W drugą Niedzielę Wielkiego Postu czytamy tradycyjnie Ewangelię o Przemienieniu Jezusa na wysokiej górze. Tak jest każdego roku w zmieniających się cyklach. Tradycyjnie przyjmuje się, że była to góra Tabor. Niektórzy jednak uważają, że było to na jednym ze zboczy góry Hermon. Niezależnie od tego, jaka to była góra, ważne jest to, że Jezus wziął wybranych uczniów w górę. Zaprowadził ich na górę? Uniósł ich w górę? Dał im doświadczenie bycia w górze ?

To było na osobności. Już przez sam fakt wybrania trzech uczniów i przez to zabranie ich ze sobą przez Jezusa stanowiło to więc pewne wyrwanie z normalnego i zwyczajnego biegu wydarzeń. Na dodatek to przemienienie. Zobaczyli Go jako całkowicie innego. Nadto z osobami, które mogą być uważane za najbardziej reprezentatywne w całej historii narodu wybranego: Mojżesz i Eliasz; a więc Prawo i Prorocy.

Wreszcie jakby ukoronowanie całego wydarzenia – głos z obłoku: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Apostołowie zlękli się. Nie pojmowali wydarzenia, chociaż je przeżyli jako wybrani przez Jezusa.

Jezus mówi do niech, aby się nie lękali – nawet jeśli to wszystko w danej chwili ich całkowicie przerastało i przerażało. Skoro to się wydarzyło, to wydarzyło się w określonym celu. Skoro tego nie rozumieją w tej chwili, to też dlatego, że rozumienie tego nie zależy od ich rozumu i inteligencji, ale będzie im dane w stosownym czasie. Tym samym też Jezus daje im do zrozumienia, że to, czego w tej chwili nie pojmują, ma wielkie znaczenie. Nie jest w ich kompetencjach. Nie będzie to owocem ludzkiego dociekania. Zostanie im objawione, kiedy oni przeżyją swoje przemienienie wobec tego, o spotka Jezusa, gdy zostanie wydany w ręce ludzi i ukrzyżowany.

Gdy nadejdzie ten czas, wtedy oni – uciekając przed tym wydarzeniem i opuszczając Jezusa – będą mieć sposobność poznania samych siebie. Wtedy im się objawi to, kim oni są i kim Jest Ten, który wcześniej przez chwilę przemienił się przed nimi na górze, który jednak nie stawił oporu, by wejść w całkowite poniżenie i śmierć krzyżową. Po Jego zmartwychwstaniu – po zmartwychwstaniu Syna Człowieczego dokona się ich przemiana. Będą mogli świadczyć o wydarzeniu Jego przemienienia na górze, o Jego poniżeniu i Jego zmartwychwstaniu. Będą też mogli świadczyć o swojej przemianie w myśleniu i działaniu

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

43 komentarze

  1. „Gdy nadejdzie ten czas, wtedy oni – uciekając przed tym wydarzeniem i opuszczając Jezusa – będą mieć sposobność poznania samych siebie”.
    DOKŁADNIE

    #1 Ka
  2. …’Skoro tego nie rozumieją w tej chwili, to też dlatego, że rozumienie tego nie zależy od ich rozumu i inteligencji, ale będzie im dane w stosownym czasie….” za Ks. Bp

    #2 niezapominajka
  3. #2 doskonale współgra z #1
    I jest prawdą.
    /uśmiech/

    #3 Ka
  4. „Zobaczyli Go jako całkowicie innego”. nie wiem czy mogę przemienienie Pańskie nazywać przeistoczeniem Pańskim.
    Zobaczyli Jezusa w boskiej naturze, w Jego istocie. Ta sama Osoba/ten sam Jezus/a jakże inny.
    Zobaczcie jak wyglądamy w łasce uświęcającej?
    „Jego twarz zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło”.
    Pozdrawiam
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. Nie dziwię się Piotrowi ,że chciał na tej Górze zostać.
    Schodzić w dół,do szarej codzienności i to z trudną misją napewno nie było łatwo.
    Bez przemiany chyba nawet niemożliwe.

    #5 Klara
  6. #4 baran katolicki

    A dla mnie łaska to łaska. Czy uczynkowa jak to się mówi, czy uświęcająca, to jedna i ta sama łaska.

