Wniebowstąpienia Jezusa to wydarzenie, które daje okazję do stawiania szeregu pytań dotyczących sensu całego działania Jezusa za Jego życia oraz Jego Męki i Zmartwychwstania. Przez czterdzieści dni ukazywał się Jezus uczniom na różne sposoby i w różnych okolicznościach. Pouczał ich i wyjaśniał im Pisma odnoszące się do Niego i do całego Jego dzieła zbawczego.

Uczniowie, jako jeszcze ludzie tej ziemi, jako ci, którzy co prawda mieli już obietnicę nowości i mocy płynącej z Ducha Świętego. Jednakże ta obietnica pozostawała jeszcze stale obietnicą. Należało czekać, aby się ona spełniła. Jezus polecił im czekać i nie odchodzić z Jerozolimy aż do czasu, kiedy ta obietnica się spełni. Dopóki jednak ona si nie spełniła, ich spojrzenia na Jezusa, ich rozumienie wydarzeń, jakich byli świadkami czy w których uczestniczyli i na całą historię zbawienia były jakby stale zbyt ich własne, zbyt przeniknięte ich duchem i ich oczekiwaniami. Jakby chcieli, by spełniły się ich oczekiwania, a za mało oczekiwali tego, co Bóg w swoim zamyśle przygotował: Dlatego, jakby przynaglając pytali:

 

Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?

(Dz 1,6).

 

Taka jest sytuacja człowieka. Człowiek pyta stosownie do swego doświadczenie i do swoich oczekiwań. Chce, by spełniła si jego wizja życia. Trudno jest mu wyjść poza swój widnokrąg. Pozostaje najchętniej w świecie swoich projekcji. One wydają mu się najbardziej słuszne i godne spełnienia.

 

1. Oczekiwanie odbudowy królestwa Izraela

Można powiedzieć, że pytania uczniów Jezusa było jak najbardziej uzasadnione. Naród był pod okupacją Rzymian. Dla wierzących Izraelitów nie była to tylko kwestia swobody politycznej i społecznej. Była to także, a może przede wszystkim kwestia rozumienia i doświadczenia prawdy relacji z Bogiem, który kiedyś ich wyprowadził z Egiptu, następnie pozwolił przeżyć oczyszczenie związane z wygnaniem babilońskim, a prorocy – właśnie szczególnie w kontekście powrotu z niewoli babilońskiej – kreślili obraz odnowionego Izraela. Upływały jednak wieki i nie było widać spełnienia sią owych oczekiwań. Pojawiali się różni przywódcy, jak na przykład Juda Machabeusz, ale to nie prowadziło do właściwego rozwiązania.

My, patrząc z punktu widzenia doświadczenia wiary w Jezusa, możemy powiedzieć, że istota problemu tkwiła nie w realizacji czegoś, czyli jakiegoś programu czy wizji odnowy Izraela, lecz na rozumieniu tego, o jaką odnowę Izraela chodzi. Co to znaczy odnowić Izraela, czyli „lud mocny Bogiem”. Odnowić czy na nowo stworzyć lud, który miałby całkowite oparcie w Bogu jaki jedynym źródle całego życia człowieka – zarówno jako poszczególnych osób jak też sposobu przeżywania przez nich wspólnoty. Oczekiwano – krótko mówiąc – spełnienia ludzkich koncepcji życia, myśląc, że to jest Boży plan i Boży zamiar, a za mało wyrażano i przeżywano gotowość wejście w Boży zamysł bycia ludem, który jest mocny Bogiem i dlatego w świecie żyje inaczej (kieruje się inną logiką czy innym duchem) niż ludzie tego świata. Być Izraelem, czyli mocnym w Bogu, oznacza przede wszystkim zaakceptować własną słabość (także własne oszukanie prze grzech) i uznać potrzebę radykalnej przemiany siebie samego, a nie oczekiwać zmiany okoliczności i warunków życia, które byłyby bardziej dogodne dla życia według własnej, tylko ludzkiej koncepcji.

 

2. Nie wasza to rzecz znać czas i chwile . . .

Odpowiedź, jaką Jezus daje uczniom, jest rewelacyjna. To znaczy objawiająca całkowicie nową perspektywę. To objawienie ma dwa etapy. Pierwszy to owo stwierdzenie – jak mogło by się wydawać – dane w sposób ucinający wszelką możliwość dalszego pytania czy wyjaśniania: Nie wasza to rzecz. To znaczy: to nie należy do was, wy tego nie rozumiecie i nie możecie pojąć. Nie ma sensu, by wam to wyjaśniać itp.

