W trzynastą Niedzielę śpiewamy fragmenty Psalmu 30 z refrenem, który wzywa nas do wysławienia Pana jako naszego wybawiciela. W tym wybawieniu nie chodzi tylko o jakiś ratunek czy chwilowe załatanie jakiejś przysłowiowej dziury w naszym życiu, czyli jakiegoś problemu, którego często sami jesteśmy przyczyną. Chodzi o to, by zostać wybawionym od fałszywej koncepcji życia.

Poszczególne i różne problemy w życiu każdego z nas bowiem były, są i będą. Każdy z nas też umrze ze swoimi – przynajmniej niektórymi – problemami. Istotne jest jednak to, czy my, w naszym śmiertelnym życiu, możemy mówić już teraz i kiedyś powiedzieć ostatecznie: Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś od pomylonego życia. Uratowałeś mnie przed samym sobą, i sprawiłeś, że jestem z Tobą – Bogiem życia. To wszystko Ty zrobiłeś dla mnie, by mnie wybawić. Z takim przekonaniem (wiarą) i z taką nadzieją śpiewamy dziś – jeśli pozostajemy w wierze – każdego dnia i w każdej sytuacji:

 

Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś
i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.
Panie, Boże mój, z krainy umarłych wywołałeś moją duszę
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.

Śpiewajcie psalm wszyscy miłujący Pana
i pamiętajcie o Jego świętości.
Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę,
a Jego łaska przez całe życie.

Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną,
Panie, bądź moją pomocą.
Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament.
Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki (Ps 30, 2.4-6.11-13).

 

Zawsze dobrze jest zdawać sobie sprawę z sytuacji wyjściowej. Diabeł nas łudzi propozycjami życia i takim ustawieniem życia, jakoby każdy z nas był nie wiadomo kim i jakby nam się wiele należało. Tymczasem jesteśmy ludźmi, którzy należą do krainy umarłych.

 

1.    Kraina umarłych

 

Nam, żyjącym, może wydawać się to przesadą, jeśli ktoś nam mówi, że należymy do krainy umarłych. Tego zresztą zazwyczaj nie chcemy dopuszczać do naszej świadomości. Zagonieni i zatroskani o nasze życie bardzo często (jeśli nie najczęściej, albo prawie zawsze), czynimy wszystko tak, jakby to miał być ostateczny i jedyny wymiar naszego życia.

Za takim sposobem myślenia i działania stoi to, co tkwi w grzechu pierworodnym. Jest to własne poznanie dobra i zła niezależnie od Boga. Jest to poczucie się panem swego życia – tak jakby ono tylko ode mnie zależało. Bóg ostrzegł pierwszych ludzi i jest to zawsze aktualne – jeśli sięgniesz po ten owoc, o którym powiedziałem, nie będziesz go spożywał, czyli po owoc poznania dobra i zła na po swojemu (na swoją rękę), niechybnie umrzesz (zob. Rdz 2,17). Tak się stało i tak się dzieje.

Kto żyje jako ten, kto chce swoje życie zbudować tylko na sobie samym, to znaczy na swojej znajomości dobra i zła bez odniesienia do Boga, ten buduje to, co jest przeznaczone na zatracenie. Tak się stało i takimi jesteśmy. Jesteśmy żyjącymi w krainie umarłych. Wszyscy bowiem jesteśmy śmiertelnymi i wszyscy schodzimy do grobu. Chociaż nie wszyscy i nie zawsze o tym myślimy.

