Przekonałem się (28 Ndz C 2013)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W dwudziestą ósmą niedzielę roku C Kościół podaje nam jako pierwsze Słowo w Liturgii fragment Drugiej Księgi Królewskiej. Księgi Królewskie odzwierciedlają sytuację królestwa pod koniec panowania króla Dawida, kiedy to zachodziła kwestia następstwa na tronie dawidowym.

W tym czasie ma miejsce cały szereg wydarzeń związanych z działalnością proroków – w szczególności Eliasza i Elizeusza (koniec IX i VIII wieku). Jest to czas zmagania się z przejawami różnego typu bałwochwalstwa. Dlatego też są ukazywane epizody ukazujące wyznania wiary w jedynego Boga. Do takich należy też uzdrowienie z trądu Naamana, wodza wojska króla Aramu przez posługę proroka Elizeusza. Końcową część opowiadania o tym uzdrowieniu czytamy właśnie w tę niedzielę. Uzdrowiony Naaman nie tylko wyznaje, że wielkość Boga Izraela, ale także chce wynagrodzić proroka. Gdy ten zdecydowanie odmawia, Naaman prosi o to, by miał znak (pamiątkę) z tego miejsca uzdrowienia.  Tak oto mówi:

Oto przekonałem się,
że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem!

(…) niechże dadzą twemu słudze tyle ziemi,
ile para mułów unieść może,
ponieważ odtąd twój sługa
nie będzie składał ofiary całopalnej ani ofiary krwawej
innym bogom, jak tylko Panu (2Krl 5,15.17).

 

Naaman doświadczył działania mocy Boga czczonego w Izraelu i tego Boga uznał i wyznał. Miał odtąd w sobie przekonanie, które skłaniało go do przyjmowania odpowiednich do tego przekonania postaw i czynów.

 

1. Wiara związana z doświadczeniem interwencji Pana Boga

Tak Bóg prowadzi człowieka. Pozwala mu doświadczyć jakiejś sytuacji trudnej, bądź kryzysowej. W niej daje mu jakieś światło przez osoby lub inne wydarzenia. W przypadku Naama była to dziewczyna izraelska wzięta kiedyż do niewoli i posługująca w domu Naamana jego żonie. To ona dała wiadomość – „dobrą nowinę”, z której skorzystał Naamani udał się do proroka Elizeusza.

Kiedy zaś Naaman przybył do Elizeusza, aby skorzystać z jego posługi, a ten nie potraktował go tak, jak Naaman wyobrażał sobie, wówczas chciał wracać do swego kraju. Jednakże znowuż znaleźli się ci, którzy pomogli mu – niejako wbrew jego sposobie myślenia – posłuchać proroka i wykonać pozornie, według jego mniemania, mało skuteczne czy odpowiednie czynności. Dał się więc przekonać swoim sługom. To doprowadziło do uzdrowienia i właśnie wtedy mógł oświadczyć: „Oto przekonałem się,
że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem!”

Papież Franciszek w encyklice na temat wiary, Lumen Fidei, tak oto pisze o wierze: „jeśli chcemy zrozumieć, czym jest wiara, powinniśmy opowiedzieć jej historię, drogę ludzi wierzących, o której w pierwszym rzędzie świadczy Stary Testament” (LF 8). Chodzi więc o takie opowiadanie dziejów, historii i biegu wydarzeń, w których ukazuje się działanie Pana Boga. Doświadczenie tego działania prowadzi do przekonania, jak w przypadku Naamana, do wewnętrznego poznania i uznania, co zostaje wyrażone przez niego jako jego definitywne przekonanie:

 

2. Wola okazania wdzięczności

Było czymś naturalnym ze strony uzdrowionego Naamana, że chciał okazać prorokowi Elizeuszowi wdzięczność. „A teraz zechciej przyjąć dar wdzięczności od twego sługi!” Prorok zaś wiedział, że to jego zasługa i że to nie jemu należy się wdzięczność z powodu uzdrowienia. Dlatego odpowiedział „Na życie Pana, przed którego obliczem stoję – nie wezmę!” I stanowczo niczego nie przyjął.

Wówczas uzdrowiony Naaman zrozumiał, że potrzebne jest one spojrzenie na to, co się stało. Na cud uzdrowienia ale także na całe swoje życie. Poczuł potrzebę bycia w relacji do tego Boga, którego na tej ziemi i w tych okolicznościach wyznawał i któremu służył prorok  Elizeusz. Powiedział więc „niechże dadzą twemu słudze tyle ziemi, ile para mułów unieść może, ponieważ odtąd twój sługa nie będzie składał ofiary całopalnej ani ofiary krwawej innym bogom, jak tylko Panu”.

Możemy znowuż nawiązać do słów Papieża Franciszka z encykliki Lumen Fidei, gdy mówi o wierze Abrahama: „wiara Abrahama będzie zawsze aktem pamięci. Jednak ta pamięć, będąc pamięcią o obietnicy, nie zamyka się w przeszłości, staje się zdolna otworzyć na przyszłość, oświecić przemierzaną drogę. Widać więc, że wiara, jako pamięć o przyszłości, memoria futuri, jest ściśle związana z nadzieją” (LF 9).

