W Niedzielą Palmową śpiewamy jako odpowiedź na pierwsze czytanie, które przedstawi Sługę Jahwe biorącego na siebie grzech świata, fragmenty Psalmu 22. Jest to Psalm, który wypowiadał i z którego słowami identyfikował się na krzyżu Jezus. Bezmiar cierpienia fizycznego a przede wszystkim świadomość niewinności w zestawieniu z tak poniżającą formą cierpienia, jaką była śmierć na krzyżu razem ze złoczyńcami.

Jezus dotknął otchłani i przepaści naszej egzystencji. Zawieszony na krzyżu tracił – patrząc po ludzku – wszelką nadzieję. Wszystko zdawało się nie tylko kończyć, ale nawet traciło wszelki sens. W takiej sytuacji Jezus czynił swoim słowa tego Psalmu.

 

Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?

Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,
wykrzywiają wargi i potrząsają głowami:
„Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli,
niech go ocali, jeśli go miłuje”.

Sfora psów mnie opadła,
otoczyła mnie zgraja złoczyńców.
Przebodli moje ręce i nogi,
policzyć mogę wszystkie moje kości.

Dzielą między siebie moje szaty
i los rzucają o moją suknię.
Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka:
pomocy moja śpiesz mi na ratunek.

Będę głosił swym braciom Twoje imię
i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych:
„Chwalcie Pana, wy, którzy się Go boicie,
niech się Go lęka całe potomstwo Izraela” (Ps 22,8-9.17-20.23-24).

 

W pytaniu, jakie mamy w pierwszym zdaniu tego Psalmu: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił, możemy widzieć przejaw pewnej skargi, ale też może to być pytanie o sens przeżywania tej  sytuacji doświadczenia krańcowego bezsensu. Trzeba pamiętać bowiem, że to pytanie zawarte w Psalmie, wypowiada Jezus, jako Syn Boży, i czyni je swoim jako jeden z ludzi. Przyjrzyjmy się temu bliżej.

 

1.    Skutek grzechu – wejście w „absurdalną” koncepcję życia

 

Męka Jezusa Chrystusa nie stała się bez przyczyny i miała swój bardzo jasno sprecyzowany cel. Było nim odwrócenie tego, co stało się w grzechu. Było nim (i stale jest) odkupienie, czyli wyzwolenie człowieka z sytuacji grzechu.

Grzech pierwszych ludzi i każdy grzech jest wychodzeniem człowieka z koncepcji życia we wspólnocie z Bogiem. Człowiek zaś został stworzony na obraz i podobieństwo Boże, czyli do życia w tej wspólnocie. Grzech to próba życia na własną rękę poza zamysłem i Boga. Grzech to „uwikłanie” się w życie bez Boga. Każdy grzech to próba życia w niezależności od przykazań Bożych i poza światłem Ewangelii. Jest to jednocześnie doświadczanie pewnego absurdu życiowego. Człowiek uważa siebie za pana życia (w danej sytuacji) a jednocześnie doświadcza (prędzej czy później), że to nie jest prawda.

Grzech i grzeszenie to jakby pompowanie powietrza w balon, który jest dziurawy. W każdej takiej sytuacji człowiek myśli, że to zaspokoi jego oczekiwania, pragnienia, dążenia itp., a jednocześnie dostrzega w sobie i w swoim działaniu bezsens. Ne jest jednak w stanie sam z siebie uznać tej absurdalnej sytuacji i zwrócić się całkowicie do Boga, bo właśnie tę swoją relację z Bogiem zanegował i neguje. Chciałby naprawią to sam, ale nie pozwala mu na to jego stan życia, w którym nie chce (nie jest w stanie) przyjąć konsekwencji grzechu, jaką jest śmierć, powrót do prochu, do uznania swej nicości (zob. Rdz 3,19).

