W drugą Niedzielę po Bożym Narodzeniu śpiewamy fragmenty jednego z ostatnich Psalmów tej księgi. Psalm 147. Te ostatnie Psalmy są przeniknięte radością z obudowanej Jerozolimy. Jeśli to jeszcze nie nastąpiło, to jest głębokie przekonanie, że to wkrótce stanie się rzeczywistością. Przedstawiają one swoistą medytację nad wydarzeniami i przygotowują do tego, co powinno się dziać w świątyni i co będzie się dziać.

Zwracają przy tym uwagę na to, że to nie moc ludzka i nie ludzka przemyślność, ale zawierzenie Boga a przede wszystkim wierność w zachowaniu Prawa, staną się gwarantami nowego porządku. Znakiem tej nowej, odbudowanej rzeczywistości będzie Jerozolima i panujący w niej pokój. Stąd takie słowa zachęty do chwalenia Boga przez Jerozolimę. Te słowa pochodzą ze środkowej i końcowej części Psalmu:

 

Chwal, Jerozolimo, Pana,
wysławiaj twego Boga, Syjonie.
Umacnia bowiem zawory bram twoich
i błogosławi synom twoim w tobie.

Zapewnia pokój twoim granicom
i wyborną pszenicą hojnie ciebie darzy.
Śle swe polecenia na krańce ziemi
i szybko mknie Jego słowo.

Oznajmił swoje słowo Jakubowi,
Izraelowi ustawy swe i wyroki.
Nie uczynił tego dla innych narodów.
Nie oznajmił im swoich wyroków (Ps 147,12-15.19-20).

 

W pierwszej części Psalmu (wiersze 1-11) dominują obrazy nawiązujące do czasu uniżenia podczas wygnania babilońskiego. Możemy to też zastosować do wszelkiego doświadczenia człowieka, w którym okazuje się jego niemoc nierzadko związana z jego winami i błędami.

 

1. Pan, który uzdrawia

 

Tę pierwszą część Psalmu (wiersze 1-11), w której wspomina się bolesne doświadczenia i odnosi się je do działania Boga można potraktować jako swoisty poemat opiewający przygotowanie materiału pod budowlę miasta. Trzeba najpierw urabiać glinę, wypalać cegłę, przygotowywać grunt, gromadzić wszelkiego rodzaju materiał, by któregoś dnia podjąć samą czynność budowania.

Właśnie czas bolesnego doświadczenia można porównać do przygotować. Tylko ci, którzy sprawdzą się w trudnych doświadczeniach, mogą stanowię właściwych czynnik do tego, czym będzie miasto Jeruzalem, czyli miasto pokoju. Należy jeszcze postawić sobie pytania i dać na nie odpowiedź. Co jest istotą tego, co zostaje wypracowane w tym doświadczeniu? Można to porównać na przykład z obrazem wypalanie cegły. Pytanie: Kiedy wypalana cegła będzie tak dobrej jakości, aby powstające z niej budynki nie ulegały korozji, zepsuciu itp.? Odpowiedź – w odniesieniu do wierzącego –  jest jedna: kiedy przejdzie przez doświadczenie Tory. Prawa, które formuje, ogranicza, zabija w nas grzesznika (starego człowieka).

 

2. Odniesienie do Tory

 

W czasie wygnania lud zaczął rozumieć, że wszystkie nieszczęścia i w konsekwencji wygnanie z Ziemi Obiecanej, w której już się osiedlili, nastąpiło z powodu łamania Prawa – Tory przez cały narów a w szczególności przez przywódców i kapłanów. Tym, co teraz przygotowywało do tego, by być dobrym materiałem – stanowiącym elementarny składnik nowego porządku, było właśnie zaakceptowanie przez lud potrzeby zachowania Prawy, by żyć zgodnie z zamysłem Boga.

Tylko wtedy, gdy lud, a w szczególności ci, którzy niosą odpowiedzialność za cały naród postawią w centralnym miejscu (pośrodku swej mentalności, wszystkich swoich rozporządzeń i decyzji) Boże Prawo i Boży porządek, będzie konstytuowało się nowe życie, którego znakiem będzie Jerozolima. Dlatego wezwanie do wychwalania Boga i Jego mocy. Nie chodzi o wychwalanie werbalne, lecz o odniesienie całego życia każdego z członków ludu do mocy Boga, który odbudowuje Jerozolimę. Wiadomo, że tego też nie dokonano po powrocie z wygnania. Dokonało się to dopiero w Jezusie Chrystusie, który ze względu na Prawo i skazany przez Prawo został „uformowany” na  krzyżu jako jedynie właściwy materiał dla budowania prawdziwego miasta pokoju (zob. np. J 19, 7; Ga 3,11-19; Ef 2,14-22).

 

3. Umocnienie miasta pokoju – Jerozolimy od wewnątrz

 

W śpiewanej dzisiaj części Psalmu wyrażamy prawdę, że Pan umacnia zawory bram miasta i że błogosławi synom tego miasta. Co więcej: zapewnia pokój jego granicom i wyborną pszenicą hojnie darzy jego mieszkańców. Chodzi o miasto „Jeru- szalem”, czyli jak zwykliśmy tłumaczyć „miasto pokoju”. Drugi człon nazwy wyraża pokój: szalom. Pierwszy człon (jer-), zdaniem niektórych komentatorów, może mieć odniesienie do doświadczenia Abrahama na górze Moria, kiedy po wydarzeniu, w którym Abraham był gotów złożyć w ofierze swego syna Izaaka, wypowiedział słowa: „Pan widzi”, „Pan daje się widzieć na górze” (zob. Rdz 22,14).

Tam, gdzie człowiek w posłuszeństwie Bogu gotów jest złożyć, oddać to, co jest najcenniejszego (dla Abrahama to był syn Izaak), tam w jego wnętrze wchodzi pokój. Miasto pokoju to nie miasto obwarowane od zewnątrz obronnymi basztami i wszelkiego rodzaju systemami zabezpieczającymi, lecz miasto, które ma wewnętrzną moc przez oddanie się w moc Boga. Przez trwanie w tym przekonaniu, że Pan widzi i że Pan prowadzi.

Gdy dzisiaj mówimy o wielu zagrożenia chrześcijaństwa czy też w ogóle o zagrożeniach skierowanych przeciwko człowiekowi, to musimy pamiętać, że podstawową sprawą nie jest troska i nie są zabiegi o to jak się obronić przed atakami, lecz pytanie, co jest w naszym wnętrzu, jaka jest nasza tożsamość. Czy my pozwalamy Bogu umacniać od wewnątrz zawory bram naszych miast, to znaczy kształtować nasze życie według zamysłu Boga. Konkretnie według Jego przykazań i Jego Ewangelii.

Jeśli prawdziwie o to się troszczymy i o to zabiegamy w pierwszej linii wszelkiego naszego działania, możemy być spokojni, że będzie błogosławił „synom” (całej naszej przyszłości), którzy są mieście i zapewni pokój granicom naszego życiowego miasta. Nawet jeśli one będą w jakiś sposób zaciskane z zewnątrz i będą po ludzku ściśnięte (ograniczone). Jeśli natomiast będziemy starali się bronić tego naszego życiowego miasta za pomocą siły rumaka i muskuł siłaczy tego świata (zob. w. 10), może się okazać, że to, co bronimy nie jest ani prawdą, ani szczęściem, ani pokojem itp. Może to się okazać życiową pomyłką każdego z nas i całej naszej społeczności.

Kościół jest miastem pokoju, którego Pan umacnia zawory bram – przez wiarę, prze gotowość składania siebie w ofierze, przez nie przywiązywanie się do naszych granic i bronienie ich według naszych upodobań.  Dlatego też Kościół ma inny system zabezpieczający pokój. Ma też po prostu inna jakość pokoju (zob. J 14,27).  Tych spraw Bóg nie objawił wszystkim jednakowo. Objawił je Jakubowi i Izraelowi. Objawia je synom Kościoła, którzy wkraczają każdego dnia do świętego miasta pokoju, do Jeruzalem, gdzie Pan widzi. Obyśmy wkraczali do świętego miasta Jeruzalem i w nim prawdziwie byli, jako jego mieszkańcy,  a nie próbowali bronić go z zewnątrz przy jednoczesnym niedostatku harmonii i jedności z tą prawdą i tą tajemnicą, która jest wewnątrz. Będzie okazywać się to bardzo poważną pomyłką.

Chwal Jerozolimo Pana!

Wychwalaj Twego Boga Syjonie!

