Katecheza miała miejsce w Witanowicach. Było około 500 osób. Z różnych stron Polski i świata. Była dość duża grupa młodzieży polonijnej ze Stanów, z New Jersey. Była też grupa z naszej Diecezji, z Kamiennej Góry z Księdzem Pawłem. Bardzo mnie to ucieszyło.

W katechezie nawiązałem najpierw do ilustracji czy krótkiej inscenizacji, jaką we wprowadzeniu zrobił ks. Rafał, który animował spotkanie. Było to proste ustawienie dwóch krzeseł. Jedno wyobrażające zasiadanie P. Boga, albo Jego przedstawiciela, kapłana w Sakramencie Pokuty. Drugie krzesło zajmowane przez człowieka. Bóg był zwrócony do człowieka. Człowiek miał możliwość odwracania się od Boga i to właśnie często robił. Nawet zakładał sobie na głowę kaptur, żeby nie widzieć blasku i światła, które pochodziły od Pana Boga.

Miłosierdzie Boże, spojrzenie miłosierne Boga i Jego dotyk, to jest właśnie to stałe bycie zwróconym ku człowiekowi, by człowieka potwierdzać, utwierdzać i odnawiać w egzystencji (w życiu) na obraz Boga. Człowiek natomiast od chwili grzechu pierworodnego jest zwrócony ku sobie, ku swojemu pojmowaniu dobra i zła, ku swoim planom. Jest zamknięty na działania Pana Boga. Jest zamknięty na przyjęcie uzdrowienia, uleczenia, nawrócenia, czyli zwrócenia się do Boga.

Pan Bóg na różne sposoby próbuje dotrzeć do człowieka. Człowiek zazwyczaj przed tym się broni, jak długo uważa, że sam sobie poradzi. Wtedy Pan Bóg czasem musi zastosować jakąś szokującą i wstrząsającą terapię. Dla dobra człowieka, dla ratowania go, musi przewrócić mu to krzesło, na którym człowiek siedzi i myśli, że ma rację i że sobie poradzi. Przy okazji takiego „wywrócenia” jest szansa, że zostanie dotknięty, że spotka się z miłosiernym spojrzeniem ze strony Boga, że wezwie pomocy,, że wróci jak syn marnotrawny.

We wszystkich takich i podobnych sytuacjach jest potrzebne obwieszczanie Słowa, głoszenie kerygmatu, rzucenie światła Ewangelii w to czasem tak bardzo boleśnie przewrócone życie. Wtedy bowiem człowiek może skorzystać z odrodzenia, z propozycji nowego stworzenia. Może wejść na nowo do łona Ojca, do wspomnianego już ojcowskiego „rachamim”, gdzie dokonuje się nowe narodzenie, nowe spojrzenie na świat, nowe kształtowanie relacji z Bogiem i z bliźnimi.

Bardzo dziękuję miejscowemu Księdzu Proboszczowie i całemu zespołowi Wolontariuszy oraz wszystkim zaangażowanym w przygotowanie spotkania. Była bardzo miła atmosfera i dobry czas do spotkania się i przeżycia dotyku i spojrzenia miłosierdzia.

Życzę wszystkim doświadczenia miłosiernego spojrzenia i dotyku – nawet jeśli to miało by być trochę lub bardziej bolesne. Ważne, by było przeze mnie prawdziwie przeżyte

Pozdrawiam z Krakowa

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

31 komentarzy

  1. „dobry czas do spotkania się i przeżycia dotyku i spojrzenia miłosierdzia.”
    Co to znaczy?
    Czy były jakieś dzieła miłosierdzia?

