W 24.  Niedzielę roku B czytamy fragment Ewangelii wg Marka (8,27-35). Wydarzenie, o jakim opowiada stanowi już końcowy etap działalności Jezusa na terenach poza Judeą i poza Jerozolimą. Jest to już jakby bezpośrednie przygotowanie do wstąpienia do Jerozolimy, a więc krzyża i zmartwychwstania. Pytania wokół Jezusa zacieśniają się coraz to bardziej. Kim On jest? Jezus zabiera więc uczniów do wiosek pod Cezareą Filipową. Były to tereny pogańskie. W drodze Jezus stawia uczniom pytanie odnoszące się do Jego Osoby:

Za kogo uważają Mnie ludzie?

A wy, za kogo Mnie uważacie? (Mk 8,27.29).

Ziemska misja Jezusa stopniowo dobiega końca. Potrzebne jest więc doprowadzenie do pełnego rozpoznania Jezusa. Dokonał On do tego czasu wielu cudów. Wiele za Nim chodziło. Wiązali z Nim takie czy inne oczekiwania: bądź to osobiste, bądź społeczne czy polityczne. Jezus jednak wiedział, że jego misja nie pokrywa się z tak wyrażanymi oczekiwaniami i pragnieniami ludzi. Jego misja zmierzała do czegoś innego.

1. Jezus Mesjaszem

Na pytanie Jezusa o zdanie ludzi padają różne odpowiedzi. Jezus był odnoszony do Jana Chrzciciela, do Eliasza, czy innego z proroków. Tak było, bo Jezus przepowiadał, dokonywał cudów. Jego działalność wprowadzała nadzieję na wyzwolenie, na lepszą przyszłość. Było to oddźwiękiem różnych aspektów działalności Jezusa, w których ludzie rozpoznawali bliskość Boga. Wszystkie te przejawy nie były nieprawdziwe, ale nie stanowiły one istoty misji Jezusa.

Misja Jezusa to podjęcie dzieła zbawienia człowieka. To dzieło zmierzało do przemiany człowieka w jego wnętrzu. Stanowiło przywrócenie wspólnoty i komunii między Bogiem a człowiekiem. Takiej komunii, dzięki której w człowieku mógł na nowo stać się obecny jako aktywny obraz Boga. Chodziło więc o obecność Ducha Bożego w człowieku tak, aby człowiek w swoim myśleniu i działaniu był dzieckiem Boga. To wszystko wyrażało się to w krótkim pojęciu: MESJASZ, czyli namaszczony Duchem Świętym.

Jezus, jako Wcielony Syn Boży, w swoim ludzkim ciele (obejmuje to cały ziemski wymiar życia i działalności Jezusa), okazał się namaszczony. Publicznie to zostało zamanifestowane podczas Chrztu w Jordanie. Naturalnie nie wszyscy wtedy zrozumieli. Nie wszystko zostało objawione. To, co wtedy na początku publicznej działalności się objawiło, było otwarciem, które zmierzało do wypełnienia.

2. Co to znaczy być Mesjaszem

Ujmując krótko i syntetycznie można powiedzieć że Mesjasz, to ten, kto w ludzkiej naturze daje się całkowicie przeniknąć Duchowi Bożemu. Na pozór może się to wydawać proste. Można bowiem myśleć, że wystarczy poddać się działaniu Bożemu. Tak to prawda. Ta prawda ma jednak daleko idące konsekwencje. Ponieważ człowiek w grzechu wszedł w opozycję do Woli Boga, obecność Ducha Bożego nie może stać się bezboleśnie. Musi stać się w człowieku coś z tym wszystkim, co św. Paweł nazywa starym człowiekiem, człowiekiem żyjącym dla siebie. Ten właśnie człowiek musi umrzeć. To jest owa bolesna strona Mesjasza. Mesjasz będzie cierpiał i tak objawi się Jego chwała i tak On objawi chwałę Boga w człowieku (por. np. Łk 24,26).

