W szóstą niedzielę roku B śpiewamy fragmenty Psalmu 32. Ten psalm jest zatytułowany jako „maszkil” dany przez Dawida. Taki tytuł noszą niektóre Psalmy (zob. np. 52, 53, 54 55). Jest to rodzaj literacki. Określenie „maszkil” to pouczenie, swoista instrukcja życiowa pełna zadumy i refleksji. Może być rozumiane jako pouczenie dawane przez mistrza swemu uczniowi. Jest to przekazywanie własnego doświadczenia tym, którzy go potrzebują.

Taką szczególną dziedziną, w której człowiek potrzebuje pomocy, jest poznanie samego siebie w obliczu swoich błędów. Trudno jest bowiem z jednej strony przyznawać się do błędów i wyznawać je, a z drugiej znaleźć właściwy do nich stosunek tak, aby one stały się okazją do tego, by głębiej poznając siebie wejść w pełniejsze relacje z bliźnimi i z Bogiem.

Mamy więc przed sobą Psalm, który jest skierowany do człowieka grzesznika, by skorzystał z faktu swej grzeszności odkrywając siebie przed Bogiem przez wyznanie własnej winy. Jest to obwieszczenie dobrej nowiny dla człowieka grzesznika. Jest to obwieszczenie wiadomości, która pomoże właściwie odnaleźć się we własnym życiu.

 

Szczęśliwy człowiek, któremu odpuszczona została nieprawość,
a jego grzech zapomniany.
Szczęśliwy ten, któremu Pan nie poczytuje winy,
a w jego duszy nie kryje się podstęp.

Grzech wyznałem Tobie i nie ukryłem mej winy.
Rzekłem: „Wyznaję mą nieprawość Panu”,
a Ty darowałeś niegodziwość mego grzechu.
Cieszcie się i weselcie w Panu, sprawiedliwi,
radośnie śpiewajcie wszyscy prawego serca
(Ps 32,1-2.5.11).

 

Określenie: Szczęśliwy (człowiek) wskazuje na otwartą perspektywę życia („aszre” – kroczenie do przodu). Grzech okazał się złudną i zwodniczą perspektywą. Zamknął drogę życia. Nie zawsze jest to najbliższym i bezpośrednim doświadczeniem, ale prędzej czy później takim się okazuje. Spróbujmy wniknąć głębiej w te tajemnice.

 

1. Odpuszczenie nieprawości – zabranie „bezbożności”

 

Pierwsze określenie powodu szczęśliwości człowieka jest wyrażone przez obraz uniesienia (zabrania od niego) tego czym jest „pesa”. Tym określeniem wskazuje się na przestępstwa, w których wyraża się bunt i sprzeciw. Może odnosić się do różnych relacji międzyludzkich. Może to być bunt w ramach układu rodzinnego, w ramach układu społecznego itp.

W odniesieniu do Pana Boga jest to grzech, który jest swoistym (świadomym) buntem pojmowany w szczególności w kontekście przymierza. Jest to nieprawość, która odrzuca prawa prawodawcy – Boga Przymierza. Jest to więc grzech o szczególnym ciężarze gatunkowym, który wyraża w dosadny sposób niewłaściwą relację człowieka do Boga. Nie jest to grzech – jak byśmy powiedzieli ‑ ze słabości czy z ułomności, lecz grzech „systemowy”, w którym człowiek wyraża to, że nie akceptuje Boga jako Prawodawcę, jako Pana i Dawcę przymierza. Także jako swego Zbawiciela.

W greckim przekładzie tego terminu jest on oddawany często przez „asebeia”, co najlepiej oddaje polskie „bezbożność”. Oczywiście sprawa ma wiele niuansów, które musimy pozostawić.

W rozważanym fragmencie Psalmu chodzi o wyrażenie nowego stanu człowieka, który przez wyznanie swoich win (jak o tym w dalszych częściach Psalmu) dozna zabrania z jego życia tego, czym jest ów grzech-bezbożność. Czyli takie pojmowanie życia, jakby był bez Boga. Jest to zabranie „bezbożnej” logiki (koncepcji) życia. Użyty tutaj czasownik hebrajski wskazuje na „uniesienie”, „zabranie” tego grzechu, tego stanu.

Możemy przywołać słowa, które wypowiada Jan Chrzciciel, gdy wskazuje na Jezusa: Oto Baranek Boże, który unosi (bierze na siebie) grzech świata (J 1,29). Jezus, jako Baranek Boży – będąc Bogiem – wziął na siebie grzech bezbożności, by ta bezbożność została od nas zabrana. To zabieranie nam naszej bezbożności dzieje się na miarę naszej wiary w Jezusa – Baranka Bożego.

 

2. Grzech zapomniany i nie przypisany (policzony)

 

Drugie określenie wyraża przykrycie grzechu. Termin, przez który jest określony ten rodzaj grzechu to „hatach”. Chodzi o czyn, który jest wynikiem pomyłki. Dosłownie nie trafienia do celu. Już kiedyż na ten temat pisaliśmy. Chodzi więc o czyny błędne, grzeszne, ale wynikające z różnych okoliczności i będące skutkiem różnych czynników, a nie wprost odrzucenia zamysłu Boga i Jego woli.

W przeciwieństwie do tego, co było powiedziane wcześniej o „pesa”, a więc grzechu który jest wyrazem buntu i co do którego nie ma innej drogi wyjścia, jak jego „zabranie” czy „zlikwidowanie” tej postawy buntu i skutków, tutaj (czyli w przypadku grzechu niezamierzonego, co nie zdejmuje odpowiedzialności), „likwidacja” tego grzechu może dokonać się przez jego „przykrycie” czyli zapomnienie ze strony Boga. Ten grzech można porównać do czegoś, co nie jest wprost aktywne i co samo z siebie nie musi generować kolejnych błędów. Jest to więc  inaczej, niż w przypadku buntu i celowego działania przeciwko zamysłowi Boga.  .

