W 11 Niedzielę zwykłą roku B czytamy fragment ewangelii wg św. Marka (4,26-34) zawierający dwie podobne przypowieści, które odnoszą się do Królestwa Bożego. Pierwsza z nich (4,26-29) jest zapisana tylko przez Ewangelistę Marka. drugą znajdujemy także w Ewangelii wg św. Mateusza. Chcę dzisiaj zwrócić uwagę przede wszystkim na tę pierwszą, typowo markową przypowieść. Przytaczam początek i koniec tej przypowieści, bo właśnie – jak się wydaje, to właśnie tutaj leży najważniejszy element przesłania – obdarowanie. Jest to naturalnie obdarowanie przy okazji wysiłku człowieka, ale niezależne od tego wysiłku.

 

Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię
(…)
A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo
(Mk 4,26.29).

 

Początek i koniec tej przypowieści mówi o tym, co należy do człowieka, czy co dzieje się z człowiekiem. Natomiast jej środkowa część przedstawia to, co dzieje się z ziarnem, a co jest owocem działania siły ziemi i samego ziarna. Naturalnie za wszystkim stoi moc Boża, która realizuje obecność Królestwa.

1. Tak, jak gdyby człowiek wrzucił nasienie w ziemię

To stwierdzenie – zresztą także ostatnie mówiące o zapuszczeniu sierpa – wskazuje na działanie człowieka. Trzeba, więc rozumieć to stwierdzenie jako odnoszące się do człowieka. Z Królestwem Bożym dzieje się tak, jak z człowiekiem, który wrzuca nasienie w ziemię. Nie chodzi, więc tutaj tyle o to, co dzieje się z nasieniem – chociaż to też zostanie wyrażone w późniejszych stwierdzeniach – lecz o to, co dzieje się z człowiekiem i w człowieku. To on – człowiek, który wrzuca ziarno w ziemię jest niejako tym polem i przestrzenią, w której dokonuje się rzeczywistość Królestwa Bożego. To o niego chodzi jako o tego, w którego wnętrzu dokonuj się owa przemiana stanowiąca o zaistnieniu Królestwa Bożego.

2. Jak to się dzieje?

Ten, kto wrzuca nasienie w ziemię, musi podjąć decyzję jakby wyrzucenia tego nasienia ze swego posiadania. Oddania go ziemi. Tym samym musi się zgodzić na to, że na jakiś czas straci nad tym ziarnem władzę. Nie będzie mógł go użyć dla siebie, nie będzie mógł z niego zrobić mąki, by go spożyć. Jest to bardzo ważny moment w życiu człowieka, kiedy decyduje się coś oddać, by niejako zainwestować z nadzieją, że kiedyś to, co oddał, wrzucił w ziemię, przyniesie owoc.

Właśnie nadzieja to bardzo ważny element w tym procesie wrzucania ziarna. Ta nadzieja jest odniesiona do samego ziarna. W nim, bowiem jest siła wzrostu. Ono potrzebuje do tego odpowiednich warunków i właśnie tego oderwania się z ręki siewcy czy zabrania go ze spichlerza. W spichlerzu miałoby swoją określoną wartość. Wrzucone w ziemię, może przynieść owoc wielokrotny. Wrzucone w ziemię niejako wraz z nadzieją siewcy odnoszącej się do mocy, jaka jest w ziarnie, przyczyni się do tego, że nadzieja siejącego spełni się.

Ta nadziej naturalnie jest odniesiona także do Tego. który jest Stwórcą i Panem wszystkiego: życia i wzrostu.

3. Co robi człowiek?

Ten człowiek, w którym ma się spełnić obecność Królestwa Bożego, po wrzuceniu ziarna będzie wykonywał różne czynności, które nie będą wprost związane ze wzrostem ziarna. To, co będzie działo się z ziarnem nie będzie zależało od tego czy człowiek będzie spał czy czuwał itp. Nasienie będzie we dnie i w nocy kiełkowało i rosło. Człowiek nie będzie wiedział jak. Otóż ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie.

Człowiek, kiedy zobaczy, że stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp. Wtedy zbiera owoc tego, co z ufnością wrzucił w ziemię. Doświadcza, że pora już na żniwo.

