Uczta pokonująca śmierć ( Ndz A 141012)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W dwudziestą ósmą niedzielę roku A kościół podaje nam jako pierwsze słowo fragment proroctwa Izajasza. Fragment o bardzo otwartej i radosnej dla człowieka perspektywie. Nie tylko dla narodu wybranego, lecz dla wszystkich ludów (amim). Prorok zapowiada to jako dzieło, którego dokona sam Bóg. Zarysowuje to dzieło pod obrazem uczty – znakomitej uczty.

 

Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę
z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win,
z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.

Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów,
i całun, który okrywał wszystkie narody;
raz na zawsze zniszczy śmierć  (Iz 25,6nn).

 

Zostaje nam przedstawiony obraz wspaniałej uczty, która nie jest tylko ucztą, ale otwarciem nowej perspektywy życia. Jest otwarciem perspektywy nowego życia, które przekracza to, co jest zazwyczaj rozumiane i odbierane jako kres, czy zamknięcie ludzkich możliwości czyli śmierć i co rzeczywiście ‑ w kategoriach ziemskich ‑ stanowi koniec i śmierć.

 

1. Pan przygotowuje ucztę . . .

 

Oto Pan Zastępów, czyli Bóg w swoim najwyższym majestacie i skuteczności swej mocy i swego działania przygotuje ucztę. Będzie to uczta dla ludów. Nie będzie ona ograniczona i zastrzeżona dla jednego ludu wybranego, lecz będzie dostępna dla wszystkich ludów. Użyty termin „ludy” (amim) nie ma w sobie posmaku tego, czym jest pewne przeciwstawienie, jakie zazwyczaj dostrzega się w określeniu „narody” (goim) w odniesieniu do pojęcia „ludu wybranego”. Chociaż to określenie zostanie też użyte później.

W kulturze starożytnej przygotowanie uczty przez króla i zaproszenie na tę ucztę innych, szczególnie władców i królów, było pojmowane często jako wyraz wielkości i dominacji nad innymi. W mitologii spotyka się to, co nazywamy ucztą bogów. To był przejaw pokazania się i dominacji. Oczywiście mogły temu przyświecać różne zamysły i intencje. Podczas takich uczt były niejednokrotnie przedstawiane i ogłaszane różne ważne decyzje czy przedsięwzięcia.

Prorok Izajasz wzmacnia zaproszenie na tę doniosłą ucztę najpierw określeniami, jakie zazwyczaj charakteryzują ucztę. Są to tłuste potrawy (było to kiedyś określenie bardzo pozytywnie widziane i  przyjmowane) i wyborne wina. To jednak jest tylko pierwszy aspekt tej uczty. Można nawet powiedzieć, że to jest zachęta, przedsmak, a może nawet swoista (pozytywnie rozumiana) prowokacja, wyrażona w tym celu, aby pociągnąć ku sobie zaproszonych. Nie o to jednak tylko chodzi. W zamiarze Pana Zastępów jest coś większego i bardziej doniosłego, co chce okazać wszystkim, którzy może nawet sobie nie zdają sprawy w jak wielkiej sytuacji potrzeby i ciemności się znajdują i co dla nich Pan Zastępów przygotował jako właściwy dar i nową perspektywę życia.

 

2. Nowość i specyfika uczty

 

Zapowiedziana nowość, jaka ma się stać podczas ogłoszonej uczty na „tej górze”, czyli na górze Pana Zastępów (na Syjonie) polega na zdarciu zasłony, dotychczas zapuszczonej na twarzy wszystkich ludów. Na zabraniu całunu, który okrywał wszystkie narody. A ostatecznie będzie to zniszczeniem raz na zawsze śmierci. Przekład polski BT, przytoczony tutaj,  mówi o zdarciu zasłony i zniszczeniu śmierci. W tekście hebrajskim mamy w obydwu przypadkach użyty czasownik bala‛. Ten czasownik ma jako podstawowe znaczenie wchłonięcie, połknięcie, pożarcie. Nie jest to więc tyle czynność zewnętrzna (operacja dokonana na kimś czy na czymś), lecz raczej podjęcie działania idącego w kierunku zaabsorbowania w sobie „tego” czegoś i pochłonięcie a więc tym samym zniszczenie.

