Niedziela Palmowa. Rozpoczynamy Wielki Tydzień. Przywołujemy w naszych myślach i w clebracji liturgicznej uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy.

Wjazd pełen znaków

Był to wjazd pełen zadziwiających znaków. Począwszy od wybrania osiołka, którego Pan potrzebował, aby mogło się spełnić to, co było zapowiedziane przez proroka Zachariasza. Dalej takim brzemiennym w treść znakiem było wołanie tłumu, który słowami: Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie przywoływał mesjański psalm i postać Dawida.

Zewnętrznym znakiem był ścielenie przed Jezusem płaszczy i gałązek drzew. To wszystko wynikało z uznania Jezusa za proroka i mesjasza, z który łączono wypełnienie obietnic.

Nie wszystkim się to podobało.

Niektórzy zwracali się do Jezusa, aby zabronił tego świętowania Jego wjazdu do Jerozolimy. Wtedy On powiedział, że jeśli te tłumy umilkną, to kamienie wołać będą. Faktycznie ten wjazd Jezusa poruszył całe miasto. Można więc powiedzieć, że nikt nie pozostał obojętny wobec tego nadzwyczajnego znaku. Był to znak, który wprowadzał wszystkich w coś niezwykłego. Wprowadzał w kontrowersje najbliższych dni, jakie działy się w Jerozolimie wokół osoby Jezusa. O tym szczegółowo opowiadają Ewangeliści.

W tych ostatnich dniach Jezusa w Jerozolimie wszystko, co się stało, doprowadziło do jednoznacznego wyroku wydanego przez Sanhedryn jako władz religijną ówczesnego Izraela, potwierdzonego przez Piłata jako przedstawiciela władzy rzymskiej, która wówczas panowała. Przed wszystkim jednak ten wyrok zaaprobowały – a właściwie go żądały – tłumy wołające coraz to bardziej i natarczywiej: Na krzyż z Nim!

Jezus pełnił swoją misję

Wiemy wszyscy, do jakiego końca to wszystko zmierzało i czym się zakończyło. A Jezus, czyżby nie wiedział? Przecież wielokrotni to zapowiadał, że tak będzie. Co więcej, mówił, że właśnie po to przyszedł. Obwieszczał, że to Jego godzina, w której wszystko się spełni.

A więc ten uroczysty i pełne tryumfu wjazd do Jerozolimy to był Jego świadomy krok wprowadzający go w Jego Mękę i Śmierć. Możemy stawiać sobie pytania: Dlaczego nie zrobił tego mniej uroczyście? Skoro to już miało się stać, to po co ta przedziwna oprawa. Czy to jest „normalne”, że ktoś świadomie kroczący w kierunku tego, co – w oczach ludzkich i powszechnym odczuciu – jest haniebną śmiercią, czyni to w takiej wolności i z taką uroczystą oprawą? Można by tego rodzaju ciąg pytań rozszerzać i mnożyć.

Pytania stawiane nam

Musimy też stawić sobie pytanie: Co takie przedstawienie wjazdu Jezusa do Jerozolimy mówi nam – chrześcijanom wierzącym w Jezusa i wyznającym Jego Tajemnicę Śmierci i Zmartwychwstania.

Odpowiedzi mogą iść po różnych liniach. Niewątpliwie jedną z tych linii będzie wzbudzenie w nas świadomości a nawet dodawania nam odwagi do przyjmowania postaw i podejmowania decyzji w sytuacjach, kiedy w oczach ludzkich grozi nam jakaś „przegrana”. Gdy wchodzimy na teren, gdzie może nas spotkać fałsz i obłuda otoczenia. A nawet opuszczenie czy zdrada ze strony tych, o których myśleliśmy, że są z nami. Wiemy, jak trudno jest w takich i podobnych sytuacjach zachować spokój i równowagi ducha. A co dopiero mówić o tym, żeby w takich sytuacjach przeżywać coś ze świadomości prawdziwego tryumfu i konsekwentnie trwać i iść dalej.