    #1 basa
  2. Pomyślałam: Uczestnicy katechezy na pewno nie zaglądają teraz na blog. Nie mogą dać świadectwa, na czym polegał dotyk i spojrzenie miłosierdzia na tej katechezie.
    Jednak, gdy o tym myślałam, to odkryłam, że sama katecheza jest wyrazem miłosierdzia Boga. 🙂
    Przypomniały mi się słowa z Ewangelii:
    Mk 6:34 „Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.”
    Dalej pomyślałam, że mojej wspólnocie przydałby się miłosierny kapłan, który zechciałby się nami zaopiekować i nas poprowadzić. Bo my też jesteśmy jak owce nie mające pasterza. Od czasu do czasu ktoś przychodzi ( z tego też się cieszymy), ale nikt nie prowadzi…

    #2 basa
  3. Czytalem:
    ‘Czas MIŁOSIERDZIA – ŚDM (Kraków 160727)
    W środę, 27 lipca, w drugi dzień centralnych uroczystości ŚDM została mi przydzielona katecheza w Parafii MATKI BOŻEJ NIEUSTAJĄCEJ POMOCY w Krakowie-Mistrzejowicach. Temat katechezy tego pierwszego dnia katechez dla młodzieży brzmiał: CZAS MIŁOSIERDZIA.
    /…/
    Żeby przybliżyć to dobrze jest odwołać się do słów ów. Pawła z Listu do Kolosan, gdzie mamy ujawniony schemat tego, co możemy nazwać sposobem przeżywania czasu łaski. Mamy tam dwie sfery czasowe, czyli dwie „czasoprzestrzenie”:kiedyś i teraz (zob. Kol 1,21-22).
    /…/
    Kto w tym czasie, to znaczy w tej „czasoprzestrzeni” żyje ma w sobie ukierunkowanie na życie wieczne. Doświadcza MIŁOSIERDZIA I OBJAWIA MIŁOSIERDZIE. JEST TO CZAS MIŁOSIERDZIA. CZAS ŁASKI OD PANA.
    Jesteśmy wszyscy zaproszeni do tego, aby wkraczać czy włączać się w tę „KARAWANĘ” MIŁOSIERDZIA. Na miarę naszej wiary żyjemy już w „teraz”, które trwa na wieki. Ze strony Boga jest to nieodwołalne. O tym, co wypełnia to „teraz” napiszę jeszcze więcej…’
    Bp ZbK
    Slysze: Teofil byl bardzo popularny i ludzie chciei go powolac jako biskupa, odmowil,.. ale kiedys w slabosci poszedl do czarnoksieznika, ktory jako recepte na jego problemy polecil mu podpisac cyrograf z szatanem. Podpisal i pozniejoplakiwal przez 40 dni swego ciezkiego grzechu. Wtedy ukazala mu sie MATKA BOZA MILOSIERNA.
    musisz mi wyblagac u Twego Syna – zaplakaldo Niej,
    NIE TRAC NADZIEII POMODLE SIE DO CIEBIE DO BOGA
    I znow ukazala mu sie Maryja,
    Teofilu raduj sie PRZEDSTAWILAM BOGU TWOJE LZY I PRZEBACZYL Ci, lecz od dzis badz wierny,
    ale ja nie jestem spokojny, szatan trzyma moj cyrograf,
    Obudzil sie w nocy i ZNALAZL SWOJE PISMO NA PIERSI. Kiedy biskup byl u niego, oddal biskupowi to pismo, a ten zaraz na widoku ludzi kazal spalic. Teofil wrocil do kosciola NMP, gdzie umarl pelen wdziecznosci do Jezusa i Jego Matki… _ Wyslawianie Maryi – Sw Alfons de Liquoiri, slysze w Radio (7/30/2016 1:42 PM)

    #3 Jurek
  4. Ka, jesteś z Krakowa.
    Może mogłabyś podzielić się z nami swoim doświadczeniem ŚDM?

    #4 basa
  5. Dziwne,ale mnie to krzesło jak wywracał to zawsze drugi człowiek.
    Z miłosierdzia zapewne /miłosierdzie też przeróżnie pojmujemy/.

    #5 Ka
  6. #1 Basiu ,już sama ta wizyta jest jednym wielkim miłosierdziem.

