Czytanie z księgi Proroka Izajasza, jakie dzisiaj do nas dociera, otwiera przed nami perspektywę.  Z jednej strony mamy przesłanie, które przypomina o słusznym gniewie Boga, jaki uwidacznia się w różnych wydarzeniach, które dotykają człowieka. Z drugiej strony mamy przesłanie o bliskości Boga jako Ojca. Co więcej, z ludzkiego serca wypływa pragnienie, aby On nas uzdalniał do wołania do Niego. Za tym stoi przekonanie, że jedynie w Bogu jest dla nas ratunek.

Ta prawda – z jednej strony tak oczywista – staje sią nam bliska wtedy, gdy widzimy i uznajemy, że pobłądziliśmy, że nasz sposób myślenia, decydowania i działania nie doprowadził nas do prawdziwego szczęścia i pokoju. Doświadczamy, że znaleźliśmy się na przysłowiowym bocznym torze naszego życia. To, co nam wydawało się dobrem dokonywanym prze nas, okazuje się nierzadko pomyłką i bezsensem. Wyraża to obraz „skrwawionej szmaty”, czyli tego, co jest znakiem i obrazem niemożności życia. I to jest druga strona prawdy o nas.

A jednak Bóg jest z nami i przychodzi do nas. Przychodzi w swoim Słowie i Sakramentach tak jak kiedyś chodził jak Syn Boży między ludźmi po ziemi palestyńskiej. Jest obecny w tym swoim zawsze aktualnym przychodzeniu tu i teraz, by kiedyś przyjść na końcu czasów w sposób definitywny i przyjąć nas do siebie – jako swoich.

To właśnie wiara, do której mamy dostęp przez Jezusa Chrystusa, pozwala nam stale wracać do tej prawdy, że mamy Ojca, że mamy Jezusa Brata, że mamy moc Ducha Świętego, który stale woła a naszym wnętrzu i pobudza nasze wnętrze, byśmy wołali: Abba, Ojcze (zob. Rz 8,15.26-28; Ga 4,6).

Obyśmy umieli odczytywać wszystkie wydarzenia, także te trudne, niezrozumiałe i bolesna, jako wezwanie do odkrywania prawdy, że jako glina i proch jesteśmy powołani i uzdalniani do tego, by odkrywać Ojcostwo Boga i przeżywać właściwie nasze dziecięctwo.

Przeżywamy bolesne wydarzenie, jakie miało miejsce minionej nocy w Piechowicach, gdzie w pożarze zginęło troje dzieci. Ufamy, że Bóg da nam wszystkim pocieszenie i zdolność do właściwego rozeznania w odczytywaniu wydarzeń jako znaków, przez które On nas pociąga ku sobie. Nie ulegamy bowiem przytłoczeniu przez bolesne fakty, lecz przeżywając te doświadczenia polecamy się miłującemu Bogu, byśmy mogli żyć nadzieją i odkrywać coraz to pełniej sens naszego życia. Takie słowa skierowałem na ręce miejscowego Księdza Proboszcza. W takim też duchu polecam w modlitwie zmarłe dzieci oraz wszystkich, których to tragiczne doświadczenie dotknęło.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