4. Co staje się w człowieku?

Człowiek, który wrzucił nasienie w ziemię, doświadczył tego, że warto było zaryzykować. Warto było wrzucić nasienie w ziemię. Warto było stracić władzę nad nasieniem i pozwolić mu wzrastać zgodnie z zamysłem Boga. Warto było zaufać wierności Stwórcy, który złożył swój zamysł i obdarzył siłą naturalną ziarno. Wniosek, że warto zaufać zamysłowi Boga i mocy, jaka jest w Jego Słowie. Najistotniejsze doświadczenie Królestwa Bożego nie jest wynikiem ludzkiego działania – chociaż to stale jest potrzebne i wprost konieczne, lecz cierpliwym odkrywaniem zamysłu Boga w wydarzeniach, jakich człowiek doświadcza. Czasem są to czynności i działania człowieka, które same z siebie zdają się nic nie mieć wspólnego z Królestwem Bożym. Jeśli jednak człowiek posłuszny Ewangelii je wykonuje, może dostrzegać, że wokół niego i w nim wyrasta coś, co nie jest owocem jego wysiłku, a co jest darem, który stał się przy okazji jego działania i jego wysiłku. Musiał jednak zaryzykować i uwierzyć. Potrzebne było, by nad czymś stracić swoją władzę i prawo posiadania.

Z Królestwem Bożym dzieje się jak z człowiekiem, który z ufnością i nadzieją sieje. Sieje szczodrze i bez pretensji. W odpowiednim czasie zbierze plon obfity.

Chrześcijaństwo to stałe inwestowanie przez tracenie, przez oddawanie, przez oczekiwanie na owoc, który jest darem. Wtedy bowiem zmienia się serce człowieka. Królestwo Boże staje się w człowieku, który doświadcza coraz bardziej, że nie jest panem niczego, chociaż czyni wszystko co do niego należy. Wtedy pozwala się obdarzyć bogatym owocem życia przez jedynego Pana Królestwa.

Boże, mocy ufających Tobie, bez Ciebie nic nie możemy uczynić, † wysłuchaj nasze błagania i wspomagaj nas swoją łaską, * aby nasza wola i nasze czyny były poddane Twoim przykazaniom.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

29 komentarzy

  1. Markowa przypowieść „o cierpliwym rolniku” jest wyjątkowo bogata, choć zarazem trudna w interpretacji. „Trudna” bo łatwo tu o różnego rodzaju alegorie, a nie w tym chyba tkwi sens tej przypowieści. Tu bohaterem jest ZIARNO, czyli coś pozornie bardzo małego. Coś co ma wielką siłę przemiany. Ale i coś, co uczy człowieka nadziei, zawierzenia, cierpliwości, coś – nad czym do końca nie sposób zapanować, coś – co wzrasta w pewnej tajemnicy, niezależnie od człowieka, nierzadko na glebie z pozoru totalnie nie nadającej się do uprawy…
    ZIARNO uczy człowieka pokory. Wskazuje naszą zależność. Uczy nas działania (bo przeciez pole pod zasiew wymaga przygotowania orki, okopywania, nawożenia itd) ale i uczy cierpliwości czekania na plon. A przecież nie tak łatwo się czeka, nie tak prosto być spokojnym, nie denerwować się gdy tak wiele wokół zagrożeń dla wzrostu.
    ZIARNO uczy nas zaufania Bogu. Bo chodź wiemy jak się przemienia, by dać kłos, nie w naszej mocy dokonać tej przemiany. To Jego dzieło. To cud, którego sprawcą jest zawsze Stwórca.
    Przypowieść „o cierpliwym rolniku” jest trudna także i dlatego, że nie mówi nic więcej poza tym, co robi ziarno. Nie mówi, jak się należy zachowywać, nic nie podpowiada, nic nie zakazuje …
    Mówi tylko o przemianie Ziarna. Może mówi tylko, a może aż …

    #1 morszczuk
  2. To co pisze JE o sianiu ziarna kojarzy mi się z cudem w Kanie. I tam działanie ludzi było konieczne. Ba! Warunkowało przemianę. I tam konieczne było zawierzenie: a co jeśli woda pozostała by wodą i to odkryłby starosta weselny? Człowiek ma iść, siać, lać wodę i z ufnością czekać. Wtedy się doczeka. Szkoda, że tak trudno wytłumaczyć to tym którzy jeszcze nie rozumieją potrzeby zaufania Panu…

    #2 Zbyszek
  3. Kiedyś oddałam,co naprawdę nie chciałam /oddać/,ale „Ziemia” mnie przymusiła.Oddałam,zainwestowałam /bez świadomości inwestycji/ i zwyciężyłam.WARTO BYŁO wsłuchać się w duszę i z nią iść,nie poddając się.