    #6 Ka
  7. #4 To co widziałam na własne oczy było radosne,ufne,rozśpiewane,zadumane i bardzo,bardzo młodzieńcze.
    Oby zawsze jak w te dni,w Duszy wszystkim grało.

    #7 Ka
  8. #4 A miasto Basiu,miasto lekko przekręciło się na bok,nie na tyle jednak by nie egzystowało.Wszędzie można było dojść lub ewentualnie dojechać /nie tą trasą,to inną.Nie samochodem to komunikacją zbiorową.Ogólnie nie było tak strasznie.

    #8 Ka
  9. Miłosierdzie słowo poruszane bardzo w przestrzeni publicznej. Jednak, co znaczy być miłosiernym?Czy pomóc ludziom,którzy tej pomocy tak naprawdę nie potrzebują jest dziełem miłosierdzia. Nie wiadomo. Zawsze zadaje sobie pytanie:Czy uczciwe jest w stosunku do Boga,pomóc bliźniemu,dlatego,że w nim widzę Jezusa. Czy na sądzie by mi nie zadał pytania:Czy byś pomogła temu człowiekowi, nawet jeśli mnie jako Boga tam nie byś widziała?Trudne,pytanie. Bo kwestią jest, kto nas uzdalnia do czynienia miłosierdzia.Nie przepadam za Franciszkiem,lecz podobały mi się jego wypowiedzi. Wypowiedzi twardo stąpające na ziemii. Mam nadzieję,że ŚDM będziemy nie tylko wspominać na kartach historii,ale wcielimy w życie przekaz papieża. Pozdrawiam

    #9 DorotaWt
  10. Księże Biskupie!
    Ośmielę się zadać pewne pytania.
    Rozmawiałam z koleżanką na temat Bożego Miłosierdzia. Powiedziałam w pewnym wywodzie, że Pan Bóg tak umiłował człowieka, że kiedy najgorszy grzesznik stanie przed Obliczem Boga po ziemskim przejściu, będzie również oskarżany przez szatana.
    Pan Bóg wtedy da takim grzesznikom do wyboru , piekło albo czyściec i Niebo. Takie mam wyobrażenie…
    Idąc dalej w rozmowie przypuściłam taką myśl: skoro istnieje świat upadłych aniołów, to może i oni pragną zbawienia!…
    Stąd pytanie
    Czy Boże Miłosierdzie obejmuje swą Miłością i nawracających się upadłych aniołów ?
    Czy możliwe jest ,że Lucyfer żałuje swego buntu?
    Koleżanka po tej rozmowie kazała mi iść do egzorcysty…
    Serdecznie pozdrawiam

    #10 niezapominajka
  11. Witajcie.
    Byłem uczestnikiem katechez w Witanowicach i było to moje jedyne doświadczenie związane z ŚDM. Podczas tych spotkań padła odpowiedź na pytanie: czym jest miłosierdzie? Miłosierdzie jest to obdarowanie miłością osoby, która na miłość zasługuje mniej lub więcej. Pójdę dalej i powiem, że Bóg, który nas nie potrzebuje w ogóle jest dlatego nieskończenie miłosierny, bo obdarza nas miłością, na którą tak na prawdę nie zasługujemy. Ranimy go, chodzimy swoimi ścieżkami, a On i tak nas kocha i stara się nam pomóc.
    Zwrot „dotyk miłosierdzia” odbieram właśnie w ten sposób, że biskupi, którzy posiadają niezwykły charyzmat i wiedzę na temat Objawienia przychodzą i uczą nas zwykłych ludzi na czym to wszystko polega i jak to działa.

    Chwała Panu.

