W piątą Niedzielę Wielkanocną roku A Kościół nam podaje jako pierwsze słowo fragment z Dziejów Apostolskich. Jest to przedstawienie jednego z wydarzeń, jakie miały miejsce w pierwotnej wspólnocie wierzących w związku z rozrastaniem się ich liczby i w związku z tym, że coraz to liczniejsza była grupa chrześcijan pochodzących z pogaństwa.

Prawdopodobnie w mentalności chrześcijan pochodzących z judaizmu stale w jakiejś mierze dominowało przeświadczenie o ich pierwszeństwie i jakby większych prawach do wszystkiego, co było przejawem korzystania z darów. Przejawiało się to także w takim praktycznym względzie, że – jak pisze św.  Łukasz – zaniedbywano wdowy chrześcijan pochodzących z pogaństwa. Nie wiadomo, jak to rzeczywiście było, ale takie odczucie mieli helleniści. Z tego powodu szemrali. Wiemy wszyscy, jak łatwo jest znaleźć nawet błahy powód do szemrania i niezadowolenia, kiedy pozostaje nierozwiązany jakiś głębszy problem. Problem relacji judeochrześcijan z hellenistami będzie miał jeszcze wiele przejawów zarówno tych opisanych w Dziejach Apostolskich jak i tych, które na różne sposoby ujawniały się w historii Kościoła.

Święty Łukasz przedstawiając więc w prawdzie sytuację w ówczesnej wspólnocie pisze wprost:

 

zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom,
że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy.
Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły
– powiedziało Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów.
Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie,
cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości.
Im zlecimy to zadanie  (Dz 6,1-3).

 

Propozycja, z jaką wychodzi Dwunastu to próba zaradzenia zaistniałemu problemowi, który w jakiś sposób niszczył życie wspólnoty. Zewnętrznym i dostrzegalnym przejawem ego było szemranie. Z kolei szemranie, jeśli nie zostaną rozwiązane jego powody i te bezpośrednie i te najgłębsze, powoduje pewną eskalację napięć i może prowadzić do zagrożenia jedności i do faktycznego rozłamu.

 

1. Problem i problemy

Problem pojednania i rozwoju jedności jest centralnym w dziele odkupienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa i jest centralnym elementem chrześcijańskiego świadectwa, jakie zostało przez zlecono przez Jezusa Chrystusa Kościołowi. Słowa Jezusa: „aby stanowili jedno   ” (zob. J 17,11.21nn) stanowią jakby wspólny mianownik całego dzieła odkupienia i wyznaczają ostateczny i docelowy „program” przeżywania chrześcijaństwa oraz stanowienia Kościoła. Wiemy jednak z drugiej (to znaczy z naszej) strony jak trudno jest być w jedności, kiedy dzieją się rzeczy, które komuś z nas, bądź jakiejś grupie nie odpowiadają. Powstaje wówczas niezadowolenia, szemranie i ostatecznie nierzadko rozłam. Przed nami, jako uczniami Jezusa, stale stoi nieodwołalne zadanie przezwyciężania i rozwiązywania tych nieporozumień.

Rozwiązania muszą być realizowane zawsze jakby na dwóch płaszczyznach czy w dwóch aspektach. Jeden to zaradzanie konkretnym przejawom niezadowolenia a drugi to szukanie ostatecznej racji i powodu braku pełnej jedności – często mimo wielu wysiłków ludzkich. Wtedy trzeba pytać się o to, co jest i co winno być stawiane nam wszystkim przed oczy jako jedyne źródło prawdziwej jedności i komunii, która ma moc przezwyciężania „niedogodności” a nawet krzywdy, by być (stawać się) świadkiem i narzędziem jedności dokonanej przez Jezusa Chrystusa i spełnianej (spełniającej się) stale w Duchu Świętym.