Jest jednak ktoś, kto nam o tym przypomina i nas oświeca, że nasze życie jest ratowane z krainy umarłych – to znaczy z takiego życia, w którym człowiek pojmuje swoje życie fałszywie (niewłaściwie, niezgodnie z prawdą) i w jakimś stopniu je absolutyzuje. Absolutyzuje swoje życie i swoje prawa nierzadko przeciwko życiu drugiego. Z tego rodzą się wojny, brak poszanowania życia drugiego, niesprawiedliwość, przemoc, aborcja – także to, co dzisiaj staje się zalegalizowane w związku z osiąganiem swoiście (fałszywie) pojętego swego dobra (uważanego za prawo), jakie dzieje się przy stosowaniu metody „in vitro”. To wszystko, niezależnie od przypinanej sobie etykiety postępu, jest chodzeniem w ciemności i krainie śmierci.

 

2. Wybawienie

 

Nie będzie wielkim ryzykiem rozminięcia się z prawdą, że zarysowana wyżej sytuacja będąca konsekwencją grzechu i zagubienia się człowieka w sobie, zapędza go w przysłowiowy „kozi róg”. Człowiek chcąc realizować swoje szczęści po swojemu prędze czy później doświadcza, że jest „schodzącym do grobu” bez żadnej nadziei. Inaczej mówiąc życie traci sens, dlatego, że człowiek próbuje znaleźć sens swego życia w sobie samym i próbuje to uczynić po swojemu. Jest to staczanie się w bezsens, w przepaść.

Psalmista wypowiada słowa: Ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu. Użyty termin hebrajski „bor” oznacza dół, cysternę, grób a przenośnie koniec i bezsens. Pytanie: W jaki sposób Bóg podejmuje ocalenie człowieka, aby nie stoczył się w otchłań bezsensu? Bóg sam przyszedł do człowieka. We wcieleniu odwiecznego Słowa przyjął ludzką kondycję życia. Jezus przyjął wszystko, co ludzkie łącznie z konsekwencjami grzechu, a więc także ze śmiercią i to dla Niego niesprawiedliwą śmiercią. Choć sam bez grzechu nie odsunął się od grzeszników i został zaliczony do złoczyńców i ukrzyżowany między łotrami. On „zszedł” do naszego grobu, do naszego bezsensu, żeby właśnie tutaj (w tym bezsensie krzyża i śmierci) dać nam nadzieję powrotu i właściwego odniesienia do Boga, Dawcy i jedynego Pana życia.

Z perspektywy wydarzeń Nowego Testamentu, czyli śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, odkrywa się całkowicie nowa prawda i nowa jakość życia – nowe spojrzenie na życie i na umieranie. Odtąd, ci którzy poznają Boga, który przylgnął do śmiertelnego człowieka, poznają (dzięki Ewangelii – Dobrej Nowinie), że nie muszą ratować swego życia na własną rękę, lecz – jako schodzący do grobu ‑ są ratowani z bezsensu umierania, tracenia własnego życia. Ta śmiertelność jest im, to znaczy nam wierzącym, objawiana, jak cenne jest w oczach Pana umieranie. Tym, którzy wierzą, służy odkrawaniu swego odniesienia do Pana życia. Poznają i uznają to za najważniejsze w życiu  – w każdej sytuacji. W sytuacji życia i w sytuacji umierania.

 

3.    Przemiana życia

 

Do ten nowej sytuacji, jaka zaistniała w Jezusie Chrystusie, który przyjął na siebie konsekwencje grzechu człowieka i poddał się temu, co wyraża się w „gniewie” Boga wobec każdej nieprawości i bezbożności (zob. Rz 1,18), możemy odnieść dalsze słowa Psalmu: „Gniew Jego [Boga] bowiem trwa tylko przez chwilę, a Jego łaska przez całe życie”. Słuszny jest gniew Boga i to, co człowiek odbiera jako karanie za swoją nieprawość. Ten stan jednak nie jest na zawsze. Kto uznaje tę słuszność wchodzi w poznanie łaski Boga.

Problem jednak jest w tym, że człowiek niezbyt ławo uznaje swoją winę i swoją nieprawość. Zbyt często chce przeprowadzać wszystko po swojemu i to do końca. Gdzieś w jego życiu rozbrzmiewa bowiem stale zwodniczy głos złego ducha, że to on, człowiek, ma prawo robić po swojemu i szukać swego szczęścia na swoich drogach bez uznawania Boga i bronić rzekomych swoich racji i swoich praw.

