Kontekst radości (3. Ndz Adwentu – 181216)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Trzecia Niedziela Adwentu to Niedziela zwana „Gaudete”: Radujcie się! Czytamy bowiem z Księgi Sofoniasza słowa wzywające do radości.

Wyśpiewuj, Córo Syjońska!
Podnieś radosny okrzyk, Izraelu!
Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem!  

To wezwanie do radości zostanie podjęte i proklamowane z Listu św. Pawła do Filipian

Radujcie się zawsze w Panu;
jeszcze raz powtarzam: radujcie się!
Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność:
Pan jest blisko!

To wezwanie do radości to nie jest taki prosty imperatyw, w skutek którego człowiek miałby się cieszyć i radować.

Nie jest to też zachęta do byle jakiej radości. Nie chodzi o to, aby człowiek cieszył się dla samej uciechy i rozrywki. Chodzi o wprowadzenie go w głąb prawdy o samym sobie. Tym samym odkrycie fundamentu istnienia człowieka i racji jego działania, które gwarantują mu niezmąconą radość i pokój.

W tym prorockim wezwaniu jest też obietnica, że taka prawda o człowieku może się w nim spełnić. Będziesz się cieszyć i radować.

Kontekst historyczny proroctwa Sofoniasza

Kontekst historyczny, w jakim prorok Sofoniasz wypowiedział te słowa to czas między dwiema fazami tego wydarzenia, które ogólnie nazywam wygnaniem babilońskim. Ujmując w sposób uproszczony możemy to tak przedstawić:

Pierwsza faza to najazd Asyryjczyków, który doprowadza do zniszczenie północnej części Izraela i upadku Samarii (722 przed Chr.) za panowania Sargona II. Wtedy miała miejsce pierwsza deportacja elity Królestwa Izraelitów do Asyrii.

Druga faza tego wygnania dokonuje się 136 lat później i dotyczy Królestwa Południowego – Judy i Jerozolimy, która zostanie zdobyta przez Nabuchodonozora (586 przed Chr.). Ma wtedy miejsce przesiedlenie do Babilonu.

W międzyczasie w Królestwie południowym, czyli w Judzie ma miejsce reforma Króla Jozjasza – po odnalezieniu Księgi Prawa. Jest to swoisty zryw moralny zmierzający do odnowienia życia narodu wybranego. Nie idzie to łatwo. Nie przynosi też oczekiwanych owoców.

Zapowiedź kary i obietnica nowości

Prorok Sofoniasz działa w czasie przed reformą i otwierającym reformę. Mając na uwadze dotychczasowe nieprawości Narodu Wybranego wygłasza mowy wzywające do nawrócenia. Mówi o dniu Pańskim, który niechybnie nadejdzie, by karać i w ten sposób oczyszczać Naród Wybrany z jego bałwochwalstwa i praktykowania niesprawiedliwości społecznej.

W tym kontekście pojawiają się też hymny pochwalne pełne obietnic nakreślające perspektywy życia po tym oczyszczeniu Są to teksty trzeciego rozdziału, z którego pochodzi fragment czytany dzisiaj (3, 14-17). Jest to przepiękna wizja nowego życia w społeczności oczyszczonej z grzechu. [niektórzy uczeni uważają, że zostały napisane już po powrocie z wygnania].

Prorok jest więc jest świadom nadchodzącej kary ale jest też świadom, że ta kara ma na celu oczyszczenie i wprowadzenie ludu do życia w jedności z Bogiem i z Jego przykazaniami. Dlatego powtarza się zapewnienie: Pan jest pośród ciebie.

Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela; Król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego.

Owego dnia powiedzą Jerozolimie: «Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce!» Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie, Mocarz, który zbawia

Co z tego wynika dla nas ?

Czasem musi dziać się w historii naszego życia inaczej, niż my planujemy. Nawet w tym, co my mamy na maśli jako dobre, a zwłaszcza lepsze – ale według nas.

Nie zawsze nasze pojęcie o tym co dobre czy lesze oznacza prawdziwe dobro.

