Broń, Panie, mojej sprawy (25 Ndz B 150920)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Kościół w swojej pedagogii podaje i przybliża nam stopniowo różne aspekty Bożej Mądrości. Pierwsze czytanie wyjęte z Księgi Mądrości ukazuje nam w sposób bardzo jasny i radykalny relację tych, którzy nie znają tej Bożej Mądrości i nie są pod jej wpływem z tymi, którzy – jako sprawiedliwi – są jej poddani i przyjmują życiowe postawy zgodne z tą Mądrością.

Istota postawy bezbożnych, odrzucających Bożą Mądrość a także istota postawy sprawiedliwych zostaje krótko wyrażona w ostatnim zdaniu perykopy dzisiejszej liturgii. Mówili bezbożni: Dotknijmy go [sprawiedliwego] obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony.

Sprawiedliwy mówił i wierzył, że będzie ocalony. Dokonywało się to i zazwyczaj dokonuje nie na łatwej drodze. Odpowiedzią na przesłanie wynikające z tego Słowa jest Psalm 54. Zatrzymajmy się chwilę nad niektórymi jego treściami

 

 

Wybaw mnie, Boże, w imię swoje,
mocą swoją broń mojej sprawy.
Boże, wysłuchaj mojej modlitwy,
nakłoń ucha na słowo ust moich.

Bo powstają przeciwko mnie pyszni,
gwałtownicy czyhają na me życie,
nie mają oni Boga
przed swymi oczyma.

Oto mi Bóg dopomaga,
Pan podtrzymuje me życie
Będę Ci chętnie składać ofiarę
i sławić Twe dobre imię (Ps 54,3-6.8)

 

Psalmista, podobnie jak sprawiedliwy z Księgi Mądrości, woła o wybawienie go z rąk prześladowców. Jest to naturalny odruch i dążenia człowieka. Jednakże może też być inaczej . . .

 

1.    Powstają pyszni

 

W wołaniu, którym Psalmista zwraca się do Boga, przedstawia swoich prześladowców jako pysznych i gwałtownych (gwałtowników). Precyzuje to swoje przedstawienie prześladowców jako tych, którzy nie mają Boga przed swymi oczami.

Warto zwrócić uwagę na te dwa określenia: pyszni i gwałtowni. Pierwsze określenie: pyszni jest przekładem hebrajskiego „tzar”. W tym terminie oprócz aspektu pychy, wyniosłości nad drugim itp., są zawarte aspekty obcości, nieadekwatności, czegoś, co nie da się połączyć, by tworzyć wspólnotę czy jedność. Możemy chyba to oddać współczesnym terminem ze świata urządzeń elektronicznych: niekompatybilność.

Drugie określenie przekłada hebrajski termin „aritz” który wskazuje na gwałt i tyranię. Na panowanie nad innymi bez żadnych zaakceptowanych zasad, lecz kierując się tylko sobą i swoją „wszechwładnością”.

Te dwa terminy wskazują więc na postawy ludzi, którzy są bezwzględni. To zaś bierze się z faktu a jednocześnie wyraża się także w tym fakcie, że poza sobą nie mają Boga przed swymi oczami. Zważają się za absolutnych panów, którzy sądzą, że przed nikim nie muszą za cokolwiek odpowiadać.

Gdy teraz słyszymy stosunkowo często (choć może jeszcze za mało) o traktowaniu patriotów (np. żołnierzy wyklętych) przez ówczesne służby bezpieczeństwa, to możemy kojarzyć ze sobą te postawy z biblijnym przedstawieniem pysznych i gwałtowników. Nie musieli wówczas odpowiadać przed żadną sprawiedliwością, lecz tylko być w systemie, i mogli robić wszystko. Ktoś wydany w ich ręce był całkowicie zdany na ich wolę. Była to dwa systemy całkowicie niekompatybilne. Tak dzieje się też w wielu dziedzinach życia. Bywa, że przyjaciele, współpracownicy a nawet zakochani kiedyś w sobie małżonkowie, czasem odkrywają, że są niekompatybilni, że nie mogą być czy współpracować razem. Za tym stoi zawsze jakaś forma pychy, postawienia na swoim własnego interesu. Oczywiście nie zawsze dochodzi do formalnej przemocy czy gwałtu, ale każde takie zerwanie jest zazwyczaj formą gwałtu i dominacji nad drugim w swoje imię.

 

2.    Oto Bóg mi dopomaga

 

Psalmista wołając do Boga ze swojej krytycznej sytuacji wyraża jednak swoją wiarę i wyznaje, że Bóg mu dopomaga. Już prawdopodobnie sam fakt, że może wołać do Boga, jest dla niego pomocą. Sama zaś pomoc może natomiast przybierać różne formy.

Może być bezpośrednim wyzwoleniem (wyrwaniem) z danej trudnej sytuacji. Może też dokonać się przez zmianę relacji czy układów, w których strony dochodzą do porozumienia i możliwości współdziałania czy koegzystencji. Może to też być takie umocnienie wewnętrzne tego, kto jest doświadczany przez trudności czy prześladowany przez przeciwników, że pozostając nawet w tej samej sytuacji będzie czuł, że w tej sytuacji nie gubi się, lecz idzie właściwą drogą, którą akceptuje i na której odkrywa, że jego życia naznaczone cierpieniem ma sens.