 

2. Wybór diakonów i ich posługa

We wspólnocie trzeba było zaradzić powstającym problemom i w ten sposób zapobiec dalszemu niezadowoleniu oraz potęgowaniu się szemrania. Apostołowie uciekają się do najprostszego rozwiązania i jakby wprost narzucającego się rozwiązania. Trzeba znaleźć pomocników – diakonów, którzy przejęliby posługę wśród potrzebujących, a oni, jako Apostołowie, oddadzą się wyłączenie modlitwie i posłudze słowa. To się spodobało wszystkim i tak uczyniono.

Gdy patrzymy jednak na dalsze dzieje Kościoła, to dostrzegamy, że Pan Bóg posłużył się tymi wybranymi diakonami nie tylko do zaradzanie obsługi stołów. Chociaż to niewątpliwie działo się i było zaradzaniem powstałych problemów. Wybrani przez ludzi diakoni do zaradzenia powstającym w pierwotnej wspólnocie problemom praktycznym za czasem, w rozwijających się okolicznościach zostają postawieni przez Boga wobec zadania niesienia rozwiązania ostatecznego.

Wkrótce św. Łukasz opowie, co czynił diakon św. Szczepan. Przedstawi go jako pełnego mocy i przepełnionego Duchem Bożym głosiciela prawdy Jezusa Chrystusa. Jego przepowiadaniu nie mogli się oprzeć przedstawiciele instytucji Starego Testamentu (zob. Dz 6,8-10). To On – diakon ‑ jako pierwszy oddaje swoje życie za Chrystusa i w swojej śmierci staje się jakby „kopią” umierania Chrystusa i niesienia przebaczenia swoim oprawcom, a więc ostatecznie pojednania. Staje się w pełni diakonem, sługą tajemnicy Jezusa Chrystusa (zob. Dz 7,54-60).

Podobnie dzieje siłę z diakonem Filipem, którego Duch Pański stawia na drodze eunucha powracającego z Jerozolimy. To właśnie diakon Filip, jako sługa Słowa, wprowadza eunucha w tajemnicę Jezusa Chrystusa. Dzięki posłudze diakona Filipa eunuch, obdarzony nowym życiem, pełen radości jedzie dalej swoją drogą,.

 

3. Wiara kapłanów

W kontekście naszego rozważania warto dotknąć jeszcze jednego aspektu, który jest wyrażony w ostatnim zdaniu dzisiejszego pierwszego czytania: „słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę”.

Problem jest tutaj bardzo złożony. Chodzi o kapłanów Starego Przymierza, którzy mieli taką wiarę, jaka miała ich prowadzić do Jezusa Chrystusa. W przeżywaniu tej wiary byli bardziej lub mniej otwarci. Z powodu, nie poddania się temu, co mówili Prorocy, a właściwe z powodu  niezrozumienia tej wiary, która miała doprowadzić ich do przyjęcia Jezusa, jako oczekiwanego Mesjasza (Chrystusa),  doprowadzili do ukrzyżowania Jezusa. To musiało się stać. Teraz, gdy to się stało, przynajmniej niektórzy z nich przyjmowali wiarę w Jezusa jako Mesjasza, Syna Bożego i Zbawiciele świata. Nie tylko Mesjasza posłanego do „wybranych owiec Izraela”, ale także po to, by nieść wiarę i zbawienie także poganom.

Dla „Judejczyków” było to bardzo trudnym wydarzeniem i wyzwaniem. Nie było to tylko „szemranie z powodu zaniedbywania w obsługiwaniu stołów”. Groziło i było szemranie z powodu udostępnieniu „stołu Słowa Bożego i Tajemnicy” Jezusa Chrystusa poganom.

Problem stale jest. Problemy są. Możemy i musimy  im zaradzać. Jednocześnie musimy być otwarci na to, że Pan Bóg przy tej okazji naszego działania i posługiwania realizuje swój plan zbawienia dla innych i dla wszystkich.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

34 komentarze

  1. Są ludzie różni,bo Duch i cel w nich różny.Jak było wówczas tak i jest teraz.
    Rozwiązywać problemy? Jak? Skoro są co skutecznie nad blokowaniem rozwiązania główkują /chyba że pozytywny wynik mogą jako troskę i wzrost sobie przypisać/.
    Człowiek ma kłopoty z lojalnością,prawdomównością i chęcią do bycia chociażby dla siebie samego uczciwym.
    Wszystko obliczone na ziemski,indywidualny zysk.
    Jeden Duch poprzez różnorodność? Występuje,tyle że w skali micro.
    Wspólnoty mówią jednym Duchem? Z tego co zauważalne nie za bardzo.