    #11 Dariusz
  12. 12. Swiety z poludnia Wloch, NEOPOLITANCZYK, Redemptorysta, .. dzisjaj na swiecie pracuje okolo 6 tys Redemptorystow, jeszzcze jako prawnik potrafi wracajac z pracy isc do kosciola I adorowac Najswietszy Sakrament, przez 3 h. tytan modlitwy I pracy, spowiednik,… moralista,… kazdy czlowiek moze zostac wielkim swietym,.. zyl w czasie rygoryzmu, malo wtedy bylo Milosierdzia, zaczyna pisac swoje wielkie dzielo,Teologia moralna, .. na ambonie macie byc grozni jak lwy, ale w konfesjonale, jak baranek, pokazujac Chrystusa Milosiernego… Najgorliwszy doctor kosciola,… dal niego bliskosc Boga byla najwazniejsza, … pamietal kim jest, ze jest grzesznikiem,… Sw Alfonsie modl sie za nami,… slysze podczas homily. (1/08/16 3:20 pm)
    13. Dzis po Mszy sw.Teresa pokazal mi ulotke , mowiac ty go znasz, tak Dolindo Rutoli z NEAPOLU, przyjaciel Padre Pio

    #12 Jurek
  13. Basiu,
    Nie byliśmy w Krakowie.Pojechała tam jedynie Misia. Gościliśmy jednak przez niecały tydzień dwie dziewczyny pochodzące z Filipin a pracujące i mieszkające na stałe w Arabii Saudyjskiej.Zostaliśmy w jakiś sposób wyróżnieni 🙂 bo chętnych do przyjęcia młodzieży było o wiele więcej niż przyjeżdżających.
    Opowiadały nam o swoim życiu codziennym, o tym że mieszkają w warunkach bardzo dobrych, z dobrą pracą i opieką socjalną ( pracują jako średni personel medyczny w laboratorium szpitalnym).Jest to jednak taka „złota klatka”. Ich rola społeczna , jako kobiet( w naszym europejskim pojęciu) a także jako chrześcijan jest drastycznie zredukowana. Wszelka zewnętrzna aktywność typu kina, restauracje, wydarzenia sportowe itp. jest praktycznie niedostępna.Nie mogą kierować samochodem, wyjść w pojedynkę z domu itd.Eucharystie czy też inne zgromadzenia religijne odbywają się w małych grupkach po domach, w ukryciu.
    Inne jest też przeżywanie wiary. Jest ona mocno związana z codziennym życiem. Wydarzenia w domu, w pracy , wśród znajomych i przyjaciół przeżywają jako konkretnie działającą Łaskę Boga. Ponieważ nie mogą”chodzić do kościoła” tak jak my, pozwalają ( w jakieś oczywiście perspektywie) aby Jezus Chrystus tworzył Kościół z nich.
    Rozmawialiśmy też o naszym przeżywaniu wiary, o tym jak łatwo jest u nas uczestniczyć publicznie w celebracjach, liturgiach, spotkaniach itp.jak łatwo wpadać w pewną rutynę i jak trudno pozwalać Bogu wchodzić w naszą codzienność.
    Dla naszej rodziny kilka tych dni to na pewno pewne rozruszanie, wyjście z naszych trochę utartych ścieżek a dla mnie mocne przeżycie tej obietnicy, którą Bóg dał Abrahamowi a która spełnia się tu i teraz , że my chrześcijanie, jesteśmy rozsiani jak gwiazdy na niebie ale świecimy jednym blaskiem Paschy Jezusa Chrystusa.

