Jako pierwsze święto w Oktawie Bożego Narodzenia obchodzimy święto męczennika diakona Szczepana. Jest w tym zarówno oddanie racji i prawdy historycznej oraz wielka mądrość Kościoła . Narodzenie Boga wśród ludzi i dla zbawienia człowieka, który zgrzeszył musiało prowadzić do doświadczenia śmieci w ciele. Taka jest bowiem konsekwencja grzechu. W raju człowiek usłyszał: jeśli spożyjesz owoc z drzewa poznania dobra i zła, niechybnie umrzesz.

Wcielenie Syna bożego, odwiecznego Słowa Boga, Boga prawdy, który przeszedł odkryć prawdę przed człowiekiem, musiało prowadzić do doświadczenia śmierci. Tak musiało się stać, gdyś to jest jedyna droga wyprowadzenia człowieka z jego zagubienia się w sobie, czyli z jego zwrócenia się ku sobie (poznanie dobra i zła). Po prostu „stary człowiek” czyli człowiek żyjący w logice grzechu, musi umrzeć.

To stało się w Jezusie i to jest owocem dzieła Jezusa w człowieku. Męczeńskie świadectwo diakona Szczepana jest więc logiczną konsekwencją wiary w Jezusa Chrystusa. Po prostu nie może być inaczej. Chociaż formy i sposoby tego męczeństwa – świadectwa mogą być różne.

Chrześcijaństwo jest realizmem obecności Boga w życiu człowieka, które wyprowadza z jakikolwiek kompromisów i jest jednoznacznym świadectwem właściwego spojrzenia na życie. Z jednej strony, dystansu do swego życia (wolności od koncepcji zachowawczej) a z drugiej strony umocnienia i zakorzenienia w nowym życiu, które jest stałym odkrywaniem daru życia.

W oczach świata chrześcijanie to przedziwni ludzi. Poznali w Jezusie nową koncepcję życia, która leczy wszelkie zwichnięcia wynikające z grzechu. Tak leczy ludzi, tak leczy ich wnętrze, że mogą stanowić jedność. Mogą kochać nieprzyjaciół i modlić się za prześladowców.  Tacy chrześcijanie to znak obecności Boga. To prowokacja i otwieranie oczu na dar Boży – większy niż jakakolwiek koncepcja zmierzająca do zachowania tego życia.

Pozdrawiam

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

14 komentarzy

  1. Od dwudziestu lat Piotr/”mój” ukochany syn/ patrzy na mnie a ja patrzę na niego. Patrzę na jego oblicze i widzę jak bardzo nie jestem podobny do niego. Widzę i słyszę jego głos, choć słów nie pojmuję. On do mnie mówi. On mnie przenika do szpiku kości. On jest dla mnie liturgią Stwórcy samego. Liturgia to właśnie realna obecność Boga w moim życiu. Liturgia jest najlepszą szkołą inicjacji chrzcielnej w realnym życiu każdego ochrzczonego/nawracającego się/ grzesznika. Jakość/czytelność/ liturgii, która łączy niebo z ziemią jest dla mnie właśnie tym chrześcijańskim realizmem. Nie macie pojęcia ile nas kosztuje co niedzielna wyprawa z leżącym Piotrem na parafialną sumę. Konieczność bycia razem przynajmniej raz w niedzielę we wspólnocie parafialnej jest dla nas tak realna jak powietrze. Nie wiem jak to działa na innych. Jest we mnie przeczucie, ze jeśli utracimy tą moc bycia razem na mszy świętej to będzie po nas. Księże Biskupie, realna moc bycia/życia/ dla innych płynie szeroką falą z czytelnej liturgii. To jak ją odbieramy/przeżywamy/ w niedzielę decyduje o naszym realnym chrześcijaństwie przez cały tydzień. Byle jaka msza święta jest straconym czasem dla grzesznika, który szuka ratunku. Według mnie kluczem do realiów grzesznika jest realna/czytelna/ liturgia mszy świętej/eucharystia/. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za bardzo życiowe wpisy. janusz

    #1 baran katolicki
  2. 1. Po prostu „stary człowiek”
    czyli człowiek żyjący w logice grzechu, musi umrzeć.
    To stało się w Jezusie
    i to jest owocem dzieła Jezusa w człowieku.

