W drugą niedzielę Wielkiego Postu, roku B, śpiewamy podczas liturgii fragmenty Psalmu 116. Jest to jeden z Psalmów wchodzących w skład tzw. Wielkiego Hallelu. Był to zbiór Psalmów (różnie kształtowany w różnych okresach i środowiskach), które stanowiły pochwalną modlitwę (Psalmy mające motyw „Alleluja”) używaną podczas świętowania Paschy lub też innych ważnych świąt Izraela a także stanowiły elementy bogactwa modlitwy każdego Izraelity.

Z całą pewnością możemy powiedzieć, że Jezus w ostatnich godzinach swego życia, wypowiadał ten Psalm i modlił się jego słowami, gdy spożywał z uczniami paschę zanim miał cierpieć. Jakżeż dobitnie wyrażają słowa tego Psalmu jego sytuację wobec męki, która jawiła się jako już coraz to bliższe wydarzenie. Wniknijmy w niektóre momenty tego Psalmu – odnosząc je do sytuacji Jezusa a następnie także do własnej sytuacji każdego z nas.

 

 

Nawet wtedy ufałem, gdy mówiłem:
„Jestem w wielkim ucisku”.
Cenna jest w oczach Pana
śmierć świętych Jego.

O Panie, jestem Twoim sługą,
jam sługa Twój, syn Twej służebnicy.
Ty rozerwałeś moje kajdany,
Tobie złożę ofiarę pochwalną i wezwę imienia Pana.

Wypełnię me śluby dla Pana
przed całym Jego ludem.
W dziedzińcach Pańskiego domu,
pośrodku ciebie, Jeruzalem  (Ps 1161,10.15-19).

 

Oto przed oczyma Jezusa staje wyraźnie jako bliski czas męki. Czas ucisku. Jest to też czas doświadczenia opuszczenia przez bliskich. Wyrażają to mocno słowa, które w liturgii są opuszczone: „Zalękniony wołałem, każdy człowiek jest kłamcą . . .” (w. 11n).

 

1. Doświadczenie ucisku

 

Mamy oto zestawienie: z jednej strony ufność a z drugiej ucisk. Zachowanie ufności pozwala przeżyć ucisk i udręczenie. Można nawet powiedzieć, że wspomniany ucisk i udręczenie stanowią poniekąd potrzebny kontekst do tego, by ufność i zaufanie wobec Boga mogły okazać się prawdziwe i rzeczywiście przezwyciężające skutki owego ucisku.

Niewątpliwie każdemu z nas przyszyło nie jeden raz znaleźć się w ucisku. Zapewne też z różnym nastawieniem i w różnym duchu przeżywaliśmy tę konkretną i bolesną sytuację. Być może zwracaliśmy się do Pana, a być może nie czyniliśmy tego,  przynajmniej nie czyniliśmy tego wprost. Być może kierowaliśmy się do Niego ze słowami i myślami wyrzutu i skargi. Być może też wołaliśmy z ufności, nawet, jeśli wszystko zdawało się być przeciwne.

Abraham był tym, który uwierzył wbrew wszelkiej nadziei (zob. Rz 4,18). Z perspektywy przeżycia swego ucisku i doświadczenia braku oraz swej niemocy, mógł błogosławić Boga, który powołuje do istnienia to, co nie istnieje i ożywia umarłych (zob. Rz 4,17). W dzisiejszą niedzielę czytamy właśnie słowo o tym jego przeżyciu, gdy z sercem ściśniętym prowadził swego syna Izaaka na górę Moria, by złożyć go w ofierze zgodnie z poleceniem Boga. On jednak wierzył, że Bóg, skoro dał mu w jego starości syna Izaaka, o dał mu po to, aby doświadczył dobroci Boga, nawet jeśli dorastanie do doświadczenia tej dobroci będzie przechodziło przez ucisk i wielkie zmaganie.