W swojej sytuacji odwrócenia się od Boga człowiek niejako stale musi znajdować sens swego istnienia i życia w sobie samym. Jednocześnie widzi, że nie jest to wystarczalne. Nic z tego, co sam osiągnie, nie jest w stanie zaspokoić ostatecznego pragnienia jego serca (wnętrza). Sam zaś nie ma mocy oddania się „wbrew samemu sobie” w ręce Boga, bo to właśnie zaprzeczałoby jego grzesznej egzystencji. Nie może bowiem przeskoczyć własnego cienia.

 

2. Ratunek ze strony Boga

 

Z tej absurdalnej sytuacji, w jakiej znalazł się człowiek, nie było (i nie ma) innego wyjścia, jak całkowite i dobrowolne przyjęcie skutku grzechu Tego jednak człowiek nie mógł uczynić, gdyż sobie – jako grzeszniku – chce „być jak Bóg” i z takim „nastawieniem”, niejako na własną rękę i po swojemu, próbuje zbliżyć się do Boga. Dlatego Bóg przewidział wielki cud swojej interwencji w życie człowiek. Zapowiedział to już, gdy dał obietnicę „Potomka Niewiasty” (Rdz 3,15). Tym Potomkiem jest Wcielone Słowo Boga. Można powiedzieć Wcielony Zamysł – Logos Boga. Jest to Syn Boży, który stał się człowiekiem.

Syn Boży stał się człowiekiem dla naszego zbawienia i w tym celu wszedł w naszą „absurdalną” sytuację. Człowiek chciał być jak Bóg. Tymczasem Bóg stał się człowiekiem. Człowiek nie był w stanie przyjąć na siebie konsekwencji swego grzechu, Bóg przyjął na siebie wszystko to, co było konsekwencją grzechu, a więc śmierć, dla Niego była to niesprawiedliwa śmierć. Człowiek nie był w stanie przyjąć opuszczenia, jakie mu się należało ze strony Boga (chociaż Bóg nigdy człowieka nie opuścił, Bóg, jako Człowiek, Jezus z Nazaretu przeżył to, co nam się należało: opuszczenie.

Stąd wołanie Jezusa na krzyżu słowami psalmu 22 było jak najbardziej prawdziwe i wyrażało to, czego do końca nikt z ludzi nie mógł wyrazić: uznanie tego, że człowiekowi należy się opuszczenie. Co więcej, że uznanie tej prawdy, jest koniecznym elementem drogi powrotu do komunii z Bogiem. To przeżycie bycia opuszczonym przez człowieka, które o raz pierwszy w pełni przeżył i zaakceptował Jezus, ma więc swój głęboki sens i ma swój cel.

 

3. Jaki to cel ?

 

Wołanie: Czemuś mnie opuścił? okazuje się nie tyle skargą i jakąż lamentacją, lecz odkrywa perspektywę, w której człowiek może dostrzegać sens tego rodzaju doświadczenia, czyli należnego mu opuszczenia. Wołanie przybiera coraz to bardziej charakter poszukiwania sensu i celu tego doświadczania. Pozwala też zaakceptować, że to poczucie opuszczenia jest człowiekowi potrzebne, by dostatecznie oświadczyć, że Bóg nie opuścił człowiek.

Człowiek musiał i musi przeżyć coś z tego doświadczenia, by rozpoczęła się w nim droga powrotu do Boga już nie tylko mocą i wolą człowieka, ale mocą samego Boga. To Bóg w Jezusie wszedł w ten człowieczy stan opuszczenia, by niejako na Jego przykładzie człowiek mógł zobaczyć i uwierzyć, że Bóg nie opuścił człowieka, ale go szukał i stale przygarniał. W człowieku jednak było (i stale jest) coś, co mu przeszkadzało (i przeszkadza) przylgnąć całkowicie do Boga.

W liturgii śpiewamy dziś fragment końcowej części Psalmu, w którym jawi się perspektywa nowości: Będę głosił swym braciom Twoje imię i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych: „Chwalcie Pana, wy, którzy się Go boicie, niech się Go lęka całe potomstwo Izraela”.

