Litość Pasterza nad owcami (16. Ndz B 2009)

by bp Zbigniew Kiernikowski

 

W 16 Niedzielę zwykłą roku B czytamy kolejny fragment ewangelii wg św. Marka. Ewangelista przedstawia moment, gdy uczniowie wrócili do Jezusa po uprzednim rozesłaniu ich przez Niego dla głoszenia Ewangelii i wzywania do nawrócenia oraz wyrzucania duchów nieczystych. Opowiedzieli Jezusowi, co zdziałali i czego nauczali. Jezus polecił im wtedy pójście na miejsce pustynne dla odpoczynku. Jednakże to się nie udało. Lud szukał Jezusa I szukał Apostołów. To szukanie Jezusa wynikało z potrzeby tych ludzi. Potrzebowali Jezusa jako uzdrowiciela i jako nauczyciela.  

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum.
Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza.
I zaczął ich nauczać
(Mk 6,34).

 

To, co Jezus czyni, jest objawieniem nowego obrazu Boga. Można powiedzieć, jest nowym obliczem Boga. Jest to w szczególnym kontraście z tym, co człowiek sam z siebie często myśli o Bogu, jako kimś dalekim, a nie rzadko kimś, kto od człowieka głównie czegoś wymaga i oczekuje. Tymczasem w Jezusie objawia się Bóg bliski człowiekowi, współczujący mu i okazujący litość.

1. Grzech wprowadził nieporządek w myślenie i życie człowieka

Po grzechu człowiek przestraszył się Boga i ukrył się przed Nim. Oznaczało to poczucie winy i świadomość oraz poczucie pewnej potrzeby naprawy. Człowiek jednak nie wiedział jak. Najprostszym sposobem było pojmowanie na sposób ludzki. Jednym z wyrazów tego było składanie ofiar i inne formy przebłagania. Było to w kultach pogańskich i w kulcie starotestamentalnym. Bóg to akceptował. Co więcej, w kulcie starotestamentalnym wskazywał tę drogę. Był to wszystko jednak tylko cieniem rzeczy przyszłych. Tą drogą bowiem człowiek nie mógł naprawić owej zwichniętej relacji do Boga. Podobnie było z innymi formami religijności zarówno w pogaństwie jak i w kulcie starotestamentalnym.

Naprawy relacji człowieka do Boga mógł dokonać ostatecznie tylko sam Bóg. Przygotowywał to w szczególności przez swoje słowo. Miało ono w szczególności formę obietnic danych Patriarchom, czy otwierania perspektyw odnowy życia w kontekście doświadczenia nieszczęść wygnania. Ta zapowiedź Bożego dzieła jest bardzo mocno obecna w Psalmach i Księgach pouczenia mądrościowego. To Bóg zapowiadał, że sam dokona tego dzieła naprawy.  Dokona go przez objawienie swoje wierności i przebaczenia. Często pojawia się u Prorocy stwierdzenie (różnie formułowane): Ja to powiedziałem i Ja to wykonam (zob. Ez 36,36; 37,14; por. Jr 23,20; Ps 22,32; Rdz 21,1; Wj 9,5).

 

2. Jezus – Wcielone Słowo Boga naprawia to, co było (i jest) niepoprawne w człowieku

Dokonuje tego przez stopniowe wprowadzanie człowieka w relację z Bogiem na wzór swojej relacji z Bogiem jako Ojcem. Nie składa Mu różnego rodzaju ofiar, by Go przebłagać, lecz sam jest tym, który znając Wolę Ojca, idzie by ją pełnić. Czyni to w posłuszeństwie, które okaże się posłuszeństwem aż do śmierci – i to śmierci na krzyżu. W tę swoją postawę wobec Boga Ojca i w tę swoją relację z Ojcem wprowadza stopniowo swoich uczniów. W ten sposób chce ich doprowadzić do odkrywania zaufania wobec Boga Ojca. Dlatego taż m.in. wysłał ich po dwóch (Mk 6,7n), aby głosili Ewangelię, zwiastowali ludziom pokój i wypędzali duchy nieczyste. Nadto, by szli bez żadnego ludzkiego zabezpieczenia. Było to zadanie nie na ludzkie siły i zamiary. Było to wprowadzenie uczniów w doświadczenie bliskości Boga, który czuwa nad człowiekiem i prowadzi przez różne doświadczenia tak, by człowiek odczuł Jego bliskość.

Dzisiejsza Ewangelia właśnie ujmuje ten moment, kiedy to uczniowie wrócili z wyprawy w to doświadczenie i opowiadali Jezusowi wszystko, co zdziałali i czego nauczali. Jezus troszczy się także o to, by uczniowi na osobności mieli czas wypocząć i dokonać refleksji nad tym, co się wydarzyło. To jednak nie udało się, jak pisze Ewangelista. Widziano, bowiem ich odpływających na drugi brzeg jeziora i zbiegli się tam pieszo, a nawet ich uprzedzili. W tym kontekście objawia się reakcja Jezusa wobec tego tłumu. Zdjęła Go litość nad nimi, byli, bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

 

3. Odkrycie, że to Bóg w Jezusie lituje się nad człowiekiem

Ewangelista nie mówi, o czym wtedy Jezus nauczał. Mówi tylko, że nauczał ich wiele. Możemy przypuszczać, że w tym nauczaniu ukazywał obraz Boga, jako tego, kto ma litość nad losem człowieka. Boga, który nie potrzebuje składania Mu ofiar Z dalszego opisu wynika, że gdy nastał wieczór, Jezus dokonał rozmnożenia chleba. A w nocy objawi się zatrwożonym uczniom na jeziorze krocząc po wodzie.