    #13 grzegorz
  14. Ad #10 niezapominajka
    Niezapominajko!
    Boże Miłosierdzie obejmuje wszystkich, którzy zechcą je przyjąć. Możemy powiedzieć tak: jest potencjalnie otwarte na wszystkich i na wszystko. Jest łonem (hbr. rechem, rachamim), które ma moc i wolę odradzania każdego, kto zbłądził. Czy wszyscy z tego chcą skorzystać? czy skorzystają? Czy chce i czy „może” (ma w sobie moc) skorzystać zbuntowany anioł?
    Możemy też stawić pytanie: co byłoby, gdy syn marnotrawny nie wrócił do domu ojca? Gdyby mu się tak powodziło, że nadal myślałby, że ojciec jest mu niepotrzebny. Albo gdyby całkowicie zwątpił i nie przypomniał sobie o domu ojca? Ten powrót był potrzebny, aby syn mógł skorzystać z miłosierdzia ojca.
    Podobnie – post factum – możemy powiedzieć, że to odejście doświadczenie braku były potrzebne, by poznał miłosierdzie ojca.
    Starszy syn tego nie mógł zrozumieć. Był poza tym doświadczeniem. Nie miał okazji wejść ponownie do miłosiernego łona ojca.
    Co jest bardziej adekwatne do naszej, do mojej konkretnej sytuacji życiowej?
    Te pytania pozostaną otwarte. Zostaną też prawdopodobnie po części bez wyczerpującej odpowiedzi.
    Każdy z nas natomiast jest zaproszony do dawania na te pytania odpowiedzi i przeżywania stałego nawrócenia i zanurzania się w łonie, które jest miłosierdziem.
    Tak dzieje się od zanurzenia, które ma początek w Chrzcie, a właściwie już w usłyszeniu Ewangelii, kerygmatu.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #14 bp Zbigniew Kiernikowski
  15. Ad #11 Dariusz
    Dariuszu!
    Temat miłosierdzia obiecałem pogłębić. To jeszcze uczynię.
    Teraz pozdrawiam
    Bp ZbK

    #15 bp Zbigniew Kiernikowski
  16. Ad #5 Ka
    Tak to bywa, że krzesło ktoś wywraca. My zazwyczaj odbieramy to negatywnie. Pan Bóg z tego „korzysta” byśmy my skorzystali z możliwości zwrócenia się do Niego odstępując z naszej pozycji to znaczy z naszego poznania dobra i zła, czyli z naszego grzechu.
    Tak działa w historii proces zbawiania człowieka.
    Jezusowi „wywrócono” przysłowiowe życiowe krzesło – to znaczy ludzką pewność życia – przez powieszenie Go na krzyżu, On to przeżył jako objawienie się odradzającego łona Boga Ojca wobec człowieka. Otworzył nam drogę powrotu
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #16 bp Zbigniew Kiernikowski
  17. Na katechezie postawiłem pytanie:
    Jak zacząć czytać Pismo Święte, aby rozwijać swoją duchowość? Jak rozwiązywać problemy z interpretacją symboli i obrazów? I szczególnie jak czytać Stary Testament przez pryzmat Zbawienia. Np. jak to jest, że w ST jest wiele praw, których teraz nie przestrzegamy, a Pan Jezus powiedział, że przyszedł prawo wypełnić. I jakie wydanie PŚ jest polecane, ponieważ nigdy nie słyszałem o Biblii Jerozolimskiej, a jest ona podobno bardzo polecana.

    Pozdrawiam.

    #17 Dariusz
  18. #16
    Okey Księże.Dziękuję.
    Jednak dla zbiorowej podłości nie znajduję usprawiedliwienia.

    #18 Ka
  19. Jeśli głosisz miłosierdzie, nie mów kazań o wydumanym, ale o prawdziwym miłosierdziu. Jeśli miłosierdzie ma być prawdziwe, musisz mieć rzeczywiste, nie zaś wymyślone grzechy. Pan Bóg nie zbawia tych, którzy są grzesznikami na niby. Bądź grzesznikiem, i niech twoje grzechy będą wielkie (dosł.: „mocne”) (grzesz odważnie), ale niech twoje zaufanie pokładane w Chrystusie będzie większe (dosł.: „mocniejsze”), i raduj się w Chrystusie, który jest zwycięzcą nad grzechem, śmiercią i światem. Będziemy popełniać grzechy, jak długo jesteśmy na ziemi, bo to życie nie jest miejscem, gdzie mieszka sprawiedliwość. „My, jednakże”, mówi św. Piotr (2 P 3, 13) „oczekujemy, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość”. Czy tak myślisz? Pozdrawiam Janusz

