W piątą Niedzielę Wielkiego Postu roku B jako pierwsze czytanie mamy obwieszczenie przez proroka Jeremiasza Nowego Przymierza, jakie Bóg ma zamiar zawrzeć po upływie dni. Jest to jeden z najwznioślejszych tekstów Starego Testamentu, który ukierunkowuje na to, co ma się stać w Jezusie Chrystusie i stanowić nowy sposób egzystencji ludzi, którzy przyjmą tę propozycję i ten dar Boga. Pierwszą cechą, jaka będzie charakteryzowała to Nowe Przymierze, jest określenie, że nie będzie ono jak to, które Bóg zawarł z ludem pod Synajem po wyjściu z ziemi egipskiej, a które ówcześni złamali. Proroctwo Jeremiasza zapowiada przymierze o całkowitej nowości. Po prostu przymierze innej jakości i na innych warunkach.

Jako naszą odpowiedź w czasie liturgii na tę zapowiedź Kościół proponuje nam wyśpiewanie fragmentów Psalmu 51. Jest to Psalm, który – według tradycji – jest wyrazem nawrócenie Dawida.  Oprócz wołania o zmiłowanie i oczyszczenie z grzechów znajdujemy w tym Psalmie wołanie o nowy sposób egzystencji, czego wyrazem jest serce czyste i odnowiona moc ducha. Tak oto woła Dawid:

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Przywróć mi radość z Twojego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Będę nieprawych nauczał dróg Twoich
i wrócą do Ciebie grzesznicy (Ps 51, 3-4.12-15).

 

Znamienne jest to, że Dawid zdaje sobie sprawę, że konieczne jest takie działanie Boga wobec niego, które wprowadzi nowość w jego życie.

 

1. Konieczność odrzucenia „starego” sposobu myślenia i działania

 

Wołanie do Boga o stworzenie czystego serca jest jednocześnie wyrazem wewnętrznej świadomości i wewnętrznego przekonania, że dotychczasowy sposób myślenia i działania człowieka jest zwodniczy i nie może być tylko jakoś polepszony. Potrzebna jest jednoznaczna i radykalna interwencja Boga w życie człowieka, która wprowadzi zaistnienie czegoś zgoła nowego.

Takie spojrzenie odpowiada temu, co jest wyrażone w proroctwie Jeremiasza, kiedy mówi o nowym przymierzu. Wyraźnie najpierw zaznacza, że nie będzie ono takie, jakim było to, które zostało zawarte pod Synajem. To się nie sprawdziło. Zostało złamane, mimo że Bóg był Panem tego ludu.

 

2. Nowy akt stwórczy Boga – nowe stworzenie

 

Proroctwo Jeremiasza określa dalej tę nowość jako „włożenie Bożego Prawa (Tory) do wnętrza człowieka. Gdy mowa jest o tym wnętrzu trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nie chodzi tylko o postawienie Tory w sercu człowieka obok całego szeregu spraw i wartości, jakie człowiek może mieć i zazwyczaj ma w swoim wnętrzu, lecz o takie postawienie Tory w sercu człowieka, że ona wypełni całkowicie wnętrze serca człowieka. Tora stanie się jedynym i centralnym czynnikiem, który działa w sercu (mentalności i e działaniu) człowieka.

Tego rodzaju działanie jest ukazane jako specyficzne działanie Boga. Aby mogło zaistnieć serc czyste, trzeba „usunąć” cały kwas serca starego. Prorok Ezechiel powie o zabraniu serca z kamienia i daniu serca z ciała.

W tych obrazach chodzi o takie doświadczenie człowieka wskutek działania Boga, w którym człowiek wyrazi swoją gotowość na to, że e jego życiu może być wszystko całkowicie i dokładnie inaczej, niż on sam sobie wyobraża, przygotowuje, oczekuje. Na ile człowiek chce zrobić po swojemu, nawet w jakiś sposób (do pewnego stopnia) z pomocą Bożą, ale po swojemu, będzie to zawsze skażone jakąś nieczystością. Stworzenie serca czystego w człowieku oznacza rozpoczęcie procesu odwracania się od siebie, a zwracania się ku Bogu, jako jedynemu źródłu wszelkie dobra i prawdziwych relacji.