Naaman Syryjczyk chciał mieć ze sobą ów znak, pamiątkę wydarzenia, by ta pomagała mu właściwie żyć w przyszłości. Chce mieć znak, który będzie mu ułatwiał i będzie go skłaniał do tego, by nie oddawać czci żadnemu innemu „bogu” poza Bogiem Izraela.

 

3. Droga wiary to droga codzienności oświeconej pamięcią działania Boga

Człowiek po wygnaniu z raju „zabrał” ze sobą „pamięć” bliskości Boga i jedności z Nim. Jest to złożone w człowieku jako obraz i podobieństwo Boga. Chociaż zaburzony, to jednak stale odzywający się w człowieku i wołający do Boga. Co prawda nie zawsze jest właściwie odczytywany i rozpoznawany przez człowieka, przez społeczeństwa.

Są w życiu każdego człowieka takie momenty, w których w szczególny sposób jest uczulony i wrażliwy na głos i na wołanie Boga. Nie zawsze są to łatwe momenty. Czasem wręcz przeciwnie: są to momenty trudnych, bolesnych i wprost krytycznych czy kryzysowych sytuacji. Jak ważne jest wtedy, by znalazł się jakiś „sługa”, który w takiej sytuacji pomoże człowiekowi spojrzeć na siebie i na dotykające go wydarzenia z innego punktu widzenia, niż tylko własny. Czasem to może graniczyć nawet z pewną formą mocnej argumentacji czy ukazaniu tego, że taki człowiek znajduje się jakby w sytuacji bez wyboru i wyjścia. To właśnie wtedy może stać się cud uzdrowienia. Doprowadzenie do przekonania, do wiary, że jest wyjście. Jest ktoś kto prowadzi. Jest Pan.

Patrząc z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej możemy i winniśmy jak najczęściej sobie to przypominać, że naszym przewodnikiem na drodze wiary, jak mówi nam Autor listu do Hebrajczyków: „I my zatem mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga” (Hbr 12,1-2).

Potrzeba wielu doświadczeń, potrzeba sług Słowa, potrzeba samego Słowa, które się stało ciałem i dało się ukrzyżować, żebym ja się przekonał. Tak postępuje Bóg ze mnę. Taką mi daje historię życia i takich ludzi stawia na mojej drodze. Tak też poświęcił Swego Syna i tak oddał się w ofierze Syn. A na koniec nie tylko pozwolił wziąć ze sobą jakąś pamiątkę – jak wory ziemi, w przypadku Naamana – ale dał Siebie, dał Siebie w składanej Ofierze jako skuteczną pamiątkę, by nie składał ofiar żadnym bożkom.  Wszystko po to, aby mnie przekonać.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

41 komentarzy

  1. „Oto przekonałem się” – ja też się przekonałem, że z Bogiem nic nie wiadomo. Robi co chce. Potrafi postawić na swoim, choć człowiek się miga.
    On jest na prawdę nieprzewidywalny i nawet nie trzeba go bardzo prosić, a On daje temu komu chce.

    #1 chani
  2. Ks. Biskupie, powiem prosto …
    kiedy zmądrzeje i czy w ogóle zmądrzeje …

    #2 Józef
  3. „Wszystko po to, aby mnie przekonać” – przekonany zapewne więcej zniesie i uniesie.
    A więc Bóg sam z siebie – wspomaga i pomaga.
    Miło.

    #3 Ka
  4. To, o czym pisze Papież Franciszek w Encyklice Lumen Fidei, w naszej diecezji jest wdrażane już od 2002r. dzięki zaangażowaniu Księdza Biskupa.
    Bardzo się cieszę, że mam możliwość słuchania i czytania nauczania Ks. Biskupa także w internecie.
    Dziękuję.

    #4 Zdzisławowa
  5. A ja się przekonałem, że Bóg jest wierny Swojej obietnicy mimo mojej niewierności, to znaczy moich ucieczek przed wodami śmierci. Ileż to razy byłem w osobistym Jordanie i uciekałem, przed kolejną falą nie wiedząc, że w tych wodach jest dla mnie nowe życie.
    Bóg jest wierny i konsekwentnie zaprasza mnie /daje mi szanse/ do kolejnych zejść w ciemne jaskinie własnej historii i odkrywać w nich światełko prowadzące do wyjścia.
    Nie ma takiego miejsca, takiej sytuacji, gdzie ratunek nie przychodzi od Pana. Zawsze przychodzi w odpowiednim czasie nie tylko dla mnie ale również i dla tych, którzy są ze mną.
    Właśnie teraz jest takie zejście, które nie pozwala mi dokończyć ….
    janusz

    #5 baran katolicki
  6. Wiecie co?
    Lubię Bp. Polaka.
    Naprawdę lubię Go.