Te wszystkie aspekty postaw i działania Jezusa a także Jego uczniów nie wzbudzą akceptacji u faryzeuszów i arcykapłanów. Jezus wytknie im ich obłudę i nieprawość. W ich religijności, bowiem zatracili właściwe spojrzenie na człowieka, który jest przedmiotem troski Boga, a uprawiali na różny sposób swój interes religijny.

Odkrycie tego, że w Jezusie Bóg lituje się nad człowiekiem, by go wyprowadzić z jego wewnętrznego zgubienia jest najważniejszym owocem misji Jezusa – powierzonej następnie Jego uczniom. Przyjęcie tego wyprowadzenia z błędu nie jest dla człowieka wcale łatwe do zaakceptowania. Wymaga bowiem uczenia się stawania przed Bogiem i przed drugim człowiekiem w postawie bez pretensji, bez roszczeń, w postawie potrzebującego i przyjmującego taką pomoc, jaką sam Bóg daje w Jezusie. Trzeba wchodzenia w prawdę własnego życia i pokory w akceptacji relacji, jakie się odkrywa we wspólnocie z braćmi i siostrami. Trzeba spoczynku w Panu wszystkiego, co istnieje, co jest i co się dzieje, aby móc przyjąć Jego pouczenie płynące ostatecznie z Jego krzyża.

Daj nam, o Panie, dostęp do takiej mądrości serca.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

39 komentarzy

  1. Jezus polecił uczniom odpocząć. To normalne, wrócili z drogi, zapewne mocno odczuwali trud ostatnich dni, spiekotę dnia … I choć fizycznie ten odpoczynek im się nie udał, ze względu na tłum, który szukał Jezusa, to tak naprawę nauczył ich dużo więcej…
    Odpoczywać to poczynać coś na nowo … to dokonywac refelksji, która prowadzi do zmiany na lepsze… Patrząc na wydarzenia, które wokół nich się rozegrały, naocznie odkryli że „w Jezusie Bóg lituje się nad człowiekiem, by go wyprowadzić z jego wewnętrznego zgubienia”/bp.Zbigniew Kiernikowski/.
    Nic więc się nie zmarnowało, żadna szansa odpoczynku, żadna okazja refleksji…wszystko zostało przemenione na korzyść.
    Tak dzieje się zawsze, gdy człowiek zaufa Bogu. Zaufa, że cokolwiek się dzieje, nawet jeśli pozornie wygląda to źle lub jest złem, to Bóg, jeśli Mu to oddamy i wyrazimy chęć przemiany, zamieni w dobro i pomoże temu owocować.

    #1 morszczuk
  2. Dziękuję Księdzu Biskupowi za tę katechezę. W kontekście zadania nie na ludzkie siły – bardzo mnie dziś dotknęły słowa świętego Pawła (z Godziny Czytań): „Tak, mamy nadzieję w Nim, że nadal będzie nas wybawiał przy współudziale waszych za nas modlitw, aby w ten sposób wielu dzięki składało za dar dla wielu w nas złożony”. Jak łatwo zawłaszczyć sobie dary, które Pan w nas składa dla naszych bliźnich…
    Ten miesiąc jest dla mnie czasem intensywnej pracy. To dla mnie wzruszające, jak Pan Jezus dba o uczniów, żeby odpoczęli nieco. Nie traktuje ich instrumentalnie. Mając rozeznanie woli Bożej można wpaść w taką pułapkę, że sami na siebie będziemy patrzeć przez pryzmat tego, co mamy do wypełnienia, jak gdyby to decydowało o naszej wartości w oczach Boga. Bardzo mnie wzrusza ta troska Pana. „Twoja troskliwość czyni mnie wielkim” (Ps 18, 36)
    p.s. Mam do Księdza Biskupa pytanie. Święty Paweł pisze: „Lecz właśnie w samym sobie znaleźliśmy wyrok śmierci: aby nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrzesza umarłych.” Jak rozumieć to stwierdzenie „w samym sobie znaleźliśmy wyrok śmierci”? Z góry dziękuję za pomoc 🙂

    #2 Fasola
  3. „Odkrycie tego, że w Jezusie Bóg lituje się nad człowiekiem, by go wyprowadzić z jego wewnętrznego zgubienia jest najważniejszym owocem misji Jezusa – powierzonej następnie Jego uczniom.”–> mocno tego doświadczam. Utarł się taki zwrot/stwierdzenie w relacji do Boga: „mam kryzys”, nic w nim zdrożnego. Chcę się natomiast podzielić tym, co dotarło do mojego serca. Zobaczyłam, że drugi człowiek, który okazuje się dla mnie niewygodny, który mnie rani itd nie jest powodem/przyczyna mojego kryzysu, tylko jest mi dany po to, by mnie z kryzysu 'wyprowadzić’. Tak samo rzecz się ma wydarzeniami, które są trudne, niosące cierpienie, jawiące się mi jako przeciwne. te wydarzenia są mi dane po to by mnie z kryzysu 'wyprowadzić’. Po prostu odkryłam, że mój sposób życia, mój sposób egzystencji jest 'kryzysowy’!!! Zobaczyłam, że polega to na tym, że kiedy wstaje rano z łóżka, to stary człowiek, który we mnie mieszka, nie chce pełnić woli Bożej. Zobaczyłam, że pierwsze co po przebudzeniu, mam klękać i wołać o Ducha Św, by kruszył moją zatwardziałość, by łamał moje wizje, projekcie, oczekiwania na dzień który się zaczyna. Zobaczyłam, że mój 'kryzys’ polega na tym, że chce by inni spełniali moja wolę! I w takiej sytuacji, gdy przychodzi mi cierpieć przez drugiego człowieka, wtedy rodzi się przestrzeń, bym wołała szczerym sercem do Boga o łaskę pełnienia Jego woli w tej konkretnej sytuacji, bym wołała o Jego Ducha. Widzę, że ja potrzebuję cierpieć! Wtedy uwalniam się od siebie, od swojego błędnego sposobu radzenia sobie, wtedy potrzeba nawrócenia w tej sytuacji jest autentyczna!!! Wtedy krzyż staje się chwalebny!!! Doświadczenie krzyża chwalebnego jest piękniejsze niżeli wszystkie momenty, w których czułam się akceptowana, potrzebna, otoczona czułością! To jest wychodzenie z kryzysu mojego egoistycznego życia dla siebie, wg swojej woli i swoich oczekiwań. Nienawidzę swojego nadętego pychą starego człowieka!
    Błogosławię Boga za to przemówienie do mojego serca, za szansę od-pocznienia: narodzenia się na nowo! 🙂
    Pokój,
    agnieszka CS
    dobrze przeżytego dnia wszystkim życzę 🙂

