Wniebowstąpienie Pańskie zamyka ziemski okres życia Jezusa. Uroczystość wspominającą ten moment historii zbawienia wspominamy w Polsce w liturgii w 7 Niedzielę Wielkanocną. W tę Uroczystość czytamy kolejno fragmenty końcowe trzech ewangelii synoptycznych. W tym roku, czyli roku B, czytamy fragment ewangelii wg św. Marka (16,15-20). Przedstawia on Jezusa, który daje Apostołom polecenie głoszenia Ewangelii całemu światu. A następnie :

 

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga.
Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie,
a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły
(Mk 16,19-20).

 

Fakt wstąpienia do nieba Jezusa, który wcześniej został ukrzyżowany i zmartwychwstał – jak na wielu miejscach wyraża to liturgia – to wyniesienie natury ludzkiej do wysokości nieba, czyli do obdarzenia człowieka pełnią godności jako dziecka Bożego. To przywrócenie w nim obrazu Boga. Stało się to już w pełni w Osobie Jezusa, jako Boga –Człowieka. Stało się to jednak nie tylko z względu na Niego i jest prawdą nie tylko w Jego życiu. Stało się to w Nim, ale także dla nas.

1. Wcielenie i Uniżenie Syna Bożego

W prawdach wiary wyznajemy, iż Syn Boży stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. To właśnie wyraża istotę całego działania Boga wobec człowieka, który po grzechu stanął w sytuacji oddalenia od Boga. Wygnany z raju musiał został skazany na przeżywanie swojej egzystencji stosownie do swego wyboru, jakiego dokonał w grzechu, czyli zdany na siebie. Oczywiście Pan Bóg nigdy nie opuścił człowieka. Na różne sposoby do niego przemawiał i go szukał (zob. np. Hbr 1,1 oraz wiele tekstów prorockich i liturgicznych).

To szukanie człowieka ze strony Boga znalazło swój najpełniejszy wyraz we Wcieleniu. Bóg sta się człowiekiem. Przyjął stan człowieczeństwa (naturalnie nie przestając być Bogiem). Oznaczało to podzielenie losu we wszystkim, a w szczególności w tych aspektach egzystencji ludzkiej, w których ujawnił się skutek grzechu, czyli odejście od Boga.

 

2. Zainicjowanie Królestwa Bożego przez Słowo

 Jezus, jako wcielone Słowo Boga, głosił Królestwo Boże na ziemi i mówił, iż to Królestwo Boże jest w człowieku, jest w nas, jest w każdym, kto przyjmie obecność Boga w swoim życiu. Naturalnie Króletwo Boże głoszone przez Jezusa, to jeszcze nie rzeczywistość nieba, ale to jego zapoczątkowanie i ukazanie istoty. Polega ona na powrocie człwoieka do Boga, na przywróceniu człowiekowi jego pierwotnej (oryginalnej) godności, jako stworzonemu na obraz i podobieństwo Boga. Nie jest to jednyk tylko czyste przywrócenie, lecz podjęcie przez Boga także tego wszystkiego, co w człwoeku stało się jako negatywne. Teksty liturgiczne w modlitwie wyrażają to określeniami, że dzieło pojednania człowieka z Bogiem jest jeszcze cudowniejsze i jescze bardziej wzniosłe i objawiające miłość Boga do człowieka, niż sam fakt stworzenia go. 

 

3. Jezus wstępuje do nieba, by Jego Słowo i Jego Duch nas prowadziły tam, gdzie On jest

Tak jak Jezus zstąpił z nieba i nie zostawił Ojca, lecz trwał zawsze z Nim w jedności, tak też wstępując po zmartwychwstaniu do nieba nie zostawia nas samych i pozostaje w jedności z nami. Uważa nas za swoich. Daje nam środki i moc, byśmy z Nim byli tam dążyli, gdzie On – jako nasza Głowa – już jest w pełni nowego życia z Ojcem. Jest w tej jedności z Ojcem także jako mający naszą ludzką naturę, z naszym ludzkim ciałem. To właśnie stanowi dla nas swoistą gwarancję otrzymania przez nas pełni życia. To stanowi rękojmię w sposobie pojmowania i realizowania naszego życia tutaj na ziemi. Jest to ważne szczególnie wtedy, gdy dotykają nas wątpliwości, zniechęcenie czy załamanie. Możemy bowiem zwłaszcza wtedy patrzeć na Jezusa, jako na naszego Brata, w którym spełniło się Słowo i przez którego nam został dany Duch Boga jako zadatek i pierwociny pełni życia.

Jesteśmy upoważnieni na miarę naszej wiary i woli przylgnięcia do Jezusa, by myśleć o sobie jako o członkach Jego już chwalebnego Ciała. Nie jest i nie będzie ani nadużyciem ani uzurpacją, jeśli w pokorze i prostocie  co do świadomości tego kim jesteśmy sami z siebie (także z powodu naszych czynów), będziemy patrzeć na siebie (każdy indywidualnie i wzajemnie na siebie) jako na członki Ciała – uwielbionego i wywyższonego Chrystusa. 