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

77 komentarzy

  1. Ks. Biskupie,
    A czy jest możliwe, aby ten stary człowiek w nas umarł całkowicie? Ludzie różnią pojmują pokój. Według tego co im pasuje. Tak samo z sprawiedliwością. Każdemu po równo. Jednak to nie to samo. Trzeba każdemu dać, ile trzeba. Jak z dzbanem. Nie wlewa się więcej wody niż wynosi objętość dzbanka. I na tym polega ta sprawiedliwość.
    A jeśli chodzi o komentarze w stosunku do Biblii. Można czasem zauważyć dwie skrajności. Niektórzy interpretują je dosłownie. Co jest w niej napisane, to musiało się wydarzyć. A z drugiej strony ta interpretacja symboliczna. Tu robią odwrotnie. Szukają drugiego dna. Czy to nie jest chore.
    Skoro jest napisane, ze Jezus umarł na krzyżu. To po, co tu szukać ukrytych symboli.
    Są rzeczy, które odczytuję się dosłownie, a są rzeczy które się interpretuję.
    Przy takiej interpretacji człowiek może mieć wrażenie, ze śmierć Jezusa to tylko symbolika, a nie fakt prawdziwy.
    Pozdrawiam

    #1 DorotaWt
  2. … „uformowany” na krzyżu…
    Tutaj Ksiądz Biskup bardzo mocno dociera do mnie ukazując mi jedyną formę jaką daje mi Stwórca na każdy dzień.
    Jak to jest, że jednych krzyż formuje a innych deformuje?
    Mam na myśli osobisty krzyż każdego człowieka. Czy nie jest to tak, że ta forma nam nie pasuje, bo jest za ciasna na pustaka.
    Po co budować z „cegły”, kiedy dzisiaj można taniej i szybciej wybudować Kościół z „pustaków”. Ocieplić „styropianem”. Pomalować w kolorze tęczy.
    Wszyscy wiemy, jak się dzisiaj buduje i jakiego budulca używa się w duszpasterstwie.
    Oczywiście nie wszędzie tak jest, ale jeśli jedna ściana nie wytrzyma/, bo licho zbudowana/ to zawali się cały Kościół.
    Być może potrzebujemy takiej katastrofy z której odzyska się już tylko dobrze uformowane/wypalone/ „cegły”.
    Wypalone z siebie samego. Wypalone ze „starego człowieka”, grzechu.
    Proszę nie bać się własnego krzyża, choćby najbardziej rozgrzanego miłością Stwórcy.
    Krzyż formuje a nie deformuje.
    Pozdrawiam
    janusz

    #2 baran katolicki
  3. Ad #2 baran katolicki
    Januszu,
    Postawiłeś pytanie, więc odpowiadam, chociaż wiem, że nie jest Ci to obce i nieznane.
    A więc, żeby formacja krzyża była formacją a nie było deformacją potrzebne jest doświadczenie miłości, Ewangelii.
    Jezus miał odniesienie do Ojca. Wiedział [miał pewność – „wiarę”, miał w sobie doświadczenie bycia synem], że jest zawsze i we wszystkim kochany.
    My to poznajemy przez Ewangelię i przez działanie Kościoła (mimo, że czasem jest ono ułomne i nie zawsze wystarczająco ukierunkowane na doświadczanie bezinteresownej miłości).
    Tego potrzeba na wszystkich etapach formacji a następnie rozwijania się chrześcijańskiego życia.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #3 bp Zbigniew Kiernikowski
  4. Mam takie pytanie:
    Czy Bóg daje łaski temu kto prosi? Czy Bóg może dać też łaskę temu kto nie prosi, temu komu On chce dać ją?

    #4 chani
  5. #4 Krzysiek.
    Bóg w Jezusie Chrystusie daje hojnie każdemu człowiekowi tyle ile trzeba, lecz nie każdy człowiek potrafi z tego daru skorzystać.
    Są tacy, którzy nie wiedzą co dobre i dlatego tego dobra nie szukają.
    Są tacy, którzy nie chcą Chrystusa/Łaska/, bo mają inne oczekiwania.
    Są i tacy, którzy marnują każdą łaskę zatrzymując ją tylko dla siebie.
    Ten Bóg, nigdy nie odmawia jednej prośby to znaczy zawsze daje Swojego Ducha Świętego każdemu, kto pragnie i chce nawrócić się w stronę domu Ojca.
    Pozdrawiam
    janusz

    #5 baran katolicki
  6. #4, Chani
    Temu co prosi to pewnie tak. A dawać komuś kto nie prosi. To chyba zależy jak to rozumieć.
    Bo mogę tak ufać Bogu, że nie potrzebuje Mu wiele razy przypominać. A w sumie Bóg może robić na moje co chcę. Nikt Mu nie zabroni.
    Tak jak przypadek Szawła . Czy on chciał się nawrócić? Bo jeśli chodzi o postać Pawła to nie rozumiem. Czy to była wola, czy Jezus mu po prostu narzucił to co ma robić.
    Tak samo czy można modlić o nawrócenie danej osoby.
    Przecież ktoś może powiedzieć: narzucacie swoją wolę. Bo wy chcecie tak, jak wam pasuje.
    Pozdrawiam

    #6 DorotaWt
  7. #1 DorotaWt,
    czytając różne komentarze do Pisma Świętego dobrze jest sprawdzić,
    czy mają adnotację: nihil obstat czy imprimatur.
    Te sformułowania mówią o tym, że komentarze są zgodne z nauką Kościoła.
    🙂

    #7 julia
  8. „Kościół ma inny system zabezpieczający pokój.
    Ma też po prostu inną jakość pokoju (zob. J 14,27).
    Tych spraw Bóg nie objawił wszystkim jednakowo.
    Objawił je Jakubowi i Izraelowi.
    Objawia je synom Kościoła,
    którzy wkraczają każdego dnia do świętego miasta pokoju,
    do Jeruzalem, gdzie Pan widzi”

    …nie objawił wszystkim jednakowo…
    …objawia synom Kościoła, którzy wkraczają do Jeruzalem, gdzie Pan widzi…

    Chciałabym być tą wybraną przez Pana, by mi objawiał prawdę o pokoju, który On daje.
    Ale…
    nie zawsze mam ochotę poddać się ocenie Pana, który widzi mnie taką, jaką jestem.

    Pozdrawiam 🙂

    #8 julia
  9. #6 Dorota.
    „Często sądzimy, że człowiek się nawrócił, kiedy się poprawił: był zły, a stał się dobry, przynajmniej trochę lepszy. Tymczasem nawrócenie św. Pawła polegało na zmianie jego relacji do Boga. Zanim spotkał Chrystusa zmartwychwstałego i, jak pamiętamy, oślepiony Jego blaskiem spadł z konia na ziemię i stracił wzrok, był osobą bardzo religijną, ale służył Bogu według Prawa, według własnego rozumienia Starego Testamentu i według tradycji ojców. Sądząc, że gorliwie służy Bogu, prześladował chrześcijan – tych, którzy żyli nie z zachowania Prawa, lecz z poznania Tajemnicy Jezusa Chrystusa obwieszczonej w Ewangelii. W Ewangelii zaś zostało obwieszczone, że Jezus Chrystus, jedyny sprawiedliwy, został skazany na śmierć krzyżową jak złoczyńca (powieszony między dwoma łotrami) i zmartwychwstał, aby tym, którzy Go ukrzyżowali – a więc wszystkim ludziom – dać przebaczenie”. http://www.orione.kalisz.pl/index.php/czytelnia/37-biskup-zbigniew-kiernikowski/301-bog-przeniosl-nas-do-krolestwa-swojego-syna-biskup-kiernikowski janusz

    #9 baran katolicki
  10. Dorota ,
    dobrze, że stawiasz pytania.
    Może Ks Biskup albo ktoś odpowie.