Odpowiedź w Jezusie

Jezus tak czynił. Mógł tak czynić, gdyż „wiedział” (dzięki swej jedności z Ojcem), że wszystko to czyni w jedynie słusznej sprawie i że nic nie jest w stanie zburzyć planu, jaki Ojciec w Nim złożył. Dlatego „tryumfalnie” wchodził w czekające Go poniżenie, odrzucenie i śmierć.

Niechaj to uroczyste ale jednocześnie pokorne i poddane woli Ojca wejście Jezusa w czekającą go śmierć, pomoże nam uchronić się przed wszelkiego rodzaju płytkimi tryumfalizmami i uzdalnia nas do kształtowania w sobie świadomości i postaw wolnego a nawet jakoś uroczystego przyjmowania tego wszystkiego, co przejawia się w naszym życiu pod znakiem przegrywania w oczach świata i zbliżania nas do umierania dla siebie.

Trzeba, byśmy pojmowali, że świata i wszystkich nas nie zbawi i nie uratuje jedynie logika sukcesu. Trzeba uczyć się od Jezusa innego rozumienia prawdziwej drogi do pełni życia.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

13 komentarzy

  1. WIARA palmowa – cóż to za wiara? Czy wiara katolicka jest wiarą palmową?
    Niestety z przykrością i bólem muszę stwierdzić, że niestety stajemy się palmowymi katolikami, którzy doświadczają, uwielbiają, mają osobistą relację z Panem Jezusem ale wiary nie mają. Nie będę tu pisał o własnym doświadczeniu wiary żywej bo jest to sentymentalne/kobiece/ a nie męskie wierzenie.
    Ksiądz Biskup zakończył swój wpis kapitalnie jak dla mnie. „Trzeba uczyć się od Jezusa innego rozumienia prawdziwej drogi do pełni życia”.
    W wierze katolickiej rozum i rozumienie to żyzna gleba dla łaski wiary w człowieku.
    janusz

    #1 baran katolicki
  2. Z tego , co się orientuję / proszę mnie poprawić/
    to :
    — Niedziela Palmowa jest pamiątką wjazdu Jezusa Chrystusa na osiołku do Jerozolimy i witany był jako
    Mesjasz właśnie palmami…
    — gałązki palmy są symbolem zwycięstwa i jednocześnie męczeństwa…
    — tradycja palem wielkanocnych w Polsce jest upiększeniem tego Święta i uczynnieniem Go troszkę pogańskim w sensie prześcigania się w urodzie palem i wielkości – zaczęto to czynić powiedziałabym komercyjnie i konkursowo…
    — otrzymane palmy po wyznaniu wiary, są symbolem naszej gotowości służenia Bogu Ojcu i Synowi w Duchu Świętym aż do nawet śmierci męczeńskiej…

    #2 niezapominajka
  3. Przez ostatnie 3 tygodnie w naszej parafii miały miejsce obrzędy związane z oddaniem Symbolu Wiary przez osoby ze wspólnot neokatechumenalnych. Publicznie, wobec zgromadzonych w kościele osób świadczyły one o konkretnych wydarzeniach ze swego życia w których Bóg prowadził ich do wiary.
    Wyznawały również Credo.
    W niedzielę Palmową uroczyście na stopniach Ołtarza z palmami w dłoniach wypowiedzieli Credo razem ze zgromadzonymi na Eucharystii Biskupami oraz parafianami.
    Jednym z symboli umieszczonych na plakatach i zaproszeniach jest langusta na drzewie palmowym.
    Skorupiak żyjący w ukryciu ,głęboko w morzu jest pokazany jako ten, który wyszedł na światło i żyje wychodząc swojej „zaskorupiałej” sytuacji życiowej.
    Wiele świadectw nawrócenia odnosiło się do tego symbolu.
    Szczególnie wymowny dla mnie był obraz wspólnoty której członkowie 10 czy 15 lat temu żyli w rozproszeniu a teraz cieszą się wiarą.
    Ziarno zasiane wzrosło i cieszy zieloną radością palm! 🙂

