W czwartą Niedzielę Wielkiego Postu roku B śpiewamy jako responsorium po pierwszym czytaniu wyjętym z 2 Księgi Kronik Psalm 137. Czytanie z Księgi Kronik ukazało powody, dla których Narów Wybrany znalazł się na wygnaniu oraz to, że to wygnanie nie miało być karą definitywną skazującą ten naród na wyniszczenie, lecz karą leczącą skłaniającą do tego, by wygnańcy nawrócili się i mogli skorzystać z dobrodziejstwa powrotu do Ziemi Obiecanej.

Znakiem gotowości wejścia w nawrócenie miało być to, co prorok Jeremiasz nazwał „wywiązaniem się narodu z należnych szabatów”. Znakiem zaś dobrodziejstwa powrotu z wygnania miało być odbudowanie jerozolimskiej świątyni przez perskiego króla Cyrusa, którego Bóg nazywa swoim sługą. Jak długo jednak to się nie stało naród przeżywał swoje uniżenie na wygnaniu i nie mógł śpiewać pieśni syjońskich na cześć Pana:

Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy i płakali
wspominając Syjon.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.

Bo ci, którzy nas uprowadzili,
żądali od nas pieśni.
Nasi gnębiciele żądali pieśni radosnej: „
Zaśpiewajcie nam którąś z pieśni syjońskich”.

Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica.

Niech mi język przyschnie do gardła,
jeśli nie będę o tobie pamiętał,
jeśli nie wyniosę Jeruzalem
ponad wszystką swą radość
(Ps 137,1-6).

 

Gorzkość i ciężar niewoli są szczególnie odczuwalne i boleśnie doskwierają, kiedy przywołuje się na pamięć czas wolności błogosławieństwa życia, jakiego można było wcześniej doznawać. Jest to jednak też pomoc, który pozwala przez wspominanie zachować odniesienie do wcześniej doświadczonych dobrodziejstw i pielęgnować nadzieję, czasem nawet wbrew nadziei (zob. Rz 4,18).

 

1. Świadomość poniżającej sytuacji i konfrontacja z nią

 

Znalezienie się Narodu wybranego na wygnaniu nie było dziełem przypadku. Zapowiadali to wcześniej prorocy, ostrzegali i wzywali do nawrócenia. Jednakże ani przywódcy ludu ani sam lud nie dał posłuchu słowom proroków. Co więcej szydzono z tych, którzy wzywali do nawrócenia.

Kiedy wygnanie stało się faktem, wygnańcom otworzyły się oczy. Trzeba było teraz odnaleźć się w nowej, zaistniałej sytuacji i umieć ją przeżywać wracając do zamysłu Boga.Babilon to w pewnym sensie przeciwieństwo tego wszystkiego, czym miało być i czym było przebywanie w Ziemi Obiecanej w zażyłości z Bogiem. Pamięć o tej zażyłości oraz uznanie prawdy głoszonych przez proroków słów napomnień stawały się siłą i nośnikiem nadziei na przyszły powrót.

Co więcej dawały zdolność stawienia oporu, aby nie dać się wciągnąć w logikę „obowiązującą” w obcej ziemi. Znakiem tego jest wyrażenie „Na topolach tamtej krainy zawiesiliśmy nasze harfy”. Przyjęliśmy więc prawdą o sobie, że nie możemy udawać, jakby nic się nie stało. Została nam zabrana radość życia. Stało się to słusznie i musimy to przecierpieć. Jest czas płaczu i narzekania. Jest to jednak konieczny dla nas czas, byśmy doświadczyli naszej odrębności w ziemi, do której zostaliśmy zesłani. Byśmy właśnie teraz, w obcej ziemi, potrafili na nowo i to w kontekście konfrontacji z przeciwnościami, przeżyć naszą szczególną tożsamość wynikającą z otrzymanego wybrania.

