Przeżywamy Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Obchodzimy Oktawę, czyli ósmy dzień Narodzenia Pańskiego. Jest to też w naszym kalendarzu Nowy Rok – początek nowego, kolejnego już 2015 roku. Dla każdego z nas jest to też kolejny raz, kiedy przeżywając Święta Bożego Narodzenia możemy zastanawiać się nad naszym życie i przeżywać je w świetle obecności Pana Boga – Emanuela, Boga z nami. Psalm responsoryjny, jaki śpiewamy w czasie liturgii, ukierunkowuje nasze myślenie, by było odniesione do Pana Boga, jako tego, od którego pochodzi wszelkie dobro, wszelki błogosławieństwo. Tego też sobie nawzajem życzymy. W pierwszym czytaniu wyjętym z księgi Liczb mamy przytoczone błogosławieństwo, jakie z polecenia pana Boga, Mojżesz miał przekazać kapłanowi Aaronowi, by tymi słowami błogosławił swoim synom. Psalm responsoryjny jest echem tego błogosławieństwa. Daje też nam możliwość wsłuchania się w to błogosławieństwo i uznania go, jako skierowanego do każdego z nas.

Niech Bóg się zmiłuje nad nami  i nam błogosławi; niech nam ukaże pogodne oblicze. Aby na ziemi znano Jego drogę, Jego zbawienie wśród wszystkich narodów. Niech się narody cieszą i weselą, że rządzisz ludami sprawiedliwie, i kierujesz narodami na ziemi. Niechaj nam Bóg błogosławi, niech się Go boją wszystkie krańce ziemi ( Ps 67).

Spróbujmy wniknąć głębiej w niektóre aspekty i treści tego Psalmu a jednocześnie otworzyć się na owo błogosławieństwo.

1. Zmiłowanie i błogosławieństwo

Przywykliśmy prosić Boga o zmiłowanie, szczególnie ilekroć dotyka nas coś, co jest jakąś trudnością, niebezpieczeństwem, kiedy czujemy się winni itp. To należy do naszego religijnego życia, w którym upraszamy u Boga, by nas darzył jakąś pomyślnością. Może to też być prośba o zmiłowanie z racji świadomości naszej winy. Tak wołali do Jezusa trędowaci, ślepcy. Tak wołał do Boga skruszony celnik. Pojęcie błogosławienia i błogosławieństwa (hbr. rdzeń „brk”) jest w Biblii bardzo często używane i ma wiele odcieni znaczeniowych. Jest to też zależne od tego, kto jest autorem błogosławienia i do kogo ono jest kierowane. Może to być błogosławieństwo, które pochodzi od Boga i jest skierowane do człowieka. Może to być też błogosławienie Boga, jakie człowiek zanosi do Boga i wtedy ma to znaczenie do takich pojęć jak wychwalanie, uwielbienie, dziękczynienie. W dzisiejszym Psalmie jest użyte w znaczeniu, jakie zawiera się w tym pierwszym zakresie. Chodzi o błogosławieństwo ze strony Boga, o jakie prosi człowiek. W takim użyciu ten termin jest zbliżony do znaczenia mocy i wyraża treści ukazujące uzdolnienie do posiadania daru i mocy na wzór Boga – naturalnie pochodzącej od Boga. Na tym właśnie polega błogosławieństwo. Nie jest to „pomyślność” rozumiana na sposób ludzki, lecz poznanie mocy Boga i oddanie się Bogu właśnie po to, aby moc Boża się ukazywała w życiu tego, kto jest błogosławiony, kto otrzymuje błogosławieństwo.

2. Trudności i doświadczenia

Jeśli dobrze pojmujemy to, co zostało powiedziane wyżej na temat błogosławieństwa, jakim Bóg obdarza swoich wybranych, to nie będzie nas dziwić fakt, że to błogosławieństwo Boga będzie objawiało się szczególnie w momentach trudnych i różnego rodzaju wyzwaniach życiowych. Naturalnie nie będą to tylko trudności wyzwania i nie będą one zawsze na pierwszym miejscu. Jednakże muszą one się ujawniać. To właśnie wszelkie takie trudności i wyzwania stanowią okazję do tego, aby w tym, kto otrzymuje błogosławieństwo od Boga, było widoczne coś, co pochodzi od Boga, co jest przejawem mocy Boga a nie jest owocem chytrości i przebiegłości człowieka. Kto poznaje takie błogosławieństwo Boga i kto je przyjmuje, będzie w każdym czasie i w każdym położeniu błogosławił Boga i będzie wobec innych i dla innych źródłem (pobudką, okazją) ukazującym prawdę i bogactwo życia, nawet pośród doświadczania trudności i przeciwności. Tylko w takim duchu stają się dla nas możliwe i prawdziwe słowa św. Pawła: W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was (1Tes 5,18). Z tego doświadczenia możemy też rozumieć częste wezwania do wdzięczności i pokoju (zob. np. Kol 2,7; 3,15; Ef 5,2.4; Ef 2,15-17; 4,3; Flp 4,7; Kol 3,15: 1Ts 5,13).

3. Ukazanie i objawienie Oblicza Boga

Po w prośbach o zmiłowanie i błogosławieństwo następuje prośba- życzenie: „niech nam ukaże pogodne oblicze, aby na ziemi znano Jego drogę…” Ukazanie ludziom Oblicza przez Boga jest widziane jako przejaw Jego dobroci. Tak jest. Znaczenie tego wyrażenia i stojącej za nim prawdy ukaże się – moim zdaniem – jeszcze pełniej, jeśli odejdziemy od przekładu polskiego (BT) i zamiast „niech nam ukaże pogodne Oblicze” przełożymy: „niech ukaże Oblicze między nami”. Filologicznie jest to możliwe. Akcent rozumienia tego wyrażenia przesuwa się wtedy jakby z „obiektywnego” obrazu, a więc „nam ukazać oblicze”, na wskazanie obecności oblicza Boga między nami. Co to oznacza? W czym tkwi wymowa (różnica) tego drobnego niuansu? Chodzi o to, aby obecność Bożego Oblicza była między ludźmi. Jak to się może dokonać? Dokonuje się to, (przy zachowaniu wszystkich zastrzeżeń i obwarowań, o jakich musimy myśleć, gdy  odnosimy takie treści do Boga), przez to, że ludzi wierzący, uznając swój synowski stosunek do Boga, a więc żyjący jako Jego podobieństwo i obraz, będą dostrzegali (szanowali, strzegli)  w ich wzajemnych relacja Oblicze Boga. Wówczas Prawda Boga będzie kształtowała ich wzajemne relacje. Bóg będzie między nim jako ten, który wszystko „układa w ich relacjach”. Nie chodzi więc o to, aby nad kimś czy nad wieloma w jakiś sposób ukazało się Boże Oblicze, lecz o to, aby relacje międzyludzkie były (stawały się) Obliczem Boga, tzn. rozpoznawalną obecnością Boga. Jeśli dobrze to rozumiemy, to nie chodzi o jakieś „nadzwyczajne” cudowne zjawisko wobec ludzi, lecz o zwyczajną obecność Oblicza Boga we wszystkim, co kształtuje życie ludzi. Ich wzajemne stosunki, więzi itp. Wtedy też nie będziemy głównie mieli na myśli (na pierwszym planie) naszej pomyślności, lecz obecność Boga, Jego Oblicza, Jego prawdy między nami. To będzie się wiązało z troską o dobro drugiego człowieka, o przeżywanie z nim jedności na wzór Boga, który w swoim Synu Jezusie, przebacza człowiekowi i w ten sposób z „dwóch rozdzielonych” przez szukanie każdy własnego „interesu” (pomyślności) tworzy jedno ciało, w którym jeden wydaje siebie dla drugiego, służy drugiemu. To jest rozpoznawalne Boże Oblicze. Niech Twoje Oblicze, Panie Boże, będzie między nami. Spraw, byśmy w naszych wzajemnych relacjach mogli przeglądać się w Twoim Obliczu i być objawieniem Twojego Oblicza dla tych, którzy Ciebie nie widzą. Takie jest też moje życzenie dla wszystkich Blogowiczów na ten Nowy Rok, na każdy dzień i na każdą sytuację. Niech Oblicze Boga będzie między nami, niech kształtuje wszystkie nasze relacje i nasz sposób podchodzenia do bliźnich i do wydarzeń. Wtedy będziemy też przeżywać zmiłowanie i okazywać zmiłowanie, będziemy korzystać z mocy błogosławieństwa i będziemy się stawać błogosławieństwem.   Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

69 komentarzy

  1. W Nowym Roku Błogosławieństwa Bożego. Siły do realizacji planów duszpasterskich.
    Cieszymy się z powrotu na antenę radia.
    Oby jak najczęściej.

