W 20 Niedzielę śpiewamy inny fragment psalmu 34, który wyśpiewał Dawid po tym, kiedy udając szalonego, został uratowany. W ubiegłą Niedzielę zwróciłem uwagą na specyfikę tego, co oznacza (może oznaczać) stwierdzenie: Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych. Proponowałem klucz do rozumienia tego wyrażenia: za cenę swojej tak zwanej normalności w obronie siebie (swoich szańców) pozwolić się ogarnąć temu swoistemu szaleństwu, jakie pochodzi od Pana. Nie bronić siebie, lecz w sobie, za pośrednictwem Anioła Pańskiego, bronić tożsamości odniesionej do Boga.

Istota tego spojrzenia polega na tym, by bronić w sobie daru tożsamości otrzymanej na chrzcie, a nie koniecznie bronić tak zwanych swoich pozycji. Anioł Pański otacza bogobojnych, aby nie ulegli propozycjom, jakie daje świat, lecz pozostali wierni duchowi Pana i mili życie dzięki temu, że „wydają” swoje życie zgodnie z zamysłem Pana i stosownie do „wymagań” – słusznych czy niesłusznych a nawet niesprawiedliwych – jakie przychodzą z zewnątrz – od innych (przyjaciół / nieprzyjaciół). Tylko z tej pozycji i z tego doświadczenia można błogosławić Pana zawsze i po wieczne czasy. Podejmujemy te słowa dziś, a potem kolejny krok:

Będę błogosławił Pana po wieczne czasy,
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem,
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.

Bójcie się Pana wszyscy Jego święci,
ci, co się Jego boją, nie zaznają biedy.
Bogacze zubożeli i zaznali głodu,
szukającym Pana niczego nie zabraknie.

Zbliżcie się, synowie, posłuchajcie, co mówię,
będę was uczył bojaźni Pańskiej.
Kim jest ten człowiek, co pożąda życia
i długich dni pragnie, by się nimi cieszyć?

Powściągnij swój język od złego,
a wargi swoje od kłamstwa.
Od zła się odwróć, czyń dobrze,
szukaj pokoju i dąż do niego (Ps 34,2-3.10-15).

 

Chcę dziś zatrzymać się nad słowami Psalmu z wiersza 12: „Zbliżcie się, synowie, posłuchajcie, co mówię, będę was uczył bojaźni Pańskiej”. Co to znaczy zbliżyć się? Jak uczyć się takiej postawy?

 

1.    Zbliżyć się i słuchać

 

Mówi do nas Dawid, w którym „dokonał się ów specyficzny cud szaleństwa”. Przyjął postawę odmienną od tej, jaka zazwyczaj bywa przyjmowana. Zaryzykował swoją „poprawność” i liczenie na własne siły. Jak wspomnieliśmy w ubiegłą Niedzielę, to zachowanie Dawida w obozie Filistynów to obraz i znak tego, co stało się w Jezusie, kiedy wszedł do naszego „obozu”. Przyjął On postawy zupełne obce tym wszystkim, którzy po swojemu chcą ratować i ułożyć sobie życie.

Kiedy mówię „po swojemu”, nie mam na myśli tylko postaw i zachowań złych i niepoprawnych. Odnosi się to także do naszych „zaakceptowanych” przez społeczność oraz także przez religijność postaw, które miałyby nam gwarantować nasze życie i naszą przyszłość. Jezus nie przyjął naszych ludzkich, poprawnych religijnie zaakceptowanych postaw, lecz stanął wobec wszystkich naszych schematów (także religijnych) jak szalony, czy pomylony. On miał w swoim życiu coś więcej, niż tylko dążenie do tego, by być poprawnym. On miał w sobie to, co zbieramy w jednym określeniu: „bojaźń Bożą”

Dziś woła do nas – w miejsce Dawida – „zbliżcie si do Mnie, będę was uczył bojaźni Pańskiej”. Co to oznacza dzisiaj dla nas? Najpierw musimy powiedzieć, że to nie oznacza odrzucenia religijności, odrzucenia Bożych przykazań i praktyk religijnych. To byłoby błędne spojrzenie. A więc co? Wzywa nas, byśmy tak wszystko wypełniali, aby to nasze „wypełnianie” prowadziło nas do coraz to pełniejszego uznawania Boga jako jedynego Pana, a nie pozostawało na „produkowaniu” w nas pewności, że to my wypełniliśmy, że nam się należy, że my jesteśmy „bohaterami” przed innymi.