    #6 Ka
  7. Ad #2 Józef
    Józefie!
    Potrzebny jest czas i sposób działania, w którym ktoś dotykalnie chce mieć pamiątkę swego doświadczenia z Bogiem itd. Tak było w przypadku Naamana i tak jest w wielu innych przypadkach.
    To wszystko dzieje się po to, aby pozwolić człowiekowi dojść do takiego sposobu patrzenia na swoje życie z Bogiem, że – jak zaznaczyłem na końcu dzisiejszego wpisu – wystarczy Tajemnica Jezusa Chrystusa niesiona w nas dzięki Eucharystii, jako czynienie tego wszystkiego co On uczynił, na Jego pamiątkę. I to nie tylko w liturgii, ale także w życiu (czyli oddawanie siebie).
    Stanie się to, gdy (i w takiej mierze, jak) oddamy nasze ciała (nasze życie) – jak pisze św. Paweł – „na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,1-2).
    Dopiero to nas uczyni mądrymi.
    A kiedy ktoś czy coś zmądrzeje, to też zależy, w jakiejś mierze, od każdego z nas.
    Dużo pokoju !
    Bp ZbK

    #7 bp Zbigniew Kiernikowski
  8. Ma ks. Biskup rację.
    To się musi dokonać w człowieku w jego wnętrzu przekonanie.
    Właściwie Paweł był na początku prześladowcą, a stał się potem głosicielem .
    Dopiero to nas uczyni mądrymi.
    Ja to chciałem tak od razu. Poznaje i idę za ciosem, a to się jednak nie da.

    #8 Józef
  9. Szczęść Boże!
    Księże Biskupie!
    Bardzo proszę, aby ks. Bp zajął się sprawą „cyrku” na Mszy w parafii św. Józefa w Siedlcach.
    Msza z udziałem dzieci jest raczej zabawą z dziećmi niż świętością.
    Wiem, nie powinienem chodzić na Msze z dziećmi, ale tym, co się tam dzieje, powinien ktoś się zainteresować.
    Z uznaniem dla tego, co Ks. Biskup robi dla naszej diecezji
    Szczęść Boże

    #9 niko
  10. Trafiam na to forum po raz pierwszy, ale z „niko” się nie zgadzam.
    Tak jak napisałeś, na mszę dla dzieci nie powinni chodzić dorośli, bo później właśnie dlatego są takie pretensje jak Twoja.
    Nie wiem czy masz swoje dzieci czy wychowywałeś się w rodzinie wielodzietnej, ale jak słyszę takie opinie jak ta, to nie mogę przejść obok niej obojętnie, myślę że nie miałeś do czynienia z przekazywaniem wiary swojemu dziecku. Msza Święta dla dzieci to podstawa przekazywania wiary właśnie najmłodszym.
    Niestety często jest tak, że msze dla dzieci ustalone są o takiej porze, że jest na niej więcej dorosłych niż dzieci i to jest problem którym trzeba się zająć, a nie to żeby dzieciom zabierać podstawy wiary, którą chcemy żeby żyli i kierowali śię w swoim dorosłym życiu.
    Powiecie pewnie, że nie mam racji i kazanie podczas mszy dla dzieci powinno być skierowane do dorosłych, a dorośli w domu powinni tłumaczyć dzieciom to. co ksiądz chciał przekazać.
    Jeśli dalej tak będziecie uważać i myśleć to za 10-15 lat będziecie sobie sami siedzieć wygodnie w kościele, ale w pustych ławkach.
    A wtedy nie pomoże wam żadna nowa ewangelizacja i chodzenie po domach i namawianie do Chrystusa.

    #10 rodzic
  11. #10 rodzic…
    1. nie ma Mszy św. specjalnie „dla dzieci”, można mówić o Mszy św. „z udziałem dzieci”.
    2. jeśli dobrze rozumiem, chciałbyś podprowadzać dzieci do kościoła na Mszę św.
    i wracać po nie po Mszy św. (żeby, jako dorosły – nie brać w nich udziału),
    3. Msza św. nie jest najlepszym miejscem na przekaz wiary. Msza św. jest dla wierzących, zakłada wiarę uczestników.
    Msza św. to świętowanie Paschy Jezusa Chrystusa.
    4. Niech nikt się nie łudzi, że dziecko otrzymuje podstawy swojej wiary na niedzielnej Mszy św. Podstawy wiary dziecko otrzymuje w swojej rodzinie.
    5. Piszesz tak ładnie, że chcesz, aby Twoje dzieci żyły wiarą i kierowały się nią w swoim życiu.
    To Ty jesteś uczestnikiem /obserwatorem sytuacji w życiu Twojego dziecka, w których pomożesz mu podjąć decyzję wypływającą z wiary. To Ty swom życiem pokazujesz, że żyjesz wiarą. I przez to prowadzisz swoje dziecko do Pana Boga. Nikt za Ciebie tego lepiej nie zrobi.
    6. Jesteś tutaj po raz pierwszy, więc nie wiesz, że problem Mszy św. z udziałem dzieci
    był tu już wilokrotnie poruszany. Podawano przykłady parafii, w których w czasie homilii dla dorosłych dzieci opuszczają kościół, idą do salki parafialnej na przygotowane dla nich zajęcia, pomagające zrozumieć wcześniej usłyszane Słowo.
    7. Piszesz „nie pomoże wam”…
    To znaczy komu?
    Czy Ty nie jesteś ochrzczonym i bierzmowanym?
    Nie chcesz najlepszego życia dla swojego dziecka i dla wszystkich ludzi?
    Nie ewangelizujesz w środowisku, w którym żyjesz?
    Nie apostołujesz?