26 komentarzy

  1. Jezus-Brat.
    On naprawdę jest naszym najdoskonalszym,najmądrzejszym starszym Bratem.
    Szanujmy Go.

    #1 Ka
  2. Czy aby na pewno WSZYSTKIE moje uczynki są bezwartościowe/złe/, obrzydliwe jak srwawiona szmata niepłodnej/nieczystej/ kobiety?
    Jeśli tak co z łaską uczynkową, którą posiada każdy człowiek w swojej naturze. Łaska uczynkowa jest niezalezna od wiary w Jezusa Chrystusa. Łaska uczynkowa bazuje na prawie naturalnym/Dekalog/ i jest w dyspozycji każdego odkupionego człowieka. Będąc nawet w grzechu ciężkim mam moc naturalną do spełniania dobrych dzieł/dobrych uczynków/.
    Religijność naturalna jest powinnością każdego stworzenia. Koń pracując dla chłopa na roli pełni dobre uczynki. Pies pilnując zagrody przed zbujami również okazuje swoją dobroć naturalną. Człowiek niewierzący jest zdolny do naturalnej dobroci łaską uczynkową otrzymaną od Stwórcy. Zasięg tej dobroci jest tylko doczesny ale nie można go nie doceniać i całkowicie odrzucać od siebie. To nie jest tak, że bez wiary całkowicie niezdolni jesteśmy do dobrych uczynków. Dobre uczynki to powinność każdego stworzenia wobec Stwórcy, który wszystko co stworzył było dobre.
    Grzech pierworodny w powaznym stopniu uszkodził moją naturę, ale nie do końca ją zdeprawował. Pozostało we mnie podświadome pragnienie/pamięć/ utraconej łaski uświęcającej dającej mi życie wieczne w wiekuistości Stwórcy.
    janusz

    #2 baran katolicki
  3. Wierzę w to, że Pan Bóg, miłujący Ojciec przyjmuje do wiecznej wspólnoty ze Sobą tych, którzy są gotowi na spotkanie z Nim.
    Modlitwa Kościoła otacza te osoby jak płaszczem i zanosi przed Tron Przedwiecznej Miłości.
    I nikną okoliczności
    ziemskie…

    #3 Miriam
  4. …”Ta prawda – z jednej strony tak oczywista – staje się nam bliska wtedy, gdy widzimy i uznajemy, że pobłądziliśmy, że nasz sposób myślenia, decydowania i działania nie doprowadził nas do prawdziwego szczęścia i pokoju.”… Ks.Bp
    Pewien Ksiądz powiedział ” Pan Bóg lepi człowieka jako garncarz z gliny nadając człowiekowi określoną formę.
    / nasze błądzenia , grzechy powodują,że ta forma staje się zdeformowana/
    Pan Bóg tłucze taką złą kondycję w człowieku,
    / tłucze taką glinianą formę/i nadaje nowy kształt.
    / na skutek ponownych błędów i grzechów / –
    Tłucze ponownie poprzez wydarzenia i może to trwać krócej lub dłużej aż forma będzie odpowiednio dobra, ukształtowana.”
    …”A jednak Bóg jest z nami i przychodzi do nas.”
    … Ks.Bp
    Ojciec Niebiański daje nam szansę coraz to lepszej ludzkiej formy przez swego Syna i Ducha Świętego…

    #4 niezapominajka
  5. …”Obyśmy umieli odczytywać wszystkie wydarzenia, także te trudne, niezrozumiałe i bolesna, jako wezwanie do odkrywania prawdy, że jako glina i proch jesteśmy powołani i uzdalniani do tego, by odkrywać Ojcostwo Boga i przeżywać właściwie nasze dziecięctwo.”… za Ks.Biskupem
    Jakie piękne, niewinne są oczy dzieci.
    Życzę każdemu takich ufnych, czystych spojrzeń i pięknej wewnętrznej formy kształtowanej przez wolę Ojca…

    #5 niezapominajka
  6. Miriam, pozwól, że odniosę się do Twojego: „Zgadza się, rozum jest dobry i potrzebny”.
    Rozum człowieczy choć porażony muzgowo/duchowo/ ma w sobie jeszcze moc własną/wolna wola/ by resztkami sił własnych wołać o ratunek/zbawienie/. Rozum człowieczy po grzechu pierworodnym jest w każdym z nas w znacznym stopniu niepełnosprawny duchowo. Odniesienie do mojej rzeczywistości. Ja ojciec „pełnosprawny” w relacji z ukochanym synem „niepełnosprawnym”. Mam to od dwudziestu jeden lat na co dzień.
    Miriam, Bóg w wierze katolickiej jest Bogiem racjonalnym. Ma pewne zasady, niezmienne struktury. Jest stabilny. Taki sam wczoraj, dziś i jutro. Nie ma w Nim rzadnych procesów. On po prostu JEST SOBĄ. Procesy, przemiany, to rzeczywistość stworzenia nie Boga katolickiej wiary.
    Poza rozumem są tylko emocje. Emocje to fantazja.
    Proszę takim rozumem jaki masz próbować skontaktować się z Osobowym Logosem w Jezusie Chrystusie.
    Przepiękna to droga i jakże na miarę kazdego człowieka.
    janusz