    No właśnie, czy nalezy się modlić o nawrócenie kogoś, kto sobie tego nie życzy?
    Albo, czy powinno się modlić za kogoś, kto przeszedł na protestantyzm? /znam taki przypadek/

    #10 Tereska
  11. #6 Dorota.
    Może być tak, że prosić nie potrafi albo nie widzi takiej potrzeby bo nie wie co jest grane w jego życiu. Słyszy jakąś wspaniałą melodię ale nie wie co to za melodia. Trzeba stawiać ludzi w znaku zapytania czyli krzyża.
    Twój brat Dawid to dobre doświadczenie dla was. On przecież nie prosił o takie życie a jednak to on został wybrany nie dla siebie ale dla was. Jego życie od samego początku jest dla was łaską. Twoi rodzice przecież nie prosili o takiego Dawida.
    Podobnie jest i z nami. Wszystko było ok. Byliśmy na właściwej drodze/DN/. Prosiliśmy o chwalebny krzyż i go dostaliśmy. Podobnie było z Szawłem. On był gorliwym faryzeuszem a to znaczy, że był bardzo religijny/dobry/ we własnych oczach.
    Trafnie pisze o tym Ksiądz Biskup choćby tutaj: http://www.orione.kalisz.pl/index.php/czytelnia/37-biskup-zbigniew-kiernikowski/301-bog-przeniosl-nas-do-krolestwa-swojego-syna-biskup-kiernikowski
    Dorota, ja to tak sobie tłumaczę. Ta nasze ziemskie życie to niejako czas, który spędzamy w łonie natury. Nasze siedemdziesiąt lub gdy mocni jesteśmy/własne siły/sto lat to czas porównywalny do dojrzewania w łonie matki.
    Czy pamiętasz coś z tego okresu twojej egzystencji? Czy warto pytać poczęte dziecko o zgodę na urodzenie? Decyzja zapada o wiele wyżej. O tym decyduje nasz Stwórca bo to on wybiera każdego z nas przed założeniem/stworzeniem/ tego świata. Cały czas rodzimy się do wieczności. Jacy się urodzimy to w dużej mierze zależy od wiary Kościoła. To Kościół rodzi nas do wieczności.
    W jakim stanie nas urodzi? oto jest pytanie?
    Pozdrawiam
    janusz

    #11 baran katolicki
  12. #3 Bp ZbK.
    Wiedział czy wierzył?
    Jak to starawić /przełknąć/ mam?
    Pozdrawiam
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. „A więc, żeby formacja krzyża była formacją a nie była deformacją potrzebne jest doświadczenie miłości, Ewangelii.
    Jezus miał odniesienie do Ojca. Wiedział, że jest zawsze i we wszystkim kochany.
    My to poznajemy przez Ewangelię i przez działanie Kościoła (mimo, że czasem jest ono ułomne i nie zawsze wystarczająco ukierunkowane na doświadczanie bezinteresownej miłości).”

    Dziękuję Księdzu Biskupowi za te słowa.”Wiedział, że jest zawsze i we wszystkim kochany.”
    Widzę w tych słowach prawdę,pocieszenie i mądrość.

    Jan Paweł II w LIŚCIE APOSTOLSKIM NOVO MILLENNIO INEUNTE w podrozdziale Oblicze cierpiące napisał

    „25. Kontemplacja oblicza Jezusa pozwala nam zatem zbliżyć się do najbardziej paradoksalnego aspektu Jego tajemnicy, który ujawnia się w ostatniej godzinie, w godzinie Krzyża. Jest to tajemnica w tajemnicy, którą człowiek może jedynie adorować na kolanach.

    Stoi nam przed oczyma przejmująca scena konania w Ogrójcu. Jezus, przygnębiony wizją oczekującej Go próby, stojąc samotnie przed obliczem Boga przyzywa Go jak zawsze imieniem wyrażającym czułość i poufałość: «Abba, Ojcze». Prosi Go, aby oddalił od Niego — jeśli to możliwe — kielich cierpienia (por. Mk 14, 36). Jak się jednak wydaje, Ojciec nie chce wysłuchać prośby Syna. Aby na nowo ukazać człowiekowi oblicze Ojca, Jezus musiał nie tylko przyjąć ludzkie oblicze, ale obarczyć się nawet «obliczem» grzechu. « On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą» (2 Kor 5, 21).

    Nigdy nie przestaniemy badać nieprzeniknionej głębi tej tajemnicy. Ten paradoks ujawnia się z całą ostrością w okrzyku bólu, na pozór rozpaczliwym, jaki Jezus wydaje na krzyżu: «Eloi, Eloi, lema sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?» (Mk 15, 34). Czyż można sobie wyobrazić większą udrękę i ciemność bardziej mroczną? W rzeczywistości owo bolesne «dlaczego?» skierowane do Ojca i wypowiedziane pierwszymi słowami Psalmu 22, choć oddaje w pełni rzeczywistość nieopisanego bólu, zostaje rozjaśnione przez sens całej tej modlitwy, w której Psalmista wyraża w przejmującym splocie uczuć jednocześnie boleść i ufność. W dalszej części Psalmu czytamy bowiem: «Tobie zaufali nasi przodkowie, zaufali, a Tyś ich uwolnił; (…) Nie stój z dala ode mnie, bo klęska jest blisko, a nie ma wspomożyciela» (22 [21], 5. 12).

    26. Okrzyk Jezusa na krzyżu, drodzy Bracia i Siostry, nie wyraża zatem lęku i rozpaczy, ale jest modlitwą Syna Bożego, który z miłości oddaje swe życie Ojcu dla zbawienia wszystkich. W chwili, gdy utożsamia się z naszym grzechem, «opuszczony» przez Ojca, Jezus «opuszcza» samego siebie, oddając się w ręce Ojca. Jego oczy pozostają utkwione w Ojcu. Właśnie ze względu na tylko Jemu dostępne poznanie i doświadczenie Boga nawet w tej chwili ciemności Jezus dostrzega wyraźnie cały ciężar grzechu i cierpi z jego powodu. Tylko On, który widzi Ojca i w pełni się Nim raduje, rozumie do końca, co znaczy sprzeciwiać się Jego miłości przez grzech. Jego męka jest przede wszystkim straszliwą udręką duchową, dotkliwszą nawet niż cierpienie cielesne. Tradycja teologiczna nie uchyliła się przed pytaniem, w jaki sposób Jezus mógł przeżywać jednocześnie głębokie zjednoczenie z Ojcem, który ze swej natury jest źródłem radości i szczęścia, oraz mękę konania aż po ostateczny okrzyk opuszczenia. Współobecność tych dwóch wymiarów na pozór niemożliwych do połączenia jest w rzeczywistości zakorzeniona w nieprzeniknionej głębi unii hipostatycznej.

    27. W obliczu tej tajemnicy cenną pomocą może nam służyć — obok refleksji teologicznej — owo wielkie dziedzictwo, jakim jest « teologia życia» Świętych. Święci udzielają nam wartościowych wskazań, które pozwalają nam łatwiej przyswoić sobie intuicje wiary, a to dzięki szczególnemu światłu, jakie niektórzy z nich otrzymali od Ducha Świętego, czasem nawet poprzez osobiste przeżycie owego straszliwego doświadczenia próby, które tradycja mistyczna opisuje jako «noc ciemną». Nierzadko święci doznawali czegoś podobnego do doświadczenia Jezusa na krzyżu, które polega na paradoksalnym połączeniu szczęścia i cierpienia. W Dialogu o Bożej Opatrzności Bóg Ojciec ukazuje Katarzynie ze Sieny, że w świętych duszach może być jednocześnie obecna radość i cierpienie: «Dusza zatem pozostaje szczęśliwa i bolejąca: bolejąca z powodu grzechów bliźniego, szczęśliwa dzięki zjednoczeniu i serdecznej miłości, jaką sama otrzymała. Święci naśladują niepokalanego Baranka, mego Jednorodzonego Syna, który wisząc na krzyżu był szczęśliwy i cierpiący».13 W ten sam sposób Teresa z Lisieux przeżywa swoją agonię w zjednoczeniu z konaniem Jezusa, doświadczając w sobie samej tegoż właśnie paradoksu Jezusa jednocześnie szczęśliwego i udręczonego: «Pan nasz w Ogrójcu zaznawał wszelkich radości Trójcy, ale Jego konanie nie było przez to mniej okrutne. Jest to tajemnica, ale zapewniam, że rozumiem ją po trochu dzięki temu, czego sama doświadczam».14 To świadectwo wiele wyjaśnia! Sama zresztą relacja ewangelistów stwarza podstawę do takiego rozumienia przez Kościół świadomości Chrystusa, kiedy przypomina, że choć Jezus umierał pogrążony w otchłani cierpienia, modlił się jeszcze o przebaczenie dla swoich oprawców (por. Łk 23, 34) i w ostatniej chwili zwracał się do Ojca ze słowami synowskiego zawierzenia: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego» (Łk 23, 46)”.

    To wszystko zawiera się w słowach Księdza Biskupa:
    „Wiedział, że jest zawsze i we wszystkim kochany.”
    Jeszcze raz dziękuję.

    #13 Leszek Leon
  14. Ad #12 baran katolicki
    W powyższym komentarzu odnoszę się do biblijnych pojęć wiary i wiedzy (poznania), które się zbliżają ze sobą (aman, batach, jada).
    Gdy użyłem czasownika „wiedział”, obejmowałem tym doświadczenie i poznanie pewności, jaka była „zakotwiczona” przez Syna w Ojcu, o czym wiedział tzn., czego miał doświadczenie Syn – i podobnie każdy usynowiony. [uzupełniłem to we wspomnianym komentarzu]. Nie chodzi więc o wiedzę teoretyczną, intelektualną itp., lecz o „wiarę”.
    Dodam jeszcze, że treści, jakie zawierają się w polskim znaczeniu czasownika „wierzyć”, nie mogą być odniesione do Jezusa w takim samym znaczeniu, w jakim używamy dla określenia naszej wiary.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #14 bp Zbigniew Kiernikowski
  15. #6 DorotaWt
    Ciekawe tu co piszesz.
    Mi bardzo się podoba postać właśnie Szawła, a później Pawła i całe jego nauczanie. Dla mnie jest ono prostsze niż czasami nauczanie Jezusa. Może dlatego go Jezus wybrał na apostoła pogan.
    I czy ktoś z szanownych blogowiczów przeczytał całe nauczanie Pawła, czyli jego Listy?