    #3 agnieszka CS
  4. Fasola napisałaś -„Jak łatwo zawłaszczyć sobie dary ,które Pan w nas składa dla naszych bliznich…… czy mogłabyś wyjaśnić jak to rozumieć? /przyznam się ,że nigdy nie zastanawiałam się nad tym ,że Pan daje mi dary dla bliżnich a ja je zawłaszczam/ dziękuję

    #4 Tereska
  5. „Trzeba spoczynku w Panu wszystkiego, co istnieje, co jest i co się dzieje, aby móc przyjąć Jego pouczenie płynące ostatecznie z Jego krzyża”

    Dziękuję Ks Biskupowi za te słowa ,które będą dla mnie drogowskazem w podejmowaniu trudnych dla mnie decyzji

    #5 Tereska
  6. To stwierdzenie „mam kryzysa” nie jest tylko utartym sloganem. Bo „mam kryzysa” i jakkolwiek to brzmi, to kryzys ten ogarnia coraz większą część mego życia.
    Poza tym zauważam coś co nazywam „cywilizacją pośpiechu”. Wszędzie za czymś gonimy. Nawet gdy mamy urlop to też wciąż gdzieś się śpieszymy. I w tym pośpiechu powoli zagubiamy siebie. Relacje z ludźmi, przyjaciółmi, bliskimi … z Bogiem. Nie mamy czasu by się zatrzymać. Często nawet kościół traktujemy jak hipermarket, gdzie szybko załatwiamy sprawy i wychodzimy. To nic w nas nie zmienia. Pozostajemy tacy jak byliśmy. Puści, szarzy, szukający zastępczych środków zapełniających nasze wnętrze.
    Kiedy jednak w końcu zaczynamy to zauważać to wpadamy w panikę. Boimy się (boję) zmiany myślenia, tempa, sposobu życia. Pojawia się pragnienie by to zrobić ale za pragnieniem nie idzie czyn… To tylko myśl, która zostaje zagłuszona „pośpiechem”.
    Zgubiłam mojego Pasterza…

    #6 Ines
  7. Teresko #4 🙂
    Pisząc o zawłaszczaniu sobie darów mam na myśli kontekst, z jakiego pochodzą słowa świętego Pawła (1 Kor 1,1-14) Święty Paweł pisze: „Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga.” Dla mnie jest czasem trudne podzielić się jakimś swoim doświadczeniem duchowym – szczególnie takimi doświadczeniami, które objawiają miłosierną miłość Boga, ale mnie stawiają w niekorzystnym świetle, ponieważ ujawniają moje słabości, czy grzechy. „Pan Bóg Mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu, przez słowo krzepiące” (Iz 50,4) Uświadamiam sobie, że dzięki temu, że inni dzielili się doświadczeniami wiary, ja wielokrotnie doświadczałam pokrzepienia.
    Wiarę też można sobie zawłaszczyć – poznać to po tym, że zaczynamy robić wzgląd na osobę: temu damy świadectwo o Bogu, ale tamten na to nie zasługuje; tego lubię więc mu powiem że go Bóg kocha, ale za tamtym nie przepadam niech więc się sam domyśli że Bóg go kocha, etc etc
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #7 Fasola
  8. ….czy Królestwo Boże to Kościół Katolicki?……jeśli tak to biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce mojego pastwiska……janusz franus

    #8 katolicki baran
  9. O mądrość serca innych i ja proszę nieustannie.Niestety część odrzuca.Z powodu strachu?,lęku?Czy tak kariera prostsza?Czasami mam wrażenie że ludzie pomimo pobytów w Kościele,nie dowierzają.A ja wiem że każdy odpowie oddzielnie.I samodzielnie za to tworzył w środku i „wypluwał” /bo przecież wychowany :)/ na zewnątrz.Nie umknie nic.BOGU NIE UMKNIE.

    #9 K.
  10. Dziękuję Ci Fasola za objasnienia .Ja się wciąż od was uczę .Ostatnio zarzucałam sobie ,że zbyt często zabierałam głos podczas pieszej pielgrzymki do Częstochowy dzieląc się różnymi doświadczeniami .Robię to dość spontanicznie a pózniej przeżywam /byż może dlatego ,że stawiam siebie w niekorzystnym świetle? a może chcę się pokazać lepszą niż jestem?
    Ta wymiana myśli utwierdza mnie w tym ,że dając świadectwa trzeba być bardzo pokornym.