Przygotowujemy się do przeżycia Paschy. Dla dobrego jej przeżycia potrzebne jest dla każdego z nas dobre uświadomienie swojej (mojej) wyjściowej sytuacji. Pascha to przejście, przejście pełne wydarzeń i to wydarzeń gwałtownych. Jest to wyciąganie człowieka z jego niewoli, z jego przekonań, z jego grzesznej koncepcji życia, z jego życia dla siebie.

Żeby ta Pascha mogła stać dla mnie moją Paschą muszę zaakceptować choćby coś z tej prawdy, że należy mi się (bo tego potrzeba dla dokonania się Paschy) choćby jakiś moment opuszczenia i jakby zawieszenia w próżni. Dopiero bowiem wtedy mogę poznać i doświadczyć, że wbrew emu, co mi się wydaje, Bóg mnie nie opuścił, że On jest i prowadzi tam, gdzie mi się wydaje, że powinienem ja sam sobie poradzić.

Potrzebuję chwil zatrzymania się i zastanowienia oraz może intensywnego wołania: Dlaczego, w jakim celu? Czas paschalny to czas, w którym na różne sposoby jest mi dawana odpowiedź na te pytania. Odpowiedzą jest sam Jezus Chrystus, nasza Pascha (1Kor 5,7), który w moim imieniu i za mnie oraz mogę także powiedzieć ze mną woła: Dlaczego, w jakim celu, a jednocześnie całym sobą daje odpowiedź. Wniknijmy w ten Psalm, wniknijmy w Osobę i dzieło Jezusa. To wszystko po to, aby poznawał drogę wyzwolenia z absurdalnej niewoli samego siebie i ogłaszał braciom i siostrom – całemu światu – wielkie dzieła Pana. Pan to uczynił (Ps 22,32).

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

22 komentarze

  1. „…człowiekowi należy się opuszczenie…” – przykre ale jakże prawdziwe /czy człowiek zrozumie?/.
    Jestem pod wrażeniem tak otwartego przybliżania prawdy i jej wyjaśnień.

    #1 Ka
  2. Nigdy w życiu moja Pascha nie była tak gwałtowna w wydarzenia jak teraz.
    Wszystko się zmienia i mnie porywa w nieznane.
    Nie wiem, i nie chcę wiedzieć, co będzie jutro. Wystarczy mi dzisiaj swojej biedy. Starej biedy.
    Pozdrawiam
    janusz

    #2 baran katolicki
  3. Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
    Te słowa Jezusa nie są skargą do Boga Ojca ani wyrazem żalu. Są one przypomnieniem, że wszystko co zostało zapowiedziane nawet w tym psalmie wypełniło się. Bóg Jezus doświadcza od ludzi nieuzasadnionej agresji, poniżanie, szyderstw, wszystkiego co najgorsze.

    #3 lemi58
  4. Niedziela Palmowa – dzisiaj razem z tłumem krzyczę „Hosanna, Synowi Dawida”, krzyczę, bo On przychodzi do mojej, a właściwie swojej świątyni. Raduje się z tego powodu, witam Go z całego serca.
    A później jednak cały nastrój radości mija, pryska jak bajka mydlana. Wtedy już wołam „precz” i każe Go ukrzyżować. Wydaje Go na śmierć, bo nie podobają mi się Jego słowa, bo mówi całą prawdę o mnie, a ja tej prawdy znieść nie mogę. Nie lubię prawdy. Wolę oszukiwać siebie samego i mówię „na krzyż z Nim”.
    Ale za chwilę znowu ta chwila radości wraca i chcę iść z Jezusem aż na śmierć, a jednak znów chwilę później zapieram się Go.

    A On pokorny jak baranek składa się w ofierze za mnie żebym ja mógł być oczyszczony Jego Krwią i mógł odtąd żyć dla Niego.
    Ale czyżby nie ta chwila radości znów nadchodzi, że Jezus żyje we mnie?
    Czy jednak może znowu powiem „Boże, czemuś mnie opuścił”?
    Nie, bo wiem, że Jezus jest ze mną, że On mnie wspomaga i dlatego wstydu nie doznam.
    Ale czy jestem nieczuły na obelgi?

