Słyszymy tej nocy w czasie liturgii obwieszczenie:

Naród kroczący w ciemnościach
ujrzał światłość wielką;
nad mieszkańcami kraju mroków
światło zabłysło

Ciemność – zły kierunek patrzenia

Człowiek znalazł się w ciemności, gdy przestał patrzeć na Boga i przestał zwracać się ku Bogu a zwrócił się ku sobie. Uwierzył w siebie niezależne od Boga. Zaczął myśleć o sobie jako tym, kto sam potrafi poznać i określić, co dla niego jest dobre a co złe. Odkrywamy, że jest wiele dziedzin naszego życia, w których doświadczamy, że nie potrafimy.

Jesteśmy w ciemności, bo jesteśmy przekonani o naszych racjach – naturalnie każdy o swoich. Poznajemy wówczas, że nie potrafimy być w jedności. Brak jest mu umiejętności zwrócenia się ku jednej i całkowitej prawdzie, ku jednemu Panu, który nad wszystkim panuje i wszystkich jednoczy. Tak więc – poszukując wszyscy na swoją rękę i po swojemu – jesteśmy osobami i społecznościami, narodami, które kroczą w ciemnościach.

Nowe i prawdziwe światło

Człowiekowi wpatrzonemu w siebie, Bóg proponuje się sam – i czyni to w przedziwny sposób. Staje się Dziecięciem, które rodzi się i w swojej bezradności jest wpatrzone w „drugiego”. Jest wpatrzone w Ojca ale jest wpatrzone w tych, którzy stają obok Niego. Jest wpatrzone w życzliwych i przyjaznych i jest wpatrzone w tych, którzy przyjdą z innymi zamiarami. Patrzy na wszystkich oczami Boga i widzi każdego człowieka, jako kogoś, w kim Bóg ma upodobanie. Tak też uczy nas, abyśmy patrzyli na siebie z upodobaniem

„Dziecię się nam narodziło i Syn został nam dany”. To jest znak, który na pociąga i zadziwia; który otwiera nam oczy i który ukierunkowuje nasz spojrzenie tak, abyśmy inaczej patrzyli i inaczej widzieli niż tylko po swojemu.

Składam wszystkim Blogowiczom i wszystkim, którzy z nami się łączą świąteczne, Bożonarodzeniowe życzenia, by każdy z nas pozwalał się oświecać tą światłością i ogarniać tą mocą, która płynie z Tajemnicy Wcielonego Słowa.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

17 komentarzy

  1. Dziękuje ks. Biskupowi za życzenia tej światłości jest mi bardzo potrzebna żebym nie potknął się o kamień i nie wpadł w przepaść.
    Z swojej strony też chciałbym życzyć ks. Biskupowi i wszystkim Blogowiczom zdrowia i pomyślności w Nowym Roku.
    Na odpowiedź Maryi Gabrielowi ” niech mi się stanie według słowa twego ” niech będzie dla nas zachętą do naśladowania w naszym życiu.
    – Uwielbiaj duszo moja Pana i niech się raduje mój duch w Bogu Zbawicielu moim.
    Tego sobie i wszystkim życzę.

    #1 Józef
  2. Dziękuję Księże Biskupie.Dobrych Świąt !

    #2 Ka
  3. Dołączam się do życzeń innych blogowiczów. 🙂
    Niech doświadczenie spotkania z Dzieciątkiem Jezus – wszechmocnym Bogiem objawiającym się nam w bezradnym Dziecięciu zmieni nasz „kierunek patrzenia” i uzdolni do kochania także tego, kto kogo uważamy za wrogiego nam. 🙂

    #3 basa
  4. Księże Biskupie, otrzymaliśmy a raczej otrzymaliście cudowny promyk Światłości Wiekuistej. Otóż w Sanktuarium św. Jacka urzeczywistniła się rzeczywistość betlejemskiej szopki. Całą dobę Pan Jezus Chrystus jest tam „adorowany” przez współczesnych pastuchów/grzeszników/. Sama adoracja to dopiero początek realnej obecności Emanuela nie tylko pośród Was, ale i dla nas. To jest najlepszy prezent Niebios dla Wasze Ekscelencji i świętego Kościoła legnickiego. Niech to maleńkie światełko ukazuje nam Prawdę ukrytą w PRZENAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE. Nie pozwólcie mu zgasnąć.
    Pozdrawiam świątecznie
    Janusz