    #19 baran katolicki
  20. Niezapominajko, o jakim Bogu my dzisiaj mówimy? W jakiego wierzymy? Brakuje nam uczciwe katolickiej katechezy, która jasno ustawi to co święte i to co grzeszne. To co Boże i to co szatańskie. Dobro i zło serwuje/sprzedaje/ się dzisiaj nam w jednym worku. W Bogu nie ma grzechu. Grzech jest poza Bogiem. Bóg nie ma nic wspólnego z moim grzechem. Moja wolna wola to ja sam taki jaki jestem naprawdę. Nie jesteśmy jako stworzenia tylko przedmiotami/pionkami/,którymi ktoś gra po swojemu. Wolna wola to dla mnie wiara. Grzeszę tylko wtedy i na tyle ile wiary mam. Jeśli nie mam wiary jestem niewolnikiem i nie wiem co czynię/jak żyję/.”Ojcze wybacz im bo nie wiedzą co czynią”. Niezapominajko, Bóg nie ma problemu z kochaniem Lucyfera. To Lucyfer musi sam zobaczyć w wolności jaką dostał od Stwórcy kim tak naprawdę jest. My również potrzebujemy nie tylko natury ale i łaski. Potrzebujemy widzieć Boga, w którym nie ma ani grama grzechu. Grzech jest zawsze obcy Bogu i wytryska z wolności jaką obdarzył nas Stwórca. Pozdrawiam janusz

    #20 baran katolicki
  21. 20, Baran Katolicki
    Trochę to niezrozumiałe, aby Bóg kochał Lucyfera. Przecież Jego Syn nie umierał za niego na krzyżu.Owszem, może być tak, jak napisałeś. Jednak ta koncepcja wydaję mi się osobiście dziwna. Oczywiście byli ludzie na świecie i pewnie są, którzy wierzą,że nawet sam diabeł nawróci się do swojego Stwórcy.Pozdrawiam

    #21 DorotaWt
  22. #21 Dorota. Tu tylko Ksiądz Biskup może nam dać nieco światła na zbawienie Lucyfera/grzesznych Archaniołów/. Lucyfer po łacinie „niosący światłość”. W starożytnym Rzymie termin ten stosowany był do określenia Gwiazdy Porannej, czyli planety Wenus widocznej nad horyzontem przed wschodem Słońca. Słowo było dosłownym tłumaczeniem greckich eosphoros (eώσφορος) – „niosący świt” lub phosphoros (Φώσφορος) – „niosący światło”.W nomenklaturze chrześcijańskiej imię to pojawiło się najprawdopodobniej po raz pierwszy w łacińskim przekładzie Biblii dokonanym pod koniec IV w. n.e. przez św. Hieronima ze Strydonu, zwanym Wulgatą.Znajduje się ono w Księdze Izajasza 14,12. W oryginalnym tekście hebrajskim występuje ono jako helel ben-szachar (הילל בן שחר po hebrajsku). Helel oznacza planetę Wenus, zaś ben-szachar to świetlisty syn poranka. Czy Jezus Chrystus to Lucyfer? Dla wielu ludzi to to ten sam gość’człowiek’. Dla mnie to nie jest ta sama osoba. Pozdrawiam janusz