    #6 baran katolicki
  7. Grzegorz.
    Twoje słowa: „Ponieważ my jako stworzenie, jednak wzbogacamy Stwórcę, gdyż jesteśmy jakby emanacją Jego, naturalną konsekwencją Miłości, mamy z Nim związek intymny, jakkolwiek jest to możliwe na ziemi”.
    Wzbogacamy Stwórcę, katolicki absurd. Stworzenie jest poza Stwórcą to znaczy nie dodaje sobą nic Stwórcy. Stwórca i bez stworzenia jest taki sam jak ze stworzeniem. Stórcy wystarczy do pełni relacyjność Trzech Osób Boskich w jednej naturze boskiej.
    To nie Stwórca potrzebuje nas do szczęścia, lecz to my potrzebujemy Stwórcy, by być szczęśliwymi.
    Jesteśmy Jego emanacją na tyle ile jest w nas Łaski Uświęcającej/Jezuza Chrystusa/.
    Tak na prawdę emanuje z nas Jezus Chrystus nie my sami. To On jest obrazem Ojca w nas.
    Czy jesteśmy naturalna konsekwencją Miłości/Stwórcy do stworzenia/.
    W Jezusie Chrystusie jako Łasce Uświęcającej JESTEŚMY. Poza Jezusem Chrystusem nie ma nas.
    Grzegorz, nic nie dodajemy sobą Stwórcy. On bez nas doskonale sobie radzi z kochaniem. To my potrzebujemy jak powietrza Bożego Ducha.
    Nasz duch bez Bożego Ducha nie ma czym oddychać.
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. Krystyno.
    “Po takim zgłoszeniu zjawia się pogotowie boże…”
    Zgłoszeniu? Chyba bywa różnie. Bóg naprawdę widzi”.
    Stwórca widzi mój porażony duchowo rozum i szuka dobrego lądowiska we mnie.
    Szuka mojego SOS. Bez takiego sygnału jestem zdany tylko na własne siły.
    SOS to AMEN w stworzeniu.
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. #2 Janusz,
    a ja inaczej rozumiem sformułowanie „skrwawiona szmata”.
    Dla mnie nie jest „obrzydliwa”, jest obrazem bezowocnego wysiłku.
    Krwawienie kobiety świadczy o jej zdolności do bycia w stanie błogosławionym.
    Kobieta może stać się brzemienną, ale nie jest.
    Małżonkowie stają się rodzicami nie tylko dzięki swoim wysiłkom, niezbędny jest tu udział Pana Boga.
    Ksiądz Biskup ujął to tak:
    „To, co nam wydawało się dobrem dokonywanym PRZEZ NAS,
    okazuje się nierzadko pomyłką i bezsensem”

    NASZE (naturalne) dobre czyny nierzadko okazują się pomyłką i bezsensem…

    Pozdrawiam 🙂

    #9 julia
  10. A ja odniosłam „skrwawiona szmatę ” do swojej aktualnej sytuacji we wspolnocie.
    Moje trwanie we wspolnocie z osoba, z którą mam nieustanny zatarg nie przynosi owoców tj. wzajemnej tolerancji, akceptacji /miłości?/, poza tym jest nieustannym niepokojem w sercu.
    Czy trwanie we wspolnocie w takiej sytuacji ma sens?
    Tym bardziej, że wydarzenia i Słowo mówi STOP.
    Jestem tym zmęczona i rozdarta wewnętrznie, bo wiem ile łask doświadczyłam właśnie we wspólnocie.

    Dla wyjaśnienia -zewnetrznie wygląda to normalnie, po przekazaniu znaku pokoju – jakiś czas spokój.
    Pozdrawiam wszystkich, korzy zechcą sie podzielić, co zrobiliby na moim miejscu.