Jezus podczas swojej działalności nie zawsze był rozumiany. Dotyczyło to zwłaszcza tego istotnego aspektu Jego misji. Dlatego teraz, kiedy zbliża się czas wypełnienia, stawia wprost to pytanie o Jego tożsamość. O to za kogo Go ludzie i Jego uczniowie uważają. Odpowiedź Piotra jest jednoznaczna. Ty jesteś Mesjaszem. Piotr to wypowiedział, ale jeszcze nie pojmował treści posłannictwa, jakie wiązało się i( nadal jest związane) z Mesjaszem.

Aby doprowadzić Piotra i pozostałych uczniów a tym samym wszystkich ludzi do rozumienia misji Mesjasza, Jezus zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. Właśnie w podjęciu cierpienia i odrzucenia przez tych, którzy byli widziani jako reprezentanci religijni (starsi, arcykapłani i uczeni w Piśmie), aż do śmierci, miało się okazać w zmartwychwstaniu to, że Jezus jest Mesjaszem, który otwiera człowiekowi drogę do komunii z Bogiem.

3 Szatan – przeciwnik

Droga, jaką Jezus jako Mesjasz otwierał człowiekowi do wejścia w komunię z Bogiem (by być ponownie człowiekiem na Jego obraz), była i jest wyprowadzaniem człowieka z zależności od szatana. Dlatego, gdy Jezus o tej drodze mówi otwarcie i słyszą to Jego uczniowie, a jeszcze tego nie rozumieją, wówczas reagują przeciw takiej drodze. Można powiedzieć, że ma do nich dostęp myślenia szatana, mimo że są tak blisko Jezusa. Wyraża to właśnie postawa i gest Piotra.

Piotr, mimo że przed chwilą wyznał, iż Jezus jest Mesjaszem, a więc tym, kto ma podjąć ową drogę wejścia Ducha Bożego w śmiertelne życie człowieka i przez to udostępnić ją niejako dla każdego człowieka, kiedy Jezus mówi o tym otwarcie, że podejmuje tę drogę do Jerozolimy, Piotr bierze Jezusa na bok i próbuje Go od tej drogi odciągnąć. Jezus wówczas reaguje bardzo zdecydowanie. Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.

To sformułowanie Jezusa można przełożyć dosadniej: Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie masz w głowie (w swoim wnętrzu) tego, co Boże, lecz to, co ludzkie. To znaczy: twoje myślenie (twoje ustawienie życia czyli cała twoja koncepcja życia) jest tylko ludzka, a nie odniesiona do tego, co przedstawia Mesjasz. Piotr zrozumie swój błąd dopiero, gdy zaprze się Jezusa i się nawróci. Wtedy dopiero też będzie wyznawał, że Jezus jest Mesjaszem, że wszystko wie, i że warto iść Jego drogą – właśnie drogą krzyża. Na drogę krzyża szatan nie wejdzie. Jest to jedyna droga, na której człowiek jest wolny od szatana. To jest droga Mesjasza i tych, którzy za Nim podążają.

4. Nasz udział w życiu i misji Mesjasza

Przez chrzest stajemy się chrześcijanami. Należymy do Ludu Mesjańskiego, który przeżywa tajemnicę Mesjasza. Naturalnie chrzest rozpoczął w nas to dzieło. To tak jakby wyznanie Piotra ustami, że Jezus jest Mesjaszem. To wyznanie staje się prawdą, gdy w naszym życiu podejmujemy drogę Mesjasza, a nie próbujemy Go od niej odwieść – na podobieństwo Piotra. Grozi nam zawsze niebezpieczeństwo ulegania szatanowi.

Oczywiście my Jezusa od Jego mesjańskiej drogi nie odwiedziemy. Chodzi jednak o to, czy to my nie dajemy się odwieść od tej drogi Jezusa. Zdarza się tak, gdy myślimy, że Jezus powinien ukazać nam życie bardziej ludzkie, bardziej po naszej myśli. Kiedy chcemy, aby było wszystko tak dobrze –  i najlepiej bez żadnego krzyża. Piotr tak bardzo chciał, aby było dobrze. A jednak się pomylił. Jezus dla ratowania go, powidział mu: zejdź mi z oczu, szatanie (możliwy przekład, idź za mnie, a nie wychodź przede mnie!).

