Kolejny Adwent w naszym życiu. W życiu Kościoła. Nowy rok liturgiczny. Nowe przygotowanie i czas przeżywania Tajemnicy Wcielenia ukierunkowanej na wypełnienie się Tajemnicy Paschalnej, a więc Bożego dzieła zbawienia człowieka.

Jest to kolejna okazja do tego, by odrywać się od naszych tylko ludzkich wyobrażeń, które łatwo uznajmy za najbardziej realne – bo nasze –  i zwróci się do rzeczywistości, który przychodzi spoza nas. Przychodzi jako obietnica działania Boga.

Oto nadchodzą dni,
kiedy wypełnię pomyślną zapowiedź,
jaką obwieściłem domowi izraelskiemu i domowi judzkiemu.

 

Pewność Obietnicy

Obok naszego doświadczenia, według którego kształtujemy nasze życie, jawi się Boża obietnica i zapewnienie, że „w nadchodzących dniach” ona zostanie spełniona mocą Boga i stanie się to według Jego zamysłu, który będzie kształtował nasze życie. U Jeremiasza spotykamy wielokrotnie to sformułowanie: „oto nadchodzą dni”. To wyrażenie występuje tutaj łącznie z drugim, charakterystycznym dla Jeremiasza zwrotem: „wyrocznia Pana” (na około 350 przypadków w całej Biblii blisko 200 wstępuje u Jr). Jest to wyraz zapewnienia co do prawdziwości obietnicy i bliskiej już gotowości Boga co do spełnienia zapowiedzianej obietnicy czy też jej nieodwołalności. Tak się stanie niebawem.

Co to będzie?

W owych dniach i w owym czasie
wzbudzę Dawidowi potomstwo sprawiedliwe;
będzie wymierzać prawo i sprawiedliwość na ziemi.

Czynić sprawiedliwość – żyć według Bożego Prawa

Gdy jest mowa o potomstwie wzbudzonym dla Dawida myślimy naturalnie o Jezusie, jako tym właściwym Potomku dawidowym. I dlatego też w kolejnym członie zdania mówi się, że to potomstwo czyli ten Potomek będzie „wymierzał prawo i sprawiedliwość”. Tak jest. Ale to nie jest jeszcze cała prawda. To może mieć szersze znaczenie, nie zacieśnione tylko do Potomka, lecz do potomstwa. W tym wspomniany członie zdania dalej jest bowiem mowa nie tyle o „wymierzaniu” prawa i sprawiedliwości (przekład BT), lecz o czynieniu prawa i sprawiedliwości (hbr.: asa miszpat we tzedakach). A więc nie tyle czy nie tylko zastosowanie prawa i reguły sprawiedliwości w stosunku do drugich, lecz w odniesieniu do samego siebie.

Jeśli to uwzględnimy, to jawi się trochę inna perspektywa. Nie chodzi bowiem wówczas w pierwszej linii o to, aby ktoś „dozorował” innych i innym „wymierzał” „prawo i sprawiedliwość”, lecz o to, by on czy raczej ono – a więc całe potomstwo – czyniło prawo i sprawiedliwość, czyli dostosowywało swoje życie do Bożego Prawa i Bożej Sprawiedliwości.

Nowość

Z obietnicy Bożej wyjawia się więc nowa rzeczywistość – możemy powiedzieć: nowy lud, który będzie miał nowe założenia co do pojmowania prawa i sprawiedliwości. Nie będzie to tylko regulacja społeczna tworzona przez ludzi (ewentualnie z jakimś tylko odniesieniem do Pana Boga), lecz zdecydowane i jednoznaczne związanie się z samym Bogiem. Co więcej przyzwolenie na to i nawet oczekiwanie tego, by Bóg był podstawą wszelkich regulacji  międzyludzkich, jak to się okaże w Osobie i działaniu Jezusa Chrystusa – Potomka Dawida, w którym my też stajemy się potomstwem Dawida. Dlatego też tak wspaniale kończy się to proroctwo:

To zaś jest imię, którym ją będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością.

Pozdrawiam

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

56 komentarzy

  1. Czyli prawo i sprawiedliwość to inaczej sumienie chrześcijanina. Tego, który został zanurzony w Chrystusa.
    Ale rodzi się pytanie, dlaczego tyle chrześcijan postępują jak wrogowie prawego sumienia.
    Dlaczego otrzymując tak wielki dar – żyją gorzej od tych, którzy tego daru nie otrzymali?
    Dlaczego celebracje Eucharystii wyglądają na dobrze przygotowana uroczystość a ludzie są względem siebie obcy obojętni czy zwyczajnie wchodzą i wychodzą.
    Dlaczego nie widać tej miłości, która spajała kiedyś chrześcijan?

    #1 Mariusz
  2. „Obok naszego doświadczenia, według którego kształtujemy nasze życie, jawi się Boża obietnica i zapewnienie, że „w nadchodzących dniach” ona zostanie spełniona mocą Boga i stanie się to według Jego zamysłu, który będzie kształtował nasze życie.”
    Ostatnio brakuje mi cierpliwości do samej siebie. Tyle lat nawracania się… Tyle lat poddawania się działaniu Boga… A ja wciąż nie mogę powiedzieć, że „czynię prawo i sprawiedliwość”.
    Wciąż wierzę, że Bóg może to we mnie sprawić, ale widocznie we mnie jest jakiś opór…
    Chociaż jest jeszcze jedna możliwość – moje wyobrażenie jaka to ja powinnam być i jak mam „czynić prawo i sprawiedliwość” jest inne od wyobrażenia Boga.
    Potrzeba mi cierpliwości i umiejętności odkrywania tego zamysłu Boga wobec mnie.

    #2 basa
  3. Ad #1 Mariusz
    Mariuszu, dobre i słuszne pytania.
    Trzeba nam wracania do Ewangelii, do Kazania na Górze, do prawdy chrztu, jako zanurzenia w Chrystusie (Jego Misterium Paschalnym). Trzeba inicjacji chrześcijańskiej a nie tylko nauczania religii.
    Trzeba formacji dorosłych typowo związanej z chrztem; trzeba formacji katechumenalnej itp. itd.
    Stawiaj pytania dalej. Zachęcam. Szukaj odpowiedzi. Pomagaj innym szukać!
    Pozdrawiam.
    Bp ZbK

    #3 bp Zbigniew Kiernikowski
  4. W tym Nowym Roku Liturgicznym z calym przekonaniem oczekuję na wypełnienie Bożej obietnicy w moim życiu.
    Totalny przewrót w moim myśleniu i dzialaniu , a to za sprawą totalnego przewrotu w moim życiu w ub. roku.
    Uwierzyłam , że wszystkie dobre i złe rzeczy dzieją sie z woli Bożej dla mojego lepszego życia duchowego. I Pan Bog na każdym kroku mnie w tym utwierdza.
    Wierzę też , że czynic sprawiedliwość tj.żyć wg Bożego Prawa -mogę tylko przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.
    Tak mi Panie dopomoż .