 

2. Uzdrawiające przyznanie się i uznanie niemocy

 

Takie spojrzenie na własną sytuację i zachowanie pamięci o własnej tożsamości nie tylko pozwalało przetrwać trudne momenty przeciwności, ale wręcz stanowiło okazję do pogłębionej refleksji nad własną tożsamości.

Można to tak sformułować. Jesteśmy w ziemi wygnania i słusznie doświadczamy przeciwności. Słusznie nawet płaczemy i narzekamy.  Nie jest to jednak nasza właściwa sytuacja. Jest to czas konieczny, ale przejściowy. Jest to czas potrzebny, byśmy docenili fakt naszego wybrania i nie dali się utożsamiać z tym, co jest w ziemi wygnania.

Uznanie słuszności doświadczanej bolesnej sytuacji jest czasem – okazją i szansą do leczącego tę bolesną sytuację zwracania się do Boga. Uznanie własnego błędu oraz własnej niemocy, przy zachowanej świadomości wybrania ze strony Boga, pozwala zwrócić się w sposób bardziej czysty i jednoznaczny do Boga. Uznać Go jako jedynego Boga.

Można powiedzieć w sposób prowokujący: wprowadzenie w doświadczenie bliskości i zażyłości z Panem Bogiem, które nie udało się w Ziemi Obiecanej, może stać się uzdrawiającym faktem w ziemi wygnania. Dopiero stąd, z ziemi wygnania widać właściwie perspektywę daru bliskości Boga, który wzywa do nawrócenia i który stale objawia się jako wierny i zbawiający człowieka. Człowiek zaczyna doceniać rolę, znaczenie i wagę bliskości Boga z pozycji uznania słusznego jej „utracenia”. Bóg jest bliżej nas, gdy uznamy nasze od Niego oddalenia.

 

3. Jeruzalem ponad wszelką radość

 

Odkrycie tych prawd jest możliwe właśnie na wygnaniu, kiedy wybrany nie utraci choćby najmniejszej świadomości swego wybrania i nie przylgnie do „dobrodziejstw” (zawsze pozornych i zwodniczych) obcej ziemi, lecz zachowa w niej swoją tożsamość. Zachowuje i kultywuje w sobie, czasem wprost wbrew temu, co mu jest podpowiadane jako dobro, swoją tożsamość wybrania.

W dalszych słowach Psalmu: „Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską w obcej krainie? Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech uschnie moja prawica” możemy wczuwać nutę żalu i nostalgii. Z drugiej jednak strony także a nawet przede wszystkim przejaw i obwieszczenie godności, której nie jest w stanie zabrać żadne uciemiężenie i przeciwności. Nie jesteśmy ludem „niewoli” (zniewolenia, służenia obcym bożkom) nawet jeśli chwilowo i słusznie jej doświadczamy i nie możemy śpiewać pieśni wolności. Nasze milczenie, świadomość nasze odrębności jest głośnym wołaniem i krzykiem. Jest manifestacją tego, że w naszym życiu chodzi o coś innego, niż bycie w Babilonie.

Prawdziwą radością jest pamięć o Jeruzalem, czyli otrzymanej raz na zawsze obietnicy i przedkładanie tej prawdy i wynoszenie jej ponad wszystką radość. Podobnie też Psalmista mówi w innym Psalmie: „Wlałeś w moje serce więcej radości niż w czasie obfitego plonu pszenicy i młodego wina” (Ps 4,8).

Nie jesteśmy skazania na czas płaczu i narzekania, chociaż takie momenty musimy przeżyć. Są one jakby uwerturą do prawdziwej radości, która płynie z nawrócenia  i pełnego uznania jedynego Pana i Boga naszego.