Ta ostatnia postawa jest możliwa dzięki temu, że Bóg sprawia w człowieku inne spojrzenie na wszystko, co człowieka otacza i co na człowieka wpływa. Nie jest on zależny od „epidermicznych” (powierzchniowych, naskórkowych) doświadczeń i sensacji, lecz przeżywa swoje doświadczenia na oczach ludzi, jako wewnętrzną przemianę. Ta postawa jest ludziom potrzebna, bo ona wyprowadza człowieka z tego wszystkiego, co jest grzechem i prowadzi do grzechu.

Bóg dopomaga temu, kto odkrywając prawdę o sobie, prawdę o swoim grzechu i prawdę o obecności grzechu w relacjach międzyludzkich (rodzina, społeczeństwo, polityka, ekonomia), jest gotów przyjmować na siebie konsekwencje grzechu i być człowiekiem, który poznał zbawienie dokonane przez Pana i żyje wśród ludzi jako świadek Bożego działania. Bóg mi dopomaga, abym był narzędziem Jego działania. Niósł odkupienie, prawdziwą wizję życia zabłąkanym, którzy ufają sobie i którzy wobec innych stosują przemoc i gwałt.

 

3.    Wybawienie w imię Pana

 

Gdy Psalmista woła: „Wybaw mnie, Panie, w imię Twoje”, to nie chodzi tylko o samo wybawienie z trudności, ale także o to, by to wybawienie stawało się w imię Pana. Chodzi więc o to, by było znakiem działania Boga. By prowadziło do nawrócenia.

Kto woła: „wybaw mnie, Panie, w imię Twoje”, tego wołania należy zrozumieć jako wołanie o zmianę własnego życia. O przemianą życia, które dotychczas dokonuje się we własne imię czyli życia według kategorii i wartości tego świata, w życie, które jest przeniknięte mocą Boga i jest podporządkowane Jego zamysłowi. Korzysta z Jego planu, odnajduje sens w pełnieniu Jego woli.

Gdy Psalmista woła: „Broń, Panie, mojej sprawy”, to nie chodzi o obronę czyichś interesów. Psalmista wie, że pójście drogą własnych interesów jest dewiacyjne – prowadzi do grzechu.

Prosząc o obronę „mojej sprawy” proszę o to, bym ja (moja sprawa) nie zszedł na manowce, nie prowadził zwichniętego życia. Nie wszedł w koncepcje życia tych, którzy mnie prześladują. Nie odpowiadał złem na zło i przemocą na przemoc. Bym niósł przebaczenie i pojednanie. Wybawienie mnie ze strony Pana Boga to nie (tylko) proste uwolnienie z przeciwności, ale odkrywanie sensu potrzeby własnej przemiany z grzesznej koncepcji w koncepcję życia według zamysłu Boga. Jest to prośba o obronę tożsamości człowieka zgodnej z zamysłem Boga, by nieść innym orędzie zbawienia. Także tym, którzy aktualnie boleśnie dotykają i stosują pełny pychy gwałt i przemoc. Wybawienie w imię Pana to przyjęcie Jego szaty zbawienia, by być znakiem Jego dobroci i miłosierdzia.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

36 komentarzy

  1. Gdy przeczytałam tytuł dzisiejszego komentarza :„Broń, Panie, mojej sprawy”, od razu przypomniała się mi nowa przychodnia. Wciąż jesteśmy na poziomie zdobywania różnych pozwoleń…
    W poniedziałek składamy dokumenty do konserwatora zabytków, chociaż nie jest to żaden zabytek. Ale centrum miasta jest zabytkowe.
    Po doświadczeniach z sanepidem, gdy zamiast 2 tygodni sprawa zajęła nam przeszło 2 miesiące, a dokumenty 2x były wysyłane do Lublina, aby wrócić z opinią, że są zgodne z prawem, chciałoby się teraz wołać właśnie tak: Panie, broń naszej sprawy.

    #1 basa
  2. To prawda.