    #3 K.
  4. Dziś dały mi do myślenia 4 refleksje Księdza Biskupa:
    1.”Ten, kto wrzuca nasienie w ziemię(…) musi się zgodzić na to, że na jakiś czas STRACI nad tym ziarnem władzę”
    A ja lubiłam (jeszcze lubię…) mieć wszystko pod kontrolą. Bardzo przeżywałam niepowodzenia związane z utratą władzy… (np. dotyczącymi decyzji syna)
    2.„W nim, (ziarnie) bowiem jest siła wzrostu. Ono potrzebuje (…) tego ODERWANIA SIĘ Z RĘKI SIEWCY”
    Tu chcę zacytować poruszający mnie fragment rozważań o. A. Pelanowskiego:
    „Bywa, że oznacza to ODERWANIE od własnych marzeń, opuszczenie pragnień ciała, wyrzucenie z rąk powodzenia” (marzeń o drodze życiowej bliskich, opuszczenia pragnień o przyjaźni…)
    3.„Ten człowiek, w którym ma się spełnić obecność Królestwa Bożego, po wrzuceniu ziarna będzie wykonywał różne czynności, które nie będą wprost związane ze wzrostem ziarna”
    Tak bywa rzeczywiście. Oddaję władzę nad moją własnością i czasami tracę zainteresowanie tym. Choć, ponieważ ziarno było dla mnie cennym, obserwuję z oddali jego „wolne ode mnie” życie…
    4.„Królestwo Boże staje się w człowieku, który doświadcza (…), że nie jest panem niczego, (…) Wtedy pozwala się obdarzyć bogatym owocem życia przez JEDYNEGO PANA Królestwa”
    Mam szczęście (tak myślę od niedawna!) doświadczać, że nie jestem panem niczego… Wzruszył mnie dziś fragment Księgi proroka Ezechiela: „Ja jestem Panem, który (…)zieloność daje drzewu suchemu”. Byłam dziś suchym drzewem (już wiem, że nie jestem w stanie tego zmienić), poprosiłam – STRACIŁAM DLA NIEGO CZAS… i On dał mu zieloność…
    Może jeszcze raz o. A.P.:
    „Zanim ziarno uschnie we wnętrzu dłoni, a gałązka cedrowa zwiędnie na drzewie, albo duch zmarnieje w ciele, oby siła ramienia Boga nas ODERWAŁA i obdarzyła nową szansą nieprzemijania!” (do którego tak tęsknimy…)
    Pozdrawiam 🙂

    #4 julia
  5. Ziarno wyrośnie, jeśli najpierw będzie wrzucone w glebę. Gałązka bezużyteczna stanie się drzewem. Maleńkie ziarnko gorczycy uniesie wielkie konary nad ziemią, a wszystko tylko wtedy, kiedy pozwolę działać Bogu. W nicość, pustkę wchodzi Bóg, ale tylko wtedy, gdy wszystko oddam, bez zabezpieczeń na przyszłość; kiedy pozwolę działać Panu

    #5 ze
  6. Dopiero od kilku lat wiem, że moim idolem jest dziedzina uczuć…
    Dzisiejsza ewangelia i to rozważanie przypomina mi o tym słowami:
    „Królestwo Boże staje się w człowieku, który doświadcza coraz bardziej, że nie jest panem niczego”
    Muszę pamiętać o tym, że ŻADEN człowiek nie jest panem niczego… Bo ja czasami o tym zapominam. Oczekuję od ludzi, by byli panami, by byli JAK PAN… A przecież to jest PO PROSTU niemożliwe… Nie mogę obwiniać innych ludzi za to, że nie przyczyniają się do wzrostu MOJEGO ziarna.
    Tylko jeden Pan ma moc obdarzyć moje życie bogatym owocem…
    Pozdrawiam 🙂

