wiary w jego pełnowartościowe człowieczeństwo nie dałbym rady ani na bycie razem, ani na moje nie bycie. Jestem dla Piotra niejako transcendentnym ojcem, który nie może przedostać się do jego rzeczywistości zmysłowej w takim wydaniu jak to jest dostępne w „normalnych” relacjach między ludzkich. Nigdy jednak nie odbieram dynamiki życiowej Piotra wegetatywnie. Wystarczy mi mały dotyk, ukryty uśmiech, błysk w oku, czy choćby próba werbalna z jego strony bym mógł trwać z nim w takiej bliskości jaka jest to możliwa. Moje miłowanie jest całkowicie oparte na rozumowej wierze w sens i cel dynamiki życiowej umiłowanego syna. Miłe uczucia się pojawiają ale bardzo szybko gasną pozostawiając nas zwróconych ku Stwórcy z tęsknotą na lepsze jutro.
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. #18
    Mirosławo,
    nigdy nie pisałem, by wiara chrześcijańska opierała się na dogmatach. Chodzi nam wszystkim, mam taką nadzieję, o świętą wiarę katolicką, w której to dogmaty są jak drogowskazy drogowe. Zapewniam cię, że jest ogromny nacisk z piekła rodem na unowocześnienie nawet tego, co jest aż na wyrost nowoczesne i postępowe. Jeśli chcemy zachować naszą wiarę katolicką to musimy ją poznawać, zachwycać się nią, bronić jej i przede wszystkim żyć nią na co dzień.
    janusz

    #20 baran katolicki
  21. #9
    Na początku, przed wszystkim Bóg był transcendentny (zewnętrzny), stwarzając życie i człowieka na swój obraz i podobieństwo Bóg wybiera immanencję (wnikanie, jednoczenie się) ze stworzeniem jakim jest człowiek. Prowadzi przez pustynię, przyjmuje ciało ludzkie, karmi swoim ciałem, daje życie w sobie. Dochodzi do zjednoczenia biologicznego i duchowego, do całkowitej jedności. Ta immanencja jest permanentna czyli tu i teraz i na wieki. Jeśli uważasz, że wybór i działanie Boga jest prymitywne i prymitywne jest świadczenie o tym to masz problem.

    #21 lemi
  22. Pamiętam pierwszą wizytę JP2. Pojechaliśmy do Krakowa na Błonie. Do dzisiaj nie zapomnę jak nas po drodze kontrolowano, tę butę milicji. Gdy ponad milion ludzi zaczęło wylewać się na Błonie wtedy milicjanci, ormowcy i tajniacy z lękiem chowali się w krzakach, za drzewami w zaułkach.
    Piękną reakcją na marsze nietolerancji był dziś wyjątkowo liczny udział w procesji Bożego Ciała aż do powrotu do kościoła.