    #2 Ka
  3. „Prosząc o obronę „mojej sprawy” proszę o to, bym ja (moja sprawa) nie zszedł na manowce, nie prowadził zwichniętego życia. Nie wszedł w koncepcje życia tych, którzy mnie prześladują. Nie odpowiadał złem na zło i przemocą na przemoc. Bym niósł przebaczenie i pojednanie.”
    Gdy zaczęły się kłopoty z Sanepidem ( prawo dopuszcza, urzędniczka nie), ktoś podpowiadał:
    -Słyszałem, że ta kobieta to łapówkara.
    -My żadnych łapówek dawać nie będziemy. -odpowiedziałam.
    W czasie rozmowy w Sanepidzie pomogły panie z działu szczepień – jak się nie zgodzimy, one się odwołają i i tak uzyskają zgodę.
    Już wydawało się, że mamy zgodę, gdy urzędniczka znalazła inny problem i kazała nam pisać o odstępstwo od normy do Lublina.
    Jeszcze raz zapoznałyśmy się z przepisami sięgając do przepisów bhp, na które się powoływała – prawo dopuszcza.
    Stwierdziłam, że nie będę robiła jej wstydu w Lublinie, że nie zna prawa i złożyłyśmy powtórnie dokumenty.
    Sama je wysłała do Lublina. Odpowiedź – zgodne z prawem.
    Więc wynalazła inny problem…
    Teraz już ustosunkowała się do tego na piśmie.
    Już nie sięgałam do szczegółowych dokumentów w tej sprawie. Skoro napisała, że mamy zrobić okno ( a nie ma takiej możliwości), albo wystąpić o odstępstwo od normy, to wystąpiłam o to odstępstwo.
    Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymałam odpowiedź z Lublina o umorzeniu sprawy, bo ilość światła jest wystarczająca!!!
    Ręce mi opadły.
    Wszystko wygląda na celowe przedłużanie sprawy.
    Zaczęłam się modlić za tą urzędniczkę.
    Ale piszę o tym wszystkim tylko dlatego, że te trudności, ta droga do ziemi obiecanej, ta walka o tą ziemię, jest wielką nauką zaufania Bogu.
    Piszę także o tym, gdyż w tym czasie doświadczałam namacalnego prowadzenia przez Boga, konkretnie przez Słowo Boże. Ono pomagało mi zrozumieć i przejść przez to wszystko. 🙂
    Kiedyś chciałam zrobić skrutację. Otwieraną. Trzy razy otworzyłam wstęp do Księgi Jozuego, Sędziów, Samuela i Rut. Pomyślałam, że może Pan Bóg chce, abym je czytała. I tak poprzez te księgi mnie prowadził/ prowadzi.
    I mam nadzieję, że poprowadzi.
    Niestety jeszcze czeka nas odbiór budynku przez Sanepid i sama myśl o ty, co jeszcze może wymyślić ta urzędniczka przyprawia o dreszcze.
    I jak powiedziałam paniom w Sanepidzie ( tylko ta jedna jest nieprzychylna) jak Pan Bóg zechce, to ta przychodnia powstanie mimo wszystkich trudności.

    #3 basa
  4. Rzadko czytam Godzinę Czytań, ale wczoraj Bóg mnie natchnął, abym przeczytała.
    Być może ma to związek z pewną propozycją, którą dostałam, ale to się jeszcze okaże.
    Natomiast tam znalazłam jedno bardzo mocne zdanie z homilii św Augustyna, myślę, że pasujące do komentarza Ks. Biskupa. 🙂
    ” Tymczasem siła chrześcijanina to nie tylko czynienie dobra, ale także znoszenie zła.”
    Czy my tak myślimy?

    #4 basa
  5. Wiele racji/prawdy/ jest w tym co pisze na Ksiądz Biskup.
    Dla mnie jest to trudny psalm do przełknięcia. Chodzi mi o to miejsce gdzie Biblia Tysiąclecia tłumaczy „moja sprawa” a Biblia Warszawska ujmuje to jako 'moja racja”. Jakże tu prosić Boga by przyznał mi rację?
    Każdy ma jakieś swoje racje, swój interes, który jest gotów bronić aż do krwi. Mało kto przyzna się do braku racji. Np. złodziej gdy kradnie tez ma swoje racje. Grzesznik gdy grzeszy przyznaje racje grzechowi.
    Są ludzie, którzy uważają, że zawsze mają racje i nie sposób do nich dotrzeć by im ukazać inne racje. Oczywiście pycha owocuje na różne sposoby przelewając się na zewnątrz pod postacią agresji, przemocy, itd.
    Dobrze miał Psalmista, bo wierzył w swoje racje i miał szukać pomocy w modlitwie, by bronić tych racji.
    Psalmista miał „Prawo” odwetu. Żył pod tym prawem licząc, że Bóg zemści się na jego wrogach.
    Dzisiaj nie bardzo się widzę na takiej modlitwie. Nie wierzę w swoje racje i dlatego wołałbym Boże broń Swojej sprawy we nas pokazując nam Swoja rację. Pokaż nam, że racja/prawda/ jest tylko po Twojej stronie a nie po naszej.
    Broń Swojej sprawy w nas bo ona jest dla nas najlepszą ofertą na szczęście.
    Nie dawno zostałem ukarany za zbyt wolna prace dość solidnym mandatem. Mój nadzorca uważa, że ma rację i na nic moje tłumaczenie się „korkiem” w pracy. Powiedziałem mu, że ty zwykła kradzież i, że będziemy się modlili w tej sprawie.
    Moim pragnieniem jest wspólne ujrzenie Bożej racji, która jak oliwa na wierz wypływa w każdym ludzkim szambie.
    Moje prawo odwetu to nie bronic swoich racji po swojemu lecz nieustannie wołać Imienia Pana/Jezus Chrystus/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #5 baran katolicki
  6. Ad #5 baran katolicki
    Januszu!
    Wyjaśnienie co do hebrajskiego tekstu Psalmu 54,3 i jego przekładów.
    W drugiej części wiersza trzeciego: „broń mojej sprawy / racji” w języku hebrajskim nie ma ani słowa „sprawa”, ani „racja”. Jest tylko mowa o obronie odniesionej do pierwszej osoby liczby pojedynczej (ja, mnie). Natomiast czasownik, który jest przełożony przez „bronić” nie jest z języka militarnego (wojskowego), lecz z języka sądowniczego. Użyty w tym przypadku czasownik „din” wyraża branie w obronę kogoś, kto sam się nie potrafi (nie ma mocy) bronić, albo inaczej oznacza rozsądzanie czyjejś sprawy (przez najwyższy autorytet).Także ukarać, przyznawać rację, spierać się, prowadzić spór. Dlatego w przekładzie zazwyczaj dodaje się „sprawa/ racja” lub coś podobnego.
    Gdybyśmy szli dalej – to z pewnymi zastrzeżeniami – można powiedzieć, że tą obroną „mojej sprawy / racji” jest ostatecznie oddanie siebie (całej swojej sytuacji) na podobieństwo zlecenia sprawy adwokatowi, mocy Ducha Świętego (Parakletos), czyli temu jednie właściwemu Obrońcy tożsamości chrześcijańskiej. Broni On chrześcijanina przed tym, by nie uciekał się do innych środków obronnych. By trzymał się tajemnicy Jezusa Chrystusa.
    Jest to oczywiście związane z tym, że stosownie do relacji z Duchem Świętym, jako Obrońcą, rezygnuje się z pomocy „adwokackiej” w kategoriach tego świata. Nie można bowiem być bronionym przez tak różnych „adwokatów”. . .
    Duch Święty (Parakletos, nasz Pocieszyciel i Adwokat) i „adwokaci” tego świata prowadzą de facto w różnych, odmiennych i wprost przeciwległych, przeciwstawnych (stojących w opozycji do siebie) kierunkach. Duch Święty broni nas, naszej sprawy, byśmy nie dali się przejąć przez „obronę” (pseudo-obronę) innych „adwokatów”.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #6 bp Zbigniew Kiernikowski
  7. #6 Ksiądz Biskup
    Przeczytałam.
    Bardzo współgra z naszym dzisiejszym pochyleniem się nad Słowem, skrutacją.
    Dziękuję za ofiarowane nam do pracy/nawrócenia narzędzie, formę.
    Niech Duch Święty broni mnie przed uciekaniem do innych pomocy, a trzyma w tajemnicy Jezusa Chrystusa!