 

2. Uczyć życia

 

Wyżej nakreślone podejście do życia nie pochodzi od nas. Nie jest wynikiem ludzkich wysiłków i spekulacji. Jest ono tylko i wyłącznie owocem tego, że i na ile pozwalamy się uczyć bojaźni Pańskiej. Uczenie, o którym mowa, to nie teoria, nie wykład, który daje pewien zasób wiadomości itp. To uczenie, o jakie tutaj chodzi to praktyczne wprowadzanie w postawy, które w oczach świata zdają się być dziwne, odmienne a nawet szalone.

To uczenie się oznacza słuchanie głosu Boga, który przychodzi, by dokonywać w nas swoistej „przemiany”, w konsekwencji której, bardziej słuchamy tego, co do nas mówi Bóg, niż samych siebie, układów w których jesteśmy i zwyczajów, jakie nam się narzucają, jeśli chcemy byś uważanymi w danym środowisku za „normalnych”. To uczenie się, to zdobywanie bycia odmiennym w imię słuchanie głosu Boga, który objawia się w Jego przykazaniach.

To dzięki poddaniu się zamysłowi Boga wyrażonemu w przykazaniach, człowiek odkrywa to, co jest życiem – nawet jeśli w kategoriach ludzkich wydaje się ograniczeniem, pozbawieniem czegoś czy wprost przyprawianiem o niesprawiedliwość czy umieranie. Uczeń Pański będzie w każdym momencie i e wszystkich okolicznościach swego życia pytał się czyli stawiał sobie pytanie: Gdzie jest życie? W czym tkwi życie? Nie uczyni żadnego kroku, bez owej „konsultacji” z zamysłem Boga, objawionym w Prawie i w Ewangelii. Zdobywanie takiej świadomości to zazwyczaj długi proces w życiu człowieka, który daje sią prowadzić Bogu – czyli Jego Mądrości, Jego Słowu, Jego przykazaniom.

 

3. Czyńcie uczniami

 

Jezus przed swoim Wniebowstąpieniem dał uczniom polecenie: Idźcie na cały świat i czyńcie uczniami wszystkie narody udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego (Mt 26,19),. To polecenie jest konkretnym wyrazem uczenia” bojaźni Pańskiej. Nie jest poleceniem teoretycznym, lecz ma charakter praktyczny. Chodzi o praktyczne wprowadzanie ludzi w postawy odmienne od świat.

Przekład BT mówi „nauczajcie” – jest to zbyt słabe i zbyt pozostające na płaszczyźnie teoretycznej, spekulatywnej. Dziś potrzeba wprowadzania ludzi w „szaleństwo” Chrystusa dla ratowania ich z obozu „filistynów” – jak przez to został kiedyś uratowany Dawid. Chodzi o prawdziwe ratowanie z fałszywych obietnic i koncepcji życia, gdzie próbuje się znaleźć ratunek dla siebie według własnych pomysłów, oczekiwań, według tego, co podpowiada świat . . . Trzeba swoistego szaleństwa. Trzeba praktycznie przyjmować te postawy szaleństwa w oczach świata, jako właściwą koncepcją życia.

Konieczne jest, z punktu widzenia misji Jezusa zostawionej Kościołowi, uczyć dzisiejszego człowieka bojaźni Bożej, czyli wprowadzać go w tajemnicę i praktykę chrztu. Niestety, przyjmowanie chrztu czy udzielanie chrztu stało się w wielu przypadkach zwyczajem, który nie niesie ze sobą konsekwencji „szaleństwa” wobec logiki świata. Jest jak stępione narzędzie, które nie wnosi wiele nowego w życie ochrzczonych. Co najwyżej bywa zredukowane do tzw. porządnego, układnego życia. Tymczasem jest to ostry miecz, żrąca sól, palący ogień. Jest to szaleństwo bycia uczniem Tego, który przekroczył wszelkie granice „normalności” i oddał życie powieszony na krzyżu ze złoczyńcami. Kiedy zaś zmartwychwstał dał Ducha Świętego, aby nieśli przebaczenie i wprowadzali ludzi w to szaleństwo – czynili ich Jego uczniami

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

34 komentarze

  1. Logika świata…
    W pociągu obok siedziała urocza rodzinka. 🙂
    Jak to rodzinka wymieniali się miejscami.
    Ojciec okazał się towarzyski i zaczął rozmowę. Zeszło na emerytury, że nie wiadomo, czy to w ogóle coś z nich będzie.
    Powiedziałam, że ja kiedyś się nad tym zastanawiałam, czy jest 100-centowa pewność zapewnienia sobie dobrego bytu na starość. Ale emerytura z ZUSu – nie wiadomo czy w ogóle będzie. Może ZUSu nie będzie. Pieniądze mogą stracić wartość. Złoto – mogą ukraść. Nieruchomości – wystarczy jeden pocisk i nie ma nieruchomości. Jeszcze takim najbardziej trwałym dobrem byłaby ziemia – ale z ziemi także ludzi usuwano. Tak na prawdę pozostaje tylko zaufanie Bogu.
    Ojciec odpowiedział: Ale Bóg jedzenia do garnka nie włoży.
    Nic nie zrozumiał – pomyślałam, ale już nie tłumaczyłam więcej.