Stąd potrzebne jest nam wołania z wiarą „stwórz, o Panie, we mnie serce czyste” i gotowość na to, że za każdym razem musi zostać zabrane coś z mojego dotychczasowego serca. Jest to zazwyczaj bolesny proces, który dokonuje się głównie przy współudziale naszych bliźnich i oznacza zawsze jakieś ranienie „naszego własnego, starego, serca”. Zrozumienie tego aspektu sprawy jest we mnie niejako pierwszym owocem stwórczego działania Boga. Dzięki temu bowiem zaczynam rozumieć, że nie jest właściwą droga zachowawcza. Potrzebuje nowości przemiany mego wnętrza. Wtedy też będę błogosławił tych, którzy konkretnie mnie raną i prześladują, mówią kłamliwie i oskarżają niesłusznie (zob. Mt 5,11; por. ). Właśnie świadomość tego, że tak może być jest niejako uwerturą w przeżywanie tajemnicy nowego stworzenia, stworzenia serca czystego

 

3. Przeżywania daru – stałe odnawianie się

 

Takie stworzenie nowego, czystego serca dokonało się sakramentalnie w chrzcie świętym. Nie zawsze jednak zostało to zasymilowane przez ochrzczonego w miarę uzyskiwania przez niego świadomości i dojrzałości życiowe. Często dzieje się tak, że logika świata zwycięża w człowieku a odnawiająca moc ducha nie jest brana serio, jako czynnik kształtujący życie człowieka.

Potrzebne jest więc stałe wpatrywanie się w obietnice Boże i wołanie: „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha”. Potrzebne jest takie spoglądanie na wydarzenia codziennego życia, w których bywa ranione czy wprost łamane nasze „stare serce”, jako na wydarzenia stanowiące uwerturę do stwarzania przez Boga w nas czystego serca, według mocy Boga.

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

33 komentarze

  1. U nas w parafii na sumie śpiewamy podczas pokropienia wodą święconą część tego psalmu. Jest tam mowa o hizopie to znaczy pokrop mnie hizopem a stanę się czysty.
    Czy rzeczywiście wystarczy takie pokropienie by być czystym?
    Nie wiem, jakie znaczenie biblijne ma pokropienie hizopem.
    Ja to odbieram jako prośba o moje ukrzyżowanie. Prośba o uśmiercenie we mnie grzesznika/starego człowieka/. Za każdym razem to pokropienie mną wstrząsa i niejako przeraża, bo wiem o co wołam. Nie ma innej drogi jak przybicie do własnego krzyża nie tylko własnych grzechów, ale również uśmiercenie na nim swojej skłonności do grzeszenia.
    Dla mnie nie ma innej drogi. Zbyt dobrze poznałem swoje możliwości w tym względzie i nie mam złudzeń co do konieczności przeszczepu. Dawca jest gotowy, lecz ja jeszcze nieco się lękam śmierci.
    Do nie dawna uważałem, że jedyną moją własnością jest mój grzech. To nie prawda, bo każdy mój grzech został kupiony/odkupiony/ ode mnie przez Chrystusa za cenę Jego krwi. Tak więc nie mam już nic do stracenia, bo i tak wszystko jest w Jego rękach.
    I jeszcze jedno sam przeszczepu sobie nie zrobię dlatego potrzebny jest mi Kościół.
    Pozdrawiam
    janusz

    #1 baran katolicki
  2. A ja to tak sobie myślę że są ludzie którzy serce mają czyste.
    I wrażliwość adekwatną.
    I nic z człowieczeństwa nie pogubili.