Prowadzi to zawsze do katastrofy, która nie koniecznie jest dostrzegalna od samego początku. Co więcej, jest raczej ukazywana jako sukces. We wspomnianej praktyce „in vitro”, która została ostatnio w naszym kraju zalegalizowana, ten proces zakamuflowania czy pomieszania dobra i zła, staje się faktem. Dokonuje się jakieś (rzekome) niesienie pomocy, faktycznie zaś otwiera się pole manipulacji, nad którym człowiek nie zapanuje i jeszcze bardziej zobaczy swoją nagość (zob. Rdz 3,7). Można – a nawet chyba trzeba – powiedzieć że otwiera się owa rzeczywistość określona słowem grób, (hbr. „bor”). Jest to przykład „otchłani” przemiany dokonywanej przez człowieka, nie liczy się z Bożym porządkiem.

Błąd tkwi w tym, że człowiek nie potrafi przyjąć właściwego odniesienia do Boga i układa swoje życie według swoich „bezpośrednich” pragnień itp. Zachłyśnięty swoim postępem i osiągnięciami nie dostrzega potrzeby odniesienia do Boga – Pan życia. Nie potrafi rozeznać swojej sytuacji, która – po ludzku patrząc ‑ jest, albo wydaje się człowiekowi niekorzystana, ale przez którą Bóg może przeprowadzić człowieka wiążąc go ze sobą. Jednakże człowiek nie zawsze uznaje potrzebę nawrócenia i podporządkowania siebie zamysłowi Boga.

Można wyrazić to odwołując się do dalszych słów Psalmu: „Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament”. Żeby ta przemiana lamentu w taniec mogła nastąpić, potrzebne jest najpierw jakieś zaakceptowanie tego, co kryje się za słowem „lament”. Tymczasem człowiek zazwyczaj sam chce zorganizować to, co kryje się pod słowem „taniec”. Konsekwencje tego mogą być odwrotne. Ten chwilowy, zorganizowany przez człowieka, taniec może zamienić się w prawdziwy lament.

Prosimy Pana, by nas wybawił i okazał nam swoją pomoc podczas naszego schodzenia do grobu („bor”), byśmy mogli Go sławić jako Wybawiciela.

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

19 komentarzy

  1. Chcę dzisiaj sławić mojego Boga, bo On mi to uczynił: „z krainy umarłych wywołałeś moją duszę
    i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.”
    Kiedy patrzę na historię mojego życia, widzę, jak Bóg niejednokrotnie ingerował i wyciągał mnie „z dołu zagłady” (Ps 40,3).
    Jest Ojcem kochającym swoje dzieci i dlatego nie mógł patrzeć obojętnie, gdy schodziłam z Jego pewnych ścieżek by wędrować „na przełaj”. Dziś wiem, dokąd by mnie to zaprowadziło, chociaż wtedy tego nie rozumiałam, albo nie chciałam rozumieć. Nie pozwolił mi zginąć i „stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki”.
    Mam też świadomość, że walka trwa dalej, moi wrogowie (słudzy szatana) nieustannie czyhają na moje życie, stosują coraz bardziej wyrafinowane środki, by skłonić mnie do zejścia z dróg Pana, bym zaczęła budować na sobie. Pokusa wielka, bo i pycha człowieka jest wielka.
    Dlatego w mojej modlitwie tak często wołam do Pana, aby mnie oczyszczał, choć wiem, że to oznacza ból umierania dla siebie. Każda moja próba zejścia „na lewo” spotyka się z interwencją Boga i za każdym razem powracam ze wstydem prosząc, aby uzdrowił mnie z ran, jakie sobie sama zadałam, wybierając fałszywe ścieżki.
    Dziękuję Panu Jezusowi za sakrament pokuty, uzdrawiającą łaskę, która przywraca mi prawdziwe życie.
    „Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.”
    Ania

    #1 Ania
  2. Spokojnie mogę powiedzieć ” Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś od pomylonego życia „.
    Nie wiem czy wybawił, ale na pewno /jak dotąd/ ochronił.