 

2. Dlaczego właśnie śmierć ?

 

Szukanie odpowiedzi na to pytanie może prowadzić nas po różnych meandrach naszych tłumaczeń i dopatrywania się różnych przyczyn. Ostatecznie jednak odpowiedź tkwi w tym, co mamy zapisane na początku Biblii – w Księdze Rodzaju. Bóg rzekł do Adama. Jeśli spożyjesz owoc z drzewa, niechybnie umrzesz (zob. Rdz 2,17).

Człowiek sięgną po swoje poznanie dobra i zła. Spróbował być, jak Bóg. Otworzyły mu się oczy i zobaczył, że jest nagi, że sobie sam w tej nowej sytuacji nie poradzi. Przestraszył się, ukrył się. Próbował zabezpieczyć się (zob. Rdz 3,5-10). Tak stało się z Adamem i Ewą. Tak dzieje się z każdym z nas, kiedy chcemy żyć poza Bogiem. Poza Jego zamysłem. Kiedy chcemy po swojemu „stworzyć” i ułożyć swoje życie. Każdy swoje bez względu na Boga i drugiego człowieka.

Ten sposób życia prędzej czy później okazuje się jednak niewystarczający. Co więcej jest śmiertelny. Dlatego Bóg konsekwentnie stawia na drodze człowieka śmierć. Wypędzając człowieka z raju postawił cherubów i połyskujące ostrze miecza, by człowiek nie mógł korzystać z drzewa życia i żyć na wieki po swojemu jako swoisty antagonista Boga. (zob. 3,22-24). Takie życie byłoby największą tragedią człowieka. Byłoby życiem na podobieństwo szatana. Odwieczne bycie w przeciwieństwie do Boga, źródła życia. Odwieczne bycie na swoją rękę przy stałym doświadczaniu własnej niewystarczalności i niemocy wyjście poza siebie i poza swój plan. Odwieczne skazanie na bycie dla siebie i przeciwko drugiemu. A przecież każdy szuka i potrzebuje wspólnoty i komunii.

 

3. W Jezusie nowe spojrzenie na śmierć – umożliwienie powrotu do Ojca

 

Jezus wypełnia to, co zapowiadał Psalmista. Możemy próbować przywoływać w świetle tego Psalmu przeżycia Jezusa – myśląc szczególnie o Jego modlitwie w Ogrójcu, o Jego procesie przed sanhedrynem i przyjęciu wyroku z ręki Piłata. Myśląc o zdradzie Judasza i opuszczeniu prze z uczniów. Był to czas ucisku i próby doprowadzony do kresu, do śmierci. Jezus sam to wyraził: smutna jest moja dusza 8moje życie) aż do śmierci (zob. Mk 14,34 i paral.).

Wtedy to w ustach Jezusa i w tym wszystkim, co Go czekało staje się prawdą, to co mówił Psalmista. W Jezusie staje się prawd: Uwierzyłem, miałem ufność w wielkim ucisku – nawet wtedy kiedy wszyscy i wszystko obróciło się przeciwko Mnie. Ja, jako Syn Ojca, wiem (poznałem w ludzkim ciele) o prawdzie, że po grzechu człowieka śmierć jest faktem koniecznym w jego życiu . Co więcej: przeżywam to i przyjmuję, że jest to jedyna droga powrotu do Ojca. Mogę więc wyznać i obwieścić wszystkim moim śmiertelnym braciom, dla których przyszedłem i stałem się człowiekiem przyjąwszy to śmiertelne ciało: cenna jest w oczach Pana, Jedynego Pana wszystkiego i Ojca, Dawcy życia, śmieć tych, którzy do niego się zwracają, pokładają w Nim ufność, chcą być Jego wybranymi i Jego synami. Takie odcienie znaczeniowe zawierają się w użytym w Psalmie określeniu: hasidim, Jego (Boga) hasidim.