    #2 Ka
  3. Przeciwieństwem grzechu jest nie tyle cnota, ale wiara, która jest zaufaniem osobie Jezusa…

    #3 Amos
  4. Amen

    #4 mały
  5. „Stworzenie serca czystego w człowieku oznacza rozpoczęcie procesu odwracania się od siebie,
    a zwracania się ku Bogu(…)
    Jest to zazwyczaj bolesny proces,
    który dokonuje się głównie przy współudziale naszych bliźnich
    i oznacza zawsze jakieś ranienie „naszego własnego, starego, serca”.
    ZROZUMIENIE tego aspektu sprawy jest we mnie niejako pierwszym owocem
    stwórczego działania Boga”

    Tak.
    Najpierw trzeba ZROZUMIEĆ, że nasze własne, stare serce MUSI być zranione.
    Dopiero POTEM Pan może stworzyć we mnie serce inne – czyste.
    Dobrze, że mam szansę przeczytać i ZROZUMIEĆ, że potrzebuję „tych, którzy
    mnie ranią i prześladują, mówią kłamliwie i oskarżają niesłusznie”.
    Zaczynam mieć świadomość, że tak może być.
    To nie będzie dramat. Tak zacznie się NOWOŚĆ.

    Pozdrawiam 🙂

    #5 julia
  6. „Serce czyste, serce nowe…” mmm marzenie
    Dzisiaj nagle zdałam sobie sprawę, że już za chwilę Wielkanoc.
    Pierwsza myśl jak weszłam do kościółka na mszę:
    Krzyże w kościele w fiolet ubrane a u mnie okna nie umyte i do końca porządków … ho ho jak daleko…
    …A potem zobaczyłam dziewczynkę – V klasa podstawówki. I tak mi się przypomniało, co mi parę tygodni temu powiedziała: „Ja muszę być co niedziela na mszy, bo jakbym nie poszła to… to taki Demotywator widziałam – zakrwawiony Jezus (aktor z Pasji) rozmawia z Gibsonem… i podpis – kiedy tłumaczysz Jezusowi dlaczego nie byłeś na mszy”
    Mocne słowa i obraz. Na młodych chyba bardziej działa obraz niż słowa.
    a dzisiejszy Psalm piękny. Dający nadzieję. Jeden z moich ulubionych.
    pozdrawiam

    #6 Baba ze Wsi
  7. Silne zranienia są powodem często powstawania zatwardziałości serca.Aby była zmiana na serce z ciała – czystego serca / z kamiennego/musi to sprawić moc Boża.
    Wtedy i tylko wtedy możliwe jest nawracanie się ku Prawdzie Bożej nauki, ku prawdzie o sobie, swojej grzeszności. Tego bardzo często doświadczam.
    Zraniona , buntuję się i mam zatwardziałe serce przez tak długo, aż uciekając się do pomocy mocy Bożej, dostaję łaskę przebaczania , bez noszenia urazów.
    …”Potrzebne jest więc stałe wpatrywanie się w obietnice Boże i wołanie: „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha”. Potrzebne jest takie spoglądanie na wydarzenia codziennego życia, w których bywa ranione czy wprost łamane nasze „stare serce”, jako na wydarzenia stanowiące uwerturę do stwarzania przez Boga w nas czystego serca, według mocy Boga.” za Ks. Biskupem

    #7 niezapominajka
  8. Bóg zawarł z Izraelem nowe przymierze. Tamto ciągle łamali. Bóg w tyn nowym przymierzu przyszedł pod postacią człowieka – jest to przymierze we Krwi i Ciele Jezusa. Dzięki temu przymierzu znam Boga, bo On jest we mnie, a ja w Nim.

    Jezus, który mnie ochrzcił Duchem Świętym i ogniem sprawił, że jestem w tym przymierzu.
    To Duch Święty, który podczas chrztu spoczął na mnie sprawił,że poznałem Boga.
    A chrzest ogniem „wypalił” w moim sercu Jego Prawo i sprawił, że jest ono czyste.
    I odtąd dzięki swej uległości wobec Ojca mogę Go prosić o cokolwiek, bo wiem,że zostanę wysłuchany.