    #4 chani
  5. Czym jest to, co przeszkadzało i przeszkadza przylgnąć całkowicie do Boga i Jemu zaufać?
    Czy można do tego się przygotować? Co robić, a czego nie? Zadawałam wiele pytań.
    Pewien kapłan zaproponował częste odmawianie aktu wiary, nadziei i miłości. Coś we mnie drgnęło, zmieniło się myślenie.
    Znalazłam w internecie tekst – „Akt oddania się Panu Jezusowi według Don Dolido Ruotolo ”.
    To tekst opisuje częściowo moje postępowanie.
    Rozmyślałam i rozmyślam nad problemami i zamęczam się przekonaniem o konieczności rozwiązania wszystkiego samemu.
    Jestem jak chora osoba, która prosi lekarza o pomoc, a jednocześni sama ją sobie przypisuje.
    „O Jezu,oddaję się Tobie, troszcz się Ty”.

    #5 Mirosława
  6. Ad #5 Mirosława
    Tym, co przeszkadza przylgnąć do Woli Boga, jest nasza chęć (przekonanie, wola itp.) utrzymania się samemu na powierzchni.
    Dlatego potrzebny jest moment doświadczenia opuszczenia (poczucia bycia opuszczonym oraz przynajmniej jakiegoś zaakceptowania tego stanu) i wołania.
    Podobnie Piotr zszedł ze swojej „bohaterskiej” postawy, gdy zaczął tonąć i wołać „Panie ratuj!” (Mt 14,30).
    To było „preludium” do jego zaparcia się i nawrócenia.
    Wczytuj się (wsłuchuj się) w Słowo Boże i patrz przez ten pryzmat na swoje życie.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #6 bp Zbigniew Kiernikowski
  7. Znalazłam taki wiersz – nie znam autora:

    Niedziela jak każda inna
    inna bo niezwykła
    pełna dostojeństwa i zadumy
    to niedziela Pana i osiołka
    niedziela entuzjazmu zwiastującego zdradę
    dzień jerozolimskiej euforii
    wypełniającego się objawieniem,
    które wypełnia się do końca.
    Niedziela radości i smutku
    dzień szumiącej palmy
    kołyszącej się dumnie na wietrze
    dzień płaszcza
    tworzącego dywan na drodze Pana
    to ten dzień,który nazywamy
    Niedzielą Palmową !
    Ta Niedziela jest też moja,
    wtapiam się w miłość Boga!”

    Niedziela Palmowa zaczyna dla mnie Święta.

    Tak się zastanawiam: co z Barabaszem?
    Czy to nie ja jestem Barabaszem? Nagrzeszyłam, ale to Jezus za mnie poniósł karę. Mnie ułaskawiono.

    #7 Baba ze Wsi
  8. #3
    Bóg Jezus doświadcza od ludzi dokładnie to, co w nich jest.

    #8 Ka
  9. „Boże mój, czemuś mnie opuścił?” – czasami zamiast wszystkich modlitw, powiedzieć Bogu tak jak Jezus:
    „Ojcze, oddal ode Mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja niech się stanie”.

    #9 chani
  10. No właśnie Ka, w nich czy we mnie?

    #10 lemi58
  11. Tak się zastanawiam, ile razy świadomie czy nie postąpiłem podobnie do tamtych ludzi?
    Ile razy przyniosłem Stwórcy (Ojcu) wstyd?