    #10 Tereska
  11. Jestem na urlopie, ale ten komentarz przypomniał mi pracę. A szczególnie słowa:”Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza”
    Jestem lekarzem. Nie odmawiam przyjmowania dodatkowych pacjentów poza numerkami. Ale przez to muszę się bardziej sprężać. I jest mi trudno. Mówię sobie wtedy, że skoro Pan Bóg przysłał mi tych pacjentów, to i da siły, żeby ich przyjąć. Ale ostatnio spotkałam się z zarzutem, że idę w ilość a nie w jakość. Zresztą sama się czasami zastanawiam, czy dobrze robię chcąc przyjąć wszystkich, którzy chcą być przyjęci? Przy pewnym poziomie zmęczenia lekarz może nie myśleć tak jasno i być „niebezpieczny”.
    Pan Jezus też był zmęczony, a jednak zlitował się i nauczał…
    Co wy myślicie o tym, jako pacjenci?

    #11 basa
  12. Dobrze że Jezus mówi o odpoczynku!
    Jednak pracodawcy nawet i sam kościół jakoś tego nie słuchają bo pracownicy kościelni nie mają ani urlop~ów ani dni wolnych od pracy należnych w tygodniu!
    Czyżby kościół brał dosłownie słowa swego Pasterza i tylko „apostołom” dawał prawo do odpoczynku?
    Niewolnikom już nie?
    I jeszcze jedno pytanie:
    Po co pasterz pasie swoje owce?
    Czyż nie po to żeby je strzyc i w końcu zjeść?
    A z ich skóry zrobić sobie ciepły kożuszek?
    Pozdrawiam
    Piotr G.

    #12 PIO24
  13. Jezus mówi uczniom by odpoczęli. Poza fizycznym spoczynkiem pokazuje coś więcej. Nieważne jest konkretne miejsce odpoczynku, ważne jest przy kim się odpoczywa!
    Odpczynek z Bogiem, w Bogu… jest tym, co uzdalnia nas do dalejszej wędówki, do znoszenia trudów i przeciwności, do pokonywania siebie i znoszenia /uczenia się miłości/ innych.

    #13 morszczuk
  14. Ad #12 PIO24
    Mogą i winny wypowiedzieć się na ten temat same owce (także pracownicy).
    W rzeczywistości bywa różnie. Po to o tym mówimy, żeby było poprawniej.
    Niemniej jest faktem i to często niedostrzeganym czy czasem wręcz przemilczanym, że wielu pasterzy daje całe swoje życie dla tych, którym przewodniczą. Nie w tym jest rzecz, by to nagłaśniać, lecz by to czynić – nawet nie oglądając się na zapłatę czy uznanie.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #14 bp Zbigniew Kiernikowski
  15. PIO24#12
    Trzeba przyznać,że owce wcale nie są takie łagodne i dają swoim pasterzom wiele wełny i mięsa w postaci różnych trudności, przykrości i kłopotów, dając wiele możliwości do umierania. My świeccy także nie jesteśmy świeci.
    Piotrze, a kto jest niewolnikiem?

    #15 basa
  16. ….również my zwykli ojcowie i mężowie oddajemy swoje życie bez aplauzu…….janusz franus

    #16 katolicki baran
  17. Ad#12 PIO24 .Drogi Przyjacielu jestem pracownikiem koscielnym z ponad 20letnim stażem i co roku mam 21 dni urlopu

    #17 M
  18. #11 basa
    trudna sprawa, bo z tego co wiem nie wszyscy którzy mocno pchają sie do lekarza są naprawdę potrzebujący.Ja jako chory czekający w kolejce chcę się jak najszybciej dostać, ale jako chory w gabinecie chcę aby wypoczęty lekarz z sercem sie mną zajął i poświęcił odpowiednio dużo czasu- są to sprzeczne oczekiwania ( przy założeniu ograniczenia podaży usług medycznych).To tak jak będąc w restauracji chcę otrzymać potrawę szybko , i żeby była naprawdę ugotowana a nie z mikrofali.Tak sie nie da.Nie chcę narzekać na system bo on w dużej mierze te problemy tworzy.Jednak chyba lekarz w tym przypadku musi podjąć decyzję – czas na wypoczynek, mimo narażania sie pacjentom.Smutny jest fakt,że ci sami pacjenci głosują na parlamentarzystów fundujących im tą sytuację.

    #18 Grzegorz
  19. #12 bardzo słuszna uwaga.Owce służą do czegoś innym , poprzez swoją śmierć również.Nie widziałem na własne oczy uboju owiec, ale jest przeciez przysłowie: „idą jak baranki na rzeź”-s p o k o j n i e.Krew baranka na odrzwiach, „uczta Baranka”( śmierć na Krzyżu) to nieprzypadkowe symbole. Owce ( baranki) ufają Pasterzowi aż do śmierci.Jeśli pracodawca uznaje Boga , za wspólnego pasterza jego i pracowników, wtedy da im urlop nie dlatego, że takie mają prawo, tylko dlatego, że ten urlop jest im potrzebny.Jeśli zaś sam siebie uważa za pasterza to żaden kodeks pracy nie przeszkodzi mu wyciskać z ludzi co się da , a jak juz się nie da to wyrzucić z pracy.Pracownik zaś, może ciągnąć fikcyjne zwolnienia prawie rok uzasadniając sobie w duchu, że pracodawca jedynie go „strzyże”.Jednak my chrześcijanie, oczekujemy poniekąt tych trudnych sytuacji a wyrażamy to podczas Eucharystii gdy mówimy:”błogosławieni, którzy zostali wybrani na ucztę Baranka”.Dzięki temu nie boję się być „strzyżonym” bądź wykorzystywanym.Mogę na drugiego patrzeć z troską a nie z nienawiścią.