    #11 katechetka 2
  12. #5 Janusz
    Wybacz, że znów odniosę się do Twego wpisu,
    ale nie mogę wyjść z podziwu nad Twą zdolnością ujmowania w różny sposób (różnymi słowami) własnego doświadczenia,
    by przekazać właściwie wciąż to samo. W tym samym kluczu przeżywasz swoje życie.
    Bardzo mi to pomaga i mnie przekonuje 🙂 Dzięki!
    Pozdrawiam

    #12 Miriam
  13. Ad #10 rodzic, #9 niko, #11 katechetka 2
    Jeśli jest ku temu zainteresowanie, by porozmawiać na temat udziału dzieci w Eucharystii (Mszy św. z udziałem dzieci) i związanych z tym problemów, to chętnie to na nowo podejmę – chociaż już to było nie jeden raz.
    Możemy też to zrobić na jednym ze spotkań otwartych, które odbywają się od początku tego roku duszpasterskiego, czyli w jedną z ostatnich niedziel miesiąca, w domu biskupim przy ul Cmentarnej 17.
    Dziękuję za poruszenie tego problemu. Jest on aktualny.
    Trzeba spojrzeć na to nie tylko każdy z własnego punktu widzenia. Nie chodzi o to, by to robić tak, jak nam (czy komuś z nas) się wydaje, lecz wziąć pod uwagę przepisy liturgiczne, ducha liturgii, charakter formacyjny katechezy wprowadzającej do liturgii oraz sam sposób zorganizowania i przeżywania liturgii. To wszystko w kontekście czy na tle doświadczenia wiary.
    Bardzo dziękuję katechetce za zabranie głosu i za zwrócenie uwagi na kilka zasadniczych spraw w poruszonej problematyce.
    Bp ZbK

    #13 bp Zbigniew Kiernikowski
  14. Odnosząc się do Waszych komentarzy, zastanawiam się czy przez te wszystkie lata, w których my się wychowywaliśmy i wzrastaliśmy w Kościele były inne przepisy liturgiczne niż obecnie…
    Poruszając komentarz #10 punkt 5.
    O swoje dzieci to ja jestem spokojny, ponieważ moja formacja życia we wspólnocie Kościoła jest zbudowana dość solidnie.
    Nie martwię się o ludzi takich jak ja i innych, którzy wypowiadają się na tym forum.
    W mojej uwadze pozostają ci, którzy nigdy nie uczestniczyli w życiu Kościoła w sposób aktywny, czyli przeciętnego parafianina, który swoją naukę o Bogu opiera o „niedzielną Mszę Świętą”.
    Teraz proszę nie skupiajcie się tylko na sobie, pomyślcie o dzieciach takiego „parafianina”.
    Ja rozumiem duch liturgii, przepisy itd. ale w takich warunkach takie dziecko jest pozostawione samo sobie.
    …”4. Niech nikt się nie łudzi, że dziecko otrzymuje podstawy swojej wiary na niedzielnej Mszy św. Podstawy wiary dziecko otrzymuje w swojej rodzinie”.
    No właśnie co zrobić, gdy tych podstaw wiary dziecko nie doświadczyło w domu rodzinnym.

    #14 rodzic
  15. Eminencjo, dziękuję za odpowiedź na mój wpis na poprzednim forum.
    Zasadniczo podzielam przedstawione poglądy, choć nie wszystkie.
    Proszę wybaczyć, ale nie wdam się w dyskusję na forum publicznym.
    Pozdrawiam

    #15 maryla
  16. Ad rodzic #9
    Ksiądz który idzie w ornacie na kościół siada razem z ludźmi, zamiast kazania wyświetla się coś na żutniku a pałeczkę przejmuje prześ(mieszna)wietna siostra zakonna, która próbuje skacząc z mikrofonem zainteresować dzieci… i to jest wprowadzenie dzieci w wiarę??????Czy Jezus skakał w wieczerniku, czy na kalwarii żeby kogokolwiek zainteresować sobą???? Nie w kościele na mszy jest miejsce żeby zainteresować dzieci. Pierwszy raz widziałem, żeby Matka Boska wchodziła w procesji. To też dla zainteresowania dzieci????

    #16 nico
  17. #14 rodzic
    1. obecnie obowiązujące przepisy są zawarte w Dyrektorium o Mszach św. z udziałem dzieci przyjętym 1 listopada 1973 r. przez 155 Konferencję Plenarną Episkopatu.
    To bardzo ciekawy dokument.
    Istnieje 40 lat, a jego przepisy i zalecenia są mało znane.
    2. co robić?
    Niestrudzenie głosić Ewangelię. Wszystkim!
    Tworzyć wspólnoty wierzących na wzór pierwszych wspólnot chrześcijan,
    które przyciągały do siebie relacjami panującymi wśród jej członków.

    #17 katechetka 2
  18. #nico
    Odnoszę wrażenie, że według Ciebie dla dziecka na Mszy Świętej nie ma miejsca. Smutne…

    a czekać aż dziecko skończy 7 lat bo od takiego wieku jest obowiązek uczestniczenia we Mszy Św. uważam za wielką pomyłkę.