    #4 baran katolicki
  5. Kochani,
    Odkrywania obecności Boga tam, gdzie gasną nasze ludzkie nadzieje
    życzą
    Grzegorz z Rodziną

    #5 grzegorz
  6. To światło oświetliło również i moje życie jakiś już czas temu. Oświetliło nie jako nakaz czy powinność, ale jako propozycja. Tak jakby przyszło do mnie dziecko, które nie ma nade mną żadnej władzy i z tej pozycji opowiedziało o moim życiu. Siła tej opowieści, jej prawda była i jest tak oczywista, tak mocna, że nie potrzebowała uprzedzającego autorytetu Boga.
    Ta ludzka słabość Jezusa i jej moc płynąca z Ojca jest również nadzieją dla mojej słabości , w której może działać, w której działa.

    #6 grzegorz
  7. …Maryja miała swoją rację… ale ta racja była tylko jej. Wiedziała, co Bóg chciał zrobić w niej, ale tego nie wiedział Józef.

    Racją Józefa było to, że Maryja mogła by zostać zniesławiona- uznana za cudzołożnicę i oddalona na margines społeczności. Jego świadomość pewnie nie ogarniała przedziwnej rzeczywistości, która „nie miała prawa się stać”.

    Nigdzie w Piśmie Świętym nie ma żadnych podobnych rzeczy. Nikt nie wyjaśniał czym jest poczęcie z Ducha Świętego. (owszem było w Iz że Panna porodzi syna, ale nikt do końca nie wiedział, co to jak to… była jakaś forma, ale czekała na treść, na urzeczywistnienie).

    Więc i Maryja nie miała na czym się oprzeć. Miała prywatne objawienie Anioła Gabriela i nic więcej. Nie miała możliwości- narzędzi, aby przekonać męża do swoich racji. Zdana była całkowicie na Boga. Nie wiedziała jak Bóg to zrobi i jaki los ją czeka.

    Potem już tylko był fakt, że płód, który stał się rósł i tajemnica początkowo ukryta stawała się coraz bardziej widoczna, aż stała się nie do ukrycia.

    Józef widzi coś, czego wolałby nigdy nie zobaczyć. Mierzy się z rzeczywistością dla niego po ludzku trudną.

    Dla niego są tylko dwa fakty dostępne:
    Maryja jest w ciąży.
    On się do niej nie zbliżał, więc na pewno nie jest ojcem.

    W związku z tym ma tylko dwie możliwości.
    1. Ujawnić fakt wspólnocie, która z pewnością potępi Maryję jako cudzołożnicę i nawet, jeśli wspólnota nie ukamienuje Maryji (kamieniować można było kobiety cudzołożne tylko wówczas, gdy zeznało przeciw niej dwóch świadków- a ściślej dwóch mężczyzn- w przypadku Maryji świadków takich nie mogło być ) to na pewno wyłączy ją z tej wspólnoty na tyle, że skaże ją na margines i ostracyzm społeczności Nazaretu.

    2. Druga możliwość to ukryć ten fakt cudzołóstwa przed wspólnotą i oddalić Maryję w tajemnicy przed wszystkimi, aby w ogóle fakt ciąży nie ujrzał światła dziennego. Józef decyduje się na potajemne wręczenie listu rozwodowego Maryji i odesłanie ją do „sprawcy ciąży”. W tym wyrażała się Jego sprawiedliwość jak czytamy: „Józef był człowiekiem sprawiedliwym”

    W taki też sposób chronił Maryję przed ostracyzmem wspólnoty Nazaretańskiej.

    Józef był głęboko dotknięty,całym tym wydarzeniem, które przekreślały wszystkie jego marzenia i pragnienia życia z piękną i ukochaną kobietą. To była najgłębsza ciemność. Ocean ciemności.

    Musiał oddać coś, czego nie zdołał posiąść choć pragnął całym sercem. To zraniło go śmiertelnie. Zapadł w sen- niczym śmierć.

    W tej głębi ciemni ukazuje się anielskie światło i głos mówiący: Józefie synu Dawida (przywrócona godność i tożsamość wybranego rodu, rodu zapowiadanego Mesjasza, Króla Królów)… nie lękaj się wziąć do siebie „twej małżonki”… (nikt, żaden mężczyzna jej nie posiadł) bo z Ducha Bożego jest to, co się w Niej poczęło…

    Józef zbudziwszy się wziął do siebie „swoją Małżonkę” i nie zbliżał się do niej, aż porodziła Syna.