    Pozdrawiamy

    #1 Aleksander
  2. Księże Biskupie,
    dziękuję za życzenia 🙂
    Ksiądz Biskup ma zdolność mówienia (pisania) tego,
    co akurat w tej chwili jest mi potrzebne.
    Bo dziś potrzebuję przypomnienia,
    żeby nie mieć na pierwszym planie swojej pomyślności
    (czy pomyślności osoby mi bliskiej),
    ale troszczyć się o obecność między nami Oblicza Boga.

    W nowym roku życzę Księdzu Biskupowi
    doświadczenia radości i wesela ze strony diecezjan z tego,
    że dzięki Księdzu Biskupowi mają szansę poznawania drogi Pana.

    🙂

    #2 julia
  3. Pięknie dziękuję.
    Pokoju na świecie, mądrości dla polityków, pomyślności i zdrowia dla wszystkich ludzi Ziemi – życzę.

    #3 Ka
  4. Niech Oblicze Boga będzie między nami, niech kształtuje wszystkie nasze relacje i nasz sposób podchodzenia do bliźnich i do wydarzeń. Wtedy będziemy też przeżywać zmiłowanie i okazywać zmiłowanie, będziemy korzystać z mocy błogosławieństwa i będziemy się stawać błogosławieństwem./.Ks Bp/

    Dziękuję za te piękne życzenia.
    Niech się wypełnia w życiu każdego z nas .

    #4 Tereska
  5. czas do zastanowienia się zbliża, bo przemija dzień za dniem, życzę radości w każdej chwili. Nadziei, że złe minie,choroba odejdzie, czerstwe zdrowie ucieszy, będą piękne dni obfite w pokój i dostatek, spełnią się marzenia. Miłość piękna dotknie. Ciepło życzliwości ogrzeje ludzkie relacje. Życzę niech Pan Bóg błogosławi

    #5 j
  6. i podobnie z k.liczb : Niech cię Pan błogosławi i strzeże, niech rozpromieni oblicze swe nad tobą i obdarzy pokojem!
    ROZPROMIENI! CZYLI UŚMIECHNIE SIĘ 🙂

    #6 Hanula
  7. Z okazji Nowego roku, życzę pokoju, który daje Chrystus. Aby każdy dzień sprawiał, że będziemy się umiejszać, a On będzie w nas wzrastał. Życzę również abyśmy kochali Jezusa dla Jezusa . Abyśmy Go błogosławili we wszelkim trudzie. I choćby nie chciał dać pociechy, to żebyśmy Go chwalili. Życzę abyśmy wbrew nadziei ufali Nadziei, którą jest Bóg. A Maryi, którą jest nie tylko Matką Jezusa, zawierzyli nasze życie.
    Pozdrawiam

    #7 DorotaWt
  8. „To właśnie wszelkie takie trudności i wyzwania stanowią okazję do tego, aby w tym, kto otrzymuje błogosławieństwo od Boga, było widoczne coś, co pochodzi od Boga, co jest przejawem mocy Boga a nie jest owocem chytrości i przebiegłości człowieka.”
    Trwa protest lekarzy poz, którzy nie chcieli podpisać umów na warunkach proponowanych w tym roku.
    Minister próbuje przekonać społeczeństwo, że to lekarze są chytrzy i chciwi. Przecież on dał im tyle pieniędzy – podniósł stawkę kapitacyjną aż o 40 zł!
    Jeszcze żadnego roku nie spotkałam się z tak wielką manipulacją prawdą. Bo rzeczywiście podniósł stawkę o 40 zł, ale dlaczego nie wspomina, że aby to zrobić zabrał pieniądze, które NFZ płacił na innej drodze – za przyjmowanych chorych z infekcjami dróg oddechowych, za choroby układu krążenia i cukrzycę, za pacjentów, u których nie potwierdzał ubezpieczenia, a oni mieli prawo do bezpłatnych świadczeń. W sumie wychodzi na jedno.
    Ale propaganda działa – dyrektor szpitala wypomniał nam – czego ode mnie chcecie, przecież minister tyle wam dodał. I musieliśmy tłumaczyć najpierw ile zabrał, abyśmy mogli dalej rozmawiać.
    Ale okazało się, że to nie koniec.
    Minister twierdzi, że kolejki do specjalistów nie wydłużą się, bo pacjenci onkologiczni będą opłacani z innej puli. Więc ja myślałam, że szpitale i specjaliści z tej racji dostaną więcej. W trakcie rozmowy z dyrektorem okazało się, że oni nie wzięli pakietu onkologicznego ( tylko 30% szpitali wzięło), bo im też NFZ chciał zabrać ze specjalistyki, aby dać na onkologię, przy czym terminy są tak krótkie, że realnie nie do dotrzymania. Nie chcieli ryzykować. Zostali przy tym, co mieli. My nie mamy wyboru. Nas pakiet onkologiczny obejmie obligatoryjnie…
    Ale jak kolejki do specjalisty dla pacjentów nieonkologicznych się nie wydłużą, skoro fundusz na zwykłą specjalistykę daje mniej?
    Przy czym gdybyśmy nie porozmawiali bezpośrednio, to każde z nas myślałoby, że to drugie dostało dużo więcej.
    Przypomina się przysłowie: Dziel i rządź.
    Nie czuję się komfortowo. Chciałabym jutro pójść do pracy i przyjmować pacjentów.
    Jednak wczorajszy dzień nie dał mi wyboru.
    Pan minister nie próbował rozmawiać. Pan minister postanowił zastraszyć i wymusić podpisanie umowy na jego warunkach.
    A ja pytam siebie: Dlaczego NFZ nie chce wziąć na siebie ryzyka realizacji pomysłów pana ministra, tylko chce je zrzucić na nas?
    Gdzie jest prawda? Kto jest chytry i przebiegły?
    Wierzę, że ponad wszystkim jest Bóg i ostatecznie tak, jak napisał Ks. Biskup, moc Boża okaże się i będzie tak, jak On chce.
    Nawet jeśli to nie będzie po mojej myśli…

    #8 basa
  9. Niech Oblicze Boga będzie między nami!
    Życzę nam wszystkim na ten Nowy Rok otwatych oczu i serca na dostrzeganie w życiowych sytuacjach (także, albo przede wszystkim, tych trudnych) Bożego błogosławieństwa.
    To czynię dla siebie także wezwaniem na każdy dzień.

    Jak dobrze, że Ksiądz Biskup ukazuje bogactwo znaczenia Słowa!
    Dziękuję! Pozdrawiam

    #9 Miriam
  10. Tak.
    Niech Bóg się zmiłuje nade mną i mi błogosławi.
    Niech w tej sytuacji prawda o mnie objawi się we mnie, a ostatecznie niech zwycięży Jego moc.

    #10 basa
  11. Chciałam tylko jeszcze uzupełnić, ze chodziło o szpitale powiatowe.