 Wszechmogący Boże, Wniebowstąpienie Twojego Syna jest wywyższeniem ludzkiej natury, spraw, abyśmy pełni świętej radości składali Tobie dziękczynienie, i utwierdź naszą nadzieję, że my, członkowie Mistycznego Ciała Chrystusa, połączymy się z Nim w chwale. Amen!

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

42 komentarze

  1. „(…)dzieło pojednania człowieka z Bogiem jest jeszcze cudowniejsze i jeszcze bardziej wzniosłe(…),niż sam fakt stworzenia go.”To bardzo cenne słowa uzmyławiające mi,że Bóg w Jezusie Chrystusie zainwestował we mnie samego Siebie.W stworzenia mnie w z miłości powołał człowieka,także mnie do życia,zaś w akcie odkupieńczym dał mi Swoje życie.Wobec takiej sytuacji trzeba nam,wszystkim odkupionym głosić dobrą nowinę o dziele Bożym dokonanym,by ratować grzesznika i dać mu życie w obfitości.Połączyć jego życie z życiem Jego Stwórcy i Odkupiciela.Przed Swoim odejściem do Ojca,Pan Jezus mówi o smutku jakiego doznają Jego uczniowie,ale jednocześnie zapowiada wielką radość z ponownym spotkaniem z Nim.Trzeba więc nam tej radosnej nadziei na przeżywanie dalszego ciągu życia w pełnym zjednoczeniu z miłującym nas Bogiem;trzeba mi zapominać o wszelkich zasłużonych przez grzech trudach życia,by nie zatrzymywać się na nich i wyglądać obietnicy Ojca.

    #1 Barbara
  2. Dlaczego człowiek szuka /obok wiedzy/ GWARANCJI ?Czy gwarancją nie jest ON SAM?Ma życie.Jego celem trwanie.BYĆ DOBRYM.Dla tego słabszego obok,również.

    #2 K.
  3. Czy na podobieństwo Jezusa,nie jesteśmy gwarancją?Przecież jesteśmy.ON WYPRACOWAŁ TO NAM.

    #3 K.
  4. Chrystus wstępuje do nieba. Rodzi się Kościół Pielgrzymujący. Teraz czas na nas. Musimy głosić Ewangelię. Taka dostaliśmy misje. I choć każdy z nas z autopsji wie, jakie to bywa trudne … nie wolno siadać na ziemi ze spuszczona głową. Musimy iść dalej. Mamy Jego obietnicę, że zawsze będzie z nami. Że zawsze będzie współdziałał we wszystkim, dla naszego dobra. Więc CORAGGIO !

    #4 morszczuk
  5. W ewangelii wg Mk mowa o znakach. „Tym zaś, którzy uwierzą (..) znaki towarzyszyć będą”.
    Wszystkie mają swe źródło w wezwaniu imienia Jezusa. Znaki nie są przyczyną wiary, ale jej skutkiem. Rodzi się więc pytanie (np. do rachunku sumienia) – jaka jest moja wiara? Jakim znakiem (dla innych) jestem ja? Jakie cuda towarzyszą mojej codzienności (cud to „znak” wiary)? Jak jest Jego skuteczność we mnie?…

    #5 morszczuk
  6. wNIEGOwstąpienie…

    #6 wojownik Pana
  7. #2
    K
    Co znaczy: gwarancja?
    Mnie kojarzy się z rekojmą, z pewnością, z tym, że „towar” będzie non_stop zdolny do uzytku, do spełniania celu, do którego został stworzony.
    Przenosząc to na człowieka istniej pewna analogia, ale sa też zasadnicze róznice. Rekojmą jest życie wieczne. Jesteśmy „skazani” na wieczność i to bez wzg na to, po której stronie znajdziemy się po smierci. A reszta hmm … Jezus udolnił nas poprzez swoją mękę, śmierć i zmarttwychwstanie do życia z Bogiem w wieczności, uzdolnił a nie przymusił. Tu wchodzi wolność, tu wchodzi nasza wiara, życie nią, owocowanie w niej, zbliżanie się do Niego, zjednoczenie z Nim…
    A dlaczego szuka. Wg mnie dlatego, że ma zdolność myślenia. Rozum może do wiary podprowadzić, ale jej nie zastąpi. Musi ugiąć „kolano” i uwierzyć tajemnicy. Wiedza sama w sobie nie jest czymś złym. Istota tkwi w tym, do czego ją wykorzystuje i czym dla mnie jest.Wiara bez rozumu przekształca się w pewien przesąd, kolei rozum, który odcina się od wiary, karłowacieje. Stąd znae słowa JP2, które pozwole sobie tu zacytować:
    „Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Polecam lekturę – jest gęsta w treści 😉

    #7 morszczuk
  8. Czy może być coś radośniejszego niż świadomość, że Jezus czeka na nas w niebie?
    Że nasza historia życia z wszystkimi bagażami jest bramą do Niego?
    Doświadczyłam dzisiaj ataku zła skierowanego w kierunku małżeństwa. Chwała Panu za to, że kieruje moje oczy ku Górze skąd zawsze nadchodzi pomoc.