    #4 Klara
  5. #1
    Mariuszu, z radością przyszło mi tu na blogu usłyszeć Twoje pytania. Pozwól, że odniosę się do „prawego sumienia”, które poruszasz. Człowiek prawego sumienia we neoświecie nie ma prawa bytu. Nieustanie słyszę, że idąc do pracy/idąc w ten świat/ sumienie musimy zostawić w domu. Takie myślenie jest owocem procesualnej rewolucji protestanckiej, która kulturowo i religijnie jest obca/barbarzyńska/ wobec cywilizacji łacińskiej. Mówiąc o sumieniu musimy założyć, że mamy wolną wolę. Martin Luther i za nim cała współczesna antykultura budowana jest na zniewolonej woli człowieka względem wolności Boga. Tak na prawdę w tej ideologi chodzi o to, że pojedynczy/osobowy/ człowiek ma „gówno” do powiedzenia Stwórcy/Absolutowi/. Nie da rady szukać sumienia w tak zniewolonym Bogiem człowieku. Prawe sumienie ma tylko Człowiek wolny względem Stwórcy. Wolny to nie znaczy absolutnie wolny. Wolność prawego człowieka jest łaską wolności woli podarowaną, każdemu człowiekowi w chwili poczęcia. Ten dar jest skutecznie kradziony przez różnorakie ideologie próbujące inicjować neoczłowieka już w łonie matki aż po ostatnią godzinę. Życie człowieka sumiennego jest nieustannym bojowaniem o własną tożsamość/osobowość/. Inaczej masa/kupa/ nas uśmierci na wieki.
    janusz

    #5 baran katolicki
  6. #4
    Klaro, piszesz: „Uwierzyłam , że wszystkie dobre i złe rzeczy dzieją się z woli Bożej dla mojego lepszego życia duchowego”.
    Ja to widzę inaczej. Pomiędzy wolą bożą a dopustem bożym jest wolna wola konkretnego człowieka.
    Stwórca podarował człowiekowi wolną wolę bo tylko w wolności jest miłowanie.
    Zło w moim życiu nie ma nic wspólnego z wolą bożą. Zło ma swoją osobowość w zawsze wiąże się z moimi wyborami/relacjami/.
    Bóg dopuszcza zło do mnie, ale na pewno nie jest ono z Jego Woli/pomysłu/.
    janusz

    #6 baran katolicki
  7. #5
    „Inaczej masa/kupa/ nas uśmierci na wieki”.
    Nie uśmierci /gdzie Twoja wiara?/. Masa zwana kupą /słusznie?/ sukcesywnie podąży za uśmierceniem samych siebie, jeśli pozbawi się indywidualnego /własnego/sumienia.

    #7 Ka
  8. #5 Nie ma usprawiedliwienia dla jakiejkolwiek masy która z pozycji człowieczeństwa zeszła do pozycji kupy.

    #8 Ka
  9. #1 Mariuszu,
    Pisze o tym Paweł:
    17 Jeżeli jednak ty dumnie nazywasz siebie Żydem, całkowicie zdajesz się na Prawo, chlubisz się Bogiem, 18 pouczony Prawem znasz Jego wolę i umiesz rozpoznać co lepsze, 19 a jesteś przeświadczony, żeś przewodnikiem ślepych, światłością dla tych, którzy są w ciemności, 20 wychowawcą nieumiejętnych, nauczycielem prostaczków, mającym w Prawie wyraz wszelkiej wiedzy i prawdy… 21 Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz. Głosisz, że nie wolno kraść, a kradniesz. 22 Mówiąc, że nie wolno cudzołożyć, cudzołożysz? Który brzydzisz się bożkami, okradasz świątynie? 23 Ty, który chlubisz się Prawem, przez przekraczanie Prawa znieważasz Boga. 24 Z waszej to bowiem przyczyny – zgodnie z tym, jest napisane – poganie bluźnią imieniu Boga4. Rz 2,17-24
    Jest to tekst o pobożnych Żydach , jest to tekst o „pobożnych” chrześcijanach.
    Prawe sumienie o którym piszesz nie jest oparte na Prawie. Związane jest natomiast z Prawem na dwóch płaszczyznach:
    1.Poddaje się Prawu uznając swój grzech, a więc uznając wobec siebie , w sobie zasadność wykonania Prawa-umierania człowieka starego i przyjmuje przez Chrystusa Boga za swego Pana.
    2.Dziękuje Bogu za wszystkie dobre uczynki, które Bóg ze Swojej łaski czyni przez nie wobec bliźnich
    To pierwsze jest skutkiem nawrócenia i wykonuje się w wierze. Dlatego potrzebne jest to wszystko o czym pisze w #3 Ksiądz Biskup.
    To drugie jest skutkiem tego pierwszego i jest po to , inni uwierzyli.

    #9 grzegorz
  10. #5 Januszu,
    co to jest „neoświat” i kto to jest „neoczłowiek”?

    #10 niezapominajka
  11. „Prawo i Sprawiedliwość”, co za zbieg okoliczności politycznej? 😉
    Przypomniało mi się powiedzenie /nie wiem czyje/:
    ” Prawo moralne we mnie i Niebo gwieżdziste nade mną”- a to , by prawo i sprawiedliwość we mnie zaistniała, muszę się ze wszystkim odnosić do Pana Boga w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
    Trudne to zadanie gdy napotkam na niezdrowe, złe emocje swoje czy czyjeś. To jest dla mnie wezwanie, by w takich chwilach zachować spokój w mowie i czynach.
    „To zaś jest imię, którym ją będą nazywać: Pan naszą sprawiedliwością.” Ks.Bp
    Oby ta Sprawiedliwość była stale ze mną.