    #6 chani
  7. „Po Jego zmartwychwstaniu – po zmartwychwstaniu Syna Człowieczego dokona się ich przemiana. Będą też mogli świadczyć o swojej przemianie w myśleniu i działaniu”
    ….
    Wiara w Zmartwychwstanie. To od niej zależy moje życie jako człowieka przemienionego, inaczej – po nowemu myślącego i działającego.
    Dzisiaj już myślę inaczej niż 2 tygodnie temu…
    Coś się stało.

    #7 Miriam
  8. #6 chani.
    Krzysztofie, wiara bez dobrych uczynków martwą jest. Dobre uczynki są zawsze owocami wiary. Łaska uczynkowa ma zasięg doczesny natomiast łaska uświęcająca sięga wieczności. Oczywiście, że łaska zawsze pochodzi od Boga jednak róży ma zasięg. Na pewno znasz uczynki miłosierdzia co do duszy i ciała. Te pierwsze/względem/ duszy są tylko owocem łaski poświęcającej/uświęcającej/. Nie jest zdolny człowiek żyjący w grzechu ciężkim do takich uczynków. Ateista nie może upominać grzeszników. Nie może pouczać nieumiejących. Nie może pomóc wątpiącym dobrą radą. Strapionych nie pocieszy. Nie będzie cierpliwie znosił krzywdę, która go dotknie. Nie daruje tym, którzy go zranią. Nie będzie się modlił ani za żywych ani za zmarłych. Bez łaski uświęcającej/życie Boże w nas/nie wydamy dobrych owoców wiary. Do pełnienia dobrych uczynków względem ciała wystarczy łaska doczesna, uczynkowa. Ateista może być bardzo dobrym filantropem. Głodnego nakarmi. Spragnionego napoi. Nagiego przyodzieje. Podróżnego do domu swojego przyjmie. Więźnia pocieszy. Chorego odwiedzi. Umarłego pochowa. Widzisz teraz jaka jest różnica co do zasięgu łaski Bożej. Sam wiesz, że łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę.
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. #7 Miriam.
    „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi …”/1 Kor 14, 15/. Nie było by jednak zmartwychwstania bez ukrzyżowania. Musimy wierzyć w śmierć, zmartwychwstanie i powtórne przyjście w chwale Jezusa Chrystusa. Wiara w samo zmartwychwstanie jest okrojona z przeszłości i przyszłości. Zaspokaja tylko naszą teraźniejszość/doczesność/.
    janusz

    #9 baran katolicki
  10. #7 Miriam,
    jeśli możesz , to podziel się z nami tym cudem przemiany myślenia 🙂

    #10 niezapominajka
  11. Ta Ewangelia bardzo pomaga mi przyjmować moją rzeczywistość. Nie wchodzić w dialog ze złym tylko po prostu słuchać Syna. „Jego słuchajcie”

    #11 Karina
  12. Karina,
    wydaje mi się, że ignorancja bliżniego, który błądzi, czy jest zły , jest niewłaściwa. Czasami dobra rada czy sprzeciwienie się złu /mam na myśli np. walczących ateistów czy błądzących politycznie/ może dać im opamiętanie czy refleksję chociażby.

    #12 niezapominajka
  13. #12
    Zupełnie nie o tym pisałam.
    Mówiąc „zły” mam na myśli złego ducha, który ciągle podpowiada mi np. zejdź z krzyża, np. dlaczego ciągle ty masz wynosić śmieci, dlaczego masz pozwolić komuś żeby cię wykorzystywał, dlaczego masz akceptować wady drugiego człowieka itd. itd.
    Natomiast „Syn” mówi: Ja mogę i chcę dać Ci Swojego Ducha, który uzdolni cię do przyjmowania twojej rzeczywistości, do wynoszenia śmieci, do przyjmowania drugiego człowieka i do kochania go nawet jeśli jest wojującym ateistą…
    Chrzest przyjęłam z rąk bpa Zbigniewa jako dorosła osoba, a wcześniej byłam zagorzałą ateistką, poganką. Nie docierały do mnie dobre rady katolików. Niestety…
    Dotarło do mnie Słowo Boże, Nowina o człowieku, który był martwy i ożył i jest teraz Kyriosem i ma moc przemieniać moje serce. I który oddał życie za taką pogankę jaką byłam.
    pozdrawiam