    #8 Tereska
  9. Niech będzie błogosławione Jego Wniebowstąpienie

    #morszczuk …jaka jest nasza wiara?
    Wszyscy otrzymujemy cnotę wiary w Sakramencie chrztu. Pozwala ona wierzyć w Boga i zyć wg Jego słowa. Modląc się w oparciu o cnotę wiary nie do końca wierzymy ,że zostaniemy wysłuchani a zwrot „…. ale niech Twoja wola się stanie”, sprzyja naszemu sceptycyzmowi i niepewności.
    Natomiast dar wiary jest dany tylko nielicznym osobom i modlitwa oparta na fundamencie daru wiary, to pewność, że zostaliśmy wysłuchani. Bo mieć wiarę, to doświadczać ogromnej mocy Boga.
    Aby mieć taką wiarę to należy usunąć wszelkie przeszkody na drodze miłości przez przebaczenie. Wtedy możemy powiedzieć „tej górze” / a górą mogą być nasze zniewolenia, urazy, krzywdy itp…/ przesuń się stąd tam lub rzuć się w morze, a tak się stanie.

    Myślę, że cnota wiary = zwykłej religijności

    Zyczę wszystkim i sobie daru wiary i doświadczenia nieba już tu na Ziemi

    #9 Tereska
  10. Ad #9 Tereska
    Piszesz:
    Myślę, że cnota wiary = zwykłej religijności.
    Odpowiadam, że tak nie jest. To znaczy cnota wiary nie musi równać się zwykłej religijności ani jedna z drugą nie muszą się utożsamiać.
    Religijność nie zawsze jest odniesiona do wiary w pojęciu chrześcijańskim (objawionym). Można być religijnym i nie akceptować logiki wiary chrześcijańskiej i wynikających zeń postaw życiowych. Jest to dzisiaj częstsze niż moglibyśmy przypuszczać. Inaczej mówiąc: mamy niejednokrotnie do czynienia z postawami (ludźmi) religijnymi a w praktyce życiowej niewierzącymi (mam na myśli wiarę chrześcijańską i jej konsekwencje).
    Zwraca na to uwagę Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa (w szczególności punkty 47-51). Warto też przeczytać uważnie Dz 17,18-33.
    Zachęcam też zajrzeć do moich katechez z programu Chrzest w życiu i misji Kościoła , które były robione w naszej Diecezji w ub. roku – na temat Ziemi Obiecanej.
    Pozdrawiam i zachęcam do refleksji!
    Bp ZbK

    #10 bp Zbigniew Kiernikowski
  11. To rozważanie jest dla mnie szczególnie ważne w dwóch punktach:
    1.”Fakt wstąpienia do nieba Jezusa, (…) to wyniesienie NATURY LUDZKIEJ do wysokości nieba. (…) Stało się to w Nim, ale TAKŻE DLA NAS”
    Zwraca moją uwagę na to, że Wniebowstąpienie Jezusa nie jest TYLKO powrotem Syna do Ojca po wypełnieniu Jego woli. To niejako dowód na to, że niebo jest dostępne i dla mnie (człowieka). Tak, tak, wiem – tak naucza Kościół. Chodzi mi o to, że w tym wydarzeniu Chrystus tę prawdę POKAZUJE.
    2. „Bóg stał się człowiekiem. (…) Oznaczało to PODZIELENIE LOSU we wszystkim, a w szczególności W TYCH ASPEKTACH EGZYSTENCJI LUDZKIEJ, W KTÓRYCH UJAWNIŁ SIĘ SKUTEK GRZECHU, czyli odejście od Boga”
    Daleko nam (mi) do Pana Boga…
    Ostatnie wydarzenia mojego życia wskazują, że chętnie towarzyszymy innym, gdy cieszą się zdrowiem, powodzeniem, bliskością Boga, gdy możemy liczyć na ich pomoc… Z jaką trudnością przychodzi nam (mi) dzielić los kogoś, kto jest chory, zbuntowany wobec Boga, zgorzkniały, potrzebuje mojej pomocy…
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    #11 julia
  12. #7.
    Myślałam o gwarancji „dostania się do Nieba”. Myślę że z powodu naszych błędów /grzechów/, nikt z nas takowej gwarancji nie ma. Zbyt „ciężki” jest człowiek, zbyt wielkie ziemskie przyciąganie, dlatego możemy liczyć tylko na skierowane ku nam Boże miłosierdzie. Myślę teraz o zakonach kontenplacyjnych, zastanawiam się, czy tam pewność mają.
    A może nie dla wszystkich Bóg przeznaczył odosobnienie? Nie ma ucieczki, każdy ma swoją drogę. Oby jak najprostszą i zgodną z dobrym w nas duchem. Nie potrzebujemy złota i klejnotów, potrzeba nam tylko ludzi o czystym szczerym sercu. Wówczas jeden drugiego będzie wznosić, a Pan Bóg cieszył się będzie ogromnie :).