    #11 niezapominajka
  12. #11
    niezapominajko, jest katechumenat i jest neokatechumenat. Niejako ta sama rzeczywistość w jednym Kościele rzymskokatolickim a jakże odmienna inicjacja.
    Może ktoś bardziej zorientowany wytłumaczy o co chodzi z tym NEO.
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. #12 Januszu
    U nas w parafii proporcje są takie:
    – neokatechumenat , katechumenat pochrzcielny itp. rocznie ok.400 osób
    – katechumenat 6 osób
    Aby to się zmieniało, trzeba przestać chrzcić dzieci ,na początek dzieci osób niewierzących. Biskupi chyba się tego boją, bo Franciszek już nie miałby ich gdzie przenosić.

    #13 grzegorz
  14. #12 Januszu,
    używając sformułowania „neoświat” czy „neoczłowiek”, chciałeś coś wyrazić.
    Nie bardzo rozumiem co masz na myśli tak pisząc.

    #14 niezapominajka
  15. Neo jak mi się wydaje logiczne , znaczy nowy.
    Mogę być w błędzie jeśli jest coś inaczej 😉

    #15 niezapominajka
  16. #12 janusz
    Katechumenat jest dla tych, którzy dopiero przygotowują się do chrztu.
    Neokatechumenat jest formowaniem już ochrzczonych, prowadzaniem w głębszą wiarę.

    #16 basa
  17. #13
    Grzegorzu, po czym poznajesz człowieka niewierzącego? Któż to taki ochrzczony Katolik bez wiary? No i to najważniejsze pytanie o jaką wiarę nam chodzi? Czy ma to być wiara katolicka czy rzymskokatolicka. Różnica to taka jak pomiędzy człowiekiem a neoczłowiekiem? Proponujesz by nie chrzcić dzieci osób niewierzących. Czy zdajesz sobie sprawę, że to nie wiara rodziców chrzci bogu ducha winne niemowlęta lecz rodzice/także niewierzący/ oddają swoje pociechy wierze Kościoła rzymskokatolickiego. To konkretna wiara Kościoła chrzci a nie wiara rodziców czy dziadków. Tu jest ogromny problem. Dlatego nie rozumiemy o co chodzi w Sakramencie Chrztu Świętego bo nikt nam tego nie chce na prosty sposób wyjaśnić. U protestantów osobista/indywidualna/ wiara rozumiana jako zaufanie wystarczy do zbawienia. Nam Rzymskim katolikom potrzebna jest święta i apostolska wiara naszego Kościoła rzymskokatolickiego.
    janusz

    #17 baran katolicki
  18. #17
    Na temat Chrztu Ksiądz Biskup pisał tu w 2011,2012,2013,2015 i w 2017 roku.

    #18 Ka
  19. Ad #17 baran katolicki
    Januszu!
    Radzę Ci wyhamować w wyrażaniu niektórych sądów co do katolickości i protestantyzmu. Jak się wydaje – delikatnie mówiąc – są one przez Ciebie pochopnie formułowane i – w jakiejś mierze – bardziej wychodzi w nich Twoja własna koncepcja niż nauczania Kościoła.
    Na temat warunków udzielania chrztu niemowlętom radzę zajrzeć do dokumentu Kongregacji Nauki Wiary Pastoralis actio z 20 października 1980. Jest to stale obowiązujący dokument Kościoła Katolickiego.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #19 bp Zbigniew Kiernikowski
  20. #19
    Ukochany Księże Biskupie „wydaje mi się” to rzeczywistość mglista i wątpliwa w samej rzeczy.
    Czy zdaje sobie Ksiądz Biskup sprawę, ile mnie kosztuje dzisiaj przyznanie się do Kościoła Rzymskokatolickiego w środowisku katolickim? Dobrze wiemy jak jest i po co się męczyć na wzajem.
    Dzisiaj gdy wchodzę na jakąś stronę parafialną Kościoła Rzymskokatolickiego widzę wiele stron parafialnych, które zagubiły już swoją łacińską tożsamość. W Stanach Zjednoczonych zanikła już nazwa „parafia rzymskokatolicka”. Dlaczego „nasz” święty i apostolski Kościół traci z oczu jedyność/rzymskość=papieskość/ na rzecz demokratycznej powszechności /katolickości/, synodalności?
    Jeśli mam być szczery a tego Prawda się domaga to proszę mnie wyprowadzić z błędu/moja koncepcja/ jeśli w takowym jestem.
    Nie wystarczy tylko dać „klapsa” dziecku. Należy mu wytłumaczyć, za co dostał i pouczyć z miłością ojcowską. A może lepiej porozmawiać mailowo?
    Pozdrawiam
    janusz

    #20 baran katolicki
  21. Ad #20 baran katolicki
    Januszu,
    zamiast pisać tyle, zobacz – w sprawie poruszonej poprzednio przez Ciebie kwestii – do instrukcji Kongregacji Nauki Wiary Pastoralis actio z 20 Października 1980 r. – jak to już zaleciłem.
    Nie jest to „klaps” bez wytłumaczenia. Tylko – czy „dziecko” chce coś zrozumieć ????
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #21 bp Zbigniew Kiernikowski
  22. Grzegorzu, co Ty na to? Gdzie zawiniłem i za co „oberwałem”?
    janusz

    #22 baran katolicki
  23. Księże Biskupie!!
    Rozbraja mnie Ksiądz Biskup swoją delikatnością w dawaniu „klapsów”…
    serdecznie pozdrawiam 😉

    #23 niezapominajka
  24. Januszu,
    twoje dywagacje na temat Kościoła Rzymskokatolickiego, są dla mnie dalece niezrozumiałe. Według moich odczuć, jesteś sam ze sobą pokręcony – z jednej strony jesteś za, a z drugiej przeciw. czyli:
    „Jestem za , a nawet przeciw ” jak mawiał Bolek
    Błędy w Kościele są czynione przez ludzi grzesznych , natomiast Magisterium Kościoła i Encykliki są pisane pod wpływem Ducha Świętego dla dobra tegoż Kościoła w szerokim jego znaczeniu…
    Mogę zrozumieć, że nie podoba ci się Neokatechumenat , a to z takiego powodu, że go nie rozumiesz chyba kompletnie…
    Czyżby twoje nierozumienie sięgało treści Pisma Świętego???!!!