    I wiem, że jeśli chce służyć Bogu, muszę za Nim iść nawet na sam krzyż, gdzie umrze we mnie stary człowiek przywiązany do grzechu. Jezus dostawał trwogi przed śmiercią i ja też czasami się lękam, ale idę dalej, nie poddaje się, bo cóż dzisiaj jest źle, ale jutro może być już lepiej.

    #8 chani
  9. CD #8
    I znalazłem idealny cytat dotyczący dzisiejszych czytań:
    “ Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym. ”

    [1J 5,20 ]

    #9 chani
  10. Na ile człowiek chce zrobić po swojemu, nawet w jakiś sposób (do pewnego stopnia) z pomocą Bożą, ale po swojemu, będzie to zawsze skażone jakąś nieczystością /ks.Biskup/

    Widzę , jak bardzo potrzebuję tej nowości przemiany serca , abym mogła z radością błogosławić tych , którzy mnie ranią i prześladują .

    #10 Tereska
  11. „Stąd potrzebne jest nam wołanie z wiarą „stwórz, o Panie, we mnie serce czyste” i gotowość na to, że za każdym razem musi zostać zabrane coś z mojego dotychczasowego serca. Jest to zazwyczaj bolesny proces, który dokonuje się głównie przy współudziale naszych bliźnich i oznacza zawsze jakieś ranienie „naszego własnego, starego, serca”. Zrozumienie tego aspektu sprawy jest we mnie niejako pierwszym owocem stwórczego działania Boga. Dzięki temu bowiem zaczynam rozumieć, że nie jest właściwą droga zachowawcza. Potrzebuje nowości przemiany mego wnętrza. Wtedy też będę błogosławił tych, którzy konkretnie mnie ranią i prześladują, mówią kłamliwie i oskarżają niesłusznie”
    Jakże ważne to słowa. Odczytuję je w świetle ostatnich wydarzeń z mojego życia i myślę sobie jak mało wtedy wiary i zaufania Bogu we mnie było oraz zrozumienia tego co się w moim życiu dzieje i dlaczego. Jak mało tego wołania: „stwórz o Boże we mnie serce czyste” a jak wiele ludzkich odruchów strachu, paniki.
    Dziś, po 2 tygodniach, patrzę na to już trochę inaczej, z większym spokojem- nie wiem na ile jest to efektem modlitwy, zaufania i zawierzenia Bogu. Wierzę głęboko, że tak jest, i że w momencie podobnego „zagrożenia” zachowałabym się bardziej ufnie w to co Bóg czyni w moim życiu a nie zachowawczo i ze strachem co ludzie mogą mi zrobić, jak mogą zaszkodzić, jak zniesławić i pozbawić dobrego imienia oraz tego co podstawowe w życiu- pracy.
    Może nie do końca byłam gotowa na ten bolesny zabieg przemiany serca w serce nowe, czyste? Wierzę, że Bóg działa w moim życiu. Wierzę, że to prawda zawsze zwycięża i wierzę, że tak będzie ze mną bo to zawsze prawda i miłość do Boga i drugiego człowieka były i są dla mnie najważniejsze.
    Bardzo dziękuję Księdzu Biskupowi za te piękne słowa i za wszelką pomoc.
    Niech Pan obficie błogosławi i strzeże.