Jest to wielka prawda, który człowieka może a nawet musi zaboleć. Ujawnia się to szczególnie w tych wszystkich aspektach i przejawach życia, w których człowiek pretenduje do tego by poznawać przyszłość, by mieć w jakiej mierze nad nią władzę, by poznawać i określać, co dobre a co złe – zawsze naturalnie ze swego punktu widzenia.

Usłyszenie słowa: nie wasza to rzecz; nie twoja to rzecz; ty nie masz nad tym władzy itp., pokazuje człowiekowi kim jest i jak bardzo jest jakby „niewydolny” mimo swoich najlepszych chęci, projektów itp. Moment uznania tego, że coś, co dla mnie jawi się jako ważne, nie jest w mojej władzy i nie należy do mnie, jest bardzo uderzającym w człowieka. Uderza w jego poczucie godności, samowystarczalności, władzy, także jego najlepszych zamiarów i chęci itp. Tymczasem nam wszystkim jest potrzebny taki moment uznania – niezależnie od tego kim jesteśmy, ile mamy władzy i jak wiele od nas zależy – że są sprawy, są dziedziny życia, są rozwiązania i jest wprost koncepcja życia, która nie jest w naszej władzy i nie zależy od nas.

 

3. Duch Święty zstąpi na was

Jezus nie zostawia jednak swoich uczniów i podobnie nie zostawia nas w tej jakby próżni: nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą. Wskazuje właśnie na ten moment uznania przez uczniów ich własnej niemocy i „niewiedzy” jako na punkt wyjściowy do zaistnienia w nich (w ich życiu i w ich koncepcji życia) całkowicie nowej sytuacji. Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.

Punkt ciężkości zostaje przeniesiony z nich, z ich woli poznania i działania na kogoś innego. To będzie Duch Święty, którego otrzymacie właśnie w kontekście własnej słabości, akceptacji niewiedzy i niemocy waszego przewidywania. Właśnie wtedy otrzymacie Jego moc. Można powiedzieć, ta moc wypełni was jakby odwrotnie proporcjonalnie do waszej mocy, do waszego przewidywania, do waszych ludzkich projekcji życiowych. Im bardziej uznacie, że nie macie własnej mocy, tym bardziej spełni się w was obietnica Mocy Ducha Świętego. Będziecie Izraelem, czyli mocnymi Bogiem i Jego Duchem, nawet w sytuacjach różnych waszych przegranych, w sytuacjach ludzkich niepowodzeń i wprost prześladowań.

Tym samym Jezus mówi do nich: Nie będziecie wtedy przeprowadzać waszych koncepcji i propozycji życiowych, lecz będziecie mi świadkami. Oznacza to, że będziecie we własnym ciele, w historii własnego życia przeżywać moją tajemnicę życia i śmierci jako tajemnicę nowej perspektywy objawionej w moim zmartwychwstaniu ale stającej się także już teraz w waszym życiu jako antycypacja zmartwychwstania. Nie będziecie oczekiwali odbudowy żadnego królestwa w kategoriach ludzkich, lecz będziecie przeżywali moje królestwo, królestwo Boga we wszystkich okolicznościach i sytuacjach życiowych.

Jakże tego nam dzisiaj potrzeba także w samym Kościele!

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

13 komentarzy

  1. Usłyszenie słowa: nie wasza to rzecz; nie twoja to rzecz; ty nie masz nad tym władzy itp., pokazuje człowiekowi kim jest i jak bardzo jest jakby „niewydolny” mimo swoich najlepszych chęci, projektów itp./Ks. Bp/
    Często zdarza mi się , ze mimo najlepszych chęci ponoszę klęskę .
    Patrząc wstecz widzę , ze gdybym znala czas i miejsce roznych wydarzeń życiowych to daleko bym od nich uciekała /teraz wiem , ze uciekałabym przed NIEBEM/.
    Ponoszenie trudów i niesienie krzyży coraz częściej pozwala mi patrzeć w Niebo i patrzac po ludzku cieszę się , ze praktycznie już z „górki”, chociaż zdaję sobie sprawę ,z e wciąż będę w swojej niewydolności kombinować po swojemu.