    #6 julia
  7. Dodaję jeszcze tekst modlitwy dnia:
    Boże, mocy ufających Tobie, bez Ciebie nic nie możemy uczynić, † wysłuchaj nasze błagania i wspomagaj nas swoją łaską, * aby nasza wola i nasze czyny były poddane Twoim przykazaniom.
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. “Najistotniejsze doświadczenie Królestwa Bożego nie jest wynikiem ludzkiego działania – chociaż to stale jest potrzebne i wprost konieczne, lecz cierpliwym odkrywaniem zamysłu Boga w wydarzeniach, jakich człowiek doświadcza.”
    Bardzo wyraźnie widzę to w tym wydarzeniu, które mnie spotkało, to znaczy w chorobie nowotworowej.Stykam się z cierpieniem bez przerwy , co trzy tygodnie przez rok muszę znależć się w szpitalu aby przyjąć lek przeciw wznowie nowotworu, tam spotykam ludzi cierpiących jak ja, czasem rozmawiamy i bardzo mi to pomaga w cierpliwym odkrywaniu zamysłu Boga w tych wydarzeniach. Odkrywam, że cierpienie potrzebne jest do nawrócenia nie tylko mojego ale także innych. W mojej bliskiej rodzinie jest wielu, którzy żyją w grzechu i nie ma innego wyjścia jak oddać się woli Boga, który daje mi doświadczenie cierpienia także, a może szczególnie za nich. Zrozumiałam, że sensem mojego cierpienia jest oddać je za tych, którzy się pogubili w życiu. Wrzucić to ziarno w ziemię, i oddać Bogu wszystko bo: “To, co będzie działo się z ziarnem nie będzie zależało od tego czy człowiek będzie spał czy czuwał itp. Nasienie będzie we dnie i w nocy kiełkowało i rosło. Człowiek nie będzie wiedział jak.”
    Może nawet nie będę widziała owoców, ale to nie szkodzi. Jest bardzo trudno, jednak cierpienie z Chrystusem naprawdę ma sens. Mój pobyt w szpitalu co trzy tygodnie wypada w piątek i to nie jest przypadek, tak myślę, dlatego, że to jest dzień męki Chrystusa. Tego dnia kiedy jestem pod kroplówką czuję się, bardzo źle i łączę się z Nim, a następny dzień już jest ok.. wszystko wraca .do normy, na razie sieję bez pretensji, ale każdego dnia modlę się o pokój bo nie wiem co będzie jutro . Pewnie mnie Bóg wybrał aby ratować moją rodzinę, wyrwał mnie ze świata, inaczej jestem pewna, że podzieliłabym ich los. Bardzo bliskie jest mi to co napisała Julia #6
    Dziękuję Bogu za to, że powołał mnie na drogę neokatechumenalną i za Księdza Biskupa Kiernikowskiego, to wielki skarb mieć takiego biskupa w diecezji
    Serdecznie pozdrawiam

    #8 lipka
  9. #7,
    AMEN

    #9 Zbyszek
  10. Wrzucić nasienie w ziemię to dla mnie znaczy zostawić swoje idole! Nie miłuję Boga całym sercem, umysłem i siłami, bo moje serce, umysł i siły zajmują idole. Zostawienie idoli jest współmierne do rezygnacji z ziarna, które posłużyć mogłoby do nakarmienia ciała. Rezygnacja z ziarna niesie ryzyko głodu, czyli umierania. Dlatego rezygnacja z idoli moich to wystawienie się na umieranie, do czego sama o własnych siłach zdolna nie jestem. Ale przypominają mi się słowa o.Biskupa, że „człowiek sam o własnych siłach nie ma mocy wejść w umieranie, ale ma moc przylgnąć lub nie do Jezusa”!!!
    Św.Paweł miał rację mówiąc: „Nieszczęsny ja człowiek!”
    Pokój z Wami,
    agnieszka CS

    #10 agnieszka CS
  11. # dziękuję Ci Lipka -pojawiasz się na blogu kiedy tylko o Tobie pomyślę.A dzisiaj czuję się tak jakby zabrakło mi manny i to z powodu bliskich o których wzrost zabiegam a nie widzę
    efektów..Dałaś mi bardzo trafną odpowiedz