    #19 Grzegorz
  20. Ad #19 Grzegorz
    Grzegorzu, bardzo słusznie!
    W tym tkwi jeden z istotnych aspektów rozumienia i nieporozumień, kiedy takie powstają.
    Klucza do rozwiązywania (z chrześcijańskiego punktu widzenia) trzeba szukać nie tylko w kodeksie pracy, chociaż ten też jest potrzebny.
    Pozdrawiam!
    Bp ZbK

    #20 bp Zbigniew Kiernikowski
  21. Grzegorzu!
    Dziękuję za odpowiedź.
    Nie można wszystkiego zwalać na system. W POZ-ecie nie ma ograniczeń przyjęć tak, jak w specjalistyce (fundusz wykupi np. 20 porad i tylko tyle specjalista przyjmie). U nas liczba przyjętych pacjentów zależy od zgłaszalności, możliwości czasowych i wydolności lekarza.
    Nie bez znaczenia jest jeszcze jego popularność…
    Wszystko to, co piszesz jest logiczne i rozsądne, ale może być uznane za racjonalizację. Bo Pan Jezus jednak zlitował się i nauczał…
    Gdy mam odmówić, czuję się, jakbym się broniła i nie chciała umierać…
    A lęk przed popełnieniem błędu można traktować, jako brak zaufania do Pana Boga.
    Bo skoro przysłał do mnie tych pacjentów, to da siły i ustrzeże od błędu…

    #21 basa
  22. Ad #19 Grzegorz
    Dlatego pracownicy Kościoła są dla mnie bardziej świadkami i braćmi. Kiedy widzę jak ktoś oddaje życie dla mnie, swój czas, uwagę, troskę, zmęczenie, daje słowo, przyjeżdża na liturgię to wiem, że w nim jest i działa Bóg dla mnie. Myślę o tym, że ten brat jest w jedności z Panem i on jest szczęśliwy. Nie można wypowiedzieć nawet tego, co ja otrzymuję (życie, wiarę).
    Ale istnieją źli pasterze i są jak wilki w owczej skórze, mówił o nich Jezus otwarcie, także któryś prorok. Bóg mówi, że sam będzie się troszczył o te owce, porzucone przez złych pasterzy. Tak, On jest jedynym Pasterzem, najlepszym, jest też Panem złych pasterzy i do Niego należy osąd(ważne, żeby Mu go zostawić). Dla „strzyżonej” owcy potrzebny jest sąd, który oddziela dobro od zła, pozwala potem zaufać Eucharystii i otrzymać życie, czyli moc akceptacji drugiego.

    #22 AnnaK
  23. Ad #11 basa
    Powiem Ci jako pacjentka. Mój lekarz postępuje podobnie. Kiedy byłam ostatnio w przychodni i zauważyłam, że jest dużo ludzi, pani rejestratorka dodała: „tak jest od rana!”. Wtedy rozmawialiśmy czekając w kolejce, że będziemy mówić krótko, żeby nie zabierać czasu i pomóc lekarzowi. Każdy, kto wychodził mówił: „krótko byłem? starałem się.”
    Jakoś tak jest, że ludzie doceniają trafność diagnozy i życzliwość lekarza, a jedno z drugim bardzo się wiąże.
    Pozdrawiam

    #23 AnnaK
  24. Ad „M” Masz 21 dni urlopu a należy Ci się 26 i to już od 10 roku pracy (wliczając szkołę)! Co więc z pozostałymi 5 dniami? Urlop przedawnia się po 3 latach więc śmiało możesz żądać zaległych 15 dni! A czy masz dzień wolny w tygodniu za to że pracujesz w niedzielę? A drogi kolego jeszcze jedno pytanko jaką masz umowę o pracę?
    Pozdrawiam!

    #24 PIO24
  25. Ad#12
    Ekscelencja doskonale wie ze pracownicy w kościele nie za bardzo mogą się wypowiedzieć. Podam przykład organisty z bazyliki w Parczewie przecież ten człowiek niemal na każdym spotkaniu skarżył się Pasterzowi na proboszcza – pracodawcę ze jest źle traktowany i co? Owszem Biskup początkowo słuchał i dawał rady ale potem już zniechęcony mówił daj Pan spokój! W efekcie po kilkudziesięcioletniej pracy sam zrezygnował i odszedł! Nie był organista przeciętnym ale można śmiało rzec że był wybitnym. A czy zna ks. Biskup historie powstania i likwidacji Związku Zawodowego Organistów Solidarność w Lublinie?
    Ta jest bardzo pouczająca i daje pełny obraz możliwości wypowiedzi pracowników w kościele.
    Z mojego kilkunastoletniego doświadczenia wiem że można sobie pogadać na zjazdach nawet się poskarżyć ale zanim się dojedzie do parafii proboszcz już o wszystkim wie. Jednak z tego gadania nic nie wynika przez kilkadziesiąt lat nie ma żadnej poprawy! Tak było zanim Ekscelencja objął Pasterzowanie a i za rządów Ekscelencji też nic się nie zmieniło. Nawet słyszałem żarty że cała reforma liturgii najlepiej Ekscelencji wyszła właśnie na organistach bo księża jakoś nie mieli ochoty słuchać swego Pasterza.

    Zaś co do poświęcenia się samych Pasterzy pomijając osobę Ekscelencji a zwłaszcza ich bezinteresowności to wierni doskonale znają ją z własnego doświadczenia przy ślubach, czy pogrzebach. Swego czasu prowadziłem polemikę na lamach Życia Siedleckiego z ks. Jackiem Szostakiewiczem ówczesnym rzecznikiem prasowym Kurii w Siedlcach.
    A takie poświęcenie jeśli nawet ono jest rzeczywiście i wydaje się być bezinteresowne to do końca takowym nie jest ponieważ każdy gospodarz bezgranicznie poświęca się pracy po to aby owoc tej pracy był obfity i się nie marnował!
    Pozdrawiam w Panu!