    #22 baran katolicki
  23. Ad #17 Dariusz
    Dariuszu!
    Przygotowuję wpis, którym rozpoczynam cykl dotyczący poruszonej przez Ciebie tematyki. czyli czytania i rozumienia Pisma św.
    Jak to pójdzie, to zależy także od zainteresowania. Tematyka jest bowiem bardzo szeroka i podchodzenie do niej winno być wieloaspektowe.
    Celem tego cyklu nie jest tylko wprowadzanie w wiedzę i znajomość obiektywną (przedmiotową) problematyki biblijnej, lecz ukazywanie i znajdowanie klucza do egzystencjalnego i indywidualnego (subiektywnego) odczytywania przesłania biblijnego – naturalnie w nurcie jego interpretacji kościelnej, czyli wspólnoty wiary.
    Tobie wysłałem pocztą pewne materiały.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #23 bp Zbigniew Kiernikowski
  24. Ad #22 baran katolicki
    Januszu!
    Problem poznawczy tkwi w tym, że te dwie „rzeczywistości” (Chrystus i Lucyfer) leżą tak blisko siebie a są całkowicie odmienne i nie do pogodzenia. To też jest jednym z powodów zamętu, jaki powstaje w sercach i umysłach ludzi. Jezusa też posądzano korzystanie z mocy Belzebuba.
    Problem nie jest nowy i jego korzenie są już w samym zaraniu stworzenia, mianowicie w wolności danej przez Boga bytom osobowym.
    Najlepiej to widać w fakcie stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boga i pozostawieniu człowiekowi możliwości odejścia od tej prawdy (związku, relacji itp.), przez sięgnięcie po owoc z drzewa poznania dobra i zła, by „jak Bóg znać dobro i zło”, ale już w pretendowaniu do czynienia tego na własną rękę i niezależnie od Boga czy wbrew Bogu. Bóg przecież uczynił człowiek na swoje podobieństwo, czyli uczynił go takim, jakim jest Bóg, ale nie uczynił go niezależnym bogiem. To stało się właśnie przez bunt, przez „nie będę służył” Lucyfera itd. Dopiero w Jezusie Chrystusie, który przyjął na siebie wszystko to, co zostało „zniekształcone” w człowieku i tym człowieczeństwie (potraktowany jak grzesznik) przeżył swoją pełną relację z Bogiem Ojcem jako Syn całkowicie poddany Ojcu, została otwarta droga właściwego spojrzenia na ten „zamęt”. Tylko w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, który od Ojca „odbiera” Ducha Synostwa i daje tego Ducha wierzącym w Niego, możemy wchodzić na drogę wychodzenia z „zamętu” i wchodzenia we właściwą relację, czyli być na podobieństwo Boga. Być jednocześnie synami światłości i niosącymi światłość.
    Tajemnica to jest wielka i tak wiele może się stać w człowieku, który jej się będzie poddawał, by wychodzić z „zamętu”, że można być jak Bóg bez Boga, czyli będąc samym z siebie i dla siebie bogiem. Jest to dziś bardzo wielka i mocno działająca pokusa. Lekarstwem i obroną przed nią jest Ewangelia (kerygma) i moc sakramentów.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #24 bp Zbigniew Kiernikowski
  25. #24.Ksiądz Biskup.
    Gdzie więc jest granica między Chrystusem a Lucyferem?
    Czy te obie sprzeczne z sobą rzeczywistości są w Bogu?
    Widzi Ekscelencja jak mną rzuca na wszystkie strony.
    Pozdrawiam
    janusz

    #25 baran katolicki
  26. Ad #25 baran katolicki
    Januszu!
    Najkrócej można to ująć tak:
    Jeden mówi: nie będę Bogu służył!
    Drugi, będąc Bogiem mówi: Jestem sługą i stał się jako ten, kto służy – i to całym życiem (zob. Łk 22,27, por. J 13,12nn).
    Te „opozycyjne” i sprzeczne rzeczywistości nie są w Bogu, lecz mają „osadzenie” w wolności danej przez Boga niektórym spośród stworzeń – konkretnie aniołom i ludziom.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #26 bp Zbigniew Kiernikowski
  27. Dla mnie Lucyfer był gotów służyć Stwórcy/Bogu/ ale nie zgodził się na służbę człowiekowi. Młodszemu braty. Dlatego jak syn marnotrawny opuścił dom Ojca/Boga/by powrócić z Chrystusem w Duchu Świętym tak też Lucyfer ma szanse puki my żyjemy i mu wybaczymy. Chyba za daleko mnie poniosło. Pozdrawiam Janusz