    #15 chani
  16. #14 Bp ZbK.
    Czym jest więc wiara biblijna?
    Obawiam się, że kiedy dzisiaj wypowiadamy słowo „wiara”, niewiele rozumiemy z tego, co ten termin oznaczał dla człowieka Biblii.
    Dla nas wiara określa domenę niedostępną dla wiedzy. Wierzę, ponieważ nie wiem. W miarę jak rozszerza się zakres wiedzy, kurczy się pole wiary.
    Zbliża Ksiądz Biskup wiarę do doświadczenia, co daje zawierzenie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #16 baran katolicki
  17. „Jeśli prawdziwie o to się troszczymy ( żyć Bogiem) i o to zabiegamy w pierwszej linii wszelkiego naszego działania, możemy być spokojni, że będzie błogosławił „synom” (całej naszej przyszłości), którzy są mieście i zapewni pokój granicom naszego życiowego miasta”
    Mam wielki dylemat: blogosławieństwo to pokój, dostatek, dzieci (synowie jak oliwne gałązki…) żona mądra dzielna i piekna – takie są biblijne standardy.
    Ciekawe, jak się czuje mąż, autentycznie, przez lata troszzcacy się o życie Bogiem, który ma żonę niezbyt dzielną… dzieci- dziewczyny (już bez szczegółów) pracę ledwo starczącą na zycie, czy może się czuć w pełni blogosławiony?

    #17 Hanula
  18. nie mogę sobie poradzić z edycją tekstu, czy czegos nie widzę? pomózcie

    #18 Hanula
  19. Ja tak sobie myślę:
    Bóg wybrał Mojżesza żeby lud wyprowadził z Egiptu i wprowadził do Ziemi Obiecanej. Po drodze Bóg dał Mojżeszowi swoje Prawo dla ludu, bo on był twardego karku i bez Prawa by za bardzo „się rozbrykał”, ale lud tak się uwikłał w tym Prawie, że jednak Bóg zesłał swojego Syna, który też podlegał Prawie, aby lud wyzwolić z mocy Prawa, bo to Prawo jednak przerosło lud.
    Jezus ustanowił Piotra nowym Mojżeszem, pod którego przewodnictwem lud zdąża do Ziemi Obiecanej.
    Ale lud, mimo że Jezus ich wyzwolił spod panowania Prawa, nadal żyją pod Prawem i tworzą sobie swoje.
    Niektórzy też nie uwierzyli Jezusowi, bo dla nich Prawo było ważniejsze niż wykonawca tego Prawa.

    #19 chani
  20. 5 dzień protestu lekarzy…
    W województwie pomorskim lekarze mieli pomysł, aby prosić proboszczów o pomoc. Pomoc w wyjaśnieniu, o co chodzi w naszym proteście.
    Czy tak było? Nie wiem.
    Mi się ten pomysł nie podobał. Wydawało mi się, że to nie miejsce do tego.
    A jednak…
    Podobno u nas w mieście w niektórych parafiach wystąpili politycy i namawiali pacjentów do przepisywania się do jedynej czynnej przychodni….
    Oczywiście chodzi o osłabienie przychodni związanych z PZ.
    Ja nie mam żalu do pacjentów, że tam pójdą, gdy mają taką potrzebę.
    Ale ta przychodnia stosuje dodatkowe praktyki ściągające pacjentów. Chce wykorzystać sytuację. A jeśli PZ uda się wynegocjować lepsze warunki, będzie miała podwójny zysk – więcej pacjentów i te same warunki co my.
    Teraz już wiesz, dlaczego niektóre słabe przychodnie nie biorą udziału w proteście?
    Tak Janusz, dopiero teraz Pan Bóg daje mi prawdziwą możliwość nie bronienia swojego. Mogę próbować walczyć z nieuczciwymi praktykami tej przychodni, albo pozostawić to w rękach Boga.
    On zna prawdę.

    #20 basa
  21. Obrzuca się nas oskarżeniami, że my walczymy o kasę dla siebie. Tymczasem, jeśli uda się nam wynegocjować nasze warunki, to będą one dotyczyły wszystkich i tych, co protestowali i tych, co nie protestowali.
    A ci, którzy tak na prawdę chcą zbić kasę dla siebie na tym proteście – jak ta przychodnia – to oni są w porządku….

    #21 basa
  22. #17 Hanula,
    (błogosławieni – to znaczy szczęśliwy)

    O błogosławieństwach tak pisał w październiku 2009 r. Ksiądz Biskup:
    „Naturalnie Jezus nie dokonuje tym samym pochwały ani ubóstwa, ani smutku, ani cierpienia,
    ani samych wysiłków człowieka, gdy stara się o wprowadzanie pokoju czy dokonuje dzieł miłosierdzia.
    To są okoliczności w których człowiek ma okazję dawać coś z siebie niejednokrotnie tracąc wiele ze swego.
    Nie w tym jednak zasadza się szczęśliwość, o której Jezus mówi i która obwieszcza.

    Klucz do rozumienia i akceptowania a w konsekwencji do przeżywania owej szczęśliwości,
    jaka dokonuje się we wspomnianych okolicznościach – ubóstwo, smutek, cierpienie i wysiłki –
    tkwi w tym, co jest powiedziane we wprowadzeniu do mowy Jezusa.
    Ewangelista Mateusz zaznacza, że do Jezusa przystąpili Jego uczniowie.
    Owo przystąpienie oznacza gotowość przyjęcia i ostatecznie samo przyjęcie Słowa Jezusa.
    Wszystkie te okoliczności, od których zazwyczaj człowiek ucieka i nie chce mieć z nimi do czynienia,
    z Jezusem (po przystąpieniu do Jezusa) stają się okazją do doświadczenia i przeżywania życiowego szczęścia właśnie z Jezusem.
    Nie z tej racji, że one same z siebie uszczęśliwiają człowieka,
    lecz dlatego, że właśnie w nich człowiek może spotkać Jezusa, jako jedynego Zbawiciela,
    który daje właściwe spojrzenie na życie i pozwala przez to życie kroczyć w wolności – niezależnie od warunków i okoliczności.
    … (i teraz najważniejsze!)
    Jezus nie przyszedł zmieniać zewnętrznych warunków życia człowieka,
    lecz przez swoją obecność uzdolnić go do życia w tych warunkach, w jakich się znajduje.
    Wtedy wszystko się zmienia, bo zmienia się perspektywa spojrzenia człowieka.
    Patrzy na wszystko innym okiem; patrzy z innego punktu widzenia.
    Patrzy z punktu widzenia Jezusa”

    To fragment rozważania Księdza Biskupa, całe jest na stronie
    http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=496#more-496
    …Pozdrawiam 🙂

    #22 julia
  23. Oczywiście nie wszystkie przychodnie, które mają umowy tak postępują.

    #23 basa
  24. „Jeśli prawdziwie o to się troszczymy i o to zabiegamy w pierwszej linii wszelkiego naszego działania, możemy być spokojni, że będzie błogosławił „synom” (całej naszej przyszłości), którzy są mieście i zapewni pokój granicom naszego życiowego miasta.”
    Zadziwiający jest spokój, który jest we mnie w tej sytuacji…
    Wbrew wszystkim negatywnym ocenom…
    Myślę, że tej pokój pochodzi od Boga.
    I pochodzi z tego doświadczania miłości Boga, miłości Boga, której doświadczam także i teraz.
    To doświadczenie daje mi wiedzę, że Bóg mnie kocha. Kocha mnie taką, jaka jestem, a nie dlatego, że sobie na tą miłość zasługuję czymkolwiek.
    „Chwal Jerozolimo Pana!
    Wychwalaj Twego Boga Syjonie!” 🙂

    #24 basa
  25. #20, #21 basa,
    wiem, że jesteś w trudnej sytuacji.
    Wiedz, że nie wszyscy czerpią wiedzę o proteście lekarzy z PZ tylko z mediów rządowych.
    Są takie telewizje, które mówią prawdę o powodach Waszego protestu, Waszego sprzeciwu.
    Ja też ich słucham, oglądam, czytam Twoje wypowiedzi i dziekuję Ci za nie.
    Pozdrawiam Cię 🙂
    Bądź dzielną 🙂