Trzecie określenie to poczytanie winy (niegodziwości – hbr. „awon”). Szczęśliwy człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy. Innymi słowy, któremu Pan przebacza, czyli z Niegodziwego czyni go godziwym czy godnym. Czyni go swoim. Daruje mu jego niegodziwości i go nie odrzuca. Poczytanie winy lub jej nie poczytanie nie odnosi się do samego faktu zaistnienia grzechu czy przestępstwa, lecz jest wyrazem deklaracji co do jej przypisania komuś. Mógł fakt zaistnieć, ale z pewnych racji i powodów nie zostaje on komuś przypisany i policzony jako obciążający. Szczęśliwy człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy. Mógł być winny, ale zostaje usprawiedliwiony.

Ostatni człon tego zdania wskazuje na szczęśliwego człowieka, w którego duszy (duchu – ruach) podstęp się nie kryje. Czyli nie ma w sercu dwoistości. Tak zazwyczaj przekładamy. I dobrze. Użyty w tym sformułowaniu termin może jednak też wskazywać na to, co jest „luźne”. Można wtedy interpretować, że chodzi o takie wnętrze i o takiego ducha, w którym nie ma miejsca (nie ma luzu, nie ma wolnej przestrzeni) na inne rozwiązania niż te, które właśnie co dopiero zostały wymienione: zabranie postaw (czynów) będących przejawem buntu, przebaczenie (przykrycie, zapomnienie) czynów będących wynikiem słabości i pomyłek, i nie poczytanie winy ze strony Boga. Nie ma innej drogi usprawiedliwienia człowieka. Jest to przylgnięcie do Boga ze strony człowieka. Człowiek, dzięki doznanemu przebaczeniu, odkrywa i uznaje, że najlepiej jest jak najściślej przylgnąć do Boga.

 

3. Jak wejść w to usprawiedliwienie?

 

Psalmista sam daje odpowiedź. I jest to odpowiedź uniwersalna. Zawsze aktualna. Przywracająca nowość życia. Mówi więc Psalmista: Grzech (hatach) wyznałem Tobie i nie ukryłem mej winy (awon). Rzekłem: „Wyznaję mą nieprawość (pesa) Panu” a Ty darowałeś (zabrałeś ode mnie) niegodziwość (awon) mego grzechu (hatach). To wyznanie grzechu dokonuje się na różne sposoby. Zazwyczaj my, katolicy, myślimy o spowiedzi. Tak to jest prawda. To wyznanie jednak dokonuje się także w każdej chwili i w każdej sytuacji, kiedy uznajemy się za grzeszników wobec innych i – przynajmniej w jakiejś mierze – pozwalamy się tak traktować.  Taką drogę otworzył przed nami nasz Pan.  On pozwolił potraktować siebie jako grzesznika i otworzył drogę usprawiedliwienia.

W Jezusie Chrystusie – na miarę naszej wiary w Niego i Jego zbawcze dzieło ‑ zostaje nam zabrany ów „buntowniczy” duch. W Nim nie było podstępu i w Jego ranach jest nasze uzdrowienie (zob. Iz 53,5n.9; por 1P 2,22-25). Dzieje się to dzięki Ewangelii, kiedy uznając nasze konkretne czyny grzeszne, korzystamy z okazji, aby w nas przemógł duch Jezusa Chrystusa, duch przebaczenia. Uznajemy siebie za winnych i słusznie wystawianych na wszelkiego rodzaju akcje przeciwne, które zaczynamy pojmować jako okazję do tego, by w nas stawał się obecny duch Jezusa Chrystusa – duch przebaczenia.

Jest to proces leczenia naszego wnętrza. Jest to korzystanie z darmowego usprawiedliwienia. Dzięki temu możemy być oskarżani – słusznie (zasłużenie) lub niesłusznie, ale wiemy, że przez wyznawanie naszych grzechów (nawet tych niezamierzonych) dokonuje się nasze stawanie przy Tym, który wziął na siebie całą naszą „bezbożność” (został uczyniony ze względu na nas Przeklętym – Ga 3,13; por 2Kor 5,21). Nie zostaje nam przypisana wina (niegodziwość), lecz zostajemy usprawiedliwieni.

Znakiem tego, że to jest prawdą w życiu każdego z nas jest to, że przyjmujemy – na podobieństwo Tego, który nas usprawiedliwił, skutki grzechów naszych bliźnich, które nas dotykają. Korzystamy wówczas z okazji, by grzech swój własny wyznawać i otrzymywać usprawiedliwienie oraz usprawiedliwiać (stawać się narzędziami usprawiedliwienia).

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

35 komentarzy

  1. Tak właśnie wyznać swą winę tak jak Dawid po grzechu z Batszebą i -można powiedzieć- zleceniu zabójstwa jej męża, a Pan ją zapomni, ale z drugiej strony jakby Pan całkowicie zapomniał grzech Dawidowi, to by dziecko przeżyło, a jednak dziecko umarło mimo, że Dawid leżał przed Arką i pościł.
    I tu mi się nasuwa pytanie w związku też ze Środą Popielcową; Czy rzeczywiście grzech przeciw Duchowi Św. nie będzie nigdy odpuszczony? Jak kiedyś przebywałem na jakimś forum, to tam ludzie sobie tłumaczymy, że jednak będzie odpuszczony jak się do niego przyznamy. Czy jednak nie za bardzo się usprawiedliwiamy?
    Autor Listu do Hebrajczyków pisze tak:
    ” Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie [zeznania] dwóch albo trzech świadków. Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski. Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.”
    Hebrajczyków 10,26-31.

    #1 chani
  2. Dawid tez wolał wpaść w ręce Pana Boga jak człowieka, …. wiedział kto przebacza i jest miłosierny…..