    #7 Miriam
  8. Kochani, przed wczoraj zmarł Waldi/Waldek, 44 lat, 12 dziecko w drodze/.
    Proszę o waszą wiarę/modlitwę/ dla jego żony i dzieci.
    Szalony człowiek. Głupi dla tego świata, lecz święty w moich oczach.
    Kto miał kontrolę nad jego/ich/ umieraniem?
    Pozdrawiam
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. #8
    Januszu, czy Waldek chorował?
    Dlaczego piszesz: „Szalony człowiek”?

    #9 niezapominajka
  10. Waldek miał raka żołądka.
    Szalony człowiek, bo tylko człowiek Bogiem szalony może tak zaufać Bogu by przyjąć 12 dzieci. Ludzie z tego świata mówią, że idiota.
    Ja sama nie potrafiłabym tak zaufać, to jest ponad siły człowieka.
    Została Beata z 11 ciorgiem dzieci i 12 w drodze;
    myślę że teraz potrzebna jej jest nasza modlitwa, bo jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia. To jet dla niej niesamowity sprawdzian wiary i zaufania.
    Oboje byli we wspólnocie neokatechumenalnej 20 lat.

    #10 miki
  11. #10 miki
    Beata będzie potrzebowała nie tylko modlitwy, ale i konkretnej pomocy.
    Pomyślałam: Co roku wpłacam pewną kwotę na program Caritasu „Skrzydła”.
    W tym roku, jeśli zechcesz być pośrednikiem i jeśli Beata się zgodzi, chciałabym przeznaczyć ją dla ich dziecka.

    #11 basa
  12. 24.09.2015
    „Broń, Panie, mojej sprawy” a raczej: niech moja sprawa okaże się warta Twej obrony, Panie…
    Broń, Panie, Beaty i Jej Dzieci…
    Czytam „Światło i moc liturgii” i zmienia to moje spojrzenie na Eucharystię.
    I nagle zdaję sobie sprawę, jak bardzo brakuje mi katechezy.
    Takiej katechezy dla dorosłych. Kiedyś mi się wydawało, że nie potrzebuję już katechezy=nauki, że już wiem wystarczająco dużo… na szczęście dotarło do mnie, jak bardzo się myliłam

    #12 Aneta - Baba ze Wsi
  13. # 12 Aneta.
    Dziękuję za dobrą nowinę jaką jest dla mnie „Światło i moc liturgii”.
    Natychmiast zamówiłem u Sióstr Loretanek. One bardzo kochają „mojego” Biskupa.
    Ja i Miki również potrzebujemy światła i mocy liturgii. Potrzebujemy by żyć w śmierci/piekło/, która nas dotyka każdego dnia.
    Pozdrawiam janusz