    #11 basa
  12. Czy przypominacie sobie Jabesa co hebrajsku znaczy 'Ból’. Biblia pisze, że jego matka przeklęła go w dniu porodu i jak możemy się domyślać w kulturze hebrajskiej człowiek z takim imieniem miał bardzo ciężkie życie. Był wyśmiewany przez rówieśników, odrzucany społecznie z ciągłym potępieniem na placach. Jego imię przypominało wszystkim o bólu (zwłaszcza jego rodzinie) Prawdziwa klątwa.
    Domyślam się, że musiał być bardzo samotny i wzgardzony, a jednak Biblia pisze o nim, że był „znakomitszy” od swoich braci (naczelników rodów) Był znakomitszy bo modlił się ułożoną przez siebie modlitwą i to do samego Boga. Odważył się wołać bezpośrednio do najświętszego w Izraelu!
    Pamiętajmy, że za jego czasów wciąż obowiązywała zasłona w świątyni i nie było jeszcze pośrednika miedzy Bogiem, a ludźmi, a ducha świętego mieli tylko nieliczni. On przełamał stereotyp i wołał do swojego Pana i to z jaką można by powiedzieć 'arogancją’. „A Jabes wołał do Boga Izraela tymi słowy:
    Obyś mi prawdziwie błogosławił
    i poszerzył moje granice,
    oby ręka twoja była ze mną
    i obyś zachował mnie od złego,
    aby mnie ból nie dotknął.
    I Bóg spełnił jego prośbę” – 1Krn 4:10. Pogodne oblicze zawsze kojarzyło mi się z uśmiechem Boga, który w ten sposób ukazuje mi swoją życzliwość, przychylność. Opowiem o tym obliczu, które dostrzegam w poharatanym Piotrze/mpd/.
    Tu dostrzegam jak ludzie zakrywają przed nim swoją twarz. Jak nie chcą na niego patrzeć. Jak bardzo boją się takiego błogosławieństwa/szczęścia/.
    To co stało się w Jezusie Chrystusie tam daleko w historii Nazarejczyka ma swój ciąg dalszy w moim Piotrze. To jest ten sam Chrystus/Bóg/, który poza czasem wciąż ukazuje mi/nam/ swą Ojcowską twarz. Nie ma dla mnie większej radości od uśmiechniętego Piotra, który generalnie tylko tak potrafi przemówić do na w swoim zadowoleniu. Ta jego radość jest również moją radością. Ileż to nieraz czekać nam trzeba na jeden mały uśmiech pokoju. Uśmiech, który dziękuje i wszystko mówi bez słów.
    Nie wiem jak wyglądało by moje życie dzisiaj pozbawione takiego widoku. Nie wiem co będzie ze mną gdy mi go zabraknie.
    Dziękuję, tak jak potrafię, za każdy Jego uśmiech/pogodne oblicze/ dostrzeżone na obliczu Chrystusa/Piotra/.
    Ci, którzy nie potrafią patrzeć na swój krzyż tracą moc błogosławienia innych.
    Tutaj pragnę zaprosić Was do kontemplacji siebie na chwalebnym krzyżu zmartwychwstałego Pana/Nazarejczyk/.
    Pozdrawiam nowo rocznie
    janusz.

    #12 baran katolicki
  13. I to jest niesamowite. Minęło kilka godzin, odkąd napisałam tamte posty.
    Tradycyjnie zrobiłam sobie skrutację Słowa wychodząc od słów wybranych przez Ks. Biskupa do tego komentarza.
    I Pan Bóg dał mi obietnicę: „Na miejsc, o którym mówicie: „To jest pustkowie bez ludzi i trzody…-a moja przychodnia jutro będzie takim pustkowiem – rozlegnie się jeszcze głos radości i głos wesela……Odmienię bowiem los tego kraju na taki, jaki był przedtem” Jer 33, 10-11.
    A potem wezwał mnie „A teraz jednak nabierz ducha Zorobabelu…. Pracujcie, bo ja jestem z wami….nie lękajcie się.” Ag 2, 4-5
    I wyjaśnił sens tej sytuacji słowami z listu do Hebrajczyków: „Te zaś słowa „jeszcze raz” wskazują, że nastąpi zniszczenie tego co zniszczalne, a więc tego, co zostało stworzone, aby pozostało to, co niezniszczalne.” Ta sytuacje jest potrzebna po to, aby to coś zniszczalne- niepotrzebne zostało zniszczone, odrzucone. Ale to co boskie pozostanie niewzruszone.
    A na koniec chyba po to, abym już nie miała żadnych wątpliwości dostałam fragment Ewangelii wg św. Mateusza, gdzie Pan Jezus zapewnia ” Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”
    Prawdą jest to, co mówi Bóg.

    #13 basa
  14. Dzisiaj dzień modlitw o pokój na świecie, ale tak sobie pomyślałem, że tego pokoju nigdy nie będzie jeśli będziemy żyli w ciemności, jeśli nie będzie w nas Chrystusa i nie będziemy rozważali Słowa tak jak Maryja – w sercu.
    Jesteśmy czcicielami Maryi, to naśladujmy Ją w czynach, a nie tylko słowami modlimy się do Niej.
    Chcemy być uczniami Bożymi? Musimy naśladować Jezusa tak jak Maryja we wszystkim.
    Przecież Jezus nie tylko modlił się do Ojca, ale też czynił innym dobrze, a nie źle.
    ——————
    Dzisiaj też mówią, że jest to święto nakazane?
    Czyżbyśmy znowu się wikłali w niewole Prawa jak Żydzi?
    I nie rozumiem odpustów zupełnych. Człowiek, który ma stale Chrystusa w sobie jest przez Niego kąpany w Swojej Krwi.

    #14 chani
  15. #11 basa
    Jakieś zamieszanie na pewno jest.
    Do szpitala, w którym leżałam 3 razy przyjeżdżała telewizja.
    Może ten trudny czas w lecznictwie przeminie w końcu i zmieni się na lepsze…

    #15 Miriam
  16. #8 Basia.
    „Nie czuję się komfortowo. Chciałabym jutro pójść do pracy i przyjmować pacjentów”.
    Basiu, proszę nie słuchać polityki w sobie i pójść jutro do swojej pracy.
    W tym religijnym narodzie nie mamy szans obronić się samemu. Potrzebujemy Kościoła/Chrystus zmartwychwstały/ i Jego pomocy. Tylko żywy Kościół ma w sobie moc by wyprowadzić nas z tej niewoli. Nic nie da Twoje szabelkowanie.
    Załatwili, rolników, górników, stoczniowców, itd. teraz kolej na lekarzy a jutro na celowniku ustawią nauczycieli.
    Mam to za sobą i doskonale wiem, jak to jest być niewolnikiem we własnym domu.
    Kościół czeka na naszą bezsilność, bo tylko taki lud, który całkowicie przegrał we własnych oczach, zacznie słuchać i da się prowadzić.
    Proszę nie odbierać tych słów jako kolejne pouczanie, lecz posłuchać mojej prośby i pójść do pracy z wiarą, że Kościół/Jezus Chrystus zwycięży po swojemu w odpowiednim czasie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #16 baran katolicki
  17. #16 Janusz
    Dziękuję za radę.
    Polityka wplątała się w tą sprawę sama.
    Każda moja decyzja jest przeciwko komuś i byłaby walką z kimś.
    A więc w mojej bezsilności tak jak proponujesz, poczekam jak Pan Bóg dalej pokieruje tą sprawą.
    Wiem, że On nad tym panuje. 🙂
    Nie oni. On. W swoim czasie wszystko się okaże, a ja to przyjmę.
    W tej chwili nie jestem lekarzem ubezpieczenia zdrowotnego. Nie mogę przyjmować pacjentów w ramach ubezpieczenia. Nie mam też gabinetu prywatnego, aby przyjmować ich prywatnie.
    Więc wykorzystam ten czas na szkolenie się.

    #17 basa
  18. Właśnie dostałam baaaaaaaaaaaaaaaaardzo dziwnego sms.
    Myślę, że jest nieprawdziwy.
    Myślę, że na prawdę już tylko Pan Bóg nad tym panuje.

    #18 basa
  19. #12,Baran katolicki
    Ty w opiece nad swoim Piotrem potrafisz docenić każdy nawet, zwyczajny gest. Dla innych to może być błahe, ale nie jest.
    Po części Cię rozumiem. Sama mam starszego o rok chorego brata. Nie mówi, nie chodzi. Miłość do takich ludzi jest trudna. Zwłaszcza od strony rodzeństwa. Ale nie wyobrażam z sobie dnia, kiedy Go zabraknie. Mam nadzieję, że Bóg pozwoli mu jak najdłużej żyć. Bo nie chciałabym, aby w wieku 24 lat zamknął oczy.
    Pozdrawiam

    #19 DorotaWt
  20. #16 Janusz
    Tak sobie myślę o twojej radzie:
    „„Nie czuję się komfortowo. Chciałabym jutro pójść do pracy i przyjmować pacjentów”.
    Basiu, proszę nie słuchać polityki w sobie i pójść jutro do swojej pracy”
    Janusz, ale czy ty nie widzisz, że gdybym ja to zrobiła, to to właśnie byłoby „po mojemu”?
    Moje chcenie, moje ja wzięło by górę nad dobrem innych ( i lekarzy i pacjentów)
    Właśnie uświadomiłam sobie, że ja będąc w jedności z innymi lekarzami, właśnie wtedy umieram dla siebie.