    #1 Ka
  2. „… trzeba pytać się o to, co jest i co winno być stawiane nam wszystkim przed oczy jako jedyne źródło prawdziwej jedności i komunii…”

    Wiele osób ma wiele różnych pomysłów na zaistnienie prawdziwej jedności i komunii we wspólnocie.
    Wiele rozwiązań jest dobrych, słusznych i chwalebnych. Niestety – nie wystarczają one do końca.
    Takie mam doświadczenie. Prędzej czy później powstaje konflikt i rozłam.
    Dzięki Księdzu Biskupowi wiem, że bez stawania się „kopią” umierania Chrystusa, jedności nie będzie.
    Stary człowiek we mnie ciągle się łudzi, że może jednak są jakieś inne sposoby…

    #2 Miriam
  3. Tak pomyślałam: jak brak chęci do jednego,dobrego Ducha rozwiązaćć?
    Być nieustępliwym. Nie „głaskać” tego co na głaskanie nie zasługuje. Cenić i promować wartości – jak są.
    Nie ilość ważna ale jakość.
    Do jakości /jak nie będzie alternatywy/ człowiek jest zdolny się wznieść.Wysiłkiem, jednak przeskoczy swą egoistyczną barierę i z człowieka stanie się Człowiekiem.
    Nie muszę przypominać że podobającym się Bogu.

    #3 Ka
  4. „A po zakończeniu zebrania,
    wielu Żydów i pobożnych prozelitów towarzyszyło Pawłowi i Barnabie,
    którzy w rozmowie starali się zachęcić ich do wytrwania w łasce Boga” (Dz 13,43).
    Mam prawo do Łaski Bożej. Każdy człowiek ma darmowy dostęp do Łaski/Jezus Chrystus/. Problem nie jest we wspólnocie/rodzina/ lecz we mnie. To nie oni mają się zmienić/narodzić na nowo/ lecz to ja mocą łaski mam inaczej/więcej/ widzieć innych i siebie.
    Nie bądźmy naiwni i nie oczekujmy Mesjasza, który zmieni dla nas ten świat według naszego upodobania. To nie świat ma się nawracać lecz Kościół. To nie żona ma być lepsza dla mnie lecz ja dla niej.
    Mój problem nie jest we mnie a nie poza mną. Moim problemem nie jest brak chleba, wody, mieszkania, zdrowia, sukcesu, pieniędzy, lecz brak łaski, brak Chrystusowego Ducha, który jest w stanie zaspokoić mnie po swojemu.
    „Przed obwieszczeniem Ewangelii, czyli przed wydarzeniem paschalnym Jezusa Chrystusa, wiara Żydów i prozelitów koncentrowała się przede wszystkim na oczekiwaniu na spełnienia się obietnicy przyjścia Mesjasza. To przyjście Mesjasza miało być właśnie związane z objawieniem łaski, czasu łaski itp. (por. np. Iz 61).
    Naturalnie na różne sposoby wyobrażano sobie tę łaskę. Krótko mówiąc: każda grupa religijna nawet w pewny sensie każdy wierzący Izraelita ­ ujmując to w pewnym uproszczeniu – oczekiwał tej łaski na swój sposób i spodziewał się, że przyjście Mesjasza rozwiąże jego problemy, trudności itd.
    Jeśli popatrzymy też w nasze życie, to zauważymy, że nierzadko także my, już po przyjściu Mesjasza – Jezusa Chrystusa, też oczekujemy spełnienia naszych oczekiwań i to tak, jak to nam się wydaje stosowne i dobre”. http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=3142
    Jakże bardzo podobni jesteśmy dzisiaj w Kościele.
    Pragniemy ewangelizować świat a zapominamy o własnej ewangelizacji /inicjacji/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. Ad 4
    Powinno być : Mój problem jest we mnie a nie poza mną.
    Przepraszam
    janusz