    #13 baran katolicki
  14. #11 Basia.
    /wiara Kościoła/ jest jak najbardziej konkretna pomocą jaką możemy zaoferować Beacie i ich dzieciom.
    Basiu, proszę daj im swoją wiarę, to znaczy pomóż im zostać w Kościele/w Chrystusie/.
    Nie mamy na dzisiaj osobistego kontaktu z Beata i dlatego trudno nam w czymkolwiek pośredniczyć.
    Ma swoją wspólnotę, swoich katechistów. Jest na DN i dobrze wie, jak to pachnie w realu/życiu/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #14 baran katolicki
  15. A moze tak jakiś nr konta… dla Beaty…
    ja chętnie dorzucę 🙂

    #15 Ba
  16. #14 Janusz
    A jednak wiecie, że Waldek umarł.
    Może więc dotarlibyście jakoś przez kogoś do Beaty?
    Wiara Kościoła wyraża się także w tym, że chcemy się dzielić tym, czym mamy. Ja. Ba. Może jeszcze ktoś inny.
    Bóg pomaga poprzez ludzi. 🙂

    #16 basa
  17. #14 Janusz
    Kilka godzin później niż poprzedni post do Janusza.
    „Basiu, proszę daj im swoją wiarę, to znaczy pomóż im zostać w Kościele/w Chrystusie/.”
    Zastanawiam się, co masz na myśli?
    Ja chcę podarować moją wiarę w postaci bardzo konkretnego czynu ( wiara i uczynek), ale ty uważasz, że nie o to chodzi.
    A więc o co?

    #17 basa
  18. #16 Basia.
    Proszę zobaczyć na stronie ich parafii w ogłoszeniach. http://www.parafiarekowo.org/ogloszenia.php
    Waldek prowadził firmę gdzie podał swój adres i telefon. http://rekowo-gorne.cylex.pl/firmy/waldistal-waldemar-grzywacz-11310827.html
    Pozdrawiam
    janusz

    #18 baran katolicki
  19. #16 Basia.
    Proszę zobaczyć na stronie ich parafii w ogłoszeniach. http://www.parafiarekowo.org/ogloszenia.php
    Waldek prowadził firmę gdzie podał swój adres i telefon. http://rekowo-gorne.cylex.pl/firmy/waldistal-waldemar-grzywacz-11310827.html
    Pozdrawiam
    janusz

    #19 miki
  20. #17
    Najprawdopodobniej o rozmowy z Tobą.
    Tak myślę.

    #20 Ka
  21. #17 Basia.
    Chodzi o to byś zobaczyła w Beacie mocą wiary Kościoła zmartwychwstałego Pana/Jezus Chrystus/.
    Byś zobaczyła siebie na jej miejscu.
    Przyjdzie czas i Ty to zrozumiesz.
    Pozdrawiam
    janusz

    #21 baran katolicki
  22. # 21 baran katolicki
    Mój życiorys był inny,ale byłam (rodzice nie żyją) 10 dzieckiem.
    Dziś, z perspektywy czasu, widzę, że miarą naszej miłości jest nie to ile możemy dać, lecz to ile możemy przyjąć, a to jest często związane z upokorzeniem…

    #22 Mirosława
  23. #18 i 19 Miki i Janusz
    Dziękuję 🙂

    #23 basa
  24. #21 Janusz
    A jednak…
    Uśmiechnęłam się, gdy przeczytałam twoją odpowiedź.
    A jednak jak zwykle uważasz moją wiarę za mniej dojrzałą od twojej. 🙂
    Ty już rozumiesz, ja jeszcze wg ciebie nic nie rozumiem. 🙂
    Ale wcale się tym nie przejmuję, gdyż Bóg daje mi dokładnie tyle zrozumienia, ile na ten moment potrzebuję.
    I w gruncie rzeczy tak bardzo mi na zrozumieniu nie zależy. Bardziej na tym, aby wypełniać wolę Boga.
    Wystarczy, że On wie, po co coś się dzieje. Ja nie muszę. 🙂

    #24 basa
  25. #21 Janusz
    Nie wiem, czy rozumiem Boga mniej czy więcej od ciebie, ale wiem, że całkowicie nie zrozumiałam tej wypowiedzi:„Basiu, proszę daj im swoją wiarę, to znaczy pomóż im zostać w Kościele/w Chrystusie/.”
    A wręcz zrozumiałam ją wprost odwrotnie, bo myślałam, że chcesz, abym się swoją wiarą z nią dzieliła, a z twojej odpowiedzi wynika, że to ja mam czerpać wiarę z sytuacji Beaty.
    Janusz, ale skąd wiesz, że ja nie widzę siebie na jej miejscu?
    Może właśnie ta chęć pomocy z tego wynika, że postawiłam się na jej miejscu i widzę, jak jej jest teraz ciężko?
    Ja zrobiłam w sprawie Beaty to, co uważałam za słuszne.
    Co zechce z tym zrobić Pan Bóg? Nie wiem, ale zgadzam się z Jego wolą.
    Wiem, że wdowy i sieroty ma w szczególnej opiece. 🙂