Trzeba więc stawiać sobie pytanie, czy człowiek ma w sobie prawdę i moc, by przeżywać swoje życie w harmonii, pokoju, wspólnocie w każdych okolicznościach. Nawet jeśli coś zewnętrznie nie przebiega po jego myśli. Człowiek ma swoją koncepcję pomyślności i czasem nie chce się od niej odwrócić. Stąd też rodzą się podziały, antagonizmy, spory i wojny. Mamy różne pojęcia pomyślności.

Prorok wzywa do radości, świadom tego, że za jakiś czas będzie katastrofa. Mówi jednak: Nie bój się, bo pośród trudnych i bolesnych wydarzeń, które cię czekają, będzie z tobą Pan, Król. Święty Izraela

Kto tę prawdę przyjmie, w nią uwierzy i pozwoli się prowadzić nie zachwieje się, kiedy przyjdą trudności.

Święty Paweł

Święty Paweł w Liście do Filipian obwieszcza, tym, kto przeszedł największe doświadczenie jest Jezus Chrystus. Ukrzyżowany, ale Zmartwychwstały. W Nim dokonało się największe zmaganie. On umarł i zmartwychwstał nie po to, żeby nam coś z naszego życia polepszyć, ale po to, abyśmy umieli przeżywać dobro, radość i pokój niezależnie od okoliczności. On jest tym, na którym dokonało się największe nieszczęście, największa niesprawiedliwość. W oczach ludzkich katastrofa, przedziwny sąd z wyrokiem krzyża.

Ale właśnie w tych okolicznościach stał się pokojem, pojednaniem. Po to stanął wśród nas i pozostał pośród nas w swoim Słowie (jako Wcielone Słowo) i w Sakramentach, byśmy czerpali z Jego pokoju i Jego radości. To jest ten pokój, o którym św. Paweł mówi w czytanym dziś fragmencie Listu do Filipian, że jest to Pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, ludzkie kalkulacje.

Ten pokój staje się tam, gdzie człowiek godzi się na to, że może być i dziać się inaczej, niż on sam chciałby dla siebie. Ten pokój i ta radość stają się tam gdzie człowiek potrafi przeżywać konsekwencje swego grzechu patrząc na Jezusa, który jest w Jego życiu, i nawracać się, żyć w nawróceniu. Ten pokój będzie strzegł waszych myśli, waszego wnętrza

Po to przychodzimy do kościoła na liturgię; po to przeżywamy Adwent, potem Boże Narodzenie i cały rok liturgiczny, aby uczyć się tej prawdy i przeżywać Paschę obecności Pana w naszym życiu i z niej się radować.

Pozdrawiam i życzę prawdziwej adwentowej radości

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

11 komentarzy

  1. „Chodzi o wprowadzenie go w głąb prawdy o samym sobie. Tym samym odkrycie fundamentu istnienia człowieka i racji jego działania, które gwarantują mu niezmąconą radość i pokój”.
    Prawda o mnie jest tak piękna jak łaska uświęcająca, która daje nieocenioną radość i pokój mojej duszy. Bez łaski uświęcającej jestem tylko falsyfikatem stwórczym mniej lub bardziej zmałpowanym przez szatana. Tym fundamentem mojego istnienia i gwarancją nieustannej radości i pokoju jest stan łaski uświęcającej jako rzeczywistość boska dla mnie dokonana teraz i na wieki wieków. Amen.
    janusz