    #5 baran katolicki
  6. Co najbardziej niszczy jedność?
    Przekonanie o swojej racji.
    Jedna osoba, do tej pory bardzo przyjaźnie do mnie nastawiona, zwróciła mi niedawno uwagę, że po czytaniu mam się ukłonić.
    Odpowiedziałam, że mnie w szkole liturgicznej uczono, że lektor nie wykonuje żadnych ukłonów.
    Ze złością odesłała mnie do siostry zakonnej.
    Zrobiło mi się smutno, że ta siostra nie rozmawia ze mną bezpośrednio ale przez innych.
    Wybrałam się więc dzisiaj do tej siostry i powiedziałam, że mnie uczono, że lektorzy nie wykonują żadnych ukłonów. Siostra była bardzo zaskoczona, dlaczego to mówię.
    Wyjaśniłyśmy sobie sprawę i po problemie. Siostra nic do mnie nie miała, tylko ta kobieta chciała się nią posłużyć…
    Po Eucharystii podeszłam do tej pani, aby się z nią jakoś pogodzić.
    Nie pozwoliła mi nic powiedzieć i potraktowała mnie bardzo wrogo jak jakiegoś antychrysta i dała mi do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
    Mam wrażenie, że za tym zdarzeniem kryje się coś innego.
    Ale niedawno czytałam o św. Joannie d’Arc.
    Ona pozwoliła się skazać na śmierć ludziom Kościoła, ani przez moment nie tracąc miłości do Kościoła.
    Pomyślałam, że ja też mogę tak jak ona przyjąć niesprawiedliwy wyrok tej pani.
    Po latach prawda o Joannie zwyciężyła.
    I mam nadzieję, że prawda w tej sprawie też zwycięży.
    Oddaję tę sprawę Panu Bogu.

    #6 basa
  7. Tak, tylko gdzie szukać ludzi „cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. „?

    #7 Chani
  8. „zaczęli helleniści szemrać przeciw Hebrajczykom”

    Sama nie zwróciłam uwagi na to zdanie,
    a przecież szemranie jest tak często obecne we mnie i obok mnie.
    Ksiadz Biskup stawia diagnozę, dlaczego tak jest:
    „Wiemy wszyscy, jak łatwo jest znaleźć nawet błahy powód do szemrania i niezadowolenia,
    kiedy pozostaje nierozwiązany jakiś głębszy problem”.
    Gdy zastanawiam się nad przyczynami mojego szemrania – diagnozę uznaję za słuszną.
    Moje szemranie jest uzewnętrznieniem mojego problemu.
    Nie zawsze udaje mi się wyeliminować zewnetrzną przyczynę mojego szemrania,
    tzn. uzgodnić pewne kwestie tak, jak to zrobili apostołowie powołując diakonów,
    by ustała zewnetrzna przyczyna szemrania.
    Ale ZAWSZE mam otwartą drogę do tego,
    by być narzędziem jedności na wzór Chrystusa.
    ZAWSZE mogę poddać się Duchowi,
    który nauczy mnie nie dochodzić swego, wszystko przetrzymać, być cierpliwą.