    #1 basa
  2. Muszę ten tekst przemyśleć.Jest w nim wiele b.ważnych spraw.

    #2 Ka
  3. Księże Biskupie, czy Anioł Pański dzisiaj to Jezus Chrystus zmartwychwstały w Kościele świętym?
    Jakoś nie łapię/nie potrafię odszyfrować Anioła Pańskiego w moim życiu.
    Abraham to był „gość” wiary i nie miał z tym problemu gdy przyszedł Anioł Pański z dobra nowiną o Izaaku.
    To dziwne bo przecież wszystko jest takie proste co Ksiądz Biskup pisze, a jednak nie życiowe poza Kościołem świętym.
    Szalony człek, który zechce to realizować o własnych siłach, mocą własnej/prywatnej/ wiary. Tylko w wierze Kościoła świętego można prawdziwie tak umierać i żyć. Proszę pomóc nam sprecyzować/określić/ jak jest różnica miedzy wiarą Kościoła/wiara publiczna/ a wiarą prywatną Każdego z nas. Giniemy w swojej religijności i dlatego tak trudne dla nas jest co bardzo proste.
    Dziękuję za kolejne ewangelijne elektrowstrząsy na moje poranione życie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #3 baran katolicki
  4. #3
    Ostatnio odkryłam, że mój/ nasz główny błąd w myśleniu o Abrahamie polega na tym, że porównujemy się do niego do stanu, gdy jego wiara była już dojrzała i zapominamy, że do tego stanu prowadziła długa, wieloletnia droga i wiele błędów i pomyłek po drodze.
    A więc najważniejsze wyjść i poddać się prowadzeniu Boga i ufać, że nawet, gdy się pomylę, to On i tak na dobrą drogę zaprowadzi.
    I cierpliwie iść 🙂

    #4 basa
  5. #3 Baranku
    Może lepiej usunąć się niż prowokować/denerwując/ tych którzy uważają, że zabierasz im kawałek przeznaczonej dla nich /Bożej/ przestrzeni ?
    Wyobrażasz sobie awanturnictwo w Kościele? Ja nie. Z samego szacunku, nie.
    Kościół /ludzie/ niestety nie są nieomylni, a agresja /zło/ bywa potężne.

    #5 Ka
  6. Ad #3 baran katolicki
    Januszu!
    Na Twoje pytanie odpowiadam twierdząco. Tak!
    Chociaż to nie obejmuje czy nie wyczerpuje to całej „natury” Jezusa Chrystusa. On sam w sobie jest większy, niż tylko to „anielskie” budowanie szańca. Chociaż On właśnie po to przyszedł. Po to cierpiał krzyż i niesprawiedliwość. Po to (dla tego i w tym celu) zmartwychwstał.
    Anioł Pański dzisiaj dla mnie to Jezus Chrystus. Jezus Chrystus w tym Kościele, jaki jest, i który boryka się z tyloma przeciwnościami, jak uczniowie w łodzi na morzu (zob. Mk 6,48). Kiedy On przychodzi w całej swojej prawdzie (jesteśmy w lepszej sytuacji niż wówczas uczniowie), możemy wołać, że to zjawa, albo wierzyć, że to właśnie ON! Oni wówczas nie zrozumieli całej historii z chlebami. My też dzisiaj nie zawsze rozumiemy do końca historię, jaką On tworzy z Nami, na ile jest dla nas Chlebem (Eucharystią)
    Ten Ukrzyżowany i Zmartwychwstały. To On mnie broni przed tym, bym nie uległ mentalności świata. On otacza wokół mnie szaniec, którym jest moja wiara w Niego, w Jego moc. On jest większy niż szaniec, który On „buduje” we mnie i z moim udziałem. Ja też stale „muszę” w ten szaniec wkładać to, co mogą (potrafię). Składają się na to nie tylko moje „dobre” czyny (tak często, czy najczęściej by się chciało i tak się zazwyczaj myśli), ale także wszystkie moje porażki, śmieci, grzechy (na ile je uznaję jako takie i je Jemu przedkładam). On potrafi budować we mnie coś, co (także właśnie przede wszystkim dzięki doświadczeniom mojej słabości), stale mnie odnosi do Niego i tym samym broni mnie przed tym, bym ufał sobie, bym polegał na człowieku, na mocnych tego świata (zob. Ps 118,8-9 albo najlepiej cały Psalm).
    Dotykamy tutaj istotnych momentów (nerwu) chrześcijaństwa i naszej wiary. Jest to doświadczanie stale żywe i stale pod wiatr (myślenia tego świata) Jego Obecności. Jego mocy, która buduje wokół mnie „obronny” szaniec (inny niż ja buduję, czy budowałbym), bym, nie ulegał mentalności świata.
    Trzymaj się Jego! Trzymajcie się Jego jako cała Rodzina!
    Pozdrawiam całą Waszą Rodzinę
    Bp ZbK