    #20 basa
  21. #8 basa,
    dobrze, że to napisałaś.
    To wyjaśniło wiele.
    Pozdrawiam Cię:)

    #21 julia
  22. Basiu, Basiu,
    czy Jezus Chrystus/Nazarejczyk/ zastrajkował choćby jeden raz?
    Wiele razy i na różne sposoby przetrawiałem w sobie to ludzką/religijną/ solidarność.
    Wyszło na moją niekorzyść. Oberwałem z obu stron, to znaczy i od kolegów i od katechistów.
    Przykro mi, że nie podjęłaś dzisiaj pracy. Widać i Ty idziesz po moich torach.
    Od lat śledzę nauczanie Księdza Biskupa, lecz jakość nie natrafiłem na słowo „strajk”.
    Czy warto strajkować/buntować się/ – i kiedy należy to czynić?
    Choć kilka słów Księdza Biskupa wiele by nam pomogły w tak trudnych czasach.
    Pozdrawiam
    janusz

    #22 baran katolicki
  23. Dorota, napisz coś więcej o swoim bracie. Od kiedy choruje i jak wam się wspólnie żyje?
    Nie chowaj tego skarbu gdzieś w sobie, lecz podziel się nim z nami.
    Ten boży/święty/ dar jest blisko Ciebie.
    Proszę go nie zmarnować.
    Pozdrawiam
    janusz

    #23 baran katolicki
  24. #19
    Myślę że kochając Duszę drugiego człowieka kochamy uczciwie i prawdziwie.

    #24 Ka
  25. Ad.20
    Moim zdaniem chrześcijanin nie powinien strajkować, jeżeli powodem strajku są finanse.
    Mnie nie przekonał argument, że . Takim stwierdzeniem można wytłumaczyć wszystko.
    U mnie w zakładzie pracy też był kiedyś zorganizowany strajk,ale ja nie brałam w nim udziału, bo nie pozwalało mi na to moje sumienie, ale może się mylę…
    Pozdrawiam Księdza Biskupa i blogowiczów

    #25 Zdzisławowa
  26. „Jeśli dobrze to rozumiemy, to nie chodzi o jakieś „nadzwyczajne” cudowne zjawisko wobec ludzi, lecz o zwyczajną obecność Oblicza Boga we wszystkim, co kształtuje życie ludzi. Ich wzajemne stosunki, więzi itp. Wtedy też nie będziemy głównie mieli na myśli (na pierwszym planie) naszej pomyślności, lecz obecność Boga, Jego Oblicza, Jego prawdy między nami. To będzie się wiązało z troską o dobro drugiego człowieka, o przeżywanie z nim jedności na wzór Boga, który w swoim Synu Jezusie, przebacza człowiekowi i w ten sposób z „dwóch rozdzielonych” przez szukanie każdy własnego „interesu” (pomyślności) tworzy jedno ciało, w którym jeden wydaje siebie dla drugiego, służy drugiemu. To jest rozpoznawalne Boże Oblicze.”(Bp ZbK)

    To prawda.
    Ja codziennie na porannej modlitwie, proszę Pana by w spotykanych danego dnia ludziach dostrzegać Oblicze Boga. Bo przecież każdy z nas jest Jego Obrazem, Jego Ikoną. Zastanawiamy się codziennie gdzie jest Bóg a On stoi obok- w drugim człowieku.
    Boli jednak to, że bardzo często- i to w samym Kościele, wśród księży (mówię to z doświadczenia na „swoim podwórku”)- myśli się tylko o sobie i swoim interesie, swojej pomyślności nie zważając na uczucia drugiego człowieka. Wiem – każdy z nas jest grzeszny i słaby. Naszym zadaniem jest jednak powstawać po upadku i iść dalej, ale jak to uczynić, gdy słyszy się od księdza: „wiem, że robię źle, ale ja już taki jestem i się nie zmienię…”
    Pytam więc- czy praca nad sobą dotyczy tylko świeckich, których się napomina a nie daje świadectwa; którym „rzuca” się z ambony pięknymi słowami a żyje według innego kodeksu?
    Żeby ktoś mi nie zarzucił tylko narzekania na istniejącą sytuację dodam, że modlę się za swoich duszpasterzy. I tak jak Ksiądz Biskup napisał: oby „Oblicze Boga objawiało się między nami, niech kształtuje wszystkie nasze relacje i nasz sposób podchodzenia do bliźnich i do wydarzeń” w życiu codziennym, w parafii, w domu, szkole.
    Dziękując Księdzu Biskupowi za te słowa życzę wielu łask Bożych w życiu osobistym i w pracy na Niwie Pana, błogosławieństwa, zdrowia i siły.
    Niech Pan błogosławi i strzeże…

    #26 bożena
  27. #23,Baran Katolicki
    Choruje od urodzenia. Mnie osobiście żyje się z nim dobrze. Choć on i tak nic nie rozumie. Nie wiem, czy to jest dar. Nie wiem czy marnuję to czy nie. Pomagam się po prostu nim opiekować. Nie wiem czy w przypadku Piotra musisz wszystko robić. Bo w jego przypadku tak. Ale też różnie się żyję. Będąc młodszą potrafiłam być zazdrosna. Teraz mając 23 lata wiem, że to było głupie. Bo nie ma czego.
    Pozdrawiam

    #27 DorotaWt
  28. Księże Bp
    Czy osoby rozwiedzione mogą przyjmować kolędę. Bo mi moja siostra powiedziała, że nie powinna przyjąć bo jest po rozwodzie. Tak samo jest w przypadku moich rodziców. To tacy ludzie mogą przyjmować,skoro reszta członków rodziny może przyjąć choć wszyscy razem mieszkają.
    Pozdrawiam

    #28 DorotaWt
  29. Ad #22 baran katolicki także #25 Zdzisławowa
    Januszu!
    Kilka zdań – zgodne z Twoją prośbą.
    Strajk to uderzenie. Czasem (zazwyczaj?) uderzenie pochodzące z trudnej sytuacji, choć czasem też nadużywane. Czasem także z tak trudnej sytuacji, że jest to jedynie możliwa reakcja człowieka (także pewnej grupy, społeczności) na doznawane krzywdy. Nauka społeczna Kościoła dopuszcza coś takiego.
    Ewangelia – jak sam o tym piszesz – nie przedstawia Jezusa w postawi strajku. Cała Jego misja polegała na zupełnie czymś innym, niż na próbie regulacji relacji społecznych przez coś podobnego do strajku. Chociaż często wskazywał na niesprawiedliwość i wzywał do wolności od „własnego interesu” i wolności od szukania i przeprowadzania własnej sprawiedliwości. Nie ma też o tym mowy w pozostałych pismach Nowego Testamentu.
    Odnosząc się do tego, co wyżej powiedziałem – „reakcja jedynie możliwa wobec doznawanych krzywd” – dokonuję takiej refleksji.
    Jeśli ktoś nie ma innego wyjścia, to jest to jakoś usprawiedliwione (i bywa nawet usankcjonowane), że będzie strajkował.
    Jednakże! Tutaj (myślę teraz o tych, którzy odnoszą się serio do Ewangelii) wiemy jednak, że dla wierzących (myślę o egzystencjalnym związku z Tajemnicą Jezusa Chrystusa) nie ma sytuacji bez wyjścia i nie ma miejsca na reakcje typu strajkowego. Jest zawsze wyjście chrześcijańskie – Jezusowe.
    To nie oznacza braku wypowiadania opinii, przekonań, ukazywania perspektyw (negatywnych i pozytywnych) wynikających z takiej czy innej decyzji (drugiego człowieka, przedsiębiorcy, sytemu czy władzy). Coś w rodzaju biernego i bez przemocy oporu i dawania świadectwa z gotowości przyjęcia konsekwencji (martyria – świadectwo i męczeństwo).
    Spoglądając z punktu widzenia Ewangelii trzeba uważać strajk za niekompatybilny z postawą człowieka prawdziwie wierzącego (będącego w łączności z Jezusem Chrystusem, żyjącego w Chrystusie i z Chrystusem). Tam jednak, gdzie takiej wiary (takiej jedności, takiego zanurzenia w Chrystusie) brak, albo ona nie jest dojrzała, trudno komuś zakazać (podkreślam: zakazać) w imię Ewangelii. To może pojąć i przyjąć tylko ten, kto jest w Chrystusie i to kosztem swego życia (także tych, którzy są z nim w tej samej jedności z Chrystusem).
    Będzie to zawsze sprawa ewangelijnego obwieszczania tego, co może stawać się w człowieku wierzącym i przez niego, a nie sprawa „regulacji” społecznej, nakazów czy zakazów typu legalistycznego i moralizującego.
    Problematyka jest trudna z powodu „niedostatków” co do jasności w sprawie roli wiary w naszym chrześcijańskim życiu. Na ile nie dostaje nam wiary, na tyle uciekamy się do regulacji korzystających z motywacji typu społecznego, demokratycznego, prawniczego, moralizującego itp. itd.
    Mam nadzieję, że trochę będę rozumiany i że to trochę pomoże nam (każdemu z nas indywidualnie jako wierzącym) w rozumieniu roli obecności chrześcijan w świecie, w dzisiejszym świecie, tu i teraz – także w tej poruszonej tutaj sprawie. Wymagałoby to szeregu dalszych rozważań itp. itd.
    Chodzi o to, by – jak jest mowa w tym wpisie na temat Ps 67 – Oblicze Boga było MIEDZY nami (pośród nas, a więc w naszym środku, w naszym wnętrzu, a nie tyko nad nami dla naszej/ mojej pomyślności) i regulowało nasze wzajemne relacje (od naszego wnętrza), nawet jeśli – a właściwie właśnie wtedy – gdy są one po części „jednostronne” (przebaczanie). Jest to jednak owoc wiary . . .
    Dziękuję za postawienie pytania i pozdrawiam
    Bp ZbK