    #13 Karina
  14. #9
    Tak, tak, Januszu, gdyby nie wcześniejsze doświadczenie krzyżowania, nie szukałabym/pragnęła zmartwychwstania.
    Powtórnego przyjścia w chwale Jezusa też oczekuję, choć może mało „aktywnie”.
    Bardziej wierzę, że tak się stanie.
    Nie mogę przeżywać na raz wszystkich tych rzeczywistości…

    #14 Miriam
  15. Na górze Tabor dochodzi do spotkania dwóch wymiarów życia. Świata ziemskiego i świata duchowego. Dla apostołów Jezus objawia swoją Boską naturę a dla dusz oczekujących w szeolu przynosi pocieszenie rychłego wstąpienia do Królestwa Niebieskiego.
    Konsekwencją grzechu Adama jest wygnanie z Raju a po śmierci pobyt duszy w szeolu.
    Pozostaje jednak nadzieja, jak to napisał w Psalmach Dawid: Ps 16;9 Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje,
    a ciało moje będzie spoczywać z ufnością,
    10 bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu
    i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu.
    Wypełnieniem tej nadziei jest scena opisana w Apokalipsie: «Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity
    i nabyłeś Bogu krwią twoją [ludzi] z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu,

    #15 lemi
  16. #10 niezapominajka
    Cud przemiany myślenia na ten czas dał mi Pan Bóg właśnie poprzez swoje Słowo: „A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał (…) próżna jest także wasza wiara” 1 Kor 15,14
    Wobec mojej sytuacji całkowitej klęski, kiedy zawiodły mnie wszelkie nadzieje, kiedy chciałam umrzeć – Pan Bóg pokazał mi perspektywę: zmartwychwstanie. Ta śmierć nie jest końcem, lecz właściwie początkiem.
    Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał – nic nie ma sensu. Ta prawda mną wstrząsnęła i stała się takim punktem zwrotnym. Inaczej teraz widzę w tym świetle to, co doczesne i drugorzędne, a co próbowało zająć pierwsze miejsce.
    Na Taborze uczniowie nie wiedzieli jeszcze, co się później stanie z Jezusem.
    Fakt Jego Zmartwychwstania dziś dla mnie zmienia wszystko, co jest właśnie dziełem łaski, cudem.
    Nie mogę mówić o konkretnym fakcie, gdzie to się dokonało, ale sens jest taki.

    #16 Miriam
  17. Miriam #16,
    doskonale cię rozumiem i życzę trwałej wiary, bez zwątpienia 🙂
    pozdrawiam

    #17 niezapominajka
  18. #13 Karina
    Piszesz o złym duchu ,który kusi i sprowadza na manowce. Jest to ciągłe zmaganie się człowieka ze słabościami, różnymi słabościami wewnątrz człowieka…
    Zmagam się z tym, by nie być sędzią drugiego. Nie mogę powstrzymać się od krytyki totalnej opozycji jaka jest w PO czy Nowoczesnej.
    Wydaje mi się, że często czy na ogół są to ludzie sfrustrowani, również w jakim stopniu i pod pewnymi względami zboczeńcy- jakimi są pedofile, homoseksualiści, lesbijki,- walczący ateiści, i inne głupie osoby mimo wysokiej inteligencji…
    Nie mogę powiedzieć: „nic mi do tego”, ale staram się gdzie mogę reagować, wyrażając swoją niechęć do takich osób.
    Dzięki Bogu jest wolna telewizja i na niektórych stacjach można posłuchać mądrych ludzi i włączać się w dyskusję…
    Cieszę się, że Pan Bóg zapukał do ciebie przez różne osoby i otworzył twoje serce, uszy i oczy 🙂
    pozdrawiam

    #18 niezapominajka
  19. #12 KARINA
    ignorancja /bez manifestacji/ „złych duchów” jest skuteczną metodą /mimo przeróżnych prowokacji złego/,by nie „podlepił” się do Ciebie.
    W ten sposób nie dasz mu szans,zablokujesz dotarcie.
    Rozterki jakie masz występują u wszystkich ludzi.