    #12 K.
  13. #12 K.
    Nie warto warunkować nieba słowem „gwarancja”. Wszystko wyjaśnia prawda wiary – „łaska Boże jest do zbawienia koniecznie potrzebna”.
    Pozdrawiam i owocnej refleksji.

    #13 morszczuk
  14. #9. Tereska
    Człowiek od zawsze był religijny. Oddawał cześć zemii, niebu, grzotom, piorunom itd. Czcił to czego się bał, a czego tak naprawdę nie znał. Szukał korzyści. Obłaskawianie nieznanego miało zapewnić pomyśloność. Religijność od wiary tym się różni, że czlowiek zna podmiot odniesienia. Zna Boga. A zbliżając się do Niego szuka zjednoczenia. Owszem wielu jest religijnych, dużo mniej wierzących. Ale to nie ozncza że wolno mylić pojęcia.
    Pozdrawiam i owocnej refleksji.

    #14 morszczuk
  15. #9. terseka
    Może jeszcze małe dopowiedzenie: Piszesz: „Natomiast dar wiary jest dany tylko nielicznym osobom”. Nie zgadzam się z Tobą. Cytując Katechizm Kościoła Katolickiego – „Przez swoje Objawienie Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i obcuje z nimi, by ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej” widać więc jasno, że problem nie tkwi w Bogu, tylko w odpowiedzi człowieka. Bóg jest hojny. To człowiek odrzuca dary, nie przyjmując łaski , nie odpowiadając na Jego zaproszenie.
    Pozdrawiam i owocnej refleksji.

    #15 morszczuk
  16. ” dzieło pojednania człowieka z Bogiem jest jeszcze cudowniejsze i jeszcze bardziej wzniosłe i objawiające miłość Boga do człowieka, niż sam fakt stworzenia go.”
    Tak, to prawda. Nie ma chyba większego cudu.

    #16 basa
  17. Dzisiaj Jezus w Ewangelii mówi o 5 znakach:
    -egzorcyzmy (zna mówiący że Jezus jest Panem)
    -dar języków
    -niegroźne węże ( te kojarzą mi się z ST, wąz jako Zły i gdy gryzły na pustyni Izraelitów)
    -nieszkodliwa trucizna (to co wyżej, lecz działanie czynione przez człowieka)
    -uzdrawianie chorych
    Wszystkie znaki sa obwarowanie wiarą. Są jej skutkiem. Ich brak w moim życiu zaczyna mnie zastanawiać i niepokoić. KS Biskupie – czy to oznacza/odsłania niedostatek wiary? Czy obecnie rodzaj/skutek znaków się zmienił?

    #17 morszczuk
  18. „Dlaczego wpatrujecie się w niebo…”
    Pierwsza reakcja na taki wyrzut może budzić bunt. Jak to, patrzę w niebo (modlę się, uczestniczę w Mszy św, nabożeństwach i nawet daję jałmużnę), dlaczego tak ostra riposta? Dopóki Jezus nie będzie Bogiem Żywym, na nic moje kolejne gesty. Zobaczę Chrystusa wstępującego do Ojca, jeśli ON będzie we mnie, jeżeli pozwolę Mu działać we mnie, jeśli przeżywam, a nie tylko powtarzam – „żyję ja już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”.
    Dlaczego nadal nie wpatruję się w Chrystusa, dlaczego zachwyca mnie niebo bez Chrystusa, albo niebo obok Chrystusa…

    #18 ze
  19. #18. ze
    “Dlaczego wpatrujecie się w niebo…”
    Może dlatego te słowa, by przestać się rozczulać, a wziąć się do „roboty”. Teraz to my mamy naszą wiarą i wynikłymi z niej znakami uobecniać Chrystusa na ziemi. Od momentu Jego wstąpienia do nieba, rozpoczęła się nasza misja.

    #19 morszczuk
  20. Zachęcona przez Ks. Bpa do refleksji przeczytałam (na razie!) fragment adhortacji i Dziejów Apostolskich. Na początku zatrzymałam się nad zdaniem:
    „Mężowie ateńscy – przemówił Paweł stanąwszy w środku Areopagu widzę, że jesteście pod każdym względem BARDZO RELIGIJNI. Przechodząc bowiem i oglądając WASZE ŚWIĘTOŚCI jedną po drugiej…”
    Widzę Pawła, jak mówi te słowa z lekkim prowokującym uśmieszkiem. Myślę, że mógłby powiedzieć te słowa również do nas, bo nam też często wydaje się, że jesteśmy BARDZO RELIGIJNI. Mamy tyle różnych świętości… zdrowie swoje i rodziny, szczęście, długie udane życie, sukces, władza, dobre samopoczucie, no i oczywiście Pan Jezus. Modlimy się, chodzimy do kościoła, do spowiedzi, poświęcamy czas na rekolekcje. Skoro tak, to nie potrzebujemy się zmieniać, tzn. nawracać się. I dlatego tak jak ateńczycy nie mamy ochoty słuchać o Chrystusie, który co prawda pokonał śmierć zmartwychwstając, ale wcześniej umarł… Jednak umarł…
    „Można być religijnym i NIE AKCEPTOWAĆ LOGIKI WIARY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ i wynikających zeń postaw życiowych” – to Ks. Bp.
    „Wielu ochrzczonych żyje tak, jakby Chrystus nie istniał; powtarza się gesty i znaki związane z wiarą, zwłaszcza w praktykach religijnych, ale NIE ODPOWIADA IM RZECZYWISTA AKCEPTACJA TREŚCI WIARY i przylgnięcie do Osoby Jezusa” – to Jan Paweł II.
    Prawda. Postawy życiowe, proponowane przez Chrystusa, przylgnięcie do Niego – to jest wyrazem naszej wiary. Nie to, że „mamy świętości” (różne i wiele).
    Pozdrawiam 🙂