    #3 grzegorz
  4. #3
    Grzegorzu,
    o jakiej wierze mówisz? Zapytaj ich co to jest wiara a sam zobaczysz, że jest to tylko religijne uczucie/doświadczenie/.
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. „Odpowiedzi mogą iść po różnych liniach. Niewątpliwie jedną z tych linii będzie wzbudzenie w nas świadomości a nawet dodawania nam odwagi do przyjmowania postaw i podejmowania decyzji w sytuacjach, kiedy w oczach ludzkich grozi nam jakaś „przegrana”. Gdy wchodzimy na teren, gdzie może nas spotkać fałsz i obłuda otoczenia. A nawet opuszczenie czy zdrada ze strony tych, o których myśleliśmy, że są z nami. Wiemy, jak trudno jest w takich i podobnych sytuacjach zachować spokój i równowagi ducha. A co dopiero mówić o tym, żeby w takich sytuacjach przeżywać coś ze świadomości prawdziwego tryumfu i konsekwentnie trwać i iść dalej.”
    Od marca prosze o pomoc/kontakt.
    Bozego blogoslawienstwa zycze.

    #5 Jurek
  6. https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,5673,abp-rys-coraz-wiecej-ludzi-mowi-kosciol-tak-jezus-nie-rekolekcje-ostatniej-szansy-dzien-1.html Zapytałbym Arcybiskupa rysia ale niestety nie wiem jak to uczynić. Podczas rekolekcji zacny mówca bodajże w 55.22 zaczyna używać takich oto sformułowań:”Chrzest to nowe stworzenie”,”Jego musicie stworzyć od nowa”,”Chodzi o nowe stworzenie”,”Stworzyć kompletnie od nowa”,”Formować cię kompletnie od nowa”,”Możesz być stworzony od nowa”. O co tu chodzi z tym nowym stworzeniem? Czyżby Stwórcy za pierwszym razem coś w nas nie wyszło jak trzeba i dlatego chce nas od nowa stwarzać? Samo pojęcie „stworzyć” rozumiem tak jak podaje https://sjp.pwn.pl/sjp/stworzyc;2524962.html janusz

    #6 baran katolicki
  7. Szczęść Boże,
    Księże Biskupie, dzisiaj w tym szczególnym dniu, dniu-ustanowienia Sakramentu Kapłaństwa, pragniemy wraz Mirosławem, przekazać moc najlepszych życzeń.
    Niech Pan Bóg Księdzu błogosławi i strzeże, niech prostuje ścieżki i obdarza wszelkimi łaskami. Dzisiaj powierzamy w modlitwie Ks.Biskupa i wszystkich Kapłanów. Serdecznie pozdrawiamy.