    #2 Ka
  3. #1 Naśmiewają i wyśmiewają człowieka pomyleńcy.
    Czy są godni uwagi ?

    #3 Ka
  4. Sławię Cię Panie , bo dajesz mi nowe spojrzenie na życie i umieranie.
    Dziękuję Ci Panie , bo wyrwaleś mnie z bezsensu umierania,tracenia życia.
    Proszę Cię Panie o łaskę wytrwania w dążeniu do zbawienia.

    #4 Tereska
  5. #3
    Nie wiem, kogo masz na myśli, dla mnie wrogiem nie jest człowiek, ale zły duch, który z nienawiści zrobi wszystko, by mnie od Boga odciągnąć. Ludzie, którzy zadają mi ból to często marionetki w rękach złych duchów. Bywa, że nie do końca są świadomi zła, jakie czynią. Każdy, nawet najgorszy wg nas człowiek jest stworzony przez Boga i Bóg się nie pomylił dając mu życie. Nie stworzył go złym, wręcz przeciwnie- wszystko, co Bóg stworzył było dobre. Pomyleńcy, zaprzedańcy, zdemoralizowani, pałający nienawiścią- to ludzie, którzy gdzieś zagubili swoje człowieczeństwo. Dopóki żyją mają szansę na nawrócenie (jak my). Czy są godni uwagi? Skoro i za nich nasz Pan Jezus Chrystus umarł na krzyżu? Z pewnością potrzebują naszej modlitwy.
    Ania

    #5 Ania
  6. 1.07.2015
    Byłam wczoraj na mszy… tak nagle – w środku tygodnia rzadko bywam. Ale wczoraj dzień szczególny się przydarzył w mojej parafii. Zasługa to Ks. Biskupa. I za to dziękuję. Za szansę.
    Najpierw usłyszałam „Nie oglądaj się za siebie” nie oglądaj się na zło, które było, które „za tobą”… nie chcę pamiętać tego, co pamięci niewarte, ale „Twoją łaskawość zawsze mam w pamięci.”
    Pozdrawiam wakacyjnie

    #6 Aneta - Baba ze Wsi
  7. Kochani, Jezus Chrystus zmartwychwstały to Kościół święty. To dla mnie Kościół Katolicki w, którym żyć i umierać mi przyszło. Proszę Was nie alienujcie się swoim bogiem lecz pozwólcie Mu zmartwychwstać w wierze Kościoła świętego. To jest prawdziwy Bóg.
    Nie wiem dlaczego Ksiądz Biskup „boi” się takiej tożsamości.
    Proszę Was tu i teraz nie bujajcie w obłokach religijności. Mamy co niektórzy bardzo dobry kerygmat księdza Biskupa, który od lat mocno proklamuje nam Prawdę objawioną w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym.
    Kochani, ze mną nic nie wiadomo. Czekamy na wyrok Pana, bo przecież od Niego wszystko zależy.
    Pozdrawiam i proszę o moc Waszej wiary.
    Proszę o wiarę Kościoła świętego/dla mnie Katolickiego/.
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. 2 lipca –
    Najserdeczniejsze życzenia dla Księdza Biskupa
    z okazji rocznicy urodzin!
    Niech Pan Bóg obdarzy miłością i radością!
    Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie.