    #1 baran katolicki
  2. Proszę pozwolić, że tutaj odpowiem Grzegorzowi na trzy posty z poprzedniego wpisu. W jakim sensie jest to kontynuacja tego co napisałem powyżej. Grzegorzu, czy wieczność można „uczasowić” lub czas uwiecznić? Jeśli Wcielenie „uczasawia” Boga to rzeczywistość takiej wiary może być „drogą” pojmowaną jako czas nie dokonamy. Musi być również faktem pojmowanym jako znak rzeczywistości przyszłej. Jeśli zaś Wcielenie Syna Bożego nie zmienia Jego natury boskiej to tak wiara jest realną rzeczywistością duchowej transcendencji w człowieku. Trzeba nam pamiętać, że dla ducha człowieczego nie ma barier czasoprzestrzennych. Chodzi o to czy wiara jest drogą do „wiedzy” czy też „wiedzą” na drodze ku wieczności? Zdaję sobie sprawę jak trudno jest zweryfikować obiektywnie.
    Grzegorzu w #54 piszesz, że „rodzimy się z łaską i z grzechem”. Czy możesz swoją tezę poprzeć Magisterium Kościoła Rzymskokatolickiego”? Z tego co ja wiem to przychodzimy na ten świat bez stanu łaski uświęcającej. Jest to skutek grzechu Adama/grzech pierworodny/.
    Tylko Pan Jezus Chrystus i Najświętsza Maryja Panna zostali poczęci i narodzili się bez grzechu pierworodnego. My wszyscy potrzebujemy chrztu, który zgładzi grzech pierworodny i uposaży duszę w rzeczywistość łaski uświęcającej. Na chrzcie świętym Duch Święty wstępuje do duszy, nadając jej znamię piękności. Ten trwały stan piękności duszy, jako skutek mieszkającego w niej Ducha Świętego nazywamy łaską uświęcającą. Wszystkie nasze dobre uczynki dokonane w grzechu ciężkim mają tylko wartość doczesną/ludzką/. W wieczności nie istnieją. Są „zdeponowane” w duchowym sejfie do, którego kluczem jest łaska uświęcająca. Chodzi o to by łaskę uświęcającą widzieć na samym początku chrzcielnej drogi katechumena. Nikogo nie nawrócą nasze dobre uczynki pozbawione łaski uświęcającej. Co jedynie dodaną nam chwały a nie Ojcu, który w Niebie jest Bogiem.
    janusz

    #2 baran katolicki
  3. Błogosławiony Pokój Boży w nas , ułatwia życie i relacje międzyludzkie…
    .. Kiedy jestem zdenerwowana różnymi sytuacjami, trudno mi zachować pokój ducha. jestem wtedy pod wpływem niedobrych emocji ale… dzięki Bogu , po ochłonięciu i zwróceniu się o pomoc Bożą, dostaje ducha przebaczania i zgody…
    …”Ten pokój staje się tam, gdzie człowiek godzi się na to, że może być i dziać się inaczej, niż on sam chciałby dla siebie. Ten pokój i ta radość stają się tam gdzie człowiek potrafi przeżywać konsekwencje swego grzechu patrząc na Jezusa, który jest w Jego życiu, i nawracać się, żyć w nawróceniu. Ten pokój będzie strzegł waszych myśli, waszego wnętrza…”

    #3 niezapominajka
  4. „Nie bój się, bo pośród trudnych i bolesnych wydarzeń, które cię czekają, będzie z tobą Pan, Król”.
    „Kto tę prawdę przyjmie, w nią uwierzy i pozwoli się prowadzić nie zachwieje się, kiedy przyjdą trudności.”

    Miałem wiele razy w życiu ciemne noce wiary, kiedy spotykały mnie sytuacje bez wyjścia.

    Bardzo trudnym doświadczeniem dla naszego małżeństwa, było przyjmowanie dzieci. Mamy ich czworo. Natomiast najtrudniejsze było przyjęcie trzeciego, a potem czwartego dziecka. Był to czas najgłębszej ciemności. Nigdy jednak wcześniej nie doświadczyliśmy tak skutecznie Bożej Obecności, jak wówczas. Wyrażała się ona na różne sposoby. Poznałem siłę Kościoła jako wspólnoty ludzi wiary. Samo poczęcie i zrodzenie naszych dzieci było dla nas wydarzeniem prorockim. Kiedy wracam do tych wydarzeń myślami i próbuję to jakoś układać, mam poczucie, że to był czas, kiedy znaleźliśmy się w samym centrum Czegoś Wielkiego, niezrozumiałego. Dla wielu, również prezbiterów, było to niezrozumiałe, że poczęliśmy dzieci i powinniśmy się cieszyć, bo to wspaniałe. Więc żona po takich rozmowach zamiast być pocieszana wpadała jeszcze głębiej w ciemność. Byli jednak tacy prezbiterzy,którzy okazali się łagodni i dobrze nas prowadzili służąc przez wyrozumiałą cierpliwość, udzielając sakramentu namaszczenia chorych, wskazując na pomoc również ludzką- terapeutyczną.