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

29 komentarzy

  1. Jak można śpiewać na obcej ziemi?
    Pocieszające jest to, że Bóg pamięta o tamtym narodzie.
    Tylko, czy faktycznie ich nawrócenie coś, by dało. Przecież o tym mówili prorocy.
    Więc, to musiało się wypełnić. Tak, więc pewnie i tak, by trafili na wygnanie.
    Czasami człowiek zapomina o Jeruzalem, bo się przyzwyczaja do Babilonii.
    Pozdrawiam

    #1 DorotaWt
  2. „Bóg widzi nas takimi,jakimi będziemy w chwale”
    Poruszyły mnie te słowa wypowiedziane przez Sw.Teresę z Lisieux.

    W myśl tych słów doświadczyłam radości bycia dzieckiem Boga , który widzi wszystko tj. moje smutki , płacze , narzekania , oddalenia, upadki i nawrócenia.
    Wszystko jest w Nim – w Nim jestem , poruszam się , żyję .
    On na mnie czeka w swojej chwale, bo jest wierny swojej obietnicy.
    Tak , prawdziwą radością jest pamięć o Jeruzalem.
    Coraz bardziej się przekonuję , że świat nie jest w stanie dać pełnej radości.

    #2 Tereska
  3. Jest takie powiedzenie „Syty , głodnego nie zrozumie”.
    Trzeba czegoś doświadczyć, by coś zrozumieć lepiej, właściwiej, by docenić dobro chleba, pokoju, prawdy.
    Będąc na wygnaniu, w obcej ziemi, dopiero w dużym procencie docenić można to, co się traci. …
    „Na topolach tamtej krainy
    zawiesiliśmy nasze harfy.”…
    Cywilizacja umożliwia korzystanie z telewizji, radia, komputera tego, co daje możliwość poznawania tego, co dzieje się w świecie.
    Co wrażliwsze osoby nie muszą doświadczać ludzkich tragedii, by mieć świadomość dobrodziejstwa życia w wolnym, zasobnym , niezależnym kraju, ale czy to współcześnie możliwe?
    Wszystko marność na tym świecie w porównaniu z życiem wiecznym – chrześcijanie są w komfortowej sytuacji, bo Ziemia Obiecana dla nas , to „Mieszkanie w Niebie”.
    Tak myślę, że Miłosierdzie Boże ogarnia nie tylko chrześcijan.
    …”Nie jesteśmy skazani na czas płaczu i narzekania, chociaż takie momenty musimy przeżyć. Są one jakby uwerturą do prawdziwej radości, która płynie z nawrócenia i pełnego uznania jedynego Pana i Boga naszego” za Ks.Biskupem
    I tego życzę sobie i każdemu z was

    #3 niezapominajka
  4. Ale mamy Wielki Post, a tu niedziela radości?
    Czy to możliwe w takim okresie?
    Czy jest w ogóle możliwa radość w Panu nawet w okresie wielkopostnym?
    Mnie się zdaje,że stale powinniśmy się radować w Panu i stale powinniśmy (nie tylko w okresach Adwentu i wielkopostnym) baczyć na swoje życie, bo przecież nie wiemy kiedy Pan nasz przyjdzie.
    Może przyjść w chwili kiedy się nie spodziewamy.
    I co wtedy? A spowiedzi nie było.
    Radować się stale w Panu mimo złych dni, które były, są i będą. Bóg je nie usunie (jak chyba niektórym się zdaje), On da moc do przezwyciężenia ich.

    #4 chani
  5. #4 chani,
    na stronie liturgia.pl znalazłam:
    „IV Niedziela Wielkiego Postu nazywana jest niedzielą Laetare. Jej nazwa pochodzi od słów antyfony na wejście:

    Laetare, Ierusalem: et conventum facite,
    omnes qui diligitis eam:
    gaudete cum laetitia, qui in tristitia fuistis:
    ut exsultetis, et satiemini ab uberibus consolationis vestrae.

    (Raduj się, Jerozolimo,
    zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie.
    Cieszcie się, wy, którzy byliście smutni,
    weselcie się i nasycajcie u źródła waszej pociechy.)