    #11 bożena
  12. #3 Amos.
    Dla mnie przeciwieństwem grzechu jest łaska, bo tam gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20).
    Wiara oczywiście jest istotnym środowiskiem każdego grzechu. Bez wiary nie ma grzechu, bo grzeszy tylko człowiek wierzący to znaczy mający pełną świadomość popełnianego zła.
    Grzech to zdrada człowieka wierzącego, a nie słabość ludzkiej natury.
    Pewnie wielu nie zgodzi się ze mną, ale ja gdy grzeszę to zawsze mam świadomość swojej zdrady.
    Oczywiście mówiąc o wierze mam na myśli osobową relację z Chrystusem/Kościołem/ opartą na zaufaniu jakże jednostronnym. To nie ja jestem wierny, to nie ja ufam, to nie ja kocham, lecz to On wciąż wierzy i podnosi swoją łaską z każdego grzechu. To On mi ufa mimo, że wiele razy Go zawiodłem. To On mnie kocha mimo, że bardzo często w każdym swoim grzechu jestem Jego nieprzyjacielem.
    Grzeszymy na tyle na ile wierzymy. Im większa wiara, tym cięższy grzech.
    Człowiek nie wierzący nie grzeszy, no bo i jak skoro nie ma rozeznania co jest dobre a co złe.
    Tak ja widzę i przeżywam swoją grzeszność i Boże miłosierdzie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. Wróciłam ze Mszy pogrzebowej w intencji ś.p. Ks. Stefana Kornasa, mojego dawnego Proboszcza.
    Śmierć jednak jest…
    Dociera to do mnie wtedy, gdy umiera ktoś bliski.

    #13 julia
  14. „…chodzi o takie doświadczenie człowieka wskutek działania Boga, w którym człowiek wyrazi swoją gotowość na to, że w jego życiu może być wszystko całkowicie i dokładnie inaczej, niż on sam sobie wyobraża, przygotowuje, oczekuje”.

    Inaczej, niż planuję,
    Inaczej, niż oczekuję,
    Inaczej, niż to sobie wyobrażam…
    Całkowicie i dokładnie inaczej.
    O, nie!
    W pierwszej chwili zrodził się we mnie bunt. Ja wiem przecież, co jest dla mnie, dla bliskich dobre. Po co to „inaczej”?
    A teraz sobie myślę, że „inaczej” w Bogu wobec mnie, drugiego, znaczy „lepiej” a nawet „najlepiej”, bo tylko Bóg widzi dalej, najdalej, widzi wszystko co jest i co będzie…
    Chcę się więc codziennie godzić na to „inaczej”, choć boli.
    Pozdrawiam 🙂

    #14 Miriam
  15. Ad #13 julia
    Julio!
    W piątek rano odprawię za Niego Mszę św.
    Wieczny odpoczynek racz Mu dać, Panie!
    Pozdrawiam Waszą Rodzinę
    Bp ZbK

    #15 bp Zbigniew Kiernikowski
  16. #15,
    Księże Biskupie, dziękuję.
    🙂

    #16 julia
  17. #13 julia
    Śmierć jest tak jak jest życie.
    Każdy chyba boi się Śmierci.
    Nawet sam Jezus czuł trwogę przed śmiercią.
    Apostołowie też, niby chcieli umrzeć z Jezusem, ale jak codo czego przyszło, to się zaparli i uciekli.

    #17 chani
  18. Dzisiaj czytając List do Galatów natrafiłem na słowa: „Wręcz przeciwnie, stwierdziwszy, że mnie zostało powierzone głoszenie Ewangelii wśród nieobrzezanych, podobnie jak Piotrowi wśród obrzezanych – 8 Ten bowiem, który współdziałał z Piotrem w apostołowaniu obrzezanych, współdziałał i ze mną wśród pogan….”, i tak sobie myślę, że to co my tłumaczymy jako wybór Piotra ma pierwszego papieża chyba jest trochę naciągane. Możecie się ze mną nie zgodzić, ale to co wynika z tego cytatu – Piotrowi została powierzona misja głoszenia Ewangelii wśród obrzeżanych, czyli wśród narodu żydowskiego.
    Paweł zaś miał głosić Ewangelię poganom, czyli innym narodom.
    I według mnie te klucze, które otrzymał Piotr do głoszenia Ewangelii, otrzymał również Paweł, choć Pismo o tym nie mówi.
    To, że Jezus powiedział do Piotra, że zbuduje na nim swój Kościół nie oznacza, że on jest pierwszym papieżem, bo Paweł pisze, że filarami Kościoła są wszyscy Apostołowie.
    Nie wiem, może się mylę, ale mi się wydaje, że tak jest.
    Ale zapewne i tak się mylę.