    #20 julia
  21. „Nie potrzebujemy złota i klejnotów, potrzeba nam tylko ludzi o czystym szczerym sercu. Wówczas jeden drugiego będzie wznosić, a Pan Bóg cieszył się będzie ogromnie.”:)))))
    „Z jaką trudnością przychodzi nam (mi) dzielić los kogoś, kto jest chory, zbuntowany wobec Boga, zgorzkniały, potrzebuje mojej pomocy…”
    Tak, to są słowa, które wiele razy słyszymy i sami je powtarzamy, ale czy naprawdę wiemy, o co tu chodzi i czy umiemy swoją wiedzę, rozum i doświadczenie wykorzystać tak, aby kiedyś powiedzieć: nie boję się śmierci i jestem gotów/gotowa na spotkanie z Panem i czy wykorzystałem/am dane mi szanse i talenty???
    Zawsze krytykujemy postępowanie innych…..
    Myślę, że głównie dlatego, żeby czuć się od nich lepszymi, wspanialszymi, żeby usprawiedliwić siebie i swoje niedoskonałości. Jeśli inni nas nie chwalą, mówimy sami, jacy to jesteśmy wspaniali, a jacy oni są beznadziejni. Często krytykując innych chcemy ukryć swoje wady.
    Ale czy to jest droga do celu ????
    Chyba nie.
    Kiedyś przeczytałam w jakimś artykule (dziś nie pamiętam gdzie), że Niebo jest tym, co przeżywamy na ziemi, a więc wspaniałą naszą rodziną, którą stworzyliśmy, naszymi wspaniałymi, dobrymi i mądrymi dziećmi, które wychowaliśmy, naszymi wnukami, którymi nas Bóg obdarzył oraz tym, co mogliśmy przeżyć wspólnie na ziemi. Starajmy się więc, aby kiedyś nie powiedzieć: „Nie wykorzystaliśmy danej nam szansy”.

    #21 Ewa
  22. Спасибо за пост, только почему не пишите последние пару дней? Мы же ждем продолжения 🙂 +1 полностью согласен с Антоном!

    ———————————————-
    Источник: http://www.free-many.ru

    #22 Gleb
  23. #morszczuk 17
    Czy nie uważasz ,że brak tych znaków ,które wymieniłaś , jest odpowiedzią na to z czym się nie zgadzasz /#15/ ….”że dar wiary jest dany tylko nielicznym?”

    Gdyby nasza wiara była jak ziarnko gorczycy……
    Dlatego myślę ,że przed większością z nas pierwszym zadaniem jest rozwijanie cnoty wiary aby otrzymać taki dar wiary ,który „przenosi góry”

    Dziękuję KsBiskupowi za objaśnienia -rzeczywiście pomyliłam religijność z cnotą wiary chociaż miałam na myśli to ,że muszę się nawracać zarówno z własnej religijności jak również rozwijać cnotę wiary
    pozdrawiam

    #23 Tereska
  24. Ewa #21
    „nie boję się śmierci i jestem gotów/gotowa na spotkanie z Panem i czy wykorzystałem/am dane mi szanse i talenty???”
    Czy ktoś z nas może tak powiedzieć?
    Wykorzystałam dane mi szanse i talenty…
    Ja na pewno nie. I co gorsza wiem, że nie jestem w stanie tego zrobić. Choćbym nie wiem, jak się starała.
    Ale nie boję się śmierci.
    Nie boję się śmierci dlatego, że Pan Bóg mnie kocha taką jaka jestem. I to On pojednał mnie ze sobą i nadał mi godność.
    ” dzieło pojednania człowieka z Bogiem jest jeszcze cudowniejsze i jeszcze bardziej wzniosłe i objawiające miłość Boga do człowieka, niż sam fakt stworzenia go.”