Za kogo uważam ja dzisiaj Jezusa? Nie chodzi o słowa, lecz chodzi o obecność Jego drogi w moim życiu. Chodzi o to, czy idę z Nim drogą mesjańską. Czy może w mim myśleniu o życiu, o Kościele itp. wychodzę przed Jezusa i mam lepsze propozycje, niż On sam?

Daj nam, Panie (Mesjaszu i Synu Człowieczy), ducha uległości Tobie i wobec Ciebie. Daj nam pojmować, co to znaczy dla nas przynależeć do Ludu Mesjańskiego.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

23 komentarze

  1. Nie mam innych propozycji niż te które przekazał nam p.Jezus.Tylko że …tą drogę cierpienia i krzyża…tak chciałoby się migiem przekroczyć.Wiem,wiem to niemożliwe,więc idziemy …mozolnie,jak Jezus ciągnący krzyż.

    #1 K.
  2. Amen… daj mi Panie ducha uległości Tobie i wobec Ciebie…dziękuję ks.Biskupowi za to dzisiejsze słowo nadzieji..,że droga krzyża to jest jedyną droga,na której jestem wolna od szatana..że on na nią nie wejdzie..teraz zrozumiałam słowa,które tak często powtarzał śp.Alfred Cholewiński..bój sie dnia, w którym nie ma krzyża..
    Pozdrawiam wszystkich,którzy tą strone tworzycie … na czele z Inicjatorem tej strony.

    #2 sorella
  3. Idź precz ode mnie szatanie, nie stawaj na mojej drodze!
    Wybieram zdecydowanie cierpienie i krzyż – drogę wiodącą ku Zmartwychwstaniu.Jezu, towarzysz mi w tej drodze.

    #3 AWM
  4. Grzegorz w poprzednim temacie wspomniał o katechezach ” Chrzest w życiu i misji Kościoła”.
    Ja chciałabym tylko dodać,że właśnie zaczyna się kolejny cykl tych katechez i gorąco namawiam wszystkich do uczestnictwa w tych katechezach. Wczoraj odbyło się spotkanie diecezjalne. Katechezy Ks. Biskupa podobno będzie można posłuchać za kilka dni na stronie http://www.chrzest.siedlce.pl/
    Na początku października odbędą się spotkania rejonowe, a potem powinny być w parafiach.
    Serdecznie cię pozdrawiam Grzegorzu, podejrzewam,że byłeś wczoraj w Opolu.

    #4 basa
  5. „Na drogę krzyża szatan nie wejdzie.”
    W kontekście wczorajszej katechezy: Tak, krzyż to jedyne miejsce, na które szatan nie wejdzie. Ale uparcie stoi pod krzyżem i woła: „zejdź z krzyża”.
    Mój krzyż nie jest ani wielki, ani ciężki. Może taki tylko trochę dokuczliwy. Ale od samego początku wciąż słyszę z wewnątrz: Zrzuć go. Ty nie musisz go nieść. Niech inni to robią. Ty się do tego nie nadajesz. Ty w zamian możesz robić coś innego.
    Muszę się przyznać, że byłam bliska porzucenia tego krzyża i właśnie katechezy „Chrzest…” pomogły mi wtedy zrozumieć problem i pogodzić się z moim krzyżem. Pomogły mi umrzeć. Stać się głuchą na te podszepty. Bo tylko śmierć uwalnia od szatana definitywnie.

    #5 basa
  6. Hiob, pamiętam o tobie.

    #6 basa
  7. Jezus dla mnie jest tym, który był, który przyszedł do swoich, stając się jednym z nas, zmienił nasze relacje wobec Boga, a przyjmując świadomie cierpienie i śmierć krzyżową otwiera nam drogę do Królestwa Niebieskiego i jedności z Bogiem. Zrozumienie tego spowodowało u mnie zmianę wartości, zacząłem patrzeć na życie z innej płaszczyzny. Dlatego w pracy nie liczy się zysk za wszelką cenę, a ważniejsze jest dawać niż mieć.