To obwieszczenie, ta wiadomość, dobra wiadomość, czyli Ewangelia, zmienia całkowicie perspektywę (sposób widzenia) człowieka. Zmienia jego sposób spoglądania na życie i na śmierć. Zamiast myśleć, że cenne jest tylko życie, może też doświadczać w wyznawać, że cenna jest także śmierć. Cenne jest umieranie dla siebie, by odkrywać dar życia z Boga i od Boga, dawany przez Syna, który umarł i zmartwychwstał. Umarł z powodu naszych grzechów i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia (zob. Rz 4,25).

Nie ma innej drogi do wyjścia z ucisku i wejścia w prawdziwe życie. Dlatego podniosę kielich zbawienia i będę wzywał imienia Pana. Dlatego można Boga błogosławić, jak św. Franciszek, za nieodłączną w tym życiu naszą siostrę śmierć.

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

31 komentarzy

  1. Chcemy być jak Bóg. Decydować o tym co dobre, co złe. Osądzać.
    Przecież nasze sądy opieramy na przykazaniach, na nauce Kościoła, wiemy jak trzeba żyć, a inni…
    Jakże często zamiast podać bliźniemu chleb miłości, rzucamy w niego kamieniem „sprawiedliwości”, kamieniem odrzucenia.
    Taki człowiek nie zobaczy wtedy we mnie przemienionej twarzy Jezusa.

    #1 Feliks
  2. Jaką cenę ma moje umieranie dla siebie?
    Jest bezcenne, bo daje życie żonie, synom, innym.
    Kiedy my umieramy, wy dostajecie życie. To jedyna reguł pokazująca jak bezcenne jest moje umieranie.
    Wiśta wio, łatwo powiedzieć do konia, ale nie do siebie samego.
    Cenna jest w oczach Ojca moja śmierć, bo widzę jak daje radość Piotrowi każda chwila spędzona z nim. Nie tylko on się raduje ale i udziela mi z tej radości siebie samego.
    Mówią, że się starzeję, bo coraz bardziej podoba mi się moja żona.
    Dziwią się, że nie ukrywam się ze swoim krzyżem nawet tu na blogu. Tym, którzy czytają i mnie znają pragnę powiedzieć, że wznoszę me oczy ku górom, skąd przychodzi dla mnie ratunek. Ratunek przychodzi od Pana, który stworzył niebo i ziemię. Stworzył nie tylko dla mnie ale i dla ciebie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #2 baran katolicki
  3. W Kościele holenderskim wyznania rzymskokatolickiego jest praktykowana spowiedź ogólna. Zawsze wszyscy przystępują do komunii św. W kościele nie ma wcale konfesjonału.
    Zapytano mnie dzisiaj, jak to jest.
    Czy nie wszystkich obowiązują te same zasady?
    Zaproponowałam stosowanie się do norm obowiązujących w polskim Kościele. Zaleciłam odbyć dobrą spowiedź przed wyjazdem z Polski. Nie zauważyłam aplauzu.
    Mówił, że był speszony z tego powodu, że czasem sam zostawał w ławce.
    Moje pytanie – jakich wskazówek udzielić?

    #3 Mirosława
  4. Ten wiersz Psalmu mówi naprawdę, że Bóg nie chce śmierci swoich czcicieli, ratuje ich, jego sens zmieniły starożytne tłumaczenia już pod wpływem wiary w zmartwychwstanie. Co można przeczytać w przypisie BT.
    Może jednak ten wcześniejszy sens niesie nadzieję, a na pewno daje do myślenia.
    Człowiek potrzebuje światła i pozytywnych myśli.
    pozdrawiam
    Maryla

    #4 maryla
  5. Przeżyłam długi czas ucisku i autentycznego opuszczenia przez ludzi, olbrzymiej udręki i samotności.Pomocy szukałam u ludzi i doznawałam jeszcze większego ucisku.
    Dopiero cudownie przeżyte rekolekcje spowodowały to, że zaufałam Panu Bogu.
    Teraz kolejne upadki i wyjścia z nich nie są już tak bolesne.
    A doświadczenia z nich wynikające pozwalają poznać bliżej Boga.
    Warto być sługą Pana i doznawać Jego Miłosierdzia.
    A może i po śmierci Zmartwychwstania.