    #25 PIO24
  26. Ad#15
    Niewolnikiem jest każdy kto pracuje niezgodnie z normami określonymi przez Kodeks Pracy i inne Prawa Cywilne!
    Sam Chrystus naucza „oddajcie cesarzowi co cesarskie” tym samym zachęca do respektowania prawa ziemskiego.
    Jeśli nawet pracując godzisz się ze strachu przed jej utrata bądź z innych przyczyn na łamanie Prawa Pracy lub innych jesteś niewolnikiem!
    Pozdrawiam nieuczciwych pracodawców!

    #26 PIO24
  27. Ad #23 i #24 PIO24
    Co do podanego przykładu – dobrze byłoby znać fakty nie tylko z jednej strony.
    Na ile i najlepiej na kim wyszła biskupowi siedleckiemu reforma liturgii, nie próbuję tego oceniać. Podobnie też co do sprawy słuchania pasterza ze strony księży.
    Co zaś do Pana kilkunastoletniego doświadczenia to, jeśli Pan jest w stanie coś konkretnego wnieść tak, aby nie była tylko zadowolona jedna strona, to chętnie skorzystam z Pana pomocy i rady. Zależy też mi na tym, by pracownicy kościelni mieli zawarte właściwe umowy. Może Pan będzie w stanie w tej materii coś pomóc? Proszę się osobiście ze mną skontaktować.
    Bp ZbK

    #27 bp Zbigniew Kiernikowski
  28. #25 Grzegorzu!
    „Jeśli nawet pracując godzisz się ze strachu przed jej utrata bądź z innych przyczyn na łamanie Prawa Pracy lub innych jesteś niewolnikiem!”
    W takim razie czyim jestem niewolnikiem?
    Z tego co napisałeś, wynikałoby, że jestem niewolnikiem swojego lęku przed utratą pracy.
    Oczywiście nie popieram łamania prawa pracy.

    #28 basa
  29. Aniu i Piotrze!
    Dziękuję za odpowiedzi.
    Jestem po urlopie, więc znowu „mogę góry przenosić”.

    #29 basa
  30. Ad 24 PIO
    Słyszę już któryś raz o tym, że nasz Biskup jest „specjalistą od liturgii” lub że jest to jego „konik” itp.To niezrozumienie ( nieporozumienie) wynika z moim zdaniem faktu zatrzymywania się na skutkach i niedociekaniu przyczyn. Owszem nasz aktywność religijna wyraża się w słowach, gestach , celebracjach, symbolach itp.Wszystkie te elementy służą jednak do wyrażania jakiejś treści.Zauważony przez Biskupa problem podstawowy to nie są braki w liturgii tylko niezrozumienie treści jaką ta liturgia wyraża.Jeśli ktoś przepycha się w ławkach bo chce zająć swoje ” ulubione miejsce” patrząc ze złością na kogoś kto tam już siedzi, to owszem liturgię zakłóca, ale jest jakaś przyczyna tego zachowania.Jest to niezrozumienie roli w zgromadzeniu liturgicznym.Biskup nie tylko mówi ” nie przepychaj się” ale również tłumaczy dlaczego taka postawa w nas tkwi.Jakie jest jej źródło i wskazuje narzędzia do jej zmiany.Łatwiej jednak jest usłyszeć wypowiedziane (nieraz ze złością) słowa „nie przepychaj się” niż słyszeć niewygodną dla siebie prawdę o przyczynach.Dałem przykład o ławce, ale takie historie występują w wielu elementach celebracji.Braki w liturgii są jedynie obrazem naszych braków wewnętrznych i to jest najważniejsze pole do pracy.Gdy tam będą następowały zmiany, prawidłowość liturgii będzie ustawiała się sama.Katechezy liturgiczne ( wydane również książkowo) to jest właśnie tłumaczenie dlaczego w czasie liturgii tak sie zachowujemy, jaką treść niosą znaki i gesty.Zachęcam Ciebie do zadawania pytania „dlaczego?” i otwartości na odpowiedź.

    #30 Grzegorz
  31. #26
    Czy nie uważacie, że zajmowanie się przez biskupa czy proboszcza sprawami finansowo-investycyjno-dokumentacyjnymi jest bez sensu?
    Zabiera to czas i energię , która mogła by być poświęcona duszpasterzowaniu. Rzadko się zdarza, aby w jednej osobie łączyły się zdolności duszpasterskie i organizacyjno-ekonomiczne.Nie mówiąc już o tym, że przy braku odpowiedniej formacji duszpasterze zamieniaja sie w biznesmenów.

    #31 Grzegorz
  32. Myślę, że byłoby idealnie gdyby proboszczowie i biskupi nie musieli się tym zajmować. Ale to jest nierealne, bo oni są głową diecezji lub parafii i biorą za nie odpowiedzialność. Chcą, czy nie chcą tego.
    Nawet gdyby był jakiś zarządca, to i tak podlegałby biskupowi, czy proboszczowi.
    Odwrotna podległość nie mogłby być dobra.