    #6 bp Zbigniew Kiernikowski
  7. #6 Ksiądz Biskup.
    To raczej On/Jezus Chrystus/ przylgnął do mnie/do nas/ i to On ma moc być w jedności ze mną/z nami/.
    Jestem jak szmaciana piłka odrzucana przez ten świat. Piłka, która nie ma swojego centrum/wiary/ i dlatego leci tam gdzie ją rzucą. Moim ratunkiem jest uchwycenie się magnesu/wiary/ Jezusa Chrystusa w Kościele świętym.
    Dziękujemy za „Dwoje jednym ciałem w Chrystusie”. Dla mnie to prawdziwe źródło życia w Chrystusie/Kościele/.
    Małżonka obiecała, że również będzie czytać i tak spotka się z Twoim nauczaniu, Księże Biskupie.
    Proszę Boga o wiarę /o Twoje błogosławieństwo, Księże Biskupie/, bo bez niej nic warci nie jesteśmy.
    Pozdrawiam
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. #5 Ka.
    Nerwica jest owocem pychy w człowieku.
    To choroba jak każda inna i warto ją leczyć w Chrystusie/Kościele/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. #4 Basia.
    Cierpliwie iść za Chrystusem/Kościołem/ to trudne w pojedynkę a co dopiero we wspólnocie.
    Takie wyjście poza siebie jest prawdziwym cudem.
    Basiu, dobrze, że jesteś dla nas aniołem.
    Pozdrawiam
    janusz

    #9 baran katolicki
  10. ta mentalność świata i fałszywe drogi, chyba Maria płacząc nad grobem, dotarła do takiego punktu, gdzie umiłowawszy i ukochawszy Pana, pozostaje pusty grób. Chociaż dla niej jest w tym grobie jej Pan, który tak po ludzku umarł, całe szczęście odeszło. CÓŻ mogło pozostać, możemy się domyślać, że ona kochała, ona była jeszcze Marią, tą z której Jezus wyrzucił siedem złych duchów, ale czy owe wyrzucenie było uzdrowieniem? może miała plany życia z Jezusem, ale tak po swojemu. A tu ból, rozdarcie i niezrozumienie wydarzeń, które nastąpiły, ciemność grobowa i zimna, któż mógł ją zrozumieć? Szalona, głupia i oto pochyla się nad grobem, nad swoją raną i bólem a tam przemawiają do niej aniołowie.
    Jakież to podobne do rozważań św. Ignacego, który po nawróceniu, rozważa różne myśli, snuje plany podbojów świata, kobiet, a gdy to odchodzi doskwiera mu ból, boli tęsknota, i zaczyna myśleć o Bogu i pociąga go słodycz i tak jak ksiądz biskup pisał w Bogu jest nasza tożsamość i Ignacy i Maria Magdalena odrzuciwszy próżność tego świata spotykają Jezusa, którego powoli rozpoznają, on nie mówi do Mari Magdaleny po imieniu, mówi więcej niewiasto, nadaje jej prawdziwe imię, ona z tym doświadczeniem idzie do uczniów, powiedzieć, że spotkała Pana ale zapewne i o tym, że ma godność kobiety, rozumie swojego nauczyciela, on ją powstrzymuje, i mówi że wstępuje do Ojca pokazuje drogę, nauczyciel, który uczy drogi powrotu do Ojca.
    Ileż błędnego szukania swojego szczęścia, po swojemu, nie słuchania głosu Boga w życiu, cóż by mogli o mnie powiedzieć ludzie, że jestem Maria Magdalena?
    Oglądałem taki film, że odkryto nawet Ewangelię Mari Magdaleny, że był zakonnik co się kazał pochować z tą księgą, myślałem sobie po co, osobiście wystarczyłyby mi wyznania św. Augustyna, po czasie zrozumiałem, abstrahując od tekstu owej Ewangelii, że historia przemiany, historia nadania Marii prawdziwego imienia i znaczenia, była jego wolą, by nie pamiętano o nim jak o owym zakonniku, z jego przywarami, błędami a wybaczono mu, by jego współbracia mogli ujrzeć go w Panu, takiego jakiego widzi Bóg , tą Ewangelią bycia dziećmi Bożymi, który niczym Maria szuka szczęścia i w Kościele i po za nim żyjemy, jeżeli istniała Ewangelia Mari Magdaleny to ujęta jest przez Jana, bo żaden inny Ewangelista tego nie napisał, to wielki jej kult, który zapewne z czasem przerodził się w różne brednie, które tak zwalczał św. Ireneusz.
    Bliski mi jest obraz zagubienia w tym świecie, ale i odnalezienia Pana, szukania po swojemu, ale i słuchania Pana. Bóg mi zapewne wybaczył i proszę was jako wspólnota wybaczcie mi, błędy, uparte szukanie po swojemu, nadgorliwość, pychę nędznych moich zmysłów, miłość własną czy ambicję by się wybijać ponad uczniów i módlcie się za mnie