    #5 zosia
  6. „Można nawet powiedzieć, że wspomniany ucisk i udręczenie
    stanowią poniekąd potrzebny kontekst do tego,
    by ufność i zaufanie wobec Boga
    mogły okazać się prawdziwe
    i rzeczywiście przezwyciężające skutki owego ucisku”

    1 marca – Dzień Żołnierzy Niezłomnych.
    Słucham dziś piosenek z płyty „Panny Wyklęte”
    M.in. o Ince – Danucie Siedzikównie…
    Uciskana i udręczona.
    Udzielając pierwszej pomocy przeciwnikowi, przezwyciężyła skutki ucisku.
    Zamordowana w 1946 r., gdy miała niespełna 17 lat.
    1 marca 2015 roku potwierdzono miejsce jej pochówku.

    „Swoich żołnierzy wywołujesz dzisiaj POLSKO!
    Stoją w szeregu, na ich czapkach Orzeł lśni.
    Lalek, Rój, Uskok, Inka i całe Niezłomne Wojsko
    Po Bogu pierwsza, poza Nim przed Tobą nikt”

    Przezywciężyli skutki ucisku, bo Bóg był na pierwszym miejscu…

    #6 julia
  7. „Zalękniony wołałem, każdy człowiek jest kłamcą…” – hmmm…
    to piękne mieć do kogo zwrócić się w chwili czarnej – wygadać się, wypłakać, pośmiać wreszcie. Mija wtedy czarna chwila, czasem, mija.
    Ale jeśli opieramy się na innych ludziach, to zawsze może przyjść moment, kiedy ich zabraknie.
    Od kilku lat witam ciemne chwile z nadzieją.
    Bo kiedyś dotarło do mnie, że rozpacz przychodzi, aby zawierzyć, aby zaufać samemu sobie i tej Sile, co nade mną. Bo na dnie rozpaczy drzemie nowe życie – droga ku światłu.
    Trochę to zbyt poetyckie, ale język dnia powszedniego zbyt ułomny, aby wyrazić…

    #7 margi
  8. Zapowiedź drzewa życia „wody życia” „wiele drzew” Ez 47,7nn., wypełnienie „drzewo życia, rodzące” Ap. 22,2b…

    #8 Leszek
  9. Przemówił do mnie ten fragment mocno:
    „Dlatego Bóg konsekwentnie stawia na drodze człowieka śmierć. Wypędzając człowieka z raju postawił cherubów i połyskujące ostrze miecza, by człowiek nie mógł korzystać z drzewa życia i żyć na wieki po swojemu jako swoisty antagonista Boga. (zob. 3,22-24). TAKIE ŻYCIE BYŁOBY NAJWIĘKSZĄ TRAGEDIĄ CZŁOWIEKA.BYŁOBY ŻYCIEM NA PODOBIEŃSTWO SZATANA. Odwieczne bycie w przeciwieństwie do Boga, źródła życia. Odwieczne bycie na swoją rękę przy stałym doświadczaniu własnej niewystarczalności i niemocy wyjście poza siebie i poza swój plan. Odwieczne skazanie na bycie dla siebie i przeciwko drugiemu. A przecież każdy szuka i potrzebuje wspólnoty i komunii.”

    Śmierć cielesna przyjęta przeze mnie na wzór przyjęcia śmierci przez Syna Bożego ratuje mnie przed śmiercią duchową.Otrzymaliśmy przywilej UMIERANIA.Więc tu jest chyba jakieś sensowne wytłumaczenie paradoksu ludzkiej cielesności-poddanej marności,rozpadającej się w proch i zgniliznę,ale przez odpowiednie PRZEŻYCIE (WYKORZYSTANIE)UMIERANIA dające nam dostęp do ŻYCIA TRYNITARNEGO.