    Serdeczne pozdrowienia dla bp Zbigniewa i wielkie dzięki, za ten blog, dzięki któremu, można się głęboko rozsmakować w Słowie Bożym i okruchach tekstów na niedzielę całego niemal roku. Niech Bóg bp błogosławi. Wszystkim zaglądającym na blog niech Bóg błogosławi w ten radosny czas BN.

    #7 Mariusz
  8. #6
    Grzegorzu, PRAWDA jest nakazem, powinnością czy propozycją w Twojej wierze? Próbując zrozumieć słowa twojego postu muszę zapytać Cię czy czy zostałeś stworzony jako święty, doskonały i bardzo dobry? Czy może nadal jesteś stwarzany przez Stwórcę? Chodzi mi o twoja duszę. W jakim stanie Stwórca stworzył twoją duszę w chwili twojego poczęcia? Słyszałeś zapewne modny slogan.”Nikt nie rodzi się świętym, świętym się staje”. Czy jesteś za teologią stawania się a nie bycia?
    Wyobraź sobie, że i ja dostałem dziecię/Piotr/, które już od dwudziestu jeden lat patrzy mi w oczy nic nie mówiąc. „Słyszę” jego patrzenie na tyle ile jestem w łasce uświęcającej. Wiem, że w teologi nowoczesnej liczy się tylko subiektywne objawienie. Objawienie zewnętrzne/obiektywne/ jest pozbawiane sensu na rzecz utopijnej fantazji ubóstwienia człowieka. Co takiego to dziecię opowiedziało o Tobie? Jaką prawdę odkryłeś w tej opowieści.
    Piotr nieustanie opowiada mi jaki jestem. Opowiada mi, że jestem bo on jest.
    Grzegorzu, ja jestem tylko dlatego, bo on jest ze mną. Ja jestem/żyję/, bo on jest materialnie gorszy ode mnie.
    Czy wiesz o czym próbuje mówić? Alienujemy się już tyle stuleci biblijnym, Bożym Narodzeniem i wciąż wracamy sentymentalnie do ubogiego żłóbka w historycznym Betlejem. Pamięć to skarb ale sama pamięć pozostawiona na obrzeżach współczesności jest jak zamknięta księga dla czytającego lub wygaszony ekran przyszłości/wieczności/.
    Piszesz niejako, że nie potrzebujesz uprzedzającego autorytetu Boga. Niejako wystarczy ci twoje własne doświadczenie Boga. Wystarczy ci „autorytet” samej opowieści o tobie? Czy aby na pewno ci wystarczy wiara bez absolutu?
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. Czcigodny Ojcze Biskupie …
    Pozdrawiam i dziękuję, bowiem Światło, to Życie …
    … „Słowo, było na Początku”….
    … to, Słowo …
    … „ doświadczamy, że nie potrafimy”. Ks. Bp
    To, niestety prawda, której i ja doświadczyłam w poszukiwaniu … w staraniu, się … w tym, Bogu „swoim” z siebie oddawaniu wszystkich myśli … całej Miłości… całej doskonałości.
    Bóg, Ojciec Dobry, kiedy w Swej Łasce dotyka człowieka Światłem Darów Swojego Ducha, pozwala mu „doświadczyć”/poznać że, sam człowiek, nie nie potrafi, nic.
    Dziś, czas Bożego Narodzenia Jezusa.
    Dziś, kolejny raz przyszedł Bóg Jezus.
    Jak, Ciebie przyjmę … Jezu ?
    Na ile, pozwolę … ? …a, Ty będziesz Światłem dla moich ciemności!
    Panie, Ciebie … jednak oczekuję serca pragnieniem … pomyślałam, Ty także czekasz … już, wcześniej czekałeś. Dajesz Siebie w „Drugim” … tego, chcesz.
    Jesteś, Światłem … przyszedłeś … Słowem Dobrej Nowiny na dziś, gdy czytam: „Człowiekowi wpatrzonemu w siebie, Bóg proponuje się sam – i czyni to w przedziwny sposób. Staje się Dziecięciem, które rodzi się i w swojej bezradności jest wpatrzone w „drugiego”. Jest wpatrzone w Ojca ale jest wpatrzone w tych, którzy stają obok Niego. Jest wpatrzone w życzliwych i przyjaznych i jest wpatrzone w tych, którzy przyjdą z innymi zamiarami. Patrzy na wszystkich oczami Boga i widzi każdego człowieka, jako kogoś, w kim Bóg ma upodobanie. Tak też uczy nas, abyśmy patrzyli na siebie z upodobaniem.” … Ks. Bp
    To Słowo, stało się Światłem dla mnie. Byłam dziś słaba, napisałam tak źle o sobie, a Pan … Słucha Modlitwy.
    danuta