Uderzający jest więc mocny kontrast. Pan zastępów zaprasza wszystkie ludy na ucztę z tłustych potraw i wybornych win. Tym najważniejszym jednak, co stanie się na tej uczcie będzie to, że ten Pan Zastępów niejako na oczach wszystkich zaproszonych, sam pochłonie to, co ludzi (ludy) trzyma w niepokoju i w niewoli. Pochłonie, skonsumuje, zamknie w sobie zasłonę zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów i całun śmierci okrywający wszystkie narody. Pochłonie śmierć. Weźmie więc w siebie to wszystko co okrywa jakby „ołowianą kapą” wszystkich i tę całą rzeczywistość przyjmie na siebie i pochłonie w sobie.

Tym samym właśnie na tej i na takiej uczcie obwieści, że zostało pokonane to wszystko, co człowieka zniewala i trzyma w ciemności i na uwięzi. To wszystko, co zatrzymuje człowieka tylko na tej ziemskiej płaszczyźnie a nawet go zniewala przez lęk przed śmiercią. Oto uczta radości, na której Pan Zastępów sam staje „pochłaniającym” śmierć. I wprowadzającym uczestników w pełną i niczym nie ograniczoną radość życia – ucztę życia.

 

3. Spełnienie i trwanie uczty

 

To, co zostało zapowiedziane przez proroka Izajasza, spełniło się na świętej Górze – Syjonie (Kalwarii i górze Wieczernika). Wtedy Pan Zastępów jako Baranek sam wydał się w działanie śmierci, aby w sobie pochłonąć jej moc i ją w sobie zniszczyć. Przyjął śmierć i zmartwychwstał. Wcześniej, w wieczerniku tę swoją tajemnicę pochłonięcia śmierci zostawił w znakach i postaciach chleba i wina. Zostawił jako przedziwną Ucztę.

Zapowiedziana więc przez proroka Izajasza uczta spełniła się w Jezusie Chrystusie. To On objawił w przedziwny sposób moc Pana Zastępów. Dopełnił przygotowaną ucztę. To On wchłonął zasłonę lęku zaciągniętą przez grzech pierworodny na twarzach wszystkich ludzi. To On, który nie zasłonił swojej twarzy, przed żadną zniewagą i przemocą. To On nie obronił się przed działaniem śmierci, lecz – przyjąwszy ją (dopuściwszy ją do siebie) pochłonął ją w sobie. Ona już nie ma mocy ani nad Nim, ani nad tymi, którzy w Niego wierzą i którzy korzystają z zaproszenia na Jego ucztę, na nią przychodzą i przeżywają na sobie i w sobie treści tego wybornego i wyśmienitego Pokarmu, jakim jest On sam – wydający siebie.

Wszyscy wierzący i przyjmujący zaproszenie cieszą się, ucztują Jego Pokarmem i pozwalają na to, by w niech samych stawała się ta sama uczta. Uczta radości i dziękczynienia. To wszystko jest stale nam podawane; jesteśmy stale zapraszani. Stale możemy mieć w tej uczcie nasz udział. Im bardzie jesteśmy doświadczeni tym wszystkim, co w naszym życiu okazuje się brakiem czy pomyłką a nawet grzechem, im bardzie „stłamszeni” przez zniewolenie wynikające z lęku o siebie (z lęku przed śmiercią, przegraniem, niesprawiedliwości, upokorzeniem itp.) albo z fałszywych opcji i złudnych propozycji życia (sukces, prestiż, pieniądz, władza, spełnienie własnych afektów itp.), tym bardziej potrzebujemy tego zaproszenia i tym bardziej jesteśmy „przygotowani” (stosowni) do tego, by skorzystać z tej Dobrej Nowiny o uczcie, którą Pan Zastępów przygotował.

Jakże jest więc ważne to, by ta Dobra Nowina, to Proroctwo do nas docierało. Byśmy razem ze św. Pawłem mogli wyznawać: „Zwycięstwo pochłonęło śmierć.  Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień? Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo.  Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.  (1Kor 15,53-57)

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

17 komentarzy

  1. Uczta radości i dziękczynienia?
    Winna od narodzin trwać.
    Niestety sami kapłani /w imię? W kogo imię?/ potrafią skutecznie w człowieku ją zabijać.
    A potem /trochę późno/ słyszę: „Kościoła nie należy się bać”.
    By się nie bać trzeba umykać – CZASAMI.
    Ech, chyba mam zły dzień. /Uśmiech/