    #10 pawelpiotr
  11. #8
    Przekaż to psychiatrom.
    Odciążą się nadmiarem pacjentów a i szansa na uzdrowienie wszelakich lecznic wzrośnie.
    Minister zdrowia się ucieszy, tylko zdrowy człowiek /bez nerwicowej pychy/ z Kościoła ucieknie.

    #11 Ka
  12. #12 Ka
    Jakby nie patrzeć – przez lekarza, czy przez księdza albo inną osobę głoszącą Dobrą Nowinę i tak to uzdrawia Bóg.
    To On jest głównym działającym. 🙂
    Czasami posłuży się w tym celu lekarzem, a czasami kimś innym.

    #12 basa
  13. #12
    OWSZEM.
    W szpitalu, Kościele czy domu – wyłącznie Bóg.
    Chodzi mi o to, byśmy pozostawili też miejsce dla zdrowych /niekoniecznie dla mnie, nie o to mi chodzi/.
    Pozdrówka Baso !

    #13 Ka
  14. #10pawelpiotr.
    Wybaczamy i prosimy o przebaczenie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #14 baran katolicki
  15. Tak, zgadzam się całkowicie z tym co powiedział Janusz.
    To Jezus przylgnął do mnie i jest moim Aniołem Bożym, który nie pozwala mi się od siebie uwolnić/na szczęście/.
    W ostatnim okresie uczył mnie , że Jego władza jest największa , a jego szaleńcy koniec końców są zawsze zwycięzcami.
    W ostatnich tygodniach powróciły w mojej rodzinie największe koszmary związane z problemami mojego syna. Z błahego powodu ponownie po wielkiej awanturze /przekleństwa, ubliżanie, poniżanie/zerwał z nami wszelkie kontakty, porzucił pracę zarzucając nam między innymi „szaleństwo” religijne, staroświectwo itp.
    Było mi bardzo ciężko, moja bezradność okazała się bardzo przejmująca. Jak już niejednokrotnie bywało, zacząłem tracić cierpliwość i pytać Boga, co jeszcze mam zrobić, aby odczuć Twoje wsparcie?
    Pozostała nam z żoną tylko modlitwa. Codziennie polecaliśmy syna Bogu i Jego opiece.
    Przed tygodniem postanowiłem jeszcze raz spotkać się z synem i spróbować się z nim pojednać.
    Spotkanie zakończyło się katastrofą, syn pozostał przy swoim /obrażając nie tylko mnie, ale także i Boga/a ja pozostałem ze swoim „szaleństwem”
    Ale wczoraj mieliśmy w domu wieczór chwały Bożej. Powrócił syn marnotrawny. Nic na to nie wskazywało. A jednak.
    Przyszedł ze skruszonym sercem, przeprosił, poprosił o możliwość powrotu do domu, do pracy i ponownego budowania wzajemnych relacji.
    Zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie raz stoczę walkę ze światem o swoje dziecko, ale wiedziałem i znowu to wiem, że zwycięstwa w tej walce rozdziela Bóg.
    Dziś dostałem lekcję. Ufaj Mi, choćbyś nie widział nadziei, a Ja dam ci zwycięstwo.
    Trudno jest ufać, kiedy masz tylko wiarę, ale kiedy już giniesz Pan przychodzi z wybawieniem.
    Pozdrawiam i dziękuję za te rozważania/lekcje/.

    #15 st/r/ach
  16. A ja zawsze myślałam, że bojaźni Pańska oznacza, że mamy bać się Boga.