    #8 Miriam
  9. #7 Janusz
    Ale dlaczego uważasz, że tylko ty znasz prawdziwego Boga, a my tylko „alienujemy się naszymi bogami” ?
    Nawet Ks. Biskup…

    #9 basa
  10. #7 Janusz
    Wierzę, że dobry Bóg przeprowadzi ciebie, was przez to, co dla was przygotował. 🙂
    Odwagi. 🙂

    #10 basa
  11. #5
    Na myśli miałam tych, co to z różnych względów wyśmiewają człowieka, tym samym usiłują zburzyć /w nim/najmniejszą jego wartość.

    #11 Ka
  12. #5
    Acha. Dla mnie nie ma żadnych ludzkich wrogów. Nie istnieją.
    To wyobraźnia tworzy „potwory”, których tak naprawdę brak.

    #12 Ka
  13. #9 Basia.
    Prawdziwy Bóg to Jezus Chrystus, który zmartwychwstał i żyje w wierze Kościoła świętego. Dla mnie jest to doświadczenie Kościoła Katolickiego.
    Basiu, od jakiegoś czasu niejako „zmuszam/proszę/” naszego Biskupa do odpowiedzi na bardzo ważne dla mnie pytanie. Chodzi o tożsamość Chrystusa zmartwychwstałego w dzisiejszym Kościele Katolickim.
    Basiu, proszę nie brać za złe mojego szukania Prawdy objawionej mi w Jezusie Chrystusie zmartwychwstałym przez Biskupa, do którego nauczania tak mocno przylgnąłem .
    Basiu, dziękuję za wiarę, która daje mi moc obudzić się jutro z nadzieją/w blasku/ zmartwychwstałego Pana.
    Wasza wiara to wiara Kościoła świętego , której teraz bardzo pragniemy/potrzebujemy/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #13 baran katolicki
  14. Księże Biskupie.
    Nie do końca rozumiem Janusza. Wiem, że Kościół to Mistyczne Ciało Chrystusa. W tym sensie można utożsamiać Kościół z Chrystusem. Kocham Kościół i to nie są jedynie uczucia. Dobrze się czuję w Kościele. Zresztą szerzej już o tym pisałam, nie chcę się powtarzać.
    Jednak nie rozumiem takich zdań: „Proszę Was nie alienujcie się swoim bogiem lecz pozwólcie Mu zmartwychwstać w wierze Kościoła świętego. To jest prawdziwy Bóg.” Dla mnie to trochę sztucznie połączone w zdanie słowa. Alienacja (wyobcowanie) (łac. alienus, alienum – obcy, cudzy) – poczucie izolacji od społeczeństwa, nieutożsamianie się ze społecznością lokalną i ponadlokalną (Wiki).
    Jak mogę wyalienować się swoim bogiem? To nie jest mój bóg tylko Bóg Trójjedyny, takiego poznałam i doświadczyłam nie w wyobcowanym moim umyśle, ale we wspólnocie Kościoła, w sakramentach, w Eucharystii, w Słowie Bożym.
    Mam silne poczucie przynależności do Kościoła nie tylko lokalnego, ale powszechnego. Chrystus zmartwychwstał, ten fakt się dokonał 2000 lat temu.
    Wiem, że w każdym z nas musi dokonać się zmartwychwstanie Jezusa, ale co to znaczy? Wg mnie to, że mam przyjąć wiarą to, co dokonało się nieopodal Golgoty w niedzielny poranek. To przyjęcie za prawdę faktu historycznego.
    Dalej oznacza to, że Chrystus staje się we mnie żywy, czyli On mnie prowadzi, On dokonuje korekty moich planów, On pokazuje mi błędy i drogę ich naprawy, On wyznacza mi drogę mojego życia, On jest Dawcą potrzebnych mi darów itd. Jedynie Jego siłą mogę pokonywać swoje słabości i realizować Jego plan na moje życie. Mocno tego doświadczam przez ostatnie 2 lata, kiedy Jezus zburzył większość moich planów, przeprowadza mnie przez kolejny etap oczyszczenia, ale dokąd? Tego nie wiem i już nie muszę wiedzieć. Wystarczy mi, że jest blisko mnie. Jego słowem i Jego Ciałem karmię się każdego dnia i czynię to w Kościele katolickim, bez którego trudno byłoby mi żyć. „Pozwólcie Mu zmartwychwstać w wierze Kościoła” ? Kościół od czasów apostolskich głosi zmartwychwstanie Chrystusa i jest tej prawdzie wierny, bronił ją na przestrzeni wieków wielokrotnie przed różnymi herezjami i nie zmienia swego nauczania.
    „Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście, niech będzie przeklęty!” (Ga 1,9). Kościół strzeże depozytu wiary, w tym przede wszystkim prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa.
    Ania