    Dopiero rodząc te dzieci odzyskiwaliśmy samych siebie i radość i pokój i tak trwamy 18 lat w małżeństwie.

    Chciałbym powiedzieć, że rodzicielstwo było dla nas doświadczeniem umierania. Paradoks życia polega jednak na tym, że o ile dla nas krzyżem było przyjmowanie dzieci, o tyle dla mojego brata krzyżem jest to, że od lat starają się z żoną o możliwość przyjęcia życia i nic.

    Problemy moje i brata można by było rozwiązać zgodnie z ludzkimi kalkulacjami. Mogli byśmy się odwrócić od Boga i np. się obezpłodnić (antykoncepcyjnie), a mój brat mógłby z żoną skorzystać z in vitro. W naszym przypadku byli byśmy jak oni(bezdzietni), a oni jak my (wielodzietni- choć zamrożeni- przynajmniej w jakiejś części).

    Idziemy drogą czci dla życia. A cześć ta obejmuje całą duchowo-cielesną egzystencję. Idziemy ufni, że to, co nas spotyka, ma sens.
    Choć ciemności, nas nie oszczędzają.

    „Kto tę prawdę przyjmie, w nią uwierzy i pozwoli się prowadzić nie zachwieje się, kiedy przyjdą trudności.”

    #4 Mariusz
  5. #2
    Januszu
    1. Wcielenie nie „uczasawia” Boga, w ogóle nie zmienia Jego natury, bo jest ona niezmienna. Więc, wcielenie od początku leżało w zamyśle Boga co oddaje Jan:
    „1 Na początku było Słowo,
    a Słowo było u Boga,
    i Bogiem było Słowo.
    2 Ono było na początku u Boga.
    3 Wszystko przez Nie się stało,
    a bez Niego nic się nie stało,
    co się stało. ” J 1,1-2
    Jednakże Wcielenie „uwiecznia” jak piszesz nasz ludzki czas, jest bramą do wieczności.
    Pisze dalej Jan:
    «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. 8 Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami2, a nie posłuchały ich owce. 9 Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę.” J 10,7a-9
    Owo wchodzenie przez bramę jest drogą, procesem odbywającym się we wnętrzu człowieka zwracającego się do niezmiennego w swej naturze Boga.
    Jeśli chodzi o nauczanie Kościoła dotyczące zbawienia nieochrzczonych a w szczególności dzieci nienarodzonych a zmarłych przeczytaj np.krótkie opracowanie:
    „ZBAWIENIE DZIECI NIENARODZONYCH. ŚWIADOMOŚĆ
    WSPÓŁCZESNEGO KOŚCIOŁA”
    dk Jacek Jan Pawłowicz
    Kilka uwag może kierunkować nasze myślenie w tej kwestii”
    -Byłoby wysoce niegrzecznie wobec naszego Pana wyznaczać mu komu może udzielać swej łaski a komu nie, a w szczególności w przypadku niemowlaków
    -Stawianie Chrztu, jako koniecznego warunku zbawienia wyrzucałoby z Nieba np. Apostołów, co owo twierdzenie czyni wielce ryzykownym
    -Powyższe nie ujmuje nic znaczeniu i ważności tego Sakramentu a jedynie wskazuje na jego służebną rolę wobec Bożego planu zbawienia.
    -Aby na Chrzcie Duch Święty mógł uzyskać wstęp do wnętrza człowieka, lub jak piszesz do duszy, Sakrament musi być przyjęty świadomie, z wiarą.Jeśli tego nie ma , często wyrasta człowiek ochrzczony i niewierzący, zamknięty na łaskę Bożą.
    -Może się jednak zdarzyć i tak, że człowiek nieochrzczony poznaje Boga dzięki światłu, świadectwu niesionym przez chrześcijan lub tych, których Pan Bóg wybrał. Są to zamysły i drogi Boże , gdzie nasze oceny i sądy muszą ustąpić Jego miłosierdziu. W ten sposób realizuje się powszechność Kościoła, jego katolicki charakter.