    „Raduj się, wesel się Jerozolimo”. To wezwanie do radości wydaje się czymś niezwykłym, jeśli zważymy na fakt, że właśnie jesteśmy na półmetku Wielkiego Postu. A jednak – w tym czasie pokuty słyszymy nawoływanie do tego, by się radować. Kościół odpowiada na to wołanie. Dziś kapłani przyodziewają różowe szaty, porzucają wielkopostny fiolet. Dziś też można ozdabiać ołtarz kwiatami i podczas liturgii używać instrumentów muzycznych.

    Tradycja niedzieli Laetare sięga do początków chrześcijaństwa. Zanim bowiem ustalono 40-dniowy post, czas pokuty rozpoczynał się od poniedziałku po IV niedzieli dzisiejszego Wielkiego Postu. Niedziela Laetare była więc ostatnim dniem radości”
    >>>
    🙂

    #5 julia
  6. I jak w tej niewoli odnajduje się prorok, który wcześniej ostrzegał i wzywał do nawrócenia?
    Co z prorokiem, który uczestniczy z całym ludem w tym zniewoleniu?
    Pytam, bo sam doświadczam skutków „mojego” prorokowania z przed kilkunastu laty.
    Wtedy to napiętnowano mnie na „księdza” i to znamię ciąży na mnie dzisiaj. Mam przewalone i z jednej i z drugiej strony.
    Ci z Kościoła i Ci spoza Kościołem postawili na mnie krzyżyk szukając wspólnej drogi ratunku.
    Radość proroka to trwać mimo wszystko przy „swoim” prorokowaniu aż do wypełnienia się do przejrzenia ludu.
    Pozdrawiam
    janusz

    #6 baran katolicki
  7. Ad #6 baran katolicki
    Januszu!
    Losy proroka, który w imieniu Boga mówi prawdę, będą zawsze naznaczone przeciwnościami, a nie rzadko doznaniem przemocy i gwałtu a nawet śmierci.
    Jest to wpisane w tę misję i nie należy tego uważać za coś nadzwyczajnego.
    Jeremiasz nie skorzystał z przychylności Nabuchodonozora. Pozostał ze swym ludem w uciemiężeniu, chociaż pisał „pocieszające” przesłanie do tych, którzy poszli w niewolę Nabuchodonozora (zob. Jr 39 – 49).
    Piszę to, Januszu, dla umocnienia i pozdrawiam
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. #4 Wtedy wyspowiadasz się wprost Bogu.
    No i spojrzy Bóg w Twe golutkie serce.
    Zapłacze /???/
    Uzdrowi.

    #8 Ka
  9. Klęska i niewola jeżeli mnie spotyka,to nie dlatego,że Bogu zabrakło sił do obrony.
    Doprowadzają do tego moje grzechy. Pan przez swoje Słowo uzdalnia do tego, że odkrywam sens w tym,co wydaje się być bez sensu.Jeżeli daje jakieś cierpienie to po to, żeby dać jeszcze większą radość. Jeżeli chcę uchodzić za osobę dojrzałą, zdrową, bezproblemową, to wtedy taka wizja jest niezgodna z prawdą o mnie „na górze”.
    „My wszyscy byliśmy skalani,
    a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata.
    My wszyscy opadliśmy zwiedli jak liście,
    a nasze winy poniosły nas jak wicher”. (Iz 64,5)
    Przez niewolę dokonuje się oczyszczenie i powrót do Boga.
    Prorok Jeremiasz formułuje strategię wyplątywania się z uwikłań bałwochwalczych.
    Ludowi Bożemu, którego wierność Bogu w niewoli jest zagrożona, potrzeba ludzi szczególnie gorliwych religijnie, aby ich przykład pobudzał innych do odchodzenia od bożków ku Bogu.
    „Uciekajcie z Babilonu,
    uchodźcie z ziemi chaldejskiej,
    bądźcie jak barany
    na czele stada!” (Jr 50,8)
    Nasza przynależność do Jeruzalem jest szczątkowa i wciąż jeszcze w różny sposób zakorzeniona w bezbożnym Babilonie.
    Dlatego autor Apokalipsy wzywa nas, autentycznych chrześcijan, do wychodzenia z Babilonu (Ap 18,4n) mocą łaski Bożej.