    #2 j
  3. W rozważanym fragmencie Psalmu chodzi o wyrażenie nowego stanu człowieka, który przez wyznanie swoich win (jak o tym w dalszych częściach Psalmu) dozna zabrania z jego życia tego, czym jest ów grzech-bezbożność. Czyli takie pojmowanie życia, jakby był bez Boga.
    Niektórzy tak żyją, a odnosi się wrażenie, ze lepiej im się wiedzie. Tylko, że na zewnątrz. A co w środku? Pusto, pusto.
    Nie każdy potrafi przyznać się do błędów i jeszcze przed kimś obcym. No teoretycznie mówi się, że spowiadamy się przed Chrystusem, a czy wszyscy w to wierzą? Nie.
    A zresztą, żeby przyznać się błędów, trzeba trafić w konfesjonale na normalnego kapłana. Na takiego, który wie, jaki człowiek jest słaby. Gdzie on sam ma świadomość swoich grzechów. A nie na furiata, który się tylko drze, jakby nie wiadomo jaki grzech człowiek popełnił. Taki człowiek nie może mówić: Szczęśliwy człowiek, który odpuszczona została nieprawość.
    Na szczęście spowiedź, to nie miejsce tortur.
    Choć w niektórych przypadkach można odnieść takie wrażenie.
    Pozdrawiam

    #3 DorotaWt
  4. Nie tak dawno tu na blogu pytałem o kondycję ludzkiej natury Nazarejczyka/Jezus Chrystus/.
    Nie bardzo wiem, czy można by nazwać ją „bezbożną”, o której wspomina Ksiądz Biskup tak: „…Oto Baranek Boże, który unosi (bierze na siebie) grzech świata (J 1,29). Jezus, jako Baranek Boży – będąc Bogiem – wziął na siebie grzech bezbożności, by ta bezbożność została od nas zabrana. To zabieranie nam naszej bezbożności dzieje się na miarę naszej wiary w Jezusa – Baranka Bożego”.
    Czy możliwe jest, że każdy z nas ma niejako dwie natury? Ta z którą się rodzi to natura bezbożna/grzeszna/. Ta którą Święty Paweł nazywa jako „stary człowiek” lub „człowiek cielesny”.
    Druga natura to ta, która rodzi się z wiary w Jezusie Chrystusie. To „nowy człowiek”, „człowiek niebieski”.
    Z tego co Ksiądz Biskup pisze, widzę właśnie w sobie tą dwoistość ludzkiej natury. Dwoistość samego siebie. Sam wiele lat borykałem się z tym problemem i różnie to sobie tłumaczyłem.
    Teraz widzę jak Pan mi „przebacza, czyli z Niegodziwego czyni go godziwym czy godnym. Czyni go swoim. Daruje mu jego niegodziwości i go nie odrzuca. Poczytanie winy lub jej nie poczytanie nie odnosi się do samego faktu zaistnienia grzechu czy przestępstwa, lecz jest wyrazem deklaracji co do jej przypisania komuś. Mógł fakt zaistnieć, ale z pewnych racji i powodów nie zostaje on komuś przypisany i policzony jako obciążający. Szczęśliwy człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy. Mógł być winny, ale zostaje usprawiedliwiony”.
    Moja niegodziwość, moja bezbożność, mój „stary człowiek” razem z Chrystusem został przybity do krzyża raz na zawsze, a może nieustannie jest przybijany aż po moją śmierć. Dwie natury we mnie.
    Dobre odkrycie jak dla mnie na dziś. Nie wiem jak to ocenią katoliccy psycholodzy, ale co mi tam ich diagnoza.
    Pozdrawiam
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. Ad #4 baran katolicki
    Januszu!
    Podaję jedną z definicji sprawiedliwości Bożej według nauki św. Pawła. Jest to definicja słownikowa, jaką daje Franciscus Zorell, biblista, jezuita, w swoim słowniku greki Nowego Testamentu (Rzym/ Paryż 1961, wydanie trzecie):
    Secundum doctrinam S. Pauli justitia est donum illud divinum quo homo qui filius irae Dei nascitur, in statum gratiae et adoptionis filiorum Dei translatus ex injusto vere justus et ex inimico amicus Dei fit, ut sit heres secundum spem vitae aeternae.
    Co można na język polski przełożyć następująco:
    „Według doktryny św. Pawła sprawiedliwość Boża jest darem Bożym, dzięki któremu człowiek, który rodzi się jako syn gniewu Bożego, przeniesiony do stanu łaski i adopcji synostwa Bożego, z niesprawiedliwego staje się naprawdę sprawiedliwym, z nieprzyjaciela Boga staje się przyjacielem Boga, aby być dziedzicem stosownie do nadziei życia wiecznego”.
    Jest to bardzo wymowne określenie sprawiedliwości Boga, jaką okazuje grzesznikowi, który Go poznaje dzięki Ewangelii.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #5 bp Zbigniew Kiernikowski
  6. #,1
    Ja uważam, ze taki grzech nie będzie odpuszczony. I to nie jest kwestią, czy Bóg chce, czy nie.
    Tylko, ze człowiek sam zamyka się na Boże Miłosierdzie. Tacy ludzie sami się odcinają. Nie wiem, mi się wydaję, ze to może być związek z tym przebaczeniem. Mogę się mylić. Zresztą te grzechy pokazują, ze człowiek już z Boga nic sobie nie robi. Swoim grzechami się nie przejmuję i wcale nie żałuję bo przecież Bóg jest miłosierny. Więc nie przebaczy?Przebaczy, a ja grzesze dalej. Nie chce wcale siebie zmieniać. Po co?. Bóg wszystko przebacza. I tu tkwi właśnie trwanie w grzechu przeciwko Duchowi świętemu.
    Tak samo z odkładaniem pokuty aż do śmierci. Jak taki grzechy mają być odpuszczone. Jeśli, ktoś nawet w ostatniej chwili odrzuca Boże miłosierdzie, to co Bóg ma zrobić.
    Wydaję mi się, że to jest zamknięcie się zupełnie na Boga.
    Jezus jest miłosierny, ale też sprawiedliwy. Niektórzy o tym zapominają, bo akcentują miłosierdzie. Owszem jest to ważne, ale powinno się mówić o sprawiedliwości.