    #18 chani
  19. Janusz,
    myślę, że mylisz pojęcie „wiara” z pojęciem „wiedza”
    – wiara /(gr.) πίστις, (łac.) fides, (hebr.) aman, batah/ – w chrześcijańskiej refleksji jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (Hbr 11, 1). Podstawową figurą biblijną wiary jest Abraham – ojciec wierzących.
    – wiedza to „ogół wiarygodnych informacji o rzeczywistości wraz z umiejętnością ich wykorzystywania”.

    #19 lemi58
  20. #19 lemi58.
    Czy znasz choćby jeden grzech biblijnego Abrahama?
    Czy według ciebie ludzie nie wierzący grzeszą?
    Czy jest to możliwe, skoro nie wierzą w przykazania Boże.
    Pozdrawiam
    janusz

    #20 baran katolicki
  21. #3Amos
    Taką myśl znajduję u Kierkegaarda Sorek – duńskiego filozofa, poety romantycznego i teologa protestanckiego.
    „Zbyt często nie dostrzega się, że w żadnym razie przeciwieństwem grzechu nie jest cnota. Takie przeciwieństwo jest po części pogańskie, zadawala się ono czysto ludzką miarą, która właśnie nie wie, co to jest grzech, i nie zakłada, że grzech jest obrazą Boga. Nie, przeciwieństwem grzechu jest wiara, jak to powiada św.Paweł w Liście do Rzymian (XIV 23): „A cokolwiek nie jest z wiary, grzechem jest”. Dla całego chrześcijaństwa jest to jedno z najbardziej decydujących określeń: przeciwieństwem grzechu nie jest cnota, tylko wiara („Bojaźń i drżenie”.”

    W Kościele katolickim, treść tłumaczenia Rz 14.23 jest inna.
    Przypisy wyjaśniają,że przy podejmowaniu decyzji należy zawsze kierować się sumieniem pewnym. Takie postępowanie zapewnia spokój sumienia a więc i szczęście.
    Natomiast grzechem jest działać wbrew sumieniu oświeconemu wiarą.
    Rz XIV 23 – jest u protestantów dowodem na zasadę Sola Scriptura – tylko Pismo Święte. Według nich, oznacza to, że ostatecznie sumienie chrześcijańskie związane jest nie opinią ludzkiego interpretatora Kościoła czy tradycji, ale własnym, rozważnym rozumieniem Pisma Świętego.

    #21 Mirosława
  22. Janusz,
    ja też postawiłem sobie pytanie: Dlaczego grzeszę?
    Doszedłem do następującego wniosku: ponieważ posiadam tylko wiedzę, a brakuje mi wiary.

    #22 lemi58
  23. #22 lemi58
    A ja myślę, że choćbyś miał wiarę i tak byś grzeszył, bo sprawiedliwy siedem razy na dzień upada.
    Sądzę, że wiara, to podnoszenie się z upadku mocą przebaczenia płynącą od Chrystusa.

    #23 Miriam
  24. Jak podaje słownik biblijny:
    „Grzech polega na przedkładaniu ciemności ponad obfitość światła”.
    „Jezus powiedział do nich:gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: widzimy, grzech wasz trwa nadal”. J 9,41
    Chrześcijanin przez chrzest umiera grzechowi i każdego dnia powinien powtarzać na nowo ten akt śmierci.
    Wszystko mamy więc we chrzcie ofiarowane…Kto nas wprowadzi w to realne, życiowe Misterium?
    Jak każdego dnia tym żyć?