    #7 lemi58
  8. Amen…

    #8 Agnieszka
  9. Basa Dziekuję za pozdrowienia!
    Byłem w Opolu i cieszę sie,że pojawiło sie wiele nowych twarzy wśród osób świeckich.To jest świadectwo działania Słowa również poprzez ten program.3 października spotkanie naszego regionu.Potrzebne sa pomysły na nowy rok.Sprawą otwartą jest jak taki program może działać w parafi.Uważam,że potrzebna jest zarówno kontynuacja jak i ropoczynanie na nowo z inną grupą.Może uda sie to skonkretyzować do października.Może porozmawiamy osobiście:)

    #9 grzegorz
  10. „Mesjasz, to ten, kto w ludzkiej naturze DAJE SIĘ całkowicie przeniknąć Duchowi Bożemu. (…)Ponieważ człowiek w grzechu wszedł w opozycję do Woli Boga, obecność Ducha Bożego NIE MOŻE stać się BEZBOLEŚNIE. (…)Należymy do Ludu Mesjańskiego…”
    Jezus – Syn Boży pozwalając na całkowite przeniknięcie Duchowi Bożemu swojej ludzkiej natury, godzi się na BÓL z tym związany. Może właśnie wtedy następuje zniszczenie przeszkody między Bogiem i człowiekiem? Może dzięki przyjęciu Ducha Bożego burzy W SOBIE SAMYM mur wrogości między Bogiem a człowiekiem? (bo jest i Bogiem i człowiekiem…)
    A przecież Jezus nigdy nie wszedł w opozycję do Woli Boga…
    Ja natomiast wchodzę… I jeszcze myślałam, że przyjmując Ducha Bożego zyskam POKÓJ. To rozważanie zwróciło moją uwagę na to, że zgoda na obecność we mnie Ducha Bożego to zgoda na BOLESNĄ przemianę, której owocem może być POKÓJ, ale TAM, nie tu.
    Pozdrawiam 🙂

    #10 julia
  11. Grzegorzu, ja też myślę, że powinna być możliwość corocznego rozpoczynania programu z nową grupą. Ja właściwie zaczęłam program od 3 cyklu i dlatego bardzo sie ucieszyłam, gdy Ks. Biskup postanowił go zacząć od początku. To okazało się bardzo ważne, żeby jednak zacząć od początku.
    Ja jestem z innego regionu niż ty.
    Jednak, jeśli będę na kolejnym spotkaniu diecezjalnym, to chętnie do ciebie podejdę i porozmawiamy.
    Możemy też spróbować rozmawiać drogą mailową.
    Mój adres to już chyba wszyscy znają, tyle razy go już tu umieszczałam, ale przypomnę go basa2@op.pl

    #11 basa
  12. #12 basa
  13. #12 basa,
    dziękuję za link, wysłuchałam z zainteresowaniem. Cieszę się, że mogłam znów zastanowić się nad tekstami Pisma świętego i swoim życiem.
    Szczególnie poruszyły mnie fragmenty o tym, że:
    1. pewne rzeczy w moim życiu są przeklęte – ważne jest, by to dostrzec i otwarcie o tym powiedzieć;
    2. Pan Bóg SAM kładzie nieprzyjaźń między niewiastę a szatana – dlatego istnieją pewne sytuacje mojego życia, w których NIE MA kompromisu;
    3. zwycięstwo nad szatanem osiągnę tylko w jeden sposób – BOLESNY dla mnie – przez przyjęcie niesprawiedliwego oskarżenia – szatan tego nie przeżyje…
    I najważniejsze (i mi bardzo bliskie) – rozumienie tych spraw nie jest dane RAZ NA ZAWSZE.
    Jeszcze raz, baso, dziękuję za link, a wszystkich pozdrawiam 🙂