    #25 basa
  26. Basiu, wiem, że ciężko pojąć moje pisanie.
    Sam po czasie dziwię się sobie/nie dowierzam sobie/, że coś takiego napisałem.
    Basiu, z tą wiarą Kościoła chodzi o to, że to Ty+ my jesteśmy Kościołem dla Beaty i jej dzieci. Waldek już jest u Pana/Jezus Chrystus/ i wie, że tylko takie przylgnięcie jest najlepszą pomocą dla Beaty i ich dzieci.
    Problem jest w nas. Dajmy im swoja wiarę, to znaczy stańmy po ich stronie. Zapewniam Cię, że ten świat/religijny świat to nasza religijność.
    Basiu, Beata i Waldek to „idioci” w takim środowisku. To ludzie nie odpowiedzialni. Głupcy, itd. Kto z nas może pojąć ich kochanie? Kto z nas jest w stanie tak się upokorzyć? Nie wiem i nie pojmuję swoją religijność. Ona jest moim przekleństwem od lat. Moja wiara to moja religijność. Wiara Kościoła/drugiego człowieka/ jest dla mnie tęczą Jezusa Chrystusa, który żyje i jest obecny w swoim Kościele.
    Basiu, Mirosława # 22 w kilku świętych słowach ujęła moje bazgroły do Ciebie. Tak właśnie jest jak ona pisze.
    Upokorzenie to codzienność Beaty i jej dzieci. Upokorzenie to moja codzienność. Dobrze wiem i dobrze wiesz, co to znaczy i jak smakuje w realu. Dajmy wiarę Takim świętym „szaleńcom”, którzy mocą Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego, mocą wiary Kościoła, mocą Ducha Świętego idą na całość.
    Basiu, tu nie tyle chodzi o twoją charytatywność/twoja kasę/, lecz chodzi o nas, chodzi o Ciebie.
    Beata i Waldek katechizują nas swoim życiem/swoim umieraniem/. „Bo kiedy my umieramy wy otrzymujecie życie”. Oni umierają dla nas/za nas/. Ta katecheza powala mnie na kolana. Powala nie tylko mnie, ale cały Kościół Święty.
    Basiu, Mirosława wie, o co chodzi. Daj czas sobie i Kościołowi a zobaczysz/doświadczysz/ sama na sobie i w sobie chwały/radości/ płynącej z chwalebnego krzyża.
    Basiu, możesz do mnie zadzwonić? a w tedy bardziej przylgniemy do siebie. Nie bój się Miki.
    Ona nie ma lekko ze mną.
    Wybacz, że tak bezpośrednio to pisze publicznie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. #26 Janusz
    Tylko, że ja nie uważam Beaty i Waldka za idiotów.
    Ja ich szanuję.
    I jest mi przykro, że przypisujesz mi takie myślenie.
    Oczywiście, że tu nie chodzi o moje pieniądze. Chociaż i one Beacie być może mogłyby pomóc.
    To też jest ważne, jeśli przynajmniej przez chwilę, Bóg zabezpieczy pierwsze potrzeby poprzez kogoś, kto wspomoże finansowo.
    Ja miałam taki pierwszy odruch. I tak zadziałałam. Reszta w ręku Pana Boga.
    Ale jak inaczej mogę jej pomóc biorąc pod uwagę, że jestem setki kilometrów od niej, a ona nawet nie ma zielonego pojęcia, że istnieję?
    A skoro nie wie, że istnieję, to także w żaden sposób nie mogę być dla niej Kościołem.
    Coś, co nie istnieje, nie może być. Ja dla niej nie istnieję.
    Ale przecież Beata i jej dzieci także są Kościołem.
    Janusz, całe to pisanie do mnie wygląda mi na przekonywanie samego siebie o tym, co piszesz.
    Tak myślę. Próbując przekonać mnie, tak na prawdę przekonujesz o tym siebie.

    #27 basa
  28. # 26 Janusz
    Ja nie boję się Miki.
    Ja nie chcę nic robić przeciwko niej.
    Odnośnie „przylegania”, rzeczywiście to zabrzmiało bardzo osobiście. Jednak wierzę, że nie masz nic złego na myśli.
    Jednak ja chcę przylegać do Boga. 🙂
    I myślę, że to jest jedyny sposób na jedność między mną, tobą, innymi blogowiczami. 🙂
    Przylegając do Boga i tylko w ten sposób możemy, mogę wchodzić w jedność z tym drugi takim, jakim on jest, bez próbowania czynienia go na swojego podobieństwo.
    Tylko w ten sposób możliwa jest jedność w różnorodności.
    Flp 4:13 bt4 „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.”
    Mogę zadzwonić, ale najpierw spytam Mirki, czy wyrazi zgodę.
    I robię to w wolności, bo ją szanuję. 🙂