    #1 Ka
  2. To prawda, pokonał moją śmierć wieczną/duchową/ ale nie uwolnił od śmierci cielesnej. Już ponad dwadzieścia wieków ucztują wybrani/obmyci krwią Baranka/ swe zwycięstwo. Nie o nich chcę tu wspomnieć, lecz o tych, którzy zagubieni w swojej religijności wciąż szukają ratunku na tym łez padole. Szukają po swojemu wiary/paliwa/, by iść na swoją świętą górę, gdzie spotkają zmartwychwstałego Pana w sobie.
    Jest we mnie przeczucie, że ta uczta jest gdzieś we mnie a nie poza mną. Jest ona duchową a nie fizyczną strawą, do której docieram tylko przez wiarę.
    W Chrystusie/Kościele/ doświadczam mocy Słowa, aby życie Jezusa zmartwychwstałego objawiło się w moim śmiertelnym ciele :
    „Zewsząd znosimy cierpienia
    Lecz nie poddajemy się zwątpieniu
    Żyjemy w niedostatku, żyjemy w ubóstwie
    Lecz dalecy dziś jesteśmy od rozpaczy
    Znosimy prześladowania
    Lecz nie czujemy się samotni
    Powalają nas na ziemię a my, my nie giniemy

    Jesteśmy wydani, wydani na śmierć
    Aby życie Jezusa w nas się objawiło
    Jesteśmy wydani, wydani na śmierć
    Aby życie Jezusa w nas się objawiło

    Nosimy nieustannie w naszym ciele
    Konanie Jezusa, Jego śmierć
    Aby życie Jezusa
    Objawiło się, w naszym ciele
    Ciągle bowiem jesteśmy wydawani
    Na śmierć z powodu Jezusa
    Aby życie Jezusa objawiło się w naszym
    Śmiertelnym ciele!

    Tak więc działa w nas śmierć
    Aby życie, mogło z nas wytrysnąć
    Przeto cieszę się owym duchem wiary i mówię:
    Jestem przekonany, że Ten
    Który wskrzesił Jezusa
    Z Jezusem przywróci życie
    Także mi!”
    janusz

    #2 baran katolicki
  3. CHANI,Krzysztofie, co z Tobą ? Zdradziłeś nas?
    Niemniej pozdrawiam.
    Zdrówka życzę no i …żony /kochającej/.

    #3 Ka
  4. #2 Piękne Baranku.BRAWO !
    I prawdziwe.

    #4 Ka
  5. Pan Zastępów, pochłonie to co trzyma ludzi w niewoli i w niepokoju.
    Pochłonie, skonsumuje, zamknie w sobie zasłonę…
    Nie mogę pozwolić sobie na to, że po licznych zmaganiach i walkach mój wysiłek się skończy, zabraknie ducha.
    Przecież „Zwycięstwo pochłonęło śmierć”
    Wiem, że Pan Bóg zostawia pewne błędy we mnie, aby zmusić mnie do ciągłej walki, ciągłego czuwania. Pokazuje przez to moją słabość i potrzebę swojej łaski. Uczy pokory, przebacza, zachęca do podążania naprzód.

    #5 Mirosława
  6. Mirciu,
    Duch Święty to moc kochania swoich wrogów/nieprzyjaciół/ z radością, to znaczy baz cierpienia, bez walki, bez zmagania, bez wysiłku.
    Duch Święty to nie respirator dla grzesznika, lecz to nowe serce/przeszczep/.
    Mirciu, proszę pozostać z nami i otworzyć się na nauczanie Księdza Biskupa.
    Tu jest dawca dla każdego chorego/grzesznego/ serca.
    Pozdrawiam Cię serdecznie
    janusz

    #6 \baran katolicki
  7. Co ks. Biskup na medialny zamęt wokół rzeczonego dokumentu synodu?
    Proszę mi wyjaśnić te słowa z frondy k.s Skrzypczaka:
    cytuję

    „Kościół nie rozsądza, czy rozwodnicy w nowych związkach żyją w grzechu ciężkim”
    i dalej
    „Pan Bóg może przebaczać grzechy na różne sposoby; w Kościele istnieją różne sposoby przebaczania grzechów, nie tylko sakramentalne. Trudno sobie wyobrazić, by Bóg miał stać się więźniem swoich własnych sakramentów, że mógłby odpuścić grzechy tylko i wyłącznie poprzez spowiedź sakramentalną”
    i dalej
    „Dlatego właśnie stawianie na sprawy na ostrzu nożna, jakoby przyjmowanie bądź nie Komunii świętej przez osoby w kolejnych związkach decyduje o ich zbawieniu, jest nieporozumieniem”.

    W innym artyklule wprost czytałam, że nie ilosc przyjętych sakramentow decyduje o zbawieniu

    Zaznaczam, że nie żyje w związku chodzi mi raczej o zasadę: sakramenty droga do zbawienia

    #7 Zuza
  8. Kochani!
    Aby kosztować tej Uczty pokonującej śmierć potrzebuję pewnej łaski…,
    pomóżcie mi swą modlitwą, choćby westchnieniem do miłosiernego Boga.
    Ten miesiąc będzie bardzo ważny dla mnie.
    Dziękuję!
    Pozdrawiam.