    #25 julia
  26. #17 Hanula.
    W oczach ludzkich taki człowiek ma „przechlapane”. No bo z czego tu się cieszyć, kiedy pracy brak, zdrowie wysiada, rodzina nie taka jak by się chciało, itd.
    Dzisiejsze standardy szczęścia bardzo podobne są do tych biblijnych ze Starego Testamentu.
    Nasza religijność i pojęcie błogosławieństwa jest takie samo a może jeszcze bardziej wygórowane. Każdy przeklęty, kto zawisł na krzyżu.
    To działa nadal w naszej religijności. Pewnie, że chciało by się mieć wszystko to co najlepsze.
    Mówię teraz o swoich pragnieniach/marzeniach/. Chciało by się, ale nie ma się.
    Moja mama powiadała: „jak sobie pościelisz tak się wyśpisz.” To prosta kobieta o tradycyjnej pobożności/. Piotr nauczył mnie innego patrzenia na to, co uszczęśliwia. W nim Bóg bardzo realnie przykleił się do mnie. Oczywiście za moim zaproszeniem. Tam mocno przylgnął do mojej „biedy” ukazując ją w Swoim świetle.
    Dzisiaj do szczęścia mam bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Tu nie chodzi bynajmniej o to, co czuję, lecz jak to odczuwam/przeżywam/.
    Prawdziwa radość jest przechlapana przez ludzi.
    Proszę o tym pamiętać.
    Pozdrawiam
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. #11 baran katolicki
    No właśnie czy my jesteśmy chrześcijanami prawdziwymi czy z nazwy. Bo wielu ludzi ochrzczonych zachowuję się jak uczeni ze St (z NT zresztą też). Przestrzegają literalnie prawo. Przykład: Są przykazania kościelne. Jedno mówi,bynajmniej raz w roku w okresie wielkanocnym przyjąć komunię świętą. I ta osoba pójdzie raz bo przecież przestrzega prawa. Nie można nic jej zarzucić. Jest napisane bynajmniej raz. Więc ta osoba trzyma się tej zasady. Czy to nie jest przykład człowieka religijnego?
    Szczerze ja nie wiem jakie to jest doświadczenie z moim bratem. Może dlatego, że juz się przyzwyczaiłam i niektóre rzeczy co dla innych jest inne, dla mnie jest zupełnie normalne. Czytałam ten link. Miałam się skupić na Pawle. A skupiłam się na przebaczeniu. Po słowach nawrócenie -życie w logice darmowego przebaczenia to nie było mi smutno, jak dziś. Masakra ja do Boga zachowywałam dosłownie się bezczelnie i po chamsku. A on i tak mi wybaczył. Przygniotło mnie to zupenie. Ale pozwoliło uświadomić, że Jezus mnie kocha. Trzeba uciekać z Egiptu. A mój faraon mnie goni i czy ha na moje potknięcie. Ja jednak wiem, ze sama nie jestem. A mój faraon boi się Boga.
    Pozdrawiam

    #27 DorotaWt
  28. #25 Julia
    Dziękuję 🙂

    #28 basa
  29. # 26 Janusz
    A czy ty nie za ostro oceniasz wiarę swojej mamy?
    Przecież to przysłowie można odczytać głębiej:
    Jak sobie pościelisz czyli zależy na kogo postawisz na Jezusa czy na co innego, tak się wyśpisz – takie będziesz miał życie.
    Myślę, że ona także to miała na myśli.
    Mimo, że była prostą kobietą, mówiła prosto, ale z jej słów przebija mądrość.

    #29 basa
  30. Nam często brakuje takiej prostoty.
    Piszemy różne „mądre” komentarze, a mama Janusza wyraziła głeboką prawdę jednym prostym zdaniem.

    #30 basa
  31. #29 Basiu.
    Mama moja jest „święta” w moich oczach bo pokazała i wciąż pokazuje mi swoją wierność/wiarę/ aż do końca.
    Mój ojciec to również „święty” w moich oczach, bo pamiętam go jak niedomagał ale wciąż trwał przy mamie. Wytrwał aż do śmierci. Nie mam pojęcia jak poraniony wrócił do domu Ojca, lecz wiem/wierzę/ tak powiedziały mi moje łzy na pogrzebie, że wrócił szczęśliwy.
    Pozdrawiam
    janusz

    #31 baran katolicki
  32. Powiedzcie mi proszę co myślicie o teatrzyku/inscenizacji/ marszu trzech króli?
    Przyznam się, że do mnie to nie dociera.
    Zostawiłem żonę samą z Piotrem. Oni poszli ja nie. Nie poszedłem, bo dla mnie to religijna lipa a nie dąb.
    janusz

    #32 baran katolicki
  33. # 20 basa
    A nie jest tak, że lekarze tak jak księża mają posługę wobec ludu? Czy nie powinni leczyć za darmo?
    Do lekarzy według mnie też odnosi się „darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”, ale teoria jednak swoją drogą.
    Co by było, gdyby księża zastrajkowali?

    #33 chani
  34. Dzisiaj tzw Trzech Króli i w wielu miastach są Orszaki i tak mi się skojarzyło z witaniem Jezusa przy wjeździe do Jerozolimy.
    Dlaczego lubimy takie rzeczy jak Orszaki Trzech Króli albo Boże Ciało?
    Lubimy jak się coś dzieje, lubimy widowiska. Krzyczymy „Hosanna”, a za kilka dni „Ukrzyżuj”.
    Właśnie z małżeństwem jest podobnie. Jest „Hosanna” i też jest „Ukrzyżuj”.
    Ja tam nie za bardzo lubię takie widowiska i nawet wolę chodzić do kościoła gdy jest mało ludzi.
    Według mnie w tłumie inteligencja drastycznie spada. Wystarczy jak jedna osoba wyda „sygnał” do ataku, to reszta idzie za przywódcą, liderem grupy.
    I tak było przy procesie Jezusa.
    Poczytajcie sobie, co o tym pisze św. Jan od Krzyża.
    Tekst nazywa się ” Droga na Górę Karmel”

    #34 chani
  35. I takie pytanie: Dlaczego trzech? Pismo mówi o mędrcach ze wschodu, nie ile ich tak było.
    Owszem mirra, kadzidło, złoto te dary złożyli, czy trzy, ale mędrców mogło być więcej i złożyć to co mieli najcenniejsze w pałacu.

    #35 chani
  36. #18 Hanula
    Nie ma edycji tekstu. To co wyślesz po napisaniu takie będzie. Musisz w trakcie pisania poprawiać siebie.

    #36 chani
  37. #34 Chani ,
    WYSOKO.Buziak !

    #37 Ka
  38. #34
    Tłum pod głupim przywódcą to bestia.

    #38 Ka
  39. #33 chani
    Ja osobiście, jeśli ktoś zapłaciłby za moje mieszkanie i wszystko, co się z tym wiąże, zapewnił mi jedzenie, coś do ubrania i od czasu do czasu coś „zbędnego” – książkę, albo np. komputer i dostęp do internetu, abym tutaj mogła napisać, albo coś poszukać itd.,jakiś urlop, to mogłabym pracować za darmo. Ci co mają dzieci i rodziny, potrzebowali by jeszcze, aby zapewniono byt ich rodzinom i wykształcenie ich dzieciom.
    Ale jakoś tak jest na tym świecie, że prawie nikt mi niczego za darmo nie daje ( oprócz Boga) i potrzebuję pieniędzy, aby żyć.
    Czy nadal uważasz, że powinnam leczyć za darmo?

    #39 basa
  40. Przy okazji chciałabym uświadomić wszystkim, że leczenie kosztuje.
    Mówi się, że leczenie jest za darmo.
    To nie prawda. To tylko pozór. Nie jest za darmo.
    Płaci za nie pacjent – bo odprowadza składkę na ubezpieczenie zdrowotne.
    Jednak nie płaci bezpośrednio – stąd wrażenie, że leczy się za darmo.
    To jest pierwszy mit.
    Skoro pacjent nie płaci – to drugi mit – przychodnia leczy za darmo.
    O nie. Leczenie kosztuje.
    Kosztuje wynajęcie lub utrzymanie lokalu, kosztuje utrzymanie przychodni, zapewnienie sprzętu, obsługa, ubezpieczenia itd., kosztują płace pracowników i przede wszystkim badania.
    Za to wszystko trzeba zapłacić.
    Chciałabym, aby wszyscy mieli tego bardzo mocną świadomość – za badania, na które daje skierowanie lekarz rodzinny, płaci jego przychodnia. I to są na prawdę bardzo duże kwoty.
    Chani, czy nadal uważasz, że przychodnia powinna leczyć za darmo, czyli od nikogo czyli także NFZ nie brać pieniędzy?
    A kto wtedy zapłaci za to wszystko, o czym wspomniałam wcześniej?
    Fundusz znacznie rozszerzył listę badań w poz. I kto ma zapłacić za te dodatkowe badania?
    Jeśli kontrakt z NFZ będzie za mały, to co ma zrobić lekarz/ przychodnia? Gdzie może zaoszczędzić, aby nie zbankrutować? Obniżyć płace pracownikom, albo kogoś zwolnić? Ograniczać ilość wykonywanych badań?
    Tu nic nie jest za darmo. Tu jest czysta matematyka.
    Nikt nie chce mówić o pieniądzach w służbie zdrowia. Moim zdaniem, trzeba mówić o pieniądzach w służbie zdrowia.
    I jeszcze jedno. Oczekujemy my jako pacjenci ( wszak ja też bywam pacjentem) od funduszu, że nam zapewni wszystko.
    Ale on ma tylko tyle pieniędzy, ile spłynie mu z naszych składek. I tylko za taką kwotę może wykupić świadczenia.
    Opieka zdrowotna kosztuje. Bardzo dużo kosztuje. Ale ponieważ nie płacimy bezpośrednio nie mamy tego świadomości.
    Ale to jest jeden wielki mit, że można mieć wszystko za darmo.