    #28 basa
  29. Słowo przylgnąć pierwszy raz usłyszałem od Księdza Biskupa.
    Nigdy wcześniej nie używałem takiego słownictwa.
    Widać, że nie bardzo rozumiemy bogactwo tego słowa. Dlatego proszę, by Ksiądz Biskup sprecyzował, co ma na myśli używając słowo „przylgnąć”?
    Na czym polega przylgnięcie do Chrystusa/Kościoła/?
    Przylgnięcie do drugiego człowieka?
    Przylgnąć dla mnie to znaczy kochać w wymiarze krzyża. Kochać przeciwko sobie. Kochać bez wzajemności.
    Proszę nam/mi/ pomóc odkryć bogactwo Twojego nauczania.
    Pozdrawiam
    janusz

    #29 baran katolicki
  30. Ad. 22 i 26 i upokorzenia w braniu.
    Ależ ja to wiem.
    Gdybym dostała nr konta od was, wtedy dla niej byłaby to niespodzianka. Niczego się nie spodziewała. O nic nie prosiła. A dostała. Prezent z Nieba. Ale wy nie mieliście takiej możliwości.
    Pomyślałam dołączę do zbiórki w parafii. To będzie dla Beaty mniej krępujące, a przy okazji ja będę roztopię się morzu dawców.
    Wysłałam maila na adres parafii podany na stronie z prośbą o numer konta parafii, na który można by wpłacić coś niecoś z dopiskiem, że to dla tej rodziny.
    Niestety ten mail wrócił.
    Do Beaty nie dzwoniłam, bo pomyślałam, że to mogłoby być zbyt krępujące…
    Napisałam maila na adres firmy Waldka i resztę zostawiłam Panu Bogu do decyzji.
    Jeśli Bóg zechce,mail trafi do Beaty i ona jeśli zechce, to się odezwie. Wszystko w wolności. Jeśli zechce, zignoruje.
    Nic na siłę.
    To Pan Bóg decyduje, kim chce się posłużyć w danej sprawie. To nie muszę być ja.
    Wiem, że nie pozostawi Beaty bez swojej opieki. 🙂

    #30 basa
  31. #27,#28 basa
    Jeżeli chcę przylegać do Boga, to nie mogę w zaparte bronić swego.
    Nawrócenie, to zmiana sposobu myślenia.
    Janusz próbuje Tobie pokazać pewien aspekt tej sprawy.
    Wpisując w Google: Konferencja Ks.bpa Zbigniewa Kiernikowskiego (www.kkis pl > Aktualności),
    znalazłam jeszcze inny sposób spojrzenia na pewne sprawy. Jeżeli chcesz, to zaglądnij tam.
    Pozdrawiam.

    #31 Mirosława
  32. Ad #29 baran katolicki
    Januszu !
    Czasownik „przylgnąć” – w Biblii Hebrajskiej dbq – ma szerokie pole znaczeniowe i ma różne zastosowania. Przytaczam tutaj najważniejsze (zależą one od form, ale jest to zbyt skomplikowane, aby tutaj to wyjaśniać). A więc: przylgnąć, przykleić się, pozostać przy, być razem, być zespolonym, sprawiać, aby to przyleganie itp. się stawało, ścigać, dogonić, spuścić (np. zarazę).
    Odpowiedniki greckie to między innymi: proskollao / kollao – przykleić itp.; katalambano – pochwycić itp.; prosecho – być ku czemuś zwróconym, mieć coś na uwadze itp.; proskeimai – przylegać, leżeć razem itp.; prostithemi – kłaść / stawiać coś wobec czegoś, razem z czymś, dokładać (zgodne z czymś) itp. I jeszcze inne podobne czasownik.
    Podaję niżej ponad 50 przypadków, w których występuje hebrajski czasownik dbq. Bywa różnie przekładany na język polski. Czytając stopniowo te teksty zarysuje się wiele z tych treści, jakie są pod tym terminem ukryte. Poczynając od Rdz 2,24: łączy się…, gdy mowa jest o jedności żony i męża.
    Badaj więc spokojnie następujące teksty:
    Rdz 2,24; Rdz 19,19; Rdz 31,23; Rdz 34,3; Lb 36,7, 9; Pwt 4,4; Pwt 10,20; Pwt 11,22; Pwt 13,5, 18; Pwt 28,21, 60; Pwt 30,20; Jos 22,5; Jos 23,8, 12; Ruth 1,14; Ruth 2,8.21.23; 1 Sam 14,22; 1 Sam 31,2; 2 Sam 1,6; 2 Sam 20,2; 2 Sam 23,10; 1 Krl 11,2; 1 Krl 22,34; 2 Krl 3,3; 2 Krl 5,27; 2 Krl 18,6; 1 Krn 10,2; 2 Krn 3,12; 2 Krn 18,33; Job 19,20; Job 29,10; Job 31,7; Job 38,38; Job 41,9.15; Ps 22,16; Ps 44,26; Ps 63,9; Ps 101,3; Ps 102,6; Ps 119,25.31; Ps 137,6; Prz 18,24; Iz 41,7; Jr 13,11; Jr 42,16; Lam 4,4; Ez 29,4; Dn 2,43.
    Dużo cierpliwości – ale tylko tak rozszerza się znajomość treści tego pojęcia (czasownika).
    W tym wszystkim mieści się także to, o czym piszesz – przylgnięcie do drugiego w wymiarze krzyża, miłość bezinteresowna, miłość bez wzajemności, miłość nieprzyjaciół. Benedykt XVI pisze też o tym w Deus caritas est, punkty 10 i 12.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #32 bp Zbigniew Kiernikowski
  33. Nie mogę spać.
    Pan Bóg dał mi zrozumienie sytuacji.
    Tak się zastanawiałam: Dlaczego?
    Dlaczego tak bardzo chcę pomóc odległej, nieznanej Beacie? Przecież tutaj w pobliżu też jest tylu potrzebujących.
    Dlaczego akurat ona?
    I dzisiaj zrozumiałam.
    Waldemar w Niebie wstawia się za swoją rodziną.
    Prosi Boga o opiekę nad nią. I tak Bóg popatrzył na ludzisków na ziemi i zobaczył basę – ta się nada. I poruszył jej serce dla Beaty.
    Basa poczuła pragnienie, aby jej pomóc. Zabrała się do sprawy tak jak potrafiła, a Bóg tak jakby te wszystkie próby przekreślał: Nie tak. Tak nie możesz. Nie tędy droga. Basa czuła zupełną niemoc. Na dodatek Janusz zadręczał ją: To nie o to chodzi. To nie jest wypełnianie Ewangelii i woli Boga. To zwykła religijność. To jest złe, bo upokarza Beatę.
    Tak więc basie pozostawało jedynie zaufanie Panu Bogu, że On z jej pomocą lub bez ale i tak będzie Beatą się opiekował.
    Jednak to pragnienie nie dawało basie spokoju, więc jeszcze raz spróbowała znaleźć w internecie jakąś podpowiedź, pomoc w zrealizowaniu tego pragnienia.
    I znalazła. 🙂
    Znalazła Waldemara. Ze zdjęcia popatrzył na nią ciepły i dobry Waldemar.
    Waldi, zrób coś. Pomóż mi. Przecież widzisz, że nie wiem, co mam zrobić. Jeśli chcesz, abym pomogła Beacie, zrób coś.
    I za chwilę Pan Bóg dał basie do głowy idealne rozwiązanie. Waldemar wstawił się u Boga o pomoc.
    Basa z radością zaśpiewała: „Panie dzięki Ci”
    Tak więc Beata otrzyma od Boga za wstawiennictwem Waldemara prezent- niespodziankę.
    A basa tak jak chciała, będzie w tym wszystkim niewidoczna. 🙂
    Teraz dopiero widzę, jak Pan Bóg powolutku, także przez te niepowodzenia prowadził mnie do tego rozwiązania. 🙂
    I śpiewam: ” O jakże piękne twe namioty, o jakże piękne Izraelu” 🙂
    Bogu niech będzie chwała!