    Pozdrawiam 🙂

    #8 julia
  9. Ad.6
    Chyba zrozumiałam znaczenie tego zdarzenia.
    Niedawno zaczęłam czytać „Modlić się psalmami” św. Augustyna. A tam od razu pierwsze zdania bardzo mnie zdziwiły:
    „Psalm 144. Pragniemy razem z wami chwalić Pana. Ponieważ zaś raczył, żeby chwała, jaką wypowiadamy, odznaczała się porządkiem należytym, żeby przypadkiem skutkiem jakiegoś nadmiaru nie uraziła Tego, kogo chwali, będzie lepiej, jeżeli drogi chwały poszukamy w Piśmie Świętym, żebyśmy z właściwej drogi ani na lewo, ani na prawo nie zeszli”.
    Zdziwiłam się. To można chwalić Boga w nadmiarze? I tym Go urazić? Bo mi się wydawało, że w tym naszym wychwalaniu, wielbieniu Boga jest zawsze jakiś niedomiar, że jest ono niewystarczające w stosunku do wielkości i świętości Boga.
    I zdziwiona pytałam Pana Boga: Czy na prawdę można Cię wielbić w nadmiarze?
    Myślę, że to zdarzenie daje mi odpowiedź:
    Ta kobieta tak bardzo wielbi Boga w Najświętszym Sakramencie, że przez to doprowadziła do niezgody ze mną, uważając, że ja czczę Go za mało i odrzuciła mnie i na dodatek jeszcze mało nie skłóciła mnie z siostrą.
    Myślę, że takie chwalenie Boga nie może Mu się podobać…

    #9 basa
  10. #7
    Krzysztofie, Ks.Biskup !
    Za mało?
    Wystarczy.
    Masa lubi gubić mądrość.

    #10 Ka
  11. Basiu, dzisiejszy Kościół Katolicki bardzo przypomina mi ewangeliczny Izrael /ten za czasów Chrystusa Jezusa/, gdzie ludzie religijni /ludzie Prawa/ nie akceptują wokół siebie ludzi wiary /Łaski/. Gorszą się grzechem innych nie widząc swojego.
    Oj potrzebuje nasz Kościół ewangelizacji /inicjacji/ jak nigdy wcześniej. Wszyscy w KK potrzebujemy nowego narodzenia /wiary w mądrość krzyża/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #11 baran katolicki
  12. Krzysztofie /chani/ nie gdzie szukać, ale jak ich rozpoznać.
    Oni są wśród nas, blisko nas. To ci ukrzyżowani przez nas, ukrzyżowani w naszych oczach.
    Dobra sława Ducha Świętego jest mierzona /zauważalna/ tylko mądrością krzyża.
    Spójrz na swój krzyż i tam szukaj swojej sławy /chwały/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. Basiu,
    I nam trudno się przyznawać, że nie jesteśmy święci a dalej – nigdy nie będziemy tak jak kazały by nam nasze ludzkie oczekiwania. Stąd łatwiej jest poczynić jakieś ukłony (również w stosunku do innych ludzi), spełnić formalności , wyrównać rachunki, niż odkrywać fałsz mojego życia-dla-siebie.
    Aby przyjąć tą trudną prawdę, potrzebny jest jakiś wstrząs i odkrycie Chrystusa podtrzymującego mnie w moim braku, w mojej nieusuwalnej za życia doczesnego niesprawności w relacji do świata i drugiego człowieka.
    Tragiczna jest egzystencja człowieka zamkniętego w czworakach swojego życia i bojącego się spojrzeć na Pana. (Kapłani żyjący w diasporze, ale i my gdy zrobi nam się zbyt wygodnie).
    Wspaniałe jest odkrywanie w Chrystusie brata a w Bogu Ojcu takiej miłości, która pozwala siąść z Nim przy stole, oglądać Jego twarz, śmiać się i ucztować razem.
    Wymaga to jednak siedzenia „na gwoździu”, aby w każdej chwili być gotowym na wezwanie Pana na Jego ucztę.

    #13 grzegorz
  14. Przeczytałam w artykule ks. Zb. Niemirskiego,
    że hellenistami w jerozolimskiej wspólnocie uczniów Chrystusa
    nazywano Żydów posługujących się tylko językiem greckim,
    w odróżnieniu od Hebrajczyków,
    którymi nazywano Żydów posługujących się na co dzień językiem aramejskim.

    Ksiądz Biskup pisze, że helleniści to chrześcijanie pochodzący z pogaństwa.

    Serce mi mówi, że prawda jest po stronie Księdza Biskupa.
    Jednak pojawiają się wątpliwości…
    Proszę o ich rozwianie.

    Pozdrawiam 🙂

    #14 julia
  15. Księże Biskupie,
    czy podany na blogu adres:
    bp@radiopodlasie.pl
    jest jeszcze czynny ?