    #24 niezapominajka
  25. Januszu

    „… Co dla zmysłów niepojęte , niech wypełni wiara w nas…”

    #25 niezapominajka
  26. Julio, odezwij się 🙂

    #26 niezapominajka
  27. Ja dopiero w Neokatechumenacie i w katechumenacie u Księdza Biskupa usłyszałam o innej sprawiedliwości niż ta, która siedzi we mnie. Która wiecznie domaga się swoich praw.
    Pan naszą sprawiedliwością.

    #27 Karina
  28. #27
    Karino, jak jest ta boska sprawiedliwość pozbawiona kary/klapsa/?
    Ona usprawiedliwia ale od krzyża nie zwalnia.
    janusz

    #28 baran katolicki
  29. #17
    Januszu,
    Sorki, że nie odpisywałem miałem wyjazd służbowy dość trudny. 
    Zgadzam się z Tobą w #17, gdy pytasz o wiarę, o jaką wiarę?
    Jest to pytanie do katechumenów – dorosłych przygotowujących się do Chrztu , lub rodziców i rodziców chrzestnych dzieci przyprowadzanych do Chrztu.
    Do tego pytania zmierza proces katechumenatu, podczas którego katechumeni słuchają Słowa, są przez nie oświecani, doświadczają Jego działania …
    Odbywa się to w małej, dojrzałej już w wierze wspólnocie : gwarantów, księdza odpowiedzialnego, biskupa, osób z parafii itp.
    I decyzja, ocena czy katechumen uzyskał już pewien stopień wtajemniczenie, przyjął w początkowym chociaż stopniu prawdy wiary i zaczyna nimi żyć, jego konkretne życiowe decyzje podejmowane już są w oparciu o Jezusa Chrystusa ,należy do tej wspólnoty.
    Nie jest to wiec arbitralna ocena Grzegorza. To, że nie można ochrzcić dziecka, którego rodzice nie mogą wyznać tak jak Karina , że Bóg jest moim Panem, jest jedynie stwierdzeniem, że dziecko nie jest w tej chwili swojego życia otoczone wspólnotą wierzących.
    Kościół potwierdza dobrą praktykę katechumenatu pochrzcielnego wskazaniami o których pisze Ksiądz Biskup.
    Tymczasem niewierzący rodzice nie oddają dziecka jak piszesz wierze Kościoła, tylko przynoszą dziecko na niezrozumianą przez siebie ceremonię , która trwa godzinę , a potem dziecko nie ma kontaktu z wiarą wiele, wiele lat. Wiara dziecka nie ma w czym wzrastać. Często jest wręcz przeciwnie dziecko wychowuje się w środowisku w którym królują światowe wartości a po następne sakramenty rodzice i dziecko zgłaszają się jak po usługę sakralną.
    To jest osoba ochrzczona bez wiary.
    Co do różnicy miedzy wiarą katolicką a rzymskokatolicką – nie ma tu różnicy. Różnice występują nie ze względu na wiarę, ale ze względu na obrządek.
    Problem osób nieakceptujących innych obrządków wynika z ich niedojrzałości we wierze. Posłuszeństwo bowiem wobec Kościoła i Tradycji wynika z uznawania Boga za swego Pana .Jest to wołanie Jezusa w Jego męce i wołanie katolika w każdej sytuacji wymagającej pokory wobec brata lub siostry protestanta , prawosławnego czy też żyda.

    #29 grzegorz
  30. #24
    niezapominajko, wywołałaś „wilka” z lasu, który szuka jak lew ryczący kogo by pożreć.
    „Błędy w Kościele są czynione przez ludzi grzesznych, natomiast Magisterium Kościoła i Encykliki są pisane pod wpływem Ducha Świętego dla dobra tegoż Kościoła w szerokim jego znaczeniu…”.
    A co to takiego dla Ciebie „Magisterium Kościoła”? Dla mnie każdy grzech śmiertelny/ciężki/pozbawia Katolika nie tylko łaski uświęcającej, ale co gorsza wyklucza grzesznika poza jeden Kościół święty apostolski i katolicki.
    Trzeba nam pamiętać, że to te cztery cechy stanowią Kościół Rzymskokatolicki. Sama katolickość nic nie znaczy.
    janusz

    #30 baran katolicki
  31. #22
    Januszu,
    Z tym klapsem to nie przesadzaj.
    Jeśli piszesz o Chrzcie, po prostu zainteresuj się trochę tym tematem. Wg mnie temat przygotowania, czy lepiej wprowadzenia do Sakramentów jest mało obecny w przestrzeni publicznej.Prawdopodobnie dlatego, że są tu ogromne zaniedbania, a racjonalne zmiany w tym względzie stawiają wymagania wobec tzw. zaangażowanych , które wykraczają poza zwykłe wypełnianie duszpasterskich obowiązków czy też tzw. nauczania religii.
    Ciekawym tematem jest poruszony prze Ciebie problem synodalności Kościoła.
    Jeśli jesteś zainteresowany , bardzo przystępnie omawiał to Ks. Prof. Jan Perszon w cyklu „Mocni w Wierze”. Co najmniej kilka wykładów dotyczyło synodalności, znajdziesz je na youtube. Ogólnie można stwierdzić, że stopień synodalności jest funkcją kilku czynników, z których niektóre to sytuacja Kościoła w świecie, zależności polityczne, cywilizacyjne itd.
    Warto prześledzić to w historii Kościoła. Wierzymy, że Duch Święty oświeca nas aby nie popełniać tu błędów. Sposobem wypowiadanie się Kościoła w tej kwestii są sobory, które aktualizują nauczanie stosownie do światła Ducha Świętego.
    Dlatego też synodalność nie ma nic wspólnego z demokracją, bo jeden jest Duch, który nas oświeca.

    #31 grzegorz
  32. #31
    Grzegorzu, to od Ciebie wyszedł pomysł „trzeba przestać chrzcić dzieci, na początek dzieci osób niewierzących”. Zobacz #13. Taka propozycja co ma wspólnego z „Pastoralis actio”? Co nie tak napisałem na temat chrztu w #17? co by było sprzeczne z powyższym dokumentem Kongregacji Nauki Wiary?
    janusz

    #32 baran katolicki
  33. ad.#31
    Grzegorzu, synodalność w Kościele Rzymskokatolickim nie może prowadzić do parlamentarności poszczególnych Episkopatów. Synodalność jest tylko służebna i ma sen doradczy Urzędowi Papieża. Nie może demokratyzować Papieża.
    janusz

    #33 baran katolicki
  34. #31 cd
    Synodalność ma natomiast istotny związek z Ludem a więc członkami Kościoła.
    Śpiewamy bowiem w Te Deum Laudamus:
    „(Ciebie) Głosy ludów zgodzonymi
    wielbi święta pieśń Kościoła”
    Głosy ludu w demokracji uzgodnione są przez kompromis większościowy.
    Głosy ludu w Kościele godzi Boża sprawiedliwość wzajemnego przebaczania.
    Dlatego było możliwe w przeszłości wybieranie biskupa głosami okolicznych wiernych, a papież otrzymywał to do wiadomości gdyż wszystkich godził jeden Duch Święty.
    Dlatego teraz jest możliwe, że biskupa wybiera Papież a my przyjmujemy to jak naszą własną decyzję.