    #5 grzegorz
  6. #5
    Grzegorzu, napisz jak Ty doświadczasz radości.
    Lubie czytać Twoje komentarze, ale w odniesieniu do tego, co pisze Ks Biskup.

    Pozdrawiam i życzę błogoslawionych Swiat Narodzenia Pańskiego
    Dobrych Swiat życzę też Ks Biskupowi oraz wszystkim tu zaglądajacym

    #6 Klara
  7. #6
    Grzegorzu, piszesz, że „Byłoby wysoce niegrzecznie wobec naszego Pana wyznaczać mu komu może udzielać swej łaski a komu nie, a w szczególności w przypadku niemowlaków”.
    Nie mam zamiaru być niegrzeczny wobec Pana Jezusa Chrystusa, który naprawił Sobą to co zniszczył Adam. Na szybkiego powiem tylko, że rzeczywistość łaski uświęcającej jest tożsama z rzeczywistością chrzcielną. Nie można zrozumieć chrztu świętego bez zrozumienia łaski uświęcającej. Jeśli chodzi chodzi o zbawienie dzieci nienarodzone/nie ochrzczone/ to rzeczywiście nasze doczesne kalkulacje mają tylko zasięg czasowy.
    Jedno jest pewne, te święte maluchy poczęte zostały w zamyśle Stwórcy jako byty doskonałe, piękne i bardzo dobre.
    Grzech Adama poraża człowieka tylko w wymiarze doczesnym to znaczy skutkuje generalnie na nasze ciało i duszę. Nie dotyka jednak ducha człowieka, który wciąż ma do dyspozycji swoją duszę i ciało w gorszym/grzesznym/ „gatunku”.
    Grzech pierworodny jest fundamentalną rzeczywistością różnie widzianą w chrześcijaństwie nowoczesnym/ekumenicznym/. Chodzi o stopień „porażenia mózgowego” w wierze rzymskokatolickiej, prawosławnej i protestanckiej.
    Luteranie uważają, że grzech pierworodny doszczętnie zniszczył naturę człowieka pozostawiając mu tylko łaskę rozumianą jako zewnętrzne opakowanie.
    Rzymscy Katolicy wierzą, że natura człowieka jest mocno porażona ale jest wstanie przy pomocy łaski uświęcającej samodzielnie funkcjonować.
    Natomiast Prawosławni pośrodkują te dwie tezy. Z tego co wiem to nie ma dogmatu odnoście pojmowania grzechu pierworodnego. Jest tu przestrzeń otwarta na naukową debatę.
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. #6
    Klaro,
    Dzięki za tą uwagę, bo chyba trochę się zapędziłem w dyskusji z Januszem 🙂
    Nie jestem bardzo ekstrawertyczny, więc radość bardziej przeżywam jako pokój ducha , aniżeli emocje.
    Jednak to, co jest mi najbardziej pomocne, to przyjmowanie ważności drugiego człowieka wobec mnie. Przychodzenie do mnie Słowa w poprzez tych, z którymi mieszkam, poprzez tych z którymi pracuję czy spotykam się towarzysko pozwala mi widzieć Go bardzo blisko. Zwłaszcza, szczególnie wtedy, gdy są to trudna spotkania, rozmowy, sprzeczki czy dyskusje. Zawsze mam Go przed oczami, mogę się na nim oprzeć, nie muszę wkręcać się w udowadnianie moich racji gdy widzę zabetonowanie się drugiej strony.
    W trudnych momentach, które zdarzają się w pracy, mam siłę iść dalej pracując jak potrafię najlepiej.
    Ostatnio dostałem służbowego maila z uwagami co do pewnego projektu i fragmentem: Łk 14,28-31 jako pewnego rodzaju uzasadnieniem.
    Zupełnie inaczej wygląda teraz ta praca!
    Takie codzienne radości… jest ich naprawdę wiele!