    O Jezu! Niezgłębione źródło Miłosierdzia, błagam Cię na pamięć o Twoich Ranach, których dojmujący ból doszedł do szpiku kości i wypełnił wszystkie wnętrzności, wyrwij mnie nędznego z grzechu i ukryj mnie w głębi tych Ran przed zagniewanym Obliczem Sprawiedliwości, aż minie Twe oburzenie i słuszny gniew.
    Fragment tej modlitwy pokazuję, ze Jezus jest miłosierny, ale też sprawiedliwy.
    Tak więc, jak zamknięty jest na Boże Miłosierdzie, to już pozostaję sprawiedliwość.
    Mogę się w tym mylić. Najlepiej, niech wyjaśni ci kapłan, który wie, o co chodzi.
    Bo szczerze nie wszyscy wiedzą nawet wśród kapłanów.
    A zresztą prawie znikome jest mówienie o tych grzechach i o cudzych.
    Niektórzy nawet nie wiedzą, że takie grzechy istnieją.
    Pozdrawiam

    #6 DorotaWt
  7. #5 Bp ZbK.
    Przestraszył mnie Ksiądz Biskup z tym synem, który rodzi się z gniewu Bożego. Czuję na sobie ten Boży gniew zawsze wtedy, gdy uciekam na niewłaściwą drogę to znaczy gdy grzeszę. Nie mogę ze wstydu Mu spojrzeć w twarz. Nie widzę Jego oblicza i to jest dla mnie prawdziwy wstrząs od samego środka. Wiem, że Bóg gniewa się inaczej niż człowiek, dlatego nadstawiam mu swój twardy kark, by go ugiął, powalił na kolana.
    W gruncie rzeczy dobrze jest stanąć przed rozgniewanym Bogiem i zobaczyć jak grozi palcem, a potem przebacza.
    Warto uciekać nawet do zagniewanego Ojca ze swoja nieprawością/grzechem/, choćby nawet dotykała Ducha Świętego.
    I jeszcze jedno.
    Bardziej boję się gniewu rozgniewanej żony niż Boga samego.
    Pozdrawiam
    janusz

    #7 baran katolicki
  8. # 1 chani, # 6 DorotaWt
    W związku z waszymi wpisami przypomniałam sobie pierwszy komentarz ks.Biskupa na tym blogu i wpis # 4 Miki. http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=51

    #8 Mirosława
  9. Januszu,
    chcę się tu odnieść do twoich wątpliwości czy jesteśmy chciani czy nie mile widziani we wspólnocie DN. Uważam, że ty i twoja rodzina i moja i nie tylko my , „nadajemy ” się do bycia w tejże wspólnocie. Jest to szansa dla k a ż d e g o grzesznika…
    Niech minn. ten cytat będzie odpowiedzią czy podpowiedzią na twoje wątpliwości.

    …”Znakiem tego, że to jest prawdą w życiu każdego z nas jest to, że przyjmujemy – na podobieństwo Tego, który nas usprawiedliwił, skutki grzechów naszych bliźnich, które nas dotykają. Korzystamy wówczas z okazji, by grzech swój własny wyznawać i otrzymywać usprawiedliwienie oraz usprawiedliwiać (stawać się narzędziami usprawiedliwienia).”/Ks.Bp/
    Życzę dobrych decyzji…
    pozdrawiam

    #9 niezapominajka
  10. Jaki ciężar mają grzechy popełniane nieświadomie?
    Czy większość grzechów popełniamy nieświadomie?
    Doświadczam dostrzegania swoich grzechów, które dawniej popełniałam nie zdając sobie sprawy z tego, że są grzechem np. sądzenie bliżniego, który moim zdaniem postępuje niewłaściwie. Nadal mam wątpliwości czy powinnam zwracać im uwagę…
    Tak niestety postępuję w większości przypadków wobec najbliższych mi osób. Przecież rodzice czy dziadkowie powinni wyczulać dzieci na niewłaściwe postępowanie, przynajmniej podejmować z nimi dyskusje na temat dostrzeganych problemów.

    #10 niezapominajka
  11. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza:
    KKK 1989 Pierwszym dziełem łaski Ducha Świętego jest nawrócenie, które dokonuje usprawiedliwienia zgodnie z zapowiedzią Jezusa na początku Ewangelii: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest Królestwo niebieskie” (Mt 4, 17). Człowiek poruszony przez łaskę zwraca się do Boga i odwraca od grzechu, przyjmując w ten sposób przebaczenie i sprawiedliwość z wysoka. „Usprawiedliwienie… jest nie tylko odpuszczeniem grzechów, lecz także uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka” .
    USPRAWIEDLIWIENIE…..JEST NIE TYLKO ODPUSZCZENIEM GRZECHÓW…. LECZ TAKŻE UŚWIĘCENIEM I ODNOWIENIEM WEWNĘTRZNEGO CZŁOWIEKA

    KKK 1997 Łaska jest uczestniczeniem w życiu Boga; wprowadza nas w wewnętrzne życie Trójcy Świętej. Przez chrzest chrześcijanin uczestniczy w łasce Chrystusa, Głowy swego Ciała. Jako „przybrany syn” chrześcijanin może odtąd nazywać Boga „Ojcem”, w zjednoczeniu z Jedynym Synem. Otrzymuje on życie Ducha który tchnie w niego miłość i buduje Kościół.
    ŁASKA JEST UCZESTNICZENIEM W ŻYCIU BOGA; WPROWADZA NAS W WEWNĘTRZNE ŻYCIE TRÓJCY ŚWIĘTEJ