    #34 grzegorz
  35. Drogi Januszu,
    myślę, że Pan Bóg wcale nie musi nas karać, wystarczy, że konsekwencje naszego grzechu karzą nas dostatecznie. A sprawiedliwość Boga nie zwalnia od krzyża, tylko wręcz do niego prowadzi. I na pewno krzyż nie jest karą!!! Jest bramą

    #35 Karina
  36. #32
    Januszu,
    Dyskusja o moich czy Twoich błędach nie jest tu chyba potrzebna. Bardziej interesujący jest temat.
    1. Odmowa chrztu dzieci otoczonych środowiskiem osób niewierzących a w szczególności niewierzących rodziców tych dzieci nie jest jak piszesz ” moim pomysłem” ale wynika z samej natury Sakramentu, który jako znak potwierdza wiarę rodziców i rodziców chrzestnych w przypadku chrztu ich dzieci.Jeśli wiary nie ma, nie ma co potwierdzać. Odpowiednie dokumenty w tym względzie wyraźnie na to wskazują:
    -Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, 64, w: Sobór Watykański II, Konstytucje.
    Dekrety. Deklaracje, tekst polski, nowe tłumaczenie, Poznań 2002
    – Katechizm
    Kościoła Katolickiego, II wydanie poprawione, Poznań 2002 1232.
    -Ordo initiationis christianae adultorum, Typis Polyglottis Vaticanis 1972 (jest dostepne polskie tłumaczenie)
    -Konferencja Episkopatu Polski, „Instrukcja dla duchowieństwa w związku z wprowadzeniem obrzędów chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych”

    2.Co do chrztu dzieci osób wierzących, właśnie im będzie zawsze potrzebny neokatechumenat, katechumenat pochrzcielny, deuterokatechumenat …

    #36 grzegorz
  37. #33
    Janusz,
    Zarówno synodalność jak i prymat papieża są razem służebne wobec Ewangelii, są jej orędownikami i aplikacją w konkretne czasy i środowiska.
    Episkopat nie jest parlamentem tak, jak papież nie jest królem, czy może lepiej powiedzieć nie jest prawodawcą.

    #37 grzegorz
  38. #35
    Karino, z tą bożą sprawiedliwością, która bezwarunkowo usprawiedliwia jest „problem” po stronie człowieka.
    Wyobraź sobie taką historię. Morderca/człowiek/z premedytacją zabija twojego męża w momencie kiedy sama tego się nie spodziewasz.
    Boża sprawiedliwość w Tobie domaga się boskiego/absolutnego/ miłosierdzia. Wybaczasz mu z głębi serca, bo tak mówi ci twoje sumienie/wiara/. Ukazujesz mordercy bożą sprawiedliwość. Z Twojej strony jest ok. jednak w tej historii nie jesteś sama. Jest nieszczęsny grzesznik/morderca/, są ludzie, którzy w tej bolesnej historii uczestniczą.
    Jak odbierać może boską sprawiedliwość w twoim wykonaniu niewierzący morderca twojego, ukochanego męża?
    Co pomyślą sąsiedzi gdy ludzka sprawiedliwość go ominie? Być może zmięknie i się nawróci bez doczesnej kary.
    Jaką masz gwarancje, że za kilka dni nie zamorduje twoje dzieci? Nie zawsze konsekwencje naszych grzechów spadają na nas w doczesności.
    Dzisiaj jesteśmy świadkami, że można grzeszyć bardzo ciężko latami a nawet aż do śmierci doczesnej i nie ponieść żadnych doczesnych konsekwencji.
    Można być na świeczniku i udawać „piękny” płomień wychodzący z piekła.
    Karino,” Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który z dobro wynagradza a za zło karze”.
    Dla mnie to jak Amen w rzymskokatolickim pacierzu.
    janusz

    #38 baran katolicki
  39. #35
    Oczywiście że bramą.

    #39 Ka
  40. Januszu,
    konsekwencją grzechu, jest śmierć i odbywa się tę karę od razu. Jest to śmierć wewnętrzna. Oderwanie się od Boga, przerażające przekonanie, że jest się samemu, że nie ma się kochającego Ojca, a w ostateczności ciągłe bronienie swojego życia i niemożność oddawania go komukolwiek. I to się odbywa, nawet jeśli sąd nie wsadzi do więzienia. Może ja się mylę, ale wydaje mi się, że Pan Bóg zamiast dodawać jeszcze inne kary, jakby tego było mało, że człowiek znajduje się w stanie śmierci swojego bytu, szuka jak szalony możliwości dotarcia do tego człowieka.

    #40 Karina
  41. #40
    Karino, czy kara jest złem?
    Proszę spontanicznie odpowiedzieć tak czy nie.
    janusz

    #41 baran katolicki
  42. #36
    Grzegorzu, naturą każdego Sakramentu w wierze rzymskokatolickiej jest natura boska. Sakrament i Pan Bóg to ta sama rzeczywistość dla człowieka wierzącego świętą wiarą rzymskokatolicką. Dla jasności przypomnę, że nasza wiara to świętość, jedyność,katolickość i apostolskość. Te cztery cechy konstytuują wiarę rzymskokatolicką. Sakrament Chrztu Świętego nie może być tylko znakiem działania Boga w katechumenie. Sakrament w rzymskokatolickiej wierze to realna obecność Boga w życiu katechumena. Sakrament tak pojmowany jest realną rzeczywistością działania Boga w człowieku. Dla mnie z natury Sakramentu Chrztu Świętego wynika, by jak najwcześniej chrzcić każde nowonarodzone dziecię. Chyba, że rodzice tego nie chcą. Sakramentu nie udziela się za zasługi osobistej wiary, ale mocą wiary Kościoła Chrystusowego/rzymskokatolickiego/. To Kościół Chrystusowy zanurza katechumena w wodach swojej wiary. Wiara Kościoła rzymskokatolickiego nas ochrzciła, bo tak zaplanował nasz Stwórca. To jest Jego dzieło, do którego jesteśmy nieustannie zapraszani.
    Pozdrawiam
    janusz