    #9 Leszek Leon
  10. Wrócę do niedzielnego II czytania gdzie Paweł pisze, że Bóg nie oszczędził nawet swojego Syna żeby nas do Siebie przyprowadzić. Jeżeli jestem z Bogiem, o nic na prawdę nie muszę się trwożyć.
    Jezus, który umarł też za mnie i zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i wstawia się za mną.
    O, jakże wielkiego mam Orędownika, więc kogo mam się bać?
    Któż mnie potępi? Człowiek, który umie tylko chlastać językiem?

    #10 chani
  11. A jeśli mowa o Pawle, dziwny z niego był gość. Raz pisał, że ciałem służy grzechowi, raz pisał, że nie powinniśmy grzeszyć, bo chrzest czyni nas ludźmi wolnymi a nie niewolnikami, ale nigdzie nie nazywa siebie grzesznikiem, poza tym nim poznał Jezusa.

    #11 chani
  12. ” A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. (J12,23-25).

    Jakże inna jest koncepcja życia współczesnego świata,jak pisze Luigi Giussani w książce „Śladami chrześcijańskiego doświadczenia”.

    ”Nowoczesna koncepcja życia nigdy nie była tak daleka od Ducha Chrystusa, jak obecnie. Kryterium patrzenia na przyszłość, jakie podsuwa dzisiejsza mentalność, polega jedynie na ustawieniu w centrum zainteresowania własnego pożytku, upodobań czy wygody. Droga wyboru, ukochana osoba, wykonywany zawód, wybór kierunku studiów-wszystko to określane jest w taki sposób, aby kryterium ostatecznym pozostała osobista korzyść jednostki. Jest to tak oczywiste i powszechne przekonanie, że zmiana tego stanu rzeczy wydaje się nawet ludziom o uznanej uczciwości, wyzwaniem dla zdrowego rozsądku lub rodzajem zaślepienia, czy przesadą. Zarzuty te są powtarzane przez wychowawców, którzy uważają się za chrześcijan, przez rodziców jak najszczerzej zatroskanych o wychowanie swych dzieci na dobrych ludzi. Opinie dotyczące spraw prywatnych lub publicznych, rady dotyczące tego, jak lepiej żyć, upomnienia lub zarzuty -wszystko to jest określone przez punkt widzenia pozbawiony szacunku do wszystkiego, pozbawiony troski o Królestwo, pozbawiony Osoby Chrystusa.” Co to wszystko może mi dać? W jaki sposób uzyskać maksymalną korzyść ze wszystkiego?” -to są najbardziej rozpowszechnione kryteria, uznane za przejaw mądrości i zdrowego rozsądku. Mentalność natomiast chrześcijańska odrzuca takie pytania, sprzeciwia się im, upokarza je i eksponuje inne, akurat przeciwne: W jaki sposób mogę ofiarować się wraz z tym, czym jestem, w jaki sposób być przydatnym dla wszystkiego, jak być przydatnym Królestwu, Chrystusowi? Takie są jedyne kryteria wychowawcze osoby ludzkiej, zbawionej przez światło i moc Ducha Chrystusowego” ( Luigi Giussani „Śladami chrześcijańskiego doświadczenia”, s.43).

    Bóg czasem działa w naszym życiu ZASKAKUJĄCO i NIESPODZIEWANIE, nie pytając nas o ZGODĘ.

    ” Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego PRZYMUSILI, żeby niósł krzyż Jego.”(Mt 27,32)

    „I PRZYMUSILI niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, KTÓRY WRACAJĄC Z POLA WŁAŚNIE PRZECHODZIŁ, żeby niósł krzyż Jego.(Łk15,21 )

    ” Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, I WŁOŻYLI NA NIEGO KRZYŻ , aby go niósł za Jezusem.”(ŁK 23, 26)

    #12 Leszek Leon
  13. Przeczytałam, że bp Ryś na sympozjum Ruchu Światło-Życie diecezji płockiej
    „przestrzegał, by nie głosić kerygmatu tam,
    gdzie nie ma pytań i wątpliwości.
    – Gdy jest pytanie, warto udzielać odpowiedzi.
    Za każdym razem jak Piotr głosi kerygmat,
    odpowiada na to, co się dzieje”

    I zastanawim się, czy to znaczy, że nie ma sensu głosić kerygmatu
    wśród przekonanych o swojej samowystarczalności?
    Wśród żyjących w stagnacji, w błogostanie?

    Ale czy tacy naprawdę są?
    Bo może tylko udają.

    #13 julia
  14. …”Cenne jest umieranie dla siebie, by odkrywać dar życia z Boga i od Boga, dawany przez Syna, który umarł i zmartwychwstał. Umarł z powodu naszych grzechów i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia (zob. Rz 4,25).”…
    Niesamowitą radość daje dla mnie to usprawiedliwienie. Wyjście ze śmierci do życia.
    Jak by nie kalkulował, ze śmierci dla wierzącego w Boga, Ewangelię, jest wyjście ku zmartwychwstaniu. Z każdego grzechu / śmierci/ jest nadzieja zmartwychwstania, z każdego ucisku, niesprawiedliwości, jest nadzieja zmartwychwstania i z każdej śmierci cielesnej, jest nadzieja zmartwychwstania. Ta nadzieja = Prawda, zmartwychwstanie w takim wymiarze, jak to zaplanował dla nas -ludzi, Pan Bóg.
    Nie boję się śmierci jakkolwiek pojmowanej, boję się jednak cierpienia, to jest dla mnie najtrudniejsze- z pomocą dla mnie idzie Księga Hioba, że jednak można przetrwać nie buntując się przeciw Bogu i Jego woli ,tak często w cierpieniu nie rozumianej…

    #14 niezapominajka
  15. cd.
    Z pomocą „idzie” Pismo Święte, gdzie jest zawarta Wielka Mądrość Boża i niesamowita nadzieja dla
    k a ż d e g o człowieka. To Pan Bóg w Trójcy Jedyny, mnie ratuje przed każda śmiercią…

    #15 niezapominajka
  16. #8 Leszek
    Zobacz też Ap 22,…14…

    „Zaufałem, zaufałem Panu , a On nade mną się pochylił i wysłuchał mego krzyku, z dołu śmierci , mnie wydobył”…
    Kto szuka Prawdy nie zbłądzi.
    pozdrawiam

    #16 niezapominajka
  17. ad #10
    prostuję zdanie „nie boje się śmierci jakkolwiek pojmowanej”
    Należy się bać śmierci – wykluczenia z grona zbawionych. Należy się bać śmierci będąc na usługach szatana.

    #17 niezapominajka
  18. # 10 ,11 chani
    „Któż mnie potępi? Człowiek,który umie tylko chlastać językiem?” – porównaj z 2Kor 11,18.21b-30

    1Tm 1,12-17
    „Dzięki składam Temu,który mnie przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi,naszemu Panu,że uznał mnie za godnego wiary,skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością, w niewierze. A nad miarę obfitą okazała się łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie.
    Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy. Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to,by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego.
    A Królowi wieków nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, Bogu samemu – cześć i chwała na wieki wieków! Amen.”

    #18 Mirosława
  19. # 11 chani
    Zapamiętałam słowa o.Stanisława Jarosza.
    Nie rozrywaj szat z tego powodu , że coś w Piśmie Świętym „nie zgadza się”.
    Pismo Święte nie jest napisane po to, żeby się „zgadzało”.
    Ono jest napisane tylko i wyłącznie dla naszego pouczenia.