    #40 basa
  41. Ad księży
    Jest jednak trochę inaczej i podobnie.
    Przecież to my utrzymujemy Kościół. Czasami dajemy darmo np.taca, a czasami za coś np. za odprawienie Mszy Świętej w intencji.
    Poza tym duża część księży pracuje w szkołach i stąd mają na swoje utrzymanie.

    #41 basa
  42. Właśnie tak sobie pomyślałam, że powinniśmy być wdzięczni księżom, że zarabiają na siebie gdzieindziej, aby móc nam posługiwać za darmo.
    Nie wiem, czy byliby w stanie utrzymać się z naszych datków…

    #42 basa
  43. #35 chani,
    Św. Mateusz nazwał ludzi, którzy przyszli ze Wschodu oddać pokłon Jezusowi mianem magów
    (magoi w greckim tłumaczeniu).
    Nie pisze ani słowa o tym, by byli królami.
    Początkowo nazywano ich więc magami.
    Stopniowo określenie to nabierało jednak coraz bardziej ujemnego znaczenia.
    Magowie kojarzyli się z podejrzanymi, okultystycznymi praktykami, pogańskimi rytuałami.
    Magia jest potępiona przez Kościół.
    Tymczasem w starożytności magami określano w Persji, Medii, Babilonii NIE podejrzanych szarlatanów,
    lecz ludzi wykształconych, zajmujących się nauką, będących przeważnie doradcami monarchów.
    Pełnili oni jednocześnie, podobnie jak w starożytnym Egipcie, funkcje kapłańskie.
    Dlatego w Polsce przyjęło się określać ich mianem mędrców,
    które wydaje się lepiej oddawać starożytne znaczenie słowa „mag”.
    Na początku III wieku rzymski teolog, Tertulian (ok. 160 – ok. 220),
    jako pierwszy nazwał ich „królami ze Wschodu”.
    Myśl tę podchwycił w VI wieku Cezary z Arles (zm. 542)

    Św. Mateusz nie określił ilu magów przybyło do Jezusa.
    Na rysunkach w rzymskich katakumbach, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, aż do IV w.,
    przedstawiano ich dwóch, trzech, czterech lub sześciu.
    W Syrii i Armenii przyjęła się wówczas tradycja, że było ich dwunastu,
    co miało symbolizować dwunastu Apostołów i dwanaście plemion Izraela.
    Z kolei Kościół koptyjski w Egipcie uznał, że było ich aż sześćdziesięciu.
    Liczba „trzy” pojawiła się u Orygenesa (zm. ok. 251 r.) w pierwszej ćwierci III w.
    Stwierdził on, że skoro były trzy dary, to tylu musiało być również wręczających.
    W wieku IV ten pogląd stopniowo wszędzie został przyjęty.

    Trzy znane nam dziś imiona królów pojawiły się po raz pierwszy ok. roku 520
    na mozaice zdobiącej kościół San Apollinare Nuovo w Rawennie,
    która wówczas była stolicą posiadłości bizantyńskich w Italii.
    Nad postaciami umieszczono tam wyraźne napisy: Balthassar, Melchior, Caspar”.
    Te same imiona podaje później wielki teolog angielski, Beda Czcigodny (675-735).

    Wcześniej wszędzie określano magów innymi imionami.
    Dla Greków magowie nazywali się Apellicon, Amerim i Serakin;
    dla Syryjczyków: Kagpha, Badalilma y Badadakharida;
    dla Etiopczyków: Ator, Sater y Paratoras.

    To cytaty z tekstów umieszczonych na portalu wiara.pl

    #43 julia
  44. Papież Paweł VI stosuje ten sens Pisma Świętego – (Ps 147,12-15.19-20) – do Jerozolimy Niebieskiej, do sytuacji człowieka po zmartwychwstaniu chwalebnym

    #44 Leszek
  45. Basiu,
    Dziękuję za relacje z protestu.
    Bardzo się cieszę z Twoich wypowiedzi:)
    Nie jest to sprawa jednoznaczna i na pewno nie jest Tobie i innym lekarzom łatwo rozpoznać dobrą drogę.
    Jednak wszyscy korzystamy z dobrodziejstw służby zdrowie i polepszenie systemu oznacza poprawę usług dla nas wszystkich.
    Gdyby nie upór ludzi , czasem nawet strajki , mielibyśmy poziom życia jak na Ukrainie. Oczywiście , nie jest to najważniejsze, ale zaniedbywanie spraw zawodowych tylko dlatego,żeby nie stracić ciepłej posadki i się nie wychylać jest po prostu zaniedbaniem.
    Myślałem o tej ostrej wypowiedzi Janusza. Każdy z nas korzysta z dobrodziejstw systemu opieki zdrowotnej, który został przez kogoś, może przez niektórych z nas wywalczony właśnie sprzeciwem wobec absurdów socjalizmu.Jest to odpowiedzialność obywatelska.
    Dziś jednak odbędą się rozmowy. Pomódlmy się za zdrowy rozsądek obydwu stron 🙂

    #45 grzegorz
  46. #40,Basa
    Tak leczenie kosztuje. Strasznie mnie bawi jak w szpitalu czy u specjalisty żądają upezpieczenie dziecka, które jest obywatelem polskim. Czy dziecko nie jest do 18 lat ubezpieczone?To po co mam pokazywać ubezpiecznie.
    To co wyprawia służba zdrowia pozostowia wiele do życzenia. Ale nie tylko oni. Wystarczy spojrzeć na policję czy na straż pożarną. Ja nie rozumiem czemu musi dojść do tragedii, aby niektórzy się obudzili. Mam duże zastrzeżenie do tych służb, bardziej do tych drugich. Tak samo do tych biurokratów. Czy musi zginąć połowa rodziny, aby mogli godnie mieszkać. Moja przyjaciółka która była tylko o jeden dzień od mnie młodsza i jej brat 14 – letni zginęli. Ale nie tylko oni. Życie straciło nienarodzone dziecko i ojciec tego rodzeństwa. I co ci ludzie się teraz obudzili. A gdzie byli wcześniej, kiedy dawano sygnały, że coś się dzieje. Dwulicowość ludzi nie zna granic.
    Boże nie pytam czemu ich zabrałeś, dziękuję z całego serca, że ich dałeś.
    Basa jesteśmy z tobą. Ludzie nie mają świadomości co się tak naprawdę dzieje. Oglądają różne wiadomości i nie potrafią się do nich odnieść. Tylko kopiują opinie innych. U mnie murem stoją za MZ. Czepiają się lekarzy. Jednak oni wiedzą tyle co telewizja powie. A, że manipulacja niektórych nie zna granic to nie dziwmy się ludziom, iż jej ulegają. Tak samo jej z protestami. Łatwo można manipulować. Nagrywając protestu mogę nakręcić kadr gdzie ujęcie nic nie wskazuję. Ludzie tylko krzyczą albo robią marsz. A mogę nakierować tak kamerę na ludzi, którzy w ogóle nie mają nic wspólnego z marszem. Zachowują się wulgarnie. Jaki obraz przekaże moim widzom. Taki, iż na tym marszu idą ludzi,którzy w sposób brutalny dochodzą swoich praw. Widza nie interesuje, czy ten pieszy faktycznie uczestniczy w tym czy nie. Jest obraz,jest przekaz. Nie na próżno mówią, że media to czwarta władza w Polsce. Ludzie tak wierzą mediom, ze aż jest to śmieszne. Dużo tu można napisać o reklamie. Tu też można łatwo dokonać manipulacji. Reklamuję jakiś produkt. Podaje się za kogoś kim nie jestem. Powołuje się na badania naukowców, które nie istnieją. Wymyślam jakąś zagraniczną nazwę uczelni. Żeby to jakoś brzmiało. I wszystko daje do telewizji. A ludzie w to wierzą. I nie sprawdzą.
    Basa pamiętaj nie jesteś sama:)
    Pozdrawiam