    „Niestety, przyjmowanie chrztu czy udzielanie chrztu stało się w wielu przypadkach zwyczajem, który nie niesie ze sobą konsekwencji „szaleństwa” wobec logiki świata.”
    Czasami odnoszę wrażenie, że tylko podtrzymywanie tradycji nic więcej. Niektórym ludziom nawet się tego nie przetłumaczy, że chrzcie chodzi o coś więcej. Do tego się burzą, że kapłan nie chce ochrzcić. Katastrofa jeśli zapyta o życie zgodne z Kościołem. Czyżby zabraniał dzieci wychować w wierze chrześcijańskiej.
    Nie, po prostu widzi potrzebę spójności pomiędzy teorią a praktyką.
    Nie to co tamci, którzy tak naprawdę obłudnie kłamią, że chcą niby dzieciaka doprowadzić do chrztu.
    A jak wytłumaczyć im, że nie są niewolnikami, że nikt nie zmusza ich do ochrzczenia, to wielkie halo robią.
    Prawda w oczy kole
    Pozdrawiam

    #16 DorotaWt
  17. Czasem uruchamia mi się funkcja „sprawiedliwość”.
    To, co mnie spotyka, co jest jakąś krzywdą dla mnie, co niesłuszne, nieprawdziwe, co zadaje mi ranę. Wtedy chcę udowodnić sobie i innym, krzywdzicielom, że robią źle, że racja jest po mojej stronie. Mam argumenty i mogę wygrać.
    Tylko czy zawsze się to opłaca?
    Co z tego, że komuś udowodnię jego winę, błąd? Czy wniosę w tę relację życie? Boże życie? Czy pomogę temu człowiekowi przestać błądzić?
    Życie jest tam, gdzie jest miłość.
    Jezus Chrystus umarł niesłusznie, za nie swoje winy, ale z tego wypłynęło życie dla nas wszystkich.
    Szaleństwo krzyża wydało swoje zbawienne owoce.
    To dla mnie nauka, aby w każdej mojej decyzji zadać sobie najpierw pytanie: czy z tego zrodzi się życie.
    Ci, którzy otrzymali nakaz, aby nieść prawdę światu też mocowali się przed wejściem na tą drogę szaleństwa.
    Św. Paweł w 2 Kor rozdz. 11 pisze o swoim szaleństwie: „Zdobędę się na szaleństwo: Ja jeszcze bardziej! Bardziej przez trudy, bardziej przez więzienia; daleko bardziej przez chłosty, przez częste niebezpieczeństwa śmierci.”
    To człowiek szalony dla Jezusa.
    Chcę mieć odwagę Pawła, by być tak szalona w głoszeniu Ewangelii jak on.

    #17 Ania
  18. Uczyć się bojaźni Pańskiej znaczy /o Bogu w każdej sytuacji/ PAMIĘTAĆ.
    I nie oczekiwać szczególnych przywilejów /do czego mamy skłonności/.

    #18 Ka
  19. #15 Stanisław.
    ” Pozostała nam z żoną tylko modlitwa”.
    Jakże i ja pragnę takiej dojrzałości w małżeństwie.
    Wspólna modlitwa daje moc/energię/ Jezusa Chrystusa, który wciąż żyje, umiera i zmartwychwstaje w nas. Ostatnie dni pokazują mi jak trudno jest spotkać się na modlitwie całą rodziną. Demon ma moc rozproszyć każdą naszą religijność. I dobrze, że na to Bóg pozwala, bo to zgubna droga.
    Stanisławie, dziękuję Ci za świadectwo i proszę pamiętajcie o nas, gdy się modlicie.

    #19 baran katolicki
  20. #16 Dorota.
    Kościół/Chrystus zmartwychwstały/ jest w Tobie, a nie poza Tobą. Oni to ten świat, a Ty to Kościół/wybrana i powołana/ dla tego świata, dla nich.
    Dorota, proszę szukaj Chrystusa w sobie samej. On tam jest i czeka na Ciebie by dać Ci moc/wiarę/ kochania swojego wroga/nieprzyjaciela/.
    Odwagi młody człowieku.
    Pozdrawiam
    janusz

    #20 baran katolicki
  21. Chciałabym coś sprostować, bo wiele osób mnie pyta o wizytę u Janusza ( barana katolickiego).
    Janusz wyraził się w przenośni.
    Rozmawialiśmy telefonicznie.