    #42 baran katolicki
  43. #42 Januszu
    W liturgii chrzcielnej dziecka , po wyznaniu wiary przez rodziców i rodziców chrzestnych, celebrans wieńczy je aklamacją:
    „… Taka jest nasza wiara, taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest naszą chlubą w Jezusie Chrystusie, Panu naszym. Amen”.
    Najpierw więc potwierdza wiarę zgromadzonych na liturgii. Dalej łączy ją z wiarą innych wiernych tworzących Kościół w Jezusie Chrystusie jako Głowie.
    Gdyby wystarczyła wiara Kościoła i wola rodziców jak piszesz , pierwszą część aklamacji należałoby ominąć. Jest jednak wygłaszana zawsze.
    Oznacza to, że można ochrzcić dziecko wyłącznie rodziców wierzących i to takich, którzy chlubią się wyznawaniem takiej wiary.
    Jeśli się z tym nie zgadzasz, powinieneś na każdej uroczystości chrzcielnej wstawać i protestować aby być uczciwym wobec siebie.Tak właśnie zrobił Marcin Luter, którego zwolenników często przywołujesz. Czy Ty kiedykolwiek tak zrobiłeś?
    Na domiar złego często i księża po cichu wyznają podobne do Twoich poglądy. Chrzczą więc dzieci niewierzących rodziców, na liturgii rodzice publicznie oszukują zebranych co do swojej wiary a dziecko wyrasta ochrzczone i często zeświecczone.
    Gdy zapytałem w moich grupach przygotowujących się do sakramentu bierzmowania kto regularnie uczestniczy we Mszy Świętej, na 12 osób podniosło się 8 rąk, z tym że niektóre z pewnym zawahaniem.W rzeczywistości może chodzi połowa, a ochrzczeni są wszyscy.
    Na dodatek ci „niepraktykujący” uważają się za wierzących, inaczej przecież nie deklarowaliby chęci przystąpienia do Sakramentu Bierzmowania.
    Jedno kłamstwo rodzi następne.

    #43 grzegorz
  44. #42 Januszu
    Co do obecności Boga w człowieku , przed grzechem było tak jak piszesz. Znaki obecności tożsame były z obecnością, gdyż człowiek rajski żył z Boga.
    Po grzechu mimo, że człowiek sprawuje znaki a Pan Bóg działa, nie jest do końca możliwe całkowite przyjęcie Boga przeze mnie, przez Ciebie.
    Pan otwiera nam bramę, jak pisze Karina, ale trwa w nas ciągle walka , jeszcze pewien strach, obawa, niewiara. Tak będzie aż do wypełnienie do końca naszego życia, tak jak wypełniło się na Krzyżu.
    Jedynie w Maryji , której niepokalane poczęcie wspominaliśmy niedawno , Bóg stał się obecny do końca.

    #44 grzegorz
  45. #44
    Grzegorzu, piszesz:”Po grzechu mimo, że człowiek sprawuje znaki a Pan Bóg działa, nie jest do końca możliwe całkowite przyjęcie Boga przeze mnie, przez Ciebie”.
    Nie wiem co ma oznaczać całkowite przyjęcie Boga przez Ciebie?
    Wiem, że w mojej rzeczywistości wiary Bóg jest realnie obecny w Swoim dziele/stworzeniu/ jakim jestem z Jego woli. Nie bardzo rozumiem sakramentalność/boskość jako znak? Wychodzi mi z tego, że Przenajświętszy Sakrament jest niejako znakiem Przenajświętszego Boga. Co wtedy z transsubstancjacją chleba i wina w Przenajświętsze Ciało i Przenajświętszą Krew Chrystusa Pana?
    Grzegorzu, rzeczywistość sakramentalna jest tożsama z rzeczywistością boską, do której jesteśmy już tutaj nieustanie zapraszani nie po to by celebrować znak Jego obecności, lecz by wejść w wolności woli, całym sobą w realną rzeczywistość boskiej obecności.
    Można Sakramenty pojmować tylko po katolicku i udzielać powszechnie jako znaku zbawienia, ale to nie jest Kościół Rzymskokatolicki.
    Pozdrawiam
    janusz

    #45 baran katolicki
  46. Ad #42 #45 baran katolicki
    Januszu!
    Radzę spokojniej wejść w naukę o sakramentach Kościoła Katolickiego w celu jej zgłębienia, by nie szafować pojęciami i definicjami, które nie we wszystkim i nie zawsze odpowiadają nauczaniu Kościoła.
    Zajrzyj do Katechizmu Kościoła Katolickiego: począwszy od 1113 (str. 275nn) i następnie począwszy od 1212 (str. 297nn). Zachęcam też do zapoznania się z książką B. Sesboue, Wierzę. Wezwanie do wiary katolickiej dla kobiet i mężczyzn XXI wieku, Warszawa-Poznań 2000, od strony 354.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #46 bp Zbigniew Kiernikowski
  47. #45 Januszu
    Obecność Boga we wnętrzu człowieka nie jest automatyczna , nie jest bezwzględna z tej racji, że jesteśmy powołani do miłości, a ta opiera się na wolnej decyzji.Decyzja może być również na nie i to właśnie zdarzyło się za namową szatana.
    Najświętszy Sakrament jest dla nas znakiem, gdyż jest dostępny jako Ciało Chrystusa tylko wtedy, gdy Je jako takie przyjmiemy. Jeśli przyjmując Je ktoś nie jest w odpowiedniej dyspozycji do przyjęcie ( jest jakaś przeszkoda) nawet żywy Bóg nic nie może zdziałać.Sakrament pozostaje jedynie pustym znakiem.