    KKK 1999 Łaska Chrystusa jest darem darmo danym, przez który Bóg obdarza nas swoim życiem wlanym przez Ducha Świętego do naszej duszy, by ją uleczyć z grzechu i uświęcić. Jest to łaska uświęcająca lub przebóstwiająca, otrzymana na chrzcie. Jest ona w nas źródłem dzieła uświęcenia .
    BÓG OBDARZA NAS SWOIM ŻYCIEM WLANYM PRZEZ DUCHA ŚWIĘTEGO DO NASZEJ DUSZY, BY JĄ ULECZYĆ Z GRZECHU I UŚWIĘCIĆ

    Zbliża się 2017 rok. Pięćsetna rocznica wystąpienia Marcina Lutra i tzw. Reformacji. Dochodzą smutne sygnały, że wydarzenie to – od półwiecza przeinterpretowywane w kierunku pozytywnym –będzie świętowane również w Kościele Katolickim.
    Tradycyjne Nauczanie Kościoła Katolickiego mówi, że USPRAWIEDLIWIENIE jest działaniem Łaski Chrystusowej, ale konieczne jest WSPÓŁDZIAŁANIE z ŁASKĄ, konieczne jest pewne usposobienie człowieka, gdy idzie o jego usprawiedliwienie przed Bogiem.
    Tu właśnie różni się diametralnie nauka katolicka od protestanckiej. Marcin Luter nie radził sobie z tłumionymi przez lęk napięciami seksualnymi i gniewem. Zakonna, augustiańska asceza podsycała tylko lęk przed potępieniem przez Boga. Przegrywał w walce, jaką toczył z swoimi pokusami i pożądliwościami. Miał niespokojne sumienie. Nie odczuwał pokoju wewnętrznego. Anna.A Terruwe, Conrad W.Baars w „Integracji psychicznej” uważają, że cierpiał na nerwicę natręctw.
    Próbował uspokoić swe sumienie. „Wynalazł” dla siebie i dla drugich teorię o ZEWNĘTRZNYM usprawiedliwieniu człowieka przez wiarę.
    Jego asceza i walka duchowa kończyła się klęską. Stwierdził więc, że człowiek skutkiem grzechu pierworodnego jest CAŁKOWICIE skażony. Nic sam z siebie dobrego uczynić nie może. Każdy jego uczynek jest grzechem. Ale Bóg daje mu gotowe już USPRAWIEDLIWIENIE. Człowiek zakłada tę szatę USPRAWIEDLIWIENIA na swoją grzeszną naturę.
    Człowiek nie przestaje być grzesznym, tylko, że jego grzechy nie bywają mu poczytane. SZATA SPRAWIEDLIWOŚCI zasłania grzechy człowieka. Kto wierzy, że Bóg przez zasługi Jezusa Chrystusa uznaje go za sprawiedliwego, ten już jest usprawiedliwiony. Jedynie przez utratę wiary, może to usprawiedliwienie utracić. Jest ono stałe, pewne i u wszystkich ludzi równe. Kto jest usprawiedliwiony, temu asceza ,praktyki pokutne, dobre uczynki nie są potrzebne. Wierzącemu , też grzechy wcale nie szkodzą. Luter mawiał swemu przyjacielowi Melanchtonowi: „Więcej grzesz i silniej wierz, a bądź wesół w Chrystusie. Od Niego grzech nas nie oderwie, choćbyśmy tysiąckroć na dzień popełnili nieczystość lub zabójstwo”.
    Reformacja zadała wielką ranę duchową Kościołowi Katolickiemu i Europie.
    Duch Święty powołał Wielkich Świętych do walki duchowej z tą herezją: Św. Teresę z Avili ,Św. Jana Od Krzyża, Św. Ignacego z Loyoli, Św. Franciszka Salezego.
    Odpowiedzią tych Świętych na kryzys w Kościele była odnowa wewnętrzna, nazywana czasem „duchową kontrreformacją”. Była ona oparta na przekonaniu, iż PAN BÓG MIŁUJE BEZ RESZTY KAŻDĄ POSZCZEGOLNĄ DUSZĘ LUDZKĄ I DLA KAŻDEJ Z OSOBNA PRZELAŁ SWOJĄ NAJDROŻSZĄ KREW I ODDAŁ SWOJE ŻYCIE

    Duchowa córka Św. Teresy z Avili , Św. Teresa z Lisieux pod koniec XIX wieku napisała : „Zrozumiałam, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby PRZYPADKIEM ZABRAKŁO MIŁOŚCI , Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać swojej krwi…”
    „ Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz».”

    #11 Leszek Leon
  12. Baranie katolicki, jak dowiaduję się po wpisach, Januszu, dzięki za to odkrycie swojej rzeczywistości, bo już mi się wydawało, że nie potrzebujesz się nawracać. Nareszcie widzę, że jesteś jak ja, kiedy ktoś wchodzi na moje pole, budzi się we mnie tygrys, bo w gruncie rzeczy ciągle wyłazi ze mnie pycha: mnie się należy, aby inni dobrze mnie traktowali, zawsze mówili o mnie dobrze i najlepiej żeby mieli takie samo zdanie jak ja.
    Mam takie doświadczenie, że kiedy się upokarzam i wyznaję swój grzech we wspólnocie (a uwierz mi, że to jest zaparcie się siebie, narażanie się na wiele upokorzeń), to Chrystus bierze na siebie tę winę, to jest tak jak bym wyznawała ten grzech samemu osobowemu Chrystusowi, On to przemienia, interweniuje, ale muszę się na to odważyć, odpowiedzieć na słowo, które przenika mnie aż do szpiku kości.
    Czasem unikam wspólnoty, bo nie chcę, wstydzę się albo boję się znów mówić o tym co mnie niszczy (czasem to są ciągle powtarzające się grzechy), oczywiście mogę nic nie mówić, ale wiem, że u Niego jest ratunek. Nic nie przychodzi łatwo i od razu. Nawracać się muszę całe życie. Boże! jaki Bóg jest cierpliwy!
    I jeszcze jedno, ci, których najtrudniej mi zaakceptować, na widok których cierpnie mi skóra, bardzo pomagają mi w nawróceniu, sprowadzają mnie do mojej rzeczywistości, poskramiają moją pychę, kiedyś im podziękuję.
    Serdecznie pozdrawiam