    Boże, mocy ufających Tobie, bez Ciebie nic nie możemy uczynić, † wysłuchaj nasze błagania i wspomagaj nas swoją łaską, * aby nasza wola i nasze czyny były poddane Twoim przykazaniom.
    Bp ZbK

    #11 Tereska
  12. #Julia 6 -dałaś mi do myślenia ,czy ja aby nie obwiniam bliskich ,że nie przyczyniają się do wzrostu mojego ziarna

    #12 Tereska
  13. Cud wzrostu.Autentycznie CUD.Tylko /na szczęście/człowiek niezbyt zdaje sobie z tego sprawę.Wszyscy wzrastamy /tak myślę/,a brak tej świadomości ochrania nas przed sięgnięciem po …pychę.Czasem skrzywiona ta świadomość w nas i wówczas do pychy dokładamy ośmieszenie.To chyba boli człowieka,ale nie potrafi już bez pomocy Bożej wyjść.Mocnych Aniołów każdemu życzę,by nigdy nie gościli pychy.

    #13 K.
  14. …..”Sieje szczodrze i bez PRETENSJI”…..za to jedyne słowo dziękuję Ks.Biskupowi.Dzisiaj widzę w sobie to faryzejskie tracenie z ogromną domieszka pretensji…..To słowo również dotyka Lipkę…..pozdrawiam Was serdecznie janusz franus

    #14 katolicki baran
  15. Pokój Tobie Lipka!
    Dziękuję Ci, że dajesz echo na tym blogu!

    #15 agnieszka CS
  16. lipko,
    pamiętam o Tobie!

    #16 Zbyszek
  17. Cierpienie ludzkie działa dwojako na tych samych przechodzących je. Może prowadzić do całkowitej rozłąki z Bogiem, przez złą interpretację krzywdy jaka dzieje się w naszym życiu, jednak jest też inna strona, ta rzadko występująca, mianowicie prowadzaca do Boga który przecież również cierpiał dając Swego Jedynego Syna na ukrzyżowanie. Jednak tylko łącząc się z Chrystusem w Jego cierpieniu odrzucimy nasze lęki i wachania, nepewność sensu cierpienia. A każde cierpienie ma sens!

    #17 Maria
  18. …..bez epiklezy Ducha Świętego moje życie/cierpienie,umieranie/ nie ma sensu…..janusz franus

    #18 katolicki baran
  19. Ta Ewangelia wlewa w moje serce otuchę i nadzieję, bo daje mi gwarancję, że Bóg działa niepozornie, ale za to wytrwale i skutecznie. Nie ma też pretensji o to, że jestem niedoskonała , ale pomaga mi cierpliwie odkryć moją niedojrzałość i kroczyć „drogą doskonalenia” . Jestem jak takie ziarno rzucone w ziemię, które czeka długa droga wzrostu ,aż nadejdzie czas żniw. Owoc jednak jest darem Boga, Jego zamysłem, warto zatem zaufać Bogu, by w moim sercu nastąpiła przemiana i mogło niejako „zakiełkować Królestwo Boże”.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    #19 Justyna
  20. ……od kilku dni ścigają mnie nie tylko moje pretensje ale również pretensje innych…….Jak Wy radzicie sobie z pretensjami innych? janusz franus

    #20 katolicki baran
  21. ZIARNO UMIERA …odchodzi kierownik duchowy naszej wspólnoty, który był siewcą ziarna i czynił to gorliwie. Ziarno już go nie interesuje, zostało samo. Czy przetrwa czas próby ? Czy zakiełkuje ?? …SUSZA….pozostaje nadzieja na nową zieloność….
    PANIE, ZEŚLIJ DESZCZ !

    #21 owieczka
  22. W tej przypowieści największą uwagę zwraca nasienie.
    Dla mnie największym zaskoczeniem było zwrócenie uwagi przez Ks. Biskupa na tego, który sieje i na to, że to ja jestem tym siewcą. Jeśli potrafię siać „z ufnością i nadzieją”, „szczodrze i bez pretensji” to Królestwo Boże będzie we mnie wzrastało.
    Obym tylko umiała to robic…

    #22 basa
  23. #7 Amen. Bardzo lubię te modlitwy dnia, a ta jest mi bardzo bliska. Jemu warto ufać, bo On jest Stwórcą i Panem życia, wszystkiego.. Nawet to, czego nie pojmujemy i potem chcemy ratować siebie w zasadzie też potwierdza, że jesteśmy tak mali. Panem jest On, a moje sianie, oddawanie siebie Jego woli prowadzi do odnajdywania siebie w Nim. Żeby tylko tego chcieć!
    „i wspomagaj nas swoją łaską, aby nasza wola i nasze czyny były poddane Twoim przykazaniom.”