    #15 Waldek
  16. Użalanie się nad sobą nie jest skruchą albo miłosierdziem,to egoizm.
    O.Pelanowski używa określenia „biała plama”.
    „Jest taka tendencja w człowieku,żeby ciągle się wybielać,żeby się ciągle tłumaczyć,nie dostrzegać w sobie istoty winy.I lęk przed tym,że się będzie odebranym przez innych jako człowiek splamiony,powoduje,że człowiek ciągle jest zmuszany do coraz to nowych usprawiedliwień.Kto tu jest Bogiem? Inni !”
    Jezus po zmartwychwstaniu przychodząc do uczniów nie robi im wyrzutów,nie krytykuje,nie poprawia.Uczy miłości,inaczej.
    Stając przed Bogiem jestem naga,bo zna każdą moją myśl,każdy zakątek serca.

    #16 mirpat
  17. #14 julia
    Jak podaje słownik biblijny:
    gr.Hellenistes : ten, kto mówi albo żyje po grecku, np. Szczepan albo Szaweł. W Dziejach Apostolskich Żydzi z diaspory mówią po grecku.
    A komentarz do Dz 6,1 mówi:
    „Napięcia we wspólnocie dotyczące opieki nad wdowami ujawniły poważniejszy konflikt. Było nim współistnienie w Kościele dwóch grup chrześcijan posługujących się innymi językami i wywodzących się z różnych kręgów kulturowych: Hebrajczyków i hellenistów.

    #17 Miriam
  18. Czy szemranie jest tylko wyrazem niezadowolenia i krytyki? Czy zwracanie uwagi na świadome , z premedytacją krzyżowanie drugiego, nazywa się też szemraniem?

    #18 niezapominajka
  19. Julia.
    Aramejski podobnie jak dzisiaj łacina został zamieniony na grecki. Tą sytuację można porównać z liturgią przed soborową gdzie łacina była jedyna a liturgią sprawowaną w językach narodowych dzisiaj. Nie wszystkim taka zmiana się podoba i wielu boleje z tego powodu. Kościół Katolicki dzisiaj podobnie jak Synagoga Hebrajska dawniej zmaga się z Duchem Świętym, który i tak uczyni co chce. Polecam Ci Biblię Aramejską po polsku. Na razie jest tylko Księga Rodzaju ale warto spotkać się z tekstem, którym posługiwali się helleniści nie znający hebrajskiego/aramejskiego/. Warto również spróbować piękna mszy trydenckiej.
    Pozdrawiam
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. Wspólnota będąca w kryzysie braku jedności , ratunek na jedność powinna pokładać w indywidualnym wychodzeniu z grzechu, w indywidualnym przyjmowaniu „błota własnych grzechów na oczy”. Słuchanie Słowa Bożego w pokorze, czystym sercem, otwiera uszy i w sposób cudowny , czyni nas widzących to nakładane przez Pana „błoto” Widząc swoje grzechy /”błoto”/
    można szczerze, gorzko zapłakać nad swoim zniewoleniem przez złego ducha i zapragnąć uwolnić się od tego zniewolenia.
    Okazanie dobrej woli i stanięcie w pokorze otwiera tajemne drzwi Duchowi Świętemu,który daje nam swoje światło i czyni cuda z naszym sercem. Daje nam szczególną łaskę zmartwychpowsawania w imię Pana Jezusa Chrystusa, łaskę otrzymywania Jego Miłosiernej natury, łaskę przyjmowania zła na siebie, które traci w nas swą niszczącą siłę i stajemy się nietykalni dla zła.
    Głoszona przez katechistów z Drogi Dobra Nowina dla grzesznika, jest dla każdego, kto „usłyszy jakiś podmuch z Nieba, jakiś wicher, który trzęsie drzwiami…”
    Szukajcie głoszonych katechez, uwierzcie, tu można doświadczać niesamowitej „przygody z Panem Bogiem”,wychodzenia z zagubienia, beznadziei, zwątpienia, można doświadczyć szczególnej radości serca. Trzeba tylko słuchać i mieć dar zrozumienia co jest ofiarowywane w odpowiednim czasie.
    Życzę wszystkim pragnienia tego daru,
    p r a g n i e n i a tego daru.