    Reasumując liczę na to, że będą specjalne msze z udziałem dzieci, nie chodzi mi o tańce, fajerwerki i inne ozdobniki, żeby było fajnie, ale o kazania skierowane w sposób, które zrozumie dziecko.

    papież Franciszek:
    „W tym miejscu powinniśmy się zapytać: czy w naszych wspólnotach żyjemy w zgodzie, a może kłócimy się między sobą? W mojej wspólnocie parafialnej, w moim ruchu? Plotkujemy? Jeśli tak, to nie ma zgody, jest walka. To nie jest Kościół.
    Kościół to harmonia wszystkich. Nigdy nie plotkujcie, nigdy się nie kłóćcie! Czy akceptujemy drugiego, czy zgadzamy się, by istniała zdrowa różnorodność, by ktoś był inny, by jeden myślał tak, a drugi inaczej?
    Można mieć różne poglądy, mając tę samą wiarę!
    A może chcemy wszystko ujednolicić? Ale uniformizacja zabija życie. Życiem Kościoła jest różnorodność, a kiedy chcemy narzucić wszystkim uniformizację, zabijamy dary Ducha Świętego!”

    #18 rodzic
  19. Jakoś ponad 10 lat temu natknąłem się w czasopiśmie „Katecheta” na ciekawy projekt duszpasterstwa katechumenalnego, do którego włączane są dzieci, tworzące małe wspólnoty, już w okresie przygotowania do pierwszej spowiedzi i Komunii świętej.
    Projekt ten został zaprezentowany przez ks. Roberta Pisulę, choć jego żródła to chyba Kościół włoski. Zawarte w tej prezentacji propozycje dotyczą właśnie formacji dzieci aż do osiągnięcia przez nie dojrzałości chrześcijańskiej wyrażonej w sakramencie bierzmowania.
    O ewentualnych przejściach poszczególnych etapów decyduje nie tyle posiadanie wiedzy intelektualnej (co również jest konieczne) ile sposób życia, dojrzałość poszczególnego kandydata.
    Oczywiście chcąc wprowadzić taki projekt na skalę całego kraju czy nawet diecezji, konieczne są struktury, które będą zdolne podołać temu wezwaniu. Struktury zaś to konkretni ludzie – konieczność dojrzałych chrześcijan, duchownych i świeckich, którzy otworzą się na ten model, poświęcą swój czas, zrezygnują z utartych może już schematów.
    Szukałem w sieci tego projektu ks. Pisuli i nie mogę go już znaleźć.
    Zachowałem go jednak tych „dziesięć” lat temu w formie elektronicznej, dlatego mogę go udostępnić. Wrzuciłem na dysk google, mogę też przesłać mailem.
    link do dokumentu: https://docs.google.com/file/d/0ByLFy6mBo9_FdlhoUlFZblpIX0U/edit?usp=sharing

    #19 o.sylwester
  20. #19 o.sylwester
    to bardzo ciekawe 🙂

    #20 katechetka 2
  21. #19
    „Jestem przekonany, że przyszłość Kościoła w III Tysiącleciu, także w Polsce, należeć będzie
    do takiego typu katechezy” – pisze Ks. R. Pisula w opracowanym przez siebie dokumencie.
    Podzielam to przekonanie.
    Miałam też możliwość uczestniczyć parę lat temu w rekolekcjach prowadzonych przez Ks. Roberta.
    To naprawdę mądry i mający doświadczenie duszpasterskie (katechumenalne) kapłan.

    #21 Miriam
  22. „Kiedy zaś Naaman przybył do Elizeusza, aby skorzystać z jego posługi, a ten nie potraktował go tak, jak Naaman wyobrażał sobie, wówczas chciał wracać do swego kraju.”
    Naaman miał swoją wizję, jak ma wyglądać jego uzdrowienie…
    Pan Bóg od kilku tygodni uczy mnie pozbywać się swojej wizji jak ma wyglądać moje życie, moje nawrócenie, moja wiara, moje postępowanie.
    I doświadczam, jak bardzo to jest trudne. Jak trudno jest coś zrobić nie mając własnego wyobrażenia czy oczekiwań.
    I czasami Pan Bóg pomoże mi przyjąć taką postawę. 🙂
    I wtedy ten scenariusz napisany przez Niego okazuje się najcudowniejszy, najdoskonalszy…

    #22 basa
  23. Ad. Katechetka 2
    Wszystko to, o czym piszesz czynimy, niestrudzenie głosimy ewangelię, celebrujemy liturgię, zachowujemy przerwy liturgiczne na zastanowienie, wydłużamy śpiewy i modlitwy a kościoły pustoszeją.
    Chyba jednak mamy problem.

    #23 lemi58
  24. 2Krl 5;12 Czyż Abana i Parpar1, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? A jednak obmycie w wodach Jordanu oczyściło z trądu. Jeśli to nie woda sprawia oczyszczenie ciała tylko Pan, to oczyszczenie duszy w czasie chrztu też może dokonać Pan.