    #12 Lipka
  13. „Uznajemy siebie za winnych i słusznie wystawianych na wszelkiego rodzaju akcje przeciwne,
    które zaczynamy pojmować jako okazję do tego,
    by w nas stawał się obecny duch Jezusa Chrystusa – duch przebaczenia”

    Tak się złożyło, że w wyniku pewnych zachowań ludzi poczułam się poniżona.
    Powiedziałam o tym.
    I dodałam:
    „Wiem, że to poniżenie jest mi potrzebne. Choć przykre”
    I usłyszałam od jednego z obecnych:
    „Powiedziała Pani najważniejszą rzecz w moim życiu.
    Teraz wiem, że to, co mnie spotyka – jest mi potrzebne”

    Pozdrawiam 🙂

    #13 julia
  14. #6 DorotaWt, #8 Mirosława
    A jak zakwalifikować ten grzech, który Dawid popełnił? Mimo, że jednak Bóg mu wybaczył, to jednak jakąś karę poniósł – śmierć dziecka.
    Według mnie grzechy przeciwko drugiemu człowiekowi można podciągnąć pod grzechy przeciwko Duchowi Świętemu. Wszyscy bowiem jesteśmy dziełem rąk Bożych, a jeśli jedno naczynie robi krzywdę drugiemu, to jakby się wywyższał i uwłaczał Bogu.
    Tylko Bóg ma prawo osądzać innych, a jeśli my osądzamy innych, to jakbyśmy sądzili Boga.
    Właśnie po to Jezus wydał siebie w ręce innych ludzi żebyśmy zobaczyli co my potrafimy zrobić z Bogiem gdy Go „dorwiemy” w swoje ręce.
    I nie tylko z Bogiem, ale i z drugim człowiekiem.
    I wychodzi na jaw nasza natura, ta prawdziwa a nie udawana.

    #14 chani
  15. #9 niezapominajka.
    Wielu jest powołanych, ale mało wybranych również na DN.
    Tu na pewno nie poszło o jakieś tam sentymentalne lubienie czy nie lubienie, lecz o brak wiary wspólnoty w stosunku do nas.
    Wierz mi, DN nie jest dla wszystkich dobrą propozycją.
    Jedni już po kilku latach łapią, o co chodzi inni zaś potrzebują całego życia.
    Być może powinniśmy tam zostać.
    Jezus Chrystus dobrze wie, jak nas szukać by odnaleźć w Sobie.
    Proszę o modlitwę w tej intencji.
    Pozdrawiam
    janusz

    #15 baran katolicki
  16. #10 niezapominajka.
    Grzeszą tylko ludzie wierzący czyli tacy, którzy maja świadomość popełnianego zła.
    Nie można popełnić grzechu nieświadomie.
    Można wyrządzić zło, ale bez świadomości i wolności w wyborze nie ma grzechu.
    Pozdrawiam
    janusz

    #16 baran katolicki
  17. #14 chani,
    o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu Ksiądz Biskup pisał na tym blogu w 2008 roku.

    „W odpowiedzi na pytanie Mikołaja o grzech przeciwko Duchowi Świętemu
    pozwalam sobie przytoczyć fragmenty kilku moich wypowiedzi z różnych publikacji.
    Proszę wziąć pod uwagę, że są to wypowiedzi wyjęte z różnych kontekstów,
    niemniej uważam, że mogą być one pomocne w rozumieniu tego zagadnienia.
    Krótko ujmując, można powiedzieć, że
    grzech przeciwko Duchowi Świętemu ma miejsce wtedy,
    gdy w człowieku jest dominujące przekonanie,
    że nie potrzebuje przebaczenia grzechów.
    Jedną z podstawowych ról Ducha Świętego jest właśnie przebaczenie.
    Jak przebaczyć komuś, kto uważa, że nie potrzebuje przebaczenia”

    Ciąg dalszy znajdziesz pod adresem:
    http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=51

    Pozdrawiam 🙂

    #17 julia
  18. # 14 chani
    Grzech przeciw Duchowi Świętemu to nie grzech popełniany jednorazowo.To grzech trwałej postawy człowieka,a nie konkretnego uczynku.Jak długo człowiek żyje nawrócenie jest możliwe.Może to być jednak trudne.Kto całe życie ustawiał się przeciwko Bogu,nie może liczyć na to,że w ostatnim momencie zechce zmienić swoją postawę,Chociaż dzięki łasce Bożej,czyjemuś wstawiennictwu,może się to zdarzyć.
    KKK 1864 „Kto by…zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu,nigdy nie otrzyma odpuszczenia,lecz winien jest grzechu wiecznego”.Miłosierdzie Boże nie zna granic,lecz ten,kto świadomie odrzuca przyjęcie ze skruchą miłosierdzia Bożego,odrzuca przebaczenie swoich grzechów i zbawienie darowane przez Ducha Świętego.Taka zatwardziałość może prowadzić do ostatecznego braku pokuty i do wiecznej zguby.