    #7 Mirka
  8. Szczęść Boże
    Czcigodny Ojcze Biskupie.
    To, Słowo Dobrej Nowiny porusza … zmusza, kolejny raz do słuchania … przyjęcia, zgodnie z Darem, rozumnego zastosowania w sobie, tak i, dziś przyjmuję życiem, tę Naukę Miłosierdziem … myśl zebraną, w jednym zdaniu już ostatnim w tym rozważaniu.
    Ksiądz Biskup: „Trzeba, byśmy pojmowali, że świata i wszystkich nas nie zbawi i nie uratuje jedynie logika sukcesu. Trzeba uczyć się od Jezusa innego rozumienia prawdziwej drogi do pełni życia.”
    Wiara to jest stan człowieka mocno przeżywającego więź z Bogiem, również na płaszczyźnie uczucia. Podstawą tej Więzi jest Miłość. Bóg, Ojciec każdemu daje Swoją Bożą Miłość.
    Miłość jest Uczuciem … wznosi się .
    Natomiast, czyjeś wyznawanie Wiary … jej staranie zrozumienia, jest chęcią podzielenia się Słowem i forma opisania według mnie wcale nie jest infantylnością tylko Stanem, biorącym się z Łaski. Przecież wszyscy ulegamy uczuciom, w pewnym sensie jednakowo.
    Miłość-Boża, jest zapisana w Słowie, którym każdy posługuje się.
    Ile, w Słowie Bożym jest, zebrane Cierpliwości w Bożej Miłości, która nikogo nie obraża, … nie, wyklucza … nie, poniża … nie, odpycha … tylko ? … pobudza, do bycia dziś … zawsze, i pomimo wszystko blisko Tego, który zna Drogę do Ojca.
    Wszystko, w Ewangelii dzieje się, tak szybko … a, to wszystko, bywa coraz mniej „łatwe” do „wcielenia”/ w siebie przyjęcia/zastanowienia w Głębi Duszy … / wejścia … w bezbolesny … sposób.
    Nie cofam się już, przed przyjęciem Nauki i Rady, wręcz wiem/czuję jak to, co niesie Słowo Życia, stawia człowieka przed Zasłoną Prawdy Jedynej …
    To Słowo-Ziano nakazuje i zmusza wręcz, odkrywać, Tę Prawdę … poczuć, jak dzieje się … Teraz w obecnej mojej/wszystkich mentalności by zobaczyć … poczuć prawdę o sobie. Stanąć za Prawdą którą trudno zaakceptować, to postąpić z odwagą w sposób czysty … mało popularny, wręcz nierealny/nieracjonalny do sytuacji, jakby iść pod prąd.
    On, tak ma, bo w tym żyje i nic nie może więcej ponad, rzeczywistość.
    Wybiera to, co Nowe, ale nie sprawdzone … nie polecane. Zdaje się iść , pod prąd.
    Czasem, doświadcza niezrozumienia swoich intencji i celu … ale ! … idzie, dalej…
    … bo, ma cel/koncepcję …
    … bo, dostał zadanie/jest wykonawcą …
    … bo, został powołany … ma Misję …
    Może … ? … rzeczywiście !
    … na pewno ! … to przez Jezusa Spełnienie, i we mnie/w nas dzieje się, i to, czuję … tak i przyjmuję na Życie.
    Chcę … powiedzieć Jemu … Tak.
    „Jezus pełnił swoją misję” … Ks. Bp
    W rozważaniu … :
    „Wiemy wszyscy, do jakiego końca to wszystko zmierzało i czym się zakończyło. A Jezus, czyżby nie wiedział? Przecież wielokrotni to zapowiadał, że tak będzie. Co więcej, mówił, że właśnie po to przyszedł. Obwieszczał, że to Jego godzina, w której wszystko się spełni.
    A więc ten uroczysty i pełne tryumfu wjazd do Jerozolimy to był Jego świadomy krok wprowadzający go w Jego Mękę i Śmierć. Możemy stawiać sobie pytania: Dlaczego nie zrobił tego mniej uroczyście? Skoro to już miało się stać, to po co ta przedziwna oprawa. Czy to jest „normalne”, że ktoś świadomie kroczący w kierunku tego, co – w oczach ludzkich i powszechnym odczuciu – jest haniebną śmiercią, czyni to w takiej wolności i z taką uroczystą oprawą? Można by tego rodzaju ciąg pytań rozszerzać i mnożyć.” Ks. Bp
    Pan Jezus-Bóg … Król … został Męczennikiem/Dobrowolną Pokorną Ofiarą, bo taka była Ojca Wola.
    Dlatego, człowiek Pragnie być w Woli przy Ojcu, Bogu. To, co czyni wokół siebie jest Posłuszne Bożemu Duchowi na miarę rozpoznawania, nie złe, ale trzeba liczyć się z odrzuceniem.
    Nie ma grzechu, którego Bóg, nie może przebaczyć, przez SYNA JEZUSA.
    Wszystko co uczynił Mesjasz, jest ZBAWCZE …
    Początek Miłosierdzia … to, czas Narodzenia Zbawiciela, Jedynego Syna Boga Jednego.
    Wzór i Nauka, to Jego Życie pośród ludzkich niemożności, ubóstwa, niesprawiedliwości i chorób Zachowane TEGO Życia w nas … jest naśladowaniem, Jego Życia i Krzyża. Nie jest łatwo, przyjść … stać przed Jezusem i czekać na Miłość w postaci okazanego Miłosierdzia, gdy jest się … po prostu winnym Jego Cierpienia … Poniżenia … kłamliwego oskarżenia, wyroku i niewinnej Śmierci.
    Można, liczyć na wybaczenie, może również karę, doznawać wstydu, albo odejść nieusprawiedliwionym, jestem przecież nie bez winy … tylko co dalej ? …
    Kogo ? … Jezus wskaże mówiąc w Wieczerniku … „ … co masz uczynić czyń prędko”.
    Czy, wybiorę Jezusa … czy, Barabasza …
    Może ? … w jakiś sposób także zapierałam się Swojego Mistrza ?
    Nigdy, niczego dla siebie nie przewidzę …
    Może, powiem Mu : Jezu, nie jestem bez winy … ale, … wspomnij na mnie u Ojca…
    Może… powie mi : „ … będziesz ze mną w Raju …”
    „Odpowiedź w Jezusie …
    Jezus tak czynił. Mógł tak czynić, gdyż „wiedział” (dzięki swej jedności z Ojcem), że wszystko to czyni w jedynie słusznej sprawie i że nic nie jest w stanie zburzyć planu, jaki Ojciec w Nim złożył. Dlatego „tryumfalnie” wchodził w czekające Go poniżenie, odrzucenie i śmierć.