    #22 lemi
  23. Szczęść Boże Czcigodny Ojcze Biskupie.
    Pozdrawiam Wszystkich.
    Żeby zrozumieć, potrzebna jest ? … Wiara, no bo jak inaczej, dać się dotknąć Tym Bożym Słowem, którym Ojciec Biskup kieruje do nas, by Żyć w Miłości: Ojciec Biskup …” Tylko w Duchu Świętym możemy pojmować i przyjmować przejaw miłości „wydającej się” i „rozlewającej się” w naszych sercach, czyli w naszym wnętrzu. Ten Duch Święty nie tylko objawia nam prawdą „historyczną” wydania się Jezusa, ale stale w nas potwierdza potrzebę tego, byśmy pod wpływem i dzięki działaniu Ducha Świętego przyjmowali wszystkie sytuacje i okoliczności życia, w których mamy możliwość uczestnictwa w tej tajemnicy „wydania się” Syna, a więc „rozlewającej się” miłości Boga Ojca. To wszystko zależy od tego, na ile zdajemy sobie sprawę, co to znaczy żyć „logice” wydawania siebie i na miarę tego, jak w tę logikę wchodzimy.
    Miłość Boga nie może w nas być obecna i nie może się „zadomowić” bez gotowości na to, że w konkretach naszego życia będziemy – na podobieństwo Syna – przyjmowali okazje do tego, by zostawać „wydanym”. Oznacza to „wyprowadzanie” czy „wyciąganie” nas ze sfery naszej „zamkniętej miłości”, która zawsze w jakiś sposób jest ukierunkowana na nas samych a nie na to, by być dla innych, dla drugiego.
    Jest to bardzo znamienne przesłanie wynikające z prawdy i życia Trójcy Świętej. Jest to obietnica i dar, które spełniają się w naszym życiu na miarę naszego poddawania się prowadzeniu Ducha Świętego, by mieć w sobie świadomość synostwa, dzięki któremu mamy w sobie życie dające się wydawać. Jest to szansa naszego udziału w życiu Trój-jedynego Boga, w którym ma rozproszeni przez grzech mamy możliwość powrotu do życia w jedności i komunii”
    Im bardziej poddam się, tym więcej, otrzymam … Od Boga Jego Miłości … Łatwość, gotowość, w oddawaniu bez reszty tego, co „moje”, które przecież nie jest moje choć, stanowi moją doczesność pochodzi /rodzi się w sercu. Serce, Boga i człowieka jest jak skarb. Rzeczywistość , pokazuje jak niedostępne to miejsce, a ja czuję że kluczem jest Prawda … Otwarcie na Miłość wymaga starania, poznania, ofiarowania … wydania siebie..
    Bóg, Ojciec Przepełniony Miłością, nie chciał być ze Sobą, Sam … On, Pragnął wylewać SWOJĄ MIŁOŚĆ na istotę, która by mogła wchłonąć Jego Miłość, aby dalej Tę odwzajemniać, dzielić się.
    Trudny przepis na Prawdziwą Miłość … to zachowanie pokory wobec spraw …
    Przybyłam do Maryi Łaskawej Pani, by spojrzeć na Jej Oblicze i popatrzeć w Jej Oczy pełne spokoju. Czcigodny Ksiądz Biskup Marek Mendyk, głosił … a, właściwie malował Słowem Obraz o człowieku dobrym … wsłuchałam się i wpatrzyłam w ten obraz pragnąc wzbudzić pokorę w sobie i Miłość Bożą. Zapamiętam, Słowo Dobrej Nowiny, które mówi jak należy Miłować :
    „jeśli uderzy cię kto w policzek nadstaw mu i drugi” … nie chodzi o zwykłe spoliczkowanie
    „Odszukać w sobie człowieka wewnętrznego” …
    „Szczera Miłość. Jest to zwycięski styl człowieka Ewangelicznego. Człowieka, który potrafi czasem coś stracić”.
    Dziękuję za Słowo …
    danuta

    #23 miłosierna samarytanka
  24. #21
    lemi,
    immanencja stwórcza jest doświadczalna subiektywnie jako dynamika permanentna. Transcendencja stwórcza jest poza zasięgiem jakiegokolwiek doświadczenia. Transcendentny Bóg jest obiektywny wobec stworzenia. Tutaj na blogu, „czytająca” zatęskniła za osobistym doświadczeniem Boga żywego w komentarzach. Basia wsparła to oczekiwanie prosząc o pisanie a nie tylko czytanie. Oczywiście moje wpisy zostały z teoretyzowane do poziomu czczej filozofii. Jeśli osobiste doświadczenie jest jedyną formą poznania to tylko to co doświadczyliśmy może być poznane .Jeśli bowiem poznanie zależy od doświadczenia, i tylko doświadczając poznajemy. Poznawanie dobra będzie sprowadzało się do doświadczenia dobra, a poznanie zła do doświadczenia zła, próbowania go/czyli wchodzenia w grzech/. W ten sposób zawala się cały katolicki system etyczny oparty na osobistej ascezie. Znika rozróżnienie pomiędzy sacrum i profanum. Dobro i zło to jedno. Piękno i brzydota zależy od subiektywnych ocen każdego człowieka. Prawda jest taka jaką doświadczam w danej chwili. Dzisiaj taka a jutro całkowicie inna. Redukując Objawienie tylko do immanencji Boga doświadczalnego zmysłami prowadzi do rezygnacji z wiary rozumowej na uczucie religijne, które ze swej natury jest dynamiczne i permanentne. Wiara katolicka jest bożym światłem łaski dla rozumu ludzkiego podarowanym przez Stwórcę do poznania Objawienia, zewnętrznie/poza doświadczeniem/. Prawdziwe nie jest to co jest doświadczone/przeżyte, immanentne/ ale prawdziwe jest to co jest do przyjęcia prawym rozumem. Doświadczenia nie należy mylić z poznaniem i nie wolno z niego czynić jedynego źródła poznania. Niestety wielu katolików dzisiaj uważa, że aby zwalczyć zło, trzeba go najpierw poznać. Jest to fałszywy pogląd zwłaszcza jeśli przez „poznanie” rozumie się empiryczne doświadczenie zła. Na przykład cnotę czystości człowiek pozna tym lepiej, im mniej zakosztuje jej przeciwieństwa. Bardzo często radzi się nam; „wejdź w grzech a sam doświadczysz/poznasz/, jak bezgraniczne jest Miłosierdzie Boga. Napluj Mu w Przenajświętszą Twarz a doświadczysz, że On cię kocha takim jaki jesteś. Nie musisz się zmieniać bo Bóg chce byś był gejem, złodziejem, cudzołożnikiem, itd. Grzech nie jest twoim problemem ale to problem Boga. Prawi się nam takie dyrdymały a większość bez bólu to przełyka. Dziwne znieczulenie. Do Spowiedzi garstka a do Komunii wszyscy. Żal serce ściska widząc masowe świętokradztwo w katolickiej Europie.
    janusz