    #24 Miriam
  25. W dzisiejszym pierwszym czytaniu usłyszałem jak prorok Jeremiasz skarży się na Boga za swój los.
    Już nie chciał głosić słów Bożych, tłumił w sobie głos Boga, a jednak nie mógł tego zrobić.
    I ja też, czasami mam dość. Nie chce pełnić woli Bożej, ale wewnętrzny we mnie człowiek ma upodobanie w Prawie Bożym i Jego Słowie.
    Jeden nie chce, a drugi rozkoszuje się w Bogu i Jego Słowie. Cóż więc zrobić?
    Czy mam głosić Słowo Boże nawet mimo sprzeciwu dzisiejszych przedstawicieli religijnych?
    Poradź Boże, bo już nie daje rady.

    #25 chani
  26. CD #25:
    I co to znaczy „Bogami jesteście”?
    Co Ty Jezu do mnie mówisz?

    #26 chani
  27. To co Paweł pisze, że umysłem służy Bogu, a ciałem prawu grzechu można według mnie zinterpretować tak, że mimo,że jesteś w ciele (a ciało podlega grzechowi, obumarciu), jesteś nie grzesznikiem a świętym mocą łączności z Bogiem. Jeśli ktoś jest z nim połączony nie jest już grzesznikiem. Weźmy Jezusa. On był na ziemi świętym, bo był w Bogu a On w Nim.
    I przecież nie na próżno Pismo mówi o drodze sprawiedliwego i grzesznika.
    No to powiecie, że można grzeszyć skoro jestem w łączności z Bogiem i mam Jego łaskę?
    Ależ nie. Jak pisałem człowiek wolny nie powinien być w niewoli grzechu.
    Można przecież się spowiadać i po krzyku. Można.
    Bóg przecież chętnie wybacza. Ale zawsze jakaś kara za te grzechy jest.
    I spowiedź można porównać do antybiotyku dla duszy.
    Jesteś bardzo chory, idziesz do lekarza, a on co… przepisuje antybiotyk i tak za każdym razem gdy człowiek jest chowy. Antybiotyk za antybiotykiem. I organizm się na te antybiotyki uodparnia i później żaden lek nie działa i ….
    Tak samo ze spowiedzią. Za którymś razem uodparniamy się na grzech, spowiedź i umiera nas dusza, bo jest taka zasmolona grzechami.
    I „płaczcie raczej na sobą…”, czasami warto tak siąść i zapłakać nad swoim postępowaniem.
    Sam po sobie wiem, że czasami tylko siąść i płakać jak coś się ze złoszczę czy robię różne obrzydliwości.

    #27 chani
  28. Ad 23 Miriam, zastanawiam się czy masz rację, raczej jestem skłonny pozostać przy moim zdaniu.
    Jezus zawsze pytał: Czy wierzysz? Dlatego uważam wiarę, a nie wiedzę za istotę chrześcijaństwa.
    Znam ludzi, którzy mają wiedzę o Bogu, lecz postępują tak sobie.
    Znam też osoby o bardzo małej wiedzy religijnej, ale dzięki wierze postępujących przykładowo.

    #28 lemi58
  29. #28 lemi58
    Oczywiście, że najwyższym kryterium postępowania chrześcijańskiego będzie rozum (wiedza) oświecony wiarą.
    Np. posłuszeństwo. Mam uczynić coś, co według mojej wiedzy jest niezgodne z prawidłami naukowymi, nie zgadza się z moją wiedzą na dany temat. Jednak wiara mówi mi o motywach innych, niż tylko ludzkie, bycia posłuszną. Ze względu na wyższą wartość(nadprzyrodzoną) tak uczynię, co mi polecą, choć będę musiała zrezygnować ze swojego, nawet słusznego, zdania.
    Mnie chodziło o coś trochę innego z wiarą – chodzi o grzeszność natury ludzkiej.
    Św. Teresa z Avila, której 500. rocznicę urodzin dziś obchodzimy, uważała się za największą grzesznicę, podobnie jak wielu świętych.
    Będąc tak blisko Boga, Jego światła, widzi się najmniejszy pyłek (grzech) w tym Jego świetle.
    Na zasadzie kontrastu. Ale to bynajmniej nie prowadzi do rozpaczy, lecz uciekania się do miłosiernego Boga, bo widzi się ogrom Jego miłości do człowieka – grzesznika.
    Jeśli będziesz miał więcej wiary, będziesz widział więcej swych grzechów.
    Tak myślę.