    Chcę zrozumieć te słowa…
    Bo chciałabym je móc powtarzać ze zrozumieniem…
    Czy to znaczy, że najdoskonalszym owocem dzieła Jezusa jako człowieka
    jest przyjęcie przez Niego śmierci?
    W odróżnieniu od zmartwychwstania, które jest owocem dzieła Jezusa jako Boga?
    2. zakorzenienie w nowym życiu, które jest stałym odkrywaniem daru życia

    Coraz częściej widzę, że gdy kończy się coś, co odbieram jako dobro,
    po jakimś czasie staje przede mną nowe wyzwanie,
    które podejmuję z obawą i potem przekonuję się,
    że warto było zaryzykować i wejść w „nowe”.

    Chciałabym to nazwać „stałym odkrywaniem daru życia”…

    Pozdrawiam 🙂

    #2 julia
  3. „Syna bożego”

    #3 Jurek
  4. Nieśmiertelny Bóg rodzi się by umrzeć i by pomagać nam umierać przez branie krzyża dnia codziennego,aby z Nim i w Nim otrzymać życie nieśmiertelne.
    Przedziwne Narodzenie.
    I ja też muszę stawać sie przedziwna w oczach świata / o ile chcę osiagnąć życie nieśmiertelne/
    Jego moc dotknęla mnie dość dawno ,właśnie przez krzyż i pamietam jak sie broniłam przed stawaniem sie przedziwną /nawet unikalam tych przedziwnych ludzi/.Ale Jego moc -przez codzienna Eucharystie uwolnila mnie od tego zaklamania.
    I nadal pokazuje i uwalnia .
    Wierzę w Jego Moc.Bo BÓG SIE RODZI ,moc /moja/ truchlenie

    #4 Tereska
  5. Julio, czytając te zacytowane przez ciebie słowa Ks.Bpa, zastanawiałam się podobnie jak ty.
    Przecież Jezus Chrystus był bez grzechu, i umarł biorąc na siebie grzechy innych. Nigdy nie było w Nim „starego człowieka”, tylko jako umarły , Zmartwychwstał – jest Jedynym Synem Bożym.
    Każdy śmiertelnik ma w sobie starego człowieka, jedni żyją w „nim”, inni usiłują podejmować walkę z tym „starym człowiekiem” mniej lub bardziej skutecznie ale myślę, że bez Bożej łaski jest to „walka z wiatrakami”… tak mi się wydaje ,że do końca swojego życia usiłujemy walczyć z naszym „starym człowiekiem”…chyba są jednak na tym świecie Świeci, znani tylko Panu Bogu, którzy są nowym człowiekiem …
    pozdrawiam 🙂

    #5 niezapominajka
  6. Kochać nieprzyjaciół… jak jednak kochać i akceptować to, co wyprawiają kodziarze?!!!

    Nigdy nie zgodzę się na czynione zło, czy to będą rodzice czy politycy!!! Będę zawsze głośno reagować…

    #6 niezapominajka
  7. Tracić życie w imię Prawdy Słowa i w obronie prawdy
    wartości chrześcijańskich, gdzie Miłość i umiłowanie Prawdy nade wszystko…

    #7 niezapominajka
  8. Niezbyt pojmuję,dlaczego narodziny w człowieku Boga ,muszą się kończyć okrucieństwem.
    To jest przecież barbarzyńskie.

    #8 Ka
  9. „Będę się starał odpowiadać na wszystkie pytania, na które potrafię odpowiedzieć, a które są związane z naszym życiem chrześcijańskim, z moją posługą. Chciałbym, żeby wierni wypowiadali swoje sugestie, swoje oczekiwania. Te, które się mieszczą w sposobie bycia Kościoła, będę uwzględniał. Te poza duchem kościelnym będzie okazja wyjaśnić”. Z radością przyjęliśmy życzenia Księdza Biskupa. Proszę nie zniechęcać się blogowaniem. Warto choćby dla jednego z nas podjąć ten trud i spróbować bardziej słuchać niż nauczać. Widzę w marzeniach blog Księdza Biskupa jako konfesjonał, do którego przyklęknąć może każdy grzesznik ze swoim poranionym życiem. Pytań jest wiele a zdrowej odpowiedzi mało. Warto dialogować choćby z małą trzódką. Być może ktoś inny odnajdzie się w takim dialogu. Być może sam zapyta. Co to znaczy pracować po katolicku? Pozdrawiam janusz

    #9 baran katolicki
  10. Błogosławny Boga i wszyscy wszystkich.