    #29 bp Zbigniew Kiernikowski
  30. Ad #28 DorotaWt
    Osoby rozwiedzione (mam na myśli ochrzczonych, którzy mają cywilny rozwód i ewentualnie żyją w nowych związkach) winny być otoczone szczególną troską duszpasterzy. Warunkiem jednak jest to, czy chcą przyjmować Ewangelię, posługę Kościoła itd.
    Rozumienie tego ze strony duszpasterzy jest czasem różne ale i rozumienie (oczekiwania) ze strony zainteresowanych osób też są różne. Stąd nieporozumienia.
    Potrzeba podejścia wiary i troski ze strony duszpasterzy i potrzeba otwartości oraz uznania swego stanu ze strony zainteresowanych osób, a nie tylko „załatwienia” kolędy czy pretensjonalnej postawy w celu uzyskania takiego czy innego „zaświadczenia” itp.
    To są różne sytuacje, które też do mnie docierają …
    Zob. wskazania Papieża Benedykta w adhortacji „Sacramentum Caritatis” pkt 29.
    Podam ten punkt dokumentu w oddzielnym wpisie.
    Pozdrawiam

    #30 bp Zbigniew Kiernikowski
  31. # 12 baran katolicki
    Pogodne oblicze dostrzegasz tylko w synu Piotrze?
    A jakie jest u twoich innych synów, żony, czy Twoje?
    Czy u tych, często nieznanych osób, które są przedłużeniem rąk Boga i sprawiają, że „nic Ci nie braknie”? 🙂

    #31 Mirosława
  32. #22 Janusz 🙂
    Widocznie moja godzina jeszcze nie nadeszła. 🙂
    Słuchałam ostatnio nagrań wypowiedzi Ks. Biskupa z Radio Plus Legnica.
    I usłyszałam, że Pan Jezus nie dał się zrzucić z góry w Nazarecie, ani ukamieniować w świątyni, bo jeszcze nie przyszła jego godzina, to jeszcze nie był ten moment.
    Wierzę, że w tym wszystkim, co się dzieje, jest działanie Boga i On wszystkim pokieruje. 🙂
    Nawet jeśli jestem w błędzie, to on mnie przez ten błąd czegoś nauczy.

    #32 basa
  33. A tymczasem wczoraj, gdy jechaliśmy do Lublina ( zresztą na szkolenie z onkologii) kolega powiedział:
    – Tobie to jest dobrze.
    – ??????????
    – bo jesteś w neokatechumenacie.
    – ??????????
    – rozmawiałem z jednym księdzem z Drogi Neokatechumenalnej i on mówił, że wy wszystko uważacie za wolę Boga.
    Odpowiedziałam, że nie wiem, jaka jest wola Boga. Przecież to ja musiałam wybrać, czy jesteśmy ze wszystkimi lekarzami, czy przeciw.
    Ale wierzę, że Pan Bóg jest ponad tym wszystkim i będzie tak, jak On zechce. A ja to przyjmę jako wyraz Jego woli. Nawet jeśliby okazało się, że jednak minister wymusi na nas przyjęcie niekorzystnych warunków.

    #33 basa
  34. P.S.
    I chciałam jeszcze wyjaśnić, że my nie strajkujemy.
    Nie jesteśmy pracownikami NFZ, tylko można by powiedzieć zleceniobiorcami. NFZ zleca nam wykonywanie świadczeń dla swoich ubezpieczonych.
    Gdy mamy umowę z NFZ to ją wypełniamy, a jeżeli uważamy zaproponowaną za niekorzystną to chyba mamy prawo się na to nie godzić i negocjować warunki możliwe do przyjęcia?
    My chcemy rozmawiać. Nasi przedstawiciele chcą rozmawiać.
    A czego chce minister?
    Co robi minister od 29 grudnia? Tylko nas straszy.

    #34 basa
  35. Dopiero teraz przeczytałam odpowiedź Ks. Biskupa na pytanie Janusza o strajku.
    W sumie nie wiem, jak to się odnosi do sytuacji decyzji niepodpisania umowy między partnerami. Nami i NFZ. Umowy, którą jedna ze stron uważa się za niekorzystną.
    Tak, jak wspomniałam. Jeśli mamy już umowy, to realizujemy je najlepiej jak potrafimy. To był nasz wybór, że podpisaliśmy, przyjęliśmy warunki i realizujemy je.
    Jednak w takich warunkach, jak nam to proponuje w tym roku minister, boimy się, że nie będziemy w stanie jej wykonać.
    Co wtedy?
    Czy ocena moralna takiej sytuacji jest taka sama jak ocena strajku?

    #35 basa
  36. I chcąc nie chcąc Janusz poddał pod ocenę moją wiarę.
    Cała moja trudność w tej sytuacji polega na ocenie mojej wiary także przez samą siebie.
    Dlatego wciąż proszę Pana Boga, że jeśli to co robię, nie jest zgodne z Jego wolą, niech mnie wyprowadzi z błędu.
    Ale drobne znaki, które odczytuję np. ta skutacja wzmacniają mnie.
    Nadal jeszcze próbowałam to podważać i poddawałam w wątpliwość – może jestem uparta i tylko tłumaczę te znaki na moją korzyć.
    Wtedy przychodzi mi do głowy myśl, że przecież Pan Bóg wielokrotnie wyprowadzał mnie z uporu i zmieniał moje postępowanie wg swej woli. Jest wszechmocny i teraz też to by zrobił.
    Tak więc chcę ufać, że to, co się dzieje, okaże się dobre dla mnie i dla innych.
    I tak, jak było w skrutacji, to co zniszczalne ulegnie zniszczeniu, aby mogło się okazać to co niewzruszone.
    Być może naginam rzeczywistość do moich potrzeb, ale wierzę, że jeśli tak jest, Pan Bóg mnie z tego wyprowadzi.
    A poza tym któż z nas wie, jaka jest wola Boga?

    #36 basa
  37. I tak sobie jeszcze myślałam o tej mojej wierze i przypomniał mi się List Świętego Pawła do Rzymian.(9, 14,24)
    I pomyślałam sobie, że być może ja mam być tym naczyniem niezaszczytnym?
    „Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: «Dlaczego mnie takim uczyniłeś?» Czyż garncarz nie ma mocy nad gliną i nie może z tej samej zaprawy zrobić jednego naczynia ozdobnego, drugiego zaś na użytek niezaszczytny?”
    Ale naczynie niezaszczytne i tak służy do pokazania mocy i potęgi Boga.
    Być może więc Panu Bogu podoba się, abym była naczyniem niezaszczytnym…
    „A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym”.
    Jednak bardzo mnie podnosi na duchu przypis do tego fragmentu listu, który mówi „W rzeczywistości wszystko jest ostatecznie przyporządkowane zbawieniu jednych i drugich.
    Mimo wszystko nie powiem, aby przyjemna była świadomość, że jest się naczyniem niezaszczytnym, ale skoro jest taka wola Boga…

    #37 basa
  38. #24 Ka
    A co z ciałem?