    #19 Ka
  20. Czy sama wiara w Boże Miłosierdzie wystarczy do zbawienia grzesznikowi? Chrystus owszem, za nasze grzechy umarł. Ale my nie dostąpimy usprawiedliwienia, czyli odpuszczenia grzechów, bez żalu, wynagrodzenia, bez zerwania z grzechem i szczerego wyznania win na spowiedzi. Sama ufność w Boże miłosierdzie bez nawrócenia nie usprawiedliwia nas i nie odpuszcza nam grzechów. Wiele wspólnot i środowisk uważających się za katolickie, szafuje miłosierdziem Bożym bez względu na to, czy dana osoba pracuje nad zachowaniem przykazań, czy wcale o to nie zabiega. Bez porzucenia grzesznego życia, nie dostępuje się odpuszczenia. Jest się poza wszelkimi obietnicami Bożymi i poza Królestwem Chrystusa.
    janusz

    #20 baran katolicki
  21. #20 baran katolicki
    „Absurdem jest rozpoczynać przedstawienie chrześcijaństwa od jego konsekwencji,a nie od kerygmatu,który jest nowym życiem,doświadczeniem wiary,Dobrą Nowiną i mocą Ducha Świętego …”. – Hose Prado Flores http://odnowa.diecezja.waw.pl/download/Idzcie%20i%20ewangelizujcie%20ochrzczonych.pdf
    Pozdrawiam.

    #21 Mirosława
  22. #21 Mirko
    Zgadzam się 🙂
    Może Baranek uznał, że między nami chrześcijaństwo już kwitnie 🙂
    Wtedy on też ma słuszność.
    Pozdrawiam

    #22 Miriam
  23. #20 Janusz
    A uzgodniłeś już to wszystko z Panem Bogiem czy On jeszcze o tym nic nie wie?

    #23 grzegorz
  24. #21
    Dzięki Miro.

    #24 Ka
  25. #21 Mirosława.
    Duch Święty jest głównym bohaterem ewangelizacji i dlatego warto pamiętać o trzech celach dobrej ewangelizacji/kerygmatu/.Przekonać świat o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Grzech to pierwsze słowo jakie powinien usłyszeć grzesznik.
    Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze.
    Sąd ostateczny czeka każdego człowieka. Jest to tak zwany negatywny kerygmat. Jeśli grzesznik nie przestraszy się wewnętrznie to szkoda czasu na głoszenie mu części pozytywnej. Mam przed sobą:”Jak ewangelizować ochrzczonych”.
    janusz

    #25 baran katolicki
  26. Jak i czym dzisiaj przestraszyć grzesznika?
    Może macie jakieś propozycje?
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. # 20 Janusz
    Bóg nie narzuca się ze swoim miłosierdziem.
    Czeka aż grzesznik sam do Niego się zwróci/wróci.
    A wtedy jest ono całkowicie za darmo.
    Myślę, że doskonałą ilustracją jest dzisiejsza tzn. sobotnia Ewangelia o miłosiernym Ojcu. 🙂

    #27 basa
  28. Księże Biskupie … ! RADOŚCI !

    #28 Ka
  29. # 26 Janusz
    Ja przestraszyłam się słuchając „Strasznych rekolekcji” wielkopostnych o Apokalipsie, które prowadzi o.A.Szustak codziennie od środy popielcowej, przez cały Wielki Post ok.godz.17 nowe odcinki na YouTube. 🙂
    W mojej parafii obecnie trwają rekolekcje.
    Dziś usłyszałam w homilii między innymi treściami kerygmat wypowiedziany z mocą (podniesionym głosem) 🙂

    #29 Mirosława
  30. #26 Januszu
    Grzesznika najlepiej przestraszyć śmiercią.
    Polecam ten sposób , jest stary i wypróbowany, w wielu przypadkach okazał się skuteczny.
    Jedyny jego mankament, że capi siarką.

    #30 grzegorz
  31. # 20 Janusz
    Czym według Ciebie jest Boże Miłosierdzie i czym ufność w Boże Miłosierdzie?
    No bo chyba nie tylko tym, o czym napisałeś.