    #9 Mirosława
  10. Ad #7 Bp ZbK.
    Nie wiem, czy zdaje sobie sprawę Ksiądz Biskup z możliwości jaką daje powrót do wcześniejszych wpisów na tym blogu /dla mnie błogosławionym blogu/.
    I tak na hasło wpisane w Google „umocnienie w Panu” wyszło mi właśnie to czego potrzebowałem, by nadal trwać mimo wszystko na przegranej pozycji.
    Trwać na krzyżu i nie uciekać po swojemu. http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=257 Zobaczcie sami.
    Naprawdę warto wracać i szukać w nauczani Księdza Biskupa tego, co nie usłyszeliśmy wcześniej.
    Księże Biskupie dziękuję całym sobą za każde Twoje słowo, które mnie stawia do pionu, to znaczy skutecznie przybija mnie do mojego krzyża.
    Pozdrawiam
    janusz

    #10 baran katolicki
  11. Jak zwykle „nie na temat”
    Komisja teologiczna KUL przestrzega przed praktyką spowiedzi furtkowej czyli łączeniem spowiedzi generalnej z modlitwa o uwolnienie.
    W długim dokumencie neguje także tzw. „grzechy pokoleniowe”
    Czy mogłby sie biskup odnieść do tych sprzecznych informacji.
    Skąd te rozbieżności w nauczaniu /Jak się nie pogubic?

    #11 Zuza
  12. Ad #11 Zuza
    Radzę,
    posłuchaj tych, którzy przestrzegają przed tego rodzaju praktyką.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #12 bp Zbigniew Kiernikowski
  13. Niełatwo mi idzie przeżywać trudne chwile w duchu radości Ziemi Obiecanej. Jak mantra powraca myśl, że to o co się tak staram, na czym mi zależy ( a są to bliskie każdemu człowiekowi pragnienia) , powinno znaleźć szczęśliwy finał i to jest dopiero okoliczność do świętowania, do radości.
    Tymczasem radość chrześcijanina nie wypływa przede wszystkim z polepszania okoliczności życiowych, jest w właściwie od nich niezależna.
    Moja radość to uwalnianie się , po trochu od tego co uważam sam za konieczne w moim życiu, od tego co „powinno” się wokół mnie zdarzyć, uwalnianie się od złudzeń, że zapełnienie takich czy innych codziennych braków ( finansowych, zdrowotnych , ambicjonalnych itp.) na dłuższą metę skutecznie rozwiąże moje problemy.
    Wiem, że sam tego nie zrobię, a więc Bóg pomaga mi poprzez różne , normalnie odbierane jako niesprzyjające zdarzenia.
    Przekonuję się, że jestem pod Jego opieką, że jest ze mną we wszystkich , trudnych jak i przyjemnych chwilach.

    #13 grzegorz
  14. Czekam na wiosnę
    czekam na Wielkanoc
    czekam na …
    mogę w czasie smutnym, „postnym” radować się, bo wiem, że po Wielkim Poście przyjdzie Niedziela Zmartwychwstania
    tak jak po zimie będzie wiosna

    „Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie…”
    mam znajomego. Kiedyś mi powiedział: „Jeśli kiedyś zapomnę o Maryi, wyrzeknę się Jej opieki,…” dziś jest pastorem, czy pełni jakąś „ważną” funkcję – o Maryi mówi: „kobieta jak każda – nic nadzwyczajnego…”
    Smutny dziś dla mnie dzień, zatem czekam na jutrzejszy, będzie – mam nadzieję – radośniejszy.
    „Nie jesteśmy skazani na czas płaczu i narzekania, chociaż takie momenty musimy przeżyć. ”
    Nikt mi nie obiecywał TUTAJ życia łatwego, lekkiego, przyjemnego. Ale Jezus obiecał mi, że MOGĘ wybrać życie „w obfitości” w Domu Ojca.
    a póki co Gospodarzowi Bloga zdrowia życzę.
    Pozdrawiam