    #32 basa
  33. #30 i #31,
    Kodeks Prawa Kanonicznego zawiera punkty, w których zaleca się tworzenie rad parafialnych i diecezjalnych do spraw ekonomicznych.
    Kan. 492 – § 1. W każdej diecezji należy ustanowić Radę do spraw ekonomicznych, na czele której stoi biskup lub jego delegat składającą się z trzech przynajmniej wiernych, biegłych w sprawach ekonomicznych, znających dobrze prawo cywilne i odznaczających się prawością. Nominację otrzymują od biskupa.
    KPK 537: W każdej parafii powinna być rada do spraw ekonomicznych, która rządzi się nie tylko przepisami prawa powszechnego lecz także normami wydanymi przez biskupa diecezjalnego. Wierni dobrani zgodnie z tymi normami świadczą proboszczowi pomoc w administrowaniu dobrami parafialnymi.
    A II Polski Synod Plenarny dodaje:
    „Synod przypomina, że Kodeks Prawa Kanonicznego zobowiązuje do tworzenia parafialnych rad ekonomicznych (…)Zaangażowani w radach katolicy świeccy mają przede wszystkim służyć swoją radą i doświadczeniem, unikając przy tym postaw roszczeniowych”(Potrzeby i zadania nowej
    ewangelizacji na przełomie II i III Tysiąclecia Chrześcijaństwa, n. 46)
    „Uczestnictwo świeckich w misji królewskiej daje im możliwość współdziałania ze swymi pasterzami w służbie wspólnoty kościelnej przez pełnienie rozmaitych posług, stosownych do otrzymanych charyzmatów. W Kościele «wierni świeccy mogą współdziałać w wykonywaniu władzy, zgodnie z przepisami prawa». Dotyczy to ich obecności
    … w radach duszpasterskich … współpracy w radach ekonomicznych… (Sól ziemi. Powołanie i posłannictwo świeckich, n. 11).
    „Należy powoływać rady duszpasterskie i ekonomiczne tam, gdzie ich brak, i umacniać istniejące. Świeccy winni być zaznajomieni z zasadami współpracy z duszpasterzami w tych gronach” (Sól ziemi. Powołanie i posłannictwo
    świeckich, n. 41).
    Znalazłam statuty działania takich rad, np na stronie diecezji łomżyńskiej czytamy:
    „Zadania i kompetencje Rady
    Proboszcz zobowiązany jest do wysłuchania opinii Rady w następujących sprawach:
    a) angażowanie stałych i czasowych pracowników parafialnych,
    b) remont obiektów parafialnych,
    c) budowa nowych obiektów i rozbiórka istniejących,
    d) zmiana przeznaczenia budynków,
    e) kupno i sprzedaż gruntów i nieruchomości,
    f) dzierżawa gruntów,
    g) najem budynków parafialnych,
    h) zaciąganie kredytów,
    i) podejmowanie działalności gospodarczej parafii”
    Czemu o tym piszę?
    Grzegorzu – zgadzam się z Tobą, że duszpasterze powinni mieć czas na zajmowanie się naszymi duszami 🙂
    Baso – przepisy pozwalają odciążyć duszpasterzy od pracy innej niż duszpasterska, ale… czy my mamy ochotę ich odciążyć, czy lepiej jest nam tylko wymagać i krytykować.
    Ostatnio miałam okazję obserwować (poza granicami naszego kraju – niestety), z jakim zaangażowaniem włączają się wierni świeccy w różnorodną pracę parafii: liturgiczną, duszpasterską i ekonomiczną. Jest to więc możliwe, ale wymaga pewnego wysiłku i poczucia odpowiedzialności za swoją wspólnotę. Potrzebne jest tu zrozumienie obu stron – wiernych świeckich i duchownych.
    Pozdrawiam 🙂

    #33 julia
  34. Ad #32 julia i inni
    Można też zajrzeć do statutów Rad Parafialnych: Rady Duszpasterskiej i Rady Ekonomicznej Diecezji Siedleckiej na stronie:
    http://www.diecezja.siedlce.pl/download/dokumenty/statut_rady.doc
    Bardzo mi zależy na działalności wiernych świeckich w parafii i ronbię wszystko, by doceniać tę działalność. Trzeba jednak, jak widzę, jeszcze dorastania do świadomości potrzeby i doniosłości zadań tychże Rad zarówno ze strony duchownych jak i świeckich w naszych parafiach.
    Z pozdrowieniem!
    Bp ZbK

    #34 bp Zbigniew Kiernikowski
  35. Dzięki Julio za komentarz:)

    #35 grzegorz
  36. Julio!
    Odciążyć można, ale odpowiedzialność i tak zostaje na nich

    #36 basa
  37. Chyba nie popełnię błędu jeśli stwierdzę, że rady ekonomiczne nie funkcjonują tak jak powinny. Po pierwsze nie efektywność organizacji bierze się z błędów „konstrukcyjnych”.Przykładowo w przeglądanych dokumentach widać, że rady mają bardzo marginalną rolę, nie wyposażono je w żadne możliwości decyzyjne. Ogromną rolę w życiu człowieka odgrywa wolność wyboru wraz z odpowiedzialnością. Myślę, że z tego powodu Jezus m.in. mówił do bogatego młodzieńca „jeśli chcesz” [Mt 19,21]. Jednak nie jest to najważniejsze. To od postawy proboszcza zależy, czy rada zostanie wyposażona w faktyczne uprawnienia. Jednak najistotniejszym problemem są bariery mentalne: czy duchowni wiedzą i rozumieją jaki jest sens i co może NAPAWDĘ dać (nie chodzi tu przecież tylko o łatanie dachów)takie zaangażowanie świeckich? Czy mają wiedzę jak to powinno być zorganizowane i prowadzone? Jak aktywizować parafian? Czy członkowie rad rozumieją jakie jest ich zadanie? Są to typowe dylematy w organizacjach, w których ktoś zakreśla wizje, a inni ich nie rozumieją. Konieczna jest edukacja. Jeśli jest taka chęć, mogę pomóc w przygotowaniu cyklu szkoleń.