    #38 Miriam
  39. Zastanawiam się, czy nie zmienić nick na „naczynie niezaszczytne” 🙂

    #39 basa
  40. I to takie ciekawe, że moja postawa w tej sytuacji kojarzy się niektórym z neokatechumenatem, a z tego co mówi Janusz, neokatechumenat taką postawę jak moja potępia…

    #40 basa
  41. #25 Zdzisława,
    nie mam pewności, czy lekarze, którzy nie otworzyli swoich gabinetów 2 stycznia strajkuja,
    czy manifestują swój sprzeciw przeciwko manipulacji i kłamstwie ministra.
    Słucham różnych wypowiedzi w niezależnych mediach,
    z których jasno wynika, że
    gdyby lekarze podpisali umowy na podanych przez ministra warunkach
    wkrótce musieliby zrezygnować z pracy z powodu zadłużenia swoich przychodni.
    Podobnie pisała basa.
    Nie ma więcej pieniędzy w służbie zdrowia, są tylko przesunięcia pieniędzy na onkologię kosztem innych specjalności
    (np. od stycznia do okulisty i dermatologa potrzebne bedzie skierowanie,
    do tej pory nie było potrzebne – kolejki do tych specjalistów na pewno się zmniejszą).
    Informuje się społeczeństwo, że całemu zamieszaniu winni są lekarze po to,
    żeby pacjenci tracili do nich zaufanie.
    To nie jest dobra droga dla nas.
    Zdrowie jest ważnym elementem społeczeństwa, lekarze są po to, żeby nam pomagać zachować zdrowie.
    Lekarze są po naszej stronie – nie są przeciwko nam – pacjentom.
    Szkoda, że urzędnicy tego nie chcą dostrzec.
    Obawiam się, że jeśli ta tendencja rządzących się utrzyma,
    kolejni wykształceni w naszej ojczyźnie lekarze wyjadą za granicę.
    Bogaci na pewno na tym nie stracą, bo i tak leczą się w prywatnych gabinetach.
    Ale kto będzie leczył nas?

    Pozdrawiam wszystkich 🙂
    szczególnie lekarzy 🙂

    #41 julia
  42. Basiu,
    Ksiądz Biskup wiele wyjaśnia. Szkoda, że wcześniej nie natrafiłem na takie słowa.
    Nie pragnę polemiki i oceny, kto ma rację w tym konflikcie, który w dużej mierze rozgrywa się między lekarzami a władzą/policja/.
    Basiu, nie jesteśmy zjednoczeni w Kościele, a to niweluje każde nasze uderzenie/strajkowanie/.
    Dobrze o tym władza wie.
    My jednak nie wiemy/nie wierzymy/, gdzie jest nasza siła.
    Basiu, co myślisz o tych lekarzach, którzy w większości/75%/ podpisali tą fatalną umowę?
    Pytam, bo sam jestem w podobnej sytuacji.
    Mój pracodawca uzależniony jest od korporacyjnych struktur i nie może przeskoczyć pewnych procedur koniecznych do tego by było lepiej.
    Można oceniać, osądzać, walczyć, itd. Jednak po co to robić i w jakim celu?
    Pozdrawiam
    janusz

    #42 baran katolicki
  43. Julia,
    wyjadą za „kasą”, ale nie wszyscy.
    Podobnie myśleli stoczniowcy. Wielu wyjechało i nie wrócili.
    Zostali tylko ci, którzy w pracy widzą coś więcej niż pieniądze. Są prawdziwi aż do bólu unijnej euforii. Tu gdzie teraz pracuję, rządzą Holendrzy, i to oni ustalają warunki, na jakich mamy pracować.
    Tak, to jest ta sama Polska.
    Julia, rządzą, bo daliśmy się sprzedać. Ta niewola jest nam potrzebna bardziej niż chleb powszedni. Ta niewola woła o współczesnego Mojżesza/Chrystusa/.
    To wołanie dotrze do Kościoła, który w nas jest. To będzie nasze zwycięstwo. Kiedy to się stanie, nie wiem. Na razie każdy sobie rzepkę skrobie dla siebie.
    Potrzebujemy mądrości, ukrytej w bajce tuwimowskiej rzepki.
    Pamiętasz tą bajkę?
    Potrzebujemy bycia Kościołem.
    Pozdrawiam
    janusz

    #43 baran katolicki
  44. Dorota,
    macie wśród siebie ŚWIĘTEGO, który nie potrzebuje kanonizacji Kościoła.
    Twój brat/jak mu na imię/ to żywy święty, to znaczy Chrystus/Kościół/, na którego zwalono wszystkie winy, a on nie miał szans się oprzeć tej niesprawiedliwości.
    Jeśli prawdą jest to, co ujawniłaś, to jesteś niejako błogosławiona/wybrana/ do chwały Pana/Jezus Chrystus/.
    To nie przypadek lub ślepi los tak chciał, lecz Twoje, młode życie to cud zmartwychwstałego Pana. To ogromny skarb nie tylko dla Ciebie ale i ratunek dla innych. Choć młoda jesteś wiekiem, to doświadczona łaską bycia blisko Chrystusa zmartwychwstałego/Kościoła/.
    My na razie trzymamy się razem . Jesteśmy razem przybici do krzyża Piotra. Jesteśmy/wierzymy/ tylko dlatego, że gromadzi nas Piotr/Chrystus zmartwychwstały/ wokół siebie.
    Proszę Cię, nie osądzaj swojego ojca, któremu wiary nie dano, lecz z odwagą wejdź w swoje jutro, bo na prawdę masz w sobie skarb.
    Pytałaś o Piotra, to powiem Ci tak jak jest. Łukasz o sześć lat starszy wreszcie potrafi zmienić mu pampersa. Jakub jeszcze tego nie potrafi.
    Pozdrawiam
    janusz

    #44 baran katolicki
  45. Poprawcie mnie jeśli się mylę.
    Ale jak ufasz na prawdę Jezusowi, to On nie pozwoli, by spotkała Cię jakaś krzywda. To znaczy jeśli zachorujesz, to On zrobi wszystko, abyś miał jak się wyleczyć ze swojej choroby.

    #45 chani
  46. I według mnie jak Ktoś ma Boga za Pana swojego życia to mimo, że podlega też ziemskiej władzy o nic nie musi się martwić.
    Według mnie jeśli mówimy, że ufamy Bogu, a narzekamy na rząd, to znaczy, że jednak nie ufamy Bogu i nie wierzymy w Jego moc, że to On jest naszym Królem.
    Pismo mówi przecież nie na darmo, że kto czyni dobrze, ten nie boi się władzy. Władza jest postrachem dla tego, który czyni źle.
    Ale my chyba potrafimy się usprawiedliwiać mówią: „Ufam Bogu, ale ten rząd… przecież on nie przestrzega przykazań Bożych”.

    #46 chani
  47. #42 Janusz,
    ja znam nauczanie Ks. Biskupa w tym temacie i wielokrotnie to słyszałam.
    Nie będę się więcej bronić.
    Próbuję zrozumieć zdanie: „Basiu, nie jesteśmy zjednoczeni w Kościele, a to niweluje każde nasze uderzenie/strajkowanie/.”
    Czy to znaczy, że gdybyśmy byli zjednoczeni w Kościele, moglibyśmy uderzać, a nasze uderzenie byłoby skuteczne?
    Ja na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że o to właśnie chodzi ministrowi, aby złamać jedność lekarzy, a wtedy będzie robił, co będzie chciał.
    Dlatego wszelkimi dostępnymi środkami próbuje nas zastraszyć i „chwycić” chociaż jeszcze jedną przychodnię.
    Nie chcę oceniać kolegów lekarzy. Niektórzy się boją, inni w tej sytuacji mają swój interes. W moim mieście umowę podpisała tylko jedna przychodnia – ta, która ma najmniej pacjentów i chce zyskać na sytuacji przejmując naszych…
    Są też przychodnie SPZOZ.
    Janusz, ja ci nie powiem, co ty masz robić.
    Zresztą chyba to wiesz i tylko mnie podpuszczasz tym pytaniem.
    Powiem tylko, słuchaj tego, co ci Bóg podpowiada w sercu, a nie zawiedziesz się. On wie najlepiej, co jest dla ciebie dobre.
    Nie patrz na mnie, ja jestem tylko naczyniem niezaszczytnym, ale one też są potrzebne, aby chwała Boga mogła się objawić.
    I wielbię Boga za wszystko, co czyni w moim życiu.
    „Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,” (Ps. 139).