    #8 grzegorz
  9. Drodzy Blogowicze,
    serdecznie życzę Wam na te Święta Bożego Narodzenia, by Syn Boży, rodził się w nas codziennie na nowo od samego rana, na całe dobre dni radosne i te w Nowym Roku. 🙂

    #9 niezapominajka
  10. Szczęść Boże Ojcze Biskupie.
    Wszystkich pozdrawiam.
    Ksiądz Biskup, w Swoim komentarzu wskazał że: „Chodzi o wprowadzenie go w głąb prawdy o samym sobie. Tym samym odkrycie fundamentu istnienia człowieka i racji jego działania, które gwarantują mu niezmąconą radość i pokój.
    W tym prorockim wezwaniu jest też obietnica, że taka prawda o człowieku może się w nim spełnić. Będziesz się cieszyć i radować.”
    W refleksji nad Słowem Dobrej Nowiny odkrywam jak jednak, częsty we mnie samej „powód” do smutku powstaje nie z samego niedostatku materialnego, lecz tego braku, który jest w Duszy brakiem, jakby z nienasycenia jej … niedogonienia … nie pójścia, za Poznaniem Słowa …Głosu od Boga. I nie ma na taki stan recepty.
    Radość, to każdy gest przyjaźni, zaufania, szczerości … otwartości serca, taki moment, gdy potrafię przebaczyć i przyjąć Miłość. Tak myślę.
    Tylko życie posłuszne Bożemu wezwaniu czyni Duszy spokój … a, człowieka zaprowadzi ku spełnieniu … pełni i radości. Pomaga uwierzyć w obietnicę, a wtedy łatwej podnieść się, pokonać niebezpieczeństwa. Staraniem całego ciała i myśli „chcę” wyrwać się z niedowiarstwa, „chcę” zagłuszyć wszelkie podszepty.
    Są chwile trudne, nie mam na myśli grzechu, lecz przeszkody jak właśnie opuszczenie, samotność, oddalenie, nieumiejętność wzbudzenia modlitwy … one potrafią pozbawić przyjemności i radości z doświadczenia Wiary. Zwyciężanie dla Bożej Chwały dla przyjęcia Boga oddania siebie w Jego Ramiona to spełnienie się Bożej Obietnicy.
    Dziękuję, za Naukę i przypominanie, że:… „Po to stanął wśród nas i pozostał pośród nas w swoim Słowie (jako Wcielone Słowo) i w Sakramentach, byśmy czerpali z Jego pokoju i Jego radości. To jest ten pokój, o którym św. Paweł mówi w czytanym dziś fragmencie Listu do Filipian, że jest to Pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, ludzkie kalkulacje.
    Ten pokój staje się tam, gdzie człowiek godzi się na to, że może być i dziać się inaczej, niż on sam chciałby dla siebie. Ten pokój i ta radość stają się tam gdzie człowiek potrafi przeżywać konsekwencje swego grzechu patrząc na Jezusa, który jest w Jego życiu, i nawracać się, żyć w nawróceniu. Ten pokój będzie strzegł waszych myśli, waszego wnętrza.” Ksiądz Biskup.

    Czcigodny Ojcze Biskupie, na Czas Radości z Narodzenia Pana Jezusa, życzę Bożej Łaski prowadzącej Duszę w Radości do Nieba, Spokoju i zdrowia … wszystkiego najlepszego.
    Błogosławię Czcigodnemu Ojcu na Nowy Rok.
    Łączę życzenia wszelkiej Bożej Dobroci dla Wszystkich goszczących w E-ROZMOWACH
    danuta

    #10 miłosierna samarytanka
  11. #8
    Grzegorzu, dziękuję za budujące świadectwo wiary.
    Wydaje mi się jednak, ze często dajemy się wkręcać w udowadnianiu swoich racji nawet w sprawach religijnych. Dzięki Tobie uświadomilam sobie, ze mialam takie sytuacje w pewnej relacji. Zbyt szybko wycofuje sie z trudnych dyskusji.
    Chyba mam problem, z przyjmowaniem /jak napisaleś /- ważności drugiego człowieka wobec mnie.
    Tak wiec Twoje świadectwo uświadomilo mi moją PYCHE.
    W tym roku szczegolnie oczekuję na Boże Narodzenie w moim sercu i w moim środowisku.

    Dziękuję

    #11 Klara

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php