    Rozumiem to np. tak.„Feliks” w swoim wpisie na tej stronie #1 opisuje postawę faryzeusza. Ale jednocześnie na stronie parafii, jako myśl dnia w 2 Ndz.Wlk Postu była zamieszczona treść całkowicie przeciwstawna.
    Nie pamiętam dosłownie, ale chodziło o odpowiedź na pytanie, jak ja zachowuję się, gdy ktoś zwraca mi uwagę, poucza?.
    Pozdrawiam.

    #19 Mirosława
  20. „Nawet wtedy ufałem, gdy mówiłem:
    „Jestem w wielkim ucisku”.”
    Jak „jestem w ucisku” to nie zawsze pamiętam o ufności Bogu. Jak „wychodzę na prostą” to nie zawsze pamiętam o podziękowaniu …
    TERAZ jestem spokojna, bo wieczór ( noc ) cisza, mam chwilę dla siebie… TERAZ ufam, że jutro też będzie radosnym oczekiwaniem na…
    no właśnie na co? na kolejny dzień/tydzień/miesiąc… na śmierć??? „Zamiast myśleć, że cenne jest tylko życie, może też doświadczać w wyznawać, że cenna jest także śmierć.”
    Dziękuję za obecność Ks. Biskupa w moim życiu. Cieszę się, że „ucisk” codzienności łagodzą e-rozmowy…

    Szukałam na blogu słów o Drodze Krzyżowej i Gorzkich Żalach… Chętnie coś poczytam…
    Z dzieciństwa wspominam te nabożeństwa jak takie drogowskazy pokazujące kierunek. Chętnie w nich uczestniczyłam. Coś mi dawały… Ubogacały.

    Byłam w zeszłym tygodniu (z córcią na nabożeństwie Drogi Krzyżowej – niesmak okropny mam do dziś…
    Co niedzielę uczestniczę w Gorzkich Żalach… dobrze, że mi „słoń na ucho…”

    #20 Baba ze Wsi
  21. #20,Baba ze wsi
    dzisiejsza Droga Krzyżowa w niektórych parafiach to po prostu żenada. Niektórzy tak odprawiają, jakby ktoś ich gonił.
    A gdzie refleksja.
    Nie ma, bo biegają od stacyjki do stacyjki.
    Na szczęście nie u wszystkich tak jest. Są kapłani, którzy nie robią tego na ”odwal”.
    I Bogu dziękować, że tacy są.
    Pozdrawiam

    #21 DorotaWt
  22. # Dorota – piszesz „są kapłani…” = tam, gdzie byłam zabrakło Kapłana. Pani Katechetka (którą bardzo lubię i szanuję) „odprawiała” czy może raczej – prowadziła. A parafia ma ks. Proboszcza i 2 młodych wikarych…
    … z wieści wiejsko-sielskich: wiosna nie odpuszcza, zaczynam przygotowania do Świąt, zarówno te mniej ważne – okna, firany itp, jak i te „duchowe” które napełniają prawdziwą radością…
    Śmierć – owszem, ale śmierć dająca nowe życie. Śmierć – wzdrygam się i nie chcę, ale też coraz dokładniej, pełniej widzę, że nie mam wyjścia, że tak muszę: CIACH! nie ma mnie starej, zaczynam NOWA.
    p.s. a to CIACH! to zacznę od ucięcia mojego biadolenia… inni mają gorzej. Ja powinnam być szczęśliwa, bo … powodów milion…