    Wznoszę swe oczy ku górom i czekam na pomoc …, ale nie po mojemu

    #1 Tereska
  2. Jakże tego nam dzisiaj potrzeba także w samym Kościele! – podsumował Ksiądz Biskup.

    Ja to bym widziała jeszcze bardziej radykalnie :
    Bez takiej perspektywy, jaką wyżej nakreślił Ks. Biskup, Kościół św. jako Mistyczne Ciało Chrystusa, wspólnota wierzących, Lud Boży – nie istnieje.
    Oczywiście, że Kościół to także wspólnota grzeszników, ale bez owego : „Będziecie Izraelem, czyli mocnymi Bogiem i Jego Duchem, nawet w sytuacjach różnych waszych przegranych, w sytuacjach ludzkich niepowodzeń i wprost prześladowań” nie ma Chrystusa/Kościoła.
    Będzie może tylko jakaś ludzka instytucja….

    #2 Miriam
  3. ” Dopóki jednak ona się nie spełniła, ich rozumienie wydarzeń, jakich byli świadkami czy w których uczestniczyli i na całą historię zbawienia były jakby stale zbyt ich własne, zbyt przeniknięte ich duchem i ich oczekiwaniami. Jakby chcieli, by spełniły się ich oczekiwania, a za mało oczekiwali tego, co Bóg w swoim zamyśle przygotował”
    Czyż nie jest jednak i tak obecnie?
    Wśród kapłanów?

    #3 Ka
  4. Dzisiaj po raz kolejny w swojej historii staję w bezsilności wobec siebie i innych.
    Zachmurzyło się w mojej pracy i kto wie jaka burza nadchodzi. Pozostało mi jedynie uznać moją bezsilność i oczekiwać mocy Bożej. On przewidział moje kłopoty i na pewno zareaguje po swojemu w odpowiednim czasie. Potrzebuję tej mocy, która potrafi przyjąć bardzo mizerne warunki, która pozwoli mi stanąć przed ludźmi jako słaby.
    Potrzebuję na jutro mocy, która nie użyje żadnej przemocy wobec grzesznika, lecz pozwoli mi przyjąć mi własną niemoc i tym samym stanąć po stronie najsłabszych.
    Jak mało kto mam za sobą doświadczenie własnego krzyża, który dla wielu jest głupstwem a dla nielicznych mądrością Bożą.
    Dzisiaj w Kościele Katolickim jak nigdy wcześniej potrzebujemy mowy krzyża, to znaczy potrzebujemy przepowiadania Dobrej Nowiny przez ludzi prawdziwie ukrzyżowanych i zmartwychwstałych razem z Chrystusem w Kościele.
    Pozdrawiam
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. Ad 3
    Wśród kapłanów katolickich tak nie jest.

    #5 lemi58
  6. To rozważanie jest odpowiedzią na moje rozterki.
    1. najchętniej pozostaję w świecie moich projekcji,
    które są najlepsze dla wszystkich i godne spełnienia
    2. oczekuję spełnienia mojej koncepcji życia i źle przymuję porażki
    3. trudno jest mi pogodzić się z własną słabością, marnością,
    którą ostatnio dostrzegam coraz wyraźniej
    4. oczekuję zmiany okoliczności mojego życia, sądząc,
    że umożliwiłyby mi realizację mojego dobrego pomysłu na bycie
    5. radykalna przemiana mnie samej wydaje mi się dziś NIEMOŻLIWA
    6. tak, bardzo mnie boli, że „nie moja to rzecz wiedzieć”…
    o wielu rzeczach, które wydają się być dla mnie tak ważne
    7. muszę się nauczyć, że taki brak wiedzy będzie mi towarzyszyć coraz częściej
    i mieć nadzieję, że tak będzie
    8. czy się tego nauczę, czy doczekam „punktu wyjściowego”,
    gdy zstąpi Duch, otrzymam moc i będę świadczyć o Jezusie
    9. by nie oczekiwać odbudowy mojego królestwa,
    w którym tak dobrze się czuję z moim królem, z moim dworem królewskim,
    ale przyjmować królestwo Boga

    Dziękuję.
    Pozdrawiam 🙂

    #6 julia
  7. #4
    Januszu, cokolwiek się wydarzy (burza), Słońce świeci za chmurami 🙂
    Niech moc Boża/Duch św. będzie Twą obroną.
    Paraklet – niech oręduje w Twym sercu na rzecz Chrystusa. Pozdrawiam

    #7 Miriam
  8. #3
    Dobra Nowina nie zaczyna się od stwierdzenia: ale Wy jesteście strasznie grzeszni, ale od stwierdzenia, że Bóg posłał swego Syna z miłości, który umarł na krzyżu, ale Bóg wskrzesił Jezusa.
    To wydarzenie konfrontuje nas z naszym grzechem.
    I to jest fundament, od którego musimy zaczynać.