    #11 lemi58
  12. Opuszczenie Jezusa: znienawidzony przez Arcykapłanów i uczonych w Piśmie, zdradzony pocałunkiem przez Judasza, zaparciem się Piotra- Skały, porzucony przez pozostałych uczniów w najtrudniejszym momencie,odrzucony i wyszydzony przez naród, skazany i ukrzyżowany przez okupantów, ogołocony ze wszystkiego w swojej nagości rozciągnięty między niebem i ziemią pośród najgorszych złoczyńców. To opuszczenie sięgnęło dna. Ale w tym bezsensie jest również miłość kobiety grzesznej, która w domu Szymona namaściła nogi Zbawiciela alabastrowym olejkiem , jest Szymon z Cyreny, który choć przymuszony ale pomaga w dźwiganiu krzyża, jest Józef z Arymatei, który składa Ciało Jezusa w grobie, a przede wszystkim jest świadectwo setnika, który bez lęku wyznaje: „Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym”.
    Obok tego dna opuszczenia, którego dotknął Jezus, jest nadzieja, obok szalonej nienawiści jest źdźbło dobra, bo tam gdzie jest Bóg, nigdy nie ma końca drogi, jest nowy początek. Nawet jeśli Jezus umiera, to pozostaje nam nadzieja wielkanocnego poranka, zmartwychwstanie Chrystusa, a wraz z Nim, nasze zmartwychwstanie, nasze odrodzenie do nowego, odnowionego życia. Trzeba nam tylko najpierw przejść przez krzyż razem z Chrystusem, oddać wszystko jak On i całkowicie Jemu zaufać.

    #12 Ania
  13. #10,11
    W Tobie, we mnie i w tym obok.
    Wstyd?
    Doprawdy nie wiem.
    Zapewne zdarzyło się, ale zawsze przeprosiłam.
    Ale mnie zastrzeliłeś z tym wstydem.
    Myślisz, że Bóg mógłby się mnie wstydzić? Możliwe, choć pojęcia nie mam.
    Starałam się.

    #13 Ka
  14. #11
    I wcale nie oczekiwałam jakiejś nagrody.
    Wierzę, że Bóg w „osądzie” jest doskonały.
    Woli Bożej trzeba się poddać. I tyle.
    Ale wstyd?
    Jejku, nie wiem!

    #14 Ka
  15. #7 Baba ze Wsi,
    Fakt, że Jezus poniósł karę niesprawiedliwie, ale nie tyle za mnie, ile w moim imieniu, tak jakbym ja i każdy człowiek był na Jego miejscu.
    Mnie nie ominą i nie omijają konsekwencje moich błędów – najwyżej usiłuję od nich uciekać.
    Dzięki Passze i przylgnięciu do Niego moje umieranie mimo, że jest konieczne, to jest zbawienne dla mnie i prowadzące do życia.
    Tak często walczę ze sobą – a właściwie z Bogiem – właśnie dlatego, że chcę unikać umierania!

    #15 grzegorz
  16. #11
    /przemyślałam/
    NIE !!!
    Bóg się nas nie wstydzi /to my się lub nie, wstydzimy/.
    Bóg /moim zdaniem/ cierpi za przyczyną człowieka.
    Kiedyś pooczyszcza wszystko.Wyplewi.
    Będzie radość.
    CZEKAM /i uśmiech/.

    #16 Ka
  17. Ka pisząc o wstydzie, nie miałem na myśli Ciebie lecz siebie.
    Ten konfesjonał jest dziwnym miejscem. Na początku człowiek odsuwa w czasie tę wizytę. Potem jak już staje się nieodwołalną wizyta to człowiek zastanawia się w jakie słówka ubrać te wstydliwe wydarzenia. Jak powiedzieć by nie brzmiało to tak drastycznie. A odwieczny oskarżyciel przed Bogiem mówi: zobacz jak ten człowiek, obraz Twojej Doskonałości zachowuje się, co czyni lub czego nie czyni. Wstyd jest moim udziałem i myśląc po ludzku sądzę, że także Bożym.

    #17 lemi58
  18. #17
    Widzisz Lemi, człowiek popełnia błędy/grzechy, za które się wstydzi /swoje lub innych/. Ja też.
    Określenie „Bóg się nas wstydzi” jest na użytek naprawy w nas, bo Bóg człowieka się nie wstydzi.
    BÓG SIĘ NIE WSTYDZI
    A przed konfesjonałem może człowieka ogarnąć najzwyklejszy lęk. Nie /zawsze/ z powodu naszych czynów, ale złych doświadczeń z kapłanami.
    Kapłan też ułomny i czasem nie wie, co czyni /a czasem z premedytacją źle czyni/.
    Długotrwałą krzywdę /niezależnie od nas/ się pamięta.