    #24 baran katolicki
  25. #4
    „Prawdziwe nie jest to co jest doświadczone/przeżyte, immanentne/ ale prawdziwe jest to co jest do przyjęcia prawym rozumem.”
    To znaczy, że przyjęcie Boga pod postacią eucharystii jest nieprawdziwe, nie dokonuje się, nie istnieje tak długo, dopóki człowiek nie ogarnie tego rozumem. Jednym słowem Twój syn Piotr nie przyjął Pana pod postacią chleba eucharystycznego bo Pana nie było w komunii. Spożył jedynie okrągły opłatek.

    #25 lemi
  26. #25
    lemi,
    rozum człowieka nie jest dany mu po to by ogarniał rzeczywistość ale jest nam podarowany po to by z tej rzeczywistości wydobywał Prawdę. Nie należy rozumu mylić z umysłem. Zauważ, że pisałem o „prawym rozumie”. Prawdą jest, że dusza człowieka jest formą ducha i ciała. Dusza to życie w całości. Człowiecza dusza na dwa sposoby poznaje Prawdę/Boga/. Nasiąka rzeczywistością cielesną/doczesną/ i rzeczywistością duchową/wieczną/. Do poznania materialnego wystarczają człowiekowi zmysły cielesne. Do poznania duchowego konieczna jest łaska wiary. Rozum człowieka prawego jest w stanie z rzeczywistości doczesnej wydobyć Prawdę Objawioną bez wiary. Takie poznanie jest czysto naukowe oparte na rozumie naturalnym. Natomiast do wydobycia Prawdy z rzeczywistości wiecznej rozum naturalny musi być wspomagany łaską wiary. Komunia święta jest faktem rzeczywistym obecności żywego Boga pod postaciami chleba i wina. Do poznania realnej obecności Jezusa Chrystusa w opłatku chleba konieczna jest łaska wiary. Piotr z racji tego, że jest nieustanie w stanie łaski uświęcającej, bo przecież osobistego grzechu nie jest w stanie popełnić. To nic, że Piotra umysł jest mocno porażony mózgowo ale to nie znaczy, że jego rozum nie potrafi współpracować z łaską wiary i być może o wiele łatwiej jest mu przyjąć rozumem fakt rzeczywistej obecności żywego Chrystusa pod przypadłościami opłatka. lemi, tutaj działa łaska wiary, która oświetla Prawdę w sposób niewyobrażalny. Ludzie umysłowo chorzy mogą być bardziej prawi rozumowo niż wielcy intelektualiści nauki z tego świata. Druga sprawa, obecność Boga w konsekrowanej Hostii jest niezależna od tego czy ktoś wierzy czy też nie wierzy. Zrozumieć to nie znaczy wszystko wiedzieć, wszystko doświadczyć, wszystko poznać, wszystko ogarnąć. Zrozumieć po katolicku to uwierzyć w obecność Prawdy/Boga/ aktem rozumu i wolnej woli tam gdzie zmysły nic nie widzą, nic nie czują, nic nie słyszą, nie potrafią posmakować rzeczywistości wiecznej/duchowej/. Łaska wiary uzdalnia rozum naturalny właśnie do poznania i umiłowania Prawdy Objawionej w wymiarze obiektywnym/transcendentnym/.
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. Janusz,
    filozofia Platona była dana Grekom po to, by w ten sposób przygotowany naród Grecki przyjął chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo zaakceptowało Platona jako wprowadzenie do nauczania Kościoła, natomiast samo nie wyrosło z tej filozofii ponieważ naszym nauczycielem jest Syn Boży i Duch Święty.