    #31 Mirosława
  32. #23 Grzegorz.
    Piekło jest miejscem mąk wiecznych, dokąd się dostają dusze tych, którzy z jednym choćby ciężkim grzechem zeszli z tego świata. Św. Jan od Krzyża wyjaśnia:
    „Dla zrozumienia tego należy zaznaczyć, że Bóg w potrójny sposób może przebywać w duszach.
    Pierwsza obecność jest przez Jego istotę, przez którą przebywa On we wszystkich duszach nie tylko dobrych i świętych, lecz również w złych i grzesznych, podobnie jak jest we wszystkich stworzeniach. Przez tę obecność daje im życie i byt, gdyby zaś ją usunął, wszystkie stworzenia obróciłyby się w nicość i przestałyby istnieć. Tej obecności nie brak nigdy w duszy.
    Drugim rodzajem obecności jest obecność przez łaskę, przez którą Bóg mieszka w duszy, podobając sobie w niej i będąc z niej zadowolony. Przez tę obecność nie wszyscy posiadają Boga, gdyż ci, co popadli w grzech śmiertelny, utracili Go i dusza nie może wiedzieć w sposób naturalny, czy go posiada.
    Trzecia obecność, to obecność przez odczucie duchowe. Wiele bowiem dusz pobożnych nawiedza On swą szczególną obecnością, w różnych przeżyciach duchowych, przez które je orzeźwia, napełnia rozkoszą i uwesela.
    Lecz te duchowe obecności, podobnie jak i tamte, są przysłonięte, gdyż z powodu trwania życia doczesnego Bóg nie ukazuje się takim, jakim jest w swej istocie” (św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa 11, 3).
    janusz

    #32 baran katolicki
  33. #26
    Januszu, mnie w dziecinstwie straszono piekłem i w pewnym momencie bardzo sie przestraszyłam /pamietam moment do dziś /, że moge nagle umrzeć i iść do piekła.
    To mnie zmotywowało do częstszych spowiedzi.
    Teraz wiem, że akurat mnie to było potrzebne, ale nie o to Bogu chodzi.
    Pan Bóg czeka na moją wolność od lęku, pokój i radośc na spotkanie z Miłością .

    #33 Klara
  34. #30
    Brawo Grzegorz!

    #34 Ka
  35. #30
    „Poganin to człowiek zawistny, zazdrosny, nienawistny, który swoją nienawiścią powoduje w drugim człowieku strach, respekt, obawę. Tyle pogaństwa w narodzie, ilu ludzi przestraszonych”.
    Ksiądz Stanisław Walczak

    #35 Ka
  36. #33 Klara
    🙂 zgadzam się z tobą

    #36 niezapominajka
  37. Poczucie strachu przed demonami jest bardzo duże i może w skrajnych przypadkach doprowadzić do obłędu. Piekło jest straszne. Wyobrażcie sobie życie bez Boga gdzie króluje przemoc – tak było i jest w zachowaniu ludzi pod wpływem szatana- śmierć , destrukcja, kłamstwa,zboczenia, zniszczenie. Mamy na Ziemi obraz życia bez Boga , gdzie króluje szatan.
    Obok istnieje dobro…

    Już patrząc na te działania złego, myślący człowiek pragnąć powinien /może/ zapragnąć tego , co Boże :Prawdy, Dobra i Piękna ludzkiej duszy…

    #37 niezapominajka
  38. Każdy grzesznik też może zapragnąć Nieba i przez nawracanie się- jednorazowo i jednoznacznie opowiedzieć za Bogiem Ojcem w Trójcy Świętej i stopniowo żyjąc na tym świecie żyć w stanie Łaski uświęcającej…

    #38 niezapominajka
  39. Boże Miłosierdzie jest Wielkie , niepojęte dla nas i nie powinniśmy być zazdrośni o Niebo dla grzeszników nawet najgorszych, którzy jak dobry łotr nawrócą się w chwili dla nas nieznanej…