    #10 Klara
  11. #9 Julia.
    I bez wiary w katolickiego Pana Boga/?/ dzieci się rodzą. Rodzą się w imię Allacha. Rodzą się jako kolejny etap reinkarnacji Buddy. Ateiści, marksisci, protestanci również sa płodni w naturze. Rodzą się dzieci bez ducha. Dzieci, z których wyrsta ten świat. Rodzi się materia bez ducha. Julio, żyjemy w czasach gdzie dziełem sztuki jest zwyczajne gówno.
    Skrwawiona szmata/podpaska użyta/ jest poza jakąkolwiek estetyką i nie nadaje się do publicznej groryfikacji. Jest jak użyty papier toaletowy, który równiez świadzy o zdrowej przemianie materii. “To, co nam wydawało się dobrem dokonywanym PRZEZ NAS, okazuje się nierzadko pomyłką i bezsensem”.
    Można to odczytać odwrotnie: to co wydaje mi się złem moze okazać się dobrem. Wszystko jest możliwe/względne/ gdy utracimy Absolut Logosu z życiowej perspektywy. Julio, „NASZE (naturalne) dobre czyny nierzadko okazują się pomyłką i bezsensem…”. To nie po katolicku. Katolicka wiara powiada, że to co dobre jest dobre a to co złe złem jest. Tu nie moze być dowolności subiektywnej.
    Inne wiary nie powinny nas interesować. Wierzenie jest jak zakochanie. Jest racjonalne nie emocjonalne.
    janusz

    #11 baran katolicki
  12. #11 Januszu,
    tak, dzieci rodzą się BEZ WIARY RODZICÓW w Boga,
    rodzą się dzieci rodziców wierzących w Allacha.
    Ale… dziecko nie poczyna się BEZ BOGA
    (potwierdzają to trudne doświadczenia płodnych i zdrowych rodziców
    nie mogących doczekać się potomstwa).
    Mam nadzieje, że dostrzegasz różnicę ? 🙂
    W innych kwestiach ewentualnie odpowiem po pracy 🙂

    Pozdrawiam 🙂

    #12 julia
  13. #7 Januszu,
    Ze stwierdzenia „Stworzenie jest poza Stwórcą”
    1. nie musi wynikać wniosek , że nie dodajemy nic Stwórcy.
    Ubranie nie stanowi części dziewczyny a ile jej może dodać wdzięku!
    2. nie wynika brak związku z Nim a wiemy , że jest wręcz odwrotnie. Zamysł Stwórcy wobec człowieka był i jest taki , abyśmy żyjąc z Niego byli z Nim w przyjaźni,w łączności,w intymnym związku. Związek ten jest z natury płodny (popatrz na mój komentarz do wpisu Julii), bo całe stworzenie a zwłaszcza człowiek w ten sposób odpowiada na Miłość. Oczywiście grzech wniósł tu zamęt,lecz faktu to nie zmienia
    3. Tak związani ze Stwórcą jesteśmy mu potrzebni, nie z racji konieczności ale z Jego udzielającej się woli – gdyby tak nie było , obecność człowieka w świecie, a i cały stworzony świat nie miał by racji bytu.
    Dzięki za Twoje zdanie!

    #13 grzegorz
  14. #9 Julio,
    Jeśli mogę ze swojej strony uzupełnić:
    Mocne porównania są obecne u Izajasza w całym Poemacie z rozdz.63 i 64, warto przeczytać.
    We fragmencie o którym piszemy, widzę również tak jak Ty odniesienie do płodności.
    Jeśli czyny wynikają z naszych własnych, wyabstrahowanych koncepcji, to nawet jeśli wydają się dobre, są bezpłodne, tzn. nie skutkują rozpraszaniem ciemności przez światło Chrystusa.
    W opozycji do tego stoi obraz z początku rozdziału 63 gdzie tryskającą krew odnosi Autor do obrazu tłoczni winnych gron i kadzi z winem a wiec znaków płodności.
    Odczytujemy to jako obraz krwi Chrystusa, której podnoszony kielich jest znakiem zbawienia.