    Czas Smutny pełen Cierpienia i Umierania niech będzie w nas Wielkim Czasem Przemian.
    Pozdrawiam Wszystkich.
    danuta

    #8 miłosierna samarytanka
  9. #1
    Janusz
    proponuję tekst z dobrych przedsoborowych czasów
    Tekst pochodzi z czasopisma „Misterium Christi” z 1931 r.
    https://www.liturgia.pl/Symbolika-palmy/

    #9 Bogumił
  10. #9
    Bogumile,
    dla mnie/to jest moje doświadczenie, odczucie/ palmowa wiara to wiara człowieka ukrytego w krzakach grzechu.
    Porównanie z rajskim Adamem i Ewą, którzy ze wstydu ukryli się w rajskich krzakach.
    Już od pewnego czasu pytam o „wiarę”. Jak ją rozumiesz? Czym ona jest dla Ciebie? Spróbuj swoją wiarę zdefiniować.
    janusz

    #10 baran katolicki
  11. #8
    Danuta,
    czytam: „Wiara to jest stan człowieka mocno przeżywającego więź z Bogiem, również na płaszczyźnie uczucia”. To jest właśnie uczucie/poczucie/ wiary. Coś takiego jak zapach wiary. Jesteś głodna Boga i czujesz wspaniały zapach Boga. Idziesz za tym powonieniem w nadziei, że na końcu drogi zostaniesz nasycona/nakarmiona/ Bogiem.
    Prawdziwa wiara zaczyna się po posileniu/najedzeniu do syta/ Bogiem. Jest to odpoczynek w Duchu Świętym. Wiara nie jest produktem psychicznym ani duchowym człowieka. Nie pochodzi od człowieka ale jest zewnętrznym darem/łaską/ Stwórcy dla umiłowanego stworzenia. Dobrze to określa „co dla zmysłów nie pojęte niech dopełni wiara w nas”.
    Wiara zaczyna się tam, gdzie zmysłami nie dajesz rady PRAWDZIE.
    Tylko czysty/prawy/rozum jest lądowiskiem wiary w człowieku. Zmysły mogą oświetlać pas na lądowisku, ale wiary pojąć/przyjąć/ nie potrafią.
    janusz

    #11 baran katolicki
  12. #9
    janusz
    Nie pierwszy raz wymyślasz swoje interpretacje, które idą w poprzek, a często wbrew wielowiekowemu doświadczeniu Kościoła.
    Sam negujesz doświadczenie, odczucie innych, ale jak Ci to wygodne, to piszesz o swoim doświadczeniu, odczuciu. Zostaw te swoje doświadczenie, odczucie własnie w tych krzakach.
    W tym przykładzie dwa razy trafiłeś kulą w płot.
    Po pierwsze – schowali się wśród drzew, a po drugie – spletli więc gałązki figowe.
    Gdzie tu widzisz palmę?

    #12 Bogumił
  13. #12
    Bogumile,
    jaką wiarę mieli witający z palmami w reku Izraelici podczas historycznego/biblijnego/wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy na osiołku? Mieli wiarę palmową. Dla mnie uczuciową, zmysłową.
    Co im takie uczucie wiary dało w konfrontacji z krzyżem Pana Jezusa? Nic prócz zgorszenia. Nie w palmie jest moc wiary lecz w rozumie. Im palma odbiła.
    janusz

    #13 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php