    #22 Baba ze Wsi
  23. Bóg przez Mojżesza dał Izraelitom 10 Przykazań. Te Przykazania to wskazówka jak postępować by wejść do Ziemi Obiecanej. Ale to nie tylko wskazówka, bo jak pisze św. Paweł „A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy. [Rz 10,4].
    Jeśli wierzę w Chrystusa, ufam Mu z całego serca, jestem przez Niego usprawiedliwiony i staje się Świątynią Boga. Mimo, że jestem głupi, staje się mądry u Boga, bo w Nim jestem, a On we mnie.
    Jeśli jestem z Nim, to On wypędza ze mnie wszystkie złe rzeczy, moje małe handle z Bogiem.
    I nie muszę przed Nim udawać, bo On wie kim jestem. Zna mnie całego.
    Nie oszukam Go mówiąc, że „wierzę”.
    Może oszukać tylko człowieka tak jak w przypadku Przysięgi Małżeńskiej. Mogę sobie i drugiej osobie wmawiać, że się nie opuścimy aż do śmierci.
    Mogę, wszystko mogę.
    Ale czy jednak zbytnio nie oszukuje siebie?
    P.S.: Pisze ten post dopiero teraz, bo mi się komputer zepsuł i oddałem do naprawy, a pisze z zastępczego.

    #23 chani
  24. #22
    Może ta katechetka chciała dobrze.
    Jednak czy to nie jest kapłana obowiązkiem odprawić tej drogi krzyżowej jeżeli może.
    Dobrze, że ją lubisz i szanujesz. Bo niektórym katechetom w głowie się poprzestawiało.

    #24 DorotaWt
  25. #21 DorotaWt
    No cóż. Każdy ma na wszystko czas, tylko nie na siebie.

    #25 chani
  26. #19 Mirosława
    Ja to wiem. Taka tylko myśl mi wpadła do głowy.
    Sam po sobie wiem, że raz jest dobrze a raz źle.
    I jak to się mówi: „Raz na wozie, raz pod wozem”.

    #26 chani
  27. # niezapominajka.
    Jak to z dołu śmierci mnie wydobył?
    Według mnie śmierć jest całkowitym unicestwieniem „starego człowieka”/grzesznika/ we mnie.
    Taka śmierć jest rzeczywiście bezcenna w oczach Boga. Jest paschalna.
    Wiem, że wiara Kościoła mówi o nieśmiertelności duszy a śmierć pojmowana jest jako rozłączenie duszy od ciała.
    Czy dusza rzeczywiście nie umiera w grzeszniku?
    Zmartwychwstanie to nowe narodzenie/nowe stworzenie/ dla każdego z nas.
    Tak ja to widzę.
    Pozdrawiam
    janusz

    #27 baran katolicki
  28. #27 baran katolicki
    Kościół uczy o nieśmiertelności duszy, ale ja mam wątpliwość po tekście Ewangelii gdzie Jezus mówi:
    „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10.28).
    Ten drugi człon wypowiedzi mnie się trochę nie zgadza z terminem „nieśmiertelności duszy”.

    #28 chani
  29. #27
    Januszu,
    „…z dołu śmierci mnie wydobył” dalej jest tak …”z błotnistego grzęzawiska”…
    Kiedy człowiek żyje w wielkiej grzeszności i jest powodem zgorszenia dla „maluczkich” to można powiedzieć , że jest w uścisku śmierci, że jest w błotnistym grzęzawisku. Jedynie Boża Łaska przyjęta z pokorą i wsparcie się o Syna Bożego- wiara w Jego Miłosierdzie , wydobywa z
    „dołu śmierci, z błotnistego grzęzawiska”
    W swoim życiu doświadczyłam czegoś podobnego…
    pozdrawiam

    #29 niezapominajka
  30. #28 chani
    Tak rozumiem zatracenie duszy, która jest na służbie u szatana: wtedy jest potępiony człowiek a jego dusza nieśmiertelna będzie doznawała wieczystych mąk. Jedynie Boże Miłosierdzie do którego dusza zwróci się o łaskę , może wybawić ją z piekielnego zatracenia.
    pozdrawiam

    #30 niezapominajka
  31. #28
    Krzysiu, przeczytaj ten ostatni człon wielokrotnie. DUŻO.
    I pomyśl.
    Zrozumiesz.

    #31 Ka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php