    #24 basa
  25. ,,KRÓLESTWO BOŻE JEST W NAS”
    Zazwyczaj Królestwo Boże utożsamiamy z Niebem, jako rzeczywistość przyszłą. Ta wyrażona prawda stanowi coś przeciwnego. Ono jest tu i teraz obecne W NAS, niejako zainicjowane.
    Czy jest nim dar mocnej wiary, o której pisze Tereska ? Czy są to potrzebne znaki, aby tę wiarę odkryć w sobie ? Czy też jest nią dar miłości bezinteresownej, gdzie radość dawania większa od nagrody, lub zwykła radość dzielenia swojego życia z bliźnim, o czym pisze Ewa ? Nie jest to tylko przywilej świętych mistyków, którym udało się w pełni zjednoczyć z Bogiem, jest dostępne każdemu wg.chęci współdziałania z Bożą łaską.
    Początek Nieba zaczyna się na ziemi.
    Potrzeba mi znaków, ale…PRAWDZIWYCH !
    …Na próżno stoję i czekam na Pana wpatrując się w niebo. Sama muszę znaleźć drogę do Niego, znaleźć ją W SOBIE .

    #25 owieczka
  26. Dziękuję Księdzu Biskupowi za te rozważania.
    Scena wniebowstąpienia przypomniała mi fakt sprzed kilku miesięcy. Po otwarciu przewodu doktorskiego poszłam do kościoła podziękować Bogu za wszystko. Weszłam do jakiegoś kościoła (byłam w obcym mieście), w którym były rozważania różańcowe przed Najświętszym Sakramentem. Uklęknęłam w ławce, poczułam jak spływa ze mnie całe napięcie, opada adrenalina. Rozkoszowałam się tym uczuciem, że już mam to trudne doświadczenie „z głowy”, dziękując Bogu, że mnie przez to przeprowadził. Akurat była rozważana tajemnica wniebowstąpienia Pana Jezusa. W rozważaniach usłyszałam o Apostołach, którzy w zdumieniu i zachwycie patrzyli w górę, aż potrzeba było, by ich „mężowie w białych szatach” przywołali do porządku: czemu stoicie jak kołki, dopiero teraz tak naprawdę zaczyna się wasza misja! I nagle sobie uświadomiłam że to … do mnie. Klęczę patrząc w górę na Najświętsze Ciało naszego Pana w monstrancji, a Bóg mi mówi: dopiero teraz zaczyna się dla ciebie walka, to był dopiero początek twoich trudów… Dla wielu otwarcie przewodu doktorskiego to prawie formalność, a u mnie rodziło się w wielkich bólach.
    Kiedyś się zastanawiałam jak to będzie w niebie? W tym tygodniu słyszałam świadectwo osoby, która doświadczyła śmierci klinicznej – opowiadała, że po śmierci miała świadomość, była sobą, ale nie miała już uczuć ani woli. Podobno po śmierci człowiek nie zmienia charakteru. Kiedyś się zastanawiałam, że skoro tu na ziemi nie potrafimy się dogadać, to jak to będzie w niebie przez całą wieczność…? I pomyślałam sobie, że być może nie zmienimy się jako tacy, tylko kiedy już Chrystus „będzie wszystkim we wszystkich”, to będziemy napełnieni tą miłością, jaką On ma do nas. Widzimy przeszkodę do jedności najczęściej w bliźnim, ale ona jest także w nas, w każdym z nas po grzechu pierworodnym. Czytanie z Ef przypomina mi te moje „tezy” i wydaje mi się je potwierdzać. „Teraz widzimy jakby w zwierciadle niejasno”, ja na drodze nawrócenia dotykam chwilami tej tajemnicy, że miłość, jakiej w głębi duszy każdy z nas pragnie i o jakiej pisał święty Paweł (1 Kor 13), że taka miłość jest możliwa i jest nam obiecana. Pan Bóg dał mi na Eucharystii doświadczyć przez króciutki moment radości nieba, rzeczywistości, której „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani rozum nie zdoła pojąć”. Teraz się czuję jak po zejściu z góry Tabor : widzę jak bardzo mam roszczeniową postawę wobec innych, jak szukam siebie w relacjach z nimi i we wszystkim co robię; jak mi daleko do tej miłości, która „nie szuka poklasku”… Ale jedno mogę powiedzieć: taka miłość naprawdę może się w naszym sercu zrodzić!!! Ta perspektywa zdolności do kochania i pełni szczęścia przestała już być dla mnie proroctwem Kościoła, a doświadczyłam jej realnie.
    Tak sobie myślę, że w dobie filmów science fiction i efektów specjalnych wszechobecnych w filmach, szczególnie trudno jest nam uwierzyć, że Chrystus „przyjdzie tak samo” z nieba, jak Go uczniowie widzieli wstępującego do nieba i raczej myślimy o tym w kategoriach science fiction.