    #9 miłosierna samarytanka
  10. #8
    Januszu
    Przywołujesz stwierdzenie: „Nikt nie rodzi się świętym, tylko się nim staje”, częściej mówi się o chrześcijaninie.
    „(Jezus) 4 wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. 5 Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. 6 Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» 7 Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział». 8 Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał». Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». 9 Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». J 13, 4-9
    Pierwsze doświadczenie umywania nóg i rąk i głowy ma dziecko poczęte, żyjące w łonie matki.
    Jest jedynie biorcą, doświadcza miłości bez możliwości wyrażenia jakiejkolwiek wdzięczności, żyje całkowicie z matki.
    Nie wystarcza to jednak, aby urodził się chrześcijanin.
    Nasza Misia i Wasz Piotr są rówieśnikami. Żyją w łonie naszych rodzin 21 lat, Żyją, aby w nas mogło narodzić się nowe życie, nie z ciała, ale z Ducha Świętego. Tyle muszą się nacierpieć, dla naszego nawrócenia.

    #10 grzegorz
  11. #8
    Januszu,
    Pytasz czy PRAWDA jest nakazem, powinnością czy propozycją?
    Prawda o mnie, o Tobie to zamysł stworzenia, grzech i odkupienie.
    Prawda o Bogu to Jego miłość skierowana do człowieka w całej tej historii.
    Wszystko to już się zdarzyło, ale myśmy to odrzucili, nie przyjęli:
    „10 Na świecie było [Słowo],
    a świat stał się przez Nie,
    lecz świat Go nie poznał.
    11 Przyszło do swojej własności,
    a swoi Go nie przyjęli.” J 1,10-11
    Owszem wychowujemy się w poczuciu pewnych obowiązków i je wykonujemy. Dotyczy to zarówno codziennych praktycznych spraw, jak i sfery religijności. Możemy opiekować się swoimi dziećmi z poczucia obowiązku rodzicielskiego i nie jest to jakieś złe. Rozsądek również nakazuje wiarę w siłę nadprzyrodzoną, czy to nieosobową, czy Boga Stworzyciela itp. Wypełnianie tych obowiązków podnosi również poczucie własnej wartości,zaspokaja pewną potrzebę sprawiedliwości czy to społecznej, czy indywidualnej.
    Gdyby jednak nie było miłości między nami i Misią, czy Waszym Piotrem jak wyglądałoby wtedy nasze życie? Jak ono wygląda, gdy tej miłości czasami zabraknie?
    Miłości jednak nie da się narzucić jako obowiązku, jest propozycją do przyjęcia lub odrzucenia. Do tych wyborów stajemy codziennie i są w nich również porażki.
    Słyszymy dziś fragment Listu Janowego :
    „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.” J 1,8-9
    Przestrzeń, w której się poruszamy, rozpięta jest miedzy tymi dwoma zdaniami.
    Misia uczy nas zwracać się do wierności Boga, gdy zabraknie własnej i uczy brać Jego sprawiedliwość zamiast upierać się przy swojej.