    #8 Miriam
  9. Zuza, Bóg w Jezusie Chrystusie nie tylko stał się więźniem naszego człowieczeństwa ale przyjął na siebie każdy ludzki grzech. Zapłacił Sobą i przebaczył. Nie ma takiego grzechu, który nie został obmyty krwią Baranka/Jezus Chrystus/.
    Proszę pozwolić grzesznikom na ukrzyżowanie w sobie Jezusa Chrystusa, który jako zmartwychwstały w Kościele ma moc przebaczania kosztem samego siebie.
    Dzisiejszy Kościół to ten sam Chrystus, który w Jezusie Chrystusie wciąż bierze na siebie nasze grzechy i nam przebacza. Nie karze lecz przebacza.
    Boże przebaczenie dla świadomego grzesznika to najsroższa kara/śmierć starego człowieka/.
    W moim wierzeniu mój grzech nie jest problemem dla Boga, lecz to mój problem polegający na gorszeniu się samym sobą. To nie Bóg mnie karze, lecz to ja sam pogrążam się w depresji wiary/braku wiary w boże przebaczenie/.
    Nie wiem, jak potoczą się losy obecnego synodu, ale wiem, że Duch Święty nie zasnął z nudów.
    Pozdrawiam
    janusz

    #9 baran katolicki
  10. #8 Miriam
    Obiecuję i też proszę o modlitwę, bo muszę podjąć pewną decyzję co do wspólnoty – abym podjęła ją zgodnie z wolą Bożą .

    #10 Tereska
  11. #9 Miriam
    Czy Ty, ja, możemy wiedzieć, jaka łaska jest nam potrzebna?
    Potrzebne nam łaski wysłużył nam Pan Jezus przez swoje życie, śmierć i zmartwychwstanie.
    Jezus umarł za wszystkich.
    Nic nie dzieje się bez wiedzy Pana Boga.
    Dopuszcza zło, ale daje jednocześnie potrzebne łaski, by powstało większe dobro.
    Pomodlę się z zastrzeżeniem: jeżeli jest to zgodne z wolą Bożą.

    #11 Mirosława
  12. #7 Zuza,
    nie znam całej wypowiedzi ks. Skrzypczaka,
    ale zgadzam się z jego stwierdzeniami przytoczonymi przez Ciebie.
    1. Logiczne mi się wydaje, że Kościół nie może stwierdzić AUTOMATYCZNIE,
    że ktoś żyje w grzechu ciężkim.
    Taka ocena dokonuje się przy sakramencie pokuty.
    Znam osobiście panią, która była żoną rozwodnika,
    bardzo to przeżywała, gdy stało się to możliwe – zawarła sakrament małżeństwa.
    Trudno by było mi powiedzieć, że całe życie trwała w grzechu ciężkim…
    2. Też uważam, że Pan Bóg nie jest więźniem swoich sakramentów.
    Gdyby tak było – nieochrzczeni nie mieliby szans na zbawienie.

    Pozdrawiam 🙂

    #12 julia
  13. #11 Mirosława
    Łaska wiary jest mi potrzebna.
    Chcę być pewna, że to o co proszę Boga będzie/stanie się Jego mocą.
    I cokolwiek się stanie w tej sprawie będzie wyrazem Bożej miłości do mnie i osób, których to dotyczy.
    Tak chcę wierzyć.

    #13 Miriam
  14. #10
    Dobrze:)