    #26 Fasola
  27. # 25
    „Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.” J 14;4-6

    #27 basa
  28. #17 morszczuk
    Ad1 ktoś nadepnął Ci na odcisk a ty za to usmiechnąłeś sie do niego życzliwie-z jego serca wysunął się zły duch, ale już tam nie wrócił
    Ad2 jadąc samochodem zatrzymałeś cię przed przejściem dla pieszych aby ułatwić komuś przejście.Wasze spojrzenia się spotkały i zrozumieliście się mimo swej wzajemnej nieznajomości
    AD3 postąpiłeś niewporządku wobec innego, ale nie przestraszyłeś się swego postępku,przeprosiłeś,skorzystałeś z łaski przebaczenia-wziąłeś węża (grzech)w swoje ręce
    bez strachu
    AD4 Ktoś wyrządził Ci krzywdę a Ty wiesz że to Ci nie zaszkodzi,nie zatruje Cię to ale pomoże
    Ad5 Ktoś ma „dołek”,stracił pracę, wszedł na ten blog i czyta twoje słowa:
    „Mnie kojarzy się z rekojmą, z pewnością, z tym, że “towar” będzie non_stop zdolny do uzytku, do spełniania celu, do którego został stworzony”
    Może dzięki temu podniósł głowę,napisał CV wysłał, podjął działanie.
    Uważam że odnajdziesz w każdym swoim dniu takie lub podobne sytuacje.Te znaki wydają się być mało efektowne w porównaniu ze spożywaniem arszeniku lub odrastaniem uciętych nóg.Ale na pewno są równie „mocne”.

    #28 grzegorz
  29. #23. Tereska
    Totalnie źle odczytałaś moje zapytanie. Gdyby jedynym miernikiem było przenoszenie gór, nie wiem, czy znalazłabyś człowieka wierzącego. Myślę, że obecnie więcej trzeba patrzeć duchowo niż fizycznie. Skąd moje zapytanie: czy rodzaj/skutek znaków się zmienił? Czyz cudem/znakiem wypływającym z wiary nie jest: czystość, wierność, szlachetność, lojalność itd itd ?

    #29 morszczuk
  30. #22 Istocznik -stronka nie wskakuje 🙁

    #30 K.
  31. #morszczuk -Oczywiste ,że „przenoszenie gór” duchowo #28 grzegorz pięknie to wyjaśnił na przykładach z życia

    #31 Tereska
  32. #28
    Grzegorzu 🙂 ale pięknie napisałeś…
    Nie lubię tego w sobie, ale… cóż, będę szczera – poczułam ukłucie zazdrości, bo mnie tak ładnie nie wychodzi…
    Ale uczę się…
    Pozdrawiam 🙂

    #32 julia
  33. Co do brania węży do ręki, o którym tu toczy się dyskusja, ta kwestia przypomina mi scenę z Dziejów Apostolskich Dz 28,2-6. 🙂 Oczyma wyobraźni widzę tubylców, którzy trwożnie koncentrują się na właściwej ocenie przychylności bóstw wobec świętego Pawła i samego Apostoła Narodów, który bezceremonialnie strząsa żmiję do ognia 🙂 Ta scena jest też obrazem wielkości łaski wiary, która nam została dana – poznania jedynego prawdziwego Boga.
    „Bóg, który nas dźwiga co dzień, Zbawienie nasze
    Bóg nasz jest Bogiem, który wyzwala,
    Pan nas ratuje od śmierci” (Psalm Resp.)
    pozdrawiam 🙂

    #33 Fasola
  34. ……”Królestwo Boże głoszone przez Jezusa, to jeszcze nie rzeczywistość nieba, ale to jego zapoczątkowanie i ukazanie istoty.Polega ona na powrocie człowieka do Boga”……On przyszedł otworzyć drogę powrotu do Boga przez konieczność śmierci……My idziemy za tym, który ma moc umierać. Idziemy za tym, który otwiera nam drogę przez umieranie i który gwarantuje nam życie tam, gdzie jesteśmy gotowi to umieranie przyjąć. To umieranie to nie tylko fakt, że komuś kończy się życie, ale to jest przyjęcie czyjejś złości, zranienia i przebaczanie……żeby to było kroczenie za Tym, który ma odwagę iść w kierunku Jerozolimy, w kierunku krzyża i w ten sposób otwierać nam drogę do Boga. Żeby to było pójście za Jezusem, którego myślenie jest tak inne od naszego sposobu myślenia, że pozwala przyjąć krzyż z pewnością wiary, że z krzyża płynie nowe życie. Jeśli coś z tego zrozumiemy – każdy we właściwy sobie sposób: małżonkowie, kapłani, krzywdzeni i krzywdzący, mający władzę i podlegający władzy – i pozwolimy się tej tajemnicy prowadzić, nie zginiemy, Jeśli będziemy chodzić własnymi drogami, okażą się puste, fałszywe, przewrotne…….Największym błędem człowieka jest fałszywe zwycięstwo. Największą wygraną jest tak przegrać, by być z Tym, który zwyciężył śmierć i żyje/Bp ZbK/ ……..jednym słowem,jedynie na własnym krzyżu mogę zobaczyć niebo otwarte dla mnie,stworzone dla mnie…….janusz franus

    #34 katolicki baran
  35. …..jak to jest,że biblijny Bóg stworzył niebo i ziemie?Czy kiedyś nie było nieba????? janusz franus

    #35 katolicki baran
  36. #35 „stworzył niebo i ziemię”; należałoby zapytać Księdza Biskupa w jakim znaczeniu jest tu użyte słowo „niebo”. Czy jest to to samo „niebo” do którego wzięty został Pan Jezus.
    Na moją intuicję oryginalnie musiały być tu użyte różne terminy.