    #33 basa
  34. Ostatnio do mojej wspólnoty przybyła nowa kantorka. Dwadzieścia parę lat na Drodze. I nauczyła nas nowej pieśni. Zrobiła krótkie wprowadzenie, ale mnie zadręczało: Dlaczego Balaam zachwyca się namiotami? Za chwilę ma być bitwa. Patrzy z góry na wojsko izraelskie i zachwyca się namiotami? Bez sensu.
    Czyli musi być sens ukryty.
    Pierwsze skojarzenie – Arka mieszkała w namiocie.
    Ale nie wiedziałam, czy Izraelici zabrali ze sobą Arkę. A poza tym to był jeden namiot, chociaż mógł być zachwycający.
    Postanowiłam więc sprawdzić, co oznacza namiot dla Izraelitów. Znalazłam w internecie. Namiot jest symbolem opieki Boga. 🙂
    A więc ten śpiew należy rozumieć: Jakże piękna jest opieka nad tobą Izraelu.
    I to już bardzo pasuje do kontekstu tej sytuacji biblijnej.
    Pasuje także do sytuacji Beaty – jakże piękna jest opieka Boga nad nią i jej rodziną. I to na pewno dotyczy zupełnie innych sytuacji niż ta ze mną.

    #34 basa
  35. # 31 Mirosława
    Zawsze zadziwiało mnie, jak bardzo odmiennie rozumiemy z Januszem słowa Ks. Biskupa, ale nigdy nie próbowałam narzucać mu mojego zrozumienia. Tak jak on ciągle próbuje mnie przekonać o swojej racji.
    Myślałam sobie: Pan Bóg daje każdemu zrozumienie takie, jakie on potrzebuje w jego sytuacji życiowej.
    Odnośnie nawracania – niestety jestem straszliwie oporna na wpływy ludzi, ale wierzę, że Pan Bóg sobie ze mną poradzi. 🙂
    I będzie nawracał tak, jak tego potrzebuję. Czego wciąż mam dowody.
    Serdecznie pozdrawiam
    Basia

    #35 basa
  36. #32 Ksiądz Biskup.
    Tyle miłości ile cierpliwości.
    Cierpliwość bardzo trafne słowo, które hamuje mój pośpiech w kochaniu. Nie można kochać za szybko ani za wolno.
    Dziękuję za biblijne namiary na „przylgnięcie”.
    Na pewno inni blogowicze skorzystają również z tego źródła.
    Pozdrawiamy
    Miki i janusz.

    #36 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php