    #24 lemi58
  25. W Dniu Edukacji Narodowej
    składam Księdzu Biskupowi – mojemu Nauczycielowi
    najserdeczniejsze życzenia:
    * aby Ksiądz Biskup ku chwale Jezusa Chrystusa pozyskiwał wszystkich dla posłuszeństwa wierze.
    * aby Bóg nasz Ojciec i Pan Jezus Chrystus udzielali Księdzu Biskupowi łaski i pokoju.
    🙂

    #25 julia
  26. #23 lemi58
    zacytuję fragment katechez liturgicznych Księdza Biskupa:

    „głoszenie słowa Bożego odbywa się na trzy sposoby.
    Pierwszym etapem głoszenia słowa jest kerygmat, czyli obwieszczenie Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, który zmartwychwstał i żyje.
    To obwieszczenie staje się szczególnie owocne, gdy spotyka ono człowieka wtedy,
    kiedy przytłacza go krzyż, kiedy znajduje się on w głębokim kryzysie.
    (…)
    Obwieszczony i przyjęty kerygmat powoduje radykalną zmianę w człowieku – jego nawrócenie,
    uznanie tego, że nie on jest panem historii i że nie on musi mieć rację;
    co więcej: pomaga zrozumieć, że człowiek, chcąc przeprowadzić swoje racje, pomylił się, wyrzucił Boga ze swego życia.
    Owocem kerygmatu jest wejście w nawrócenie i pytanie: co mam czynić?
    To pytanie wypływa z tego, że w świetle słowa Bożego (kerygmatu) ktoś zobaczył,
    że gdy on sam z siebie wiedział, co ma robić, pomylił się, pobłądził.
    Teraz prosi: powiedzcie mi, co mam czynić?
    To jest właśnie kerygmat – pierwsza faza obwieszczania.
    Kto go usłyszał, kto przyjął Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego jako Pana swego życia,
    ten będzie posłuszny, da się prowadzić tym, którzy w Kościele mają władzę przepowiadania.
    Nie chodzi tu o taką władzę, jaką mają instytucje świeckie, ale o rodzącą się w słabości władzę mocy słowa, płynącą z krzyża Chrystusa. Wiemy, że wszyscy apostołowie doświadczyli męczeństwa. W ten sposób najdobitniej przepowiadali.

    Postawa posłuszeństwa starszym w wierze umożliwia wprowadzenie drugiej fazy przepowiadania – katechezy.
    Jest to kształtowanie postaw posłuszeństwa w konkretnych sytuacjach.

    Jeśli ktoś nauczy się słuchania kerygmatu i przyjmie postawę posłuszeństwa
    oraz dzięki katechezie nauczy się to stosować w konkretnych sytuacjach,
    wówczas wchodzi w trzecią fazę przyjmowania słowa Bożego,
    jakie dokonuje się podczas liturgii i które ma charakter mistagogiczny.
    Właśnie w takim kontekście umiejscawia się homilia.
    Do tych, którzy wiedzą, że potrzebują rozumienia tajemnicy krzyża
    i tę tajemnicę krzyża celebrują w znakach liturgii,
    skierowane jest mówienie mistagogiczne, czyli homiletyczne”

    Problem lezy w tym, że proponujemy wejście w liturgię tym, którzy
    – NIE usłyszeli kerygmatu,
    – NIE chcą się dać prowadzić tym, którzy w Kościele mają władzę przepowiadania,
    – Nie rozumieją, że potrzebują rozumienia tajemnicy krzyża.
    Jak temu zaradzić?
    Odpowiedzią jest formacja katechumenalna (dla dorosłych i dla dzieci, jak wskazuje o.sylwester)
    🙂

    #26 katechetka 2
  27. Ad. Katechetka 2.
    Przecież to jest naturalne, jeśli przygotowany plan działania nie przynosi oczekiwanych rezultatów należy wprowadzić zmiany. Tak postępują menadżerowie w jednostkach gospodarczych i tak my mamy prawo postępować.
    Znajomy misjonarz trafił do parafii będącej w sytuacji agonalnej. Po mszy niedzielnej z udziałem kilku pań postanowił wprowadzić zmiany. W kościele parafialnym i okolicznych kaplicach zaczął tworzyć grupy ministrantów, schole, zespoły muzyczne. Łamał zasadę odprawiania jednej mszy, odprawiał ich kilka dziennie w różnych miejscowościach wg grafiku wcześniej ustalonego. Ustanowił katechistów odpowiedzialnych za poszczególne miejscowości z którymi się spotykał raz w miesiącu. W soboty wieczorem organizował koncerty swoich zespołów. Zaczynało się od piosenek dyskotekowych i ogólnej zabawy a kończyło świadectwem i pieśniami kościelnymi. W ten sposób przyciągnął młodzież, dzieci i ich rodziców. Po ośmiu latach zostawił parafię w rozkwicie.
    Pan Jezus podczas ostatniej wieczerzy nie określił zasad liturgii, zostawiając nam pole na pewną dowolność i z tego mamy prawo korzystać. Nie jestem zwolennikiem zupełnej dowolności, ale nie razi mnie jeśli homilia jest pociągająca i dostosowana do odbiorcy.

    #27 lemi58
  28. Ad. 16 Nico.
    Chyba jeszcze mało w życiu widziałeś, gdyż właśnie takie procesje odbywają się w wielu krajach.

    #28 lemi58
  29. Na zakończenie wszystkim oburzonym dla przypomnienia: Łk 7;33 Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: „Zły duch go opętał”. 34 Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”.