    #20 siostra z DN
  21. Julio!
    Ja nie wchodziłem bliżej w problem, kto kim był. To znaczy kim byli owi „helleniści”
    Zapewne we wspólnocie Jerozolimskiej było przynajmniej w większości tak, jak pisze ks. Zb. Niemirski, czyli chodziło o zhellenizowanych Żydów . Nic jednak nie przeczy temu, że stopniowo wchodzili także np. tzw. bojący sią Boga, a więc poganie, którzy zbliżali się do judaizmu. DO nich też docierała Ewangelia, chociaż nie byli Żydami. Może niektórzy byli prozelitami jak jest o tym mowa np. w Dz 2,11; 6,5; 13;43; W tym świetle można też rozumieć np. historię eunucha z Dz 8. Itd. itp.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #21 bp Zbigniew Kiernikowski
  22. Waldku!
    Mój nowy adres mailowy jest następujący:
    bp@diecezja.legnica.pl
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #22 bp Zbigniew Kiernikowski
  23. Dziękuję wszystkim za pomoc w rozwiewaniu moich wątpliwości:
    Miriam, Januszowi i Księdzu Biskupowi
    🙂

    #23 julia
  24. #20, siostra z DN.
    Moje błoto/grzechy/ to połowa mojej biedy. Problemem moim jest błoto innych, to znaczy jak nie uciekać od tych, którzy rzucają swoim błotem we mnie. Jak się nie bronić, jak dać się zeszpecić błotem/grzechem/ innych i jak własne błoto zatrzymać w sobie?
    Droga neokatechumenalna nie jest dobra dla wszystkich grzeszników. Jest tylko dla wybranych.
    Pomyśl czasami i o tych grzesznikach, którym DN nie pomogła przylgnąć do Jezusa Chrystusa.
    Wielu pragnie, ale tylko niektórzy są nasyceni.
    Pozdrawiam
    janusz

    #24 baran katolicki
  25. #24
    Januszu, życzę Ci więc uzdrawiających
    kąpieli błotnych 🙂
    Myślę, że jesteś na dobrej drodze,
    a może to raczej Droga/Jezus Chrystus/ przyszła do Ciebie?
    Nie wiem, czy jesteś tym spragnionym, czy nasyconym?

    #25 Miriam
  26. Oczywiście, że DN nie jest panaceum.
    Ktoś kiedyś powiedział o DN :
    „Jeżeli mnie, kiedy byłem chory, pomogło wycięcie wyrostka robaczkowego,
    to nie znaczy, że każdemu choremu, trzeba zrobić to samo”.
    Duch wieje kędy chce, tak więc i DN może być jednym ze sposobów.
    Sposobem na osiągnięcie tego, czego wszyscy poszukujący szukają- oświecenia i spokoju duszy, która spocznie w Duchu Świętym.
    Spocznie na tyle, na ile posłanie będzie wygodne. Posłanie utkane z czystego Ducha, to towar trudno osiągalny. Przecież, jesteśmy cały czas poddawani działaniu różnych duchów,
    w tym takich, do których animacji przyczyniają się otrzymane przez nas geny.
    Owszem, jeden Duch, ale z „domieszkami”, których może być całkiem sporo.
    I chyba w tym należy upatrywać różnych działań, a właściwie myślenia, które implikuje działanie lub jego świadome zaniechanie (pomijam przypadki ekstremalne).

    Z punktu A do punktu B idzie sobie pielgrzym.
    Ma mapę, ale nie bardzo radzi sobie z jej odczytaniem.
    Po drodze przytrafiło mu się :
    ……………………………………………………………………………………………………………………………………
    (tu każdy pielgrzym wpisuje co chce, ale na końcu i tak usłyszy: Sprawdzam !)
    Pytanie brzmi: czy dojdzie do punktu B ?
    I nic więcej.

    Oby nie zagubić czystości intencji, czego w dniu 24.05.2014 życzę nam wszystkim.