    #14 grzegorz
  15. Drodzy Blogowicze,
    czytając was i komentarze mysle tak+
    wszyscy ludzie na ziemi będą sądzeni z prawdziwej miłosci do Boga i ludzi a Boze Miłosierdzie nad kazdym z nas, daje szanse na Niebo dla wszystkich ludzi o skruszonym sercu…
    Grzegorzu, przekonująco dla mnie ,wyjasniłes sens skrwawionej szmaty +Jeśli czyny wynikają z naszych własnych, wyabstrahowanych koncepcji, to nawet jeśli wydają się dobre, są bezpłodne, tzn. nie skutkują rozpraszaniem ciemności przez światło Chrystusa.’
    Jednoczesnie wydaje mi się, ze kazdy dobry czyn
    jest dobry jezeli nie kryje sie za nim jakis podstęp.
    pozdrawiam

    #15 niezapominajka
  16. #11 baran katolicki
    Januszu, podobno stan zakochania jest własnie emocjonalny a lekarze uwazają ten stan jako pewnego rodzaju chorobę…

    #16 niezapominajka
  17. #12 Julia.
    Przychodzimy na ten świat bez stanu łaski uświęcającej, bo w grzechu pierworodnym. Jest to dziedzictwo, które otrzymujemy po grzechu Adama i Ewy, przez który utracili oni łaskę uświęcającą.
    Jedynie Chrystus i Najświętsza Maryja Panna zostali poczęci i narodzili się bez grzechu pierworodnego.
    My wszyscy jednak potrzebujemy sakramentu chrztu św., który zgładzi grzech pierworodny i uposaży duszę w stan łaski uświęcającej. Nie wiem co rozumiesz „BEZ BOGA”, bez Stwórcy? Natura nas rodzi jak do doczesności i BÓG/Stwórca/ powołuje niektórych by posłać ich w nieznane dla ratowania wszystkich. Wystarczy odrobina soli by nadac smak/życie wieczne/ temu tłumowi. Wystarczy odrobina światła by kierunkować uciekających przed zagładą wieczną.
    Julio bez Łaski Uświęcającej/Jezus Chrystus/ nie ma zbawienia. Jesteśmy wszyscy odkupieni to znaczy niewinni jednagże pozostają skutki kazdego naszego grzechu. Skutki wieczne i doczesne. Z wiecznymi Bóg sobie poradzi biorąc je na Siebie, ale z doczesnymi musimy sami się uporać. Mamy na to doczesność albo wieczność w czyśćcu.
    janusz

    #17 baran katolicki
  18. #16 niezapominajka.
    „Raduje się duch mój w Bogu Zbawcy moim”. Zobacz jaka ogromna przepaść między radością a uśmiechem.
    Radość jest owocem Ducha Świetego, który gości w człowieczym duchu. Radość to nie emocja, uczucie. To stan człowieka, to rzeczywisty, realny, substancjalny fakt bazujący na relacji dwóch osób. Osoba Stwórcy i osoba stworzenia. Radość nie jest emocją duszy lecz stanem ducha.
    Dzisiejsza psychologia, psychiatria, medycyna dawno zapomniała o duchu człowieka. To co duchowe jest dzisiaj w nauce chore. Kochać ciałem, kochać duszą to dopiero wesołość człowieka. Zapach radości duchowej.
    Prawdziwa miłość jest racjonalna. Wystarczy spojrzeć na naszego Pana Jezusa Chrystusa na krzyżu.
    Jaki emocje? Real.
    janusz

    #18 baran katolicki
  19. #13 grzegorz.
    Stwórca nie jest Bytem złożonym. Jest jednolity, stały i niezmienny. Jest pełnią boskości Sam w Sobie. Katolicki Bóg/Stworzyciel/ to trzy Osoby w jednej Naturze. Problem zaczął się z chwilą wcielenia Drugiej Osoby Bożej.
    Problem z koegzystencją natury boskiej z natura człowieczą w jednej Osobie Boga. Jeśli tu się zagubisz wali się cały katolicyzm. http://www.teologia.pl/m_k/kkk1n03.htm
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. #18 Baranku,
    ja odniosłam się do stanu zakochania się w Bogu czy drugim człowieku – jeśli to tylko emocje jako zauroczenie, to może minąć. Mamy tego przykłady oziębłości i zniechęcenia.
    Ważna jest dojrzała miłość – to real i emocje jako uniesienie ducha mające swe żródło w Bozej łasce…
    I jeszcze odnośnie twojej wizji „Katolickiego Boga”.
    Bóg – Stwórca , jest Jeden dla całej ludzkości i Bożego stworzenia 🙂
    Syn Boży został posłany a wcześniej zapowiadany w Starym Testamencie, tworząc Kościół chrześcijan ale zarazem jest On- Jezus Chrystus dla całej ludzkości …

    #20 niezapominajka
  21. #17
    „Przychodzimy na ten świat bez stanu łaski uświęcającej,…”
    A ja wcale nie jestem tego tak pewna.