    #29 Miriam
  30. #28 lemi58
    a św. Jan Paweł II napisał:
    „Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła,
    na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”

    🙂

    #30 julia
  31. # 27 chani
    Piszesz: Za którymś razem uodporniamy się na grzech, spowiedź i umiera nasza dusza, bo jest tak zasmolona grzechami”.
    Czy masz na myśli spowiedź świętokradzką”?
    Istotę pokuty dobrze określiła „Miriam” # 29.
    „Będąc tak blisko Boga,Jego światła, widzi się najmniejszy pyłek (grzech) w tym Jego świetle. Na zasadzie kontrastu. …”
    Polecam artykuł O.Karola Meissnera OSB – „Sakrament pokuty a cnota i praktyka pokuty”.

    #31 Mirosława
  32. Miriam przytoczyła przykład św. Teresy, która uważała się za największą grzesznicę.
    Kiedyś miałam z tym wielki problem.
    Nie czuję się lepsza od nikogo, ale jakoś przez gardło nie mogło mi przejść, że jestem największą grzesznicą. Jak to jest? Coś mi tu nie pasowało. Więc stwierdziłam, że widocznie daleko mi jeszcze do świętości, bo właśnie święci się za takich uważali.
    Jednak nadal to zagadnienie mnie dręczyło.
    Jak to jest?
    Przecież nie może być kilku, kilkadziesiąt, kilkaset naj…
    Naj… jest zawsze jeden.
    Pomyślałam- widocznie źle rozumiem wypowiedzi świętych. Oni na pewno nie rozumowali w kategoriach porównawczych – taki ranking grzeszników.
    I zrozumiałam, że to chodzi o relację do Boga. Zrozumiałam chyba tak bardziej intuicyjnie niż rozumowo. Trudno to ubrać w słowa.
    Im więcej od Boga dostaję, im lepiej Go poznaję, im bliżej jestem, tym bardziej odczuwam wielkość mojego sprzeniewierzenia się, mojego grzechu. Tym bardziej czuję się grzesznikiem.
    Ale jednocześnie tym bardziej odczuwam miłość Boga i Jego miłosierdzie, który mi to wszystko przebacza.
    I zrozumiałam, że nie ma większych czy mniejszych grzeszników. Wszyscy jesteśmy po prostu grzesznikami, nad którymi Bóg pochyla się z miłością.

    #32 basa
  33. #31 Mirosława
    Nie wiem czy zgodzisz się ze mną, ale jeśli jesteś związany(a) z korzeniem, którym jest Chrystus, jesteś tym samym drzewem. A może jedno drzewo mieć chore i zdrowe gałęzie? Chyba nie. Jeśli korzeń drzewa jest zdrowy, to i całe drzewo, bo jak jedna gałąź jest chora, to i drzewo też uschnie.
    A jeśli jesteś tym samym drzewem i o sobie mówisz, że jestem grzesznikiem, to i korzeń też jest chory.
    Powiecie, że ja się usprawiedliwiam. Ależ nie. Ciałem służę grzechowi, umysłem – Bogu.
    Ale to, że podlegam ciałem grzechowi, nie oznacza, że jestem takim strasznym grzesznikiem. Ciało podlega zepsuciu grzechem, bo jest na tym świecie, ale nasze umysły powinny być nie na tym świecie – w Bogu. To On nas oczyścił swą Krwią i dzięki Niemu jesteśmy czyści.
    On tez przychodzi do moje świątyni mego ciała. Mieszka w nim Duch Święty. Czy mogę siebie nazywać grzesznikiem skoro we mnie mieszka Bóg?
    Jeśli tak, to i Maryja była grzeszna.

    #33 chani

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php