    #26 Waldek
  27. do Waldek
    Z czystych intencji nieraz już płonęły stosy (także podpalane przez ludzi Kościoła)

    #27 mikado
  28. #25. Miriam, proszę wsłuchać się i usłyszeć Chrystusowe „PRAGNĘ”. Czego pragną Nazarejczyk ukrzyżowany? Jest to pragnienie, które przerasta mnie i dlatego nie śmiem nazywać je moim. Pragnę kochać ale wiem, że to kochanie nie jest w mojej mocy. To Chrystus zmartwychwstały pragnie we mnie.Pragnie mojej wiary. Tak, On żyje/zmartwychwstaje/ na tyle ile Mu wierzę, ile Mu ufam, ile umieram dla siebie a żyję dla innych. Nie jestem nasycony Chrystusem/Kościołem/ i wciąż żyć i umierać w Nim. Pozdrawiam janusz

    #28 baran katolicki
  29. #26 Waldek, życzę DN takich katechistów jak Ty. Najlepszym posłaniem i odpocznieniem jest nasz, chwalebny krzyż. Na nim najwyraźniej widać oblicze ukochanego Ojca. Pozdrawiam janusz

    #29 baran katolicki
  30. Chcę przypomnieć słowa Jezusa na temat Ducha Świętego i tej źródłowej wiedzy się trzymajmy:
    J 16;8 On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. 9 O grzechu – bo nie wierzą we Mnie; 10 o sprawiedliwości zaś – bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; 11 wreszcie o sądzie – bo władca tego świata został osądzony. 12 Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. 13 Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy.

    #30 lemi58
  31. Proszę Księdza Biskupa czy już wiadomo kiedy dokładnie odbędzie się Ingres Księdza Biskupa do Diecezji Legnickiej ?
    Diecezjanin z Siedlec

    #31 lukas
  32. Cóż to znaczy ” udostępnieniu „stołu Słowa Bożego i Tajemnicy” Jezusa Chrystusa poganom „?
    Nie chodzi tu tylko o głoszenie Ewangelii niewierzącym czy też fizyczne przyjęcie do wspólnoty chrześcijańskiej pogan.
    Oznacza to również, a może przede wszystkim oddanie swojej sprawiedliwości, racji ( czasem być może słusznej) innym, obcym, może nieprzychylnie usposobionym. Oznacza to wydanie się na ich działanie, aby zwyciężała sprawiedliwość boża. Jest to skarb Boga w nas złożony a owi „obcy” są potrzebni aby ten skarb w nas odsłonili, zdarli nam ubranie(nasze piórka).Słuchając transmisji z ingresu zapamiętałem wypowiedzianą przez jednego z księży samoocenę: „jesteśmy dobrymi, oddanymi kapłanami na naszej podlaskiej ziemi. Cieszymy się, że mamy Biskupa który przebył podobną jak my drogę,podobnego do nas ( nie obcego).”
    Modlę się abym nie odrzucał „obcych” których Bóg stawia na mojej drodze. Abym pozwalał im być i działać, nie wyrzucał ich z domu, pracy,grona znajomych czy przyjaciół. Dalej pozwolił im działać wg zamysłu Boga wobec mnie bo to jest moja i innych droga do zbawienia.

    #32 grzegorz
  33. Ad #31 lukas
    Mój ingres do katedry w Legnicy jest przewidziany na sobotę, 28 czerwca o godz. 11:00.
    Bp ZbK

    #33 bp Zbigniew Kiernikowski
  34. ad.#27
    Mylenie „czystej intencji” z „moją/naszą intencją” jest dość powszechne.
    Poza tym, nie trzeba sięgać aż do czasów kiedy płonęły stosy-przypomnę choćby deklarację „gott mit uns”, zdecydowanie nam „bliższą”.
    Ja jednak, pisząc #26, pozostawałem myślami tu i teraz – tak więc, częściowo odniosłem się do klimatu w naszej diecezji oraz słów powitania, które do nowego biskupa skierował ksiądz prałat.

    #34 Waldek

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php