    #21 Ka
  22. #20 niezapominajka.
    Ze stworzeń tylko aniołowie i ludzie mają ducha. Reszta to zwierzęta, ryby, rosliny, płazy, itd. Stworzenie to generalnie materia/doczesność/. Człowiek jest łącznikiem między światem materialnym/doczesnym/ i światedm duchowym/wiecznym/. Dusza człowieka/psychika/ żywi się na zewnatrz siebie doczesnością/materialnością/ a jednocześnie doświadcza wewnętrznego świada ducha/wieczności/.
    Nie mają tego aniołowie. Oni są duchami i nie mogą doświadczyć/dotknąć/ cielesnej materii. CZŁOWIEK jest koroną stworzenia i tego materialnego i duchowego. Dlatego w Jezusie Chrystusie to sie wszystko ziściło.
    Niezapominajko, nie wiem ile z tego pojmiesz ale sieję tym czym żyję w nadziei, że kiedyś coś zakiełkuje. Ludzkość to tłum. Stwórca katolicki nie stworzył nas masowo jako tłum ale pojedyńczo, kazdego z osobna. Tłum/masa ludzka/ to nie katolicki twór.
    Jezus Chrystus dla całej ludzkości? Człowiek to materia i duch. W mentalności/religijności/ naturalnej Jezus Chrystus jest dla wsztstkich taki sam. Jest w pełni człowiekiem jak każdy z nas. Jest naszym bratem. Naturalnie różnimy się tylko grzechem ale i to nie do końca jest pewne w mentalności nowoczesnych katolików.
    W duchu Jezus Chrystus nie jest dla wszystkich. Jest Bogiem. Jest Panem. Jest Stworzycielem. W duchu ożywionym/zasilonym/ łaską uświęcającą. Jezus Chrystus jest dla konkretnego człowieka nie dla tłumu. Co sie dzieje z katolicką wiarą dzisiaj?
    janusz

    #22 baran katolicki
  23. #21 Ka.
    Krystyno, taka jest nasza wiara KKK. http://www.teologia.pl/m_k/zag03-13.htm
    janusz

    #23 baran katolicki
  24. #22 baran katolicki
    🙂 – bez komentarza

    #24 niezapominajka
  25. Ksiądz Biskup podał tytuł komentarza:
    Adwent – powracanie do Ojca.
    Dopiero dzisiaj to mnie poruszyło i zastanowiło.
    Adwent był dla mnie do tej pory okresem liturgicznym pod znakiem oczekiwania. Na Narodziny Boga, na Jego potrójne przyjście…
    Ksiądz Biskup podał nową perspektywę, właściwie odwrotną – to nie ja czekam na Boga – Jezusa Chrystusa, wychodzącego z łona Ojca, zstępującego na ziemię, ale to Ojciec czeka na mnie, Adwent to czas mojego powrotu do Niego!
    Niesamowite!
    Chyba jeszcze nie myślałam w ten sposób.
    Ojcze, niedługo wrócę! ❤

    #25 Miriam
  26. # Klara
    Św.Maksym Wyznawca (+662) mówił:
    „Jeśli czujesz do kogoś urazę, módl się za niego, a przeszkodzisz jej się rozwijać. Poprzez modlitwę wymażesz z pamięci zło, którego doznałeś.Gdy dojdziesz do miłości i życzliwości do ludzi,z duszy całkowicie znikną wszelkie urazy. A jeśli ktoś ma do ciebie żal, czyń mu dobrze, a uwolnisz go od urazy”.
    Doświadczyłam, że modlitwa tak „działa”. Odwagi! 🙂

    #26 Mirosława

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php