    #36 grzegorz
  37. #35, Janusz
    a mnie się zdaje, że autor natchniony pisząc „stworzył niebo i ziemię”, chciał po prostu powiedzieć, że Bóg stworzył WSZYSTKO.
    Wg KKK 1024 niebo „to doskonałe życie z Trójcą Świętą, komunia życia i miłości z Nią”.
    A ks. dr Kaszowski pisze tak:
    „Objawienie poucza, że Bóg, nasz Ojciec, jest w niebie (Mt 5,16) (…) Mieszkanie Boga w niebie nie oznacza, że jest On daleko od nas. Św. Paweł poucza: „Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,27n). Bóg jest WSZĘDZIE przez swoją wszechobecność”
    Czy kiedyś nie było nieba? – pytasz, Januszu.
    Myślę, że skoro Bóg jest wieczny – wieczne jest też niebo…
    Pozdrawiam 🙂

    #37 julia
  38. Ja myślę, że trzeba się zgodzić również na to, że nie na wszystkie pytania poznamy odpowiedź, że wobec wielu pytań trzeba uznać tajemnicę.
    „Nieśmiałe są myśli śmiertelników
    i przewidywania nasze zawodne,
    bo śmiertelne ciało przygniata duszę
    i ziemski przybytek obciąża lotny umysł.
    Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi,
    z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką –
    a któż wyśledzi to, co jest na niebie?
    Któż poznał Twój zamysł, gdyś nie dał Mądrości,
    nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?” (Mdr 9,14-17)

    #38 Fasola
  39. ,,Potem ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. I Miasto Święte- Nowe Jeruzalem ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża…” (Obj 21,1-2)
    …A może to Niebo, to Królestwo Niebieskie jest stanem duszy, a nie zewnętrzną rzeczywistością , którą mamy otrzymać w nagrodę ???

    #39 owieczka
  40. cd #20
    (wiara chrześcijańska a religijność)
    W trzeciej części katechez programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła” jest opis przemiany Izraelitów z ludzi wierzących (mających doświadczenia Boga, który jest Panem historii, kieruje Izraelitami, poucza) w religijnych (hołdujących Baalowi, który opiekuje się dobytkiem człowieka, jest gwarantem urodzajności ziemi, jest panem danego kraju).
    Powoli zapominają o tym, że Bóg ich wybrał, jest z nimi i działa, błogosławi im ZAWSZE. Zaczynają układać sobie życie bez Boga, myślą tylko o sobie, troszczą się o własny stan posiadania…
    A ja?
    Obserwuję zmianę…
    Z religijnej – troszczącej się o zdobywanie swojego terytorium i zagospodarowanie go na własną rękę – zmieniam się w wierzącą – której życie prowadzi Bóg i oparte jest na wierności Boga.
    Ta zmiana nie jest łatwa i bezbolesna – a jestem na początku drogi…
    Ale pocieszające jest to, że zmiana następuje w dobrym kierunku… 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    #40 julia
  41. #35 ciekawe pytanie. Zajrzałam do BJ i w komentarzu do Rdz 1,1 „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” jest: „W tym opisie, którego forma nosi znamię swojej epoki, należy wyczytać nauczanie objawione, mające stałą wartość, a dotyczące Boga – jedynego, transcendentnego, poprzedzającego świat, Stworzyciela.” Komentarz do 1,2 zaznacza, że „niebo i ziemia” to wszechświat uporządkowany, oraz że dopiero w 2Mch mówi się o „stworzeniu z niczego”.
    Myślę, że tak, to niebo, gdzie są święci, aniołowie, gdzie pójdziemy my(może), gdzie się doświadcza obecności Boga, jest też stworzone tego pierwszego dnia, czyli wcześniej go nie było. Jest możliwością bycia z Bogiem, lecz nie jest Bogiem, On jest większy i wcześniejszy.
    Pozdrawiam.

    #41 AnnaK
  42. Księdza Biskupa zapytałabym jeszcze o to, czy reszta Kościoła Wniebowstąpienie Pańskie wspomina w innym czasie, czy wcale?
    Dla mnie te chwile, kiedy staję w pokorze wobec Boga, tzn. odkrywam coś w sobie, np. jak ja też uciekam od mojego krzyża, choć tak bardzo tego nie chcę, i dopiero kiedy już skończą mi się łzy i jestem tak bezradna, to wtedy wierzę w cud Jego bycia ze mną. To mnie zadziwia, ta chwila słabości i żalu, ona przychodzi sama, ma w sobie predyspozycje do wiary, której tak trudno się szuka w codzienności. Może ta odrobina pokory jak ziarnko gorczycy(widziałam, są małe jak pyłki kurzu) jest podobna do Jezusa i już dotyka się wtedy nieba. I dlatego tak warto szukać pokory, upokorzenia, właśnie dla nieba.
    Pozdrawiam.

    #42 AnnaK

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php