    #18 Mirosława
  19. 1. zabranie postaw (czynów) będących przejawem buntu,
    2. przebaczenie (przykrycie, zapomnienie) czynów będących wynikiem słabości i pomyłek,
    3. nie poczytanie winy ze strony Boga

    Dwa zdania psalmu, a tyle treści…
    Naprawdę Bóg musi kochać grzesznika…
    Który wyznaje swój grzech…

    🙂

    #19 julia
  20. wszystkiego naj w dniu imienin błogosławieństwa Bożego, opieki NMP…. zdrowia

    #20 j
  21. #14,Chani
    Ja bym tego nie kwalifikowała do kategorii grzechy przeciwko Duchowi Św.
    Dla mnie to:
    1. Grzech przeciwko 6 przykazaniu, czyli cudzołóstwo. Nikt Dawidowi nie kazał romansować z Batszebą, skoro ona była z Uriaszem Chetytą.
    2. Zabił człowieka i to świadomie i to jest grzech przeciwko 5 przykazaniu.
    Kazał postawić swojego wiernego sługę, gdzie najbardziej była zacięta walka.Tam chciał, aby Uriasz zginął. I biedak zginął przez fanaberie Króla, który mu zabrał wszystko. Jednak tu część winy ponosi Batszeba. Kto w ogole kazał zdradzać jej męża. Na szczęście tu wkracza prorok Nathan do akcji, gdzie przez bajkę mówi o tym postępie. Dawid chce śmierci dla bohatera tej bajki. Tylko, że na początku nie wie, że to jest jego ’ biografia”.
    Bo to on dostał wszystko a jeszcze zabrał jedyną owieczkę Uriszowi.
    Zastanawiam się tylko, czy faktycznie Dawid poniósł karę. Przecież Bóg dotknął śmiercią to dziecko. Czy tu nie ma do czynienia z grzechem pokoleniowym, gdzie konsekwencje tak naprawdę, ponoszą potomkowie. Szczerze, nie wiem.
    Jeśli chodzi o grzechy przeciwko Duchowi św,:
    1. grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego.
    2. rozpaczać albo wątpić w łaskę Boża.
    3. sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej.
    4. nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej.
    5. mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia.
    6. umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.

    Tak naprawdę, to dotyczy zuchwałych grzeszników, którzy z Boga robią sobie żarty. I chcą, Nim manipulować. Ma, im „zatańczyć w rytm muzyki, jaki oni grają. Z ich strony nie ma nawet myśli, żeby się nawrócić prawdziwie. To hipokryci po prostu, którzy myślą tylko o sobie. Bo co ich interesuje,że jakiś człowiek umarł na krzyżu. To zatwardziali grzesznicy, którzy nie chcą się nawrócić, bo świadczy o ich słabości. Być Panem dla siebie to ich największe motto. A Bóg dla nich to tylko przeszkoda. Ja tak to rozumiem, Wiec Dawida nie brała bym pod uwagę pod tym kątem. On jednak żałował swego czynu. Na pewno do końca życia, zanim się to ciągnęło. Zwłaszcza, kiedy przez to zginęło dziecko. Na szczęście on tu nie stracił zdrowia psychicznego. A, ile jest osób, którzy lądują w szpitalach psychiatrycznych po śmierci dziecka, w szczególności tej nie umyślnej. Sumienie nie da osobie zapomnieć i wyrzuty są. Bo mogło zrobić ,a tamto. I tak naprawdę, tego się nie przetłumaczy, bo żal w sercu pozostaję. Bo, gdybym zachował się, inaczej, gdybym tego nie zrobił. Człowiek rozważa w sercu różne scenariusze sytuacji, aby nie dopuścić do tragedii. Jednak jest już za późno, bo scenariusz wszedł już w życie. A poprawki nic nie pomogą.
    Fakt faktem jest to smutne,że jednak dziecko jego umarło. I to był cios poniżej pasa. No, ale Dawid sam zrozumiał swój błąd. I to nie był zatwardziały grzesznik. Bo przecież mógł, nim zostać. Powiedzieć pościłem, żałowałem, a ty zabrałeś, co najbardziej kochałem. Mógł tak zrobić. Nie zrobił, bo wie,że to była jego wina. Nie kłoci się z Bogiem. Ale bierze na klatę konsekwencję swoich grzechów. I dzielnie znosi to wszystko. A po tym prosi, aby Bóg stworzył w, nim serce czyste.
    Ci, co grzeszą przeciwko Duchowi Św. tego nie zrobią.
    Pozdrawiam

    #21 DorotaWt
  22. … ja dziś nie o Psalmie…

    Radości pochodzącej od Boga życzę, i zdrowia, i sił na e-rozmowy… i Łask potrzebnych – w dniu tym szczególnym. A w prezencie modlitwę niosę…

    #22 Baba ze Wsi
  23. #15,#16
    Januszu, właśnie tu na Drodze doświadczamy trudnej często miłości do braci. Czas/Trójca Święta/ robi swoje … często odkrywamy nie uświadomione do pewnego momentu własne grzechy , również wobec współbraci. Możemy z uwagą odkrywać , co do nas osobiście mówi Słowo Boże. Słuchanie innych braci też nam coś może „odsłonić”.
    Wydaje mi się, że nie doceniłeś DN, jaki to skarb dla wszystkich braci.
    Osobiście długo oczekiwałam okazywanej mi miłości pełnej akceptacji. Mówiłam o tym na konwiwencjach. Początkowo buntowałam się aż nabrałam pokory – niech dzieje się wola Boża.
    Ja mam zachowywać się naturalnie na ile będzie mi dane a traktowanie przez braci , pozostawiam Panu Bogu. Wydaje mi się też, że każdy z braci ma specyficzne znaczenie i pełnioną rolę we wspólnocie. Także i twoja rodzinka.
    Słyszałeś niejednokrotnie jak ważną sprawą jest przyjmowanie upokorzeń, właśnie w pokorze…
    Szkoda, że zabrakło tobie cierpliwości by obserwować rodzącą się do was miłość i akceptację we wspólnocie.
    Spodobało się Panu zbawiać ludzi we wspólnocie.
    Są tu szczególne okazje do autentycznego, na serio , nawracania się, zrywania z grzechem, co staje się dzięki interwencji całej Trójcy Świętej.
    Trzeba pokory czyli stanięcia w prawdzie…
    Baranku, życzę powrotu na DN , tu możesz doświadczyć czegoś wspaniałego, ty i twoja rodzina. Jednak nic na siłę, wolny wybór przede wszystkim , chociaż Kogoś można się kiedyś posłuchać…
    pozdrawiam