    #46 DorotaWt
  47. #39 basa
    Ja nie wiem czy powinnaś leczyć za darmo tak samo jak pewnie nie za darmo posługują księża, bo wiadomo wszystko trzeba opłacić, ale po coś Jezus to powiedział „darmo dostaliście, darmo dawajcie”

    #47 chani
  48. #45 Grzegorz, Basia, Julia, Dorota, i inni.
    Porozumienie z porozumieniem.
    Toż to, jak to ocenił mój syn FARSA.
    Pozdrawiam
    janusz

    #48 baran katolicki
  49. Tak czytam niektóre wypowiedzi i jakbyśmy zapominali, że naszym Panem jest Bóg. Wszystko Mu podlega. Nic się nie dzieje bez Jego woli – tak mówi Pismo.
    Chcemy jednak żeby Bóg się nami zaopiekował, to musimy mocno wierzyć w Jego moc i siłę. Wierzyć i nie wątpić, mówi bowiem Pismo:
    „Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam. 7 Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana, 8 bo jest mężem chwiejnym4, niestałym we wszystkich swych drogach.”

    #49 chani
  50. do baSA
    widzisz basa jako pacjent można się zarejestrować w NFZ i zobaczyć na co nas leczyli i za ile. Ładne kwiatki czasem można zobaczyć.
    Inna sprawa ,ze do lekarza rodzinnego chodzę z gorączką ….
    Powazne choroby zmuszona byłam diagnozowac oraz leczyć prywatnie lub….za pomocą ,,magicznej”karteczki uzyskanej prywatnie z którą udawałam sie do rejestracji państwowej przychodni.

    Obecnie ja i moja rodzina musimy wybierać kogo i na co aktualnie leczyć prywatnie, Kasy nie starcza. Leczy sie więc to, co akurat się „pali”
    Trafia mnie gdy oglądam RMUA z kwotą odcinaną do NFZ.
    Koniec z przymusem. Sama wydam swoją kasę. I proszę mi nie pisać, ze gdy zachoruję na raka lub będę potrzebowała operacji, to nie będzie mnie stać.
    Osoby chore na raka muszą żebrać w tym kraju na leczenie. Z powodu odległego terminu operacji zmuszeni byliśmy zdecydować się na prywatną.
    Wybór był prosty: chodzenie.
    Jeszcze jedno: przepisywanie recept na stałe leki. Zgroza aby stać w tym celu kilka godzin.
    A opieka nad seniorami? Pielęgniarka środowiskowa?

    #50 Zuza
  51. #47 chani
    „Darmo dostaliście, darmo dawajcie”
    Myślę, że tu chodzi o coś więcej niż o pieniądze. 🙂
    Myślę, że tu chodzi o miłość.
    Miłość Boga dostajemy za darmo i to powiedzenia wzywa mnie, abym także kochała za darmo.

    #51 basa
  52. Przypomniało mi się coś przy okazji postu do chani.
    Wiele lekcji dał mi Bóg w sytuacji protestu.
    M.in. nauczył miłości do ministra Arłukowicza.
    Gdy na początku jego ostre, agresywne wypowiedzi zaczęły budzić we mnie negatywne uczucia, najpierw Bóg mi je pokazał. A potem poprzez Jana XXIII powiedział, że Jezus Zbawiciel jednakowo umarł na krzyżu za mnie i za ministra. Jesteśmy jednakowo grzesznikami i jednakowo wymagamy miłosierdzia Bożego. Bez różnicy.

    #52 basa
  53. Dziękuję wszystkim za to, że mnie wspierali a najbardziej Bogu. 🙂
    Dziękuję Grzegorzowi za modlitwę – mądrą modlitwę.
    Ja na początku miałam kłopot z modlitwą. Bo skoro zgadzam się z wolą Boga, to o co mam Go prosić? On już wie, co jest najlepsze. A więc mogłam prosić o jedno – Bądź wola Twoja.
    Ale Bóg w swojej mądrości – znowu posługując się Janem XXIII nauczył mnie modlitwy. 🙂
    Właśnie takiej jak Grzegorza.
    Jan XXIII w roku 1940 pisał tak:
    “A kiedy wojna się już rozpoczęta, wówczas narodom nie pozostaje nic innego, jak tylko Miserere i oddanie się miłosierdziu Bożemu, aby wzięło górę nad sprawiedliwością i w przeobfitej łasce swej sprawiło, by władcy tego świata opamiętali się i powrócili do zamiarów pokojowych.”( „Dziennik duszy”)
    A teraz dziękuję Bogu za miłosierdzie, które zechciał okazać nam lekarzom i pacjentom, doprowadzając do porozumienia. 🙂
    Dla mnie to porozumienie to nie farsa, ale dzieło Boga.
    Oczywiście jest wiele wątpliwości, czy niepewności, jak też znowu wiele propagandy, ale kto powiedział, że ma być łatwo?
    Może Bóg nadal chce nas doświadczać i uczyć na błędach?
    Ale w życiu nie widziałam, aby wszyscy przyszli do pracy tacy zadowoleni jak dzisiaj.
    I dziękuję jeszcze Bogu za św. Jana XXIII, przy pomocy którego podobało się Mu mnie przez ten trudny okres przeprowadzić.
    To zestawienie w jednym czasie – wojna z lekarzami, temat wojny w Dzienniku i temat wojny na Liturgii Słowa jest bardzo wymowne i to chyba nie przypadek. 🙂

    #53 basa
  54. # 50 Zuza
    A czy myślisz, że ja tego nie wiem?
    Właśnie dlatego napisałam, że jest to mitem, że można mieć wszystko za nic.
    Ty jasno ten mit swoim postem obalasz.
    Inna sprawa to nieuczciwość niektórych lekarzy. I jest mi za nich wstyd.
    Ale nie można z tego powodu twierdzić, że wszyscy jesteśmy nieuczciwi.

    #54 basa
  55. #51 basa
    A według mnie chodzi tu o dar uzdrawiania wypędzania złych duchów, etc.
    Poczytaj sobie w Piśmie pod jakim kontekstem Jezus to mówi do Uczniów. PO rozesłaniu ich.
    „..Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”. 8 Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!”

    #55 chani
  56. #50, Zuza
    Ty mówisz o kilka godzin. To pomysł, że ja na głupie recepty muszę czekać dwa dni. I jeszcze zawsze jest jakieś ale i muszę chodzić kilka razy bo ktoś nie potrafi recepty wypisać. A właśnie gdzie jest ta pięlegniarka środowiskowa. Ona powinna chodzić i sprawdzać zwłaszcza jak są osoby chore. A tu klapa nie ma. Nawet jest żenujące aby czasami na wizytę do lekarza czekać na dwa dni. O zgrozo. A potem kolejeczki robią się na pogotowiu, bo biedny pacjent musiał czekać dwa dni na wizytę. Tak, by przyjęli, zbadali i już.
    Ale z drugiej stront po co są takie wielkie przechodnie,jak tych lekarzy jest jak kot napłakał. I ta nazwa lekarz rodzinny jest żałosna. Skoro co rusz rejestrują do innego lekarza. A potem trzeba przedstawić, co dolega i czasami przedstawiać na co się chorowało.
    I się też traci cenny czas. Gdyby to był jeden i ten sam lekarz łatwiej było by też diagnozować. Bo bardziej się orientuje, co się dzieję u pacjenta.
    Pozdrawiam

    #56 DorotaWt
  57. Mówicie, że każdy potrzebuje miłosierdzia?
    Pewnie tak, ale Szaweł nam pokazuje co innego.
    On potrzebował miłosierdzia, ale gdy go dostąpił to już ciągle służył Bogu. Mimo, że ciałem służył prawu grzechu, to umysłem służył Bogu. Sam pisał, że w nim żyje tylko Jezus.
    Czy człowiek, w którym żyje Jezus, potrzebuje Jego miłosierdzia?
    „Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy. Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego. A Królowi wieków nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, Bogu samemu – cześć i chwała na wieki wieków! Amen ”

    List do Tymoteusza 1,14-17
    P.S. Jeszcze raz polecam nauczanie św. Pawła, a szczególnie List do Rzymian.
    W tym liście w rozdziale 11 pisze:
    ” Jeżeli bowiem zaczyn* jest święty, to i ciasto; jeżeli korzeń jest święty, to i gałęzie.
    17 6 Jeżeli zaś niektóre gałęzie zostały odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś dziczką oliwną, i razem [z innymi gałęziami] z tym samym korzeniem złączony na równi z nimi czerpałeś soki oliwne, 18 to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli się wynosisz, [pamiętaj, że] nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie.”