    #37 Zbyszek
  38. Księże biskupie może w diecezji siedleckiej takie rady parafialne działają. W mojej archidiecezji współpracujący proboszcz ze świeckimi w sprawach finansowych to raczej wyjątek. Oczywiście na papierze będzie miał Ks rady ekonomiczne i duszpasterskie w każdej parafii i przy wizytacji nawet zobaczy Ks Biskup i ch członków, ale w praktyce… Przez pięc lat należałam do takiej rady duszpasterskiej w parafii w której pracuję. Było jedno spotkanie przed wizytacją arcybiskupa, a jest to duża poznańska parafia uważana, za prężnie działający ośrodek duszpasterski,więc to raczej normalność.Proboszczowie po prostu nie czują takiej potrzeby. Proboszcz parafii o której piszę to sensowny dość młody kapłan. Widać, że wierzący i modlący się, dlatego pracownikom nie dzieje się krzywda, otrzymują na czas wypłaty, co do czasu pracy cóż… gdzie indziej jest gorzej. Mój Proboszcz – pracodawca należy także do wyjątków czyli księży prorodzinnych. Jestem katechetką i mam to szczęście że nie musiałam się bać że mnie proboszcz zwolni gdy zajdę w ciążę. W naszej archidiecezji wśród katechetek panuje fobia… Jakoś tak bywa, niestety często, że prorodzinna polityka Kościoła zaczyna się i kończy na „Familiaris consortio.” Gdy proboszcz w parafii w której mieszkam zwalniał moją koleżankę to jej powiedział ” Jesteś dobrą katechetką, ale wiesz, ty będziesz chciała mieć drugie dziecko, a firma się musi jakoś kręcić.” Inna moja bliska koleżanka usłyszała,tym razem w wiejskiej parafii, w wyjątkowo chamski sposób, że jak pójdzie na zwolnienie lekarskie, to nie ma dla niej powrotu. Bardzo źle się czuła, jeszcze wtedy nie wiedziała że od tygodnia już nosi martwą ciążę.Jak poroniła, to jej proboszcz tylko się ucieszył, że nie ma problemu. U nas nie ma bezrobocia,przynajmniej w Poznaniu, a ten rodzaj manipulacji pracownikami zdarza się dość często…Niech Ks. Biskup pomyśli co może się dziać tam gdzie nie ma żadnej pracy. Gdzie nauczycielom ludzie zazdroszczą wysokości zarobków i stałych umów o pracę z pełnym ubezpieczeniem. Do kogo one obie miały się odwołać??? Do biskupa??? Podać proboszcza do sądu pracy??? Ten rodzaj zależności nie podlega pod sąd pracy a nasz arcybiskup nie prowadzi bloga. Zresztą nie słyszałam nigdy by biskup publicznie w sporze stanął po innej stronie niż kapłana, ale może się mylę.Przeciętny człowiek, w tym katecheta widzi swojego biskupa raz lub dwa razy w roku przy okazji jakiegoś katechetycznego dnia wspólnoty, ew. wizytacji, kwiatki, wierszyki itp..i czasem w telewizji. Nie piszę tego dlatego by stanąć po przeciwnej stronie barykady, ani sobie ulżyć, tylko zwrócić uwagę na problem. Zdaję sobie sprawę że są też święci kapłani, a znam ich kilku i Bogu niech będą dzięki za nich.Dopuszczam także myśl, że w innych diecezjach niż moja ten problem może nie istnieć, oraz że zdażają się katechetki, które wykorzystują sytuację bycia w ciąży.Piszę po prostu o atmosferze panującej wśród katechetów, o tym czym się dzielą między sobą, dlatego wnioskuję że zdarza się to niestety często. Coraz częściej. Pozdrawiam Beata

    #38 beatabeata
  39. Ad #37 beatabeata, #36 Zbyszek i inni zainteresowani Radami Parafialnymi itp.
    Nie jest możliwe, abym się ustosunkował tutaj do wszystkich aspektów tego szerokiego zagadnienia. Nad tą dziedziną trzeba w Kościele pracować. Dobrze, że zaczęło się coś dziać.
    Problem jednak nie tkwi tyle w znalezieniu uregulowań prawnych itp. Chociaż to jest też ważne. Bardziej zasadniczą jest jednak sprawa pojęcia parafii jako wspólnoty parafialnej, w której poszczególni jej członkowie czy grupy są ożywione właściwym duchem – ostatecznie Duchem Jezusa Chrystusa. Tylko na tej płaszczyźnie i mając odniesienie do prawdy o człowieku zbawionym przez Jezusa Chrystusa i zbawianym w Kościele, właśnie we wspólnocie, można znajdować chrześcijańskie rozwiązania.
    Nie jest właściwą np. droga czy propozycja tworzenia związków zawodowych (organistów, wikariuszy czy kogokolwiek), lecz promocja życia według Ewangeli przez wszystkich i u wszystkich członków wspólnoty. Aby to jednak było możliwe, trzeba żywej wiary, a ta rodzi się z przepowiadania Ewangelii. Tego, niestety, w dużej mierze w naszych wspólnotach często nie dostaje zarówno na płaszczyźnie świadomości jak i praktyki.
    Nie można porównywać funkcjonowania parafii we wszystkich jej dziedzinach do jakiejkolwiek firmy czy organizacji itp. Chociaż niewątpliwie pewne elementy z z działania firm i organizacji mogą być przejmowane. Musimy jednak być zdawać sobie sprawę z tego, że czeka nas jeszcze długa droga do tego, by dojść ku właściwemu przeżywaniu relacji we wspólnocie parafialnej i funkcjonowaniu poszczególnych posług. Trzeba dorastania zarówno ze strony świeckich jak i duchownych.
    Myślę, że dopbrze byłoby kontynuować spokojną wymianę myśli na ten temat. Trzeba to jednak robić w duchu Ewangelii i ze świadomością chrześcijańską.
    Na tym kończę i pozdrawiam.
    Bp ZbK

    #39 bp Zbigniew Kiernikowski

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php