    #23 niezapominajka
  24. Księże Biskupie!
    Drogi nasz SOLENIZANCIE!
    Proszę przyjąć od całej naszej rodzinki życzenia
    wszelkiego dobra,jak najwięcej osób zasłuchanych w nauki Twoje, Księże Biskupie, jak najwięcej pokornych tak słuchaczy jak i będących w otoczeniu JE. Dobrego zdrowia również życzymy.
    …”Pa zasiadł[na tronie]nad potopem,
    i zasiada Pan jako Król na wieki.
    Niech Pan da siłę swojemu ludowi,
    niech Pan błogosławi swój lud, darząc go pokojem.”
    Psalm 29(28)

    z serca pozdrawiamy

    #24 niezapominajka
  25. #17 julia, #18 Mirosława, #21 DorotaWt
    Ok. Dzięki wszystkim 🙂
    Czyli podsumowując: Dawid popełnił grzech i to nawet podwójny. Po interwencji Proroka, Dawid się do niego przyznał i Bóg mu wybaczył choć poniósł karę.
    Z tego wynika, że od wieków Bóg łatwo wybacza jeśli tego chcemy, ale zawsze jakaś kara musi być za ten grzech. Jezus przecież też mówi o chłoście wielkiej albo małej dla tego, który zna lub nie Jego wole, a cos złego uczynił.
    I jakoś mi tu nie pasuje ten łotr, który wyznał Jezusa. Jak każdy jakąś karę musi dostać /chłostę/. Przecież ten łotr mimo, że [rzed śmiercią wyznał Jezusa, to popełniał mnóstwo złego. Pewnie kradł, zabijał…
    ———–
    P.S.:Ale sprytnie Prorok podszedł Dawida w sprawie tego grzechu.

    #25 chani
  26. #25 chani,
    w kwestii łotra –
    1. chłostą mogła być śmierć krzyżowa.

    Albo inaczej…
    2. Pan Jezus powiedział „Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,43).
    W Bogu nie ma wczoraj i jutro, jest tylko DZIŚ. Więc DZIŚ nie znaczy „od razu”…

    🙂

    #26 julia
  27. Ad #24 niezapominajka
    Bardzo dziękuję za życzenia i pozdrawiam całą Rodzinę.
    Szczególnie jej Głowę i Latorośla
    Bp ZbK

    #27 bp Zbigniew Kiernikowski
  28. Ad #22 Baba ze Wsi
    Bardzo dziękuję za życzenia o modlitwę.
    Pozdrawiam całą Rodzinę
    Bp ZbK

    #28 bp Zbigniew Kiernikowski
  29. Ad #20 j
    Bardzo dziękuję za życzenia i pozdrawiam
    Bp ZbK

    #29 bp Zbigniew Kiernikowski
  30. Spóźnione,ale …
    Błogosławieństwa nieustannego
    życzę.
    I siły na te trudne sprawy tu.

    #30 Ka
  31. Modlitwę, dobre wspomnienia, szczere zyczenia
    proszę przyjąć z racji Imienin od kapłana z Siedlec

    #31 kapłan
  32. Księże Biskupie,
    Niech Twoje drogi będą rozświetlane Jego Słowem a radość Ewangelii towarzyszy Ci we wszystkich codziennych i biskupich sprawach zwłaszcza w nadchodzących przygotowaniach do Święta Paschy naszego Pana Jezusa Chrystusa.
    Z pozdrowieniami w dniu Twoich Imienin
    Grzegorz z Rodziną i szczególnym uśmiechem od Misi

    #32 grzegorz
  33. #26 julia
    Dzięki 🙂
    Mam jeszcze pytanie, może być do Ciebie:
    Zaczął się Wielki Post i jak czytam Pawła to pisze w jednym z Listów, że ciałem służy prawu grzechu, a w innym Liście Pisze też: „Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia”.
    Czy jednak Paweł nie błądził mówiąc, że sumienie mu nic nie wyrzuca?
    I czy można żyć bez grzechu? Znalazłem ciekawy artykuł w necie ( co parokrotnie tutaj na blogu cytowałem). Czy można żyć w Bogu i nigdy od Niego nie odejść jak Paweł?

    #33 chani
  34. #33 chani,
    ja też Ci dziekuję 🙂

    Chani, o Pawle napiszę, jak sama rozumiem.
    Ale to może być błędne…
    Więc…
    „Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia”
    Ja rozumiem to tak, że
    św. Paweł uważa, że nie popełnia grzechu,
    ale sam rozumie, że nie może być sędzią we własnej sprawie.
    Że może jednak grzeszy…

    Ze mną jest tak, że
    często nie widzę w sobie grzechu.
    Na szczęście są moi bliscy, którzy pokazują mi mój grzech.
    Na szczęście jest Pismo Święte, które pokazuje mi mój grzech.

    Pozdrawiam 🙂

    #34 julia
  35. #33 chani,
    a ks. Adrian Galbas SAC napisał tak:

    Zdarza się, że nasze życie jest pasmem niecnych zachowań,
    karygodnych posunięć, niesprawiedliwych sądów i myśli.
    I nawet jeśli udaje nam się o wszystko ukryć przed wzrokiem naszych bliźnich,
    sumienie jest bystre:
    z dna naszego marnego jestestwa woła:
    „ty jesteś tym człowiekiem”.
    Jak prokurator.
    Woła jednak nie po to, aby nas ostatecznie pognębić i pogrążyć,
    ale by nas uratować.
    Nie dotyczy to tylko zła, które uczyniliśmy,
    ale także dobra, którego NIE uczyniliśmy.
    Jak to pięknie sformułował święty Paweł, mówiąc:
    „sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego,
    ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia.
    Pan jest moim Sędzią” (1 Kor 4,4,).
    Gdy sumienie jest prawe, sam fakt nie popełnienia czynu złego nie wystarczy,
    abyśmy mogli być „w sumieniu spokojni”,
    co przecież uświadamiamy sobie na początku każdej Mszy świętej,
    gdy spowiadamy się z zaniedbania dobra.

    🙂

    #35 julia

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php