    #57 chani
  58. #55 chani
    Czy dar uzdrawiania i dar wypędzania złych duchów nie jest objawem miłości Boga do człowieka?

    #58 basa
  59. Chani, cytat z RZ to dotyczy pzrecież chrzescian i Żydów, gałęzie odciete i korzenie to naród Zydowski a dziczki wszczepione to my, nie mozna tego uogólniać, tak uważam.

    #59 Hanula
  60. #53 Basia.
    Czy ja również jestem wśród tych którym dziękujesz?
    Moje wsparcie płynęło z przeciwnej dla Ciebie strony.
    Pozdrawiam
    janusz

    #60 baran katolicki
  61. Nie pisze, ze wszyscy lekarze są nieuczciwi. Ten system jest chory i trudno w nim funkcjonowac nawet jesli ma się szczere intencje. Dlatego pseudoreformy nie pomogą.
    Trzeba to rozwalić i zbudować nowy.

    #61 Zuza
  62. #57 chani.
    Jak pojmujesz swoje słowa? „… ciałem służył prawu grzechu, to umysłem służył Bogu”.
    Dla mnie umysł to rozum. Ciało to również życie z mojego rozumu.
    Rozum Chrystusa/Kościoła/ to Duch Święty.
    Jak to łączysz w Sobie do kupy?
    Pozdrawiam
    janusz

    #62 baran katolicki
  63. #60 Janusz
    Muszę się przyznać, że pisząc te podziękowania nie myślałam o tobie w sposób szczególny.
    Ale skoro się upominasz ;), to oficjalnie dziękuję także tobie. 🙂
    Mogłoby się wydawać, że to, co pisałeś jest w poprzek mnie, ale to właśnie dzięki temu miałam okazję jeszcze bardziej ufać Bogu i poddawać się jego woli.
    To dzięki tobie mogłam sobie przypomnieć o naczyniu ozdobnym i naczyniu do użytku niezaszczytnego i uświadomić sobie, że to Bóg decyduje, kto jakim jest.
    To mnie uczy pokory. Pokory w przyjmowaniu tego, że to ja mogę być w planie Boga naczyniem do użytku niezaszczytnego.
    Chcę być tym, czym Bóg chce, abym była.
    Podobało się Bogu w pewnym okresie zrobić ze mnie proroka. Teraz może wg swojej woli zrobić naczynie do użytku niezaszczytnego.
    Nie ważne. Ważne, aby w tym wszystkim objawiła się Jego moc i chwała.
    Janusz, mimo,że ostatnio często się nie zgadzamy ( pozornie), to ja i tak wiem, że wszystko, co do mnie piszesz, piszesz dla mojego dobra ( wg twojej oceny i poglądu) dziękuję ci za to. 🙂

    #63 basa
  64. Dziękuję także w sposób szczególny Ks. Biskupowi, który uczy nas, aby nie osądzać innych wg kategorii moralnych, ale patrzeć na wszystko w kontekście odczytywania woli Boga. 🙂
    Serdecznie pozdrawiam
    Basia Saczuk

    #64 basa
  65. #59 Hanula
    Dobrze rozumujesz. Dalej Paweł pisze, jeśli Bóg nie oszczędził gałęzi to też może odciąć i tą dziczkę. Tak więc nie możemy się pysznić jak jak Izraelici, że my jesteśmy Kościołem i nic nam nie zagrozi.
    P.S.: A i małe sprostowanie – Tym, korzeniem jest Bóg.

    #65 chani
  66. #62 baran katolicki .
    Januszu!
    Ja tylko pisze za św. Pawłem:
    ” Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu. ” [Rz 7,25]
    A poza tym nawet psychologia rozróżnia pojęcia „rozum” i umysł”.
    Jak to najprościej wytłumaczyć?
    Umysł to zdolność człowieka do różnych czynności, np. myślenie, rozumowanie…
    A rozum tylko kieruje tym wszystkim.
    To w umyśle człowieka rodzą się wszelkie pomysły.
    W ewangelii Jezus po swoim zmartwychwstaniu co robi?
    „Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma…”

    #66 chani
  67. Najprościej też to pojąć na przykładzie komputera.
    Rozum komputera to Procesor, ale to w jego umyśle czyli w pamięci zachodzą wszelkie operacje. Procesor tylko kontroluje je.
    Bez pamięci komputer jest bezwartościowy.

    #67 chani
  68. Zasmuceni jesteśmy i poruszeni sytuacją we Francji. Z drugiej strony, gdy czytamy z żoną, co sobą reprezentowała redakcja „satyrycznego” a może jednak „satanistycznego” czasopisma, to zastanawiamy się, czy to Pan Bóg interweniował tak dobitnie. Bo nie pozwoli drwić z siebie, co pokazuje nam nieraz w historii Izraela. Podobno najbardziej i najczęściej szydzono tam z Kościoła katolickiego, z Papieża i duchowieństwa. Czy w ten sposób możemy odczytywać te wydarzenia?

    #68 Aleksander
  69. #67
    Krzysztof.
    W takim razie co jest sercem komputera?
    Pozdrawiam
    janusz

    #69 baran katolicki
  70. #69 Aleksander.
    Bóg w Jezusie Chrystusie pokazał nam wszystkim jak niwelować w sobie ludzkie drwiny.
    Każdą niesprawiedliwość wziął z sobą na krzyż a zmartwychwstając przebaczył wszystkim, którzy z Niego drwili.
    Proszę zauważyć, że taka miłość jest możliwa tylko mocą wiary w Jezusa Chrystusa.
    W innych religiach panuje reguła oko za oko, ząb za ząb.
    Pozdrawiam
    janusz

    #70 baran katolicki
  71. #69 baran katolicki
    Ale ja dałem taki przykład dla zorientowania się w sytuacji.
    Ja miałem psychologie w szkole średniej i na studiach, to coś mi zostało po tych lekcjach/ wykładach 🙂
    Możesz też postudiować książki w temacie psychologii.
    Znasz reklamy TV „Serce i rozum”?
    To właśnie jest procesor komputera.
    Tak jak ciało człowieka nie funkcjonuje bez serca i rozumu, tak i przykładowy komputer.

    #71 chani
  72. Chani, no jasne że korzeniem jest Bóg, Żydzi gałęźmi a my dzizckami wszczepionymi.

    Ja nie moge sie połapać kto a propos czego pizse. nie wiem ja Wy ale myslę, że jakos to ktos powinien uporządkować, bo 70 postów, mozna sie pogubić w tym tłumie.

    Niektórzy coś napiszą i nikt nawet nie zauważy, bo jest zajęty konwersacją z kims innym itd

    Moze nie mam racji i tak ma być?

    #72 Hanula
  73. chyba bardziej gałęziami niż gałęźmi

    #73 Hanula
  74. #71 Krzysztof.
    Psychologiem trochę jesteś, więc powiedz mi, proszę, jak Biblia widzi „serce” człowieka/grzesznika?
    I co myślisz o Sercu Nazarejczyka/Jezus Chrystus?.
    Moje pytania to próba uchwycenia twojej wiary.
    Pozdrawiam
    janusz

    #74 baran katolicki
  75. #75 basa
  76. #74 baran katolicki
    Aż takim psychologiem nie jestem, ale spróbuje ci to wytłumaczyć.
    To w sercu człowieka rodzą się najintymniejsze rzeczy. Ja widzisz osobę, która bardzo ci się podoba, to mocniej ci serce bije.
    W sercu człowieka panuje miłość do innego, ale też nienawiść.
    Serce Jezus jest pełne miłości, dobroci i pokoju i pokory.
    On z głębi serca lituje się nad każdym potrzebującym.
    On jest prawdziwym przyjacielem człowieka.

    #76 chani
  77. 68,Aleksander
    Gdyby to była interwencja Boga, to jaki sens miałaby śmierć Jego Syna na krzyżu. W innych religiach to z ludzi składano ofiarę dla Boga. Tu zaś sam Bóg w Jezusie staję się ofiarą przebłagalną za grzechy.
    Nie wierze, że Bóg miałby być odpowiedzialny za ta masakrę. Ludzie będą zrzucać winę, ale nie jest winą Boga, iż ktoś nie umie uszanować wolności.
    Ja nie popieram tej strzelaniny, ale drugiej strony się nie dziwię. Zwłaszcza jak wcześniej ostrzegali. Przecież wiadomo, nie od dziś, że wyśmiewanie się z ich proroka może się tak skończyć.
    A po drugie, czemu nazywasz to pismo satanistycznym?
    O ile mi wiadomo to czasopismo satyrystyczne. Bo dla mnie to dwie różne rzeczy.
    Pozdrawiam

    #77 DorotaWt

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php