    #27 lemi
  28. #26
    Janusz
    Chciałabym zrozumieć wszystko to, co dotyczy wiary i moralności. Mieć kontrolę nad własnym życiem. Z jednej strony jest to dobre, bo otwiera na rozwój, a z drugiej, bardzo łatwo jest przeciągnąć strunę.
    Pamiętam słowa Jezusa, że ma jeszcze bardzo wiele do powiedzenia, ale na ten moment nie możecie tego zrozumieć. Są sprawy,które na ten moment nie ogarnę, więc po co się frustrować, po co żyć w napięciu?
    Jeżeli wielu z nas nie pisze o swoim doświadczeniu wiary w sposób podobny do Twego, wcale nie znaczy, że nie doświadcza tego, o czym piszesz. To się dzieje niezależnie od naszej wiedzy.

    #28 Mmirosława
  29. Księże Biskupie!
    T. jest (. . . )
    …Serdecznie pozdrawiam ja i .. 🙂

    #29 niezapominajka
  30. Co rozumiecie i jak doświadczacie Księdza Biskupa; „dynamikę życia”? Bóg dynamiczny nie statyczny? Kościół dynamiczny nie statyczny? Dynamika sakramentalna? z tą „bożą dynamiką” rozsadzić można wszystko z zewnątrz siebie i wewnątrz siebie.
    janusz

    #30 baran katolicki
  31. „To było w rodzinnej parafii, po moich prymicjach w czerwcu 1971 roku. Wtedy jeszcze nie rozumiałem Eucharystii tak jak dzisiaj. To był proces: moje przechodzenie od rozumienia Eucharystii głównie jako rzeczywistości statycznej, czyli tylko od wiary w obecność Jezusa w Hostii, do pojmowania jej jako rzeczywistości dynamicznej, paschalnej, czyli do wchodzenia w komunię z Jezusem, który staje się chlebem, pokarmem dającym moc do wchodzenia na drogę podobną do Jego drogi. Mogę powiedzieć, że przeżyłem i przeżywam moją życiową procesję z Eucharystią i do Eucharystii. Od obiektywnej obecności Jezusa w niej do tego, żeby dać się przeniknąć tajemnicy Eucharystii przez jej spożywanie i zgodę na wydawanie swojego życia, niezachowywanie go dla siebie”/Bp Zbigniew Kiernikowski/.

    #31 baran katolicki
  32. Ad #29 niezapominajka
    Niezapominajko!
    Rozumiem, że wiadomości przekazane w komentarzu są przeznaczone tylko dla mnie
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #32 bp Zbigniew Kiernikowski
  33. Dziękuję Księdzu Biskupowi za ten ostatni wpis. (na stronę zaglądam raz na kilka miesięcy). Dla mnie jest ważne świadectwo wiary księży a nie świeckich.
    Obserwując kapłanów w czasie sprawowania Mszy św. odnoszę wrażenie, że wielu nie wierzy w obecność Chrystusa w Eucharystii. Przychodziły mi takie myśli,żeby – choćby przy konfesjonale -poprosić o wyznanie wiary.
    Naszych duchownych spostrzegam jako urzędników, jeszcze młodzi do kilka miesięcy po seminarium są napełnieni światłem Bożym.
    Przy okazji proszę Księdza Biskupa o zwrócenie uwagi w Seminarium na warsztat homiletyki. (Np. ks. Diakon w czasie homilii gestykulujący, uderzający pięścią w ambonkę czy podnoszący głos – to przykład zaniedbania ze strony wykładowcy homiletyki).
    Na moim terenie podobnie głosi kazania młody absolwent Seminarium. Chce podkreślć, że obaj wymienieni księża promieniują żywą wiarą w odróżnieniu od swoich starszych współbraci. Zasługują na pomoc w doskonaleniu przekazu ewangelicznego.

    #33 teresa
  34. Ad #32
    Księże Biskupie!
    oczywiście, że ten długi i osobisty wpis przeznaczony był tylko dla Księdza Biskupa !!!
    Wszystko układa się dobrze pomimo słabości…
    pozdrawiamy 🙂 🙂

    #34 niezapominajka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php