    #14 Baba ze Wsi
  15. Nie na temat, ale „Ociec kazali” zapytać:
    otóż
    moi Teściowie zamówili kiedyś coś tam – nie pamiętam co z Instytutu Piotra Skargi, teraz są nękani reklamami Instytuowych produktów i zachęcani do darowizn na ich rzecz
    poszukałam, poczytałam, trochę próbowałam wyjaśnić, ale Dziadek mówi: „napisz do Naszego Biskupa, jaki właściwie stosunek do Instytutu ma Kościół”. Zaznaczam, że zdanie Ks. Biskupa dla ludzi starszych to w zasadzie dogmat. Jak powie: płać to ostatni grosz zaniosą, jak powie nie płać, to nie dadzą ni grosika. Ale tak poważnie: niby katolicki, ale jednak Imprimatur nie ma… Jak to jest?

    #15 Baba ze Wsi
  16. Ad #15 Baba ze Wsi
    Rada (i to jedyna możliwa):
    Nie płacić i zachować wieeelkiii dystans.
    Drogi zbawienia przebiegają inaczej.
    Pozdrawiam całą Rodzinę i Wieś
    Bp ZbK

    #16 bp Zbigniew Kiernikowski
  17. #16
    Księże Biskupie – uuuśmiech.
    Dobrze że jesteś.

    #17 Ka
  18. „Gorzkość i ciężar niewoli są szczególnie odczuwalne i boleśnie doskwierają, kiedy przywołuje się na pamięć czas wolności błogosławieństwa życia, jakiego można było wcześniej doznawać.”
    Wyczytałam na stronie Diecezji, że się Ks. Biskup do Dachau wybiera.
    Proszę o modlitwę w intencji mojego Profesora od j. łacińskiego – byłego więźnia Dachau. „Dziadek” już nie żyje a był to wspaniały Człowiek i Profesor – całym sercem oddany nam – roztrzepanym dzieciakom z biologicznej klasy.
    Carissime, do nas mawiał…
    Niewola go nie złamała, oprawcy robili na Nim doświadczenia, przeżył „piekło”, ale pozostał Człowiekiem.
    Żałuję, że nie mogę Go już zapytać, co mu dało tę siłę, co pozwoliło przetrwać… i po latach uśmiechać się do nas promiennie.

    #18 Baba ze Wsi
  19. #18
    Wiesz „Babo”, co daje siłę?
    DOBRO.
    Nie ile go obok nas, ale ile w nas

    #19 Ka
  20. #15 Baba ze Wsi
    Mnie też takie coś przysyłają i nie płacę. Raz chyba zapłaciłem, to mnie częściej tymi reklamami nękali.
    Ale teraz nie płacę im, to zaprzestali nękania.
    Ale za to co roku mam kalendarz 🙂

    #20 chani
  21. Dziś w radiu usłyszałem, że mogę być jedyną Ewangelią jaką ludzie przeczytają w życiu.
    Pewnie to i prawda, ale żeby tą Ewangelią być, trzeba nią żyć na co dzień i być w Bogu a On w tobie.
    Taki człowiek jest wolny mocą samego Jezusa. Jest światłem, nie ciemnością.
    W Wielkim Poście dużo się mówi o niewoli babilońskiej, asyryjskiej, a dla nas największą niewolą jest grzech, odejście od Boga, wygnanie.
    Dziecko Boże, w którym mieszka Bóg i jest Jego Świątynią, jest wolny, bo sam Jezus go wyzwolił od wszelkiej niewoli.
    Nie może być człowiek wolny w niewoli grzechu.
    Przecież nie zapala się świeczki w ciemności i nie stawia się jej pod łóżkiem?