    #21 basa
  22. Mnie porusza treść dzisiejszej Ewangelii i w tym kontekście mam pytanie do ks. biskupa, o intronizację Chrystusa Króla na Króla Polski.
    „Chodzi o zdanie zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego”, pomyślałem, że Jezus wyrzucając złe duchy i lecząc zwyciężył usunął zło.
    tak jak wychowuje swoje córki i młodsza jest szybka i uparta, kształtuję jej charakter prze to, że ma robić rózne zadania powoli dokładnie i staranie, jest to trudne dla niej ale mam nadzieję, że nie wyrośnie jak tata, który podejmował szybko i nie przemyślanie dużo decyzji, a do tego się nie skupiał i nie rozważał wielu kwestii, Uparta i wszystko po swojemu, czytam z nią rozmawiam by rozumiała, i rozumowała, ma osiem lat i szybko się uczy.
    W dzisiejszej Ewangelii mamy do czynienia z duchem nieczystym, patrząc na świat zewnętrzny, ba patrząc w swoje wnętrzne niejedna pokusa przychodzi na myśł i myśl nieczysta, jest to moja słabość a jednocześnie siła, bo mając słabość nie ukrywam jej nie chowam nie zaprzeczam jej a kształtuję ją, że wobec każdej kobiety jestem miły , delikatny, serdeczny i czuły, staram się w sobie wyrabiać tą „słabość”, która mężczyźnie nadaje prawdziwości, kształtować w sobie to co dał mi Bóg , jako dar, oczywiście świat proponuje szybkie rozwiązania, ale one przynoszą gorycz, tym bardziej,że pójście z kobietą do łóżka, a co w moim przypadku po rozwodzie nie było by wcale trudne, tak naprawdę zabija całe piękno, które jak się utraciło to się docenia.
    Wcześniej odkryłem jeszcze inną sprawę, a mianowicie to iż przez wiele lat narzucałem sobie normę moralną i zamiast rozmawiać z Bogiem, zachwycać się Nim i poznawać Go przez Pismo Św.,rozmawiałem z sobą,moja religia nie była przyjaźnią z Bogiem a własnym wysiłkiem, który pełznął na niczym.
    Powracając do pytania, bo skoro On zwyciężył, Króluje, pokonał i zbawił ten świat, który już nie jest naszym odniesieniem, tylko On jest, który nas prowadzi do Ojca, z którego to misji na ziemi tyle wynika, a w zasadzie jedno, by świadczyć o Nim, że mnie zbawił, że jestem wolny, dlaczego Mu nie oddać racji, że jest Królem nas wszystkich łącznie z władzą zwierzchnictwem itd.
    co więcej jak myślę o Eucharystii, o tym że jest ciałem i krwią, życiem, to te normy moralne, które są one nie są abstrakcją one ściśle łączą się z życiem, nie jest tak, że można sobie kogoś zdradzać czy uprawiać sobie seks jak się chce, wbrew naturze, ja to widzę, kobiety coraz bardziej stają się nerwowe, coraz więcej u nich nerwic, depresji, a u mężczyzn patologii, coś co wykracza poza naturę, u podstaw której jest Bóg, który jest życiem, godzi w nas samych, którzy jesteśmy Jego obrazem.
    Gender ostatnio popularne to też nie jest abstrakcja, nazwałbym to chorobą współczesności, człowiek wewnętrznie nie może się określić, psychologowie mówią, zdradza by potwierdzić męskość, a moim zdaniem szuka siebie, i cierpi, w coraz to rożnych formach.
    In vitro nie jest złe bo eugenika, albo jest cośzłe albo nie. Jest złe i niedobre, bo jak pokazują badania zamiast zdrowego człowieka mamy coraz więcej przypadków, rodzących się dzieci ze zrośniętym odbytem, wadami serca, czy u kobiet wycina się jajniki i pojawiają się torbiele. Do tego człowiek w połączeniu ludzkiego DNA kobiety i mężczyzny wystawiany jest na warunki środowiskowe i fizyczne jak zimno, u salamandry zlodowacenia spowodowały to iż z gatunku wytworzyły się cztery podgatunki, czyli jak wywalimy z ludzkiego DNA jeden chromosom lub nastąpiom tam zmiany, człowiek może być niski, mieć wadęserca, kręgosłupa i inne, czyli żadnego postęu tutaj nie ma, jest uderzenie bezpośrednio w naturę, w to co Bóg stworzył i jest doskonałe, po co to zmieniać,
    Co więcej rodzą się dzieci z róznymi wadami genetycznymi, tak ja mam takie dziecko. i jak zacząłem się zagłębiac powód jest prosty, środowisko, mimo iż naturalne, kiedy zbyt dużo stresu, odbija się to przy zapłodnieniu, a tworzymy sobie coraz gorsze środowisko pracy, społeczne,nie wspomnę o wspomnianym sposobie i trybie życia prowadzącym do patologii i nerwic.

    #22 pawelpiotr
  23. #21
    Sprawiłaś mu radość.
    To cenne.
    I miłe.