    #47 basa
  48. Basiu,
    wyobraź sobie, ze na twoje miejsce czyha obcokrajowiec emigrant/, który zadowoli się połową tego, co Ty zarabiasz.
    On da radę bo jemu się to opłaca.
    Nam przysłali Chorwatów, Chińczyków, Hinduistów, Ukraińców, którzy w gruncie rzeczy zarabiali więcej od nas, bo podatki płacili w swoich krajach. Podobne myślenie ma i ten rząd jeśli chodzi o służbę zdrowia w Polsce.
    Jak nie chcesz tu żyć to w………j na zachód i tam bądź obcokrajową świnią.
    Basiu, nie bądź naiwna i przestań politykować/brak wiary/.
    janusz

    #48 baran katolicki
  49. #44,Baran Katolicki
    Jest prawdą, bo nie mam czego ukrywać. Ma na imię. Dawid. Nie wszyscy potrafią się nim opiekować. Moje młodsze rodzeństwo czasami się boi, że bardziej zrobi krzywdę, niż pomoże. Ja wszystkiego też od razu nie robiłam. Choć juz się nauczyłam.
    Nie osadzam swojego ojca. Wyszło jak wyszło. Zresztą jemu sie marzyło, aby być misjonarzem. Co nie znaczy, że założenie rodziny to życiowy błąd.
    Nie powinnam popierać rozwodów. Jednak niektórzy lepiej ze sobą rozmawiają. A u ciebie widzę sama trójka chłopaków. Fajnie, że się wszyscy razem trzymacie. Jest to też świadectwo dla innych. Ja w tym jakoś nie dostrzegałam działania Boga. Ja się nim opiekuję. Mnie nawet by nie przeszkadzało opiekować się trędowatym. Nie brzydzę się drugim człowiekiem. Śmieje się, że pomoc do drugiego płynie we mnie jak krew w żyłach. I nie znoszę na Maksa, aby coś za to mieć. Bo mnie wszelkie nagrody, pochwały nie interesują. Ja chce pomagać od serca.
    Pozdrawiam

    #49 DorotaWt
  50. #48 Janusz
    Ja sobie nie muszę tego wyobrażać.
    Tak już jest. Już w służbie zdrowia pracują obcokrajowcy. Nawet u nas w szpitalu. Skoro nasi wyjeżdżają.
    Ja się nie bawię w politykę.
    I nie zamierzam wyjeżdżać za granicę i jest mi przykro, że nazwałeś mnie świnią.
    Chcę mieszkać i żyć tu w Polsce.
    Masz prawo oceniać moją wiarę, jak chcesz.
    Ale nie masz prawa mnie obrażać…
    A za takie uważam to zdanie: „Jak nie chcesz tu żyć to w………j na zachód i tam bądź obcokrajową świnią.”

    #50 basa
  51. # 48 Janusz
    Wprost nie wierzę, że to do mnie napisałeś…

    #51 basa
  52. Janusz, teraz, gdy tak mi dokuczasz, czuję się jak ten celnik.
    „Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik…… Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”( Łk.18.11-13)

    #52 basa
  53. „Jeśli dobrze to rozumiemy, to nie chodzi o jakieś„nadzwyczajne” cudowne zjawisko wobec ludzi, lecz o zwyczajną obecność Oblicza Boga we wszystkim, co kształtuje życie ludzi. Ich wzajemne stosunki, więzi itp”.
    Nosimy różne rany. Wielu z nas niesie swój krzyż, czy tego chce czy nie. Bo inaczej nie można.
    Ale skoro już go mam, to lepiej jest zgodzić się na niego. Wtedy tak nie uwiera, daje spokój, a nawet ukojenie. Będzie tak jak było dotąd. To znaczy będą nadal w życiu radości, smutki, wzloty, upadki. Ale staje się to bardziej świadome, dojrzałe, z większą miłością.

    #53 Mirosława
  54. DorotoWt
    dziękuję za Twoje słowa #49.
    Przywracają mi one wiarę. Przecież każdy człowiek jest obrazem Boga. Osoby niepełnosprawne, chore a nawet mocno upośledzone nie są krzyżem, nie są chwalebną ofiarą Chrystusa, nie są ofiarą na którą bez jego zgody zwalono winy całego świata. To są ludzie, pomimo ograniczeń fizycznych czy umysłowych to są bracia, siostry, dzieci.

    #54 lemi58
  55. #47 Basia.
    Świat został stworzony ze względu na Kościół.
    Pozdrawiam
    janusz

    #55 baran katolicki
  56. #,55 lemi58
    No właśnie to są ludzie. I od nich powinniśmy uczyć się dziękowania. Oni nie potrzebują wiele. Od małych dzieci też powinniśmy się uczyć. Dlaczego lepiej chłoną niektóre rzeczy. Nie dlatego, ze małe. Nie przejmują się porażkami. Jak przy nauce chodzenia,wiele razy się przewrócą, ale i tak wstają. Oczywiście z pomocą. Liczy się jednak fakt. A my wciagle narzekamy. Coś się nie uda,wpadamy w stres, upadamy. Potem znów narzekamy:Po co wstawać,jak i tak za chwilę upadnę. A tu właśnie chodzi, żebyśmy zaczęli działać. Tak samo nie powinniśmy odkładać rzeczy na jutro, co możemy zrobić dziś. Bo to owe jutro stanie się dziś i nie możemy tego wykonać,wiec znowu musi przełożyć to na jutro, ale koło dalej idzie.
    Pozdrawiam

    #56 DorotaWt
  57. #51 Basia.
    Takie jest myślenie tych, którzy nami dzisiaj rządzą.
    To zdanie wiele razy słyszałem z ust naszej władzy. Jest to już dla mnie historia, która wiele mnie kosztowała. Nie ma sensu teraz do niej wracać.
    Proszę mi wybaczyć styl prostackiej mowy. Złe emocje obudziły się we mnie.
    Przykro mi, że odniosłaś to do siebie.
    Pytałaś: „Czy to znaczy, że gdybyśmy byli zjednoczeni w Kościele, moglibyśmy uderzać, a nasze uderzenie byłoby skuteczne?”.
    Tak jest bo jedynym, celnym uderzeniem jest Jezus Chrystus w Kościele.
    W najnowszym wpisie Ksiądz Biskup ujął to wspaniale porównując Kościół do Jeru- szalem.
    Pozdrawiam
    janusz

    #57 baran katolicki
  58. #48 baran katolicki
    Jak nie chcesz tu żyć to w………j na zachód i tam bądź obcokrajową świnią.”
    Wyjechalem ponad 34 late temu, ale nie sadze, ze jestem “obcokrajową świnią”

    #58 Jurek
  59. Dziwie sie, ze bp potrafi puscic takie wypowiedzi, ale po co to? Chyba nie na chwale Boga? Wiec chyba jest wazne kto pisze a nie wazne co.

    #59 Jurek
  60. Święta Teresa od Dzieciątka: miłość jest wszystkim

    Dziecko świętych rodziców

    Święta Teresa urodziła się 2 stycznia 1873 r.
    Święta Tereska od Dzieciątka Jezus wyróżniała się tym, że miała wielkie marzenia i pragnienia! Aż tak wielkie, że — jak sama napisała w swej autobiografii („Dziennik duszy”) – „zaczęły stawać się dla mnie męczeństwem”. Pod wpływem tego doświadczenia zaczęła szukać zrozumienia samej siebie, swoich pragnień i sensu własnego istnienia: „Otwarłam listy świętego Pawła, aby znaleźć jakąś odpowiedź. Przypadkowo wzrok mój padł na dwunasty i trzynasty rozdział Pierwszego Listu do Koryntian. Przeczytałam najpierw, że nie wszyscy mogą być apostołami, nie wszyscy prorokami, nie wszyscy nauczycielami, oraz że Kościół składa się z różnych członków (…). Odpowiedź była dla mnie jasna, nie taka jednak, aby ukoić moje tęsknoty i wlać we mnie pokój.

    Nie zniechęcając się czytałam dalej i natrafiłam na zdanie, które podniosło mnie na duchu: . Apostoł wyjaśnia, że największe nawet dary niczym są bez miłości i że miłość jest najlepszą drogą, bezpiecznie prowadzącą do Boga. Wtedy wreszcie znalazłam pokój. Gdy zastanawiałam się nad mistycznym ciałem Kościoła, nie odnajdywałam siebie w żadnym spośród opisanych przez Pawła członków, albo raczej pragnęłam się odnaleźć we wszystkich. I oto miłość ukazała się jako istota mojego powołania. Zrozumiałam, że jeśli Kościół jest ciałem złożonym z wielu członków, to nie brak w nim członka najbardziej szlachetnego i koniecznego; zrozumiałam, że Kościół ma Serce i ze to płonie miłością, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać krwi swojej… Zrozumiałam, że miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, ze miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i wszystkie miejsca… jednym słowem — jest wieczna!”