    #29 lemi58
  30. O tym, czym jest wiara mówił Papież Franciszek także w rozmowach, w swoich spotkaniach z Rabinem Abrahamem Skórką, którego uważa za swego brata i przyjaciela.
    Powstała później z tych rozmów ciekawa książka.
    Z treścią Lumen Fidei połączyły mi się np. te słowa – wypowiedź kard. Bergoglio:
    „Jakież to trafne słowo – droga!
    Nie mogę go pominąć, mówiąc o osobistym doświadczeniu Boga. Powiedziałbym, że Boga spotykamy idąc, wędrując, szukając Go i pozwalając się szukać Jemu. Początkowe doświadczenie religijne to doświadczenie drogi : „Wyjdź (…) do kraju, który ci ukażę” Rdz 12,1
    Ksiądz Biskup Zbigniew pogłębia rozumienie tłumaczenia tych słów z Księgi Rodzaju: Wyjdź, a Ja (Bóg) sprawię, że ty będziesz widział [ inaczej ]
    „Wiara widzi w takiej mierze, w jakiej się posuwa, w jakiej wchodzi w przestrzeń otwartą przez Słowo Boże” LF 9
    A Słowo zawiera obietnicę.
    Kiedyś usłyszałam, że chrześcijaństwo, wiara, to nie ideologia lecz wydarzenie, droga. Kiedy przekonuję się,
    że Bóg naprawdę działa w moim życiu, że prowadzi, że interweniuje, że jest Panem. I mam pamiątki tej drogi, konkretne wydarzenia.

    #30 Miriam
  31. Nawiązując do #17 i wspomnianego dokumentu

    „Dyrektorium o Mszach św. z udziałem dzieci przyjętym 1 listopada 1973 r. przez 155 Konferencję Plenarną Episkopatu”

    Jestem jak najbardziej za przestrzeganiem tego dokumentu i czerpaniem z niego.

    Jeśli ktoś go nie zna podaję link. Jest to przekład, przygotowany przez Komisję Episkopatu d/s Liturgii:
    http://www.franciszkanie.zabrze.pl/index.php/parafia/eucharystia/215-dyrektorium-o-mszach-dla-dzieci?showall=1&limitstart=

    #31 rodzic
  32. „Problem lezy w tym, że”
    „Powiedziała co wiedziała
    Jednak nie wiedziała że
    Że to czego nie wiedziała
    Tego już nie powiedziała

    Lecz czy prawda do niej dotrze
    Czy się choć o jej umysł otrze
    Nie nie dotrze do niej prawda, o nie
    No bo ona swoje wie.”

    #32 Jurek
  33. # 32 Jurek
    Z psalmu 19:
    „Kto jednak widzi swoje błędy?
    Oczyść mnie z błędów przede mną ukrytych”
    Przekonałam się, że sama nie jestem w stanie popatrzeć w prawdzie na swoją grzeszność.
    Tylko Bóg,który jest czystą prawdą widzi nas takimi jakimi jesteśmy naprawdę. Tylko z Nim mogę zobaczyć swój grzech sięgając aż do korzeni. Widzi moją nieporadność i niejako wystarcza Mu, że chcę siebie szczerze oskarżyć, żałować, powrócić.
    Posyła do mnie codziennie proroków, tylko czy zawsze ich rozpoznaję?
    Bałwochwalstwo dziś, to także chęć ucieczki od niewygód nowości.
    Nowość sytuacji która została nam dana i zadana jest trudna.
    Pozdrawiam.

    #33 mirpat
  34. Mirpat tj nasz problem, thanks i odwzajemniam pozdrowienia.

    #34 Jurek
  35. Ad. Niko
    Dziwię się że podając się za osobę zatroskaną o sprawy wiary nie znasz nauczania Ojca świętego, który bardzo przestrzega przed plotkami czyniącymi wiele zła. Zanim poskarżysz do Ks. Biskupa powinieneś porozmawiać z ks. proboszczem, ks. prowadzącym Liturgię, a może również z siostrą. Zabrakło ci na to odwagi, ponieważ łatwiej krytykować ci za plecami. Może przeszkadza ci to, że w parafii św, Józefa coraz więcej dzieci uczestniczy we Mszy świętej. Czy uważasz, że Dzień Papieski nie powinien być dzieciom przybliżony i dzieci najmłodsze nie powinny poznawać na Eucharystii życia i dzieła Papieża Jana Pawła II?

    #35 parafianin św Józefa
  36. Czy Papież czyta „nasz”blog ?
    Skąd taka interpretacja Ewangelii z 2013-10-17 ?
    „W religijnej ideologii nie ma Boga”.