    #47 grzegorz
  48. #47
    Grzegorzu, z mojej wiary wynika, że obecność Boga we mnie jest absolutna na miarę mojego człowieczeństwa. Mój duch jest wstanie z pomocą łaski uświęcającej nasycić się Panem Bogiem aż do pełni swoich możliwości. „Łaski pełna” jest dla mnie dowodem człowieczych możliwości. Umiłowała tak jak została umiłowana/stworzona/. Jak sobie radzisz z bezwarunkową miłością Boga do grzesznika? Czy taka miłość nie jest automatyczna, bezwzględna? Co powiesz o „błogosławionej winie”, którą zgładził tak wielki Odkupiciel?
    Grzegorzu, czytając Ciebie:”Najświętszy Sakrament jest dla nas znakiem, gdyż jest dostępny jako Ciało Chrystusa tylko wtedy, gdy Je jako takie przyjmiemy. Jeśli przyjmując Je ktoś nie jest w odpowiedniej dyspozycji do przyjęcie ( jest jakaś przeszkoda) nawet żywy Bóg nic nie może zdziałać.Sakrament pozostaje jedynie pustym znakiem”.
    Dlaczego warunkujesz Przenajświętszy Sakrament wiarą człowieka? Być może źle pojmuję Twoją intencję. Powiedz mi czy Przenajświętszy Sakrament jest Ciałem Pańskim również w ustach niewierzącego człowieka?
    Pozdrawiam
    janusz

    #48 baran katolicki
  49. #46
    Księże Biskupie, proszę konkretnie wskazać, które pojęcia i definicje w moim wykonaniu są sprzeczne z nauczaniem Kościoła Rzymskokatolickiego.
    Odniósł się Ksiądz Biskup do #42 i #45.
    Co tam konkretnie nie pasuje do Magisterium Kościoła Rzymskokatolickiego? Serdecznie dziękuję za namiary katechizmowe. Ojca B. Sesboue nie znam, ale zapoznam się z tą osobistością.
    Pozdrawiam
    janusz

    #49 baran katolicki
  50. Ad #49 baran katolicki
    Januszu!
    Zachęcam spokojniej wejść głębiej w naukę o sakramentach Kościoła Katolickiego.
    Pomocą mogą być wskazane materiały.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #50 bp Zbigniew Kiernikowski
  51. #48
    Januszu,
    Miłość Boga jest bezwzględna, jednak jej przyjęcie zależy od człowieka.Człowiek rajski decydował w pełni na TAK. Po grzechu wszystko się zmieniło.Wkradło się myślenie, że źródłem miłości, życia mogę być ja sam, mogę być jak Bóg. Takie są (w jakimś przynajmniej zakresie) nasze codzienne wybory.Moje i Twoje.
    Obietnica, na którą oczekujemy, to nie jest fakt pojawienia się nieobecnego do tej pory Boga, ale możliwość przylgnięcia do specyficznej , niedostępnej człowiekowi żyjącemu sam-dla-siebie drogi zbawienia, wyjścia ze zniewolenia, obaw, strachu przed nieistnieniem.
    Tą drogą jest Jezus Chrystus.
    Uwarunkowanie Boga wiarą człowieka jest trudna do zrozumienia z uwagi na fakt, że widzimy Go doskonałego, bezwarunkowego.
    Jest jednak moment w historii zbawienia, gdy pozwolił się poznać, w konkretnych okolicznościach ujawnił w jakiejś przynajmniej części swoją naturę.
    Otóż gdy zniewoleni przez faraona , a właściwie przez własne wybory Izraelici wołali o pomoc, Bóg posyła Mojżesza umocowując jego działanie:
    „13 Mojżesz zaś rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć?» 14 5 Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was». 15 Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: „JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia. 16 Idź, a gdy zbierzesz starszych Izraela, powiesz im: Objawił mi się Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba i powiedział: Nawiedziłem 6 was i ujrzałem, co wam uczyniono w Egipcie. 17 Postanowiłem więc wywieść was z ucisku w Egipcie” (Wj 3 ,13-17a).
    Bóg w stosunku do człowieka JEST jako działający, jako Ten, który stwarza , daje życie,wyprowadza z niewoli, zbawia.
    Odpowiadając więc na Twoje pytanie Najświętszy Sakrament zawsze jest Bogiem żywym, jednak nie może nim być jako działający, dopóki człowiek Go nie przyjmie właśnie jako takiego, jako Boga , który wyprowadza z niewoli grzechu drogą Paschy. W tamtych czasach Izraelitów z Egiptu, a gdy czas się wypełnił nas – z niewoli samych siebie przez Chrystusa naszego Pana.

    #51 grzegorz
  52. #51
    Grzegorzu, „Obietnica, na którą oczekujemy, to nie jest fakt pojawienia się nieobecnego do tej pory Boga, ale możliwość przylgnięcia do specyficznej, niedostępnej człowiekowi żyjącemu sam-dla-siebie drogi zbawienia, wyjścia ze zniewolenia, obaw, strachu przed nieistnieniem”.
    Grzegorzu, czy za słowem „droga” kryje się słowo „rzeczywistość”? Czy dla Ciebie „droga” jest dochodzeniem do „rzeczywistości”? Dla mnie wiara jest faktem dokonanym w mojej rzeczywistości bytowej/człowieczej/. Nie mam innej do dyspozycji. Być człowiekiem albo być nikim/nie istnieć/. Czy dla Ciebie grzech pierworodny z automatu pozbawia każdego człowieka łaski uświęcającej/Bożej obecności w nim/? Jak to jest, że z jednej strony rodzimy się niejako bez Boga/bez łaski uświęcającej/ i nie mamy na to żadnego wpływu a z drugiej strony Bóg musi mieć naszą zgodę by do nas powrócić w wersji stwórczej?
    Użyłeś nowoczesnego pojęcia „fakt”w odniesieniu do obietnicy zbawienia. Czy Jezus Chrystus ukryty w Przenajświętszym Sakramencie dla nas Rzymskich Katolików przestał już być faktem dokonanym jako realna rzeczywistość obecnego pośród nas Pana Boga? Jeśli tak jest w nowoczesnym katolicyzmie to pozostał nam tylko mglisty znak sakramentalnej/rzeczywistej rajskiej na drodze naszych wyborów. Czy sakramentalny Chrystus jest tylko znakiem człowieczej rzeczywistości/”drogi”/?
    Piszesz dalej:”Uwarunkowanie Boga wiarą człowieka jest trudna do zrozumienia z uwagi na fakt, że widzimy Go doskonałego, bezwarunkowego”. Jest trudne ale to nie znaczy niemożliwe, że dla rozumu oświeconego łaską uświęcającą. Czy duchowe widzenie/doświadczenie/ Boga Przenajświętszego w Swojej doskonałości na miarę ludzkich możliwości łaską wiary zamyka człowieka na realną i rzeczywistą obecność Emanuela?
    Co powiesz o egzorcyzmowaniu człowieka zniewolonego mocą szatana wcielonego w konkretnego człowieka. Opętany lub zniewolony współczesny Katolik, który nie zdaje sobie sprawy z problemu gdzie ma pójść z cudzą śmiercią w sobie? Czytając na przykład ks. Glasa, który w faktach ukazuje realną rzeczywistość przeciwną rzeczywistości boskiej, ma się wrażenie, że niewiarę w człowieku nakręca diabelska osobowość. Z jednej strony fakty świadczą o Bogu, który czeka na /wiarę/zgodę człowieka a z drugiej fakty mówią o przeciwnej mocy w nas, nie zależnej od nas.
    „Odpowiadając więc na Twoje pytanie Najświętszy Sakrament zawsze jest Bogiem żywym, jednak nie może nim być jako działający, dopóki człowiek Go nie przyjmie właśnie jako takiego, jako Boga, który wyprowadza z niewoli grzechu drogą Paschy. W tamtych czasach Izraelitów z Egiptu, a gdy czas się wypełnił nas – z niewoli samych siebie przez Chrystusa naszego Pana”. Warto choć raz być obecnym przy egzorcyzmie opętanego grzesznika.
    janusz