    #13 julia
  14. „I najważniejsze (i mi bardzo bliskie) – rozumienie tych spraw nie jest dane RAZ NA ZAWSZE.”
    Tak Julio!
    Mi też jest to bardzo bliskie.
    O ile byłoby łatwiej, gdyby to rozumienie pozostawało na zawsze w świadomości…

    #14 basa
  15. Bardzo się cieszę, że można wysłuchać tych katechez i homilii Księdza Biskupa. Akurat w tym czasie ktoś potraktował mnie źle i pomyślałam: tak nie może być! mnie to nie powinno spotkać! Słowo katechezy nawróciło mnie do myślenia Jezusa, aby to przyjąć. Potrzebne jest takie głoszenie, ten radykalizm od nowa na nowe sytuacje. Bo jest prawdą.
    Ale wracam też myślą do przeżytego kiedyś kryzysu – czy opuściłam mój krzyż? Może chciałam być dzielna i sama… Myślę, że szatan grasuje u podnóża krzyża i kłamie, oszukuje, odciąga od niego. Zdumiewa mnie też jak maleńką jest ta myśl, która jest wiarą. Kiedy ją odnajduję, czy też dostaję od nowa – dziwię się, że to tylko tyle, to ta myśl, to „tak” to „aha”. Jest maleńka w porównaniu do cierpienia i zagubienia bez niej oraz radości i wielkich rzeczy z nią. Jak to ziarnko gorczycy.
    Pozdrawiam wszystkich 🙂

    #15 AnnaK
  16. Słucham katechez naszego ( 🙂 ) Biskupa i jestem pod ogromnym wrażeniem! Otwierają się oczy! I to mimo czytania katechez w wersji pisanej!!!!

    DZIĘKUJĘ!!!!

    #16 Zbyszek
  17. Zastanawiam się po czyjej jestem stronie ? Czy tych, którzy Boga nie doceniają, widząc jak jest ,,słaby”, wyprzedzają Go i torują mu drogę, każdy w inną stronę,chcąc Mu pomóc ? Czy tych, którzy ciągle go szukają, przybici do krzyża własnych słabości wloką się za Nim ? Najtrudniej jest chyba przyjąć odrzucenie. Zmierzenie się z nim jest tą konieczną uległością wobec Pana, która pozwala zrozumieć słowa LUD MESJAŃSKI….ale to bardzo trudne…

    #17 owieczka
  18. Wiem, że Pan Bóg nie opuścił Jezusa na krzyżu pomimo odrzucenia, więc nie należy się go bać. Wiedzieć /wierzyć/ to jeszcze za mało, trzeba umieć kochać naprawdę, żeby móc przyjąć odrzucenie dla Chrystusa i w konsekwencji dla SIEBIE SAMEGO

    #18 owieczka
  19. Św.Augustyn bardzo dokładnie wyjaśnił różnicę pomiędzy baniem ,a lękiem Bożym.Polecam „O państwie Bożym” tegoż autora.By zrozumieć czyta się wolno,ale jakże warto.

    #19 K.
  20. Czy istnieje możliwość wzięcia udziału w katechezach prowadzonych przez Jego Ekscelencję? Słuchając nagrań zrozumiałem, że samodzielne czytanie nie na wiele mi się zda 🙂

    #20 Zbyszek
  21. Tak sobie siedzę i marzę 🙂 : idealne to by były rekolekcje. I to w Ziemi Świętej 🙂

    #21 Zbyszek
  22. #21 Zbyszek,
    a może, Zbyszku, w ogóle – rekolekcje – czy to w Ziemi Świętej, czy we Włoszech, czy w Polsce…
    Pozdrawiam 🙂

    #22 julia
  23. #22 Julio,
    mnie namawiać nie musisz. Tylko jak namówić Księdza Biskupa? Jeśli bym znał termin z wyprzedzeniem – mógłbym sobie zaplanować wyjazd. Z Wrocławia mam kawałek drogi 🙂

    #23 Zbyszek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php