    Święta od miłości do tych, co jeszcze nie kochają

    Życie św. Teresy upewnia nas o tym, że warunkiem szczęścia człowieka jest to, że kocha, a nie to, że otoczony jest samymi szczęśliwymi ludźmi. Święta z Lisieux upewnia nas też o tym, że najbardziej szczęśliwy jest ten człowiek, któremu do zwykłego szczęścia potrzebna jest niezwykła miłość. Święty to ktoś całkiem zależny od miłości Boga i dlatego ktoś kochający człowieka całkiem podobnie do tego sposobu, w jaki Chrystus pokochał nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Święta Tereska od Dzieciątka przypomina nam o istocie chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo to nie najmądrzejsza nawet doktryna czy najbardziej nawet fascynująca ideologia lecz historia najbardziej niezwykłej miłości we wszechświecie: miłości Boga do człowieka.

    Święta z Lisieux ukazuje nam istotę świętości. Ona, która tyle się nacierpiała, zawsze pamiętała o tym, że jej powołaniem nie jest cierpienie lecz miłość: „Wtedy to zawołałam z największą radością: O Jezu, moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie: moim powołaniem jest miłość. Znalazłam już własne miejsce w Kościele. W sercu Kościoła, mojej Matki, ja będę miłością. W ten sposób będę wszystkim i urzeczywistni się moje pragnienie.”

    Święta Tereska przypomina nam również i to, że nasza miłość do Boga powinna być nierozerwalnie związana z miłością do człowieka. Nie można kochać Boga, nie kochając tych, których On kocha nieodwołalnie, czyli ludzi, którzy pojawiają się na naszej drodze i którzy noszą w sobie godność dzieci Bożych oraz wielki głód miłości. Święta od Dzieciątka Jezus kochała szczególnie tych, którzy oddalali się od miłości i cierpieli. Do takich ludzi należą w naszych czasach uzależnieni. Jest ich coraz więcej i cierpią coraz bardziej. To nie przypadek, że twórca ruchów trzeźwościowych w Europie — irlandzki duchowny, ks. Matt Talbot – był duchowo związany najbardziej właśnie ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus. Święta Tereska od Dzieciątka Jezus upewnia nas o tym, że Bogu można zawierzyć zawsze i wszystkich: tych, których najbardziej kochamy i tych, którzy cierpią, bo jeszcze nie kochają i nie przyjmują miłości.

    #60 Jurek
  61. Ad #55 baran katolicki
    Januszu!
    Raczej Kościół ma posługę wobec świata. Jest w pewnym sensie dla świata. Jest jako znak działania Pana Boga i podstawowy „sakrament” niosący zbawienie światu.
    Pozdrawiam

    #61 bp Zbigniew Kiernikowski
  62. #55 Janusz
    Świat został stworzony ze względu na miłość, miłość Boga.

    #62 basa
  63. #59
    Gdyby „cenzura” wpuszczała tylko to co „układne”, blog ten stałby się suchy jak pieprz.
    I człowiek znowu by zniknął.
    „Kto” /pisze/ nie ma żadnego znaczenia, gdy skupisz się na „Co” /ludzie piszą/ i „Jak” /czują/.

    #63 Ka
  64. #61 i #62.
    O tym pisze KKK od 758 do 769. Przeczytałem tam: 760 „Świat został stworzony ze względu na Kościół” – mówili chrześcijanie pierwszych wieków 124 . Bóg stworzył świat ze względu na komunię w Jego Boskim życiu, która realizuje się przez „zwołanie” ludzi w Chrystusie; tym zwołaniem” jest Kościół. Kościół jest celem wszystkich rzeczy 125 i nawet bolesne wydarzenia, takie jak upadek aniołów i grzech człowieka, zostały dopuszczone przez Boga tylko jako okazja i środek do okazania całej mocy Jego ramienia, ogromu miłości, jakiej chciał udzielić światu.

    Jak wolą Bożą jest czyn, a tym czynem jest „świat”, tak Jego intencją jest zbawienie człowieka, i ta intencja nazywa się Kościołem 126
    Pozdrawiam
    janusz

    #64 baran katolicki
  65. #64 Janusz
    Czyli się zgadza.
    Z tego, co przytoczyłeś wynika, że świat, Kościół został stworzony jako okazja do okazania całej mocy i ogromu miłości, jakiej chciał udzielić światu.
    Natomiast jeśli chodzi o post #61 Ks. Biskupa to myślę, że on dotyczył twojego postu 57, w którym odpowiedziałeś mi:
    „Pytałaś: „Czy to znaczy, że gdybyśmy byli zjednoczeni w Kościele, moglibyśmy uderzać, a nasze uderzenie byłoby skuteczne?”.
    Tak jest bo jedynym, celnym uderzeniem jest Jezus Chrystus w Kościele.”
    Myślę, że na te słowa Ks. Biskup odpowiedział ci, że Kościół ma posługę wobec świata, jest dla świata, jako „sakrament” niosący zbawienie światu.
    Ja to rozumiem tak: Kościół nie jest po to, aby uderzać w świat, tylko aby być dla świata.
    Co też zgadza się z tym co przytoczyłeś z KKK

    #65 basa
  66. #65 Basiu.
    Sama obecność Jezusa Chrystusa, który zmartwychwstał w Kościele jest tym najlepszym, jedynym, celnym uderzeniem/strajkiem/ dla tego świata.
    Ten świat to świat, który każdy sobie buduje dla siebie i to po swojemu. Buduje go w nas „stary człowiek”/grzesznik.
    Kościół nie jest po to by pomagać nam w takim budowaniu siebie samego. Nie jest po to by służyć nam swoją radą, zapewnić nam zewnętrzne bezpieczeństwo, dać zdrowie, nakarmić i napoić, pocieszyć, wyleczyć, itd. Mam na myśli świat ludzkich planów, ludzkiej mądrości, polityki, gospodarczego dobrobytu, itd. Chodzi o świat, który sobie sami stwarzamy dla siebie. Taki świat musi być skonfrontowany z Jezusem Chrystusem zmartwychwstałym w Kościele.
    Wiele o tym mówi Ksiądz Biskup przy różnych okazjach.
    Proszę pamiętać o potrzebie wewnętrznej metanoi każdego człowieka. O konieczności powtórnego narodzenia się z wody i Ducha Świętego. O przybicie do krzyża nie tylko grzechów, ale o zgodę na unicestwienie w nas starej mentalności, starego ducha.
    Kościół uderza w nas nieustannie burząc wszystkie nasze bunkry. Uśmierca to co stare i rodzi nowe.
    Pozdrawiam
    janusz

    #66 baran katolicki
  67. …Jeśli zaś dla kogoś problem mogą stanowić osoby, to niech pamięta o słowach św. Tomasza, który mawiał: „nie patrz, kto mówi, ale co mówi!”….”

    #67 Jurek
  68. Czy kiedykolwiek okazalo się, że zbiegi okoliczności są szczególnie widoczne w czasie Mszy? Coś mówi dokładnie w odpowiednim momencie, lub możemy dostrzec konkretna osobe, lub Mszalne czytanie, ktore jest pełne znaczenia – osobista wiadomość.

    To pokazuje nam szczególną moc liturgii i namaszczenie samego kościoła. Parafia jest na ziemi świętej i robimy dobrze by szukać, że to jest nasze miejsce intuicji.

    Bóg mówi do nas w sposób szczególny, gdy jesteśmy w komunii z Nim i kiedy jesteśmy otwarci na „happenstances” On może wysłać (w jakiejkolwiek formie), jak drogowskazy.

    #68 Jurek
  69. Po trzecim tragicznym wypadku Malesian Airlines Teresa M. Indii, gdzie pracuje jako sekretarka, w dniu 31 grudnia napisała do mnie, chciałabym być przed tabernakulum o północy, ale nie wiem jak można to osiągnąć. Więc zorganizowałem to zostawiając drzwi otwarte. Pojechałem tam o 10:30 i przyszła pozniej. Modliliśmy się do 2 w nocy, kiedy odchodziła, wyprowadzajac ją, wyszedłem z nią na zewnątrz, niestety zatrzaskując za sobą drzwi, zostawiając światło i laptopa w środku. Zajęło mi to 3 godziny do 5 rano, aby dostać się.
    Następnej nocy 1 stycznia jak zwykle przyjechałem pod wież, by znaleźć te same drzwi, ktore zamknąłem poprzedniej nocy i starałem się otworzyć, teraz otwarte, więc byłem z Panem znów całą noc, i to były moje urodziny.

    #69 Jurek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php