    #52 baran katolicki
  53. #53
    Januszu,
    Piszesz o drodze i rzeczywistości :”Być człowiekiem albo być nikim/nie istnieć/.”
    Rzeczywistość: Dowiedzieliśmy się i wiemy o Jezusie Chrystusie, że umarł i żyje.
    Droga: Wiem to co powyżej, ale nie zawsze tym żyję, nie zawsze tak postępuję jak wiem. Pisze o tym Paweł Rz 7,7-13.
    Ponieważ tą rzeczywistością w pełni nie żyję, czas o którym mówimy , że się wypełnił wraz z przyjściem Zbawiciela, wraz z wydarzeniami, w których Pan nas umieszcza jest dla mnie jeszcze niedokonany, jest drogą.
    Paweł też tak pisze: ” Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę.” Rz 7,19
    i puentuje :
    ” Nieszczęsny ja człowiek!: Rz 7,24a
    Wiesz też Januszu, jakie mam zdanie na temat innej rzeczywistości niż życie z Boga, gdyż ten wątek już dawno dyskutowaliśmy.Jeśli wiec piszesz , że nie masz innej do dyspozycji, to mogę jedynie potwierdzić. Bo rzeczywistość szatana jest fałszem rzeczywistości, obwieszczenie szatana jest fałszem Ewangelii, obietnica szatana : na pewno nie umrzesz jest fałszem Ewangelii.
    Pisząc fałsz, nie mam na myśli przeciwieństwa, bo ono zakłada jakąś symetrię. Fałsz jest nicością o której piszesz.

    #53 grzegorz
  54. #53
    Januszu
    Pytasz:” Jak to jest, że z jednej strony rodzimy się niejako bez Boga/bez łaski uświęcającej/ i nie mamy na to żadnego wpływu a z drugiej strony Bóg musi mieć naszą zgodę by do nas powrócić w wersji stwórczej?”
    Odpowiadam: Rodzimy się z łaską i z grzechem. Dopóki nie rozpoczniemy podejmowania świadomych wyborów, gdzie ujawnia się grzech, jesteśmy otoczeni Łaską. Dlatego Kościół wierzy w zbawienie dzieci w tym nienarodzonych.
    Gdy jednak dorastamy, grzech i łaska stają niejako do naszej dyspozycji. Konsekwencją grzechu jest śmierć, konsekwencją łaski jest życie. W drodze chrześcijanina najpierw dokonuje się śmierć (starego człowieka), potem rodzi się (nowy człowiek) życie z łaski.

    #54 grzegorz
  55. #53
    Januszu,
    Pytasz:”Czy Jezus Chrystus ukryty w Przenajświętszym Sakramencie dla nas Rzymskich Katolików przestał już być faktem dokonanym jako realna rzeczywistość obecnego pośród nas Pana Boga?”
    Odpowiadam:
    Należy podkreślić, że Sakrament dotyczy wpierw każdego z nas indywidualnie. Chrzcimy konkretnego człowieka a nie zbiorowość, Duch Święty oświeca życie konkretnej osoby, Ciało Pańskie przyjmujemy każdy indywidualnie,sakrament pojednania i pokuty przyjmujemy indywidualnie.
    Dlatego obecność Pana wpierw dotyczy nie nas, tylko mnie, Ciebie itd.
    Dlatego napisałem ” wpierw”, bo następnym, nieodłącznym krokiem, naturalną konsekwencją przyjęcia sakramentu jest Jego działanie w stosunku drugiego człowieka.
    Na ile jest działający w moim wnętrzu, na tyle staje się faktem, dokonuje się we wspólnocie jak piszesz Rzymskich Katolików oraz nieuchronnie dalej jako propozycja dla tych, nie znających takiego Zbawiciela.
    Tak opisuje to Jezus wg relacji Mateusza:
    ” 14 Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. 15 Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. 16 Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” Mt 5 , 14-16

    #55 grzegorz
  56. #53
    Januszu,
    Piszesz: „Co powiesz o egzorcyzmowaniu człowieka zniewolonego mocą szatana wcielonego w konkretnego człowieka.”
    Jedyne egzorcyzmy, których byłem świadkiem, związane były z procesem katechumenatu dorosłych przygotowujących się do sakramentu chrztu.
    Podczas skrutyniów w trzecią niedzielą Wielkiego Postu, katechumeni otaczani są modlitewną prośbą, egzorcyzmem o odwagę uznania własnej bezradności, swoich grzechów oraz nieuleganie wpływom szatana.
    Podczas przyjęcia do katechumenatu, zalecane są modlitwy egzorcyzmu w sytuacji, gdy katechumeni żyją w środowisku, gdzie obecne są mocne wpływy przeciwne Bogu.
    Mogę sobie wyobrazić pewną rolę egzorcyzmów w procesie katechumenatu pochrzcielnego. Nie mam tu jednak wiedzy, czy takie praktyki są stosowane.
    Rozumiem rolę takiej modlitwy jako jeden z elementów szerszego procesu katechumanalnego. Jednak nie rozumiem sytuacji „opętań ” itp. więc trudno mi się na ten temat wypowiadać.

    #56 grzegorz

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php