    #14 Miriam
  15. Ad #7 Zuza
    Nie jest mi znany artykuł ks. Skrzypczaka. Nie jest mi więc znany też bezpośredni kontekst cytowanych fragmentów. Jest mi natomiast znany sam ks. Robert Skrzypczak. Wiem, że jako teolog poważnie myśli. Zamęt, jaki powstaje jest spowodowany przede wszystkim jakimś czy pewnym brakiem jednolitego odniesienia się do bazy, czyli fundamentu chrześcijańskiego nauczania jako zakorzenionego w Ewangelii i z niej wynikającego. Zbyt wiele jest „indywidualnych” interpretacji i przenoszenia ich na praktykę życia sakramentalnego. Wskutek tego praktyka jest po części skażona myśleniem świata.
    W dyskutowanym zagadnieniu sedno sprawy nie tyle tkwi w przyjmowaniu Komunii św., ile raczej w takim ujęciu i takim postawieniu sprawy, w którym odpowiadamy sobie na pytanie (mamy świadomość tego), czy i na ile ktoś chce być i żyć w komunii z tym wszystkim, co zawiera się w Tajemnicy Paschalnej spełnionej w Jezusie Chrystusie i podawanej ludziom wiary w sakramentach. Podawane ludziom wiary, tzn. wierzącym w to, że Misterium Paschalne może działać w ich życiu i kształtować ich życie. Może to się dziać, nawet jeśli wcześniej popełnili takie czy inne błędy, grzechy itp., których skutki ponoszą. Pytanie jest więc, czy są gotowi ponosić skutki swego postępowania w oparciu o Tajemnicę Jezusa Chrystusa, czyli żyć w nawróceniu.
    Aby to wszystko tak mogło być rozumiane, trzeba przed szukaniem rozwiązań praktycznych postawić sprawę formacji chrześcijańskiej, czyli wprost inicjacji chrześcijańskiej, a więc podstaw dożycia z wiary. Wówczas może być przyjmowane Słowo Boże, które kształtuje wiarę, i mogą być – stosownie do wzbudzonej wiary – przeżywane sakramenty. Jeśli braknie tej formacji wiary, a więc i samej wiary sprawa przyjmowania i przeżywania sakramentów bywa pojmowana głównie w kluczu formalnym (formalistycznym) i obrzędowym, a czasem nawet może graniczyć z pojmowaniem ich na sposób magiczny.
    Problematyka jest bardzo aktualna i wołająca o zrozumienie potrzeby stałej i gruntownej formacji chrześcijańskiej. Nie może ona być rozwiązana przez jakiekolwiek pociągnięcia doraźne (ad hoc), formalne itp., a tym bardziej ulegające logice świata. Pewne i oczywiste jest, że Papież stoi przed bardzo trudnym wyzwaniem. Modlimy się, by miał światło Ducha Świętego i był tylko Jemu posłuszny, aby na wszystkie przejawy tego wyzwania – wysłuchując wszystkich ludzi mógł na te wyzwania odpowiadać zgodnie z zamysłem Boga w odniesieniu do człowieka i wprowadzać wszystkich w życie kształtowane przez Ewangelię.
    To są moje myśli sprowokowane wspomnianym „medialnym zamętem”
    Bp ZbK

    #15 bp Zbigniew Kiernikowski
  16. Ad #9 baran katolicki
    Januszu!
    Dziękuję za Twoje wypowiedzi.
    Wierzymy, że Duch Święty nie zasnął z nudów i że działa w Kościele oraz że w Kościele są stale tacy, którzy Go słuchają.
    Z drugiej strony, nie możemy oczekiwać tego, że wszyscy Go będą słuchali jednakowo i nie wszyscy dadzą się jednoznacznie Jemu prowadzić. Czasem może też dominować jakiś ludzki „interes” rozwiązywania tylko po ludzku tego, co ma odniesienie do Boga i do obrazu Boga w człowieku. Ostatecznie jednak prawda jest od Pana i znajduje swoje „miejsce” w tych, którzy są Mu ulegli (poddani, dają się prowadzić).
    Pozdrawiam
    bp ZbK

    #16 bp Zbigniew Kiernikowski
  17. …”Wszyscy wierzący i przyjmujący zaproszenie cieszą się, ucztują Jego Pokarmem i pozwalają na to, by w niech samych stawała się ta sama uczta. Uczta radości i dziękczynienia. To wszystko jest stale nam podawane; jesteśmy stale zapraszani. Stale możemy mieć w tej uczcie nasz udział. Im bardzie jesteśmy doświadczeni tym wszystkim, co w naszym życiu okazuje się brakiem czy pomyłką a nawet grzechem, im bardzie „stłamszeni” przez zniewolenie wynikające z lęku o siebie (z lęku przed śmiercią, przegraniem, niesprawiedliwości, upokorzeniem itp.) albo z fałszywych opcji i złudnych propozycji życia (sukces, prestiż, pieniądz, władza, spełnienie własnych afektów itp.), tym bardziej potrzebujemy tego zaproszenia i tym bardziej jesteśmy „przygotowani” (stosowni) do tego, by skorzystać z tej Dobrej Nowiny o uczcie, którą Pan Zastępów przygotował.Jakże jest więc ważne to, by ta Dobra Nowina, to Proroctwo do nas docierało. „… cyt. Ks. Bpa.
    Panie Boże , spraw przez Swoją Łaskę, by wierni doceniali formacje wspólnot DN i zapragnęli wejść do tej Winnicy Pana…

    #17 niezapominajka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php