    /Słowo na dziś/

    Niech Wam Pan błogosławi i strzeże na ten kolejny rok

    #10 Tereska
  11. #9 Januszu,
    ten blog prowadzony przez Gospodarza jest dla wszystkich nauką, przede wszystkim przez rozważania Księdza Biskupa i po części nasze wpisy, wszystkich blogowiczów. Każdy może coś dla siebie znależć. Chcesz konfesjonał, wolno ci… Mnie odpowiada bardzo dotychczasowa forma – wolność wypowiedzi i odpowiedzi…
    Ksiądz Biskup czuwa nad nami jak Dobry Pasterz za co serdeczne Bóg zapłać…
    pozdrawiam

    #11 niezapominajka
  12. #8 Ka,
    sama tego długo nie rozumiałam czym jest Miłość.
    Rodzący się każdego dnia „nowy człowiek” do tej Miłości, przechodzi różne etapy od łagodnych stanów kiedy się nawraca, po bardziej mocne, bolesne…
    Czasami do nawrócenia człowieka potrzebna jest śmierć kogoś, może i moja. Jeśli chodzi o śmierć, to umierać można na różne sposoby. Umieram, kiedy nie musi być moje na wierzchu, kiedy ustępuję wrogowi, kiedy ” tracę twarz” w towarzystwie, kiedy bronie Prawdy i przegrywam, wreszcie kiedy oddaje swe życie w imię Jezusa Chrystusa, czy w obronie Ojczyzny i wyższych wartości, tak już dosłownie – zawsze wtedy tracimy w nas „starego człowieka” broniącego tylko swego…
    pozdrawiam

    #12 niezapominajka
  13. #11 niezpominajka. Warto jednak i tutaj szukać odpowiedzi/rady/ na nasze codzienne bolączki. Chodzi byśmy tutaj nie gubili swojej katolickiej tożsamości. Dzisiaj wielu chrześcijan czyta Biblię. Wielu chrześcijan ma swoje kościoły. Swoje nabożeństwa. Swoje nauczanie. Swoją wiarę. Na prawdę W realu idzie się zagubić. Kto jest dzisiaj kim bardzo trudno odgadnąć. Zacierają się różnice i powstaje całkiem nowy twór bez granic, bez drzwi i okien. Być może jestem już zacofanym „katolem”, który próbuje uchwycić się czegoś co dzisiaj nie istnieje. Jak rozpoznać dzisiaj zdrowego Katolika? Jak nim być? Kol 3:11. Czy nie ma znaczenia jakim dzisiaj jesteśmy Kościołem? Jak i w co wierzymy? Jaką liturgię sprawujemy? Ksiądz Biskup czuwa nad nami ale sam rady nie da. Pozdrawiam janusz

    #13 baran katolicki
  14. #13 Januszu,
    wczytuj się uważnie w rozważania Księdza Biskupa a wyczytasz z nich dużo rad, prostych ścieżek i wskazówek… naucz się tego odczytywania 🙂
    Ten blog kształtuje dobrych katolików, jak zresztą Boży Księża. W mojej Parafii są tacy Kapłani czego życzę każdej Parafii, bo bywa różnie nawet z proboszczami. Cóż, każdy odpowie za gorszenie owiec a ci Boży kapłani dżwigają zdrowy Kościół mimo wszelakiemu złu…
    Życze tobie Januszu dużo dobrej woli, by nie tracić z oczu tego , co Piękne i pouczające w różnych żródłach kościelnych i tu na blogu również , bo tu też jest Kościół…
    pozdrawiam

    #14 niezapominajka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php