    #21 chani
  22. #21 chani
    Trudno jest odnieść się do Twego wpisu, bo nie wiem, z którymi słowami się utożsamiasz.
    Czy uważasz siebie za Ewangelię?
    A tam, gdzie nią nie jesteś, dokładasz wszelkich starań żeby nią być?
    Tak myślę, bo mówią że „co na sercu to na języku”.

    #22 Mirosława
  23. Jest dostępna na stronie – Radio PLUS Legnica najnowsza audycja ks.Biskupa – Triduum Paschalne.
    Można też posłuchać Katechez Paschalnych wygłoszonych w diecezji siedleckiej w 2013r klikając na link w zakładce obok – marzec 2013
    i dalej odpowiednio do szukanej treści.

    #23 Mirosława
  24. Ks.Biskupie,
    We fragmencie z J 12,21 proponowanym na zbliżającą się V Ndz.Wielkiego Postu , cytowana jest prośba: „… Panie, chcemy ujrzeć Jezusa”
    Proszę o pomoc w wyjaśnieniu, jaki czasownik jest tu użyty w oryginale i kto tę prośbę wyraża?
    Pozdrawiam

    #24 grzegorz
  25. Ad #24 grzegorz
    Grzegorzu!
    Tekst grecki jest bardzo prosty. Podaję w transkrypcji: kyrie, thelomen ton Iesoun idein [panie, chcemy Jezusa widzieć].
    Pytanie zaś jest postawione przez „niektórych Greków, którzy wstąpili (weszli w górę, tzn. do Jerozolimy), by oddać cześć Bogu w czasie święta”. Chodzi więc o „nie-żydów” (nieobrzezanych), którzy jako tzw. „bojący się Boga”, czyli sympatyzujący z religią żydowską (prozelici?), uczestniczyli w niektórych przejawach święta i mogli gromadzić się na dziedzińcu pogan świątyni jerozolimskiej. W Ewangelii wg św. Jana otwiera się w ten sposób uniwersalistyczna wizja zbawienia.
    W ten sposób Jezus też niejako „daje swoją legitymację” wobec pogan.
    To tyle. Jeśli trzeba coś więcej, to chętnie będę komentował dalej.
    Pozdrawiam – także całą Rodzinę
    Bp ZbK

    #25 bp Zbigniew Kiernikowski
  26. #22 Mirosława
    Czy ja jestem Ewangelią?
    Trudno powiedzieć. I jak to pisał Paweł „Nieszczęsny ja człowiek”. Raz jest dobrze, a raz źle.
    Czasami „wyrzucam” Bogu, żeby oddalił ten kielich ode mnie i zapominam on słowach „…ale nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”.
    Mówią, że przykładem więcej się zdziała niż słowem.
    Nawet w mojej parafii na kazaniu o tym mowa była, że przykład Jezusa jaki On był, pociągał innych.
    Trzeba nam głosić Boga nie ustami (bo ten świat już się tym „przejadł” – świętuje święta, które Kościół ustanowił, ale bez Boga), ale bardziej swoją postawą.
    O Bogu można mówić pięknie, różne rzeczy, kazania, homilię, ale to nic jeśli nie ma się Go w sercu.

    #26 chani
  27. #25 Bp ZbK
    Dziękuję!
    Odpowiedź Jezusa dotyczy nowego miejsca (nowego sposobu) spotkania czy raczej poznania Boga, niż było możliwe do tej pory (perspektywa Krzyża i Zmartwychwstania).
    Zmienia i rozszerza On więc poprzez tę odpowiedź sens pytania.

    #27 grzegorz
  28. #26 chani,

    Modlitwa i czyn – dobrze gdy są jednością!

    #28 niezapominajka
  29. cd.
    Kazania, homilie, rozmowy o Panu Bogu w Trójcy Świętej , są też modlitwą.
    Tak myślę…

    #29 niezapominajka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php