    #11 grzegorz
  12. #10,#11
    Grzegorzu, „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego”.
    Grzegorzu, Wasza Misia i nasz Piotr są głosem Prawdy o nas. „Narodziłem się po to by dać świadectwo Prawdy”. Nasze dzieci dają nam najwspanialsze świadectwo naznaczone swoją rzeczywistością już ponad dwadzieścia lat. Dzień w dzień. Noc w noc. Nieustanie „kerygmatyzują” nas sobą. Piotr choć nic nie „mówi” a jednak przemawia do nas tym kim JEST. Kim właściwie on JEST i czy w ogóle JEST? Dla bardzo wielu wierzących z duchem tego świata jest tylko „zdechlakiem”. Taka ocena/poczucie/ nic nie zmienia bo Piotr JEST moim umiłowanym synem nie dlatego, że tak mi się widzi lecz JEST po to bym poznał Prawdę o sobie. On się narodził by nieustanie dawać mi świadectwo Prawdy. Chodzi o Prawdę z dużej litery. Chodzi o Prawdę, która „uosobniła” się w Jezusie Chrystusie.
    Grzegorzu, nie ma znaczenia nasze poczucie czy uczucie Prawdy w konfrontacji z realną rzeczywistością naszych dzieci.
    Pytanie jest czy to nasza rzeczywistość jest prawdziwa czy może to one żyją w Prawdzie? Prawda uniwersalna/naturalna/ jest nakazem, obowiązkiem i powinnością rozsądnego człowieka.
    Uniwersalizm katolicki jest najpierw naszym obowiązkiem a potem innych. Nie da rady pogodzić wiarę w Boga i człowieka bazując tylko na uczuciowej zmysłowości. Rozum szuka dogmatów Prawdy Objawionej w Jezusie Chrystusie. Dogmat to Prawda objawiona zdefiniowana dla nas. Tu nie chodzi tylko o Jezusa z Nazaretu ale i o Chrystusa z Nazaretu.
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. …”Tak też uczy nas, abyśmy patrzyli na siebie z upodobaniem.” … Ks.Bp
    Osobiście, mam trudności by na wszystkich ludzi patrzeć z upodobaniem…po prostu sądzę niestety zbrodniarzy, krzywoprzysięzców, łobuzów i ludzi złej woli…
    Zdaję sobie sprawę,że jedynym sprawiedliwym sędzią jest Pan Bóg ale każdy ma jakieś odczucia co do postępowania innych i właśnie ja też mam pewne odczucia…
    Życzę sobie i Wam spojrzenia na drugich, jak sam Jezus Miłosierny…

    #13 niezapominajka
  14. #13
    Niezapominajko, dla mnie każdy człowiek godzien jest najwyższego szacunku. Nie należy człowieka jako człowieka osądzać a broń boże potępiać. Takie prawo ma tylko Stwórca bo każdy człowiek jest Jego dziełem.
    Natomiast jeśli chodzi o złe myśli, złe słowa i złe czyny konkretnego człowieka to jak najbardziej mamy wręcz moralny obowiązek jednoznacznie osądzić zło i je potępić. Taka postawa wymaga nie przeciętnej odwagi i religijnej świadomości osoby wierzącej w ład moralny jako owoc religii.
    Moralność zawsze jest na służbie świętej religii katolickiej. Dziwi mnie współczesny zakaz osądzania zła istniejącego w nas i wokoło nas. Wynika on zapewne z teologicznego trendu stawania się nowym człowiekiem.
    janusz

    #14 baran katolicki
  15. #14
    Januszu,
    „trendy” współczesnego kościoła idą w tym kierunku aby oceniać czyny człowieka , a nie samego człowieka
    np. Adamie,Ewo, nie występuję przeciwko tobie ale temu, co zrobiłeś/łaś/…
    …Nowym człowiekiem stajemy się wtedy, kiedy mamy w sobie miłość do drugiego i serce miłosierne, oraz i przede wszystkim gdy poznajemy i przyjmujemy Prawdę Objawioną, która jest sensem i celem życia / tak jak pisałeś /…
    … Tak mi się wydaje…

    #15 niezapominajka
  16. #15
    Niezapominajko, nie raz tu na blogu oberwałem za „osądzanie” myśli, słów czy czynów poszczególnych blogowiczów. Weźmy np. Basię/basa/. Ileż to razy zaiskrzyło między nami z tego powodu. Zapewne zabrakło mi osobistej wrażliwości na otaczający mnie świat. Narodzić się na nowo to znaczy dać świadectwo PRAWDZIE. Ukochać PRAWDĘ, żyć PRAWDĄ, głosić PRAWDĘ, bronic PRAWDY a jak zajdzie potrzeba za PRAWDĘ oddać doczesne życie. Tylko PRAWDA objawiona i przekazana nam w wierze świętego Kościoła rzymskokatolickiego jest PRAWDĄ absolutną/boską/.
    janusz

    #16 baran katolicki
  17. I ten moze:
    „Jeśli usłyszysz kiedykolwiek z ust własnych czy kogoś innego teksty:

    – To twoja wina,
    – Znam się na tym, przecież mam studia (gdy nie ma o tym pojęcia),
    – Badania? To jakieś bzdury!,
    – Wszyscy się kłócą, więc czemu się czepiasz?

    to wiedz, że właśnie w jednej chwili połączono ofiarę, ignoranta, głupka, lenia i przeciętniaka, i wówczas niech włączy Ci się czerwona lampka, bo wszedłeś w nieodpowiednią mentalność. Stać Cię na więcej i potrzebujesz innego myślenia, by to osiągnąć.”

    #17 Jurek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php