    #8 mirpat
  9. #7 Miriam.
    Ksiądz Biskup /Chrystus=Kościół/ mówi do mnie: ” Nie będziecie wtedy przeprowadzać waszych koncepcji i propozycji życiowych, lecz będziecie mi świadkami. Oznacza to, że będziecie we własnym ciele, w historii własnego życia przeżywać moją tajemnicę życia i śmierci jako tajemnicę nowej perspektywy objawionej w moim zmartwychwstaniu, ale stającej się także już teraz w waszym życiu jako antycypacja zmartwychwstania. Nie będziecie oczekiwali odbudowy żadnego królestwa w kategoriach ludzkich, lecz będziecie przeżywali moje królestwo, królestwo Boga we wszystkich okolicznościach i sytuacjach życiowych”.
    Tak właśnie się dzieje. Nie idzie po mojemu. Ktoś inny jest za kierownicą i to on wiezie mnie w nieznane.
    A ja, no cóż – jak katolicki baran daję się ogolić z siebie.
    Na razie pada i nie wiadomo kiedy przestanie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #9 baran katolicki
  10. #9
    No to możemy sobie podać ręce.
    U mnie ciemno, ale wiara mi mówi,
    że w końcu Słońce zaświeci.
    Kiedy? Nie wiem. Pozdrawiam

    #10 Miriam
  11. Wypowiadając modlitwę: „Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko…” prosimy o tego samego Ducha, przez którego Ona poczęła. I my możemy być w tym Duchu płodni aby dzięki Ewangelii rodzili się do życia i dla Kościoła nowi bracia i siostry. Takie plany się spełniają bo jest to Jego obietnica.

    #11 grzegorz
  12. „Jezus nie zostawia jednak swoich uczniów i podobnie nie zostawia nas w tej jakby próżni: nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą. Wskazuje właśnie na ten moment uznania przez uczniów ich własnej niemocy i „niewiedzy” jako na punkt wyjściowy do zaistnienia w nich (w ich życiu i w ich koncepcji życia) całkowicie nowej sytuacji. Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami…”
    ….
    Otrzymałam wczoraj odpowiedź w tej trudnej dla mnie sytuacji, „niewiedza” zaczęła być tym punktem wyjściowym. A teraz pojawia się wezwanie do świadectwa. Powoli pojawia się blask Prawdy.

    #12 Miriam
  13. Jednym z owoców posługi Biskupa Zbigniewa,
    jaki w sobie dostrzegam,
    jest zainteresowanie tym, co mówi Papież, czego naucza.
    Okazało się bowiem, że Papież mówi rzeczy ważne… 🙂
    Ostatnio zastanowiły mnie Jego następujące słowa:
    Ludzie starsi są naszą mądrością, są mądrością Kościoła.
    Starsi, których często my odsuwamy.
    Dziadkowie, starsi!
    I ta babeczka Anna, dokonała nadzwyczajnej rzeczy w Kościele: kanonizowała plotki!
    Ale jak to?
    Tak: ponieważ zamiast plotkować przeciwko komuś,
    szła od jednego miejsca do drugiego mówiąc:
    to Ten, to On nas zbawi!
    Babcie i dziadkowie są naszą siłą, naszą mądrością!
    Niech Pan daje nam zawsze mądrych starszych ludzi,
    starszych, którzy będą mogli dać nam pamięć naszego ludu, pamięć Kościoła.
    I aby dali nam także to, co mówi o nich List do Hebrajczyków: zmysł radości.
    Mówi, że ci starsi pozdrawiali obietnice z daleka. Oby nauczyli nas tego.

    Może tak spodobały mi się te słowa, bo jestem coraz starsza? 🙂
    Na pewno tak!
    Ale są też dla mnie pouczeniem, jak mam traktować osoby starsze.
    I o co troszczyć się w sobie – o zmysł radości.

    Pozdrawiam 🙂

    #13 julia

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php