    #14 Ania
  15. Takie sa chyba skutki poszukiwania za oryginalnoscia, moze to wlasnie doprowadza do aberracji wierze. Mam cicha nadzieje, ze Bp sie chyba wreszcie zastanawia jak Ci przekazac prawde, a mogl przeciez sobie ulatwic zadanie i ocenzurowc juz wczesniej takie zuchwale wywody. Kiedys trzeba to jednak zrobic.

    #15 Jurek
  16. #14 Ania.
    Pozwól, że zatrzymam się nieco nad Twoi”Wiem, że w każdym z nas musi dokonać się zmartwychwstanie Jezusa, ale co to znaczy? Wg mnie to, że mam przyjąć wiarą to, co dokonało się nieopodal Golgoty w niedzielny poranek. To przyjęcie za prawdę faktu historycznego”. Dla mnie to nie tyle przyjęcie faktu historycznego z życia Nazarejczyka/Jezus Chrystus/ co przyjecie/przylgnięcie/ własnej Golgoty. Tu nie chodzi o historyczną alienację Nazarejczykiem/Jezusem Chrystusem/, lecz o spotkanie tego samego Nazarejczyka/Jezus Chrystus/ dzisiaj w swojej historii. Chodzi o wiarę/łaskę/,którą nieustannie daje nam w Kościele świętym. Aniu, nie ma wiary dojrzałej poza Kościołem świętym. Dla mnie Kościołem Katolickim.
    Proszę nie gorszyć się moim doświadczeniem/życiem/ bo jest ono poza moim zasięgiem/rozumem/.
    Tylko wiara Kościoła daje moc umierania i zmartwychwstania w Duchu Świętym. Wiem, że to mogą być dla Ciebie słowa szokujące/paraliżujące/ Twoją religijność. Sam wiem po sobie jak bardzo jestem porażony/niepełnosprawny/ duchowo.
    Pozdrawiam i proszę o cierpliwość w byciu razem z nami tu wokół Biskupa/Kościoła
    janusz

    #16 baran katolicki
  17. #13 Janusz
    Ja nie mam ci za złe, że szukasz Prawdy.
    Ja tylko pytałam ciebie używając twoich własnych określeń, dlaczego uważasz, że ja nie wierzę w prawdziwego Boga, ale w boga i na dodatek się w tej wierze alienuję, czyli izoluję?

    #17 basa
  18. Janusz, znamy się od lat.
    I widzę, jak Bóg cię przemienia, jak zmienia twoje myślenie, jak cię uwalnia. 🙂
    Niedawno powiedziałam bratu ze wspólnoty, że jest błogosławiony, bo Bóg silnie działa w jego życiu.
    Ty też jesteś błogosławiony. 🙂
    Ciebie Bóg także prowadzi w sposób szczególny.
    I to jest dobre. 🙂
    Serdecznie pozdrawiam
    Basia

    #18 basa
  19. Basiu, proszę na mojego emaila/barankatolicki@wp.pl/ podać mi swój numer telefony. To prawda, że znamy się od wielu lat tu na blogu Księdza Biskupa. Bardzo potrzebuję takiej rozmowy z Tobą.
    Pozdrawiam
    janusz.

    #19 baran katolicki

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php