    #39 niezapominajka
  40. #29 Mirosława.
    Dla mnie miłosierdzie boże to czas zmiłowania się Boga na de mną grzesznikiem. To dodatkowy czas pełen łaski na moje nawrócenie. Miłosierdzie boże jest do skorzystania tylko podczas życia doczesnego. Po śmierci człowiekowi pozostaje tylko usprawiedliwienie/zbawienie/boże. Stwórca jest cierpliwym Bogiem i dlatego każdemu człowiekowi daje tyle czasu ile trzeba do nawrócenia. Zaufanie bożemu miłosierdziu to nic innego jak odpowiednie wykorzystanie tego czasu. Chodzi o nieustanne życie w łasce uświęcającej.
    Trzeba pamiętać, że grzech ciężki/śmiertelny/ to śmierć duchowa duszy wierzącej. Trwanie w takiej śmierci i lekceważenie bożego miłosierdzia miesiącami czy latami jest pogardą bożym życiem. Wieczność dla człowieka zaczyna się już tutaj na ziemi.
    Nie ma nawrócenia po śmierci. Nie ma miłosierdzia po śmierci dla grzesznika. Pan Jezus oznajmił siostrze Faustynie: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar…” (Dz – 699).
    Warunkiem skorzystania z tej wielkiej łaski – porównywalnej ze skutkami, jakie przynosi chrzest – jest stan łaski uświęcającej oraz całkowita ufność w Miłosierdzie Boże, której musi towarzyszyć czynna miłość bliźniego oraz synowska bojaźń Boża.
    janusz

    #40 baran katolicki
  41. #30 Grzegorz.
    Siarką „capi” właśnie grzech ciężki w grzeszniku. Wąchałeś trupa po kilku dniach? Powąchaj go po miesiącu. Same kości już nie „capią” ale wystraszyć też mogą. Grzegorz, jeżeli nie poznajemy siebie do końca, to dlatego ponieważ nie pragniemy dojść do całej prawdy. Granicę między tym, czego człowiek nie chce, a tym, czego nie może, w znacznym stopniu ustala sam człowiek.
    Możliwości człowieka są ściśle zależne od jego pragnień. Tam, gdzie człowiek mało pragnie, mało może. Brak pragnienia łatwo bywa usprawiedliwiany „obiektywną” niemożnością człowieka. Trzeba nam się nieustannie modlić.
    Modlitwa o poznanie swoich grzechów jest najpierw prośbą o uwolnienie nas od „naiwności” poznawczej, która usypia człowieka rodząc w nim przekonanie, iż „wszystko jest w porządku”. Jest to także prośba o odwagę w patrzeniu na siebie i na całą rzeczywistość taką, jaka ona jest. Znasz pięć warunków dobrej spowiedzi? Tam masz esencje katolickiego kerygmatu.
    janusz

    #41 baran katolicki
  42. #33 Klara.
    „Pan Bóg czeka na moją wolność od lęku, pokój i radość na spotkanie z Miłością „. Powiedziałbym, że to właśnie Pan Bóg daje nawracającemu się grzesznikowi wolność od lęku, pokój i radość ze spotkania z Nim. Bez łaski uświęcającej taka relacja człowieka ze Stwórcą jest nie możliwa. Grzech śmiertelny to realna śmierć duchowa, piekło dla duszy na wieki. Tu nie ma żartów.
    janusz

    #42 baran katolicki
  43. #27 basa.
    „Bóg nie narzuca się ze swoim miłosierdziem. Czeka aż grzesznik sam do Niego się zwróci/wróci”. To ojcowskie czekanie na grzesznika jest wypełnione bożym pragnieniem, ojcowska tęsknotą. Miłosierny ojciec daje czas synowi by poznał siebie w grzechu. Ojciec nie zostawia syna samego w grzesznej otchłani. Jest z nim obecny duchowo po przez pamięć, pragnienie, tęsknotę, itd. My osobowe byty możemy nawiązywać z sobą relacje poza ciałem, w duszy. Choć cieleśnie oddaleni to duchowo zjednoczeni.
    Nawrócenie syna marnotrawnego to skutek ojcowskiej miłości wyrażonej w duchowej jedności. Ojcowskie czekanie jest nieustannym wołaniem:”wróć synu, wróć z daleka. Ojciec czeka”. Ojcowskie czekanie nie jest bierne/martwe/ lecz krzyczące/żywe/. Tak to ja widzę dzisiaj.
    janusz

    #43 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php