    #36 mirpat
  37. #36
    Raczej jest odwrotnie
    🙂

    #37 Miriam
  38. #36 mirpat
    Myślę, że to Twoje pytanie płynie stąd, że wsłuchujemy się w nauczanie Papieża Franciszka i w nauczanie Księdza Biskupa a pomiędzy nimi zachodzi ZGODNOŚĆ.
    Papież i Ks. Biskup czytają tę samą Ewangelię i czytają ją w podobny sposób, tzn. bez ideologizacji.
    W nauczaniu Księdza Biskupa (mówiąc ogólnie, bo przykładów byłoby zbyt dużo) widać zgodność z nauczaniem Papieża, który w swej encyklice Lumen Fidei zaznacza, że:
    „wiara nie jest dziełem żyjącej w izolacji jednostki, nie jest aktem, którego człowiek może dokonać, licząc tylko na własne siły, ale musi być ona przyjęta poprzez wejście do wspólnoty kościelnej, przekazującej Boży dar: nikt sam nie udziela sobie chrztu, podobnie jak nikt sam nie rodzi się do życia” (n. 41).
    Przy tej okazji przypomina o roli katechumenatu, jako drogi do przemiany całego życia w Chrystusie. Dodaje, że sakramentalna natura wiary ma swój najwyższy wyraz w Eucharystii. Ponadto zaznacza, iż Kościół przekazuje swoją pamięć w szczególności przez wyznanie wiary – Credo, gdzie człowiek dostrzega, że jest zaangażowany w prawdę, którą wyznaje.
    Ojciec Święty przypomina, że określeniem „światło wiary” posługiwano się od samych początków Kościoła. „Kto wierzy, widzi; widzi dzięki światłu oświecającemu cały przebieg drogi, ponieważ przychodzi ono do nas od zmartwychwstałego Chrystusa” (n.1).
    Wiara chrześcijańska jest historią spotkania człowieka z miłością, która objawiła się w pełni w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa – przypomina Ojciec Święty (kerygmat). Wskazuje na dzieje Abrahama – naszego ojca w wierze, do którego Bóg przemówił po imieniu. Przygotował go na swój głos i wchodzi w doświadczenie Abrahama.
    „Wiara nie jest sprawą prywatną… lecz rodzi się ze słuchania, a jej przeznaczeniem jest wypowiedzieć się, stać się głoszeniem (…)
    Dla przemienionego w ten sposób człowieka otwiera się nowy sposób widzenia, wiara staje się światłem dla jego oczu” – naucza Papież Franciszek.
    A podobnymi słowami przemawia Ksiądz Biskup, za co jestem bardzo wdzięczna, bo otrzymuję nie tylko klucze, ale otwierają się przede mną drzwi / podwoje / brama wiary.

    #38 Miriam
  39. # 38 Miriam.
    W swoim komentarzu dobrze piszesz jestem tego samego zdania.
    Papież Franciszek i ks. Biskup są tego samego ducha w poznawaniu Słowa Bożego to da się odczuć.
    # 36 mirpat w swoim komentarzu napisał za Papieżem Franciszkiem zdanie: ” W religijnej ideologi nie ma Boga ” i tak jest bo nie ma.
    (…)
    Tak to można powiedzieć religia jest religią a Słowo Boże jest Słowem, które każdy z nas powinien przyjąć do swego serca i zastosować je w swoim życiu.

    #39 Józef
  40. Jeśli mowa o religijności to my ją bardzo lubimy, bardziej chyba niż samą wiarę. Przypomnę słowa św. Jana od krzyża:
    „Zrozumiesz to dobrze na przykładzie tej okazałości, z jaką prowadzono Chrystusa przy Jego wjeździe do Jerozolimy (Mt 21,8n; Mk 11,8-10; Łk 19,37n; J 12,13). Przyjmowano Go śpiewem, rzucaniem kwiatów i gałązek, a On płakał (Łk 19,41). Wielu bowiem z tych, którzy rzucali kwiaty, miało serce z dala od Niego i wynagradzało Mu to przez znaki i ozdoby zewnętrzne. Można więc powiedzieć, że raczej dla siebie, aniżeli dla Boga urządzali tę uroczystość. Podobnie dzieje się obecnie. Jeśli bowiem ma się gdzieś odbyć jakaś uroczystość, ludzie cieszą się raczej tym, że się zabawią, że zobaczą coś nowego, że ich będą podziwiali inni, że lepiej zjedzą i tym podobnymi rzeczami, niż myślą o uwielbieniu samego Boga. Takimi skłonnościami i obchodami żadnej czci Bogu nie oddają, zwłaszcza jeśli prócz tego starają się wprowadzić w te uroczystości rzeczy śmieszne i mało pobożne, w celu wywołania wśród ogółu wesołości. Tym wszystkim wprowadzają tylko więcej roztargnienia i raczej sprawiają ludziom przyjemność, niż obudząją w nich pobożność.”
    A u nas jak jest? Czy nie cieszą nas uroczystości bo jest fajnie? Na przykład teraz, są liczne przygotowania cmentarzy i w uroczystość wszystkich świętych jest prawie jak w kwiaciarni, a czy myślimy wtedy o uwielbieniu Boga? Czy wielbimy siebie?
    —————-
    Jeśli mowa o Ewangelii z dnia 17.10, to znalazłem taki komentarz ze strony brewiarz.pl:
    „Wina uczonych w Prawie polega na tym, że zamykają się przed nauką przyniesioną przez Jezusa i innym przeszkadzają uwierzyć w Jezusa. Dlaczego ci, którzy dzień i noc badali Pisma, nie rozpoznali Tego, który przybył, by wypełnić Pismo? Dlaczego Izrael zabijał proroków, a później wznosił im pomniki? Pan Jezus mówi o tajemniczej mądrości Bożej (w. 49) i ostrzega uczonych w Piśmie. Otrzymali oni klucze poznania, klucze do królestwa niebieskiego. Zostały im dane po to, by otwierali, a nie zamykali.”
    A czy my nie zachowujemy się podobnie do Uczonych w Piśmie? Mówimy, że to jednak my znamy najdokładniej Pismo i nikt nie może go interpretować, bo przecież jest pod natchnieniem, a tylko my mamy tego Ducha.
    Tylko, że ten Duch nie zmienia zdania, a my zmieniamy.

    #40 chani
  41. „Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie”

    #41 rodzic

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php