    #23 AnnaK
  24. Ziarno, zanim wyda owoc musi umrzeć NAPRAWDĘ. Moje ,,umieranie” jest hałaśliwe, pełne próżnych emocji i błędnych ścieżek . Prawdziwe jest tak trudne, że wydaje się nie osiągalne, wymaga wielkiej cierpliwości i pokory. To ziarno Prawdy pada cicho i zanim umrze leży długo.

    #24 owieczka
  25. #20
    Wysłuchać, przyjąć, co się da naprawić.

    #25 basa
  26. Januszu, mnie pretensje innych mocno denerwują. Pierwsza reakcja jest często na „nie” , bo przecież ja tak się staram, więc jak można mnie za to ochrzaniać. Co staram się w takich sytuacjach robić?
    1.Gdy ktoś ma rację , głośno mu ją przyznaję. To jest dla mnie najlepszy sposób na to aby się przestać bać takiej sytuacji. Tak, masz rację popełniłem błąd. Jak zauważyłem , to jest też pierwszy krok do poprawy na przyszłość. Mogę wtedy bez obawy myśleć i pytać jak mam postąpić następnym razem. Ta druga strona jest często taką sytuacją zaskoczona. Spodziewa się zaprzeczania a widzi przyjęcie argumentów.Temperatura opada i nawet pojawia się często uśmiech.
    2.Gdy wszystko wskazuje , że to jednak ja mam rację a ktoś ma o to do mnie pretensje zaczynają się dla mnie schody. Oczywiście argumentuję, mniej lub bardziej udolnie. Te argumenty mogą być przyjęte , ale często nie są. Wtedy pojawia się taki moment, że najlepiej jest się wycofać, nie upierać się przy swoim , przyjąć, że chociaż mam rację, mogę tej racji nie egzekwować.
    Pisząc „staram się” muszę dodać że czasami tak robię ale czasami nie.
    Kiedyś zapytał mnie znajomy ( przeżywa on religię bardziej mistycznie), w jakich momentach czuję że Bóg jest blisko. Właśnie wtedy gdy głośno przyznaję rację nie sobie ale innym , lub też gdy nie wyegzekwuję na siłę obiektywnie słusznej decyzji wiem, że moim oparciem jest wtedy Bóg i tylko dlatego mam siłę tak postąpić.

    #26 grzegorz
  27. #21 owieczko,
    Twoje pytania bywały (i są) moimi. Co się stanie, gdy „Ten” (Ta) czy „Ów” (Owa) zniknie z takiego czy innego powodu z mojego życia?
    Kiedyś myślałam, że świat się wtedy skończy (oczywiście w przenośni 🙂 ).
    Bardzo dużo pociechy i zaufania do Pana Boga wlały we mnie słowa o. A. Pelanowskiego. Mam nadzieję, że tak samo wpłyną one na Ciebie :):
    „Odejścia są przykre. Na pewno Syn Boży dużo uczynił dla nas przychodząc jako człowiek, ale również Jego odejścia mają swój duchowy przepych. Wydaje mi się, że o wiele więcej uczynił odchodząc przez śmierć i zmartwychwstanie od uczniów niż przychodząc do nich jako rabbi z Nazaretu. Oczywiście jedno bez drugiego nie mogłoby zaistnieć.(…) Gdy Jezus odchodził z jakiegoś miejsca, ZAWSZE dochodziło do jakiegoś rozwoju, uzdrowienia, objawienia, obfitości”
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #27 julia
  28. # 20 Pretensje ? Przyglądam im się /pretensją/bardzo dokładnie,by rozeznać które słuszne,uczciwe i zasadne.I na zasadnych skupiam uwagę,tym uzasadnionym chciałoby się pomóż.

    #28 K.
  29. #20.A tak naprawdę nie lubię pretensji.Lubię działanie.

    #29 K.

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php