    #18 Ka
  19. Porównanie Ewangelii Mateusza ( 27,46) i Marka (15,34) z Psalmem ( 22 ,2)
    «Eli, Eli, lema sabachthani?» Mt (27,46)
    ηλι ηλι λεμα σαβαχθανι Mt ( 27,46)

    «Eloi, Eloi, lema sabachthani» Mk (15 ,34)
    ελωι ελωι λεμα σαβαχθανι Mk (15,34)

    Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Psalm 22,2)
    ELI ELI LAMA AZABTANI–transkrypcja brzmienia hebrajskiego Psalmu 22,2
    אֵלִ֣י אֵ֭לִי לָמָ֣ה עֲזַבְתָּ֑נִי רָחֹ֥וק מִֽ֝ישׁוּעָתִ֗י דִּבְרֵ֥י שַׁאֲגָתִֽי׃ (Psalm 22,2 )

    ELI ELI METUL MAH SZABAKTANI- w aramejskim targumie Jonatana brzmienie Psalmu 22,2
    Targum Jonatana starożytny przekład Hebrajskiej Biblii na aramejski werset 2 Psalmu 22 przekłada :4 ELI ELI METUL MAH SZABAKTANI . Aramejskie wyrażenie „metul mah” jest wymienne ze słowem „LEMA” „dlaczego, czemu”.
    Słowo LEMA występuje również w języku hebrajskim i ma wtedy wymowę LAMA
    ELI ELI LAMNA SZABAKTANI –syriacki (odmiana aramejskiego)-Mateusz 27,46

    ELAHI ELAHI LAMNA SZABAKTANI -syriacki (odmiana aramejskiego) -Marek 15,34 )

    ELI ELI LAMA AZABTANI–transkrypcja brzmienia hebrajskiego psalmu 22,2
    ELAHI ELAHI LEMA SZABAKTANI- transkrypcja najbardziej poprawnego aramejskiego brzmienia psalmu 22,2
    Jezus ,gdyby wypowiadał psalm 22,2 po hebrajsku powiedziałby: ELI ELI LAMA AZABTANI , gdyby wypowiadał po aramejsku powiedziałby :ELAHI ELAHI LEMA SZABAKTANI

    #19 Leszek Leon
  20. Pomimo, że Bóg odpuszcza (zapomina) jednak wstyd pozostaje ze mną do końca życia a może i dłużej.

    #20 lemi58
  21. Ad #19 Leszek Leon
    Jeden z oficjalnych przekładów greckiego Nowego Testamentu na hebrajski proponuje taki przekład:
    צָעַק יֵשׁוּעַ בְּקוֹל גָּדוֹל לֵאמֹר אֱלָהִי אֱלָהִי לְמָה שְׁבַקְתָּנִי אֲשֶׁר יֵאָמֵר אֵלִי אֵלִי לָמָה עֲזַבְתָּנִי
    Jest to przekład Salkinson-Ginsburg.
    Dziękuję za tak szczegółowe i kompetentne wnikania i pozdrawiam
    Bp ZbK

    #21 bp Zbigniew Kiernikowski
  22. W tym przekładzie, który Ks. Biskup przedstawił z języka greckiego na hebrajski (Salkinson-Ginsburg) wołanie Chrystusa ηλι ηλι λεμα σαβαχθανι Mt ( 27,46) zostało „przetłumaczone” na hebrajski poprzez wstawienie zdania z oryginalnego teksty hebrajskiego Psalmu 22,2

    אֵלִ֣י אֵ֭לִי לָמָ֣ה עֲזַבְתָּ֑נִי eli eli lama azabtani

    (Biblia Hebraica Stuttgartensia)

    אֵלִי אֵלִי לָמָה עֲזַבְתָּנִי eli eli lama azabtani

    przekład Salkinson-Ginsburg

    Pozdrawiam serdecznie Księdza Biskupa z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego z Siedlec
    Leszek S.

    #22 Leszek Leon

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php