    #27 baran katolicki
  28. #22, Baran Katolicki
    Tak,masz racje. Są to dwie różne osoby,które się różnią.Lucyfer jest upadłym aniołem.Szczerze nie wiem,czy to jego imie, czy tylko funkcja. Bo podobno anioły nie mają imion, lecz funkcje, które ich określają.Lucyfer wiedział, co robi.Jest zbyt pyszny.Nie pozowoli,aby Bóg go upokorzył. Bo dla niego tak to wygląda. Jeśli by się nawrócił pokazałby,ze jest słaby.A tu na takie rzeczy nie może być miejsca. Jezus jest Bogiem i jego władza jest nieograniczona.
    Oczywiście, jak byłam młodsza zapytałam się pewnego kapłana na temat kwestii nawrócenia diabła. I problem leży po stronie Lucyfera,że on nie chce. A z drugiej strony,czy my ludzie mamy sie nad taką postacią użalać.Jak byłam mała,żal mi Lucyfera było. Bo biedak, bo odrzucony przez Boga. A teraz nawet żal mi go nie jest.Pewnie sam nie wie, co to znaczy. Do tego próbuje ludziom zniszczyć życie, bo sam nie może postawić na swoim. Bóg pokrzyżował mu plany. Mam głęboką nadzieję,że Jezus mówiąc o miłości do nieprzyjaciół miał na mysli tylko ludzi.Jakoś bym nie zniosła, aby tego typa tolerować. Na moje nawet nie musi istnieć. Oczywiście diabeł, by chciał, aby człowiek przestał wierzyć w jego istnienie. Następnie, odrzuciłby Boga. Wysunałby takie przesłanki. Skoro diabeł nie istnieje,a Bóg storzył anioły, które sie zbuntowały, to wynika z tego,że On nie istnieje. Oczywiście diabeł nie jest taki sprytny,jak się wydaję. Osobiście wierze w jego istnienie i nie pozwolę się manipulować temu kłamcy. Pozdrawiam

    #28 DorotaWt
  29. #28 Myślę że chce przeprowadzić własną wolę po grzbietach /jako swych zakładnikach/ludzi.
    Zna Boga /boi się przegranej/ale nie zna wszystkiego i wszystkich.Maca.

    #29 Ka
  30. # temat Lucyfer
    Ja widziałbym taki obraz:
    Jest on jak bezpłodne nasienie. Niby działa, ale wszelkie działanie , wszelki akt z nim związany nie może zakończyć się efektem, jest „puste”, bez skutków , bezpłodne, bez sensu, nie niesie ze sobą życia.
    My , ludzie często podejmujemy działania w tym duchu i wtedy są one bezsensowne, puste, nie niosą nic, ale zajmują i czas, i siły , i aktywność. I mam na myśli nie tylko sferę seksualną.
    Dlatego rozważanie o zbawieniu Lucyfera jest bezprzedmiotowe.

    #30 grzegorz
  31. #30
    Nie ma już sensu skupiać się na rozważaniu zbawienia Lucyfera.Uważam,że widział i zna Boga lepiej niż człowiek. Zatem wiedział jakiego dokonał wyboru. My ludzie tak naprawðe nie znamy Boga. Oczywiście Jego odbiciem jest Jezus. Jednakże kiedy Jezus żył na tym świecie. Mamy obrazy związane z wizerunkiem, ale skąd pewność, czy ta ta sama osoba.Dlatego jestem zdania,że ludziom jest trudniej zaakceptować fakt,że Bóg istnieje. Tu trzeba wierzyć na słowo. Do tego są cuda. A taki Lucyfer mógł widzieć Trójcę. Oczywiście to jest moje zdania i jak jest błędna to ks. Biskup może to kwestę wyprostować, jaką jest oglądanie Boga przez Lucyfera przed jego buntem. Pozdrawiam

    #31 DorotaWt

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php