    #23 Ka
  24. „Oszalałem z miłości do Was”. To prawda, że próbowałem wyjść ze swojego grobu/blogowej anonimowości/ i choć trochę usłyszeć Was w realu. Usłyszałem Basię i Księdza Biskupa. Nie wiem na ile sam byłem słyszalny ze swoja „biedą”. Jest we mnie pragnienie byśmy nie tylko spotykali się tu na blogu u Księdza Biskupa ale co nieco więcej, dali się wyprowadzić w nieznane obszary nasze wiary/wiara Kościoła/. Basiu, proszę dać nam czas byśmy mogli się pozbierać do kupy. Proszę o Twoja wiarę i Twoją modlitwę. Wiem, ze nie tak sobie nas wyobrażałaś. Życie/miłość/ to nie sielanka. Wierzę, że już wkrótce pęknie w nas ostatni grobowy głaz i wspólnie wyjdziemy do Was ożywieni Waszą wiarą. Pozdrawiam janusz

    #24 baran katolicki
  25. 2.09.2015
    UCZYĆ – we wrześniu to słowo nabiera nowego znaczenia. W związku z rozpoczętym wczoraj nowym rokiem szkolnym i katechetycznym pragnę złożyć egoistyczne życzenia. Egoistyczne – bo życzę sobie: uśmiechniętego radosnego zdrowego wypoczętego Biskupa; życzę sobie wielu postów na TYM blogu; życzę sobie spokojnego życia w Kraju, gdzie Prawo Boże jest szanowane i przestrzegane; życzę sobie więcej Dobrej Nowiny niż taniej sensacji w mediach; i jeszcze wielu innych rzeczy sobie życzę… Czcigodnemu Gospodarzowi tego bloga życzę uczniów słuchających i wprowadzających w życie rady, jakich nam tu udziela. A mojemu Ks. Proboszczowi – z okazji zbliżających się urodzin – życzę długiej kolejki przed konfesjonałem i jeszcze dłuższej „do Komunii”. i udanych połowów.

    #25 Aneta - Baba ze Wsi
  26. #24 Janusz
    Ja nie wyobrażam sobie blogowiczów. 🙂
    Przyjmuję ich takich, jakimi są.
    Dlatego nie jestem rozczarowana poznając różne osoby z blogu. Także was. 🙂
    A Pan Bóg pozwolił mi parę osób poznać w rzeczywistości.I to nie tylko na spotkaniu blogowiczów.
    A jak zechce, to pozwoli spotkać się nam także poza blogiem.
    Na spotkanie z Lipką czekałam kilka lat, a z Julią poznałam się bardzo szybko. Z fasolą nigdy.
    Niektóre osoby najpierw poznałam w rzeczywistości, a potem rozpoznałam na blogu.
    Tak, scenariuszy jest mnóstwo. 🙂
    Więc wszystko w rękach Pana Boga.
    I bądź spokojny. Pan Bóg ma waszą rodzinę w szczególnej opiece. To On działa i to On was poprowadzi.
    Bo czy można mieć lepszego opiekuna. 🙂
    Pozdrowienia dla Mirki 🙂
    Basia

    #26 basa
  27. Fasola,
    niezapomniana fasola. 🙂
    Wszyscy mieli już tak dosyć naszych dyskusji na blogu, że ktoś napisał – rozmawiajcie poza blogiem.
    No i Pan Bóg sprawił, że pisałyśmy poza blogiem.
    Oj, burzliwe to były dyskusje, ale wiele mnie one nauczyły.
    Tak mi się przypomniało przy okazji. 🙂

    #27 basa
  28. Janusz,
    tak sobie jeszcze pomyślałam: Mógłbyś coś oficjalnie napisać o wynikach twoich badań.
    Wielu blogowiczów martwiło się o to i pytali mnie.

    #28 basa
  29. Księże Biskupie
    Komentarze Księdza Biskupa do czytań lub Psalmów nie muszą być długie…
    Ja się ośmielam prosić tutaj o cotygodniowy pokarm.
    Powtórka mile widziana.
    Nie zawsze mam czas, chęć, natchnienie, czy gotowość, by napisać, ale czytam! 🙂
    Serdecznie pozdrawiam,
    także wszystkich Blogowiczów.

    #29 Miriam
  30. #26 basa
    Dzięki za pozdrowienia.
    Co do wyników badań z tomografii wyszło że widoczne na zdjęciu cienie to nie rak, tylko zwapnienia po przebytych infekcjach tak powiedział lekarz, a nam ulżyło.

    #30 miki żona Janusza
  31. #30 Miki
    Dziękujemy za wspaniałą wiadomość. Chwała Bogu!
    Bardzo modliliśmy się za Janusza. Wasz krzyż jest i bez jego choroby wystarczająco dużą Bramą do Ojca.
    Pozdrawiam całą Rodzinę 🙂

    #31 Miriam
  32. Ad #30 miki żona Janusza
    Pozdrawiam całą Waszą Rodzinę i polecam Was Panu Bogu
    Bp ZbK

    #32 bp Zbigniew Kiernikowski
  33. #30 Miki
    Witaj na blogu. 🙂
    I mam nadzieję, że z nami tutaj pozostaniesz.
    Basia

    #33 basa
  34. Miki
    Super, że się odezwałaś , pozdrawiam ze „ściany wschodniej” 🙂

    #34 grzegorz

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php